Kochani, tak się stało, że poznałam Mężczyznę, który niestety nadal jest żonaty.
Wiedziałam o tym od początku, widziałam pozew, odpowiedź na pozew i wiem że czekają na wyznaczenie terminu. Rozwód bez orzeczenia winy, kontakty z Dzieckiem już ustalone , mają współopiekę i dobrze to funkcjonuje.
Znaliśmy się miesiąc, w tym czasie sporo czasu spędziliśmy "na mieście", byłam kilka razy w Jego domu, z którego wyprowadziła się Żona, bez skrępowania całował mnie przed bramą swojego segmentu, nie patrząc na sąsiadów. Podczas jednej sprzeczki i nieporozumienia wsiadł natychmiast w auto i przyjechał do mnie w środku nocy.
Więc mam pewność, że z Żoną faktycznie nie żyje.
Pewnego dnia napisał mi wiadomość, że Jego sąsiadka, która jest koleżanką Żony powiedziała Jej, że On się ze mną spotyka. Żona podobno zagroziła zmianą pozwu na orzeczenie Jego winy. W związku z tym udał się do sądu i pomimo protestów pracowników administracyjnych udało Mu się wyznaczyć termin rozprawy na koniec stycznia.
Uznał, że robi to przede wszystkim dla siebie i dla mnie, bo nie chce żyć jak Mąż Kobiety, z którą nie mieszka półtora roku, a ze mną rozpoczynać nowy związek.
Powiedział, że do czasu rozwodu mam żyć normalnie, a On po zakończonej sprawie będzie się o mnie starał. Wierzy, że nie będzie dla Niego za późno, a jeśli będzie- będzie walczył.
Co o tym myślicie?
Ja szczerze mówiąc wyobrażałam sobie, że będziemy nadal mieć intensywny kontakt, może bez spotkań, On jednak chce odnowić kontakt dopiero po rozwodzie.
2 2018-12-29 09:55:48 Ostatnio edytowany przez Harvey (2018-12-29 09:57:06)
A czemu dopiero po rozwodzie? Taka "zła" żona była, że chce pozew zmieniać? Ojej zazdrosna, że były mąż poznał Ciebie? Bez sensu.
Jak Ci się podoba to żyj normalnie i czekaj na rozwój sytuacji
Ps. Też się rozwodzę i poznaję Justynkę
Z pisania świetna dziewczyna
Facet się przestraszył. W przypadku jego winy żona może chcieć na siebie alimenty. Rozumiem brak spotkań, ale brak smsów, telefonu jest dla mnie dziwna decyzja.
Pisze do mnie. Chciał byśmy się do siebie odzywali, ale ja byłam w szpitalu, mam do Niego trochę żalu i sama nie piszę.
Uważam, że ruch po Jego stronie, On ma się starać podtrzymać ten kontakt.
Czyli strzelilas focha i pytasz nas czy słusznie?
Hmm..babskie mądrości głoszą, że to wbrew pozorom skuteczne.
Ja Ci w tym nie pomogę, bo słaba jestem w takie klocki.Szybciej powiedziałabym mu wprost, że poczułam się niepewnie..
Jak on ma trochę wyobraźni i zależy mu ns Tobie, to powinno wystarczyć.
Jest jednak spora grupa Panów, którzy by czuli że kobiecie zależy, muszą tego focha poczuć.
Ty lepiej wiesz, jaki jest Twój wybranek.
6 2018-12-29 13:32:27 Ostatnio edytowany przez Excop (2018-12-29 13:38:26)
Gary chyba albo nieobecny już Pitagoras, dość dawno temu już powiedział, że gdyby nie to, czyli: (parafrazuję!)
- teściowie się wtrącają, moja matka wstydzić się będzie,
-plama ropy na Pacyfiku ogromna jest,
- zmiana klimatu to śmierć dla moich dzieci za jakiś czas,
- zagrożenie wymarciem morświnów w Bałtyku,
z pewnością, bylibyście razem już od dawna, i na stałe...
Kiedyś była Moda na sukces, teraz jest moda na żonkosi.
Pisze do mnie. Chciał byśmy się do siebie odzywali, ale ja byłam w szpitalu, mam do Niego trochę żalu i sama nie piszę.
Uważam, że ruch po Jego stronie, On ma się starać podtrzymać ten kontakt.
W takim razie powinien dac sobie spokój z rozkapryszona księżniczka myślą da tylko o własnej dupie.
