Witam. Chciałabym prosić o poradę ponieważ sama już nie wiem co robić. Mój mąż jest alkoholikiem. Potrafi pić do upadłego, do tego stopnia że nie ma z nim żadnego kontaktu, przychodzi zazygany u nie tylko, poobijany tak że strach się popatrzeć. Pożycza pieniądze po wsZystkich sąsiadach, strasznie mi wtedy wstyd ale nie potrafię nic na to poradzić. Trwa to 2-3 tygodnie. Jestem pozostawiona wtedy sama sobie, musze radzić sobie całkowicie sama ze wszystkim a mamy trójkę dzieci i ja pracuję i nie raz bardzo ciężko jest mi samej ogarnąć dom, dzieci i pracę. Potem on ma kilka miesięcy przerwy. I wygląda to tak że ja dalej ciągle pracuje,zajmuje się dziećmi, sprzątam piorę wiadomo. Ale jest mi trochę lżej bo wtedy to on zajmuje się m.in. piecem, sprząta podwórko, czasem ugotuje, często też siedzi z dziećmi gdy są chore czy też zabiera je do lekarza i nie muszę zwalniać się z pracy. Na tym niestety koniec. Bo mój męzulek nie ma zamiaru pracować, co za tym idzie muszę ją chociaż jestem zmęczona czasem mam na prawdę dość, bo przecież nikt nie będzie się nad nim znęcał, nie płaci rachunków, niczego... Zakupy zrobi od święta, raz na miesiąc kupi parę bułek.. dorabia sobie czasem wożąc ludzi to tu to tam i to co zarobi na wyłącznie na swoje potrzeby. A ja płacę... Za wszystko. Poza tym jego zajęciem w ciągu dnia jest czateria i inne stronki dla dorosłych. Wchodzi na nie codziennie... Mówi ze mnie nie zdradza- to jest możliwe bo zawsze jest w domu, nigdzie nie wychodzi. Niby go to rozluźnia ale dla mnie nie jest normalne...i dwa telefony i wiecznie znajduje porozrzucane karty do telefonu. Niewiem może taka rozrywka niewiem co robić. Czytam skrajne opinie w Internecie i nie wiem co myśleć. Z jednej strony-istnieja małżenstwa gdzie tylko żona pracuje a facet zajmuje się domem ale gdy tak im lepiej a nie tak jak u mnie z przymusu. Z drugiej - jego alkoholizm. Niby chorobą - ale czy na pewno? Jak patrzeć się na tak staczajacego się człowieka. Zastanawiam się nad separacja. Ale tak mi jakoś ciężko. Boję się że sobie nie poradzę z domem, trójka dzieci...
Przykro to czytać, ale jak dla mnie twój mężczyzna jest po prostu wygodnicki i jest mu z tym bardzo dobrze.powinnaś z nim porozmawiac i postawić sprawę jasno albo weźmie się za robotę albo do widzenia. Teraz jesteś jeszcze młoda i dajesz jakoś radę ze wszystkim a co potem kiedy nie będziesz mieć juz za dużo sił czy mąż poda ci przyslowiowa "szklanke wody". Problem z alkoholem widać że ma bo ma swoje seanse.
