Co sądzicie o zmianie podstawowych ról w małżeństwie. Czy dobrze wpływają na rodzinę, dzieci - ich wychowanie i dalszy rozwój?
Mój mąż nie pracuje, siedzi w domu. Przygotowuje podstawowe posiłki, sprząta, pierze. Robi to jak umie, ale robi. Całe utrzymanie domu i rodziny spoczywa na mnie, ale to oznacza brak czasu na cokolwiek.
Czy to normalne, czy w waszych rodzinach tez tak jest, czy kobieta powinna brać na siebie odpowiedzialność za utrzymanie domu i rodziny, czy mąż - ojciec jej dzieci powinien jej w jakimś stopniu w tym pomóc?
P.S. Mój mąż nie pracuje, bo woli obecną sytuację.
Co sądzicie o zmianie podstawowych ról w małżeństwie. Czy dobrze wpływają na rodzinę, dzieci - ich wychowanie i dalszy rozwój?
Mój mąż nie pracuje, siedzi w domu. Przygotowuje podstawowe posiłki, sprząta, pierze. Robi to jak umie, ale robi. Całe utrzymanie domu i rodziny spoczywa na mnie, ale to oznacza brak czasu na cokolwiek.
Czy to normalne, czy w waszych rodzinach tez tak jest, czy kobieta powinna brać na siebie odpowiedzialność za utrzymanie domu i rodziny, czy mąż - ojciec jej dzieci powinien jej w jakimś stopniu w tym pomóc?
P.S. Mój mąż nie pracuje, bo woli obecną sytuację.
Skoro Wam obojgu odpowiada układ, w którym tylko Ty pracujesz i zarabiasz na dom, a on zajmuje się domem, to nie ma problemu. Osobiście uważam, że z powodu różnych nieprzewidywalnych życiowych sytuacji lepiej jest jak oboje pracują.
Ona_40*** napisał/a:Co sądzicie o zmianie podstawowych ról w małżeństwie. Czy dobrze wpływają na rodzinę, dzieci - ich wychowanie i dalszy rozwój?
Mój mąż nie pracuje, siedzi w domu. Przygotowuje podstawowe posiłki, sprząta, pierze. Robi to jak umie, ale robi. Całe utrzymanie domu i rodziny spoczywa na mnie, ale to oznacza brak czasu na cokolwiek.
Czy to normalne, czy w waszych rodzinach tez tak jest, czy kobieta powinna brać na siebie odpowiedzialność za utrzymanie domu i rodziny, czy mąż - ojciec jej dzieci powinien jej w jakimś stopniu w tym pomóc?
P.S. Mój mąż nie pracuje, bo woli obecną sytuację.Skoro Wam obojgu odpowiada układ, w którym tylko Ty pracujesz i zarabiasz na dom, a on zajmuje się domem, to nie ma problemu. Osobiście uważam, że z powodu różnych nieprzewidywalnych życiowych sytuacji lepiej jest jak oboje pracują.
Mnie osobiście taka sytuacja nie odpowiada, bo od kilku ładnych lat pracuję ponad własne siły, ale nie mam wyjścia. On nie chce iść do pracy, wyszukuje mnóstwo powodów, aby jej nie podjąć. W domu zrobi prawie wszystko, jak go poproszę. I na tym się kończy. Gdyby z jakiegoś powodu mnie zabrakło on i dzieci pozostaliby bez środków do zycia. On o tym wie, ale nic sobie z tego nie robi.
Dlatego wcześniej zapytałam, czy u kogoś w domu jest taka ,,zmiana ról"?
Ja nie widzę przeszkód dla takiego "układu", chyba, że ty tego absolutnie nie chcesz. Pytanie też ile dzieci mają lat?
Zauważ, że w odwrotnej sytuacji tutajesz panie biorą w obronę kobietę zajmująca się dziecmi i domem, a nawet dopytują czy aby osoba pracująca nie olewa sobie obowiązków domowych i tym samym nie wpędza partnera w deprechę;);).
Generalnie jestem otwarta na różnorodność w każdą stronę.
Znam parkę z 2 dzieci i to on "siedzi" w domu, ona prowadzi firmę, ale jej to pasuje bo ma faceta pod kontrolą. Jej mąż jest fajnym i mądrym człowiekiem i nie postrzegam go jako kuchty domowej.
MagdaLena1111 napisał/a:Ona_40*** napisał/a:Co sądzicie o zmianie podstawowych ról w małżeństwie. Czy dobrze wpływają na rodzinę, dzieci - ich wychowanie i dalszy rozwój?
Mój mąż nie pracuje, siedzi w domu. Przygotowuje podstawowe posiłki, sprząta, pierze. Robi to jak umie, ale robi. Całe utrzymanie domu i rodziny spoczywa na mnie, ale to oznacza brak czasu na cokolwiek.
