Witam.
Jestem Maciek i mam 25 lat. I nie ukrywam że jestem jeszcze kawalerem "dosłownie: Kawalerem". Pracuję, mieszkam sam od 5 lat, oczywiście wynajmuję kawalerkę bo na obecną chwilę nie stać mnie na własne mieszkanie, czyli krotko mówiąc wyprowadziłem się od rodziców i usamodzielniłem. Od pewnego czasu zauważyłem że jestem dość inaczej postrzegany przez sąsiadów, rodzinę, znajomych i ludzi. Różnego rodzaju podteksty i docinki w stylu: "wieczny kawaler się zjawił", "kiedy wesele", "Ty to chyba jakiś homo nie wiadomo", "a taki jakiś kawaler mieszka tutaj sam", dają mi powód do zastanowienia się dlaczego kawaler bądź panna są inaczej postrzegani i traktowani w społeczeństwie? W swoim życiu miałem dwa związki, jeden trwał zaledwie 3 miesiące a drugi pół roku, no cóż różnie w życiu bywa nie ułożyło się ale trzeba iść dalej. Czy bycie w takim stanie to coś strasznego? Nie ukrywam też że nie zamierzam się wiązać z kimś dlatego i tylko po to żeby nie być sam i ze strony presji innych. Znam różne osoby i znam też kawalerów po 30-40 którzy mieszkają nadal z rodzicami, znam też pewną pannę która ma 39 lat i nie ma dzieci męża i mieszka z matką. Zastanawiam się w czym jestem gorszy od tych żonatych oprócz tego że jestem sam. Pracuję sam na siebie, sam o siebie muszę zadbać, umiem sam sobie ugotować, uprać, uprasować i posprzątać. Szczerze mówiąc to zauważyłem że gorzej na mnie patrzą jak na małżeństwo sąsiadów z szóstką dzieci gdzie oboje nigdzie nie pracują lubią wypić i żyją praktycznie na koszt państwa, ostatnio w listopadzie jak dziabałem drzewo na opał w ogródku to sąsiad z góry zapytał cyt: "młody ty to przypadkiem se nie udziabałeś fiutka bo tak wiecznie sam do tego domu chodzisz" przez co zrozumiałem poniżenie mnie z powodu mojego stanu cywilnego. Stąd też poruszyłem ten temat na forum i chciałbym poznać wasze opinie i zdanie na ten temat.
Ja jestem kawalerem od kilku miesięcy i zaj*biście mi się to podoba
A, że przystojny, ustawiony i gadać z kobietami umim to się teraz świetnie bawię
Dorośniesz, zrozumiesz
Witam.
Jestem Maciek i mam 25 lat. I nie ukrywam że jestem jeszcze kawalerem "dosłownie: Kawalerem". Pracuję, mieszkam sam od 5 lat, oczywiście wynajmuję kawalerkę bo na obecną chwilę nie stać mnie na własne mieszkanie, czyli krotko mówiąc wyprowadziłem się od rodziców i usamodzielniłem. Od pewnego czasu zauważyłem że jestem dość inaczej postrzegany przez sąsiadów, rodzinę, znajomych i ludzi. Różnego rodzaju podteksty i docinki w stylu: "wieczny kawaler się zjawił", "kiedy wesele", "Ty to chyba jakiś homo nie wiadomo", "a taki jakiś kawaler mieszka tutaj sam", dają mi powód do zastanowienia się dlaczego kawaler bądź panna są inaczej postrzegani i traktowani w społeczeństwie? W swoim życiu miałem dwa związki, jeden trwał zaledwie 3 miesiące a drugi pół roku, no cóż różnie w życiu bywa nie ułożyło się ale trzeba iść dalej. Czy bycie w takim stanie to coś strasznego? Nie ukrywam też że nie zamierzam się wiązać z kimś dlatego i tylko po to żeby nie być sam i ze strony presji innych. Znam różne osoby i znam też kawalerów po 30-40 którzy mieszkają nadal z rodzicami, znam też pewną pannę która ma 39 lat i nie ma dzieci męża i mieszka z matką. Zastanawiam się w czym jestem gorszy od tych żonatych oprócz tego że jestem sam. Pracuję sam na siebie, sam o siebie muszę zadbać, umiem sam sobie ugotować, uprać, uprasować i posprzątać. Szczerze mówiąc to zauważyłem że gorzej na mnie patrzą jak na małżeństwo sąsiadów z szóstką dzieci gdzie oboje nigdzie nie pracują lubią wypić i żyją praktycznie na koszt państwa, ostatnio w listopadzie jak dziabałem drzewo na opał w ogródku to sąsiad z góry zapytał cyt: "młody ty to przypadkiem se nie udziabałeś fiutka bo tak wiecznie sam do tego domu chodzisz" przez co zrozumiałem poniżenie mnie z powodu mojego stanu cywilnego. Stąd też poruszyłem ten temat na forum i chciałbym poznać wasze opinie i zdanie na ten temat.