Witam. Chciałabym prosić o poradę ponieważ sama już nie wiem co robić. Mój mąż jest alkoholikiem. Potrafi pić do upadłego, do tego stopnia że nie ma z nim żadnego kontaktu, przychodzi zazygany u nie tylko, poobijany tak że strach się popatrzeć. Pożycza pieniądze po wsZystkich sąsiadach, strasznie mi wtedy wstyd ale nie potrafię nic na to poradzić. Trwa to 2-3 tygodnie. Jestem pozostawiona wtedy sama sobie, musze radzić sobie całkowicie sama ze wszystkim a mamy trójkę dzieci i ja pracuję i nie raz bardzo ciężko jest mi samej ogarnąć dom, dzieci i pracę. Potem on ma kilka miesięcy przerwy. I wygląda to tak że ja dalej ciągle pracuje,zajmuje się dziećmi, sprzątam piorę wiadomo. Ale jest mi trochę lżej bo wtedy to on zajmuje się m.in. piecem, sprząta podwórko, czasem ugotuje, często też siedzi z dziećmi gdy są chore czy też zabiera je do lekarza i nie muszę zwalniać się z pracy. Na tym niestety koniec. Bo mój męzulek nie ma zamiaru pracować, co za tym idzie muszę ją chociaż jestem zmęczona czasem mam na prawdę dość, bo przecież nikt nie będzie się nad nim znęcał, nie płaci rachunków, niczego... Zakupy zrobi od święta, raz na miesiąc kupi parę bułek.. dorabia sobie czasem wożąc ludzi to tu to tam i to co zarobi na wyłącznie na swoje potrzeby. A ja płacę... Za wszystko. Poza tym jego zajęciem w ciągu dnia jest czateria i inne stronki dla dorosłych. Wchodzi na nie codziennie... Mówi ze mnie nie zdradza- to jest możliwe bo zawsze jest w domu, nigdzie nie wychodzi. Niby go to rozluźnia ale dla mnie nie jest normalne...i dwa telefony i wiecznie znajduje porozrzucane karty do telefonu. Niewiem może taka rozrywka
niewiem co robić. Czytam skrajne opinie w Internecie i nie wiem co myśleć. Z jednej strony-istnieja małżenstwa gdzie tylko żona pracuje a facet zajmuje się domem ale gdy tak im lepiej a nie tak jak u mnie z przymusu. Z drugiej - jego alkoholizm. Niby chorobą - ale czy na pewno? Jak patrzeć się na tak staczajacego się człowieka. Zastanawiam się nad separacja. Ale tak mi jakoś ciężko. Boję się że sobie nie poradzę z domem, trójka dzieci...
Twój mąż jest uzależniony od alkoholu, a Ty - współuzależnioną.
Chcesz sobie pomóc? Idź do poradni dla osób uzależnionych i podejmij własną terapię - dzięki niej uwierzysz, że jesteś silna i dasz sobie radę bez alkoholika u boku.
Rozmawiałam z nim nie raz. Zwłaszcza jak przestawał pić. Obiecywał że znajdzie pracę itd. a jak rozmaiwalam z nim tydzień później dalej ta samą śpiewka że on nie będzie na kogoś robił, że nie pozwoli się komuś nad nim znęcać. On tego nie zmieni...
On tego nie zmieni...
Ale Ty możesz zmienić siebie. Skorzystaj z rady Wielokropka.
(...) On tego nie zmieni...
Dlaczego ma zmieniać coś, co uważa za dobre?
Twój mąż jest uzależniony od alkoholu, a Ty - współuzależnioną.
Chcesz sobie pomóc? Idź do poradni dla osób uzależnionych i podejmij własną terapię - dzięki niej uwierzysz, że jesteś silna i dasz sobie radę bez alkoholika u boku.
Niestety mój grafik jest tak napięty że nie mam kiedy iść na takie spotkanie... Do 16 praca, odbieram dzieci, sprzatanie, lekcje, kolacja... Dlatego szukam pomocy tutaj... Jestem sama w mieście w którym jestem praktycznie nie mam nikogo na kogo moglabym liczyć, boję się że to wszystko mnie przerośnie... Samotność, brak w domu męskiej ręki...
Terapia to nie jest jedno spotkanie.
Boisz się, że bez męża alkoholika, którego utrzymujesz, nie dasz sobie rady. Nie widzisz absurdu? Boisz się samotności. A teraz samotną nie jesteś?
Na jednej szali połóż swe zyski, na drugiej - straty. Na którą stronę waga się przechyliła?
Terapia to nie jest jedno spotkanie.
Boisz się, że bez męża alkoholika, którego utrzymujesz, nie dasz sobie rady. Nie widzisz absurdu? Boisz się samotności. A teraz samotną nie jesteś?
Na jednej szali połóż swe zyski, na drugiej - straty. Na którą stronę waga się przechyliła?