Czy to normalne, czy w waszych rodzinach tez tak jest, czy kobieta powinna brać na siebie odpowiedzialność za utrzymanie domu i rodziny, czy mąż - ojciec jej dzieci powinien jej w jakimś stopniu w tym pomóc?
P.S. Mój mąż nie pracuje, bo woli obecną sytuację.Skoro Wam obojgu odpowiada układ, w którym tylko Ty pracujesz i zarabiasz na dom, a on zajmuje się domem, to nie ma problemu. Osobiście uważam, że z powodu różnych nieprzewidywalnych życiowych sytuacji lepiej jest jak oboje pracują.
Mnie osobiście taka sytuacja nie odpowiada, bo od kilku ładnych lat pracuję ponad własne siły, ale nie mam wyjścia. On nie chce iść do pracy, wyszukuje mnóstwo powodów, aby jej nie podjąć. W domu zrobi prawie wszystko, jak go poproszę. I na tym się kończy. Gdyby z jakiegoś powodu mnie zabrakło on i dzieci pozostaliby bez środków do zycia. On o tym wie, ale nic sobie z tego nie robi.
Dlatego wcześniej zapytałam, czy u kogoś w domu jest taka ,,zmiana ról"?
Ale „zmiana ról” wcale nie jest Waszym problemem, ale to, że jedno pracuje ponad siły, nosi w sobie przygniatające poczucie odpowiedzialności finansowej za rodzinę, a drugie ma to w nosie.
Podobne sytuacje zdarzają się także często w domach, gdzie jest „tradycyjny podział ról”, gdzie facet zapierdziela na rodzinę, a jego żona nie chce iść do pracy i ma w nosie to, że on się zapracowuję, dzieci prawie nie widuje i w ogóle jest zmęczony.
Ale „zmiana ról” wcale nie jest Waszym problemem, ale to, że jedno pracuje ponad siły, nosi w sobie przygniatające poczucie odpowiedzialności finansowej za rodzinę, a drugie ma to w nosie.
Podobne sytuacje zdarzają się także często w domach, gdzie jest „tradycyjny podział ról”, gdzie facet zapierdziela na rodzinę, a jego żona nie chce iść do pracy i ma w nosie to, że on się zapracowuję, dzieci prawie nie widuje i w ogóle jest zmęczony.
No właśnie tak to wygląda u mnie w domu. I teraz nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Wydaje mi się to sytuacja bez wyjścia. On nie chce pójść do pracy i nikt nie jest w stanie go do tego zmusić, ani prośbą, spokojną rozmową, ani groźbą. Od kilku lat próbowałam wszystkiego. Ja mogę pracować, nie widzę problemu. Ale codziennie od pon do sb po 12-14 godz. Nie mam juz siły.
A jak jest w tych domach, w których to tylko mąż pracuje, a zona ma wszystko ,,w nosie"?
Dzieci maja 6 i 4 lata.
7 2018-11-29 12:25:06 Ostatnio edytowany przez foggy (2018-11-29 12:42:43)
Same podstawowe obowiazki to troche za mało. Skoro nie pracuje to jako 'kur domowy' powinien ogarniac zakupy, porzadki i gotowanie. Na ciebie powinien czekac obiad gdy wracasz z pracy. Jego obowiazkiem bedzie odrabianie z dziecmi lekcji, bieganie z nimi do lekarza, bieganie na wywiadówki a zeby z ciebie zdjac obciazenie psychiczne zwiazane z zarabianiem kasy musicie mądrze zsrzadzac finansami by to nie bylo stresem dla ciebie. Kto myje kible i okna? Kto myje gary, pierze, rozwiesza, kto myje umywalke i prysznic/wanne, kto myje podłoge, zmienia reczniki, pamieta o zakupach ktorych w domu brakuje. Bo jesli cos z tego robisz ty to masz w domu lenia. 2 dzieci + dom to sporo obowiazkow gdyby je wszystkie realizowal to pewnie wolalby prace a tak to zeruje na tobie, makaron ugotuje i co robii caly dzien?
8 2018-11-29 13:11:23 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-11-29 13:12:32)
A jak jest w tych domach, w których to tylko mąż pracuje, a zona ma wszystko ,,w nosie"?
Nie ma „wszystko” w nosie, ale fakt, że partner się zaharowuje i czuje psychiczną presję, że tylko od jednej osoby zależy utrzymanie rodziny i wszystko może gruchnać z łomotem, gdyby coś jedynemu żywicielami rodziny się przydarzyło.
To jest różnica, bo pokazuje, jak jeden z partnerów nie liczy się z uczuciami drugiego.
Trzeba rozmawiać i znaleźć rozwiązanie, które będzie satysfakcjonujące dla obu stron.
foggy, nie wiem, czy dojeżdżanie „bezrobotnego” jest najlepszym rozwiązaniem. Trochę to wygląda jak wetowanie sobie własnej bezradności, wynikającej z tego, że partner lekceważy moje potrzeby.
Co sądzicie o zmianie podstawowych ról w małżeństwie. Czy dobrze wpływają na rodzinę, dzieci - ich wychowanie i dalszy rozwój?
