Dziewczyna wraca do byłego. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Dziewczyna wraca do byłego.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 10 ]

1 Ostatnio edytowany przez Goddonut (2019-03-09 23:42:05)

Temat: Dziewczyna wraca do byłego.

Dzień dobry,
Widziałem już na tym forum mnóstwo podobnych tematów. Jednak mimo wszystko chciałbym opisać swoją sytuację. I jak zwykle bywa w takich tematach chciałbym prosić głównie Panie o pomoc w zrozumieniu zaistniałej sytuacji. Niestety jestem facetem do tego z tych logicznie myślących, dlatego nie jestem w stanie zrozumieć pewnych irracjonalnych zachowań mojej już byłej dziewczyny. Tak więc do rzeczy.

Zostawiła mnie dziewczyna i bynajmniej nie dlatego że było jej ze mną źle, bo prawdę mówiąc dałem jej wszystko, dosłownie, wszystko. I jak twierdziła to był jej najlepszy związek, czuła się kochana, doceniana itd. Mi również żyło się z nią bardzo dobrze, to była kobieta można by określić - anioł. Miłą, sympatyczna, miała dobre serce, była empatyczna. I szczerze muszę przyznać że nie mówię tego tylko dlatego że ją mimo wszystko dalej kocham, staram się w miarę możliwości racjonalnie patrzeć na świat, była to moja pierwsza dziewczyna (mam troche ponad 20 lat). Wynikało to z mojego podejścia do życia. Zawsze chciałem znaleźć osobę, oczywiście nie perfekcyjna, bo wiem że takowe nie istnieją, ale taką która, będzie spełniała moje pewne "oczekiwania" jeżeli chodzi o podejście do życia.
Zaczęło się to trochę ponad rok temu. Kiedy już myślałem że nie poznam nikogo kto spełnił by moje wymagania, na imprezie u znajomych poznałem ją.
Można powiedzieć że nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia. Siedziała tam dziewczyna, zwyczajna, śmiała się, rozmawiała. Wydawała się być po prostu miłą i sympatyczna osobą. W miarę upływu czasu i wypitego alkoholu ruszyłem do działania. Pomijając resztę rzeczy, które wydarzyły się po drodze, doszło do czegoś nieoczekiwanego. Skończyliśmy w ubikacji, robiąc wiadome rzeczy. Na drugi dzień kiedy każdy z nas poszedł do siebie miałem gigantycznego kaca.. Nie tylko alkoholowego, ale przede wszystkim moralnego.. dlaczego? Cóż, zawsze traktowałem kobiety z szacunkiem, może nie uważam że seks to tylko po ślubie, ale bolał mnie fakt że mogła poczuć się wykorzystana.
Skracajac do minimum. Po niecałych 20 dniach od poznania byliśmy razem. Ja to wszystko zacząłem mówiąc jej że ją kocham. To było o tyle piękne że wyszło spontanicznie, prosto z serducha, nie zamierzałem jej tego mówić ani nic.. Tak po prostu wyszło. Nie muszę tłumaczyć jej zdziwienia, bo sam byłem w niemałym szoku.
Jak już pisałem, zawsze szukałem dziewczyny już na resztę życia. Więc skoro to zacząłem, to trzeba się było temu poświęcić, szczególnie że ona odplacala mi tym samym. Ta bajka trwała prawie rok. Dla jednych mało dla innych dużo. Subiektywna opinia. Ja wiem jedno, po kilku miesiącach mogłem powiedzieć że znam ją tak jakbyśmy żyli ze sobą od urodzenia. Rozmawialiśmy o wszystkim byłem dla niej najlepszym przyjacielem, a ona dla mnie.
Przeżyliśmy razem mnóstwo wspaniałych chwil, często jeździliśmy na różne wyjazdy, spędzaliśmy ze sobą masę czasu, wszystko było pięknie.
Do czasu. W pewnym momencie miałem poczucie że gdzieś się rozmijamy. Wtedy nie wiedziałem czemu mam takie poczucie, oczywiście dalej były czułe słówka, przytulania, seks itd. Ale gdzieś między wierszami cały czas czułem że nad tym związkiem pojawił się cień.