Dobre pytania. Chyba muszę się nad tym faktycznie poważnie zastanowić. A dać sobie radę to nie tylko kwestia tego że nie będę musiała go utrzymywać ale kwestie takie jak opał na zimę, zepsuty samochód, i takie inne niby z pozoru błahe ale jak nie ma się kogo poprosić stają się problemem... A samotność... W sumie ciężko mi określić czy czuje się z nim samotna czy nie... Raczej ze sobą nie rozmawiamy za wiele, jedynie jest to tylko jego obecność
Nie. Nie musisz się zastanowić ani poważnie, ani niepoważnie. Możesz. To istotna różnica.
Przeczytaj, ze zrozumieniem, dwa pierwsze zdania z mej sygnatury. Twe posty sugerują, że to drugie jest Twym mottem życiowym.
Nie. Nie musisz się zastanowić ani poważnie, ani niepoważnie. Możesz. To istotna różnica.
Przeczytaj, ze zrozumieniem, dwa pierwsze zdania z mej sygnatury. Twe posty sugerują, że to drugie jest Twym mottem życiowym.
No tak. Tu masz rację. Chyba trochę tak jest. Nie potrafię wziaść się w garść i na wszystko szukam wytłumaczeń. Jestem za miękka żeby walczyć o siebie a za bardzo patrzę na innych.
Mam dla Ciebie złą wiadomość. Jesteś silna i twarda, skoro tyle lat żyjesz u boku alkoholika. A wmawiając sobie słabości usprawiedliwiasz samą siebie.
Jak napisałam wyżej, jesteś współuzależnioną. Chcesz z tego wyjść? Przestań się oszukiwać i zobacz rzeczywistość.
Twierdzisz, że za bardzo patrzysz na innych? Naprawdę? W takim razie popatrz na innych i pomyśl, jakie życie fundujesz swym dzieciom i czego ich uczysz?
13 2019-03-10 20:01:18 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-03-10 20:24:47)
Mikusia301
Wygląda to tak że Twój mąż Ciebie szantażuje w ukryty sposób bo jak nie pije to nie musi robić bo przecież nie pije dla Ciebie.
Domyślam się że leczyć się nie leczy bo niby sam z siebie daje radę nie pić czuje się mocny.Samo nie picie to zbyt mało żeby się wyleczyć
Z własnego doświadczenia wiem że takie niepicie w zaparte na dupościsku strasznie mączy ,alkoholizm zawiązany jest z chorymi tłumionymi emocjami ,jak np złość ,uraza ,gniew ,przygnębienie itp itd, alkohol służy do zagłuszania różnych stanów uczuciowych lub przedłużania i podtrzymywania przyjemnych bo jest środkiem zmieniającym nastrój i świadomość .Chore emocje same sie nie wyleczą prędzej czy później alkoholik wraca do picia bardzo często jeszcze cięższe są jego tzw ciągi.
Przez lata żyłaś jego piciem mieszkając z nim przypomnij sobie wszystkie kłótnie lęki napięcia,wstyd ,niepokoje związane z obcowaniem z tym człowiekiem, jeżeli boli Ciebie coś tak nie wiadomo skąd np brzuch ,głowa ,masz rozwolnienia ataki lękowe,problemy z ciśnieniem to jesteś tak jak napisała Wielokropek współuzależniona przejęłaś pod wpływem alkoholika jego chore zachowania stąd Twoje reakcje i objawy .
Koniecznie zadbaj o swoje zdrowie bo zapasowego życia nie masz idź na terapię lub grupę wsparcia Al anon za wszelką cenę lepiej się samo nie zrobi będzie tylko gorzej.Jemu raczej nie pomożesz a Sobie nie robiąc nic dla Siebie zaszkodzisz bardziej.
Obawa przed terapia jest tym samym co niechęć do leczenia u alkoholika lęk przed zmiana status quo ze niby będzie jeszcze gorzej to część choroby nic wyjątkowego wielu ludzi związanych z osobami uzależnionymi tak ma .Nie szukaj przeszkód poszukaj pomocy.
