Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 41 ]

1 Ostatnio edytowany przez rihnoceros (2019-06-05 23:49:48)

Temat: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Przejrzałem już kilka tematów ale każda sprawa jest inna, chciałbym waszej opinii. Teraz w skrócie:

Ona 30lat, ja 34. Spotykaliśmy się 4 msc. Było wspaniale. Była namiętność, seks. wspólne spędzanie czasu. Pewne przełomowe momenty w jej życiu (o tym później). Był wspaniały wyjazd na majówkę za granicę (ona była inicjatorką).
Jest osobą bardzo tradycyjną, ciężko znosi odstępstwa od tego co zna a ja trochę nowoczesny jestem. Ale zaufała mi. Otworzyłem ją. Miała w życiu 2 związki (kilkuletni i kilka msc). Okazało się, że ubogie w doznania seksualne. Byłem pierwszym facetem, z którym mogła szczytować.

Jakieś 3 tyg temu wyjechała na wyjazd służbowy (nic się tam nie zadziało istotnego dla mnie), na którym miała ważne wystąpienie i na którym została skrytkowana. Po powrocie sie nie odzywała z dotychczasową intensywnością. Musiałem ją pytac.

Spotkaliśmy się. Powiedziała mi, że ma wątpliwości, że chyba powinniśmy skończyć. Ale nie byłą gotowa na rozmowę. powiedziałem spędźmy milo ten wieczór. Ostatecznie skóncyzło się kolacją na mieście i u niej seksem. Rano wyszedłem jak spała bo we mnie buzowało. W poniedziałek napisałem list. Przyszedlęm do niej, wsadziłem go za drzwi. Sam się ukryłem. Słyszałem jak emocjonalnie ją to wzieło. Czytała go na klatce. Po 10 min zadzwoniłęm do domu, wpusciła mnie rozmawialismy. W rozmowie i liscie prosilem o wyjasnienia co sie stało. Czemu nagle? Czy ona jest pewna? Nie umiała się w klarowny sposób odnieść. Powiedziała jest w chaosie i potrzebuje czasu. Kilka rzeczy jednak udało się ustalić - co jej w mojej osobie nie odpowiada. Trochę jej tłumaczyłem, że to są rzeczy do wypracowania. Tzn. ja sam mam ostatnio słaby okres i mega duzo stresu i kilka razy akurat jak z  nia byłem to troche schizowałem albo sie zachowywałem niespokojnie np. Wiec tłumaczyłem, ze to jest skrajnosc, bo sam mam ciezki okres, itp. POwiedziała, ze nie ma wzniosłosci i boi się, ze nie bedzie. Zapytalem czy za tydzień sie odezwie? Moze, bo ma ciezki tydzeiń (miała to fakt). W ogole ona pracuje coś w w stylu 1,5 etatu i ma odpowiedzialną pracę. Wiec ma mało czasu wolnego. Wrócilem tego dnia do domu.

Minał tydzień. Zapytałem się potem w wiadomości co słychać i jak się czuje. Ona pięknie, że wykazałem się wielką stabilnością, ale ona czuje, że to się nie uda, ale mogę wpaść, spotkać się. No to się spotkaliśmy tego dnia. Spacer. Przeprosiłem za kilka rzeczy, które zrobiłem wg. mnie źle, bez pytania (bo teraz wiem, że to ważne były rzeczy). Powiedziałem, że może lepiej zrobi nam obojgu rozluźnienie/reset i lekki dystans. Ona jakby odetchnęła. Powiedziałem, że może chciałaby jak będzie gotowa skoczyć na rowery, taki lekki dzień z uśmiechem bez wielkich rzeczy. Dowiedziała, że mam ważne spotkanie w tym tyg... No i po tym spacerze znowu zaczęła zaglądać na komunikator. Sama zapytała jak poszło mi spotkanie kilka dni poźniej. Rzuciłem zdanie, że ładna pogoda się szykuje. Ona, że może to wykorzystamy? No wspaniale. Przygotowałem fajny dzień z piknikiem. W weekend to było. Jeździliśmy, była zestresowana ale zadowolona. Piknik w ustronnym miejscu. Sami bez ludzi. Byłem przygotowany na różne rzeczy smile Nic nie naciskałem, trochę tylko coś zasugerowałem, że może być szalenie. No i jakoś rzuciła, że ona myślała, że ja ten dystans to o koleżeństwie mówiłem... No i otworzyła się rozmowa. Szczera jak cholera bo ja się na nią otworzyłem. Mówię, że mam sprzeczne sygnały. Nigdy nie użyłem słowa koleżeństwo. Nie rozumiem nic. Kiedy to się zaczęło? Czemu nagle? Co ja widzę? itp.

Laska sobie nie ułożyła w głowie z poprzedniego rozstania. Spotkała mnie miesiąc po tym. Było fajnie. Na wielu płaszczyznach. Nie może mi nic zarzucić w sumie. Po 2-3 msc coś jej zaczęło mierzić, że nie mam czegoś tam. A tamten ją zostawił tak z dnia na dzień bez odpowiedzi. W sumie to ona jest pod wrażeniem, żę ja jestem tak opanowany, że umiem rozmawiać o tych trudnych rzeczach. A tamten to jakiś emocjonalnie niestabilny. A najlepsze, że (to akurat szczerze) on się po 6 msc przedwczoraj do niej odezwał i znowu emocjonalnie ją zaatakował. Trochę popłakała, powiedziałem, że to dobrze, że nie ma się czego wstydzić, tak czasami trzeba. Ja emocji nie pokazałem bo w sumie to emocje mialem kilka dni temu dla siebie. Powiedziałem łagodnie, że rozumiem, że naprawdę jest w chaosie, wielkiej dupie i musi się ze sobą zmierzyć. Jak chce to może się odezwać do mnie. Jak nie to nie. Życzę jej dobrze.

Wróciliśmy z wycieczki, jeszcze było trochę uśmiechu i radości. Potem do niej, w sumie sama zaprosiła. Zapytałem się czy chce się napić tego wina co ostatnio jej kupiłem. Ok. siedzielismy przy winku, jeszcze tak przyjacielsko rozmawialiśmy. Ona pytała się jak ja tak umiem się ogarnąć emocjonalnie? Powiedziałem jej jak przyjaciel o sobie. Dałem rady... Słuchaj, jesteś niespójna. Mówisz, jedno a w sumie to dopuszczasz mnie. Głaskała mnie, tłumaczyłem jej co ja wtedy odczytuje jako facet. Wiecie co? Przytulaliśmy się tak intymnie, było milo. Płakała. Dla rozluźnienia łaskotki, których nie przerywała. Powiedziałem, że muszę iść, chociaż proponowała, abym został jak muszę bo noc/wino a ja rowerem. Przytuliłem się kazałem jej się odwrócić i dać mi zamknąć drzwi. Pocałowałem ją po szyi, dałem klapsa i kazałem się ogarnąć. Wyszedłem.

Kazała się zameldować w domu. Zrobiłem to w nocy. Rano pisaliśmy krótko jak fajnie było na rowerach. Napisałem, że ona ma klucze do tej relacji, ona, że ja też. Ale, że nie chce miec ze mna kontakt, bo jestem wartosciowym człowiekiem (w sumie to je to jej powiedziałem dzień wczesnej, że uważam ją kogos wyjątkowego). Życzyłem jej miłego dnia. Od niedzieli cisza.

Teraz podsumowanie.
---------------
Najgorsze dla mnie, że do kryzysu nie wiedziałem, że mi na niej zależy. Niestety ona wpasowuje się w moje 75/100 idealnej kobiety. Cięzko mi z tym. Ona nawet nie wie jak, bo widzi we mnie stabilnego emocjonalnie gościa. Chociaż zrobilem przy tym winie emocjonalny monolog przy którym się popłakała.

Ona nigdy nie dała mi takiego silnego sygnału STOP. Zapraszała do domu 3 razy od czasu gdy wyraziła swoje wątpliwości, ale oddała mi moje rzeczy. Pozwalała całować, łaskotać, dotykać, przytulać. Sama się przytulała. Pocalunki chłodne na początku na koncu spotkań mozna było zmienić w coś głebszego, chociaż ostatnio trochę mniej. Ale z ostatniego spotkania u niej w domu to wyglądało, że jakbym przycisnał to byłaby zgodna na zbliżenie. Nie chciałem jednak jej pruć emocji i sobie też. Ciągła niespójność. Raz tydzien milczała, innym razem wchodziła na komunikator i pytała jak spotkanie.

Jednocześnie wiem, ze mi zaufała, jak nikomu innemu. Przekonałem jej do kilku rzeczy, które ze mną zrobiła, których nie zrobiła wcześniej w życiu. Uwierzcie lub nie ale ona np. na rowerze się boi jeździć, wstydzi się tego. Ze mną pojechała. Do tego te otwarcie na szczytowanie... i kilka innych rzeczy.

Czy ona jest toksyczna? Czy ten związek był toksyczny?
Rozmawiałem w czasie kryzysu z psychologiem. Powiedziała, że w zasadzie zrobiłem wszystko co chciałem/mogłem/powienienem. Powiedizałą, ze nie powinna tego mówić ale z opisu (duzo szerszego niż ten wyżęj) to ona powinna isc na jakas terapię.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

potraktował ją jak palant, nagle odzywa się, i  ona chce znowu z nim rozmawiac ? Nie poświecilabym ani minuty komus takiemu, po co ona z nim gada wogóle? Co jej zaczelo mierzić ze nie masz czegoś, mozesz jasniej?

