Obsesja faceta. Tak czy nie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Obsesja faceta. Tak czy nie?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 3 ]

1 Ostatnio edytowany przez wielkieoczy (2019-01-21 15:31:14)

Temat: Obsesja faceta. Tak czy nie?

Słuchajcie, postaram się to posklejać w miarę ciasno i przejrzyście i proszę o ocenę z boku, bo prawdopodobnie straciłam już dystans do całej sytuacji.

lipiec;

wyjeżdżam na zorganizowany przez pewien klub wypad zagraniczny, na dwa tygodnie (dotyczący sportu ekstremalnego, który czynnie uprawiam)
jesteśmy zlepkiem nieznanych sobie ludzi, którzy porozumiewali się i odnaleźli dzięki jednej tylko osobie z grupy, którą wszyscy znali (tak też wszystko załatwialiśmy)
ok. spotykamy się w ustawionym miejscu, zapoznajemy, zbieramy,pojawiają się pierwsze podziały kto z kim itd. wszystko trwa ok 3 godzin zanim ruszamy i wtedy wpada A. Zupełnie nieznany mi facet, który leci prosto na mnie, zna moje imię i wita się ze mną a potem przedstawia się reszcie (wtedy nie zwróciłam na to uwagi, była lista, ludzie się przedstawiali, nie wzbudziło to we mnie czujności).
Pierwsza czerwona lampka- gapi się tylko na mnie, słodzi mi, podlizuje się, zaczyna traktować jak "swoją partnerkę" - a to zaniosę ci plecak, a to przyniosę coś tam - olałam, myślę, ok, facet się przejął, w grupie na 12 osób są tylko dwie kobiety (w tym ja), wiecie...
Druga czerwona lampka- mamy wynajęte dwie fury, jedną prowadzi on a drugą inny gość. Ta druga jest większa, wchodzi tam ponad połowa ekipy i cały gruby sprzęt, z drugą dziewczyną nawet się nie zastanawiamy i lecimy oczywiście do większego. Mamy przed sobą prawie dwie doby w aucie wink
A. był z jakiegoś powodu prawdopodobnie pewien, że pojadę z nim i jak zobaczył, że niosę plecak do busa, to autentycznie widziałam jak robi się czerwony i idzie mu para z uszu.

Sam wyjazd i pobyt był tak intensywny, że kompletnie niczego nie zauważyłam. Adrenalina, brak snu, wysokości, zmęczenie itd. zrobiły swoje.
Owszem, widziałam zainteresowanie ale ponieważ absolutnie nie dawałam mu żadnego znaku a wręcz miejscami traktowałam trochę jak powietrze (bo to taki typ człowieka nie z mojej bajki, zupełnie nie sprawia mi przyjemności nawet rozmowa z nim), a poza tym razem K. (drugą dziewczyną na wyjeździe) oraz dwoma innymi chłopakami, złapaliśmy wspólne flow i trzymaliśmy się mocno w 4rce, to jakoś zupełnie nie patrzyłam mu na "ręce".

I teraz się zaczyna. Powrót. Niestety musieliśmy podzielić się inaczej i jechać mniejszym autem, czyli my we dwie, A. i jeszcze dwóch chłopaków wspomnianych wcześniej. Jeden wracał na Ukrainę, więc odpadł od razu a my wymienialiśmy się za kółkiem wg umowy, 2 osoby prowadzą\dwie śpią (kierowca + pilot) i tak na zmianę. Ledwo przyszedł moment, że ja siadłam z tyłu i chciałam iść spać, A też mówi, że idzie na tył się przespać. Myślę, ok. ale nie. Gość do bladego świtu zamęczał mnie pytaniami, opowieściami i ciągłym gadaniem. W ramach zabawy i rozrywki zaczął robić testy psychologiczne na typy osobowości (wszyscy już byli rozbudzeni), oczywiście dowalił się i analizował tylko mój, mało tego, jako para do jego. Zaczęły się teksty, jacy to my jesteśmy różni i jak to wg niego jest idealna sytuacja, bo przeciwieństwa się przyciągają i jaka ja jestem niesamowita, jak nigdy nikogo takiego nie poznał i na samym końcu, że cały ten wyjazd jest dla niego najlepszym w życiu i to wszystko dzięki temu, że poznał mnie.
O mojej rekcji chyba nie muszę pisać, gasiłam go na każdym kroku i już wtedy miałam wrażenie, że facet nie słyszy i nie widzi mojego "nie".