Pozdrawiam
Witam kilka miesięcy później. Dzisiaj jestem już w innym punkcie. Rozstałam się z mężem w sierpniu. On od mojego ostatniego postu aż do wczoraj nie pił. I czuję że to że znowu zapił to moja wina bo go zostawilam..do tej pory się trzymał bo myślał że jak będzie próbował to powiem żeby wrócił i że przyjmę go z otwartymi ramionami jednak tak się nie stało. Wiem że nie umiem już z nim żyć. Za dużo krzywd od niego dostałam. I mimo tego że po moich wczesniejszych postach starał się jakby , troszkę'' bardziej to za dużo rzeczy już mnie w nim drażniło, zbyt dużo przeszkadzało. Nie kocham go już wiem to. I gdybym do niego wróciła nie potrafiła bym zabić dystansu między nami, mojego braku zaufania. Za dużo już się stało żeby to odwrócić. Ale teraz się strasznie boję... Że to że on pije to moja wina, i że jeśli przez to coś mu się stanie to też będzie moja wina...
15 2020-01-02 18:16:16 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2020-01-02 18:19:04)
Witam kilka miesięcy później. Dzisiaj jestem już w innym punkcie. Rozstałam się z mężem w sierpniu. On od mojego ostatniego postu aż do wczoraj nie pił. I czuję że to że znowu zapił to moja wina bo go zostawilam..do tej pory się trzymał bo myślał że jak będzie próbował to powiem żeby wrócił i że przyjmę go z otwartymi ramionami jednak tak się nie stało. Wiem że nie umiem już z nim żyć. Za dużo krzywd od niego dostałam. I mimo tego że po moich wczesniejszych postach starał się jakby , troszkę'' bardziej to za dużo rzeczy już mnie w nim drażniło, zbyt dużo przeszkadzało. Nie kocham go już wiem to. I gdybym do niego wróciła nie potrafiła bym zabić dystansu między nami, mojego braku zaufania. Za dużo już się stało żeby to odwrócić. Ale teraz się strasznie boję... Że to że on pije to moja wina, i że jeśli przez to coś mu się stanie to też będzie moja wina...
Daj spokój. To że pije to jego świadomy wybór, może nawet jest zadowolony i nie musi się troszkę starać. Zresztą gadka typy: Piję bo...jest nie prawdziwa, to taki jeden z mechanizmów uzależnienia o których nie chce mi się pisać bo za długo. To taki rodzaj szantażu i wzbudzenia poczucia winy u Ciebie. Dobrze zrobiłaś. W necie masz masę materiałów na ten temat. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę: Czy mąż pije przeze mnie albo Jak manipuluje alkoholik. Tu masz podobny temat, przeczytaj:
https://www.netkobiety.pl/t121148.html
Witam kilka miesięcy później. Dzisiaj jestem już w innym punkcie. Rozstałam się z mężem w sierpniu. On od mojego ostatniego postu aż do wczoraj nie pił. I czuję że to że znowu zapił to moja wina bo go zostawilam..do tej pory się trzymał bo myślał że jak będzie próbował to powiem żeby wrócił i że przyjmę go z otwartymi ramionami jednak tak się nie stało. Wiem że nie umiem już z nim żyć. Za dużo krzywd od niego dostałam. I mimo tego że po moich wczesniejszych postach starał się jakby , troszkę'' bardziej to za dużo rzeczy już mnie w nim drażniło, zbyt dużo przeszkadzało. Nie kocham go już wiem to. I gdybym do niego wróciła nie potrafiła bym zabić dystansu między nami, mojego braku zaufania. Za dużo już się stało żeby to odwrócić. Ale teraz się strasznie boję... Że to że on pije to moja wina, i że jeśli przez to coś mu się stanie to też będzie moja wina...
