Witajcie, potrzebuję pilnej pomocy.
Jestem z Facetem od 2 miesięcy. Mam 4 letnie dziecko.
Kiedy się poznalismy, ja szukalam mieszkania do wynajęcia. On uznal, że to bez sensu bo i tak kiedys zamieszkamy razem, a poza tym najlepiej sie ludzie poznaja we wspólnym domu. I tak wyszlo ze pomieszkujemy u Niego, ze względu na dużą odległość przedszkola od Jego mieszkania, czasem jeszcze jesteśmy w domu rodzinnym.
Roznica wieku między nami to 13 lat. Moze to ma jakieś znaczenie.
Ani ja ani On nie jesteśmy aniołami, ale wydaje mi się że ja się staram. On na codzien cudowny, kochany, pomocny, zaangazowany. Mojego Syna traktuje jak swojego, urzadzil Mu pokój aby mial swoj kat, zabiera na salę zabaw itp.
Dziecko jest w Nim zakochane.
Ja też...
Niestety w kazdy czwartek On z przyjacielem mają spotkanie na ktorym palą.
Wiedzialam o tym, na poczatku aby im nie przeszkadzać jezdzilam w czwartki do domu rodzinnego. Jednak po czasie zauważyłam że po tym paleniu, on sie na mnie obraza bez powodu. Wystarczy moje krzywe spojrzenie, jakas bzdura i juz w piatek rano widze ze jest zle.
Rozmawialam z nim o tym, mowi ze to nie ma zwiazku. Wypisalam dzis sobie ile takich czwartków bylo-6. Kazdy zakonczony jego fochem i moim wyciagnieciem reki na zgode. Godzi sie zawsze i w miarę chetnie.
Po czym wszystko natychmiast wraca do normy, lacznie z jego wyimaginowanymi pretensjami. Nagle ich nie ma...
Malo tego po moim wyjasnieniu, twierdzi ze nie miał racji posadzajac mnie np o to ze nie angazuje sie w dom bedac na urlopie. Kiedy przypominam ze codziennie byl obiad, posprzatane i poprane (bo on wtedy pracowal), przyznaje mi racje. W ten czwartek znow sie obrazil, krytykowal zakup kaczki gotowej do piekarnika, wiec powiedziałam że mnie wkurza. Do teraz sie nie odzywa. Rozmawia jedynie bardzo serdecznie z moim Synem.
Dzis rano zmeczona tymi "czwartkami" oznajmilam ze jutro sie wyprowadzam. Nie zareagowal, poszedl do pracy, teraz na mecz do kumpla. Co ja mam robic? Troche pochopnie oswiadczylam o tej wyprowadzce, nie chciałabym tego, ale już sie stalo...
On zawsze ma tak ze sie nie odzywa. Opowiadał ze z poprzednia kobieta potrafili nie rozmawiac tygodniami... troche to chore. Prosil na poczatku zwiazku zebysmy duzo rozmawiali, a sam tak się zachowuje. Caly tydzien jestem "piekna, opiekuńcza, kochana, cudowna" dziś jestem wrogiem nr 1. Jak byscie sie zachowały? Jak to zalagodzic? Nie chce zawsze wyciagac pierwsza reki, chce kompromisow i dialogu.
Dodam tylko ze bardzo mi na nim zależy bo widze podejscie do Syna, zaangażowanie i czulosc jak u nikogo dotad.
Jest skorpionem, trudny znak, ale czy to ma znaczenie? Juz nie wiem...
1 2019-03-16 17:43:23 Ostatnio edytowany przez TuliPani32 (2019-03-16 17:49:12)
Pomóżcie...
Dwa miesiące, a już się pojawiły poważne problemy. Dla mnie byłoby nie do zaakceptowania palenie w domu w którym przebywa moje dziecko. Fochy i ciche dni, na tak wczesnym etapie, też nie wróżą dobrze. Dla swojego i dziecka dobra, wróciłabym do rodziców albo do pierwotnego planu, wynajmu mieszkania.
Dwa miesiące, a już się pojawiły poważne problemy. Dla mnie byłoby nie do zaakceptowania palenie w domu w którym przebywa moje dziecko. Fochy i ciche dni, na tak wczesnym etapie, też nie wróżą dobrze. Dla swojego i dziecka dobra, wróciłabym do rodziców albo do pierwotnego planu, wynajmu mieszkania.