Gadaliśmy o naszych "byłych" i zarówno ja, jak i ona zgodnie twierdzilismy że temat zamknięty i tyle. Ja jej od tak uwierzyłem, bo w końcu zaufanie to podstawa?
Czasem mówiła mi że nie może spać, że płacze i nie może przestać myśleć o starych niepozamykanych sprawach. Nigdy nie sprecyzowała o co chodzi więc nie miałem możliwości jej pomóc. Szła w zaparte że ona sama sobie z tym musi poradzić. Myślę sobie "no dobrze, jestem dla niej wszystkim(bo tak twierdziła) więc skoro problem byłby na tyle poważny to pewnie poprosiła by mnie o pomoc". Uważałem ją za inteligentną i dorosłą osobę, która wie co robi, więc skoro twierdziła że sobie z tym poradzi, to ja w to wierzyłem.
Do pierwszego zerwania.
Twierdziła że to już nie jest to samo, że musimy ze sobą zerwać itd. Ja nie mogłem się z tym pogodzić, dlatego starałem się rozwiązać sprawę. Udało się to uspokoić i po ok. 2 tygodniach zapytała się mnie czy bym do niej nie wrócił, oczywiste że się zgodziłem, myślałem że te trudne czasy mamy za sobą, wiadomo zimowa chandra, natłok obowiązków związane ze świętami itd. Tym sobie to tłumaczyłem.
Ok miesiąc później mimo że przez cały ten czas żyło nam się znowu dobrze, oświadczyła mi (znowu przez Internet) że chyba czujemy coś innego (???) Że musimy się rozstać itd. Kolejny cios dla mnie, którego nic nie zapowiadało, tak jak poprzednim razem.
Po ok. 2 tygodniach od naszego zerwania dowiedziałem się że wróciła do swojego byłego..
Teraz kilka słów o nim.
Byli ze sobą raptem kilka miesięcy, poznała go w pracy (do której swoją drogą później wróciła)  Ale rozstali się z racji czasu, którego poświęcenie dla drugiej osoby jest bardzo ważne, a tam tego zabrakło. Kilka miesięcy później poznała mnie.
Jest to człowiek kompletnie inny ode mnie. Ja jestem spokojny, rozsądny itd. On? (Kilka lat starszy ode mnie) gość który kilka lat z rzędu nie mógł zdać zawodówki.. miał problemy z prawem, handlował narkotykami, alkoholik.. itd.. ona jako dobra dusza, podczas poprzedniego związku próbowała go "naprawić" ale chyba nie do końca się to udało.
Czyli ten legendarny łobuz, który jak mówią "kocha mocniej".
Rozmawiałem z nią od tamtego czasu tylko raz. Tłumaczyła mi się tym że przez długi czas sama biła się ze sobą i swoimi myślami, bo ja byłem dla niej dobry i nie chciała mnie ranić, ale w międzyczasie czuła też coś do kogoś innego.. I nie mogła żyć na takim pograniczu, musiała zadecydować.
I teraz ta kwestia, której nie jestem w stanie zrozumieć. Przez ten cały czas powtarzała mi że mnie kocha nad życie, że jestem jej promyczkiem, że nie spotkała nigdy równie dobrego czlowieka/faceta. (Ja w to wierzyłem). Czułem do niej dokładnie to samo. Ale mimo wszystko stare uczucia odżyły. I postanowiła rzucić to wszystko co razem zbudowaliśmy.

Teraz pytanie do was moi drodzy. Jak zapatrujecie się na tą całą sytuację? Jakieś rady, sugestie, wyjaśnienia?
Ja ciągle bije się z myślami czemu postąpiła tak, a nie inaczej, skoro wcześniej niby kochała mnie tak mocno, że to wszystko było prawdziwe i szczere, a jednak...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Dziewczyna wraca do byłego.
Goddonut napisał/a:

była to moja pierwsza dziewczyna (mam troche ponad 20 lat). 
..
Gadaliśmy o naszych "byłych" i zarówno ja, jak i ona zgodnie twierdzilismy że temat zamknięty i tyle.