Zrobiłaś ogromny krok naprzód, wyrwałaś się ze związku z alkoholikiem, naprawdę jesteś wielka. Tylko się teraz nie cofaj, nie marnuj tego, co osiagnęłaś. Mąż na pewno pokusi się o szantaż wobec ciebie, o ile już tego nie zrobił. Jesteś wyraźnie współuzależniona i musisz wiedzieć, jak taki mechanizm powstaje. Współuzależnienie nie jest chorobą - jest zespołem nieprawidłowego przystosowania się do sytuacji problemowej. Koncentrując się na szukaniu sposobu ograniczenia picia partnera, osoba współuzależniona nieświadomie przejmuje odpowiedzialność i kontrolę za jego funkcjonowanie, co w efekcie ułatwia pijącemu dalsze spożywanie alkoholu. Nie popełniaj tego błędu, nie chroń swego męża i nie pozwalaj, by nie spadały na niego konsekwencje jego picia. Zaciśnij zęby i wytrzymaj, nawet jesli wpadnie w tarapaty z powodu picia, to będzie tylko jego decyzja i jego wybór. Nie jesteś jego strażniczką ani nie jesteś odpowiedzialna za to co robi, ponosisz odpowiedzialnośc tylko za siebie i dzieci. To ci zupełnie wystarczy.
Szukaj pomocy w grupie wsparcia dla osob współuzależnionych, albo u dobrego terapeuty, nie zostawaj sama z tym problemem.
17 2020-01-02 18:59:35 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-01-02 19:08:40)
Mikusia301 napisał/a:Witam kilka miesięcy później. Dzisiaj jestem już w innym punkcie. Rozstałam się z mężem w sierpniu. On od mojego ostatniego postu aż do wczoraj nie pił. I czuję że to że znowu zapił to moja wina bo go zostawilam..do tej pory się trzymał bo myślał że jak będzie próbował to powiem żeby wrócił i że przyjmę go z otwartymi ramionami jednak tak się nie stało. Wiem że nie umiem już z nim żyć. Za dużo krzywd od niego dostałam. I mimo tego że po moich wczesniejszych postach starał się jakby , troszkę'' bardziej to za dużo rzeczy już mnie w nim drażniło, zbyt dużo przeszkadzało. Nie kocham go już wiem to. I gdybym do niego wróciła nie potrafiła bym zabić dystansu między nami, mojego braku zaufania. Za dużo już się stało żeby to odwrócić. Ale teraz się strasznie boję... Że to że on pije to moja wina, i że jeśli przez to coś mu się stanie to też będzie moja wina...
Daj spokój. To że pije to jego świadomy wybór, może nawet jest zadowolony i nie musi się troszkę starać. Zresztą gadka typy: Piję bo...jest nie prawdziwa, to taki jeden z mechanizmów uzależnienia o których nie chce mi się pisać bo za długo. To taki rodzaj szantażu i wzbudzenia poczucia winy u Ciebie. Dobrze zrobiłaś. W necie masz masę materiałów na ten temat. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę: Czy mąż pije przeze mnie albo Jak manipuluje alkoholik. Tu masz podobny temat, przeczytaj:
https://www.netkobiety.pl/t121148.html
Bardzo ci dziękuję za odpowiedź i podpowiedzi. Zagłębiam się w lekturze. Pozdrawiam.
Mikusia301 napisał/a:Witam kilka miesięcy później. Dzisiaj jestem już w innym punkcie. Rozstałam się z mężem w sierpniu. On od mojego ostatniego postu aż do wczoraj nie pił. I czuję że to że znowu zapił to moja wina bo go zostawilam..do tej pory się trzymał bo myślał że jak będzie próbował to powiem żeby wrócił i że przyjmę go z otwartymi ramionami jednak tak się nie stało. Wiem że nie umiem już z nim żyć. Za dużo krzywd od niego dostałam. I mimo tego że po moich wczesniejszych postach starał się jakby , troszkę'' bardziej to za dużo rzeczy już mnie w nim drażniło, zbyt dużo przeszkadzało. Nie kocham go już wiem to. I gdybym do niego wróciła nie potrafiła bym zabić dystansu między nami, mojego braku zaufania. Za dużo już się stało żeby to odwrócić. Ale teraz się strasznie boję... Że to że on pije to moja wina, i że jeśli przez to coś mu się stanie to też będzie moja wina...
Zrobiłaś ogromny krok naprzód, wyrwałaś się ze związku z alkoholikiem, naprawdę jesteś wielka.
