Od kilku miesięcy mam życiowy problem.
Wyszłam za mąż i wtedy rozpoczął sie największy problem mojego życia. Związałam się z facetem kilkanaście lat ode mnie starszym. On jest już grubo po czterdziestce.
Co nieco dopytywałam o jego przeszłość, ale generalnie był bardzo małomówny w odniesieniu do tych spraw. Dla mnie jednak to było naprawdę szalenie istotne. Jak to jest że taki facet nie ożenił się wcześniej skoro jak mówił tak bardzo chciał mieć żone. Powiedział mi kiedyś, że dwa razy był bardzo blisko małżeństwa, ale się nie zdecydował. Po tym jak mnie się oświadczył zapytałam czy wczesniej miał narzeczone, zapytałam go czy dwie, i on to potwierdził. To był dla mnie jasny sygnał, że ma poważna przeszłość za sobą i nie chciałam za bardzo w takie układy wchodzić. Ale to był naprawdę super facet i trudno było tak po prostu się rozstać. Tym bardziej ze on nie naruszał za bardzo mojej przestrzeni także tej intymnej. U mnie wchodziły też sprawy światopoglądowe, jestem chrześcijanką i ważna była dla mnie kwestia niekochania się przed ślubem. On też tak deklarował, ale jak sam twierdził nawrócił się kilka lat wcześniej, a przedtem miał problemy z dziedzinie "czystości". Ok kto tam nie miał problemów. Tym bardziej, że ja będąc na studiach też byłam z jednym chłopakiem i poszliśmy na całość. Ale generalnie taki układ mi nie pasował, bardzo zbliżyłam się potem do kościoła i w zasadzie to jeden psycholog chrześcijański wyciągnął mnie z dna depresji i znalazłam swój pokój i Bogu i tak chciałam żyć. On też to deklarował.
No ale pozostaje przeszłość. Ja chciałam być transparentna i powiedziałam mu o mojej "przygodzie" On stwierdził, że raz z jedną osobą tez popełnił ten błąd. Raz to raz, w końcu kto nie popełnia błędów. Ale generalnie coś mi tu nie pasowało, że jak raz, a był w tylu związkach. Ale zapewniał mnie, że tak własnie było, że owszem była w jego życiu nieczystość, ale tak bardzo w życiu nie nagrzeszył. Co się robi z takimi słowami od człowieka, którego sie kocha i który własnie poprosił cie o rękę, ja uwierzyłam. Przed ślubem też pytałam czy z kimś mieszkał - nie mieszkał, dawno w innymi mieszkaniu ktoś zostawał na noc, ale w tym nigdy nikt.
Po ślubie wprowadziłam się do jego mieszkania. Pierwszej nocy zapytałam czy z kimś spał w tym łóżku, zapewniał, że nie. Miałam się tam czuć jak u siebie, ale... w kuchni w szafce było pudełeczko po pierścionku zaręczynowym. Między książkami były zdjęcia z byłymi. W książkach były dedykacje i karteczki od ukochanych, kubki dla Ukochanego, w innym miejscu znowu pudełeczko na pierścionek, tym razem z zawartością. Na jakiejś szafce na wierzchu były karty pokładowe z wyjazdów wakacyjnych z innymi, karteczki - pomoce w kursie przedmałżeńskim. To było tak po prostu nie schowane, można było to dostrzec zwyczajnie w bez żadnej uwagi. Skoro tak wszystko leżało to co by było gdybym otworzyła szufladę - znowu jakieś pamiątki, zdjęcia, karty pokładowe z wyjazdów wakacyjnych, wiele nazwisk się powtarzało, a kilka było pojedynczych. Naliczyłam ok 10 rożnych nazwisk. Zacząłem podpytywać. Co chwile wychodziły nowe rzeczy. Na początku, że narzeczonych było więcej, tylko ja przekręciłam, że chodził wiele lat na terapie, że wozi ze sobą jakieś historie choroby nerek, o której nie wiedziałam (podobno jest już zdrowy dlatego nie powiedział).