W domu nie pali. Nie o sam fakt palenia chodzi, tylko o zachowanie po.
Właśnie te fochy.
Czy jak ktoś ma taki charakter, to coś jest w stanie go zmienić? Czy już taki pozostanie i szkoda zachodu.
Duże znaczenie dlaczego przy nim trwam ma sposób w jaki traktuje moje dziecko.
Jeśli po 2 miesiącach związku nazywasz to trwaniem przy kimś, to proponuję to przemyśleć.
W domu nie pali. Nie o sam fakt palenia chodzi, tylko o zachowanie po.
Właśnie te fochy.
Czy jak ktoś ma taki charakter, to coś jest w stanie go zmienić? Czy już taki pozostanie i szkoda zachodu.
Duże znaczenie dlaczego przy nim trwam ma sposób w jaki traktuje moje dziecko.
Wiesz dla mnie sam fakt palenia skreślałby faceta jako kandydata na opiekuna mojego dziecka. Znacie się króciutko i jeszcze nie wiesz jak będzie traktował Twojego syna. Teraz jest dobrze ale facet jest niestabilny emocjonalnie i nie wiadomo w którym momencie strzeli focha na dzieciaka. Wiesz, te ciche dni też dobrze nie rokują. Sama piszesz, że aby je przerwać musisz pierwsza wyciągnąć rękę. Takie zachowanie pachnie mi tresurą i szantażem emocjonalnym.
Ludzie z reguły się nie zmieniają, jedynie uczą się maskować swoje wady. Odpuściłabym sobie.
PaniA napisał/a:Dwa miesiące, a już się pojawiły poważne problemy. Dla mnie byłoby nie do zaakceptowania palenie w domu w którym przebywa moje dziecko. Fochy i ciche dni, na tak wczesnym etapie, też nie wróżą dobrze. Dla swojego i dziecka dobra, wróciłabym do rodziców albo do pierwotnego planu, wynajmu mieszkania.
W domu nie pali. Nie o sam fakt palenia chodzi, tylko o zachowanie po.
Właśnie te fochy.
Czy jak ktoś ma taki charakter, to coś jest w stanie go zmienić? Czy już taki pozostanie i szkoda zachodu.
Duże znaczenie dlaczego przy nim trwam ma sposób w jaki traktuje moje dziecko.
Fochy i palenie to komplet niektórzy palacze tak mają Ty go nie zmienisz .
Może już być w jakimś stopniu uzależniony od palenia , charakter charakterem jeżeli jest nałogowcem to się będzie powoli zmieniał ale nie na lepsze co nie znaczy że Twój facet to jakiś potwór .
Nie musi być przemocowcem ale po paleniu jest rozdrażniony tak ma i już.Przyzwyczajenia i nawyki rytuały przy paleniu są coraz istotniejsze i coraz więcej rzeczy zaczyna przeszkadzać w paleniu z czasem.Jak będziesz walczyć z nim to wzmocnisz jego nałogowe zachowania albo akceptujesz jego palenie w całości albo nie z wszystkimi konsekwencjami.
TuliPani32 napisał/a:PaniA napisał/a:Dwa miesiące, a już się pojawiły poważne problemy. Dla mnie byłoby nie do zaakceptowania palenie w domu w którym przebywa moje dziecko. Fochy i ciche dni, na tak wczesnym etapie, też nie wróżą dobrze. Dla swojego i dziecka dobra, wróciłabym do rodziców albo do pierwotnego planu, wynajmu mieszkania.
W domu nie pali. Nie o sam fakt palenia chodzi, tylko o zachowanie po.
Właśnie te fochy.
Czy jak ktoś ma taki charakter, to coś jest w stanie go zmienić? Czy już taki pozostanie i szkoda zachodu.
Duże znaczenie dlaczego przy nim trwam ma sposób w jaki traktuje moje dziecko.Fochy i palenie to komplet niektórzy palacze tak mają Ty go nie zmienisz .
Może już być w jakimś stopniu uzależniony od palenia , charakter charakterem jeżeli jest nałogowcem to się będzie powoli zmieniał ale nie na lepsze co nie znaczy że Twój facet to jakiś potwór .
