Witam ponownie po 2 latach prawie
chciałbym odświeżyć temat, jednak dałem jej szansę, i nie ukrywam to była dobra decyzja, lecz jest pewien mankament który mi nie daje spokoju a może zacznę od początku 
Jestem 30-letnim facetem i mam pewien dylemat chciałbym się poruszyć dość delikatny temat w sferze intymnej.
Otóż mam a raczej miałem przyjaciółkę 30+ obecnie, to już związek trwający na oko 2 lata a znamy się na oko 6lat wiadomo jak w każdej relacji bywa różnie raz dobrze raz źle, a sprawa tyczy się sfery intymnej, że nie wiem co mam już robić, myśleć dlatego zakładam taki wątek, moja partnerka jest bardzo chłodną kobietą w sypialni przeciwieństwo absolutne mnie ja za to mam ognisty temperament, może jest to też spowodowane tym że swoje przeszedłem w życiu, brak akceptacji w otoczeniu, trudne dzieciństwo, jak i alkohol w domu zawsze czułem się odrzucony (dlatego tego czego brakowało mi sam staram się to dawać, może uświadamiam sobie i tłumacze to tym że wiem jak to jest czuć się niekochanym i odrzuconym..), i na dodatek zdiagnozowana nerwica lękowa nie wspominając o relacjach damsko-męskich nieudanych, co sam dawałem a prawie nic nie dostawałem... a teraz do rzeczy 
Jak wspomniałem wyżej moja dziewczyna to chłodna kobieta, (lecz ma wysokie libido) nie odmawia mi współżycia, lecz nie przejmuje inicjatywy w tym, i tu własnie rozlega się problem, wszystko muszę robić sam, zawsze tylko ja inicjuje bliższy kontakt, były już rozmowy o tym, starałem się wyjaśnić że źle się czuje i nie komfortowo, jak i nawet groźby że to trzeba zmienić, bo mnie to męczy, ale jak grochem o ścianę, po prostu też chciałbym się poczuć doceniony, pożądany, zawsze mi tego aspektu brakowało w naszej relacji, czuć się że jestem atrakcyjny dla niej.
Jak w cudzysłowie (rzucam się na nią heh) pragnę jej ciała oddechu, bliskości chce by widziała że jest moja kobietą marzeń i może porzucić swoje kompleksy w kąt po prostu że ją kocham (widzę jej kurwiki aż w oczach) bardzo ją to podnieca, ale działa to tylko można rzec w jedna stronę gdy ona chce bliskości jej inicjatywa polega gdy leżymy odwróci się do mnie tyłem i pociera pośladkami uda... by dać sygnał że jest gotowa, (dla mnie to trochę śmieszne) cóż... (Pocałunki również z tym różnie bywa, ale jest lepiej tak jak i przy grze wstępnej sam muszę delikatnie kłaść jej dłoń na moim ciele w intymnych okolicach, bo ma z tym mega problem) Nie wspominając że sam muszę inicjować seks oralny i robi to tak jak by to była kara (Tak wiem że nie każda kobieta to lubi i chce, ale nie odmawia nigdy) ale rękom również robi to jak by na sile, nie ma w tym zupełnie entuzjazmu (nie widzę że jej to sprawia przyjemność by mi sprawić rozkosz) zrobić by zrobić gdy się sam poproszę... ehh co mi to uwłacza a wręcz ujmuje męskości.. (Nie była dziewicą zaznaczam zanim z nią byłem, i miała związki również.)
Widzę jedynie przełom, apropo gdy w grę wchodzi alkohol, jest impreza, jakieś święta i wypije trochę zaszumi jej w głowie zmienia się nie poznanie jak by hamulce puszczają i pokazuje rożki, co nie ukrywam bardzo mnie to podnieca, lecz... nie będę jej dzień w dzień podlewał alkoholem by mieć satysfakcje z życia intymnego hehe, bo to też nie o to w tym chodzi...
Nie ma również z jej strony pikantnych sms, świntuszenia, by dodać szczyptę ostrości temu związkowi, pragnienia siebie obopólnego, (wiem że dużo kobiet neguje i nie spoufala się z takich tematów) ale my się nie poznaliśmy parę dni temu, i mogła by się otworzyć na taką rozmowę, nie wiem czy ja przesadzam, ale w innych relacjach wiadomo bywało również, apropo łózka raz coś było raz nie, tu wszystko kuleje i ubolewam nad tym... i nie wiem co dalej robić...
Ps. Wiem a raczej mogę być pewny ze mnie nie zdradza, bo okazuje uczucia, może nie słowami, nie w łóżku, ale gestami zrobi dla mnie wszystko, i zawsze mogę na nią liczyć, jak jest w pracy, sama dzwoni jak się czuje i spędzam czas poza tym jest lekko zazdrosna
a w domu spędzamy czas razem, i poza nim również oddajemy się swoim pasjom ,dzielimy je razem i fajnie się odnajdujemy w tym , na to nie mogę narzekać nawet słowem.
Staram się dbać o siebie, nie zapuszczam się, czy jestem atrakcyjny? nie mi to oceniać, ale na powodzenia nie narzekałem, ale też jakoś nie zatrzęsienie...(ona również uważa że jestem dla niej atrakcyjny.. ponoć...) I nie daje mi również spokoju to że tyle czekała bite 4 lata, jak bym jej się nie podobał (nie było by chemii z jej strony) lub by chciała zdobyć, dawno by odpuściła, może ja się doszukuje... ale zwyczajnie przez to że nie czuje pożądania, spada m samoocena co całe życie walczę z tym.
Proszę o porady, co mam zrobić ? jak do niej dotrzeć, to super dziewczyna, zależy mi na niej, (nie chce iść w bok) ale czy żyć z kimś własnym kosztem? i poświęcać się by samemu czuć się zgaszonym i przybitym? Czy po prostu takie życie..? Nie wiem co mam już myśleć...