kryzys męskości - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

Temat: kryzys męskości

Kiedyś poznałem dziewczynę, mógłbym długo opisywać, była moją jedyną. Mówiła że mnie kocha jak nigdy nikogo, że takiej milosci jeszcze nie czuła, że będziemy zawsze razem - ja to odwzajemniałem, chciałem być z nią zawsze i to nigdy się nie zmieniło. To było 7 lat temu.

Miałem 18 lat, dopiero kończyłem liceum, nie znałem życia. Wiedziałem że muszę studiować i pracować, osiągać dobre rezultaty, ona uświadamiala mi to. Pociągała ją moja wiedza, zaradnosc, plany na zycie, mowila ze czuje sie bezpiecznie jak z nikim. Pierwsze kilka miesięcy było wyjątkowe.

Byłem postawiony w sytuacji przekraczającej możliwości osoby w tym wieku. Z niektórymi rzeczami radziłem sobie, z innymi nie umiałem. Ona nie była zadowolona ze stanu naszych finansów, chciała życia na lepszym poziomie, ja jedyne co mogłem to pracować dorywczo, fizycznie w weekendy (w dni robocze studia dzienne i praca w stałym miejscu). Miałem własne studia, ona chciała widzieć we mnie tego zdolnego chłopaka, chciała moich wysokich ocen, stypendium rektora, udziału w kołach naukowych.

Byłem dobry w chemii. Chciała żebym jej tłumaczył, robił dla niej zadania, sprawozdania, przygotowywał do kolokwium. To był warunek spędzania przez nas czasu w taki sposób jak para. Mi zależało, po prostu, żeby moja dziewczyna miała dobre wyniki i dobrze się czuła. Zaniedbywałem wszystko inne żeby ją nauczyć. Wściekała się gdy czegoś nie rozumiała, to była moja wina że nie umiem wytlumaczyc. Wsciekala sie na mnie gdy nie zaliczyla albo dostala niską ocenę.

Byłem otwarty, zawsze jej słuchałem gdy miała problem, zawsze doradzałem albo próbowałem rozwiązać. W długotrwałych chorobach, spadkach nastroju, byłem z nią zawsze, nigdy nie zostawiłem, nie zdradziłem. Nie miałem nałogów, kolegów, koleżanek, żadnej przemocy, krzyków, kłótni, z mojej strony zawsze spokój, bez żadnego wyjątku.Zapytacie o cokolwiek, nie zrobiłem żadnej z tych rzeczy, tak powszechnych w waszych zwierzeniach na temat mezczyzn.

Oprocz pierwszych kilku miesięcy nigdy nie byłem wystarczająco dobry. Wedlug niej zawsze cos bylo do zmiany, poprawy, i przez to nie zasługiwałem na nią. Dawała jednak nadzieję, a gdy moja walka o nią już prawie była skuteczna, okazywało się że nic z tego.

Po latach nieprzerwanej walki o związek, w końcu nastąpił mój całkowity upadek - nagłe załamanie, utrata pracy. Kilka tygodni później dołożyła mi mówiąc, że poznala kogos innego, kto jest lepszy ode mnie, a my do siebie nie pasujemy i nigdy nie będziemy razem. Wprost mówiła ze woli jego ode mnie. Nie powiedziałem nic, pojechałem do domu, nie jadłem przez 5 dni, byłem w zamknięciu na bardzo długo. Ona nie interesowała się już nigdy więcej.

Powoli dochodzę do siebie, mam rodzinę przy sobie, i zastanawiam się - czy to jest ten kryzys męskości? czuję nienawiść wobec samego siebie, że nie byłem wystarczająco silny żeby temu podołać. Tylko czy inni byliby w stanie? Dlaczego chlopak po prostu kocha, a dziewczyna potrzebuje spełnienia przez chlopaka setek warunkow które naprawdę, z mojej perspektywy, wykluczały się? Czy ktokolwiek potrafiłby być takim bogiem? jeśli tak, pozostawie takim mezczyznom związki, i życzę sukcesów. Dalem z siebie wiecej niz moglem sobie wyobrazić, ponioslem porazkę. Wolę być w oczach spoleczenstwa nieudacznikiem mieszkającym z rodzicami, niż nie podołać dorosłości w której trzeba być wszechmocnym herosem.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: kryzys męskości
wypalony_a napisał/a:

