Hej Wszystkim.
Potrzebuję wsparcia. Źle zrobiłam. Zaangażowałam uczucia w kimś z pracy. Współpracujemy od czasu do czau przy okazji podróży służbowych zagranicą.
Mam 32 lata, on jakieś 45...? Nie wiem. Nie jest Polakiem. No i przy którejś już wspópracy/spotkaniu poczułam coś więcej. Tak naprawdę od początku coś czułam, bo jest to bardzo męski facet i niestety na mnie podziałał. I bardzo bardzo inteligenty.
Nie wiem co robić, bo chyba wmówiłam sobie, że ja też mu się w jakimś stopniu podobam. Tak mi się wydawało. Wiem, że podobam się jego kolegom, ale chyba jendnak nie jemu. Proponował kiedyś jakieś niby spotkanie, ale bardzo bardoz nieśmiało, kiedyś gdzieś mnie podwiózł, wydaje mi się, że w jeden projekt zagraniczny też byłam zaanagażowana dzięki niemu, bo poprosił o osobę, która dokładnie odpowiadała mojemu profilowi. Czasami łapie go na tym, że mi się przygląda.
Niestety ja popłynełam dalej w uczuciach. Jestem w Polsce, a myślę o kimś USA... opowiadał mi o swojej byłej żonie, któregoś dnia, ale nie wiem, czy aktualnie jest z kimś związany. Wydaje mi się, że raczej tak.
Najgorsze jest to, że w momencie kiedy zaczęło mi zależeć strasznie zaczęłam się przed nim krępować. Zżera mnie stres, że coś mi w pracy nie wyjdzie a on bedzie niezadowolnony, albo ktos coś złego o mnie powie. Masakra Stresuję się mega, chce być wplna od takich uczuć a jednoczęsnie on bardzo mi się podoba.
W tym tygodniu znów wylatuję. Nie wiem czy on będzie czy nie i nie chce wiedzieć, ale przeczucie mi mówi, że może tam być.
Boże czuje sie taka zakompleksiona przed nim. A przecież to ja mówię po angielsku, francusku, a on w swoim ojczystym...ale mimo wszysto jestem szarą biedną zalęknioną myszką z Polski
Boję się