9 2018-12-30 08:19:59 Ostatnio edytowany przez Ally (2018-12-30 08:24:48)
Ally napisał/a:Pisze do mnie. Chciał byśmy się do siebie odzywali, ale ja byłam w szpitalu, mam do Niego trochę żalu i sama nie piszę.
Uważam, że ruch po Jego stronie, On ma się starać podtrzymać ten kontakt.W takim razie powinien dac sobie spokój z rozkapryszona księżniczka myślą da tylko o własnej dupie.
A o czyjej dupie mam myśleć?
Przecież ja tak naprawdę nie wiem czy to wszystko prawda. Czy może jest to próba złagodzenia zakończenia znajomości tylko po to, abym "w zemście" nie powiadomiła o nas Żony. Gdyby Mu zależało utrzymywałby stały kontakt przynajmniej telefoniczny, a tu narazie cisza.
W ostatniej rozmowie powiedział sam, że ruch po Jego stronie, bo ja się staram, proponuję spotkania, a On jest zmuszony odmówić.
Prosiłam o krótkie spotkanie przed Jego wyjazdem na narty z Synem na Sylwestra, obiecał, że się spotkamy i .... temat przemilczał. Wyjechał bez słowa.
Elu, to nie foch i kobieca zagrywka. Nie umiem tak się zachowywać.
Powiedziałam żeby dał mi powód, to poczekam na Niego. On na to, że nie może mnie blokować, że nie może mnie prosić żebym czekała, ale jeśli po rozwodzie będzie dla Niego za późno, to wtedy On będzie walczył.
Szczerze wolałabym, aby poprosił żebym czekała na Niego właśnie- miałabym poczucie, że Mu zależy.
On chyba sobie wyobraża, że przez miesiąc mamy udawać, że się nie znamy, a po miesiącu nagle wszystko wróci i będzie jak dawniej. Ot tak...
Jak Wy to widzicie? Czy możliwe aby to wszystko było prawdą?
Dopuszczam, że są Mężczyźni, którzy muszą mieć czystą kartę, aby rozpocząć coś nowego, ale czy totalne odcięcie to dobry sposób?
A co jeśli z jakichś powodów tego rozwodu na koniec stycznia jeszcze nie będzie?
Uważam, ze teraz toczą się ważne dla niego życiowe sprawy i powinnaś zrozumieć jego decyzje. Żona go straszy, on ewidentnie się przestraszył i wcale mu się nie dziwie. Wez na luz, odczekaj. A czy cie okłamuje? Sama go znasz i wiesz najlepiej jak wygląda wasza relacja, nam trudno powiedzieć
W świetle tego, co dopisalas teraz, inaczej to widzę..Nawet jakby bał się zbierania jakiś dowodów romansu przez żonę, potrafiłby przekonać Cię, że mu zalezy. Obiecać spotkanie i się nie wywiązać? Będzie walczył później? Och, jak On musi być pewny Twojego zaangażowania, że sobie pozwolił na takie stwierdzenie!
Teraz Ci się nie dziwię.
Co zrobić?
Zdystansować się.Napisałabym do niego: Wiesz, masz rację, ja też muszę sobie przemyśleć tę znajomość. I naprawdę przemyślała.
Prawdopodobnie tak mu poradził adwokat (mądrze) a on go posłuchał (bardzo mądrze) i cały wrzask jest o nic,
a jeśli laska w sądzie udowodni, że przed rozwodem prowadzał się z inną, to bez trudu może go ogołocić go do suchej nitki.
Prawdopodobnie żona jak się dowiedziała o was, to nagle "zrozumiała" jak bardzo męża kocha i poprosiła go o czas na przemyślenie,
a on po odstawieniu ciebie na boczny tor będzie teraz przemyśliwał, aż w końcu pewnie się zejdą z powrotem i tyle będzie z waszej BIG LOVE
Oczywiście nikt z nas tutaj tego nie wie i wiedzieć nie może, ale twoje tupanie nóżką i presing na gościu na pewno ci nie pomagają.
Jak zaczniesz być uciążliwa, to dostaniesz kopa, bo już sam rozwód jest dla faceta na tyle stresującym doświadczeniem,
że użeranie się jeszcze z tobą i twoimi dąsami o w zasadzie nie wiadomo co, to jest tylko dodatkowe i niepotrzebne obciążenie,
którego zechce się pozbyć, bo nikt zdrowy na umyśle nie będzie ryzykował utraty dorobku życia przez fochy poznanej miesiąc temu dziewczyny,
która ma muchy w nosie, bo nie może zrozumieć, że w życiu dorosłych mężczyzn są sprawy ważniejsze od prowadzania się za rączkę.