3 Ostatnio edytowany przez rihnoceros (2019-06-06 12:13:53)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Dzięki za odpowiedź!
Trochę wyjaśniając. To z mojej perspektywy ona do połowy maja nie wykazywała żadnych negatywnych opinii. Było normalnie aż za dobrze. W wielu rzeczach się zgadzamy. Polityka, patrzenie na życie, dzieci, mamy zbieżne doświadczenia rodzinne itp. Myślałem, że dobrze ją rozumiem. Nie mieliśmy się nawet o co pokłócić. Analizowałem nawet, krótkie nagrania wideo z naszego wyjazdu. Ona wykazywała masę takich podświadomych pozytywnych zachowań (np. łapała mnie za spodnie i za rękę, aby być blisko, spojrzenia, uśmiech).
Ta jej reakcja z mojej perspektywy przyszła w zderzeniu z tym stresowym wyjazdem. Z rozmowy z psychologiem zasugerowano mi, że to może być reakcja - ona prosi o atencje i woła pomocy.
Jak się poznawaliśmy ja byłem bardzo otwarty i to pokazywałem, łapałem ją za ręcę kiedy nimi strasznie wierciła ze stresu i nieśmiałości. Mówiłem, spokojnie, życzliwie, pewnie. I ona się otworzyła na mnie. Bardzo szybko i intensywnie doszło do pocałunków i takich romantycznych wzniosłości. W obliczu tego kryzysu ja też starałem się zachować zimną krew chociaż wewnętnrzie dawno mnie tak nic nie poruszyło. Spokojnie, otwarcie z nią próbowałem rozmawiać. Budować w niej pewność siebie, uspokajać. Ale wskazałem też, że nie wiem gdzie ta relacja pójdzie, że sam też mam jakieś wątpliwości, bo się dobrze jeszcze nie poznaliśmy. Ale chcę spróbować, bo dowiedziałem sie, ze to nie jest mi obojętna osoba, nawet jak nie czuję motylków na razie. I, że ją bardzo podziwiam i szanuje, za wytrwałość w tym co robi zawodowo (o tym poniżej). Delikatnie próbowałem się z nią zderzyć emocjonalnie bo ona nie potrafiła mi wyjaśnić czego właściwie chce, a nawet jak coś mówi to brzmi to niepewnie a sygnały niewymawiane są niespójne. Stąd też list, i kilka moich nieopisanych tu delikatnych działań.
Z rozmów wynikło, że ona ma wątpliwości, bo chyba nie wpasowuje się w jej idealny obraz faceta. Jakby się rozczarowała. Na pytanie co to znaczy, powiedziała mi kilka rzeczy, ale trochę przez domysły moje bo nie było to wprost. Wykazałem się kilka razy niespokojną postawą, trochę chaotyczną i pamietam, jak wyglądała na przerażoną. Ostatnio mi z firmą nie idzie za dobrze i jest ukryty stres. Zapominałem jakiś słów, elokwencją nie pałałem w pewnym okresie. No myśli mi latały w głowie. Sam mam odsunięte emocje bo jestem introwertykiem i reaguje po przemysleniu tego co się stało. No i np. na wyjeździe byłem pogryziony przez robaki na całym ciele i trochę świrowałem. To taki moment odprężenia i wychodzą wtedy te wszystkie dziwne zachowania. Powiedziała, ze ma wizję, że jestem nieogarnięty. No i wiem, że ja tu dałem ciała bo jej opowiedziałem kiedyś tak w celu poprawy humorum, moje przygody jak zgubiłem to i tamto. Na lotnisku nie miałem torebki na kosmetyki, a opowiadałem jak dużo podróżuje (bo to prawda). Ona była zdziwiona, jakby widziała, że zapomniałem - a ja to z doświadczenia z podrózy bagatelizuje (bo to dla mnie rzadki problem). Trochę jej to wyjaśniałem - słuchaj to są opowieści, to były dawne rzeczy. Czy ja coś zapomniałem jak z Tobą byłem? No nie.
Z innych rzeczy to powiedziała mi, że jest zawiedzona bo nie mam magistra (jestem inżynierem, i poszedłem na studia dalej, wszystko poszlo ale nie napisałem pracy) wyjaśniłem jej dlaczego, i że to dla mnie nadal ważne, ale nie mogę robić 100 rzeczy na raz bo nic nie kończę i muszę się skupić na jednej. Ona za to robi doktorat... Do tego jeszcze mówiła, że w moim mieszkaniu nie czuje się dobrze, no i ja jej zawtórowałem, że ma racje, bo ja też wolałbym inne i trochę są tam nerwowe kolory. POwiedziała, ze jestesmy z innego świata, ktorego ona nie rozumie, bo ja mam instagramowe konto i że jestem jakims celebrytą (a tak naprawdę mam kilkudziesiciu znajomych i raz na tydzien cos tam dodam). Ją to stresuje. Zdrugiej strony ostatnio mówiła, że jest wiernym fanem i robie ładne zdjęcia. Btw. na wyjeździe zrobiłęm jej wiele pięknych zdjęć. Raz obejrzała tą galerie (mam powiadomownia) potem nie, chociaz ostatnio powiedziała, że ją sciagneła na dysk.

W międzyczasie zrobiłem kontrowersyjny ruch i napisałem do jej przyjaciółki, której nie znam. Zapytalęm się czy ona wie co sie z nią dzieje? Generalnie napisała, ze nie i że będą się widzieć za kilka dni. Że jest w zaskoczona, bo ostatnio jej sie chwaliła jak fajnie na wyjeździe było. Żadnego złego słowa o mnie nie słyszała. One się spokały (wiem, potem z tej ostatniej rozmowy). "Moja była" się popłakała, bo nie może liczyć na tą przyjaciółkę bo ona ma inne zycie juz (rodzina, dzieci) i nie rozumie juz jej. Była samotna w tym. Dlatego powiedziałem, jej ze moze o ile chce ze mna pogadac, a moze sproboje z psychologiem. Ja ją rozumiem, bo tez nie mam z kim pogadac. Nie ze wszytkim moze do mnie udeżyc, bo ja jestem zaangażowany, ale niech wie, ze jak potrzebuje to ja jestem. Tylko do niej należy czy chce się do mnie zwrócić z czymś.

Takie były tłumaczenia. Nie odniosła się nigdy do pytania czy cos do mnie czuje lub czuła, czy jej zależało? Na pytanie o emocje ostatnio jak z nią byłem mówiła, że czuje "czułość". Pytałem sie czy to znaczy, że to współczucie? Ona, że nie, że to "czułość". Mówiła, że są rzeczy, które we mnie lubi. To jakie mam gusta, to jaki mam styl podróżowania, zdrowe i rozsądne odżywianie itp. Jej to pasuje.  Ale, nie ma wzniosłości. A na pytanie czy w poprzednich związkach miała... Nie chciała rozmawiac, ale nie zanegowała.

No i ostatni weekend. Zderzyliśmy się, bo ja chciałem jej dać ten dystans ale musiałem sprawdzić jakie ma intencje, więc tam jakieś próby pocałunków i przytulania. Po czym ona o tym koleżeństwie. No i wymusiłem w niej w rozmowie te odpowiedzi. Kiedy się to zaczęło, dlaczego pojechała ze mną? Powiedziała, że to sie zaczeło przed wyjazdem. TE wąpliwości. Że chyba sobie nie ułożyła w głowie po poprzednim chłopaku, czego potrzebuje i oczekuje. I zarzekała się, że to co mi teraz powie nie miało na to wpływu, bo to się zadziało 2 dni wcześniej. On się po 6 msc do niej odezwał i emocjonalnie przepraszał, że nie chciał, że jemu zależy. Ona powiedziała, że się z nim spotkała i była wkurzona, że jak on śmie. Jest rozemocjonowany itp. Nie brnąłem w to dalej. Powiedziałem, że widzę, że a) ma dużo na głowie w związku z pracą b) rzeczy, które teraz mi powiedziała i jest naprawdę w chaosie. Ja nie będę jej teraz przeszkadzał (wcześniej dawałem podprogowe sygnały, że halo jestem tu i czekam, ale nie jawnie). Musi się ułożyć.

No i skończyło się na razie tak, jak opisałem. Znowu byliśmy u niej, przytulanie, itp. Ale byl większy dystans.
Dopowiem tylko, ze jedna z ostatnich wiadomości brzmi tak "ciesze sie, ze spędziłam z Toba kawałeczek życia i zalezy mi na Tobie jako człowieku i nie chciałabym tracic kontaktu". Napisałem, żę to zależy od niej. Było jeszcze kilka wiadomości, teraz cisza.

Odnośnie pracy ona pracuje w firmie na codzień. Dodatkowo pracuje na uczelni. Robi odpowiedzialne rzeczy. Musi pomagać na bieżąco i dlatego ma mało czasu dla siebie. Teraz ma okres "zaliczeń" i oddawania produktów. Wiec ma z tego dużo stresu a ona się bardzo pochyla nad ludzmi. Też jest introwertykiem, sam z doświadczenia wiem, ze jak mam na glowie 100 rzeczy to mam mętlik w głowie. Normalnie paruje czacha. Nie chce jej za bardzo usprawiedliwiać ale to nie jest jakaś głupia siksa z dużą ilością wolnego czasu.

Ja staram się ułożyć. Zapomnieć. Nie zamierzam się dobijać przynajmniej na razie. Ma chaos to niech go ogarnie. Chociaż bardzo mnie boli. Najgorsze, ze o ile w ciagu dnia jakos próbuje to stłąmsić, to się budzę o 4 rano i pierwsza myśl jakby wyciągnięta ze snu to co mogę zrobić, czy walczyć. Działanie, działanie.

Nie wiem czy ona wróci do byłego, czy nie tego nie wiem. Co wiem, to tyle, ze ja w stosunku do niego prezentuje w niej jakieś ogarnięcie, zaufanie i stabilność. NIe chcę wchodzić w friendzone, chociaż mi zależy na niej jako na człowieku tak jak ona napisała. Często powtarzała, że jestem/byłem dla niej bardzo dobry. A ja po prostu jestem elastyczny, nie chciałem nigdy przesłodzić tego i nie wydaje mi sie, żebym to robił. Wiecie, zmywałem po sobie naczynia, pomagałem jej tam jakiś pierdołach, ale tak aby móc z nią potem celebrować przyjemności. Zależało mi ja jej seksualności, byłem w stanie długo się poświęcić. dało to efekty. Ja oczekuje partnerstwa, daje to co moge w miarę swoich potrzeb i możliwości. Chciałbym aby druga osoba to doceniła i było miło. Ale bez oblewania miodem. Kurde normalnie szczere podejście do drugiej osoby.

4

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

wydaje mi sie ze 1 miesiac po poprzednim zwiazku to chyba za wczesnie na tworzenie czegos nowego u niej, ona wyraznie jszcze rozdarta po poprzednim

5

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
12miecio12 napisał/a:

wydaje mi sie ze 1 miesiac po poprzednim zwiazku to chyba za wczesnie na tworzenie czegos nowego u niej, ona wyraznie jszcze rozdarta po poprzednim

Tylko to było w grudzien-styczeń. Poznaliśmy się w lutym. Teraz jest czerwiec.

Najlepsze, ze przed 1h napisała. Pochwalić sie ze ogarnęła temat akademicki. Zapytala sie jak moje zdrowie.

Nie wiem troche jak zareagować.

6

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Jak to jak zareagować? na spokojnie bez podniety. Na takie zaczepki odpowiadasz uprzejmie ale z dystansem.

7

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Moim zdaniem kobieta po bliższym poznaniu Ciebie doszła do wniosku , że to jednak "nie to", a że jest dobrze wychowana, powiedziała Ci to w delikatny sposób.
Super seks na początku znajomości i przyjazny jej stosunek wobec Ciebie teraz nic tu nie zmienia. Ona może Ciebie lubić jako człowieka, ale do tworzenia związku może być to dla niej (i chyba dla większości) niewystarczające.
Ona zapewne ma swoje powody dlaczego uważa tak a nie inaczej. Ty możesz się nie zgadzać z jej opinią na swój temat, możesz starać się jej udowodnić, że nie jesteś taki "nieogarnięty", jak ona uważa, ale musisz się liczyć z tym, że ona decyzji nie zmieni.
To, że ona wpisuje się w Twój ideał kobiety, nie znaczy, że ona podobnie myśli o Tobie.

8

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Zostałeś plasterkiem, pomogłeś dziewczynie odreagować, zająć czas i wyczyścić głowę, w moim odczuciu albo Ex wrócił do gry albo pojawił się ktoś nowy a Ty zostałeś kolegą (któremu jest wdzięczna za poświęcony czas). Znów "poczujesz" jej ciepło jak pogorszy się albo rozpadnie to co się dzieje poza tym co widzisz i o czym wiesz.

9 Ostatnio edytowany przez rihnoceros (2019-06-06 19:14:06)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Właśnie takich opinii szukam, co Wy patrząc jako kobiety widzicie?

Roxann napisał/a:

Moim zdaniem kobieta po bliższym poznaniu Ciebie doszła do wniosku , że to jednak "nie to", a że jest dobrze wychowana, powiedziała Ci to w delikatny sposób. Super seks na początku znajomości i przyjazny jej stosunek wobec Ciebie teraz nic tu nie zmienia. Ona może Ciebie lubić jako człowieka, ale do tworzenia związku może być to dla niej (i chyba dla większości) niewystarczające.

Z jednej strony tak to wygląda. Ja tego seksu nie podnoszę ponad wszystko. Mówię tylko, że tam było coś więcej z mojej perspektywy niż surowe bzykanie. Były inne miłe rzeczy.
Z drugiej strony zachowuje się niekonsekwentnie.

Roxann napisał/a:

Ona zapewne ma swoje powody dlaczego uważa tak a nie inaczej. Ty możesz się nie zgadzać z jej opinią na swój temat, możesz starać się jej udowodnić, że nie jesteś taki "nieogarnięty", jak ona uważa, ale musisz się liczyć z tym, że ona decyzji nie zmieni.

Ja to rozumiem, wiem, że może to tak zostać. Pytanie czy z jej zachowania wynika, ze tak zostanie czy może gdzieś może gidześ tam chcę to sprawdzić?

Roxann napisał/a:

To, że ona wpisuje się w Twój ideał kobiety, nie znaczy, że ona podobnie myśli o Tobie.