Później się dowiedziałam od K, że jak odstawili mnie na stacje (wszyscy mieszkają w jednym rejonie pl a tylko ja na drugim końcu), to A. zachowywał się jak wariat. Zaczął wypytywać K co o nim myślę, co sądzę, co o nim mówiłam na wyjeździe (K. oczy jak szpak i mówi- A. my w ogóle o tobie nie rozmawiałyśmy i pewnie nic o tobie nie sądzi- dodam, że jeśli już były jakieś słowa to raczej nie specjalnie miłe, na wyjeździe strzelał fochy jak coś nie szło po jego myśli, miał skoki nastroju, był dziwny i nienaturalny), on oczywiście udał, że tego nie słyszy i zaczął się zastanawiać na głos: Boże, co ja teraz mam zrobić, jak to dalej poukładać, przecież muszę zerwać z dziewczyną, nie wiem, przeprowadzić się... K. nie skomentowała i niestety w ogóle o tym zapomniała, więc o tej akcji dowiedziałam się jak już było wszystko o wiele za daleko.

Do sierpnia dwa telefony, jak tam, co tam i niestety wyszła sytuacja lekko prawna po naszym wyjeździe, jeszcze jakieś rozliczenia i mandaty do opłacenia, trzeba było się kontaktować i załatwiać. Oni wszyscy w kupie, ja sama, więc A miłosiernie postanowił się zająć wszystkim, przyjechać do mnie z papierami.
Wtedy zaczęły się telefony i wiadomości, dzień w dzień, czasami po kilka razy dziennie, ja już przestałam odpisywać i odbierać, przyjechał. Zabrałam go w neutralne miejsce, z dala od domu, gadamy. A ten do mnie z tekstami:
- zostawił kobietę po 14 latach bycia razem
- zmienił pracę przeprowadza się w moje rejony (70km ode mnie)- zrobił to
- może poszuka mi zleceń u siebie w tym nowym mieście, to będzie więcej okazji żeby się zobaczyć, poza tym, kasa będzie lepsza i będę sobie mogła na więcej pozwolić
- plany ad wspólnych wyjazdów, wakacji, dzieci (bo ja mam fajne i on chce je poznać a w ogóle, to on by chciał swoje i jeszcze mnie przekona żebym zmieniła zdanie- what?
- snuł też plany typu domek z ogródkiem gdzieś pomiędzy nami na trasie
wszystko to było mówione nie bezpośrednio do mnie, czy było skierowane na nas ale w domyśle ja to oczywiście już wiedziałam i słuchałam tego z ogromnie otwartymi oczami, w szoku

Całość skwitowałam jedynie planami jakie mam ze swoim facetem i życząc mu szczęścia (nie wiedziałam jak wybrnąć i nie miałam 100% pewności, że to ja jestem jego planem na przyszłość, wszystko co od niego wychodziło było słowną manipulacją, dość dobrze zakamuflowaną, mam wrażenie po to, żebym nie mogła się do tego właśnie konkretnie ustosunkować). Tego co mówię oczywiście nie słyszał, miał już swoją wizję i moje słowa nie miały żadnego znaczenia.
Na pożegnanie, złapał mnie dość nachalnie i chciał pocałować w usta ale się odwinęłam i uciekłam.