W świetle tego, co dopisalas teraz, inaczej to widzę..Nawet jakby bał się zbierania jakiś dowodów romansu przez żonę, potrafiłby przekonać Cię, że mu zalezy. Obiecać spotkanie i się nie wywiązać? Będzie walczył później? Och, jak On musi być pewny Twojego zaangażowania, że sobie pozwolił na takie stwierdzenie!
Teraz Ci się nie dziwię.
Co zrobić?
Zdystansować się.Napisałabym do niego: Wiesz, masz rację, ja też muszę sobie przemyśleć tę znajomość. I naprawdę przemyślała.
No właśnie, nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Czy jest pewny? Nie wiem, nigdy nadmiernie nie dałam Mu tego odczuć, wiedział jedynie od początku, że nie szukam przelotnych znajomości i jeśli spotykam się z kimś to w celu związkowym. On twierdził to samo.
Napisałam dziś, że proszę o sprecyzowanie i ustosunkowanie się do mnie i naszej relacji. Że chcę wiedzieć czy spotykamy się, dzwonimy czy zaprzestajemy kontaktu na miesiąc i co dalej?
Ja Go rozumiem, strach i groźby żony, ale ja też muszę wiedzieć na czym stoję.
Czekam na odpowiedź, chociaż wygląda to naprawdę niefajnie.
14 2018-12-30 12:46:58 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-12-30 12:49:32)
Prawdopodobnie tak mu poradził adwokat (mądrze) a on go posłuchał (bardzo mądrze) i cały wrzask jest o nic,
a jeśli laska w sądzie udowodni, że przed rozwodem prowadzał się z inną, to bez trudu może go ogołocić go do suchej nitki.Prawdopodobnie żona jak się dowiedziała o was, to nagle "zrozumiała" jak bardzo męża kocha i poprosiła go o czas na przemyślenie,
a on po odstawieniu ciebie na boczny tor będzie teraz przemyśliwał, aż w końcu pewnie się zejdą z powrotem i tyle będzie z waszej BIG LOVEOczywiście nikt z nas tutaj tego nie wie i wiedzieć nie może, ale twoje tupanie nóżką i presing na gościu na pewno ci nie pomagają.
Jak zaczniesz być uciążliwa, to dostaniesz kopa, bo już sam rozwód jest dla faceta na tyle stresującym doświadczeniem,
że użeranie się jeszcze z tobą i twoimi dąsami o w zasadzie nie wiadomo co, to jest tylko dodatkowe i niepotrzebne obciążenie,
którego zechce się pozbyć, bo nikt zdrowy na umyśle nie będzie ryzykował utraty dorobku życia przez fochy poznanej miesiąc temu dziewczyny,
która ma muchy w nosie, bo nie może zrozumieć, że w życiu dorosłych mężczyzn są sprawy ważniejsze od prowadzania się za rączkę.
Nie wydaje Ci się, że o takich rzeczach myśli się wcześniej, zanim zaprosi kobietę do domu i całuje przy sąsiadach?
Pressing - zgoda- niedopuszczalny i z odwrotnym skutkiem. Ale doczekują się go tylko Ci , którzy pływają w mętnych wodach i mają problemy z komunikacją. Tu wygląda, że On się zdystansował, a sąsiadka może być tylko wymówką.
15 2018-12-31 00:17:55 Ostatnio edytowany przez wielkieoczy (2018-12-31 00:29:06)
To może ja powiem z własnego doświadczenia, chociaż sytuacja jest trochę odmienna.
Jestem obecnie w relacji ff z facetem, który jest w trakcie rozwodu i którego poznałam juz w jego trakcie.