Powoli dochodzę do siebie, mam rodzinę przy sobie, i zastanawiam się - czy to jest ten kryzys męskości? czuję nienawiść wobec samego siebie, że nie byłem wystarczająco silny żeby temu podołać. Tylko czy inni byliby w stanie? Dlaczego chlopak po prostu kocha, a dziewczyna potrzebuje spełnienia przez chlopaka setek warunkow które naprawdę, z mojej perspektywy, wykluczały się? Czy ktokolwiek potrafiłby być takim bogiem? jeśli tak, pozostawie takim mezczyznom związki, i życzę sukcesów. Dalem z siebie wiecej niz moglem sobie wyobrazić, ponioslem porazkę. Wolę być w oczach spoleczenstwa nieudacznikiem mieszkającym z rodzicami, niż nie podołać dorosłości w której trzeba być wszechmocnym herosem.

Ona nie kochała Ciebie. Ona kochała swoje wyobrażenie o swoim wspaniałym życiu, które Ty jej miałeś zapewnić.
Miałeś sprawić, że ona będzie superstudentką, a Ty w tym czasie miałeś być superstudentem. Miałeś robić karierę a ona u Twojego boku miała być panią doktorową, rektorową, żoną pana dyrektora albo prezesa. I urabiała Cię na takiego wg. niej, który da jej wymarzone życie.
No, ale okazało się że jesteś sobą smile Inteligentnym facetem o innych predyspozycjach.

Odpowiadając na Twoje pytania - to nie jest kryzys męskości. To jest uwolnienie się od pijawki, która chciała Twoim kosztem wygodnie sobie żyć. Nie musisz spełniać miliona wydumanych warunków jakiejś niedojrzałej emocjonalnie podfruwajki, tylko znaleźć kobietę, która Cię kocha takim, jakim jesteś. Podołanie wymogom tej Twojej byłej to nie jest dorosłość.

Dorosłość, to wiele innych rzeczy, w tym umiejetność powiedzenia "nie" jeśli wymagania drugiej strony są nierealistyczne; i wiele innych rzeczy, o których nie masz w tej chwili pojęcia, bo nie miałeś czasu dorosnąć. Musiałeś pracować nad swoim idealnym wizerunkiem wg. niej. Teraz masz w końcu na to czas. Zajmij się sobą, dojdź do siebie po 7 latach bycia z wampirem i zastanów sie, kim jesteś i czego chcesz.
Powodzenia smile

Odp: kryzys męskości

Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby smile
Czyli nauki płynące ze szkolnych lektur.

4

Odp: kryzys męskości
wypalony_a napisał/a:

Powoli dochodzę do siebie, mam rodzinę przy sobie, i zastanawiam się - czy to jest ten kryzys męskości? czuję nienawiść wobec samego siebie, że nie byłem wystarczająco silny żeby temu podołać. Tylko czy inni byliby w stanie? Dlaczego chlopak po prostu kocha, a dziewczyna potrzebuje spełnienia przez chlopaka setek warunkow które naprawdę, z mojej perspektywy, wykluczały się? Czy ktokolwiek potrafiłby być takim bogiem? jeśli tak, pozostawie takim mezczyznom związki, i życzę sukcesów. Dalem z siebie wiecej niz moglem sobie wyobrazić, ponioslem porazkę. Wolę być w oczach spoleczenstwa nieudacznikiem mieszkającym z rodzicami, niż nie podołać dorosłości w której trzeba być wszechmocnym herosem.