Tylko się teraz nie cofaj, nie marnuj tego, co osiagnęłaś. Mąż na pewno pokusi się o szantaż wobec ciebie, o ile już tego nie zrobił. Jesteś wyraźnie współuzależniona i musisz wiedzieć, jak taki mechanizm powstaje. Współuzależnienie nie jest chorobą - jest zespołem nieprawidłowego przystosowania się do sytuacji problemowej. Koncentrując się na szukaniu sposobu ograniczenia picia partnera, osoba współuzależniona nieświadomie przejmuje odpowiedzialność i kontrolę za jego funkcjonowanie, co w efekcie ułatwia pijącemu dalsze spożywanie alkoholu. Nie popełniaj tego błędu, nie chroń swego męża i nie pozwalaj, by nie spadały na niego konsekwencje jego picia. Zaciśnij zęby i wytrzymaj, nawet jesli wpadnie w tarapaty z powodu picia, to będzie tylko jego decyzja i jego wybór. Nie jesteś jego strażniczką ani nie jesteś odpowiedzialna za to co robi, ponosisz odpowiedzialnośc tylko za siebie i dzieci. To ci zupełnie wystarczy.
Szukaj pomocy w grupie wsparcia dla osob współuzależnionych, albo u dobrego terapeuty, nie zostawaj sama z tym problemem.
Dziękuję Ci ślicznie
Gratuluję ci siły i odwagi Droga Autorko.
Szkoda że wcześniej nie trafiłam na ten temat, bo napisałabym Tobie, że jak się człowiek przestanie zajmować sprawami innego, swoja energię przeznaczy i wykorzysta na siebie, to nagle okazuje się że jest silny, mądry, skuteczny. Ale dziś już zapewne wiesz to.
A odnośnie manipulacji pijaka. Znam dziewczynę, którą pijący facet tak zmanipulował: kładł się na szosie, przed jej oknem, mówiąc ze chce zginąć jeśli ona nie wyjdzie za mąż za niego. A ona miała wątpliwości, bo cos za dużo popijał i co jakiś czas odchodziła. Wyszła za niego, jakiś czas był spokój. Ale jak pojawiło się dziecko i problemy, znowu zaczął nią manipulować. W końcu zagryzła zęby, wywaliła go. Dalej się kładł na szosie, ale już nie chodziła po niego i nie reagowała. W końcu zniknął. Wiedział co na nią działa i to wykorzystywał przez lata. A ona była kłębkiem nerwów.
Gratuluję ci siły i odwagi Droga Autorko.
Szkoda że wcześniej nie trafiłam na ten temat, bo napisałabym Tobie, że jak się człowiek przestanie zajmować sprawami innego, swoja energię przeznaczy i wykorzysta na siebie, to nagle okazuje się że jest silny, mądry, skuteczny. Ale dziś już zapewne wiesz to.
A odnośnie manipulacji pijaka. Znam dziewczynę, którą pijący facet tak zmanipulował: kładł się na szosie, przed jej oknem, mówiąc ze chce zginąć jeśli ona nie wyjdzie za mąż za niego. A ona miała wątpliwości, bo cos za dużo popijał i co jakiś czas odchodziła. Wyszła za niego, jakiś czas był spokój. Ale jak pojawiło się dziecko i problemy, znowu zaczął nią manipulować. W końcu zagryzła zęby, wywaliła go. Dalej się kładł na szosie, ale już nie chodziła po niego i nie reagowała. W końcu zniknął. Wiedział co na nią działa i to wykorzystywał przez lata. A ona była kłębkiem nerwów.
Dziękuję ci bardzo za odpowiedź. Tak on ma niesamowita zdolność manipulacji w taki sposób że to ja czuję się winna, że on mi mówi że się stara na tyle na ile może, i ciągle nowi że nie może pójść do pracy bo ma depresję, bo nie ma sił, bo jak pójdzie do pracy to nie będzie już miał czasu żeby zrobić coś w domu bo to bo tamto... A ja durna utrzymuje bo on taki biedny... I w mojej głowie nie raz powstają myśli że hmm może faktycznie za dużo od niego wymagam, może faktycznie to ja jestem tą zła...