No to mi powiedziała. Ja po prostu napisałem, że w innych warunkach bym to pewnie szybko zamknął. O tyle tutaj jest trudniej. Ona nie jest ideałem, ale ma dużo tego czego ja oczekuje.

Mam też takie przeświadczenie, że może ona nie chce mnie zranić (sic! chociaz już to zrobiła) i jest taka niekonsekwentna, słaba. Bo sama postępuje jak ten jej były. Gdzie nagle zamyka się na kogoś, jednocześnie nie może mnie olać bo jednak nie ma na mnie lewara. Tylko jej przeświadczenie w głowie o tym, że nie pasujemy? I nie chce być jak on, że kogoś zostawia w podły sposób. Ma konflikt wewnętrzny. Dlatego łatwiej jej jak ja się zgodzę z tym. A jak się nie zgodzę? To będziemy tak w tym tkwić? Gdzie jest ta granica? Niby jest dystans. A piszę do mnie. Póki co życzliwie przyjacielsko... Mówi co u niej. Ale pyta się jak moje plany.

Powinienem się oddalić dla jej dobra? A może sprawdzić jak się to rozwinie. Ale chłodno i z dystansem? Żeby nie zwariować.

W pewnych chwilach myślę sobie, że może powinienem ją jednak przycisnąć i potraktować, trochę jak on. Nagle się odciąć, aby zobaczyła do czego doprowadziła. To, że nie jest poważna i w taki sposób rani ludzi, gdy sama jest zraniona. W jakim toksycznym kryzysie sama tkwi. I napisać jej potem o tym za jakiś czas, chłodno, po cichu. Bo jak nie ja to potem bedzie ktoś inny, gdzie ona będzie tak iracjonalnie sie zachowywać. O ile ona ma taką intencję i jest to świadome.

10

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
john.doe80 napisał/a:

Zostałeś plasterkiem, pomogłeś dziewczynie odreagować, zająć czas i wyczyścić głowę, w moim odczuciu albo Ex wrócił do gry albo pojawił się ktoś nowy a Ty zostałeś kolegą (któremu jest wdzięczna za poświęcony czas). Znów "poczujesz" jej ciepło jak pogorszy się albo rozpadnie to co się dzieje poza tym co widzisz i o czym wiesz.

Ex jeżeli wrócił to naprawdę przed chwilą. Nie było nikogo w międzyczasie. Na 90% jestem tego pewien.

11 Ostatnio edytowany przez john.doe80 (2019-06-06 18:02:28)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
rihnoceros napisał/a:
john.doe80 napisał/a:

Zostałeś plasterkiem, pomogłeś dziewczynie odreagować, zająć czas i wyczyścić głowę, w moim odczuciu albo Ex wrócił do gry albo pojawił się ktoś nowy a Ty zostałeś kolegą (któremu jest wdzięczna za poświęcony czas). Znów "poczujesz" jej ciepło jak pogorszy się albo rozpadnie to co się dzieje poza tym co widzisz i o czym wiesz.

Ex jeżeli wrócił to naprawdę przed chwilą. Nie było nikogo w międzyczasie. Na 90% jestem tego pewien.

a też kiedyś zaufałem pewnej kobiecie.Wtedy dał bym sobie za nią rękę uciąć... I wiesz co?

I bym teraz, ku*wa, nie miał ręki. ”
— Chłopaki nie płaczą

A tak na poważnie, wystarczy że zaczął się odzywać - ona zrobiła szybko "porządki w swoim życiu" na przyjęcie kogoś na kim jej zależy... i sorry Ty byłeś czymś do kosza... taki los plasterków.
P.S.
Jak pasuje Ci rola pocieszyciela i będziesz miał nerwy do tego to jeszcze ją trochę po pukasz... jak obecny nr 1 w jej życiu kopnie ją w tyłek.

12 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-06-06 18:12:55)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
rihnoceros napisał/a:

Powinienem się oddalić dla jej dobra? A może sprawdzić jak się to rozwinie. Ale chłodno i z dystansem? Żeby nie zwariować.

Dla dobra czyjego? Jej czy jednak swego? Bo tu wygląda na to, że Tobie bardziej zależy a jej by wystarczyła koleżeńska znajomość. Może nawet czasem seks by się zdarzył.
Ja byłam/jestem w niemal lustrzanej sytuacji. Na początku (po rozstaniu) poznałam fajnego faceta, płomienny romans, on się szybko zaangażował, ja nie. Po niedługim czasie zaczęłam się dystansować bo wychodziły rzeczy, które zaczęły mi w nim przeszkadzać. Lubię go jako człowieka, kumpla, mieszkamy blisko i chciałabym mieć z nim poprawne koleżeńskie relacje, ale tak się nie da. Za każdym razem jak wznawiał się kontakt on dążył do bycia razem... ja znów się wycofywałam i tak w kółko.
Ja też mu delikatnie powiedziałam, co mi w nim przeszkadza, ale nie chciałam drążyć tematu, nie powiedziałam też wszystkiego by go nie ranić. Zresztą sama nie jestem ideałem, choć on mnie za taki uważa. I uwierz, że za każdym razem robił to samo co Ty czy Beckett - starał mi się udowodnić, że wcale taki nie jest, że się zmienił itd. Ale to nie o to chodzi, znam go i wiem, że ludzie się nie zmieniają.
W ogóle nie wiem po co on to robi, mam wrażenie, że po prostu chce dopiąć swego. A sprzeczne sygnały też on mi wysyła, bo po czasie braku kontaktu wręcz totalnej olewki, odzywa się i sprawia wrażenie, że ok, możemy być kumplami (szczególnie, że mieszkamy blisko), ale zaraz zaczynają się podchody, skracanie dystansu i dążenie do bliskości. I tak w kółko. W ogóle od wspólnego znajomego usłyszałam niedawno, że on nie bierze nawet pod uwagę tego, że się rozstaliśmy na zawsze, i jest pewien, że "i tak będę jego". A ja nie potrafię być wobec niego bezczelna bo też on na to nie zasługuję - naprawdę do lubię ale  z różnych powodów nie widzę z nim przyszłości. Po prostu uważam, że nie pasujemy do siebie. Super seks nie ma tu znaczenia  (to niestety chyba jedyna płaszczyzna w jakiej mi w 100% odpowiadał + wygląd). Podejście do życia, temperamenty, ambicje itd. zupełnie inne.

13 Ostatnio edytowany przez rihnoceros (2019-06-06 18:25:55)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Dzięki za opinię! Roxxan, john.doe80.
Dla obojga, dla siebie. Roxxan tylko widzisz, ty się zaczęłaś dystansować. Ona z dnia na dzień. Do tego ja jasno postawiłem sprawę, oferuję dystans ale jestem zaangażowany. Nie mówię o koleżeństwie, mogę przez jakiś czas nie przeszkadzać, jakoś jej pomóc, ale nie docelowo. Ona to powinna wiedzieć, bo kilka razy to pokazałem i powiedziałem.
Ja mam niestety lub stety z ludzmi, że albo się zaangażuje i będzie się to utrzymywać albo się odcinam, tak bardzo mocno. Miałem tak z moimi dobrymi kiedysiejszymi przyjacółmi (głównie faceci), moją poprzednią byłą z którą byłem ponad 5 lat, inne miłości itp. Nie ma ich w moim życiu, może czasem przez przypadek się zobaczymy, powiem cześć i koniec.
Więc potrzebuję dla siebie ustalić, czy chwilę dać na wstrzymanie, czy wypalić to z raz i porządnie z mojego życia... Jestem skrajny i konsekwentny. Wiem, że tego się trochę bała.

14

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Jak na mój gust, albo ten ex zaszumiał jej znowu w głowie, albo szumiec nigdy nie przestał. Dokładnie tak, jak napisał ktoś wcześniej - byłeś plasterkiem, po części spełniłeś swoją role, ale nic poważnego z tego nie wyniknie. Kobiety bardzo rzadko zmieniają zdanie, żeby nie powiedzieć „nigdy”. Dla własnego dobra i z szacunku do samego siebie - zakończ ta znajomość i nie trać czasu.

15 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-06-06 19:02:41)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
rihnoceros napisał/a:

Dzięki za opinię! Roxxan, john.doe80.
Dla obojga, dla siebie. Roxxan tylko widzisz, ty się zaczęłaś dystansować. Ona z dnia na dzień. Do tego ja jasno postawiłem sprawę, oferuję dystans ale jestem zaangażowany. Nie mówię o koleżeństwie, mogę przez jakiś czas nie przeszkadzać, jakoś jej pomóc, ale nie docelowo. Ona to powinna wiedzieć, bo kilka razy to pokazałem i powiedziałem.
Ja mam niestety lub stety z ludzmi, że albo się zaangażuje i będzie się to utrzymywać albo się odcinam, tak bardzo mocno. Miałem tak z moimi dobrymi kiedysiejszymi przyjacółmi (głównie faceci), moją poprzednią byłą z którą byłem ponad 5 lat, inne miłości itp. Nie ma ich w moim życiu, może czasem przez przypadek się zobaczymy, powiem cześć i koniec.
Więc potrzebuję dla siebie ustalić, czy chwilę dać na wstrzymanie, czy wypalić to z raz i porządnie z mojego życia... Jestem skrajny i konsekwentny. Wiem, że tego się trochę bała.

rihnoceros, u mnie sytuacja jest na tyle niezręcznie trudna, że z moim ex mieszkamy przysłowiowy rzut beretem od siebie. Więc chodzimy tymi samymi ścieżkami, oboje mamy psy itd. Co innego gdyby mieszkał choć trochę dalej... a ja nie lubię sytuacji, że udaję że nie widzę. Zresztą on mi nic złego nie zrobił bym miała go obsesyjnie unikać.
Mówisz, że zaczęłam się dystansować, a Twoja kobieta tak z dnia na dzień... ale... ja miałam z nim romans/zaczęliśmy być ze sobą pod koniec wakacji ubiegłego roku... ja też dość szybko to skończyłam ale to się wciąż ciągnie... tzn nie romans, tylko te "powroty".
Więc jak chcesz się tak bujać w nieskończoność i sprawdzać, czy może teraz.. to proszę bardzo ale chyba szkoda czasu.

EDIT: Najgorsze jest w tym wszystkim to, że ja go lubię jako kumpla i chętnie wybrałabym się z nim na rower czy spacer ale wiem, że jemu chodzi o coś więcej. Więc albo mogę być egoistką i go zwodzić... albo... unikać. Ogólnie mam wrażenie, że chyba wszyscy oceniamy kogoś przez swój pryzmat - jeżeli ja mogłabym się z nim kumplować to dlaczego on nie? Z drugiej strony on pewnie myśli... skoro po czasie ze mną rozmawia, jest miła, potrafimy razem śmiać itd. to pewnie ma jeszcze do mnie uczucia i jak się postaram to i ona zrozumie, że jej też zależy. Takie błędne koło.
To jest jedna opcja takiego zachowania kobiet, inna taka, że ma kogoś na oku … zresztą, te dwie opcje siebie nie wykluczają, skoro kobieta sprowadza kogoś do friendzone to znaczy, że ma/szuka innego. Takie niby dawanie sobie czasu na przemyślenie, czy czekanie na odpowiednią chwilę/moment to pic na wodę. Jeśli się wraca to z braku laku i z egoistycznych pobudek podbudowania ego.

EDIT2: Nawet John po takim czasie tel ex zinterpretował jako: "jak się postarasz, będziemy znów razem". A to tak nie działa...

16

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
Roxann napisał/a:

EDIT2: Nawet John po takim czasie tel ex zinterpretował jako: "jak się postarasz, będziemy znów razem". A to tak nie działa...

Ten tekst odnosił się do sytuacji z przed miesiąca kiedy mieliśmy zaplanowany cały miesiąc wspólnych wyjazdów, a Ona mi powiedziała że nie może obiecać że się zejdziemy - Spotykajmy się bo przyjaźń jest dla niej ważna, ale nie chce zdeklarować się że chcemy się zejść.