Mój mąż nie pracuje, siedzi w domu. Przygotowuje podstawowe posiłki, sprząta, pierze. Robi to jak umie, ale robi. Całe utrzymanie domu i rodziny spoczywa na mnie, ale to oznacza brak czasu na cokolwiek.
Czy to normalne, czy w waszych rodzinach tez tak jest, czy kobieta powinna brać na siebie odpowiedzialność za utrzymanie domu i rodziny, czy mąż - ojciec jej dzieci powinien jej w jakimś stopniu w tym pomóc?
P.S. Mój mąż nie pracuje, bo woli obecną sytuację.
Skończmy wreszcie z tym durnym seksizmem, człowiek niczego nie powinien tylko dlatego, że ma penis lub pochwę. Jeśli mąż zajmuje się wychowaniem dzieci, pierze sprząta, gotuje, to on też pracuje, tyle że w domu. A Ty powinnaś docenić, że przychodzisz na gotowe i już nic nie musisz w domu robić.
Dojezdzanie bezrobotnego? To lepiej autorke dojechac? Rozumiem ze są ludzie ktorzy mają swoje lęki, bojà sie odpowiedzialności, boją sie pracy - ze nie dadza rady. Ale te osoby swoj czas i wysiłek powinny skierować na cos pozytecznego lub/i podjąc jakąś terapie. Nie wiemy co pochłania wiekszosc wolnego czasu męża autorki. Oby nie oglądanie tv.
jeśli przychodzisz do domu na gotowe to ja nie widzę nic złego w waszej sytuacji.
a jeśli bardzo chcesz męża wyrzucić do roboty tu obetnij mu kieszonkowe
bo chyba mu coś musisz dawać skoro zupełnie na siebie nie zarabia?:P
Trudna sytuacja. Ty masz już dość pracy po 12-14 godzin, a mąż pracy podjąć nie chce.
Ciężko tu o jakikolwiek kompromis....
Sama wychowałaś niepracusia. Za jakiś czas będzie to Ciebie wkurzać, drażnić...
Dojezdzanie bezrobotnego? To lepiej autorke dojechac?
A przyjmujesz coś pomiędzy jednym i drugim?
Na razie brzmisz jak ktoś, kto czuje się wykorzystywany i zajeżdżany, więc w odwecie chce eksploatować i zajeżdżać drugiego.
Rozumiem ze są ludzie ktorzy mają swoje lęki, bojà sie odpowiedzialności, boją sie pracy - ze nie dadza rady. Ale te osoby swoj czas i wysiłek powinny skierować na cos pozytecznego lub/i podjąc jakąś terapie. Nie wiemy co pochłania wiekszosc wolnego czasu męża autorki. Oby nie oglądanie tv.
Funkcjonuje stereotyp, że osoba, która tylko prowadzi dom i nie pracuje zawodowo, nie robi nic. A to przecież nie jest prawdą.
Nie wiadomo jak to jest w przypadku męża autorki, ale opieka nad 4 i 6 letnimi dziećmi to chyba nie jest fraszka, a jak do tego dochodzą sprzątanie, gotowanie, zakupy, wizyty u lekarza, spacery etc, to dużo się tego robi i nawet na tv może czasu zbraknąć, nie mówiąc o energii na coś pożytecznego.
Nie wiem, jak tam jest u autorki, ale czy bym była mężem „kury domowej”, czy żoną „kura domowego”, to by mi to nie pasowało i chciałabym się wymigać z niepasującego mi układu, najpierw po dobroci, potem użyłabym bardziej radykalnych środków, ale wprost, bez „dojeżdżania” bezrobotnego w odwecie, bo sobie nie radzę fizycznie i psychicznie.
Funkcjonuje stereotyp, że osoba, która tylko prowadzi dom i nie pracuje zawodowo, nie robi nic. A to przecież nie jest prawdą.
Nie wiadomo jak to jest w przypadku męża autorki, ale opieka nad 4 i 6 letnimi dziećmi to chyba nie jest fraszka, a jak do tego dochodzą sprzątanie, gotowanie, zakupy, wizyty u lekarza, spacery etc, to dużo się tego robi i nawet na tv może czasu zbraknąć, nie mówiąc o energii na coś pożytecznego.Nie wiem, jak tam jest u autorki, ale czy bym była mężem „kury domowej”, czy żoną „kura domowego”, to by mi to nie pasowało i chciałabym się wymigać z niepasującego mi układu, najpierw po dobroci, potem użyłabym bardziej radykalnych środków, ale wprost, bez „dojeżdżania” bezrobotnego w odwecie, bo sobie nie radzę fizycznie i psychicznie.