To oczywiste, że w niczym nie jesteś gorszy. Niewybredne, a wręcz chamskie teksty naszych rodaków, to żadna nowość. Wiem, że słuchanie tego może być irytujące, ale postaraj się obracać te prymitywne przytyki w żart. Ludzie głupi są też często głośni, stąd wydaje się, że jest ich strasznie dużo wokół ... ale to nie tak
@harvey
Ty (i ja też) jesteś kawalerem z recyklingu, jak wnioskować należy z wypowiedzi. To zupełnie inny typ kawalerstwa, niż prezentuje autor wątku
A gdzież takie chamstwo się szerzy (pytanie retoryczne)?
Kiedy wyprowadziłam się od rodziców, miałam więcej wiosen na karku, jak Ty, kiedy się usamodzielniałeś. Czy o mnie gadali? Pewnie tak, ale nigdy w oczy, bo potrafiłam (żaden powód do dumy, nie polecam) odpyskować. Czy teraz gadają? Pewnie też, ale czy mnie to obchodzi? Na pewno nie.
Jak ktoś Ci sypie głupimi docinkami i komentarzami, to albo się nudzi, albo w życiu mu się nie ułożyło, więc musi coś z żółcią zrobić. A Ty, Autorze, nie masz się czym przejmować, bo ludzie po prostu tacy są, taką ich mentalność. I w niczym nie jesteś gorszy. Masz 25 lat- całe życie przed sobą. A to, że ktoś może Ci zazdrości wolności- cóż, nic nie to nie poradzisz.
Mam takie samo imię, stan cywilny, 2 lata więcej od Ciebie autorze, no i mieszkam z rodzicami... a na przytyki, żarciki polecam krótką cieta riposte żeby aż poszło w pięty pytajacej osobie interesujacej się za bardzo moim życiem. Zarabiam wystarczająco by utrzymać rodzinę, a mieszkam z rodzicami gdyż pracuje w systemie 3/1, pojedyncza obsada inawet niecały tydzień jestem w domu w miesiacu.
7 2018-12-26 18:12:09 Ostatnio edytowany przez wielkieoczy (2018-12-26 18:16:56)
Litości. 25 letni chłopak w naszych czasach, to dzieciak, imprezowicz i ewentualnie karierowicz- i nie są to pejoratywne określenia. Sam masz jakieś zaściankowe podejscie do tego tematu, to i u innych je widzisz. Wytłumacz mi proszę, co to znaczy, na ciebie ktoś patrzy gorszym wzrokiem, niż na sąsiada?
I dlaczego brak sympatii ze strony innych ludzi, jest wg ciebie spowodowany tym, ze jesteś akurat kawalerem? ☺️
@harvey
Ty (i ja też) jesteś kawalerem z recyklingu, jak wnioskować należy z wypowiedzi. To zupełnie inny typ kawalerstwa, niż prezentuje autor wątku
Yep, 11 lat doświadczenia z jedną... teraz chce wszystkie Ino te najpiękniejsze
Myślę, że masz jakieś kompleksy, mniej albo bardziej uświadamiane i dlatego tak dziwnie i na własną niekorzyść odbierasz spojrzenia sąsiadów albo nawet ich głupkowate odzywki. Przecież ludzie gadają czasem głupoty, gdy chcą do kogoś zagadać, niektórzy z natury są złośliwi, jednak dlaczego ty bierzesz to sobie do serca? Sam się zaszczules, zamiast cieszyć się wolnością i samodzielnością.
W Polsce to nic nikomu nie pasuje. Kawaler - źle. Rodzina z 6-ką dzieci - źle. Rozwodnik - też źle. Nie zadowolisz i nie nawet nie próbuj.
Nie przesadzaj kolego, nie jest chyba az tak źle. Przygotuj sobie jakieś dobre teksty w odpowiedzi na te zaczepki.