17

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
john.doe80 napisał/a:
Roxann napisał/a:

EDIT2: Nawet John po takim czasie tel ex zinterpretował jako: "jak się postarasz, będziemy znów razem". A to tak nie działa...

Ten tekst odnosił się do sytuacji z przed miesiąca kiedy mieliśmy zaplanowany cały miesiąc wspólnych wyjazdów, a Ona mi powiedziała że nie może obiecać że się zejdziemy - Spotykajmy się bo przyjaźń jest dla niej ważna, ale nie chce zdeklarować się że chcemy się zejść.

John litości, to post z dzisiaj

john.doe80 napisał/a:

Gdyby nie to co tu przeczytałem, pewnie zachowywałbym się jak beckett, albo anderstud na początku... w końcu Ona za każdym razem daje mi szansę, że jak się postaram to może ją odzyskam...

Kogo Ty chcesz oszukać? Chyba sam siebie.

18

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
Roxann napisał/a:
john.doe80 napisał/a:
Roxann napisał/a:

EDIT2: Nawet John po takim czasie tel ex zinterpretował jako: "jak się postarasz, będziemy znów razem". A to tak nie działa...

Ten tekst odnosił się do sytuacji z przed miesiąca kiedy mieliśmy zaplanowany cały miesiąc wspólnych wyjazdów, a Ona mi powiedziała że nie może obiecać że się zejdziemy - Spotykajmy się bo przyjaźń jest dla niej ważna, ale nie chce zdeklarować się że chcemy się zejść.

John litości, to post z dzisiaj

john.doe80 napisał/a:

Gdyby nie to co tu przeczytałem, pewnie zachowywałbym się jak beckett, albo anderstud na początku... w końcu Ona za każdym razem daje mi szansę, że jak się postaram to może ją odzyskam...

Kogo Ty chcesz oszukać? Chyba sam siebie.

To co napisałem jest skrótem myślowym, ostatnim razem i pewnie teraz jakbym ją gdzieś zaprosił nasza rozmowa doszłaby do tego samego momentu... jesteś dla mnie ważny, staraj się a ja nic nie jestem wstanie CI zagwarantować, ale może się zejdziemy (jak się postarasz), ostatnim razem powodem dlaczego nie możemy się zjeść było to że dalej nie jest wstanie dać mi tego przez co się wyprowadziłem...

19

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
john.doe80 napisał/a:

To co napisałem jest skrótem myślowym, ostatnim razem i pewnie teraz jakbym ją gdzieś zaprosił nasza rozmowa doszłaby do tego samego momentu... jesteś dla mnie ważny, staraj się a ja nic nie jestem wstanie CI zagwarantować, ale może się zejdziemy (jak się postarasz), ostatnim razem powodem dlaczego nie możemy się zjeść było to że dalej nie jest wstanie dać mi tego przez co się wyprowadziłem...

Czyli podobnie jak u mnie, fajny jesteś ale nie na związek. Przerzucanie się argumentami kto komu bardziej nie odpowiada i kto kończy czy znów zaczyna nie ma sensu.

20 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-06-07 13:12:15)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Autorze, po prostu jest ktoś 3. Jak nie w rzeczywistości, to w głowie.Szkoda Twojego czasu, naprawdę.

21

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Widać, że jesteś poukładanym, dobrym gościem.
Po co bawisz się w terapeutę? Nie masz swojego życia? Związków się tak nie buduje, Ty za bardzo zacząłeś pomagać tej dziewczynie.
Może być tak, że ona potrzebuje terapeuty (nie Ciebie!, nie, nie jesteś terapeutą i nie zbawisz jakiejś laski), potrzebuje odpocząć, wybawić się po poprzednim związku.
Zostaw ją w spokoju. Jeżeli ona nie chce nic z Tobą to zostaw ten kontakt z nią, nie oferuj żadnej pomocy, utnij wszystko.
Inaczej właśnie - staniesz się wycieraczką dla niej i plastrem. Ona, jak każdy z nas, musi przeżyć rozstanie i musi swoje w życiu przeżyć. Nie jest na to gotowa.
Nie wchodź na przyszłość w relacje, gdzie kobieta jest zaraz po zakończonym związku - unikniesz sytuacji jaką masz teraz. Straciłeś swój czas i energię, masz jeszcze rozterki.
Na skargi, że nie masz magisterki czy coś tam - powinieneś się zamaszyście odwrócić i unieść dumą, a nie jak kapeć tłumaczyć. Ty facet jesteś, nie możesz być miękki.


"Nie chce jej za bardzo usprawiedliwiać ale to nie jest jakaś głupia siksa z dużą ilością wolnego czasu." - Okay. Ma pracę i ma pewne zalety i wady, jak każda kobieta. Coś się tak na nią uparł? Ona raczej Cię nie chce i mogą być miliony powodów... Chcesz się bawić w detektywa? Posłuchaj rad Johna, dobrze pisze.

Poszukaj kobiety, która jest gotowa na związek i gotowa przyjąć to, co chcesz jej dać.

22 Ostatnio edytowany przez rihnoceros (2019-06-10 13:30:07)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
Gitta napisał/a:

Widać, że jesteś poukładanym, dobrym gościem.
Po co bawisz się w terapeutę? Nie masz swojego życia? Związków się tak nie buduje, Ty za bardzo zacząłeś pomagać tej dziewczynie.
Może być tak, że ona potrzebuje terapeuty (nie Ciebie!, nie, nie jesteś terapeutą i nie zbawisz jakiejś laski), potrzebuje odpocząć, wybawić się po poprzednim związku.
Zostaw ją w spokoju. Jeżeli ona nie chce nic z Tobą to zostaw ten kontakt z nią, nie oferuj żadnej pomocy, utnij wszystko.

To nie jest tak, że ja wszedłem to jako jakiś terapeuta. Akurat ona jest takim zamkniętym typem osobowości to tak trochę mogło to wyglądać. Trochę mnie to otwieranie jej też jarało.
Poza tym chyba to się normalnie toczyło. Wydawało mi się, że w dobrym rytmie, chociaż teraz myślę, że może trochę za szybko. Wiecie, ja też mam potrzebę być oparciem. Jak się ma coś budować, to też trzeba wyciągnąć rękę. Ja jej nic na siłę nie sprzedawałem. Brała kiedy chciała i co chciała. Te niektóre rozkminki to tutaj na forum, trochę dla mnie abym mógł zrozumieć co tu się zadziało. Po prostu moje poprzednie doświadczenia jakoś dobitniej pokazywały mi, że coś się psuje, coś nie pasuje. Tutaj tego nie zauważyłem - a raczej odebrałem to jako coś innego.
Ja nie piszę do niej i nie zamierzam. W czasie tej znajomości dałem swoją "ofertę". Obiektywnie więcej wrzuciłem do tego piecyka niż ona. To powinien być dla mnie sygnał.
Nie w głowie mi jej napastowanie itp. Ja siebie szanuję i szanuję ludzi. Nie mam w zasadzie po co się do niej sam z siebie odzywać, więc nie zamierzam. Poza tym ja powiedziałem, że to ona "ma klucze". Jeżeli coś chcę to może się odezwać, chociaż sam nie wiem jak długo będę to akceptował. Na razie w ciągu kilkunastu dni sama napisała do mnie dwa razy aby się pochwalić i zainteresowaniem jak mi poszły pewne rzeczy. Nie byłoby fair i spójne gdybym to po prostu olał. Odpisałem, podziękowałem, powiedziałem, że u mnie ok (bo w sumie poza tym tematem to prawda). I tyle.

Gitta napisał/a:

Nie wchodź na przyszłość w relacje, gdzie kobieta jest zaraz po zakończonym związku - unikniesz sytuacji jaką masz teraz. Straciłeś swój czas i energię, masz jeszcze rozterki.

Problem w tym, że ja o tym nie wiedziałem. W zasadzie to dopiero wyszło jak przycisnąłem na ostatnim spotkaniu. Jedna nauka to - miej wątpliwość, jak ktoś nie chce/nie umie rozmawiać o poprzednich związkach.

Gitta napisał/a:

Na skargi, że nie masz magisterki czy coś tam - powinieneś się zamaszyście odwrócić i unieść dumą, a nie jak kapeć tłumaczyć. Ty facet jesteś, nie możesz być miękki.

Trochę tak i nie. Ja to potwierdzam, że to moja osobista porażka życiowa, bo sam to tak postrzegam. Trudny dla mnie temat. Trochę inaczej się na to patrzy jak się wyjaśni moje obiektywne doświadczenie. Ja jestem ambitny, i trochę za bardzo. Łapałem za wiele sroczek za ogon... Inaczej to wygląda jak się to olewa i odpuszcza bo ci się nie chce a inaczej jak robisz to dla siebie i masz potrzebę ale nie wychodzi.

Gitta napisał/a:

Coś się tak na nią uparł?

Rzadko ktoś tak głęboko siada mi w myślach i przez 3 tyg. mam o nas sny i budzę się w nocy z tego powodu. Sam się nad tym zastanawiam, co ona takiego ma, że mnie to tak ruszyło - swoją drogą niecały msc. temu. Zwłaszcza, że są rzeczy, które mi w niej nie odpowiadały. Może to też jakieś patologiczne ale zbyt wiele rzeczy, w życiu odpuściłem a teraz gdy coś mnie tak porusza wybucha we mnie bomba. Dysonans między gotowością do walki a sensem wzięcia udziału w tej wojnie.

Gitta napisał/a:

Poszukaj kobiety, która jest gotowa na związek i gotowa przyjąć to, co chcesz jej dać.

Taaaa... smile No rada dobra. Ale chyba już takie moje przeznaczenie. Nie jestem trywialnym i oczywistym, trzeba mnie poznać. Dziś ludzie nie mają na to czasu. Nie wstrzeliwuje się w mainstream i trochę takich osób też szukam. Mam swoje lata, mieszkam w miejscu, gdzie jest najwięcej możliwości w Polsce. No i... szukam dalej smile

23

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Moje drogie, moi drodzy. Odświeżam. Chciałbym na kanwie tego wątku prosić Was o opinię.
W momencie opisywanego w nim kryzysu poszedłem do psychologa, aby móc na chłodno przejrzeć się w lustrze specjalisty. Wiedziałem, że (te rozstanie) to było coś ważnego, bo uruchomiło dużo emocji i myśli. Co z tego wynikło będzie na koniec...

Ogólnie minęło już ponad 2 msc. Od ostatnich wpisów w tym wątku zdarzyło się, że ona kilka razy do mnie napisała. W kolejnych dniach po ostatnim spotkaniu pytała się o różne rzeczy, gratulowała zawodów itp. Ja odpowiadałem po jakimś czasie ale w neutralnym tonie. Podziękowałem za zainteresowanie.
Potem była kilkutygodniowa cisza. Tak się złożyło, że wcześniej zaplanowałem sobie udział w zawodach w jej rodzinnym mieście, w którym nigdy wcześniej nie byłem. Zrobiłem tam kilka zdjęć na swojego Instagrama m.in. miejsc, które ona mi wysyłała jak się jeszcze spotykaliśmy. Zrobiłem to dlatego, że mam powiedzmy artystyczny profil i to nawet jakbym jej nie znał, takie zdjecia bym chciał zrobić i wrzucić na profil.
Ona jak widać mój profil oglądała bo odezwała się, z lekkim przekąsem, że takie bardzo inspirujące jest to miasto, i z odezwą, że musiałem zrobić ładniejsze zdjęcia niż ona. Ja tak jak wcześniej po jakimś czasie odpowiedziałem jej neutralnie ale uprzejmie, że mnie takie rzeczy inspirują szczególnie jak się widzi cos po raz pierwszy, a opinia o moich zdjęciach jest subiektywna i nie trzeba się porównywać. Wiadomość odczytała, nie odpisała. Nastąpiła kilkutygodniowa cisza.