Gdyby mąż choć w połowie robił to, co wyszczególniłaś w ramach obowiązków domowych i opieki nad dziećmi to nie byłoby dla mnie w ogóle tematu. Dozgonnie byłabym mu wdzięczna. Ale to nie wygląda tak jak większość tutaj pisze. Rano, przed pójściem do pracy ubieram dzieci i zaprowadzam - zawożę do szkoły i przedszkola. Mamy dość spory kawałek i jesteśmy zdani na komunikację miejską (mój ,,przepił" prawo jazdy a ja jestem w trakcie kursu). Wychodzę z pracy - jadę po dzieci - jest po 15. Po drodze robimy zakupy. W domu jesteśmy na 16. Szybko je przebieram daje im obiad, często karmię, nastawiam pranie, siadam do zajęć ze szkoły, wspólnej zabawy, szykuję i podaję kolację, kąpię usypiam, później ogarniam mieszkanie i ok. 21 jestem z powrotem w pracy (siadam do pracy w domu z racji charakteru wykonywanego zawodu). Pracuje do 2:30- 3.00. Kąpię się i spać. Wstaje o 7. I tak codziennie od lat. Większe prace domowe typu mycie okien, wieszanie firan, prasowanie, dokładne porządki robię w sobotę w nocy, kiedy dzieci pójdą spać. Obowiązki mojego męża - podgrzać zupę, przygotować dzieciom kanapkę z rana, obrać ziemniaki do obiadu, czasami pozmywać i pozamiatać podłogę. Kiedy młodsze dziecko jest chore i nie idzie do przedszkola to siedzi z nim i się bawią. Z dwójką zostać nie chce bo to juz za duzo dla niego. I JAK TU Z NIM POSTĘPOWAĆ?
16 2018-11-29 21:58:38 Ostatnio edytowany przez jjbp (2018-11-29 22:00:23)
Ja bym postawiła ultimatum. Albo mąż bierze zdecydowana większość prac domowych na siebie a Ty pracujesz, albo mąż idzie do pracy chociaż na jakieś pół etatu aby Cię odciążyć.
Co innego podział ról w małżeństwie bo to obojętne jak sobie małżonkowie podzielą kto pracuje a kto dba o dom (czy też oboje pracują a domowymi obowiązkami się jakoś dzielą) ale zauważ że Ty robisz wszystko. Mąż wyręcza Cię tylko w odgrzaniu zupy - też mi poświęcenie... Niezły samolub z niego jak ani myśli coś zmienić widząc Cię zasuwającą do 3 w nocy codziennie.
Zmień ten układ jak najszybciej bo to się aż prosi o kryzys. Teraz może jeszcze jakoś ciągniesz ale tak nie będzie wiecznie - w końcu Twoja cierpliwość i siły się wyczerpią. A wtedy skutki mogą być naprawdę złe i dla Waszej rodziny i dla Twojego zdrowia psychicznego.
17 2018-11-29 22:03:59 Ostatnio edytowany przez foggy (2018-11-29 22:04:54)
Skoro sama podsumowałaś liste to wiesz czego od męża wymagac. Skoro sytuacja trwa lata to łatwo nie bedzie. A co mąż robi całymi godzinami? Wgapia sie w telewizor czy okno? Ile ma lat, jakie ma wykształcenie, zawód?
Funkcjonuje stereotyp, że osoba, która tylko prowadzi dom i nie pracuje zawodowo, nie robi nic. A to przecież nie jest prawdą.
Nie wiadomo jak to jest w przypadku męża autorki, ale opieka nad 4 i 6 letnimi dziećmi to chyba nie jest fraszka, a jak do tego dochodzą sprzątanie, gotowanie, zakupy, wizyty u lekarza, spacery etc, to dużo się tego robi i nawet na tv może czasu zbraknąć, nie mówiąc o energii na coś pożytecznego.Nie wiem, jak tam jest u autorki, ale czy bym była mężem „kury domowej”, czy żoną „kura domowego”, to by mi to nie pasowało i chciałabym się wymigać z niepasującego mi układu, najpierw po dobroci, potem użyłabym bardziej radykalnych środków, ale wprost, bez „dojeżdżania” bezrobotnego w odwecie, bo sobie nie radzę fizycznie i psychicznie.
Gdyby mąż choć w połowie robił to, co wyszczególniłaś w ramach obowiązków domowych i opieki nad dziećmi to nie byłoby dla mnie w ogóle tematu. Dozgonnie byłabym mu wdzięczna. Ale to nie wygląda tak jak większość tutaj pisze. Rano, przed pójściem do pracy ubieram dzieci i zaprowadzam - zawożę do szkoły i przedszkola. Mamy dość spory kawałek i jesteśmy zdani na komunikację miejską (mój ,,przepił" prawo jazdy a ja jestem w trakcie kursu). Wychodzę z pracy - jadę po dzieci - jest po 15. Po drodze robimy zakupy. W domu jesteśmy na 16. Szybko je przebieram daje im obiad, często karmię, nastawiam pranie, siadam do zajęć ze szkoły, wspólnej zabawy, szykuję i podaję kolację, kąpię usypiam, później ogarniam mieszkanie i ok. 21 jestem z powrotem w pracy (siadam do pracy w domu z racji charakteru wykonywanego zawodu). Pracuje do 2:30- 3.00. Kąpię się i spać. Wstaje o 7. I tak codziennie od lat. Większe prace domowe typu mycie okien, wieszanie firan, prasowanie, dokładne porządki robię w sobotę w nocy, kiedy dzieci pójdą spać. Obowiązki mojego męża - podgrzać zupę, przygotować dzieciom kanapkę z rana, obrać ziemniaki do obiadu, czasami pozmywać i pozamiatać podłogę. Kiedy młodsze dziecko jest chore i nie idzie do przedszkola to siedzi z nim i się bawią. Z dwójką zostać nie chce bo to juz za duzo dla niego. I JAK TU Z NIM POSTĘPOWAĆ?