Nie musi być przemocowcem ale po paleniu jest rozdrażniony tak ma i już.Przyzwyczajenia i nawyki rytuały przy paleniu są coraz istotniejsze i coraz więcej rzeczy zaczyna przeszkadzać w paleniu z czasem.Jak będziesz walczyć z nim to wzmocnisz jego nałogowe zachowania albo akceptujesz jego palenie w całości albo nie z wszystkimi konsekwencjami.
Właściwie to w kwestii palenia uznałam, że nie mogę wymagać rzucenia, bo po pierwsze facet ma swoje lata, swoje przyzwyczajenia... Ale nie myślałam, że to tak będzie wyglądać. Wydawało mi się, że to nie będzie rzutowalo na nas, bo wobec innych- kolegi z którym pali, sąsiadow z ktorymi się widujemy, mojego Syna, jego zachowanie się nie zmienia, jedynie na mnie odbijają się negatywne skutki tych "rytualow" czwartkowych.
Nie chcę zmieniać jego, ma 44 lata, chce po prostu nie być przyczyną tych fochow, a raczej zeby trawa nie byla przyczyna, a ja tylko "workiem treningowym" do wyżycia się.
Żyjesz więc od czwartku do czwartku i na dodatek wciagnelas w to wszystko czteroletnie dziecko. Tyle złych rzeczy już się wydarzyło, a przecież minęły dopiero dwa miesiące.
Co będzie dalej? Raczej łatwo to przewidzieć. Powiem więcej, będzie coraz gorzej.
Facet ma dwoje lata, swoje przyzwyczajenia i jest na tyle już ukształtowany, że żadnych zmian raczej nie oczekuj.
Albo zaakceptujesz go takim, jakim jest, albo odejdź od niego.
Z czasem na tym twoim związku zacznie cierpieć dziecko, chociaż dziś nie wydaje się, by tak się stało.
On powiedział ci, że z poprzednią swoją kobieta potrafił nie odzywać się całymi tygodniami, czyli karał ja milczeniem. Taki sposób Katania kogoś jest wyjątkowo paskudny, bo jest zwykła manipulacja mająca wymusić na drugiej stronie ustępstwa, jest po prostu przemocą. Ofiara nie wie, co myśleć, cierpi i przeżywa katusze. Z czasem robi się więc coraz bardziej uległa i godzi się na wszystko byle tylko znowu nie dostać kary.
Twoje dziecko też stanie się ofiarą tego człowieka, chociaż sprawy z małym on będzie załatwiał w białych rękawiczkach poprzez ciebie.
Nie ma szans, byś stworzyła z tym facetem normalnie funkcjonująca rodzinę.
Jesteś jeszcze młoda osobą i może uda ci się jeszcze poznać kogoś odpowiedniego dla siebie, jednak jeśli nawet nikogo nie poznasz, to lepiej żyć samej niż z w byle czym i z byle kim.
Żyjesz więc od czwartku do czwartku i na dodatek wciagnelas w to wszystko czteroletnie dziecko. Tyle złych rzeczy już się wydarzyło, a przecież minęły dopiero dwa miesiące.
Co będzie dalej? Raczej łatwo to przewidzieć. Powiem więcej, będzie coraz gorzej.
Facet ma dwoje lata, swoje przyzwyczajenia i jest na tyle już ukształtowany, że żadnych zmian raczej nie oczekuj.
Albo zaakceptujesz go takim, jakim jest, albo odejdź od niego.
Z czasem na tym twoim związku zacznie cierpieć dziecko, chociaż dziś nie wydaje się, by tak się stało.
On powiedział ci, że z poprzednią swoją kobieta potrafił nie odzywać się całymi tygodniami, czyli karał ja milczeniem. Taki sposób Katania kogoś jest wyjątkowo paskudny, bo jest zwykła manipulacja mająca wymusić na drugiej stronie ustępstwa, jest po prostu przemocą. Ofiara nie wie, co myśleć, cierpi i przeżywa katusze. Z czasem robi się więc coraz bardziej uległa i godzi się na wszystko byle tylko znowu nie dostać kary.
Twoje dziecko też stanie się ofiarą tego człowieka, chociaż sprawy z małym on będzie załatwiał w białych rękawiczkach poprzez ciebie.
Nie ma szans, byś stworzyła z tym facetem normalnie funkcjonująca rodzinę.