To mnie całkowicie zaczęło rozwalać. Wprowadziłam się do innego mieszkania, miałam rozpakowywać swoje rzeczy, a tu co chwile wychodzą nowe kwiatki. Pracowałam zazwyczaj zdalnie, bo przeprowadziłam się na jakieś obrzeża wielkiego miasta prawie z centrum, nagle dojazd gdziekolwiek zajmował mi ponad godzinę. Prawie każdego dnia byłam w domu niemal całkowicie sparaliżowana, tym bardziej, że mój mąż traktował mnie wtedy jakbym miała być jego służąca, a nie żoną. Wieczorami jak on wracał z pracy to ja wychodziłam na spacer i godzinami siedziałam na przystankach, żeby tylko z nim nie być. Ja się chciałam kochać, a on był cały czas zmęczony. Mówił, że ubieram się nieseksownie i on jest na mnie zły i nie może. To budziło coraz większą moją frustrację tym bardziej ze co chwile znajdowałam jakieś pamiątki po ex. Zaczęłam kopać w mieszkaniu. Znalazłam w jego komputerze smsy z 10 lat. Jasno z nich wynikało, że przynajmniej przez kilka lat kochał się z tymi kobietami na całego, że z każdą planował ślub i dzieci, co chwile wyjeżdżał na egzotyczne wakacje. Każda byla kobietą jego marzeń.
Tak dopytywałam, że się do wszystkiego przyznał, sam wszystko opowiedział. Tylko twierdzi, że sex z zabezpieczaniem, to nie sex, że poza tym on z prezerwatywą nie mógł bo od razu mu więdł, a poza tym ich było tylko 3. Dlatego niby powiedział prawdę, ze z jedną bo z jedną się w ogole nie zabezpieczał, a ten raz to jeden przypadek, Teraz okazało się, że jednak ich było 5.
On jednak twierdzi, że to wszystko robił z samotności, że sex traktował jak sport, że niby się oświadczał, a to wszystko było nieprzemyślane, że tylko mnie kocha. Że się nawrócił i czuje obrzydzenie do tego bo było. Ale ja totalnie ześwirowałam, to że nie powiedział mi prawdy cholernie boli, a wiem że nie związałabym się z nim jakbym wiedziała to wszystko, dlatego dopytywałam na początku zebym miała jasność w co wchodzę. I niby to teraz akceptuje niby z tym zyje, ale przy byle okazji wymiękam i rzucam w niego tym, że miał tyle kobiet, a ja nie potrafie z tym życ. Kilka razy juz podejmowaliśmy decyzje o rozstaniu, ale jakoś tak nas do siebie ciągnie jednak, ale ta przeszłość mnie prześladuje i znowu wyciągam. Tym bardziej, ze on mi nic nie pomaga, ja mam wszystko zrobić łacznie z przygotowaniem mu śniadania zanim wyjdę do pracy, bo jak nie to potem jest awantura, mam przynosić zakupy do domu jadąc autobusem, bo on nie ma jak zaparkować jak jedzie samochodem itd. Ja mam wszystko wysprzątać w domu, a on może nic nie robić, bo on zarabia na dom. I zarabia 5 razy wiecej ode mnie, ale często jak trzeba zapłacić za zakupy, to on mówi mi przy kasie żebym ja zapłaciła, bo on coś tam. Utrzymuje nas zeby nie było i często płaci, ale najpierw chce u mnie wyzerowac konto a potem dopiero od siebie. Kupił mi samochód i zapłacił ileś tam tysięcy za niego, ale to ja miałam zatankować bo on nie ma.
Kocham go ale nie mam siły z nim zyć. Co chwile maniakalnie dobijam siebie jego przeszłością, a potem dobijam też jego bo nie mogę sobie z tym poradzić.
--