Chcesz powiedzieć,  że wcześniej był u ciebie chłopak?

Co do bad boya. Mają w sobie coś co przyciąga kobiety. Zwłaszcza młode. Dopiero z wiekiem i doświadczeniem większość kobiet dochodzi do wniosku, że ci spokojniejsi i ułożeni bardziej nadają się do budowania rodziny a bad boyow zostawiają sobie do romansów na boku.

3

Odp: Dziewczyna wraca do byłego.

Nie, nie wiem czemu wnioskujesz że wcześniej miałem chłopaka? Bo chyba o to chodzi? Nie, nie jestem homo ani bi, napisałem naszych byłych, w kontekście byłych związków, co prawda ja jak pisałem nie miałem wcześniej "oficjalnych" związków, natomiast było parę dziewczyn z którymi miałem luźniejszy kontakt, jednak to było tylko zauroczenie, które miało z czasem. I ja o tym doskonale wiedziałem, dlatego żadnej wcześniejszej dziewczynie nie wyznawalem miłości, bo czułem gdzieś z tyłu głowy, że to nie to i że będzie to tylko na chwilę. U mnie nie ma półśrodków, albo się dla kogoś poświęcam w 100% albo wcale.

4

Odp: Dziewczyna wraca do byłego.

Ja nie widzę tutaj jakiegoś specjalnego powodu do roztrząsania tego. Wiem, że masz taką potrzebę, bo przecież to był cudowny związek i motylki latały. Obstawiam, że po prostu zagłaskałeś ją na śmierć swoją wielką miłością i dziewczę uciekło w miejsce, gdzie tego głaskania było mniej.

Po prostu Cię nie kochała i tyle. To co mówiła nic nie znaczy. Też mogę Ci napisać, że Cię kocham. Uwierzysz mi? Wątpię.
Olej to i idź dalej. Tego kwiatu jest pół światu i spokojnie znajdziesz inną jak przestaniesz rozmyślać o tej.

5

Odp: Dziewczyna wraca do byłego.

Bardzo idealizujesz ten związek i ją samą, ale ja jestem zdania, że ona Ciebie po prostu nie kochała. Przykro mi.

6 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-03-10 02:29:54)

Odp: Dziewczyna wraca do byłego.

Nie wiem jaka mogła być przyczyna takiego jej zachowania, ale to niestety jej problem i strata, jeśli postanowiła powrócić do niestabilnego związku z przeszłości (który z jakiegoś powodu zakończył się). Jeśli wszystko zrobiłeś dobrze, to chyba nie miałeś wpływu na jej poczynania, a wypowiadane słowa takie jak "kocham" nie miały pokrycia w rzeczywistości. Jestem niemal pewien że to było jednorazowe i w przyszłości poznasz dziewczynę z którą będzie Ci lepiej.

7 Ostatnio edytowany przez Marata (2019-03-10 08:13:02)

Odp: Dziewczyna wraca do byłego.

Wygląda na to, że jednak Cię nie kochała. Byłeś tylko plastrem na jakiś czas.
A to, że mówiła, że Cię kocha, że było jej wspaniale z Tobą... może to było tylko życzeniowe myślenie. Podobno kłamstwo powtórzone ileś tam razy staje się prawdą. No tu jak widać nie stało się.

Jeśli będzie chciała wrócić, to nie zgódź się na to. Poszukaj innej dziewczyny a na tą nie trać już swojego czasu.

8 Ostatnio edytowany przez Goddonut (2019-03-10 09:22:21)

Odp: Dziewczyna wraca do byłego.