Miałam nadzieję, że to już koniec historii ale...
ja mam bardzo aktywny profil na instagramie (ze względu na społeczność w jakiej jestem, nasze wyjazdy itd.), wrzucam masę zdjęć z akcji wypadowych i widoczków i często opisuje je cytatami itp.

- wrzucam zdjęcie i cytat o tęsknocie ( za chwilę dostaje wiadomość od niego, że może by przyjechał)
- wrzucam fotę i opis o naturze (info, że on sprawdził moje okolice i już ma plan co możemy zobaczyć i zwiedzić na łonie)
- opis, że jestem zmęczona i czuje się podle- dostaje głuche telefony od niego, 3 a za 4 razem pisze mi obszerną wiadomość, że koniecznie muszę od niego odebrać jak zadzwoni wieczorem, bo musimy sobie wyjaśnić mój ostatni wpis na instagramie- nie odbieram
miarka się przebrała, widzę, że mnie śledzi w necie i uważa, że wszystkie moje zdjęcia i wpisy dotyczą tylko jego i są związane z nim
pisze do niego obszerną wiadomość o wszystkich moich wnioskach i obawach, o tym, że niczego nigdy od niego nie chciałam, nie chcę i nie będę chciała, że ma jakieś urojenia i zaczynam się bać, żeby sobie wbił do głowy, że NIGDY nie zmienię zdania i absolutnie nie chcę mieć z nim odczynienia.
Cisza przez 4 godziny i przychodzi wiadomość, że mnie przeprasza i blebleble... że zrozumiał, że już nigdy, że ciężki czas, że nie chciał mnie wystraszyć...

i nastała cisza, aż do grudnia, kiedy to pisze do mnie z życzeniami i pyta czy moglibyśmy się spotkać, chciałby zamknąć ten temat
zwodzę go miesiąc, więc mówi, że jeszcze i tak mam coś do podpisania, ok. przyjeżdża, znowu zabieram go tam gdzie wcześniej

w międzyczasie na moim insta wylądowało całkiem sporo fot z lipcowego wyjazdu (tak dla wyjaśnienia)

przychodzi i zaczyna mówić o życiu, wypytywać o moje, zaczynam się łapać na tym ile zna szczegółów z mojego życia, osób, z którymi się widuję, z którymi sobie komentujemy coś czy które są aktywne na moich social mediach
zna i wypytuje o tych ludzi bez przypału, o to co mnie z nimi łączy itd.  (ja tylko słucham)
napiera fizycznie, ogranicza moją przestrzeń, gapi się na mnie tak, że uciekam już wzrokiem, czuję ogromny dyskomfort i obmyślam plan ucieczki- wtedy on kwituje, że jestem taka melancholijna... mówi, że dla niego to nie problem żeby do mnie przyjeżdżać codziennie, że załatwi nam wyjazd na luty z dziećmi na ferie i pyta co chcę zrobić w wakacje
Siebie przedstawia jako bawidamka, gra twardziela, udaje, że pali (nie zaciąga się i wygląda jak c...), pokazuje mi tatuaże jakie chce sobie robić (ja jestem mocno wydziarana a fajki rzuciłam w grudniu)...
A na koniec wyjeżdża z tekstem, wezwałaś mnie do siebie, widziałem te zdjęcia i opisy z naszych wspólnych wypadów, widziałem jak bardzo tęsknisz, wiedziałem, że zmienisz zdanie, to było oczywiste, że będzie ci mnie brakowało ale już jestem, przyjechałem do ciebie

Pomiędzy tym wszystkim, za każdym razem kiedy ja z premedytacją mówiłam o swoich planach ze swoim facetem np. albo innych, w których nie ma dla niego miejsca, zaczynał mi umniejszać- a to, że jakie mam włosy, a że chyba nosze tipsy hahaha (mam swoje długie ale na wyjazdy ścinam, to oczywiste), że mówiłam, że jestem jakaś tam a on widzi, że jestem inna, że zgrywałam taką delikatną a wcale chyba nie jestem...