wkręcasz sobie pokutowanie, jakby to miało być lekarstwem na to co sobie i kto pomyśli o Tobie, świat to ma generalnie w poważaniu

jest to zdecydowanie środek do celu, zastępczy

Dlaczego chłopak po prostu kocha, bo taki model miłości wyniósł z domu, żeby po prostu konstruktywnie kochać trzeba dostać w życiu trochę po dupie wink żeby siebie pokochać

wtedy znajdziesz to co potrzebujesz, co prawda inna to forma będzie od tej wyobrażonej

ze słownika natomiast warto usunąć słowa, rezygnacja, podawanie się, porażka
zastąp ciekawość, konstruktywna strategia podejścia do spraw, doświadczenie, sprawa do załatwienia (nie każdą można załatwić pozytywnie)

i szkoda się karmić tekstami "dałem z siebie więcej niż mogłem sobie wyobrazić", chyba zę rozumiesz pod tym tekstem, że na własne życzenie dałeś sobie odebrać część siebie oddając odpowiedzialność za siebie tym samym/autonomie, ale to cenna lekcja życiowa, wnioski i do przodu, szkoda czasu na biadolenie smile

5

Odp: kryzys męskości

Z twojego, wypalony_a, opisu, wynika, ze:
- pani wzięła Cię pod but i urabiała jak chciała; to, że się rozstaliście, jest najlepszym, czego mogłeś od niej dostać; wykorzystywała Cię (nauczanie chemii jako warunek spędzania czasu), obwiniała za swoje porażki; miałeś być betą, który funduje jej wygodne życie
- uwiesiłeś się na niej; nie miałeś wyjść, koleżanek, kolegów


To nie kryzys męskości spowodował rozstanie.
To kryzys męskości gwarantował istnienie tej relacji.

6 Ostatnio edytowany przez evelavitis (2019-01-22 10:15:15)

Odp: kryzys męskości

Teraz trudno Ci w to uwierzyć ale z czasem będziesz dziękował za rozpad tego związku... daj sobie czas, zajmij się sobą, zacznij spełniać swoje marzenia, zacznij robić to co sprawia Ci przyjemność i co lubisz.
Nie zamykaj się w domu. Zajmij się czymś.
Z opisu wynika że to Twój pierwszy związek i dosyć długi, brakuje Ci więc porównania i doświadczenia ale związki w których ludzie się kochają tak nie wyglądają...
Głowa do góry ona nie była Ciebie warta.

7

Odp: kryzys męskości

To była typowa małpka. Ciesz się, że przeskoczyła na kogoś innego. Ty byłeś i jak widać jeszcze, jesteś białym rycerzem, co sam chce ciągnąć związek, a tak się nie da. Nie chce uogólniać, ale niestety jest wiele kobiet, które źle znoszą słabości mężczyzny. Chcą od mężczyzn oparcia, bezpieczeństwa, spełniania ich potrzeb. Ale od siebie, jak było w Twoim przypadku nic, albo niewiele. Wtedy już powinna Ci się zapalić czerwona lampka. Nie można zwalać winy za swoje niepowodzenia na mężczyznę. W waszym związku nie było zdrowej relacji, nie było przykładania się do swoich obowiązków z obu stron.

8

Odp: kryzys męskości
zwyczajny gość napisał/a:

Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby smile
Czyli nauki płynące ze szkolnych lektur.

Bardzo dobra sugestia! Kobieta wysysa z mężczyzny wszystkie soki a jak ten już się wykrwawi to szuka następnej ofiary.

9 Ostatnio edytowany przez Amethis (2019-01-22 14:17:22)

Odp: kryzys męskości
canarios napisał/a:
zwyczajny gość napisał/a:

Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby smile
Czyli nauki płynące ze szkolnych lektur.

