Cześć. Temat opisuje mój problem. Zachowania mojej pierwszej partnerki są dla mnie dziwne, ale z powodu mojego braku doświadczenia z kobietami (mimo swojego wieku - 25 lat) nie umiem stwierdzić czy to normalne i po prostu natura czy może faktycznie jest coś nie tak. Zajrzałem na forum bo w wyszukiwarce wyświetliło mi się jako jedno z pierwszych, a bardzo chętnie bym się dowiedział co Wy drogie Panie i drodzy Panowie myślicie na ten temat. Postaram się nie zrobić z tego lektury.
Lubi nazywać się "bardzo emocjonalną". Powód tego jest to, że z małego problemu robi koniec świata, jest mocno przewrażliwiona i co chwila płacze. Czy to z powodu egzaminu na studiach czy kłótni z jej ojczymem czy pracy. Gdzieś przeczytałem, że zamiast dawać jej porady i ją uspokajać i próbować pomóc powinienem po prostu słuchać i ją rozumieć. Także rozumiem, że jest to poniekąd mój błąd.
Jest zazdrosna bo koleżanki z mojego roku, czy z mojej pracy są nazywane przez nie "ku*wami" i mówi jakim typem kobiet one są tak na prawdę ich nie znając i nie mając powodów ku takiej ocenie. Gdy ja się bulwersuję bo nie ukrywam jestem również zazdrosny, ale nie do stopnia wyzywania innych facetów. W każdym razie gdy to mi się zdarza z powodu jej byłego, o którym wiem za dużo od niej i tego że do niej pisze (okej ona nie odpisuje) to przesadzam.
Co do punktów wyżej. Staram się jej wyimaginowane sytuacje, w których potencjalnie ją zdradzam jak i jej problemy ze zbyt wielkim przejmowaniem się logicznie rozwiązać i oferuję pomoc czy dobre słowo. Jednakże w sytuacjach, w których się denerwuje czy przez mój charakter wolę odsapnąć niż wyjaśniać w trakcie trwania wybuchowych emocji. Czy niestety przez moją męską dumę potrafię nie odpisać to zarzuca mi się brak walki o nią podczas gdy walka o nią to również codzienne zmaganie się z jej płaczem, wsparcie jej, chęć wynoszenia jej ku górze czy dawania jej do zrozumienia, że jej nie zdradzę jak moi poprzednicy. Mogę się mylić i może tylko ja uważam to za walkę.
Było między nami kilka ostrych sprzeczek. Ogólnie problemów jest jeszcze kilka, ale może poprzestanę na tym bo w tej godzinie nic mi nie przychodzi do głowy. Ja sam wiem, że jestem humorzasty i czasem zachowuje się niedojrzale. Szukam winy w sobie bo może sobie na to zasłużyłem. Martwi mnie jeszcze jedna rzecz zasłyszana od znajomego, którego znajomy był z nią kiedyś w związku. Podczas rozstania dwukrotnego z tym gościem ona nie potrafiła wyjść do niego by powiedzieć, że ot koniec, załatwiała smsem wszystko a umówione spotkania zawszę odwoływała. Sama też mi powiedziała jak to jednemu byłemu (który ją zdradził) mówiła, że jest u koleżanki, a on stał pod jej blokiem by porozmawiać i czerpała z tego przyjemność.
Dziękuję z góry za odpowiedzi.