Dorosła jesteś i on także, więc jeśli chcesz mieć w domu partnera a nie trzecie dziecko, to zacznij od niego wymagać. Przedstaw swoje frustracje i oczekiwania. Jeśli zrozumie, to zacznie działać albo w kierunku poszukiwania pracy, albo ulżenia Tobie w nadmiarze obowiązków, ale jeśli spłynie to po nim jak po kaczce, to już od Ciebie zależy, czy będziesz ten stan tolerowała w nieskończoność.
Jeju, jeśli byście oboje pracowali to taki podział obowiązków domowych byłby nadal niesprawiedliwy. Ja bym zaczęła od prostych komunikatów i zobaczyła jak zareaguje "Kochanie, wstaw pranie", "Jutro rano jeszcze muszę popracować, zawiózłbys dzieci do szkoły?", "Adaś ma problemy z matematyką, proszę Cie pomóż mu odrobić lekcje, bo muszę jeszcze popracować". Jeśli się będzie usztywniał to porozmawiaj z nim poważnie, że nie dajesz rady, że czujesz się sfrustrowana i że nie czujesz jego wsparcia. Jeśli nadal nie będzie efektów to zastanów się nad jakimś ultimatum, bo on Cie wykorzystuje. I jeśli sobie z tego nie zdaje sprawy teraz to po poważnej rozmowie będzie to wiedział.
Jeju, jeśli byście oboje pracowali to taki podział obowiązków domowych byłby nadal niesprawiedliwy. Ja bym zaczęła od prostych komunikatów i zobaczyła jak zareaguje "Kochanie, wstaw pranie", "Jutro rano jeszcze muszę popracować, zawiózłbys dzieci do szkoły?", "Adaś ma problemy z matematyką, proszę Cie pomóż mu odrobić lekcje, bo muszę jeszcze popracować". Jeśli się będzie usztywniał to porozmawiaj z nim poważnie, że nie dajesz rady, że czujesz się sfrustrowana i że nie czujesz jego wsparcia. Jeśli nadal nie będzie efektów to zastanów się nad jakimś ultimatum, bo on Cie wykorzystuje. I jeśli sobie z tego nie zdaje sprawy teraz to po poważnej rozmowie będzie to wiedział.
Ja już tego wszystkiego próbowałam. Najpierw przez kilka pierwszych lat po dobroci, wielka prośbą. Zawsze miał odpowiedź na moją prośbę, taka odpowiedź, ze wychodziło po jego, albo jak już coś zrobił z ,,przymusu" to w taki sposób, że sama żałowałam, że go poprosiłam. Później, kiedy widziałam, że nic z próśb nie będzie, pojawiły się groźby. Na każda miał odpowiedź. Wreszcie przeszłam do etapu ,,olewania go" i tak nie dało rady, bo większość rzeczy nadal robię sama. A on całe dnie - Internet, własne zainteresowania i oczywiście papieros w ręku, kawka i albo patrzenie przez okno, albo na tarasie
A odnośnie sił fizycznych to juz teraz ich nie mam, bo trwa to od 7 lat, kiedy 2 m-ce po ślubie zwolnił się z pracy. Nowej pracy też nie chce podjąć, ani po prośbie i czasami moich wylewanych łzach, ani po groźbie.
Internet odciąc, na papierosy nie dawać - niech na 'kieszonkowe' zapracuje obowiązkami domowymi; chociaż pewnie znowu ktos mi zarzuci, ze propaguje 'dojeżdzanie' bezrobotnego.
Internet odciąc, na papierosy nie dawać - niech na 'kieszonkowe' zapracuje obowiązkami domowymi; chociaż pewnie znowu ktos mi zarzuci, ze propaguje 'dojeżdzanie' bezrobotnego.
Nie martw się foggy. Tym razem nie będzie o „dojeżdżaniu” bezrobotnego :-P
Ale wydzielanie „trzeciemu dziecku” kieszonkowego mnie rozśmieszyło. W moim odczuciu to poniżające i dla niej, i dla niego, ale być może okaże się skuteczne. Autorka może spróbować, jeśli nie jest dla niej przykre to, że musi dorosłego człowieka traktować jak dzieciaka. Z drugiej strony pozwala mu być tym dzieciakiem już tak długo, że pewnie to dla niej bez różnicy.