Bardzo dobra sugestia! Kobieta wysysa z mężczyzny wszystkie soki a jak ten już się wykrwawi to szuka następnej ofiary.

to nie wynika z tego że kobieta, to jest pewna forma braku świadomości i odpowiedzialności za siebie, często na podłożu emocjonalnym

czym innym będzie, czy jest to skutkiem relacji, i mechanizmów, czy sięga dalej a jeśli, to nie bez powodu taka partnerka i taka sutyacja i takie odczucia po odejściu, bez autorefleksji następna będzie taki sam "model"

elementy współuzależnienia smile

w pewnym sensie analogia do męskości braku, przewartościować system wartości, i się to zmieni samoistnie smile

każdy robi nam to na co pozwalamy, albo czego nie potrafimy zauważyć lub nie chcemy brać za to odpowiedzialności z jakichś powodów
trzymanie się miejsca że to kobieta robiła, jest pewną forma tkwienia w roli ofiary, co o bezsilności mówi i bezradności

10

Odp: kryzys męskości

Musisz zmienić myślenie na temat tego, czym jest milosc, a szczególnie na temat tego, jak powinieneś zachowywać się będąc w związku.
Potraktuj tę historię jako porządna lekcje i wyciągnij wnioski. Za jakiś czas poznasz jakas dziewczynę i bogatszy w doświadczenie nie popełnisz starych błędów. Może popełnisz nowe błędy, ale tych starych już nie, pod warunkiem oczywiście że wyciągniesz odpowiednie wnioski
Napiszę ci jakie, moim zdaniem, popełniłeś błędy i dlaczego na koniec, zamiast oczekiwanej nagrody, zaliczyłeś bolesnego kopniaka.
1. Byłeś typowym dawcą, a ona biorcą, więc rzecz nie mogła skończyć się inaczej, takie związki zawsze kończą się źle i to właśnie dla dawcy
- pomagales jej stanowczo ponad miarę, przykład z tą chemia,
- nie dbałeś o zachowanie zdrowej symetrii między wami, ty dla niej wszystko, ona dla ciebie uśmiech od czasu do czasu i swoje cztery litery, czyli tak naprawdę nic, jeśli wyłączyć z tego pierwsze miesiace, bo wtedy była tobą oczarowana,
- byłeś po prostu za dobry, za kulturalny, za bardzo akuratny pod każdym względem, a to dla niej nie było żadna zaletą, lecz powodem do nudy, bo mogła przewidzieć każdy twój krok itd
- sam osobiście rozwydrzyles te dziewczynę i to do granic możliwości, czyli na własnej piersi wyhodowałes żmiję, taka roszczeniowa księżniczkę. Nie tędy droga.

Dłuższą dygresja do tego podpunktu- otóż  po związku z tobą, gdy była noszona na rękach ciężko jej teraz będzie z kimś innym, bo jest nauczona, że wszystko od faceta jej się należy, bo ona taka cudowna. Jeśli trafi na taką dobrote, jak ty, to szybko znudzi się i zostawi chłopaka, który tak jak ty będzie stał z szeroką otwarta że zdziwienia buzia, bo nie będzie mogl pojąć dlaczego go zostawiła, gdy on tak się starał i był taki dobry. Jeśli trafi jej się facet z gatunku tych złych, to wtedy ona na własnej skórze przekona się, jak to fajnie być po tej drugiej strony barykady. Ciężko jej będzie, bo ze złym chłopcem raczej nie da sobie rady i z jednej strony będzie ją to nakręcało, bo taką szklana góra nie do zdobycia, a z drugiej strony będzie głęboko nieszczęśliwa jako dawca, a dawca ona nie potrafi być, ze złym chłopcem szybko będzie musiała nauczyć się tego.

- zachowywales się jak osoba, która sama siebie nie ceni, bo tak naprawdę byłeś na każde jej zawołanie i zamiast wdzięczności i szacunku jeszcze zbuerales cięgi, bo tego albo tamtego ci brakowało,
- pozwalales jej na przekraczanir twoich granic, byłeś jak płyta nie do zdarcia, a może nie miałeś żadnych granic i dlatego weszła ci na głowę i wiesz co zrobiła.