< Kilka dni po naszym rozstaniu postanowiłem, że oddam jej ostatnią rzecz, którą mam. Po prostu pojechałem do miejsca gdzie pracuje (bywa) i poprosiłem w recepcji aby jak będzie pobierać/odbierać klucz przekazali jej tą rzecz. >

Niecałe dwa tygodnie temu okazało się, że dopiero przekazano jej tą rzecz. No i… znowu napisała do mnie.
Myślała, że będziemy w kontakcie ale jej odczucia są takie, że ja na zaczepki odpowiadam niechętnie i stwierdziła, że chciałbym chyba mieć spokój wiec ona nie chciała się narzucać. Ale gdybym chciał to abym wyprowadził ją z błędu. Na koniec napisała, że cieszy się, że mnie poznała, dziękuję za spędzony czas i jeżeli nie chcę to nie muszę odpisywać.
Ja odpisałem jej następnego dnia, że miło, że empatycznie podchodzi do drugiej osoby, ale powinna uwzględnić swoje potrzeby w tym zakresie. Ja nie bardzo rozumiem jakie wnioski wyciąga z tej konwersacji, ale ja na jej wiadomości w jakiś sposób odpisałem ale ona dalej nie ciągnęła zainicjowanej rozmowy (jakakolwiek by nie była). Trochę za szybko rezygnuje jak tak chce rozmawiać. Odczytała to online i akurat był ranek napisałem jej miłego dnia bo sam się spieszyłem. Ona napisała jakieś jedno nieistotne zdanie i od tej pory cisza. Jedynie kilka dni temu z okazji dużego sukcesu w kolejnych zawodach polubiła moje zdjęcie na FB (co się tylko raz zdarzyło w czasie naszej znajomości).

I teraz do sedna. Ja się ocuciłem z tej relacji. Ale w toku moich przemyśleń i sesji z psycho wyszło, że to rozstanie było odtworzeniem archetypu odrzucenia, które doświadczyłem w dzieciństwie kilka razy (stąd tak mocno to poczułem). Takie gdzie rodzic/mentor pozostawia Cię bez wyjaśnień (gdzie ta kobieta ma dużo cech mojej matki). Za młodu jak widać odcisnęło to piętno na moim charakterze. Stąd mam odsunięte w czasie emocje, silną potrzebę niezależności i bywam surowy. Przez to, że nie było wyjaśnień zamykałem się, rozpracowywałem, podnosiłem i żyłem dalej.  Ale już nie współpracowałem z tymi, którzy to spowodowali. Jak już to tylko na moich zasadach. (Do dziś z rodzicami mamy tematy tabu). Nawet jak mialem chęć kontaktu, to nie inicjowałem, to musiało być z drugiej strony. No i tak mam do dziś.

Wiele znajomosci tak „wyschło”. Przyjacielskich, koleżeńskich… i z miłościami mojego życia.

I teraz proszę Was o ocenę tego jak postępowałem z tą kobietą po rozstaniu. Potrzebuje jakiejś kalibracji, bo już nie wiem czy ja za bardzo nie jestem stanowczy a ktoś po drugiej stronie może delikatnie daje coś do zrozumienia? Nawet jeżeli to nie jest chęć powrotu (bo tak uważam).

Mój osąd jest taki - wydaje mi się, że to trochę z jej strony sondowane. A ostatnie zdarzenie to z odebraną rzeczą to wyzwoliło u niej reakcję na zasadzie - o kurde definitywnie odciął się (bo pozbył się ostaniej rzeczy) to napiszę i sprawdzę jak zareaguje. Jednocześnie mając jakieś wyrzuty sumienia podziękuję (przeproszę), jakby nie chciał kontaktu.

I może to co i jak odpisywałem jest jak najbardziej poprawną reakcją wg. Was?
Czy może uważacie, że jestem jednak zbyt skrajny i zabijam kontakty takim podejściem?
Tzn. Uważam, że jak czegoś chce to musi się postarać, w innym wypadku to zwykła zabawa, do niczego nie prowadząca.

24 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-08-03 08:43:57)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Nie wiem, w jakim celu potrzebna Ci ocena innych Twojego zachowania po rozstaniu. Chcesz się przekonać, czy rzeczywiście postępujesz jakoś schematycznie i ucinasz relacje, które w jakiejś formie, niekoniecznie w sposób wcześniejszy lub dotychczasowy, nadal mogłyby funkcjonować?
Tak, tak to wygląda.

Na forum panuje zwykle pogląd, że jak relacja rozpada się, to najlepiej uciąć kontakt i niech każdy żyje swoim życiem, nie ma po co zawracać sobie głowy tym, co było i minęło. Czasami tak jest lepiej, ale z pewnością tak być nie musi.

W opisywanej przez Ciebie relacji, związku, widać, że była pewna bliskość i otwarcie na drugą osobę, wydarzyło się chyba kilka ważnych dla Was obojga rzeczy. Z jakiegoś powodu Twoja ex nie chciała kontynuować Waszej relacji w takim charakterze, jakiego ona nabrała po drodze. Ja wierzę w to, że ona nie była na to gotowa oraz że nie „poczuła wzniosłości”.  Jednakże ona po prostu nie chciała, nie chce(?) zupełnie ucinać z Tobą kontaktu, bo zwyczajnie stałeś się jej bliski. Może ma świadomość, że zbudowanie pewnego poziomu bliskości, który Wy stworzyliście nie jest taką powszechną sprawą. Moglibyśmy tutaj długo deliberować o motywach jej postępowania, ale nie bardzo widzę sens i skupiłabym się na tym, że rzeczywiście widać z jej strony chęć podtrzymywania z Tobą kontaktu.
To, co wydaje się istotne, to Twoje chęci lub ich brak, żeby nadal być z nią w kontakcie. Koleżeńskim kontakcie, bo ona umieściła Cię w friendzonie. Czy Ciebie interesuje taka forma relacji, czy wolisz zupełnie uciąć kontakt i ewentualnie dlaczego jedno lub drugie preferujesz?

25

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie wiem, w jakim celu potrzebna Ci ocena innych Twojego zachowania po rozstaniu. Chcesz się przekonać, czy rzeczywiście postępujesz jakoś schematycznie i ucinasz relacje, które w jakiejś formie, niekoniecznie w sposób wcześniejszy lub dotychczasowy, nadal mogłyby funkcjonować?
Tak, tak to wygląda.

Tak, próbuję zrozumieć czy nie postępuje z ludźmi w sposób wyuczony, który może nie być racjonalny. Nie umiem chyba tworzyć relacji z ludźmi z połowicznym zaangażowaniem.

MagdaLena1111 napisał/a:

Na forum panuje zwykle pogląd, że jak relacja rozpada się, to najlepiej uciąć kontakt i niech każdy żyje swoim życiem, nie ma po co zawracać sobie głowy tym, co było. Czasami tak jest lepiej, ale z pewnością tak być nie musi.

No ja w zasadzie nie kontaktuje się ale też nie widzę wielkiego problemu w tym aby odpisać na jakąś wiadomość, która nie jest w jakiś sposób angażująca lub jest jakimś komentarzem. Ale nie ma w tym też jakiegoś wielkiego zaangażowania z mojej strony, bo i w dzisiejszej sytuacji nie ma o tym mowy.

MagdaLena1111 napisał/a:

To, co wydaje się istotne, to Twoje chęci lub ich brak, żeby nadal być z nią w kontakcie. Koleżeńskim kontakcie, bo ona umieściła Cię w friendzonie. Czy Ciebie interesuje taka forma relacji, czy wolisz zupełnie uciąć kontakt i ewentualnie dlaczego jedno lub drugie preferujesz?

Właśnie próbuję to sam zrozumieć i dlatego te pytania. Ta znajomość naświetliła mi wielowymiarowy problem dot. ogólnie moich relacji z ludzmi. Z jednej strony moje podejście było nastawione na jakąś intymną relację kobieta - mężczyzna, w której jest także przyjaźń i partnerstwo. Ale tego drugiego jakby zabrakło. Przyjmując, że ona miała od początku za relację przejściową, brakowało tam szczerości od początku. Trudno w tej sytuacji mówić o jakiejkolwiek akceptacji dla friendzone.
Z drugiej strony brakuje w moim życiu ludzi, bo jak napisałem zazwyczaj jest tak, że albo jesteś na 100% albo giniesz. Przykładowo mialem przyjaciela, któremu pomogłem kilka razy na życiowych zakrętach (m.in. pożyczyłem mu sporo kasy). On nie był w stanie się mi odwdzięczyć, a przez długi czas pieniędzy nie zwracał. Ja nie naciskałem ale się też nie kontaktowałem. Kontakt się urwał. Chyba doszło do tego, że on się wstydził do mnie odezwać. A ja zamilkłem. I tak jest do dziś.
Podobnie tutaj. Może ma wyrzuty sumienia dot. tego jak z nami wyszło - tzn. zrobiła mi nadzieje a miało być tylko odskocznią. Wstydzi się zainicjować mocniejszy kontakt. A może i ma jakąś przyjacielską potrzebę kontaktu ale jak to określił psycholog "zamrażam kontakty".

Ostatecznie nie pozwolę sobie na żerowaniu na mnie i grę w jakieś orbiterki i inne słabości. Stąd opisałem tak obszernie ostatnie zdarzenia bo może to zwykłe metody na starą jak świat grę pozorów.

Dzięki za tą odpowiedź!

26 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-08-03 09:53:39)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
rihnoceros napisał/a:

Ostatecznie nie pozwolę sobie na żerowaniu na mnie i grę w jakieś orbiterki i inne słabości. Stąd opisałem tak obszernie ostatnie zdarzenia bo może to zwykłe metody na starą jak świat grę pozorów.

Powyższe powinieneś sobie dobrze przemyśleć, bo w tym wg mnie tkwi sedno Twojego „mrożenia kontaktów” z ludźmi, którzy odgrywali jakąś istotną rolę w pewnym okresie w Twoim życiu.
Chcesz wszystko albo nic. Albo ktoś staje na wysokości zadania, w którym go widzisz, albo niech znika.
Wycofujesz się, żeby uniknąć kolejnych rozczarowań, ale one niekoniecznie muszą następować. A może zwyczajnie nie potrzebujesz relacji, jeśli ona nie jest taka, jak ją chciałbyś widzieć. Nie odnoszę się tylko i wyłącznie do opisywanego związku, bo skoro Ci już przeszło zauroczenie, to teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby utrzymywać koleżeńską relację, ale Ty z automatu podejrzewasz drugą stronę o żerowaniu na Tobie. Ten przykład z kolega pożyczającym kasę, też jest wymowny.


PS. Podsumowując, tak bardzo obawiasz się, że zostaniesz nadużyty, albo wręcz nawet doszukujesz się intencji nadużycia u osób, które nie musiały ich mieć, że aby tego uniknąć, wolisz ucinać relacje.

27

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Chyba w sedno smile A gdybyś mogła w takim razie się odnieść do tego :
Czy uważasz, że ja odpowiadałem tej osobie w taki sposób, że osoba z drugiej strony nie może/miała możliwości pociągnąć dyskusji? Gdybyś Ty miała taką sytuację, że na Twoją zaczepkę ktoś odpisuje, chociaż wg. Ciebie nie wykazuje zaangażowania, ale nie jest to chamskie, niemiłe, nie wyraża zgorszenia ani podniecenia z Twojego kontaktu... to mając na względzie deklarację, że zależy Ci na kontakcie, nie napisałabyś cokolwiek więcej? O "dupie marynie" nawet?

28

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Opisałaś sytuację ze zdjęciami z miasta Twojej ex. Miałam wrażenie, że ona Ciebie skomplementowała pisząc o tym, że robisz lepsze zdjęcia od niej i zrobiła to jeszcze w takiej lekkiej, zabawnej formie. Nie wiem, może się mylę, ale wydaje mi się, że ona Ciebie naprawdę ceni i dała temu wyraz, dodatkowo „zasilając” to w akcent humorystyczny. A Ty ją sprowadziłeś na ziemię, stwierdzeniem, że to subiektywne odczucia/oceny i nie ma co porównywać. Ja bym straciła ochotę, żeby dalej temat kontynuować.
Dlaczego nie przyjąłeś po prostu komplementu? Już nie mówiąc o tym, że mogłeś dać impuls do kontynuowania tematu w równie lekkiej i żartobliwej formie.