Jesteś jeszcze młoda osobą i może uda ci się jeszcze poznać kogoś odpowiedniego dla siebie, jednak jeśli nawet nikogo nie poznasz, to lepiej żyć samej niż z w byle czym i z byle kim.
Macie rację, rozmawialam z nim przed chwila, powiedział że powiedziałam do niego "zamknij się ". Sytuacja taka nie miala miejsca, to kolejne urojenie. Uznal ze powinnam się nagrywac bo jestem chora i nie pamietam. Wyprowadzam się niestety, moj blad ze tak szybko zaufalam...
Z jednej strony masz szczęście w nieszczęściu, że tak szybko zaufalas, bo gdyby nie eksperyment ( tak to nazwę) zamieszkania z nim, to przecież nie miałabyś pojęcia z kim jesteś, czyli mówiąc krócej straculabys znacznie więcej czasu.
Szkoda, że twój synek miał kontakt z tym człowiekiem, ale póki co nic złego się nie stało, bo on dziecko traktował całkiem nieźle. Wiedział po prostu o tym, że skoro chce zdobywać matkę to najlepiej jest robić to poprzez dziecko. To taka manipulacja, bo w życiu nie uwierze w to, że on nagle ujrzał w twoim dziecku także swojego syna. Chodziło o ciebie i tyle.
Jeśli była kobietę karał milczeniem, ciebie też już zaczął, to naprawdę nie spodziewaj się niczego dobrego w tym związku.
Facet będzie wmawiał w ciebie różne rzeczy po to, byś straciła grunt pod sobą, byś w końcu uznała, że czarne jest białym bo on tak ci powiedział.
Ten facet jest niebezpieczny dla twojego dziecka, bo przykład jaki by dawał małemu jest tragiczny
Znajdź mieszkanie i wyprowadź się od tego człowieka, bo on nie nadaje się do budowania z nim rodziny.
To odpad.
Z jednej strony masz szczęście w nieszczęściu, że tak szybko zaufalas, bo gdyby nie eksperyment ( tak to nazwę) zamieszkania z nim, to przecież nie miałabyś pojęcia z kim jesteś, czyli mówiąc krócej straculabys znacznie więcej czasu.
Szkoda, że twój synek miał kontakt z tym człowiekiem, ale póki co nic złego się nie stało, bo on dziecko traktował całkiem nieźle. Wiedział po prostu o tym, że skoro chce zdobywać matkę to najlepiej jest robić to poprzez dziecko. To taka manipulacja, bo w życiu nie uwierze w to, że on nagle ujrzał w twoim dziecku także swojego syna. Chodziło o ciebie i tyle.
Jeśli była kobietę karał milczeniem, ciebie też już zaczął, to naprawdę nie spodziewaj się niczego dobrego w tym związku.
Facet będzie wmawiał w ciebie różne rzeczy po to, byś straciła grunt pod sobą, byś w końcu uznała, że czarne jest białym bo on tak ci powiedział.
Ten facet jest niebezpieczny dla twojego dziecka, bo przykład jaki by dawał małemu jest tragiczny
Znajdź mieszkanie i wyprowadź się od tego człowieka, bo on nie nadaje się do budowania z nim rodziny.
To odpad.
Może jestem naiwna, ale już kilka razy widziałam podejście facetów do mojego Syna, tu jest zupełnie coś innego. Tu jest zainteresowanie, troska, wspólna zabawa, przyjemności Dziecka kosztem naszych. Więc odnośnie Jego traktowania nie mogę się zgodzić.
Natomiast martwi mnie to, że On ma urojenia. Wiem, że się nie zmieni, ale wiem też że za jakiś czas będzie próbował... Pytanie co w przypadku gdybym zażądała całkowitego zaprzestania palenia?
13 2019-03-17 11:50:58 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-03-17 12:15:03)
ulle napisał/a:Z jednej strony masz szczęście w nieszczęściu, że tak szybko zaufalas, bo gdyby nie eksperyment ( tak to nazwę) zamieszkania z nim, to przecież nie miałabyś pojęcia z kim jesteś, czyli mówiąc krócej straculabys znacznie więcej czasu.
Szkoda, że twój synek miał kontakt z tym człowiekiem, ale póki co nic złego się nie stało, bo on dziecko traktował całkiem nieźle. Wiedział po prostu o tym, że skoro chce zdobywać matkę to najlepiej jest robić to poprzez dziecko. To taka manipulacja, bo w życiu nie uwierze w to, że on nagle ujrzał w twoim dziecku także swojego syna. Chodziło o ciebie i tyle.