W Polsce to nic nikomu nie pasuje. Kawaler - źle. Rodzina z 6-ką dzieci - źle. Rozwodnik - też źle. Nie zadowolisz i nie nawet nie próbuj.
A ja mam to w pędzlu. To mi ma się podobać a nie innym
Przeprowadż się z prowincji do dużego miasta i problem zniknie
CatLady napisał/a:W Polsce to nic nikomu nie pasuje. Kawaler - źle. Rodzina z 6-ką dzieci - źle. Rozwodnik - też źle. Nie zadowolisz i nie nawet nie próbuj.
A ja mam to w pędzlu. To mi ma się podobać a nie innym
![]()
O tym właśnie mówię
tyle, ze ja mam to gdzieś indziej, nie w pędzlu... wiadomo...
Dzisiaj właśnie spotkała mnie podobna sytuacja.
Moja 2 lata starsza kuzynka (ja będę miał w kwietniu 21 wiosen) zaręczyła się. Wiadomo, radość jej rodziców, radość babci bla bla bla, wiecie o co chodzi.
No i ja jestem singlem. I trochę zdziwiło mnie mówienie w moim kierunku, że ja nie mam nikogo a ona już zaręczona. Tym bardziej mnie to dziwi, że:
- Zakończyłem w tym roku związek trwający 4.5 roku,
- Miałem drugą dziewczynę,
- Miałem trzecią dziewczynę.
3 związki w ciągu roku. Obecnie jestem singlem od ponad miesiąca. A mimo to jestem postrzegany jako ofiara losu bo jestem kawalerem i nie mam żadnych perspektyw obecnie na ślub.
Czy naprawdę jedyne co jest ważne w życiu to znaleźć byle kogo i się związać do końca życia? Bo ja wychodzę z założenia, że póki jestem młody i atrakcyjny to mogę poszukiwać tej jedynej. A mimo tego społeczeństwo (tu rodzina) postrzega mnie jako słabego samotnego faceta.
Spoko mi się też w tym roku rozpadł kilkuletni związek i próbowano mnie zeswatać z jakąś małolatą mieszkającą 300km ode mnie, bo akurat byłem u rodziny, a to znajoma. A potem z Brytyjką mieszkającą naturalnie w UK. Już pędzę by zatruć komuś życie w najgorszym dla mnie momencie;). Natomiast muszę przyznać, że w ogóle mnie to nie rusza. Nie czuję presji, ani nic takiego. Teraz jest czas dla mnie i tyle.
Dokładnie. Jak na początku byłem zrozpaczony faktem, że jestem singlem tak teraz boje się, że nie będę chciał znów wejść w związek
Poza sexem nie brakuje mi niczego co było w związku. Mam tyle czasu dla siebie, że mogę robić co tylko chcę. To jest coś pięknego
I wszyscy, którzy uważają, że bycie singlem jest żałosne, jedynie zazdroszczą tego, że oni sami już tego nie mają.
Cóż... starsze pokolenie wciąż żyje w przekonaniu, że małżeństwo jest gwarancją... licho wie czego. Może miłości, stabilizacji, czy jakiegoś wsparcia w przypadku ewentualnej choroby. Czasy, że akt małżeństwa cokolwiek gwarantował, choćby zwykłą przyzwoitość współmałżonka niestety minęły. Myślę, ze niektórzy za tymi "kulturowymi" zmianami mentalnie nie nadążają...
Zaściankowe myślenie. Przecież bycie singlem jest wspaniałe.
A ja myślę, że po prostu nudzą się w swoim życiu, to żyją życiem innych. Plaga, zwłaszcza na prowincji.
Masz już jakieś doświadczenie, związki więc wszystko jest OK. Gdybyś w wieku 25 lat nie miał żadnego związku na koncie to byłoby bardzo podejrzane i nienormalne, bo jednak człowiek to istota stadna, większość zaczyna poznawanie, pierwsze relacje w gimnazjum/szkole średniej/na początku studiów. Brak ani jednego związku w wieku 25 lat to coś bardzo niepokojącego.
Bo ja wiem? Raczej niepokojąca jest niestabilność emocjonalna i wchodzenie co kilka miesięcy w nowy związek.
Bo nikt nie jest zadowolony jak lis wchodzi do kurnika.
Niby nic, ale sąsiedzi muszą teraz pilnować swoje żony, córki.
Licho nie śpi
Zaściankowe myślenie. Przecież bycie singlem jest wspaniałe.