11 Ostatnio edytowany przez josz (2019-01-22 15:14:00)

Odp: kryzys męskości

Nie wiem ile czasu minęło od Waszego rozstania, ale jak widać ciągle jesteś załamany, cierpisz, jednak wyciągasz niewłaściwe wnioski z tego, co Cię spotkało.
Trafiłeś na wyjątkowo perfidną modliszkę i wampira emocjonalnego w jednym. Pozwoliłeś wykorzystać się do ostatniej kropli krwi, a przy pierwszym podknięciu dostałeś kopa sad
Po tak długim i do tego pierwszym Twoim związku musi minąć trochę czasu zanim dojdziesz do siebie.
Jednak nie żałuj Waszego rozstania, bo to najlepsze co mogło Cię w tej sytuacji spotkać.
Ważne, żebyś wyciągnął wnioski na przyszłość i już nigdy nie pozwolił się tak stłamsić.

wypalony_a napisał/a:

Oprocz pierwszych kilku miesięcy nigdy nie byłem wystarczająco dobry. Wedlug niej zawsze cos bylo do zmiany, poprawy, i przez to nie zasługiwałem na nią. Dawała jednak nadzieję, a gdy moja walka o nią już prawie była skuteczna, okazywało się że nic z tego.

Nie tyle byłeś niewystarczająco dobry, co niewystarczająco silny i asertywny. Zwróć uwagę na to, że Ty tylko dawałeś, a ona tylko brała i ciągle było jej mało. Nie postawiłeś granic jej roszczeniowej postawie względem siebie. Zapomniałeś, lub nie wiedziałeś o tym, że w związku powinna być równowaga.
Nie myl dobroci, uczciwości i zaangażowania, ze słabością, naiwnością i zgodą na wykorzystywanie.

wypalony_a napisał/a:

...czuję nienawiść wobec samego siebie, że nie byłem wystarczająco silny żeby temu podołać.

Błąd w myśleniu, nie rozdzieraj szat i nie zastanawiaj się nad tym; co jeszcze lepiej mógłbyś zrobić, tylko raczej; dlaczego nie byłes wystarczająco silny, żeby przeciwstawić się jej?

wypalony_a napisał/a:

Dalem z siebie wiecej niz moglem sobie wyobrazić, ponioslem porazkę. Wolę być w oczach spoleczenstwa nieudacznikiem mieszkającym z rodzicami, niż nie podołać dorosłości w której trzeba być wszechmocnym herosem.

Opinią innych nie przejmuj się, tylko spójrz na fakty. Jesteś wykształconym, pracowitym, młodym człowiekiem.
Utrata pracy zdarzyć się może każdemu, poradzisz sobie, znajdziesz lepszą pracę, dasz radę, tak, jak dawałeś do tej pory.
Teraz nie musisz już holować, sponsorować bezczelnej spryciary, jesteś wolny.
Natomiast to rozstanie, które uważasz za porażkę, jest dla Ciebie szansą na wyjście na prostą. Egoistka, która do tej pory niszczyła Cię i wysysała z Ciebie wszystkie soki, szczęśliwie zniknęła z Twojego życia.
Owszem, straciłeś sporo czasu na walkę z wiatrakami, na błądzenie niewłaściwą drogą, ale teraz masz szansę wyjścia na prostą.
Faktyczną porażką byłoby, gdybyś przyjął ją z powrotem po tym, gdy ona z kolei zaliczy kopa od faceta, który nie pozwoli jak Ty, ciosać sobie kołków na głowie, a wtedy przypomni sobie o uległym, gotowym na wszystko byłym chłopaku.
Otwórz się na ludzi, znajdź pasje, zacznij wychodzić z domu, zacznij wreszcie cieszyć się życiem, doceń wolność oraz to, że nie ma już przy Tobie tej, która tak skutecznie niszczyła Cię przez ostatnie lata.

12

Odp: kryzys męskości

Starałeś się nawet długo to trwało jak na pierwszy poważny związek. Rozpadło się upadłeś czas się podnieść i żyć dalej. Twój błąd był głównie w tym że dawałeś dziewczynie to czego chciała zamiast tego czego potrzebowała.


Jak ktoś dostaje coś za nic to potem chce więcej i więcej a to co dostaje coraz mniej cieszy.
Jak Ty sobie wasz związek dalej wyobrażałeś? Byście byli parą pojawiło by się dziecko. I co wtedy co byś dał od siebie dziecku skoro wszystko oddawałeś tej dziewczynie? Ona młoda to też nie wiedziała co dla niej dobre a dostawanie wszystkiego dobre nie jest.