By the way, sprawić sobie dwójkę dzieci z nierobem, który ja wykorzystuje od lat co dla mnie jest nie do pojęcia, pokazuje, że jej taki stan odpowiadał latami, a teraz się jej odwidziało? Cóż, za błędy się płaci, w tym przypadku dosłownie.
Zachowujesz się jak typowa współuzależniona żona alkoholika.
Utrzymujesz dorosłego faceta i jeszcze pytasz, czy to normalne.
Nie, nie jest normalne. Nie masz takiego obowiązku.
Nie pracuje, niech nie je.
Twoje postępowanie jest zaniedbywaniem dzieci, które miałyby więcej , gdyby ich ojciec pracował,
nie tylko w sensie finansowym, ale też przez to, że Ty pracując mniej, miałabyś dla nich więcej czasu.
Jak najszybciej na terapię, no chyba, ze sama jesteś w stanie wprowadzić zmiany w swoim zachowaniu i się nie wycofać.
Prawnie: rozdzielność majątkowa i alimenty na dzieci.
Sąd nie pyta ile facet zarabia, tylko ile może zarobić.
On tak samo jak Ty, ma obowiązek łożenia na rodzinę.
No facet się ustawił.. znalazł naiwną, którą zapłodnił, ona się wszystkim zajmuje a on całymi dniami siedzi w domu i nic nie robi. PORAŻKA.
Pociąga on Cię w ogóle ? Bo ja na takiego faceta to bym nawet patrzeć nie chciała, i wyrzuciłabym go na kopach.
Co to za facet w ogóle ? Nie wstyd mu jak jesteście u znajomych, że zeruję na Tobie?
Pogon go do PRACY albo pogoń go.
No facet się ustawił.. znalazł naiwną, którą zapłodnił, ona się wszystkim zajmuje a on całymi dniami siedzi w domu i nic nie robi. PORAŻKA.
Pociąga on Cię w ogóle ? Bo ja na takiego faceta to bym nawet patrzeć nie chciała, i wyrzuciłabym go na kopach.Co to za facet w ogóle ? Nie wstyd mu jak jesteście u znajomych, że zeruję na Tobie?
Pogon go do PRACY albo pogoń go.
Nie nie pociąga mnie, patrzeć, a nawet słuchać już też go nie mogę. Wstydu to chyba nie ma bo od kilku lat rodzina i znajomi przygadywali mu dlaczego nie idzie do pracy. Jego odpowiedź była następująca: ja jestem w domu, a żona pracuje, reszta zapytań bez komentarza.
Niestety sprawa nie jest taka prosta, jak się może wydawać. Konsultowałam się z swego czasu z prawnikiem i wyrzucić z domu go nie mogę (,,pogonić"), bo nie ma ku temu podstaw (nie robi awantur, nie pije itp., nie zgadza się na wyprowadzkę). Rozdzielność majątkową już mamy od dawna. Ja złożyłam wniosek, bo jeździł po pijaku i spowodował wypadek, a z racji, iz wówczas jeszcze była wspólnota małż. ja musiałam pokryć wszystkie kary, grzywny, koszty sądowe i odszkodowanie. Alimenty - wiem, że sąd pyta ile może zarobić, ale czy może zrobić coś człowiekowi, który nie chce pracować. Wiem, że nawet jeśli dostałby wyrok zacząłby kombinować, żeby do pracy nie iść (choroby, lekarze, karany itp).
Rozpoczynając ten temat nie miałam w ogóle na myśli spraw finansowych, bo zarabiam b.dobrze i mam świetną pracę. Jestem jednak już bardzo wyczerpana fizycznie i psychicznie. Kiedy mu to tłumaczę - na spokojnie, czy w nerwach, on po prostu to olewa. Do tego dochodzą spory i wygadywanie. Wyobraźcie sobie - wczorajszy dzień - od 7 rano do 2 w nocy praca-dzieci-dom-praca. Padłam ,,na siedząco", a on jeszcze przyszedł bo mu się zachciało seksu i mimo że na pół śpiąco tłumaczę, ze nie chcę nie mam siły, to on mi na to, że jako żony to mój obowiązek
Nie pracuje, niech nie je.
Twoje postępowanie jest zaniedbywaniem dzieci, które miałyby więcej , gdyby ich ojciec pracował,
nie tylko w sensie finansowym, ale też przez to, że Ty pracując mniej, miałabyś dla nich więcej czasu.
Nie pracuje niech nie je - kiedyś chciałam to zastosować. Robiłam przez kilka dni zakupy dla siebie i dzieci. Zjadał to co, kupiłam dzieciom.