Pomimo, ze odnoszę wrażenie, ze to jemu trochę mocniej zależy, właściwie od samego początku informował mnie o tym, ze strasznie mu głupio i przykro, ze chciałby mnie gdzieś zabrać, zaprosić, pokazać ze mną ale nie moze, bo obawia się, ze żona obróci to przeciw niemu. Nie mieszka z nią od ponad roku, sprawa toczy się rok. Mnie jakoś specjalnie nie zależy, nie myślałam o nim w kategoriach związkowych. On zaprasza mnie do siebie, spędzamy razem czas, odwozi mnie, przywozi, kontakt poza ustawianiem się na spotkanie mamy raczej znikomy. Zdaje sobie sprawę z tego co przechodzi i nie mam zamiaru mu dokładać i on o tym wie, ale jest wyraźnie ostrożny. Ja to rozumiem. Mnie to pasuje. Tez ma dziecko i w wolnym czasie poświęca się głównie niemu. Wg. mnie, jest ok. Ale tak jak pisałam na początku, sytuacja jest trochę inna, bo my nie deklarowaliśmy sobie zupełnie niczego. No i jest ode mnie 7 lat młodszy, co dodatkowo mnie dystansuje. Jeśli nawet, miałabym myśleć o naszej relacji rozwijająco, to dopiero jak będzie miał czystą kartę. Takie mam podejscie.
W Twoim przypadku, może być tak, ze facet poleciał na fali euforii, potem dostał z plaskacza od swojego adwokata i przycielo mu skrzydła a dystans wynika z presji jaka w nim wywołujesz. Ta na „prosty rozum” bym to widziała.
samotnax4 napisał/a:Ally napisał/a:Pisze do mnie. Chciał byśmy się do siebie odzywali, ale ja byłam w szpitalu, mam do Niego trochę żalu i sama nie piszę.
Uważam, że ruch po Jego stronie, On ma się starać podtrzymać ten kontakt.W takim razie powinien dac sobie spokój z rozkapryszona księżniczka myślą da tylko o własnej dupie.
A o czyjej dupie mam myśleć?
Przecież ja tak naprawdę nie wiem czy to wszystko prawda. Czy może jest to próba złagodzenia zakończenia znajomości tylko po to, abym "w zemście" nie powiadomiła o nas Żony. Gdyby Mu zależało utrzymywałby stały kontakt przynajmniej telefoniczny, a tu narazie cisza.
W ostatniej rozmowie powiedział sam, że ruch po Jego stronie, bo ja się staram, proponuję spotkania, a On jest zmuszony odmówić.
Prosiłam o krótkie spotkanie przed Jego wyjazdem na narty z Synem na Sylwestra, obiecał, że się spotkamy i .... temat przemilczał. Wyjechał bez słowa.
Elu, to nie foch i kobieca zagrywka. Nie umiem tak się zachowywać.
Powiedziałam żeby dał mi powód, to poczekam na Niego. On na to, że nie może mnie blokować, że nie może mnie prosić żebym czekała, ale jeśli po rozwodzie będzie dla Niego za późno, to wtedy On będzie walczył.
Szczerze wolałabym, aby poprosił żebym czekała na Niego właśnie- miałabym poczucie, że Mu zależy.On chyba sobie wyobraża, że przez miesiąc mamy udawać, że się nie znamy, a po miesiącu nagle wszystko wróci i będzie jak dawniej. Ot tak...
Jak Wy to widzicie? Czy możliwe aby to wszystko było prawdą?
Dopuszczam, że są Mężczyźni, którzy muszą mieć czystą kartę, aby rozpocząć coś nowego, ale czy totalne odcięcie to dobry sposób?
A co jeśli z jakichś powodów tego rozwodu na koniec stycznia jeszcze nie będzie?
Kombinujesz jak garbaty pod górę.
Skoro fajny chłopak to daj na luz i poczekaj. Myślisz, że Justyna, którą poznałem przez internet 5 dni temu nie ma takich rozkmin jak Ty? Nie mam problemów z poznaniem dziewczyny na żywo ani w internecie ani gdziekolwiek się pojawię. Sąsiadka, która się właśnie rozwodzi po 11 latach może Ci potwierdzić Świetnie tańczy i lecimy na basen w środę ale ona ma już na oku 40 latka
A na pewno on nie jest mną
Kombinujesz. Przestań. Żyj A co będzie to będzie, nie Ty to inna
Nie on to inny
Whatever
Słuchajcie, ja broń Boże nie naciskam, nie atakuję. Sama jestem po rozwodzie (3-letnim) i wiem czym to pachnie.
Zwyczajnie. Chciałabym wiedzieć na czym stoję. Czy mam czekać...
Nie przeszkadza mi to, wiem że czasem warto, ale żeby czekać, trzeba wiedzieć że ma się na kogo.
Przeciez ci powiedzial. Poczekaj na jego rozwod. Po chinsku do ciebie mowi czy co? Zajmij sie soba przez miesiac, idz na silownie, basen do kina. Nic nie rob z nim bo on sam zrobi jak bedzie chcial