Jeśli była kobietę karał milczeniem, ciebie też już zaczął, to naprawdę nie spodziewaj się niczego dobrego w tym związku.
Facet będzie wmawiał w ciebie różne rzeczy po to, byś straciła grunt pod sobą, byś w końcu uznała, że czarne jest białym bo on tak ci powiedział.
Ten facet jest niebezpieczny dla twojego dziecka, bo przykład jaki by dawał małemu jest tragiczny
Znajdź mieszkanie i wyprowadź się od tego człowieka, bo on nie nadaje się do budowania z nim rodziny.
To odpad.Może jestem naiwna, ale już kilka razy widziałam podejście facetów do mojego Syna, tu jest zupełnie coś innego. Tu jest zainteresowanie, troska, wspólna zabawa, przyjemności Dziecka kosztem naszych. Więc odnośnie Jego traktowania nie mogę się zgodzić.
Natomiast martwi mnie to, że On ma urojenia. Wiem, że się nie zmieni, ale wiem też że za jakiś czas będzie próbował... Pytanie co w przypadku gdybym zażądała całkowitego zaprzestania palenia?
TuliPani32 to nie są urojenia to są prowokacje rozpoznanie walką atakiem.Jesteś sprawdzana on ma masę doświadczenia w manipulowaniu na to wygląda.
Jak zażądasz rzucenia palenia to możesz stać się skrytym wrogiem zażąda czegoś w zamian i to czegoś czego mu nie jesteś w stanie dąć wynagrodzić zrekompensować.
Jeżeli nałogowiec odstawia dla kogoś trawę ,alko ,amfę strasznie się "poświęca" zazdrości innym którzy mogą ćpać pić palić przeżywa swoisty żal po stracie "przyjaciela " "kochanki" "azylu'' co w zamian nuda obowiązki itp.
Po "czwartowniu" były piątki czyli takie coś "nie lubię poniedziałku " powrót z kosmosu i fantazji do szarej rzeczywistości .Ty jesteś pod ręką do odreagowania rozdrażnienia na Tobie się wyżywa bo musi wrócić do roboty itp.Spuszcza parę Twoim kosztem ma ulgę i zaczyna żyć do następnego czwartku jak niektórzy żyją od weekendu do weekendu.
Zycie nałogowca bez terapii na dupościsku ze spiętymi pośladami w zaparte i dla kogoś to męka to tłumione chore emocje odkładające się w podświadomości one nie znikają a jest ich mnóstwo różne nawet drobne urazy złość gniew przygnębienie rozczarowania porażki życiowe to wszystko nie ma ujścia i domaga się ulgi a Ty będziesz w pobliżu i nie spełnisz chorych oczekiwań nawet jak byś stawała na rzęsach jesteś tylko człowiekiem .On widzi jak reagujesz na jego stosunek do Twojego syna wykorzysta to bo Ty już żyjesz jego życiem i humorami fochami zastanawiasz się jak masz się zmienić by go zadowolić żeby on się zmienił to chore .Poczytaj o kobietach które kochają za bardzo pasujesz jak ulał nawet po tych małych fragmentach w których opisujesz siebie.
Jak jest uzależniony i nie będzie się leczył to będzie źle choć na początku u nałogowców po odstawieniu bywa euforia ale ona szybko mija.
On nie ma konsekwencji negatywnych palenia ,ma pracę mieszkanie "czwartki " Ciebie na wyłączność to po co ma dla siebie rzucać palenie .Pytanie jak ważna jesteś dla niego i kim jesteś dla niego nie jesteś ratownikiem ani psychologiem nie poradzisz sobie bo zapomnisz o swoim życiu a zapasowego raczej nie masz.Nałogowiec to mimo wszystko wolny człowiek ale nie ma prawa zniewalać innego człowieka i nie daj z siebie zrobić jakiegoś obiektu i przedmiotu .Twoja relacja ma mnóstwo cech toksycznego związku.
Pozdrowienia
No być może, że on naprawdę lubi twojego syna, przecież jest to możliwe.
Wspomniałaś o innych facetach i że wiele możesz im zarzucić, jeśli chodzi o akceptację dziecka.
No cóż.