13

Odp: kryzys męskości

To nie kryzys meskości!
To ból rozstania, ból porażki.
Ale ustalmy że Twòj Aniołek to była cwana Harpia!
Ona ksiegowości czasem nie studiowała? Bo widze wszystko miało jej sie opłacać!
Poznasz jeszcze kogoś wspaniałego, kto Cie pokocha a nie wyceni! I przy niej znowu otworzysz skrzydła mimo że ona wcale nie bedzie sprawdzać jak daleko i wysoko polecisz.

14 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-01-22 20:51:01)

Odp: kryzys męskości

Co ty autorze odpowiesz na te nasze wywody? Przekonują cię nasze słowa, trafiają jakoś do ciebie czy dalej uważasz, że poniosłeś nie wiadomo jaka to stratę i porażkę, że aż o utracie męskości piszesz?

15

Odp: kryzys męskości
ulle napisał/a:

Co ty autorze odpowiesz na te nasze wywody? Przekonują cię nasze słowa, trafiają jakoś do ciebie czy dalej uważasz, że poniosłeś nie wiadomo jaka to stratę i porażkę, że aż o utracie męskości piszesz?

Autor wypuścił bestseller i wziął nogi za pas albo ztrollił.

16

Odp: kryzys męskości
canarios napisał/a:

Autor wypuścił bestseller i wziął nogi za pas albo ztrollił.

Hahhhaaa , a słusznie, tytuł chwytliwy, czytelnicy sie znaleźli, treść niczego sobie... Czekamy na część 2 "Kryzys wieku średniego"...
Ale serio to oczywiście niech autor sobie wszystko układa i już w tą zszarganą męskość nie wątpi!

17

Odp: kryzys męskości

Bardzo wam dziekuje, lepiej się czuję, łatwiej mi sie myśli po przeczytaniu tego co napisaliście. Jak mogę tu dać reputację, nie umiem znaleźć? Chciałem dodać "najlepsza odpowiedź" dla Marata, ulle, josz i +1 dla  emilia, uleshe, balin, amethis i wszystkim dziekuje.

Marata, czytałem ze dziewczyny nie lubią chlopakow znikających przy pierwszym problemie, zmieniających wtedy dziewczyny. Ja nie odszedłem, zawsze rozwiązywałem problemy, ale nic z tego? Ona kilka lat temu mowila że wyobrażała sobie zycie w domu, gdy ja zajmuję się rzeczami typu praca, pieniądze.

1. Nie mialem nigdy porównania, nie wiedziałem jak powinna wyglądać normalność, ale jak to jest w końcu? Każdy temat, który widziałem, dotyczy jakiegoś niemiłego zachowania chłopaka względem dziewczyny, którego ona nie umie rozwiązać mimo prób rozmów. Czy nie dopuszczanie do takich problemów przez chłopaka jest więc zachowaniem zbyt dobrym?
2. Jestem w oddzieleniu od świata, za kilka tygodni wracam do życia, nie mam teraz telefonów i maili, nie wiedziałbym o próbie kontaktu dziewczyny nawet gdyby taka była, nie byłbym w stanie. Ale jak powinienem się zachować, jeśli ona przyjedzie osobiście i będzie starała się o powrót? Zrobiła tak w pierwszych kilku miesiącach bo źle zrozumiała mój sms, wtedy bardzo jej zależało, nie mogę pojąć czemu to tak się zmieniło. Musze byc od niej oddzielony i sam nie moge wyjść z inicjatywą, robiłem to setki razy, przez ostatnie lata zawsze z negatywnym skutkiem. Ale gdyby przyszla osobiście, nie umiałbym zareagować inaczej niż tak jak zawsze (przytulic i przyjąć nie pamietajac i nie mając za złe niczego), a jak wy zareagowalibyscie na taki powrót?
3. Czyli mogą istnieć dziewczyny, które nie będą miały nierealnych wymagań i z którymi związek nie byłby taką ciągłą walką o sukces i ciągłym byciem niewystarczająco dobrym?
4. W waszych tematach narzekacie czasem na skąpstwo, podejscie mężczyzn do pieniędzy, jest wam przykro gdy partner wylicza wam pieniądze albo wymaga zwrotu połowy kosztów. Dla mojej dziewczyny nigdy taki nie byłem, i w tej sytuacji okazuje się że dawałem za dużo, a związek i tak nie mógł być szczęśliwy. Nie umiem znaleźć właściwego postępowania, bycie sobą zawiodło. Może lepiej na moim miejscu nie być z nikim - nie każdy musi być w parze?