Nie wiem czyje zaściankowe myslenie jest gorsze. Autora czy jego sąsiadów. Hejt na rodzine z 6 dzieci też nie był wysokich lotów. Odchowaj autorze3 dzieci a potem krytykuj tych ktorzy wychowują 6 dzieci.
No i ta tendencyjność która bije po oczach.
Jak jest 6 dzieci to od razu musi byc alkohol.
Jak bezdzietny singiel pracuje sie w korpo i po pracy dla odstresowania sie popija az miło to jest OK i postępowe.
Jak ktos ma dzieci to musi min 25 lat zyć w abstynencji. Bo jak samotna matka pije to jest cool, tak zgodnie z zachodnimi wzorcami - nowoczesnie. A jak kobieta - matka pije to nie wypada.
Autor ewidentnie ma problemy ze spojrzeniem na swiat. Nie tylko że sam innych szufladkuje to jeszcze w zachowaniu innych ludzi dopatruje sie szufladkowania nawet wtedy gdy go nie ma.
Więcej samodzielnego myslenia autorze!!!
Nie wiem gdzie ten hejt, bo chyba nie na forum?
Catlady napisała tylko, że powszechne jest narzekanie na wszystko i nikomu nie dogodzi..
Brak dzieci też jest krytykowany- więc idea jest taka, by nie pozwalać wchodzić sobie na głowę w prywatnych sprawach.
Nie wiem, czy to polska przypadłość, czy ogólnoprowincjonalna, a emigruje się głównie do dużych miast, więc wnioski mogą być błędne
Witam.
Jestem Maciek i mam 25 lat. I nie ukrywam że jestem jeszcze kawalerem "dosłownie: Kawalerem". Pracuję, mieszkam sam od 5 lat, oczywiście wynajmuję kawalerkę bo na obecną chwilę nie stać mnie na własne mieszkanie, czyli krotko mówiąc wyprowadziłem się od rodziców i usamodzielniłem. Od pewnego czasu zauważyłem że jestem dość inaczej postrzegany przez sąsiadów, rodzinę, znajomych i ludzi. Różnego rodzaju podteksty i docinki w stylu: "wieczny kawaler się zjawił", "kiedy wesele", "Ty to chyba jakiś homo nie wiadomo", "a taki jakiś kawaler mieszka tutaj sam", dają mi powód do zastanowienia się dlaczego kawaler bądź panna są inaczej postrzegani i traktowani w społeczeństwie? W swoim życiu miałem dwa związki, jeden trwał zaledwie 3 miesiące a drugi pół roku, no cóż różnie w życiu bywa nie ułożyło się ale trzeba iść dalej. Czy bycie w takim stanie to coś strasznego? Nie ukrywam też że nie zamierzam się wiązać z kimś dlatego i tylko po to żeby nie być sam i ze strony presji innych. Znam różne osoby i znam też kawalerów po 30-40 którzy mieszkają nadal z rodzicami, znam też pewną pannę która ma 39 lat i nie ma dzieci męża i mieszka z matką. Zastanawiam się w czym jestem gorszy od tych żonatych oprócz tego że jestem sam. Pracuję sam na siebie, sam o siebie muszę zadbać, umiem sam sobie ugotować, uprać, uprasować i posprzątać. Szczerze mówiąc to zauważyłem że gorzej na mnie patrzą jak na małżeństwo sąsiadów z szóstką dzieci gdzie oboje nigdzie nie pracują lubią wypić i żyją praktycznie na koszt państwa, ostatnio w listopadzie jak dziabałem drzewo na opał w ogródku to sąsiad z góry zapytał cyt: "młody ty to przypadkiem se nie udziabałeś fiutka bo tak wiecznie sam do tego domu chodzisz" przez co zrozumiałem poniżenie mnie z powodu mojego stanu cywilnego. Stąd też poruszyłem ten temat na forum i chciałbym poznać wasze opinie i zdanie na ten temat.
Autorze, czy Ty mieszkasz w którymś z najbiedniejszych krajów świata albo w Polsce, ale w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy ludzie rzeczywiście brali śluby, kiedy mieli po 20 lat? Bo z tego, co wiem, średnia zawierania ślubów u mężczyzn w Polsce w XXI wieku to 28 lat. Ty masz dopiero 25 lat. Większość mężczyzn w Twoim wieku jest jeszcze stanu wolnego.