29 Ostatnio edytowany przez rihnoceros (2019-08-03 10:38:57)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
MagdaLena1111 napisał/a:

Opisałaś sytuację ze zdjęciami z miasta Twojej ex. Miałam wrażenie, że ona Ciebie skomplementowała pisząc o tym, że robisz lepsze zdjęcia od niej i zrobiła to jeszcze w takiej lekkiej, zabawnej formie. Nie wiem, może się mylę, ale wydaje mi się, że ona Ciebie naprawdę ceni i dała temu wyraz, dodatkowo „zasilając” to w akcent humorystyczny. A Ty ją sprowadziłeś na ziemię, stwierdzeniem, że to subiektywne odczucia/oceny i nie ma co porównywać. Ja bym straciła ochotę, żeby dalej temat kontynuować.
Dlaczego nie przyjąłeś po prostu komplementu? Już nie mówiąc o tym, że mogłeś dać impuls do kontynuowania tematu w równie lekkiej i żartobliwej formie.

Ja wiem, że to był komplement. Chociaż z drugiej strony jestem skromny, a ona swego czasu zrobiła (przy braku wg. niej takich umiejętności) całkiem fajne zdjęcie. Nie przystało mi ogólnie potwierdzić, że moje zdjęcie jest lepsze. Było inne, ciekawe, lepsze pod kątem technicznym, ale jej też było ciekawe biorąc pod uwagę jej umiejętności. Ale tutaj doszła jeszcze inna rzecz. Jak wspomniałem to było w jej rodzinnym mieście. Nie chciałem też aby sobie może pomyślała, że specjalnie tam pojechałem z sentymentu albo z jakiegoś innego powodu związanego z nią. No pojechałem na zawody bo były ciekawe dla mnie i ciekawy byłem tego miasta.

30 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-08-03 13:29:41)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
rihnoceros napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Opisałaś sytuację ze zdjęciami z miasta Twojej ex. Miałam wrażenie, że ona Ciebie skomplementowała pisząc o tym, że robisz lepsze zdjęcia od niej i zrobiła to jeszcze w takiej lekkiej, zabawnej formie. Nie wiem, może się mylę, ale wydaje mi się, że ona Ciebie naprawdę ceni i dała temu wyraz, dodatkowo „zasilając” to w akcent humorystyczny. A Ty ją sprowadziłeś na ziemię, stwierdzeniem, że to subiektywne odczucia/oceny i nie ma co porównywać. Ja bym straciła ochotę, żeby dalej temat kontynuować.
Dlaczego nie przyjąłeś po prostu komplementu? Już nie mówiąc o tym, że mogłeś dać impuls do kontynuowania tematu w równie lekkiej i żartobliwej formie.

Ja wiem, że to był komplement. Chociaż z drugiej strony jestem skromny, a ona swego czasu zrobiła (przy braku wg. niej takich umiejętności) całkiem fajne zdjęcie. Nie przystało mi ogólnie potwierdzić, że moje zdjęcie jest lepsze. Było inne, ciekawe, lepsze pod kątem technicznym, ale jej też było ciekawe biorąc pod uwagę jej umiejętności. Ale tutaj doszła jeszcze inna rzecz. Jak wspomniałem to było w jej rodzinnym mieście. Nie chciałem też aby sobie może pomyślała, że specjalnie tam pojechałem z sentymentu albo z jakiegoś innego powodu związanego z nią. No pojechałem na zawody bo były ciekawe dla mnie i ciekawy byłem tego miasta.


Przecież nie ma nic niewłaściwego w podziękowaniu za komplement i to wcale nie oznacza braku skromności :-)
Jeszcze jakbyś napisał to, co tu powyżej, że dostrzegasz u niej talent, to byłoby 1:1, rewanż. A jakbyś do tego dodał informację o zaciekawieniu jej miastem, może coś Cię tam szczególnie urzekło, to rozmowa dalej by mogła płynąć. Jednak tak jak wcześniej pisałam, to w jaki sposób odpowiedziałeś, sugeruje, że chciałeś uciąć temat. Może nieświadomie.

Dlaczego tak Ci zależało, żeby ona sobie czegoś nie pomyślała?
Widzę, że dużo dzieje się w Twojej głowie. Nie da się przewidzieć, co pomyślą inni. A nawet jeśli by sobie pomyślała, że zawiódł Cię do jej miasta sentyment do niej, to byłyby tylko jej spekulacje, jej myśli, jej sprawa.
Obawiasz się, że chciałaby wykorzystać Twoje zaangażowanie? Nie wiem, co się wydarzyło w Twojej przeszłości, ale zobacz, jak to rzutuje na Twoje obecne życie.

Hm...pisałeś wcześniej, że były między Wami szczere rozmowy i w ten sposób zbudowaliście bliskość, a na tym powstała przyjaźń, którą ona -jak mi się wydaje - chciałaby utrzymać. Nie wydaje Ci się, że warto byłoby to podtrzymać?. Ona nie jest w stanie dać Tobie miłości, ale nie chciałbyś tej przyjaźni? W przypadku innych relacji, to także ma znaczenie, bo być może inni ludzie nie są w stanie dać Tobie dokładnie to, czego potrzebujesz/oczekujesz/chcesz, ale może warto wziąć to, co są w stanie Tobie zaoferować. No, może kolegę, co nie oddaje pożyczek można sobie darować ;-)

31 Ostatnio edytowany przez rihnoceros (2019-08-03 17:33:30)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
MagdaLena1111 napisał/a:

Przecież nie ma nic niewłaściwego w podziękowaniu za komplement i to wcale nie oznacza braku skromności :-)
Jeszcze jakbyś napisał to, co tu powyżej, że dostrzegasz u niej talent, to byłoby 1:1, rewanż. A jakbyś do tego dodał informację o zaciekawieniu jej miastem, może coś Cię tam szczególnie urzekło, to rozmowa dalej by mogła płynąć. Jednak tak jak wcześniej pisałam, to w jaki sposób odpowiedziałeś, sugeruje, że chciałeś uciąć temat. Może nieświadomie.

Ja tą wiadomość wtedy odebrałem jednak jako sarkastyczną. Może błędnie. Chciałbym zaznaczyć tylko, że ona nie zamknęła naszej znajomości stawiąc kropkę. Ja pisałem wcześniej, że to były komunikaty "wątpliwości" a ja obiecałem jej dać czas wytchnąć, poukładać się. Dlatego tu wtedy napisałem bo nie mogłem ogarnąć w tamtej chwili tych niespójnych działań. Założeniem było więc nieinicjowanie kontaktu, jeżeli ona sama tego nie chcę.
W moim odczuciu jej zagajania wtedy były wynikiem jej własnej potrzeby złagodzenia jej działań skutkujących moimi negatywnymi emocjami. Czuła się odpowiedzialna i źle sama ze sobą poprzez postępowanie do jakiego doprowadziła. Więc pokazywała jakieś minimalne zainteresowanie. W pewnym momencie przestała.
Więc i to zmieniło moje nastawienie. Komunikat był nie jestem zainteresowana. Pokłosiem tego też jest fakt, że rozmowa, kontakt, który następuje po miesiącu nie będzie i nie powinien być nacechowany radością i lekkością, która panowała jak się z kimś było. Jest inaczej. Nie chciałem aby to było gburowate ale żeby było po prostu komunikatem, który możliwie nie jest nacechowany żadnymi emocjami. To od razu tak odstrasza i nie można zadać kolejnego pytanie aby się utwierdzić w intencjach? Jeszcze bym to zrozumiał, jakby była kolejna wymiana zdań ale był ping-pong. Cisza.

MagdaLena1111 napisał/a:

Dlaczego tak Ci zależało, żeby ona sobie czegoś nie pomyślała?
Widzę, że dużo dzieje się w Twojej głowie. Nie da się przewidzieć, co pomyślą inni.

Nie sprowadzajmy tego do jakiejś wielkiej historii. Jak napisałem powyżej moja neutralność wymagała w moim mniemaniu nieafiszowania się. To też nie jest tak, że ja mam ją od razu gdzieś i nie myślę o niej. Nie da się przewidzieć co pomyślą inni? Oj... chyba zbyt wiele razy doświadczyłem daru losu i zgadłem jakie były ludzkie reakcje :P No serio... Kilka tygodni po takim wydarzeniu jedziesz do miasta, które w zasadzie nie jest interesujące, prawie nic nie ma tam poza zakładami przemysłowymi i osiedlami mieszkalnymi. I robisz zdjęcia miejsc, o których rozmawiałaś z tamtą osobą, wrzucasz to do social media... No ja tak zrobiłem ale naprawdę to nic wielkiego, to mnie zainteresowało i było dla mnie ciekawe i robię to w każdym nowym ciekawym miejscu. Jednocześnie osoba, która się nie odzywa do Ciebie w reakcji na to pisze wiadomość. Nie wiem czy to u niej wywołało uczucie politowania, radości lub złości. Moja odpowiedź też byłą taka aby jakiekolwiek emocje z jej strony złagodzić. Bo ja tam pojechałem dla siebie na zawody a nie dlatego, że chciałem jej coś zakomunikować. Takie myślenie miałem wtedy. Nic więcej.

MagdaLena1111 napisał/a:

Hm...pisałeś wcześniej, że były między Wami szczere rozmowy i w ten sposób zbudowaliście bliskość, a na tym powstała przyjaźń, którą ona -jak mi się wydaje - chciałaby utrzymać. Nie wydaje Ci się, że warto byłoby to podtrzymać?. Ona nie jest w stanie dać Tobie miłości, ale nie chciałbyś tej przyjaźni? W przypadku innych relacji, to także ma znaczenie, bo być może inni ludzie nie są w stanie dać Tobie dokładnie to, czego potrzebujesz/oczekujesz/chcesz, ale może warto wziąć to, co są w stanie Tobie zaoferować. No, może kolegę, co nie oddaje pożyczek można sobie darować ;-)

Problem w tym, że ja dziś odczuwam to jako otwarcie tylko z jednej strony (mojej). Te rozmowy może w jakimś stopniu były szczere, ale było tam dużo mułu, który ja uważałem, za jej nieśmiałość/niegotowość. Widzisz wtedy nie chciałem naciskać, byłem łagodny, cierpliwy co ją trochę otworzyło na mnie, że mi w ogóle zaufała. Natomiast jak ją zacząłem przyciskać to zaczęły wychodzić rzeczy, których nie była w stanie wcześniej powiedzieć. Nie wiem na ile to było rozmyślne, a na ile wynikało z jej słabości/delikatności. Unikanie odpowiedzi, przeciąganie, niektóre jej odpowiedzi już wtedy wydawały się irracjonalne dla kogoś komu zależałoby aby budować związek (chociaż były logiczne).
Podsumowując nie jestem pewien czy tam była przyjaźń. Mi brakowało czegoś od niej. Chciałem to sprawdzić. Liczyłem wtedy, że jakoś się rozkręcimy w ciepłe dni lata, spędizmy wiecej czasu i wyjaśni się. Dla niej było to wygodne, bo wykazywałem zainteresowanie. Dawałem siebie.

No i sprowadza się to teraz do tego, że ten obrazek ma poszarpane warstwy pt "szczerość" i "zaufanie". Ciężko na takich postawach zbudować/zachować przyjaźń. Ale ja nie wiem czego ona chce. Twierdzisz, że swoim (co prawda rzadkim) zachowaniem komunikuje, że być może tak. Tylko, że dla mnie to teraz jej rolą jest działać skutecznie, tak na na czym jej zależy. Dlatego moja ostatnia wiadomość to miała zakomunikować. Martwisz się o mnie bo się nie odzywam? Lepiej ogarnij swoje potrzeby i je zakomunikuj.