Dziękuję za odpowiedzi. Szczerze właśnie takich się spodziewałem niestety hmm
To że ją trochę idealizuje to na pewno, natomiast proszę mi wierzyć że dziewczyna była tego jak najbardziej warta, tego całego poświęcenia.
Myślę że to co zrobiła jest po prostu niedojrzałe, wystarczyło kilka impulsów i tą "wielką" miłość wymieniła na inną.. smutne że tak się dzieje w tym świecie.

Ale z drugiej strony jak na to patrzę, to dziwi mnie że ten plaster trwał aż tak długo, bo koniec końców byliśmy ze sobą ponad rok.
Wróciła do byłego z którym była raptem 4 miesiące. Do tego nie widywali się jakoś bardzo często(będąc razem w związku). Niestety kilka miesięcy po rozpoczęciu naszego związku znowu poszła do pracy tam gdzie on przebywał, pytała mnie nawet czy nie będę miał problemu jeżeli ona tam pójdzie, bo tam będzie jej były, ja jak to ja mając zaufanie do tego co mi mówiła wcześniej, że ten związek to jednak nie jest to i że go zakończyła nie miałem jakiegoś większego oporu żeby się zgodzić. Niestety gościu przez ten czas nie znalazł sobie nikogo lepszego i zaczął do niej zgadywać co raz to śmielej, zaczął wypamiętywać stare dzieje i mącić jej w głowie.. ona jest niestety bardzo sentymentalna i widocznie dość mocno ją dotknęło to co mówił..

No nic, ale skoro twierdzicie że jest jak jest, to całkiem możliwe że za rok czy dwa znalazł by się drugi taki dla którego by straciła głowę i i tak bym ją stracił i tak...

9

Odp: Dziewczyna wraca do byłego.

Seks przedślubny to grzech ciężki. Grzech ciężki zawsze Niszczy miłość. A tym samym niszczy związki.
Oczywiście Problem polega na tym że ludzie nie zwracają kompletnie uwagi na grzech. Uważając że coś takiego nie istnieje. Tak samo jak Bóg nie istnieje.
Problem jednak polega na tym że Bóg istnieje i grzech ciężki jest materią. Innymi słowy popełniając grzech ciężki grzech ten ma wpływ na życie człowieka.
To o czym piszę to jest stara prawda ale mało kto dzisiaj zwraca na to uwagę ponieważ liczy się seks.
Dzisiaj to jest era seksu Seks seks seks seks i tylko to się liczy. Ktoś powie przecież seks to jest normalna sprawa. Oczywiście że tak ale tylko wtedy kiedy jest uprawiany zgodnie z wolą tego który go stworzył. Czyli można go uprawiać do woli w małżeństwie sakramentalnym. Tylko wówczas nie jest on toksyczny i nie niszczy związków.
Seks po za ślubem jest toksyczną trucizną.

10

Odp: Dziewczyna wraca do byłego.
themusik napisał/a:

Seks przedślubny to grzech ciężki. Grzech ciężki zawsze Niszczy miłość. A tym samym niszczy związki.
Oczywiście Problem polega na tym że ludzie nie zwracają kompletnie uwagi na grzech. Uważając że coś takiego nie istnieje. Tak samo jak Bóg nie istnieje.
Problem jednak polega na tym że Bóg istnieje i grzech ciężki jest materią. Innymi słowy popełniając grzech ciężki grzech ten ma wpływ na życie człowieka.
To o czym piszę to jest stara prawda ale mało kto dzisiaj zwraca na to uwagę ponieważ liczy się seks.
Dzisiaj to jest era seksu Seks seks seks seks i tylko to się liczy. Ktoś powie przecież seks to jest normalna sprawa. Oczywiście że tak ale tylko wtedy kiedy jest uprawiany zgodnie z wolą tego który go stworzył. Czyli można go uprawiać do woli w małżeństwie sakramentalnym. Tylko wówczas nie jest on toksyczny i nie niszczy związków.
Seks po za ślubem jest toksyczną trucizną.

Dziękuję. Będę to sobie powtarzał jak Mantrę.

Posty [ 10 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Dziewczyna wraca do byłego.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024