Witam. Dziękuję raz jeszcze za wszystkie odpowiedzi. Mój mąż właśnie wyszedł z ciągu alkoholowego. Wczoraj zadzwonil do mnie prawie że z płaczem że przez te kilka dni kiedy się nie odzywal powiedział że załatwił pieniądze na wszywkę i że znajomy załatwił mu pracę, że on zrobi wszystko żeby być przy rodzinie, że będzie taki jak przed ślubem pracowity, troskliwy itp. Niestety powiedziałam mu definitywne nie. Mówił że go w ten sposób zabijam, że życie straciło dla niego sens. Od tamtej pory nie odczytuje moich wiadomości (bo wysłałam mu kilka żeby pokazać mu że nie wierzę że coś się zmieni) i szczerze mówiąc trochę się martwię że na prawdę może zrobić coś głupiego...Napisałam mu jeszcze że go nie kocham i to wszystko co było złe ciągle siedzi w mojej głowie i nie da się tego cofnąć. Nie wiem czy dobrze robię ale nie chce z nim żyć.
21 2020-01-12 15:26:08 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2020-01-12 16:45:52)
Powiem Ci z rozmów z współuzależnionymi paniami. Gadki o wszywkach itp. były setki razy. Doświadczone kobiety mówiły iż zastanowią się czy dać mu szansę może po 2-3 latach jego trzeźwienia (nie mylić z nie piciem) i to nie 100% i nie każda.
Powiem Ci z rozmów z współuzależnionymi paniami. Gadki o wszywkach itp. były setki razy. Doświadczone kobiety mówiły iż zastanowią się czy dać mu szansę może po 2-3 latach lego trzeźwienia (nie mylić z nie piciem) i to nie 100% i nie każda.
Po 2-3 latach to życie może się już odwrócić o 180 stopni. Ja się na razie boję o tu i teraz.... Boję się że on sobie beze mnie nie poradzi i że w końcu zrobi sobie krzywdę ale ja wiem że nie chce z nim być. Przynajmniej nie na razie. Nie skreślam tego za te 2-3 lata bo niewiem co będzie, ale on nie myśli w takich odległych kategoriach bo on by chciał wszystko już...i już mi mówi że życie straciło sens, że ja go w ten sposób zabijam, że nie ma sensu już żyć...
...i już mi mówi że życie straciło sens, że ja go w ten sposób zabijam, że nie ma sensu już żyć...
Nic nie trwa wiecznie, wszystko się kończy. On zapracował na to, żeby ten koniec bardzo przyspieszyć. Niech popatrzy w lustro i powie temu z lustra, że przez niego życie straciło sens. Tyle może.
Teraz może być trzeźwy, może sam pracować na siebie i na dzieci, może się spotykać z dziećmi i nimi zajmować, to bardzo dużo.
Nie lubię bardzo się się rozpisywać o takich sytuacjach. Wszywki, odwyki , terapie, samobójstwa, obietnice itp. Setki historii takich słyszałem. Ładnie Cię zmanipulował i namieszał Ci w głowie skoro bierzesz odpowiedzialność na siebie za jego czyny. Czekam na stwierdzenie że pije bo Ty jesteś złą żoną. On ma być trzeźwy nie dla Ciebie tylko dla siebie i zmian w swoim życiu a nie w Twoim.
Mikusia301 napisał/a:...i już mi mówi że życie straciło sens, że ja go w ten sposób zabijam, że nie ma sensu już żyć...
Nic nie trwa wiecznie, wszystko się kończy. On zapracował na to, żeby ten koniec bardzo przyspieszyć. Niech popatrzy w lustro i powie temu z lustra, że przez niego życie straciło sens. Tyle może.
Teraz może być trzeźwy, może sam pracować na siebie i na dzieci, może się spotykać z dziećmi i nimi zajmować, to bardzo dużo.
Dziękuję bardzo pomogła mi Twoja odpowiedź
Nie lubię bardzo się się rozpisywać o takich sytuacjach. Wszywki, odwyki , terapie, samobójstwa, obietnice itp. Setki historii takich słyszałem. Ładnie Cię zmanipulował i namieszał Ci w głowie skoro bierzesz odpowiedzialność na siebie za jego czyny. Czekam na stwierdzenie że pije bo Ty jesteś złą żoną. On ma być trzeźwy nie dla Ciebie tylko dla siebie i zmian w swoim życiu a nie w Twoim.