Nie zaniedbuje dzieci - w sensie finansowym to nie ma nawet o czym pisać, bo maja wszystko. Czasowo - moja organizacja dnia jest taka, ze jeśli nie są w szkole/przedszkolu to jestem z nimi - karmię, bawię się, wychodzę na spacery, plac zabaw, pomagam w lekcjach, czytam, kąpię, usypiam. A kiedy one idą spać, z powrotem siadam do pracy. Stąd to moje wyczerpanie.
Nie pracuje niech nie je - kiedyś chciałam to zastosować. Robiłam przez kilka dni zakupy dla siebie i dzieci. Zjadał to co, kupiłam dzieciom.
Nie zaniedbuje dzieci - w sensie finansowym to nie ma nawet o czym pisać, bo maja wszystko. Czasowo - moja organizacja dnia jest taka, ze jeśli nie są w szkole/przedszkolu to jestem z nimi - karmię, bawię się, wychodzę na spacery, plac zabaw, pomagam w lekcjach, czytam, kąpię, usypiam. A kiedy one idą spać, z powrotem siadam do pracy. Stąd to moje wyczerpanie.
Założyć kłódkę na lodówkę?
Żarty żartami, ale facet to niezły obibok, w dodatku ma głęboko gdzieś, jak Ci ciężko, przykro mi... Facet, który w ten sposób na Tobie żeruje, nie może Cię kochać, przecież jest świadom tego, że się wykańczasz i kieruje się tylko wygodnictwem. Niestety, ale dopóki nie odetniesz go całkowicie od swoich (tak, swoich pieniędzy, bo jeśli on nie pracuje wystarczająco w domu, to nie ma do nich prawa), to będzie dalej na Tobie żerował. Co według Ciebie on zrobiłby, gdybyś faktycznie odcięła go od jedzenia/fajeczek/kawek/jakichkolwiek pieniędzy, skoro tak zapiera się przed pracą?
Wiem, że nie należy mówić pochopnie, ale może w takim wypadku lepiej się rozwieść? Wyobraź sobie, czy nie byłoby Ci łatwiej? Miałabyś jedno dziecko mniej do wykarmienia, mniej pracy, podskoczyło by Twoje poczucie własnej wartości i miałabyś szanse na prawdziwą miłość, a nie bycie żywicielem pasożyta. Ponadto chcesz, żeby Twoje dzieci wyniosły z domu obraz takiej rodziny, gdzie jedno się zaharowuje, drugie nic nie robi? Ponadto one widzą, że nie jesteś szczęśliwa, chcesz żeby taką Cię zapamiętały z dzieciństwa? Chcesz w imię utrzymywania pasożyta odbierać im siebie? Tego wspólnego czasu nic i nikt Wam nie zwróci, a przy takim trybie życia lata zlecą Ci nim się obejrzysz... Czy naprawdę warto poświęcać siebie i dzieci dla takiej osoby?
Mój mąż nie pracuje, siedzi w domu. Przygotowuje podstawowe posiłki, sprząta, pierze. Robi to jak umie, ale robi. Całe utrzymanie domu i rodziny spoczywa na mnie, ale to oznacza brak czasu na cokolwiek.
vs.
Gdyby mąż choć w połowie robił to, co wyszczególniłaś w ramach obowiązków domowych i opieki nad dziećmi to nie byłoby dla mnie w ogóle tematu. Dozgonnie byłabym mu wdzięczna. Ale to nie wygląda tak jak większość tutaj pisze. Rano, przed pójściem do pracy ubieram dzieci i zaprowadzam - zawożę do szkoły i przedszkola. Mamy dość spory kawałek i jesteśmy zdani na komunikację miejską (mój ,,przepił" prawo jazdy a ja jestem w trakcie kursu). Wychodzę z pracy - jadę po dzieci - jest po 15. Po drodze robimy zakupy. W domu jesteśmy na 16. Szybko je przebieram daje im obiad, często karmię, nastawiam pranie, siadam do zajęć ze szkoły, wspólnej zabawy, szykuję i podaję kolację, kąpię usypiam, później ogarniam mieszkanie i ok. 21 jestem z powrotem w pracy (siadam do pracy w domu z racji charakteru wykonywanego zawodu). Pracuje do 2:30- 3.00. Kąpię się i spać. Wstaje o 7. I tak codziennie od lat. Większe prace domowe typu mycie okien, wieszanie firan, prasowanie, dokładne porządki robię w sobotę w nocy, kiedy dzieci pójdą spać. Obowiązki mojego męża - podgrzać zupę, przygotować dzieciom kanapkę z rana, obrać ziemniaki do obiadu, czasami pozmywać i pozamiatać podłogę. Kiedy młodsze dziecko jest chore i nie idzie do przedszkola to siedzi z nim i się bawią. Z dwójką zostać nie chce bo to juz za duzo dla niego.
Nie to żebym się czepiała, ale im dalej w las, tym ten Twój małżonek gorszy.
Coś mi się nie chce wierzyć że prawnik Ci powiedział że nic się nie da zrobić.
Fakt faktem może być ciężko udowodnić że on w tym domu prawie nic nie robi ale na pewno nie jest to niemożliwe.