Bardzo wam dziekuje, wasze posty zwłaszcza kilku osób pomagają prawie jak psychoterapia, gdy okazuje się że błąd nie zawsze był po mojej stronie, będę tu pisać.

18 Ostatnio edytowany przez emilia.ja (2019-01-23 00:50:05)

Odp: kryzys męskości

Bycie sobą zawiodło w TYM przypadku!
Naprawde nie wszystkie kobiety są tak nastawione na sukces partnera.

Wiadomo, dobrze żebyś coś tam w życiu robił, ale przecież nikt nie wymaga byś w 2lata stawiał wille z basenem i zamykał w niej żone żeby przypadkiem nie poszła do pracy i nie zadrapała sobie lakieru na tipsach.
Wiele małżenstw dochodzi do czegoś wiecej dopiero wspólną pracą.

Na moje oko ona sie z Tobą nie spotka ,chyba że to bedzie konieczne.
Niestety radziłabym jak najmniej z nią rozmawiać, niech powie co chce i wyjdzie. Nie powinieneś jej od tak przyjmować/wybaczać. Najlepiej to wcale jej nie dawać drogi powrotu.
Ona nie jest Ciebie warta. Jest interesowną cwaniarą.
Odpocznij przy bliskich, wróć do świata i ciesz sie życiem, a miłość napewno Cie jeszcze znajdzie i uczyni szczęśliwym, bez wiecznego pościgu za własnym cieniem i ideałami partnerki!

Musisz zaakceptować to rozstanie jak normalny etap zbierania doświadczeń..jak 2 z matmy w dzienniczku. Przyjda inne oceny, inne sytuacje. Z tego co licze to masz jakies 25lat , to za wcześnie by zrezygnować raz na zawsze. Życie Ci na to nie pozwoli. Przyjdzie lato, gdzieś tam w księżycowa piekną noc znowu sie zakochasz ☺ życie ☺

19

Odp: kryzys męskości
uleshe napisał/a:

Starałeś się nawet długo to trwało jak na pierwszy poważny związek. Rozpadło się upadłeś czas się podnieść i żyć dalej. Twój błąd był głównie w tym że dawałeś dziewczynie to czego chciała zamiast tego czego potrzebowała.


Jak ktoś dostaje coś za nic to potem chce więcej i więcej a to co dostaje coraz mniej cieszy.
Jak Ty sobie wasz związek dalej wyobrażałeś? Byście byli parą pojawiło by się dziecko. I co wtedy co byś dał od siebie dziecku skoro wszystko oddawałeś tej dziewczynie? Ona młoda to też nie wiedziała co dla niej dobre a dostawanie wszystkiego dobre nie jest.

Niestety w dawaniu i braniu musi być symetria, albo przynajmniej sytuacja przybliżona do symetrii. Jeśli tylko jedna strona daje, a druga bierze, to pierwsza się wypali, a druga przestanie nie tylko doceniać, ale dopuszczać do świadomości, że czegoś może nie dostać, że drugi człowiek nie służy tylko do zaspokajania jej życzeń, że ma swój odrębny świat i też jakieś potrzeby, które czasem mogą być rozbieżne z jej potrzebami...

Autorze, wyciągnij wnioski i idź dalej. To naturalne, że chciałoby się dać wszystko osobie, którą się kocha, ale czasem trzeba postawić granice, kiedy widać, że ona to traktuje jak coś oczywistego, a sama nie podejmuje wysiłku..

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024