Dziękuję bardzo, dzięki Wam jest mi dużo lżej
Witam ponownie jeszcze raz chciałam Wam bardzo ale to bardzo podziękować za wsparcie (tym którzy odpisywali na moje posty). Od mojego ostatniego postu minęły 3 miesiące. Mąż zrozumiał że do niego już nigdy nie wrócę. Zgodził się na rozwód. Teraz czekamy aż zostaną otwarte sądy. W moim życiu pojawił się ktoś... Dawny znajomy sprzed lat. Odnowiliśmy kontakt. Czuje że żyję. Ale....
Tu dalej pojawia się mój mąż. Ponieważ ciągle nie mamy jeszcze rozwodu boje się zaprosić swojego znajomego do siebie bo moj maz go zna i od razu wiedziałby czyj to samochód a on zawsze był o niego zazdrosny... A wiem że mąż często jeździ koło mojego domu niby to przypadkiem (ciągle chce mnie kontrolować). A ja bym chciała zacząć już żyć w miarę normalnie bo rozwód się pewnie trochę pociągnie ale ciągle się boję, ciągle się boję swojego ( w mojej głowie już byłego) męża.... Czy to ja jestem zła że nie mając rozwodu chce się już z kimś spotykać? Nie chce odpuszczać, tyle lat dusiłam się w tym małżeństwie a ten "znajomy" od zawsze mnie pociągał...nie wiem czy coś z tego wyjdzie ale chcę spróbować ale ciągle ten strach że się ktoś dowie bo nie mam rozwodu...
Ryzykujesz oskarżenie o zdradę, wtedy Twój rozwód się skomplikuje. Nie wiem, czy wniosłaś o rozwód z orzekaniem o winie, ale możesz stracić tę możliwość.
Witam ponownie
jeszcze raz chciałam Wam bardzo ale to bardzo podziękować za wsparcie (tym którzy odpisywali na moje posty). Od mojego ostatniego postu minęły 3 miesiące. Mąż zrozumiał że do niego już nigdy nie wrócę. Zgodził się na rozwód. Teraz czekamy aż zostaną otwarte sądy. W moim życiu pojawił się ktoś... Dawny znajomy sprzed lat. Odnowiliśmy kontakt. Czuje że żyję. Ale....
Tu dalej pojawia się mój mąż. Ponieważ ciągle nie mamy jeszcze rozwodu boje się zaprosić swojego znajomego do siebie bo moj maz go zna i od razu wiedziałby czyj to samochód a on zawsze był o niego zazdrosny... A wiem że mąż często jeździ koło mojego domu niby to przypadkiem (ciągle chce mnie kontrolować). A ja bym chciała zacząć już żyć w miarę normalnie bo rozwód się pewnie trochę pociągnie ale ciągle się boję, ciągle się boję swojego ( w mojej głowie już byłego) męża.... Czy to ja jestem zła że nie mając rozwodu chce się już z kimś spotykać? Nie chce odpuszczać, tyle lat dusiłam się w tym małżeństwie a ten "znajomy" od zawsze mnie pociągał...nie wiem czy coś z tego wyjdzie ale chcę spróbować ale ciągle ten strach że się ktoś dowie bo nie mam rozwodu...
Rozumiem krew nie woda poważnie deficyty, urazy, desperacja potrzeba bliskości pomieszanie z poplątaniem ,ale nie szukaj plastra na siłę ,poczekaj, w brew pozorom czas gra dla Ciebie a jak jż się dowie teraz to na pewno to wykorzysta w odwecie prawdopodobnie.
Przepracuj najpierw tamten związek zanim zaczniesz inny ,to nie za karę zrób to dla siebie,możesz znowu wdepnąć w g....a oczekiwania są największym źródłem rozczarowań dobrze uważać na emocji i nie postępować odruchowo pod ich wpływem .
Raczej nic z alkoholika nie będzie. Kwestia czy chcesz o niego walczyć i czy dasz sobie radę bez niego