Czy ja taką barierę dla kobiety postawiłem, która jest nie do przejścia? Właśnie dlatego te ostatnie wpisy? Trochę się rozkalibrowałem. Niektórzy zarzucają mi, że jestem niereformowalny, asertywny do potęgi, nie umiem w konsensus...

?

32

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Cześć,
Mi się wydaje że ona od początku nie była gotowa na związek z kimś nowym. Po miesiącu od rozstania widocznie czuła się odrzucona przez swojego ex i desperacko potrzebowała bliskości - stad seks i rozmowy przy winie, wspólne wyjścia. Okazało się że trafiła na porzadnego faceta który faktycznie może być kandydatem do kolejnego związku i wystraszyła się, ponieważ sama potrzebowała pocieszenia w kryzysie. Widząc, że się mocno zaangazowałeś (ona też być może czuła coś w rodzaju bliskości ale w tak krótkim czasie po rozstaniu była to bardziej bliskość koleżeńska) nie chciała się czuć winna i doprowadzić do tego, że wkręcisz sie jeszcze bardziej dlatego zaczęła sie wycofywać (być może miała też jakiegoś doradcę). Biorąc pod uwagę zaangażowanie z jej strony - przyjacielska relacja - to wycofywanie się nie było najłatwiejsze bo miała z kim pogadać i spędzać czas. Poza tym miała poczucie winy i czuła sie troche odpowiedzialna za to że Ty sie zaangażowałeś. Takie sytuacje sa bardzo bolesne dla obu stron i dla Ciebie i o dziwo dla niej bo jeżeli ma chociaż troche dobre serducho to bedzie wiedziała że robi Ci krzywde a jednocześnie sama dalej jest nieszczęsliwa.

Jeżeli chodzi o samo zachowanie to widzę troche desperacji u Ciebie (można to nazwać równiez walką o kobietę) - rozmawiając z jej przyjaciółką, jadąc do jej miasta, zostawiając jej rzecz, pokazywałeś na każdym kroku ze Ci zależy i że jesteś na wyciągniecie ręki. Nie ma w tym nic złego. Sama robiłam tak wielokrotnie i niestety nie za bardzo miałam nad tym kontrolę bo emocje mną kierowały. W każdym razie mysle że w takich sytuacjach najlepsze jest całkowite odcięcie sie. Jeżeli ona zauważy że Cie nie ma, będzie wieksze prawdopodobieństwo że sie stęskni i poczuje że jesteś dla niej ważniejszy niż myślała. Może tez być tak że czas bedzie działał na Twoją niekorzyść, ale w tedy wiedz, że to nie była dziewczyna dla Ciebie. Zwyczajnie nie warto było poświęcać ani jednej minuty dla niej. Teraz pałeczka po jej stronie a Ty zrobiłes wszystko co mogłeś, żeby o nią zawalczyć. Wiem, że już kilka razy robiła długie przerwy w kontaktach z Tobą i być może tylko badała teren czy aby na pewno jesteś, czy aby na pewno na nią czekasz. Warto w tym momencie zastanowić sie w jaki sposób jej odpowiadałeś - zimno i sucho, czy chętnie grzecznie i ciepło. Jeżeli to drugie to ona wie że ma wyjście awaryjne i nie musi podejmować żadnych poważnych decyzji.

Mam nadzieję, że teraz już Ci troche lepiej, ale skoro dalej analizujesz jej postępowanie to widocznie dalej żywisz do niej jakieś uczucia. Nie wiem czy z nią czy nie ale mam nadzieję, że już niedługo będziesz szczęsliwy będziesz z kobietą, która zasługuje na porzadnego szczerego faceta smile

33

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Twoja ostatnia wypowiedź brzmi zgoła inaczej niż poprzednie. We wcześniejszych postach było więcej nadziei, a teraz widzę więcej zniechęcenia, nasiliło się jakby Twoje zmęczenie analizowaniem, interpretowaniem, przechyleniem wątpliwości na którąś ze stron.

Również trochę inaczej piszesz o Ex i o charakterze Waszej relacji.
Wcześniej:

Z jednej strony moje podejście było nastawione na jakąś intymną relację kobieta - mężczyzna, w której jest także przyjaźń i partnerstwo. Ale tego drugiego jakby zabrakło.

Ostatnio:

nie jestem pewien czy tam była przyjaźń


Niektóre Twoje myśli/interpretacje można zobaczyć z innej perspektywy, np:

osoba, która się nie odzywa do Ciebie w reakcji na to pisze wiadomość. Nie wiem czy to u niej wywołało uczucie politowania, radości lub złości.

Żeby odezwać się do kogoś, z kim zainicjowało się rozstanie lub chociażby rozluźnienie kontaktu, to trzeba mieć dobry powód. Pretekst. W przeciwnym wypadku samemu naraża się na śmieszność.
Ale, jak pisałam wcześniej, dałabym sobie jednak spokój z analizowaniem motywów Ex. Po co Ci to? Ludzie tutaj na forum w każdym niemal wątku skupiają się na analizowaniu postępowania partnera, byłego partnera, rozpoznawaniu sygnałów np. zwiastujących rozstanie. Robią to po to, żeby odsunąć uwagę od siebie. A wystarczy skupić się na sobie, patrzeć na to, co Tobie służy, a co Ciebie rani, do czego dążysz, co Ciebie blokuje, itd. itp.


Wszystko na końcu i tak sprowadza się do tego:

No i sprowadza się to teraz do tego, że ten obrazek ma poszarpane warstwy pt "szczerość" i "zaufanie".

To jest prawdziwe jądro problemu. To, o co wszystko się rozbija.
Każdy wybiera między zaufaniem a obawą. Tobie chyba łatwiej z jakiegoś powodu wybrać obawę.

34

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
Vanilla44 napisał/a:

Jeżeli chodzi o samo zachowanie to widzę troche desperacji u Ciebie (można to nazwać równiez walką o kobietę) - rozmawiając z jej przyjaciółką, jadąc do jej miasta, zostawiając jej rzecz, pokazywałeś na każdym kroku ze Ci zależy i że jesteś na wyciągniecie ręki.

No tak, ta przyjaciółka to było w momencie gdy przyszedł kryzys. Ja nie wiedziałem wtedy co się dzieje, potrzebowałem jakiejś podpowiedzi. Ale nie żałuje, że do niej napisałem, bo dzieki obserwacji ich reakcji dowiedziałem się czegoś co później złożyło się w pewną całość.

Co to tego pojechania do miasta... no właśnie pięknie pokazujesz myślenie, które wg. MagdaLena1111 jest nie do przewidzenia. Niestety tak wyszło, że zaplanowałem to jeszcze w momencie gdy było ok. Wpłacona kasa, i samo wydarzenie, na którym mi po prostu zależało pod kątem mojego rozwoju sportowego. Dlaczego miałem rezygnować, z jej powodu? No też bez przesady. Wiedziałem, że może to spowodować kontakt, dlatego taka moja odpowiedź, zbijająca jakieś niepotrzebne podniecenie.

A co do oddawania rzeczy? To desperacja? Nie umawiałem się z nią, po prostu oddałem kilkanaście dni po ostatnim spotkaniu, coś co mi pożyczyła, w sposób jak najmniej kontaktowy. W ogóle byłem pewien, że to odebrała i olała i po temacie.

Vanilla44 napisał/a:

Mam nadzieję, że teraz już Ci troche lepiej, ale skoro dalej analizujesz jej postępowanie to widocznie dalej żywisz do niej jakieś uczucia. Nie wiem czy z nią czy nie ale mam nadzieję, że już niedługo będziesz szczęsliwy będziesz z kobietą, która zasługuje na porzadnego szczerego faceta smile

Tak jak napisałem, podnoszę ten temat tylko z tego powodu, że to okazja do zrozumienia czy nie postępuję w błędny sposób w stosunku do ludzi, którzy chcą mieć ze mną jakiegoś rodzaju kontakt. Znowu wyszła przydługa dyskusja a mi zależy głównie na ocenie czy moje postępowanie w stosunku do tego co się zadziało ostatnich miesiacach jest racjonalne/akceptowalne czy Wy jako kobiety odebrałybyście to negatywnie/odstraszająco? - na co trochę już z jej perspektywy odpowiedziała MagdaLena1111. Dla przykładu dodam, że w jakiś magiczny sposób w tym okresie odezwała się do mnie moja poprzednia partnerka i pytała się jak się trzymam. Jej odpisywałem równie neutralnie ale ona była w stanie zadać dodatkowe pytanie, komentarz, na który mogłem odpowiedzieć dalej i pokazać w tym przypadku brak zainteresowania (ale tamto to juz inna historia).

35

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
MagdaLena1111 napisał/a:

Twoja ostatnia wypowiedź brzmi zgoła inaczej niż poprzednie. We wcześniejszych postach było więcej nadziei, a teraz widzę więcej zniechęcenia, nasiliło się jakby Twoje zmęczenie analizowaniem, interpretowaniem, przechyleniem wątpliwości na którąś ze stron.

Nie chciałem wrzucać w to moich odczuć, aby pokazać Wam neutralnie wydarzenia. Czas na analizowanie był w momencie kryzysu. Ja dążę często to określenia gdzie jestem i na czym stoję aby szybko się zaadaptować do nowej sytuacji. Gdzie nie widzę szans, podjęcia tematu - odpuszczam i stosuję długofalową strategię obserwacji. Pasywnie, reaktywne ale nie proaktywnie. I tak jest tutaj i tak jest ogólnie. Czy to dobre? Liczę, że ten wątek da mi trochę odpowiedzi.

MagdaLena1111 napisał/a:

Również trochę inaczej piszesz o Ex i o charakterze Waszej relacji.
Wcześniej:

Z jednej strony moje podejście było nastawione na jakąś intymną relację kobieta - mężczyzna, w której jest także przyjaźń i partnerstwo. Ale tego drugiego jakby zabrakło.

Ostatnio:

nie jestem pewien czy tam była przyjaźń

Bo ja już zapomniałem. Doskonale u mnie mechanizm zapominania. Mam pamięć kontekstową. Zapewne bym sobie przypomniał wiele rzeczy, gdybym się spotkał z Tą osobą. Dlatego też podnoszę ten wątek teraz póki coś tam się dzieje i akurat mnie naszło na taką intelektualną rozkminę.
Dodatkowo piszę o tym, że mam wątpliwość, bo moje postrzeganie było takie, że mogła się zrodzić przyjaźń... ale jak po jakimś czasie obserwujesz wiele niespójności to nabywa się wątpliwości czy to było szczere, więc czy to w ogóle zaistniało.

MagdaLena1111 napisał/a:

Ale, jak pisałam wcześniej, dałabym sobie jednak spokój z analizowaniem motywów Ex. Po co Ci to? Ludzie tutaj na forum w każdym niemal wątku skupiają się na analizowaniu postępowania partnera, byłego partnera, rozpoznawaniu sygnałów np. zwiastujących rozstanie. Robią to po to, żeby odsunąć uwagę od siebie. A wystarczy skupić się na sobie, patrzeć na to, co Tobie służy, a co Ciebie rani, do czego dążysz, co Ciebie blokuje, itd. itp.

Bardzo cenna obserwacja. To jest coś nad czym pracuje. Wspomniałem o archetypie odrzucenia. Przez to wpadam w pułapkę i analizuję intencję ludzi, z którymi wchodzę w interakcję aby spełnić ich wymagania, po to aby na koncu nie było nieprzyjemnie. Tak, to chyba dobry przykład.

MagdaLena1111 napisał/a:

Każdy wybiera między zaufaniem a obawą. Tobie chyba łatwiej z jakiegoś powodu wybrać obawę.