Dużo tego, ale uwierzcie, że wszystko trwało 1,5 godziny i było przemieszane z rozmowami z innymi ludźmi, którzy gdzieś pomiędzy się pojawiali
po 1,5 godzinie powiedziałam, że znowu ma urojenia i wyszłam, już się nie wdawałam w tematy bo on nie słyszy, nie widzi, ma psychozę... nie wiem jak to nawet nazwać. Za każdym razem jasno i klarownie mówiłam mu NIE, do tego opowiadałam o moim życiu przy boku kogoś innego. Nigdy go nawet nie dotknąłem a wręcz uciekam przed jego przysuwaniem się do mnie.

Poza tym, pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji i autentycznie, czułam się jakby mnie ktoś docisnął z całej siły do ściany, na co dzień jestem mega asertywna, wygadana, silna a on mnie stłamsił, totalnie, to było jak paraliż i szok zarazem.
I zastanawiam się, co ja mam robić?
teraz jest cisza, zablokowałam go w kilku miejscach ale nie wiem czy dobrze, może powinnam jednak zbierać ewentualne dowody, czyli tym samym dać mu szansę kontaktu?
Nie chcę do niego już pisać i niczego mu wyjaśniać czy uzmysławiać, bo to bezcelowe i mnie mocno wypala, ale czy ignorowanie go będzie wystarczające?
Ja mam wrażenie, że on ułożył już dawno dla nas życie, ma jakiś plan i nim podąża i nie chodzi nawet o mnie ale o jakąś wyimaginowaną postać mnie.

Autentycznie czuję się w kropce.

(uściślając jeszcze, poza naszym wspólnym wyjazdem w grupie, widziałam się z nim 2 razy w życiu- niestety to było nieuniknione, na szczęście temat jest już zamknięty)

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-01-21 15:54:53)

Odp: Obsesja faceta. Tak czy nie?

Na tytułowe pytanie, odpowiem, że wiele wskazuje na to, że TAK.
Facet ma zadatki przynajmniej na stalkera, a przy tym jest na tyle sprytny i bystry, żeby nie robić ruchów, które jednoznacznie obnażałyby jego niezdrowe zainteresowanie Tobą widoczne dla postronnych osób.
Domyślam się, że czujesz się osaczona i przestraszona, bo nie wiadomo, jakie będą jego kolejne kroki. Czy się wycofa, czy będzie nadal z ukrycia przyglądał się Tobie a w jego umyśle wykiełkuje coś niezdrowego.
Jeśli się obawiasz tego, co on może jeszcze wymyślić, to na Twoim miejscu podzieliłabym się swoimi obawami z ludźmi z najbliższego otoczenia, aby ich jakoś uczulić, że sytuacja jest - mówiąc krótko - dziwna.
Co zamierzasz?

3

Odp: Obsesja faceta. Tak czy nie?

Współczuję. aż mnie ciarki przeszły.
Niestety unikanie, czy opowiadanie o tym że nie jesteś wolna nie dotrze.
Musisz znależć następnym razem spokojne i bezpieczne miejsce by wydać gościowi komunikat- który dotrze. Bo teraz to co mówisz On uważa za szum..
Z zimną krwią i szacunkiem do człowieka- nie poruszając przyczyn, nie mówiąc o swoim partnerze- (w trosce o niego nawet) i życzliwie, MUSISZ przekazać komunikat- nie jestem zainteresowana znajomością.. Tyle. bez podawania przyczyn, których mógłby się uczepić. Powiedz że Ci przykro. Nie opowiadaj o przyjażni itp bzdur. Nie atakuj go, że nie dawałaś sygnałów. I poproś o uszanowanie spokoju. podziękuj. życz powodzenia. Patrz mu w oczy

U mnie podziałało kiedyś dawno...
Powodzenia..

Posty [ 3 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Obsesja faceta. Tak czy nie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024