Jakbyś rozpoczęła kroki prawne to gwarantuje że mąż by się nagle "obudził" i poszedł do jakiejś roboty albo wziął się za prowadzenie domu.
Nigdy nie musiałam płacić męża długów, mandatów, kosztów sądowych.
Nawet, gdy nie mielismy rozdzielnosci.
Odnoszę wrażenie, ze nawet nie szukałas pomocy, tylko sama uznałas, ze musisz zapłacić.
On nie poniósł żadnych konsekwencji.
Tak samo z prawnikiem: zmień, jeżeli nie jesteś stanie Ci pomóc.
To nie chodzi o to, czy dzieci maja pod dostatkiem wszystkiego, ale o to, ze Ty sama już nie wyrabiasz.
Naprawdę musisz pracować po nocach ?
Jeżeli Ty nic nie zmienisz w swoim zachowaniu, on nadal nie będzie nic robił.
No bo po co, jak tak jest dobrze ?
No i jeszcze wątek wypadku po alkoholu, naprawdę on teraz nie pije ?
Powtórzę jeszcze raz: masz zachowania typowe dla żony alkoholika .
Jaki był, jest Twój dom rodzinny ? Dlaczego tyle lat nie widziałaś , ze ta sytuacja nie jest normalna ?
Spójrz.
On Cię nie pociąga, jest niezaradnym facetem.
Ja bym tknąć nie chciała faceta który NIC nie robi, i siedzi całymi dniami w domu.
Mój facet pracuje na statkach po 12 h dziennie, wraca do domu po 1,5 miesiąca , odpoczywa z 2 dni i pracuje przy samochodach ( to jego pasja i zarobek ) od poniedziałku do piątku- weekendy jak mam wolne, są dla nas!
I to jest FACET.
Naprawdę myślisz, że nie zasługujesz na kogoś lepszego ? kto Cię wyręczy ???
Chcesz całe życie zmarnować ??
POGOŃ GO.
Sprzedaj te mieszkanie, wymelduj go. Próbuj tego co jest możliwe.
32 2018-12-03 20:54:19 Ostatnio edytowany przez tyafu (2018-12-03 20:54:34)
Pracuje do 2:30- 3.00. Kąpię się i spać. Wstaje o 7. I tak codziennie od lat.
Pomijając kwestie podziału obowiązków, takie spanie po 4-5 godzin jest najzwyczajniej w świecie szkodliwe dla zdrowia.
Skoro ten stan trwa u Was już tyle czasu należy zastosować kroki zdecydowane. Nie prosić, nie grozić, nie rozmawiać, tylko postawić przed faktami dokonanymi:
- dzieci jedzą w przedszkolu/szkole, Ty gotuj tylko dla siebie lub zjedz na mieście - w domu nie ma
- pranie rób tylko dla siebie i dzieci, gacie niech mąż ogarnie sobie sam
- prasowanie - j.w.
- ma swój telefon? wypowiadasz jego umowę uzasadniając brakiem środków pieniężnych
- jest kablówka? zmniejszamy pakiet na: seriale (dla Ciebie) i bajki (dzieci) - przepraszam za lecenie stereotypem - sport odcinamy - uzasadnienie j.w.
- internet - załatwiamy jakiś bloker i zostawiamy tylko strony typu pracuj.pl, linkedin
- papieroski i piwko mąż lubi? - ma zapracować
Ona_40*** napisał/a:Pracuje do 2:30- 3.00. Kąpię się i spać. Wstaje o 7. I tak codziennie od lat.
Pomijając kwestie podziału obowiązków, takie spanie po 4-5 godzin jest najzwyczajniej w świecie szkodliwe dla zdrowia.
Skoro ten stan trwa u Was już tyle czasu należy zastosować kroki zdecydowane. Nie prosić, nie grozić, nie rozmawiać, tylko postawić przed faktami dokonanymi:- dzieci jedzą w przedszkolu/szkole, Ty gotuj tylko dla siebie lub zjedz na mieście - w domu nie ma
- pranie rób tylko dla siebie i dzieci, gacie niech mąż ogarnie sobie sam
- prasowanie - j.w.
- ma swój telefon? wypowiadasz jego umowę uzasadniając brakiem środków pieniężnych
- jest kablówka? zmniejszamy pakiet na: seriale (dla Ciebie) i bajki (dzieci) - przepraszam za lecenie stereotypem - sport odcinamy - uzasadnienie j.w.
- internet - załatwiamy jakiś bloker i zostawiamy tylko strony typu pracuj.pl, linkedin
- papieroski i piwko mąż lubi? - ma zapracować
Dokładnie.
To jest jedyne wyjście i pokazanie , że masz głowę na karku i nie zamierzasz trzymać w domu kogoś takiego.
Awantury, słowna walka będą - ale olej to.
Powiedz, ze skonczyło utrzymywanie go i pora iść do pracy.
POWODZENIA