Widać też, że boisz się, że jeśli tego rzucisz, to trafisz jeszcze gorzej, a tu doceniasz fakt, że facet ma dobre podejście do dziecka.
Boisz się zostać matką samotnie wychowująca dziecko.
Gdybyś kategorycznie zażądała od niego, żeby skończył z paleniem, to co by się zadziało?
Jeśli temu facetowi zależy na tobie, to po jakiejś tam walce, która musiałabyś z nim stoczyć pewnie by ustąpił, tyle tylko, że on musiałby mieć coś w zamian.
Jeśli rzuci palenie w jego życiu powstanie ogromna dziura, która musiałby czymś zapełnić. Nałogowcy zapełniają taka dziurę innym nałogiem. Takie wychodzenie z uzależnienia byłoby bardzo długa i trudna drogą. Wątpię, byś ty dała sobie z tym radę. Facet przejdzie do podziemia i stanie się agresywny, będzie po prostu nie do życia. Już teraz doświadczasz jego ataków i to co tydzień. Za jakiś czas on będzie potrzebował seansow narkotykowych częściej i częściej.
Ty będziesz układała sobie z nim życie wierząc, że to związek docelowy, tymczasem poczynania faceta będą sprawiały, że coraz bardziej twoje marzenia i cele będą rozjeżdżały się z faktami.
Twój syn prędzej czy później zorientuje się co robi ojczym i co wtedy?
Ja będąc na twoim miejscu na pewno bym nie ryzykowała.
Macie rację, dlatego na początku uznałam, że nie ma co żądać od dorosłego człowieka rzucenia, dopóki to nie wpływa na mnie i naszą relację.
Teraz też nie będę tego żądać. Owszem, miałam nadzieję, że z Nim się ułoży i tak-biorę pod uwagę stosunek do Syna.
Nie boję się samotności w byciu matką, bo tak naprawdę jestem nią od 4 lat.
Dałam szansę, bo nie wiedziałam że to uzależnienie i że takie są jego efekty. Na chwilę obecną wyprowadzilam się. Wracam do domu rodzinnego, mimo wszystko mając nadzieję na jakiś nie wiem... cud?
Może są ludzie, którzy potrafią rzucić nałóg kiedy widzą, że wszystko tracą. A może nie?
Zostawiam to narazie jak jest...
Pomóżcie...
Masz dziecko, za które odpowiadasz, więc na cholerę Ci ćpun w jego życiu???
17 2019-03-17 14:05:37 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-03-17 14:12:24)
TuliPani32 napisał/a:Pomóżcie...
Masz dziecko, za które odpowiadasz, więc na cholerę Ci ćpun w jego życiu???
Podobno cuda się zdarzają, chociaż mówi się też " nie wierzę w cuda".
Najważniejsze, że postanowiłaś to skończyć, bo szkoda dziecka, szkoda też ciebie.
Niestety, ale twój syn widziałby, co dzieje się w domu. Nie wiesz w jakim stanie będzie ten facet za jakąś dekadę, będzie starym ćpunem i degeneratem, jeśli w ogóle będzie jeszcze żył. W to, że będzie czysty i jako wspaniały starszy uroczy pan będzie rozrywany przez kobiety jako super partia raczej ciężko byłoby uwierzyć.
Jeśli chodzi o twojego syna, to za dekadę będzie miał 14 lat. Wyobraź sobie więc, że chłopak w tym wieku dalej nie wiedziałby o co chodzi. Na nic byłoby twoje wychowywanie i uczenie rozsądku, skoro on na własne oczy widziałby, że żyjesz ze ćpunem. O tym myśl przede wszystkim, bo naprawdę czas mija bardzo szybko.
A w takie gadanie, że ludzie rzucają nałogi, gdy wszystko tracą raczej nie wierz, to znaczy rzucają oczywiście, tyle tylko że takie rzeczy nie rozgrywają się ot tak i w pięć sekund i potem wszyscy żyją szczęśliwie. Droga do uwolnienia się od nałogu jest bardzo trudna, bez żadnej gwarancji i taki człowiek potrafi dać bliskim taki wycisk, że ciężko sobie wyobraxic to komuś, kto nigdy nie towarzyszył nalogowcowi w jego drodze do wyzdrowienia.
To tak jakbyś żyła na tykającej bombie.
Warto narażać na coś takiego własne dziecko?