Nad tym zdaniem się dziś zastanowię... smile

36

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Rihnoceros, ale nie odbieraj tego jako krytyki. uważam, że zrobiłeś wszystko co można było zrobić żeby zawalczyć o kobietę, która wg Ciebie była idealna. Nie uważam żebyś miał sobie coś do zarzucenia. Kiedy komuś na czymś bardzo zależy, robi sie różne rzeczy. Jeżeli chciałeś jej oddać coś pożyczonego ok - ja tylko napisałam jak to mogło wyglądać z jej perspektywy np jako próba kontaktu.

Kobiety są różne, każda może Twoje zachwanie odebrać w inny sposób. Ja np. odebrałabym to bardziej jako próba walki w tym pozytywnym sensie, że Ci zależy i że sie starasz smile

37

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
Vanilla44 napisał/a:

Rihnoceros, ale nie odbieraj tego jako krytyki. uważam, że zrobiłeś wszystko co można było zrobić żeby zawalczyć o kobietę, która wg Ciebie była idealna. Nie uważam żebyś miał sobie coś do zarzucenia. Kiedy komuś na czymś bardzo zależy, robi sie różne rzeczy. Jeżeli chciałeś jej oddać coś pożyczonego ok - ja tylko napisałam jak to mogło wyglądać z jej perspektywy np jako próba kontaktu.

Kobiety są różne, każda może Twoje zachwanie odebrać w inny sposób. Ja np. odebrałabym to bardziej jako próba walki w tym pozytywnym sensie, że Ci zależy i że sie starasz smile

Ależ krytyka to coś na czym mi zależy. Miło jak jest pozytywna, gorzej jak negatywna. Ale to jest coś co pozwala nam stać się lepszymi smile

To jest ciekawe co piszesz, bo mi nawet do głowy nie przyszło, że można te zachowania tak interpretować. Dla mnie to po prostu zdarzenie, które nie jest negatywne.

P.S. Moja poprzednia partnerka po rozstaniu miała u mnie prawie całą szafę swoich rzeczy. I tak przeciągała odbieranie ich przez 2 lata... Myślałem nawet o wysłaniu jej tego ale wyszło mi, że taniej jednak będzie jak to schowam do skrzyni w piwnicy i kiedyś może ot odbierze smile W końcu kiedyś przyjechała i pomogłem jej to wywieźć. Myślę, że obojgu to pomogło.

38 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-08-04 12:30:05)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
rihnoceros napisał/a:

Bo ja już zapomniałem. Doskonale u mnie mechanizm zapominania. Mam pamięć kontekstową. Zapewne bym sobie przypomniał wiele rzeczy, gdybym się spotkał z Tą osobą. Dlatego też podnoszę ten wątek teraz póki coś tam się dzieje i akurat mnie naszło na taką intelektualną rozkminę.
Dodatkowo piszę o tym, że mam wątpliwość, bo moje postrzeganie było takie, że mogła się zrodzić przyjaźń... ale jak po jakimś czasie obserwujesz wiele niespójności to nabywa się wątpliwości czy to było szczere, więc czy to w ogóle zaistniało.

A może zwyczajnie, jak to bywa na początku relacji, idealizowałeś tę kobietę. Bardziej CHCIAŁEŚ widzieć w niej pewne cechy i zachowania niż one rzeczywiście miały miejsce. Teraz to po prostu zderzasz z rzeczywistością. Stąd rozczarowanie.
Sama nie tak dawno okazałam się czyimś rozczarowaniem, zresztą z wzajemnością. Nie jest to nic przyjemnego, ale to tylko pokazuje, jak budujemy w swojej głowie zamki z piasku, i jak ważne jest to, żeby się poznawać i urealniać obraz kogoś, kim jesteśmy zainteresowani.

39

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
rihnoceros napisał/a:

Ależ krytyka to coś na czym mi zależy. Miło jak jest pozytywna, gorzej jak negatywna. Ale to jest coś co pozwala nam stać się lepszymi smile

To jest ciekawe co piszesz, bo mi nawet do głowy nie przyszło, że można te zachowania tak interpretować. Dla mnie to po prostu zdarzenie, które nie jest negatywne.

P.S. Moja poprzednia partnerka po rozstaniu miała u mnie prawie całą szafę swoich rzeczy. I tak przeciągała odbieranie ich przez 2 lata... Myślałem nawet o wysłaniu jej tego ale wyszło mi, że taniej jednak będzie jak to schowam do skrzyni w piwnicy i kiedyś może ot odbierze smile W końcu kiedyś przyjechała i pomogłem jej to wywieźć. Myślę, że obojgu to pomogło.


Rihnoceros najwidoczniej oboje z Twoją ex potrzebowaliście domknięcia starych spraw.  Nie wiem jak wyglądała wasza relacja i w jaki sposób się rozstaliście ale skoro po tak długim czasie jesteście w stanie w kulturalny sposób zamienić kilka słów bez wstydu i żalu to mogę tylko pogratulować. Zawsze uważałam że wzajemny szacunek i zaufanie buduje się latami i nawet rozstanie tak solidnych filarów nie jest w stanie zburzyć gdy mamy do czynienia z myślącymi dorosłymi osobami.

40 Ostatnio edytowany przez rihnoceros (2019-08-04 22:34:50)

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?
Vanilla44 napisał/a:

Rihnoceros najwidoczniej oboje z Twoją ex potrzebowaliście domknięcia starych spraw.  Nie wiem jak wyglądała wasza relacja i w jaki sposób się rozstaliście ale skoro po tak długim czasie jesteście w stanie w kulturalny sposób zamienić kilka słów bez wstydu i żalu to mogę tylko pogratulować. Zawsze uważałam że wzajemny szacunek i zaufanie buduje się latami i nawet rozstanie tak solidnych filarów nie jest w stanie zburzyć gdy mamy do czynienia z myślącymi dorosłymi osobami.

Aby wyklarować ten offtop - to dotyczy mojej pre-ex smile No nie wiem czy wpisujemy się w ten opis. Ale warto wyjaśnić krótko.
Tamten związek był w sumie niełatwy od początku a trwał ok 5 lat. Ok. 1 rok korespondencyjnie (ona UK ja PL), potem pomieszkiwaliśmy razem, były też kolejne przerwy na jej kilkumiesięczne wyjazdy poza Europę (chociaż ja też do niej jeździłem). Ona byłą młoda na przełomie studiów i życia zawodowego. Ja starszy i ustatkowany. Dziś trochę żałuję, że to trwało 5 lat. Tzn. był okres prawdziwej miłości ale ja w kościach już w okolicy 2 roku gdzieś czułem, że nie damy rady, rozminiemy się potrzebami, możliwościami, charakterem. Ale jakoś tak wyszło, że trwaliśmy. Ostatni rok to były kłótnie, spięcia, personalne krzysy. W końcu nastał ten dzień, gdzie ona chciała się ze mną umówić na obiad i rozmowę a ja już wiedziałem, że to koniec. Ona to zakończyła. Ja widziałem tydzień wcześniej jak kupowała bilety lotnicze do Hiszpanii. I w sumie z dnia na dzień uciekła tam na pół roku. Mnie to jednak przeorało. Bolało, ale wiedziałem, że nie ma odwrotu bo wiedziałem to już kilka lat wcześniej.

Chociaż mieły ponad 3 lata a ja nie mam już nawet sentymentu do niej. Ona jednak chyba ma jakąś ranę, wstyd. Bo ja w sumie nie odwróciłem się od niej. Pomimo ran, które mi zadała, nie zrobiłem nic w odwecie. Trzymałem te jej rzeczy, ale nie z sentymentu ale po prostu za dużo tego było abym mógł to po prostu wywalić, zwłaszcza, że te rzeczy przez pewien czas były dla niej ważne. Schowałem, czekałem, pytałem, ona co kilka miesięcy, pisała, że za tydzień odbierze. W końcu chyba ją jacyś goście wystawiali bo przyjechała sama. Po prostu razem to spakowaliśmy, zawieźliśmy do niej. Rozpakowaliśmy. Jakieś tam rozmówki co słychać itp. Potem nawet na jakąś imprezę do siebie mnie zaprosiła, dobrze się nawet bawiliśmy ale już jako niezależne osoby. No ale w zasadzie to ja już do niej nie pisałem. Czasami ona z jakimś interesem pisała, co mnie trochę irytowało ale może poza pojedynczymi tematami to nie miałem jak jej pomóc nawet. Dziś i ja piszę do niej w jakimś interesie + na święta/urodziny. Ale na FB bywa bardziej wylewna, choć to raczej chłodna wymiana kilkunastu zdań z obu stron.

Natomiast ona jakoś panicznie boi się spotkania ze mną. Ostatnio jak się odezwała to mnie zszokowała bo dokładnie znała liczbę wszystkich sytuacji, w których się jakoś minęliśmy (ok 10 w ciągu 3 lat) i stwierdziła, że często się widujemy. Pamiętała gdzie. Ja tylko wybiórczo ale ostatnie takie akcje były to było szybko Cześć, cześć i uciekała np. z kawiarnii.

Reasumując. Normalne zdania wypowiadane równie chłodnie jak z osobą pracującą w Urzędzie Miejskim (tak. btw. nie zawsze to taka posępna instytucja) tak aby załatwić sprawę. Kulturalne-normalne, no bo jesteśmy jednak dobrze wychowani i nie plujemy jadem, bo nie ma po co.

===

Ale wracając do tematu... rzecz, którą zauważam w obu przypadkach (ostatniej Ex i tej wyżej opisanej) to fakt, jakiegoś zamknięcia na moją osobę. Ja to odczuwam jakby wstyd. Bo w jakiś sposób postawiłem albo one same postawiły się w sytuacji gdzie mają jakąś otwartą furtkę do kontaktu ale ja nie wyciągam ręki sam bo to nie moja rola i nie koniecznie mam taką potrzebę. Ja nie daje pretekstu. Przynajmniej ja tak to postrzegam.
Teraz pytanie czy to jest racjonalne, czy ja jakoś nie blokuje ludzi i oni boją się do mnie odzywać/uciekają i to jest moje systemowe działanie?

===

Ja w ogóle uważam siebie za bardzo konstruktywną osobę i naprawdę są może 3-4 osoby, które zrobiły mi coś złego w życiu i nie miałbym ochoty z nimi nic wspolnego mieć. Ale ogólnie staram się być pozytywny i nie bawię się w jakieś udawanie, nie było cię w moim życiu. Owszem jestem pamiętliwy i pamiętam dużo szczegółów o którym się nawet nie śni, że wiem o nich. Ale wiem, że jestem ułomy i ludzie są ułomni. I takie też tworzymy związki, więc staram się nie skreślać ludzi. Mam ich w życiu za mało.

41

Odp: Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

5 lat to sporo czasu. Nawet jeżeli to Twoja pre-ex to zakończyła i wyjechała z Polski to mogła bardzo to przeżywać. Kobiety bardziej emocjonalnie podchodzą do takich spraw i być może wyjazd miał na celu to, żeby łatwiej było jej przetwać ten bolesny czas rozstania. Przez 5 lat przecież zdążyliście się zżyć ze sobą i być na prawdę blisko. Może ona dalej pamieta to jak wtedy się czuła i dlatego ma jak to mówisz "jakąś ranę, wstyd".

Ja myślę, że wcale nie blokujesz nikogo jeżeli tylko nie jesteś skrajnie zamkniętym w sobie człowiekiem lub wrednym wink Ludzie sami siebie blokują i jeżeli ktoś nie potrafi z tobą rozmawiać to tak samo w nim jest problem. Oczwiście zgadzam się z tym ze w naszym zyciu ludzi jest za mało, ale lepiej żeby było mało tych, którzy o Ciebie dbają, szanują, akceptują i im zależy niż dużo takich obojętnych i żądnych sensacji.

Od zawsze wychodziłam z założenia że jeżeli jest chemia między ludźmi to będą mogli ze sobą rozmawiać pomimo odmiennych zdań, niesprzyjających okoliczności, problemów smile

Posty [ 41 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Opinia o relacji, kobiecie. jak na to patrzą kobiety?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024