Niby razem, a jednak osobno... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Niby razem, a jednak osobno...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 20 ]

Temat: Niby razem, a jednak osobno...

Jesteśmy małżeństwem od dwóch lat. W poniedziałek mieliśmy drugą rocznicę. Mamy prawie 2letnie dziecko. Mój mąż nigdy nie ma dla nas czasu. Zawsze wszystko jest ważniejsze niż czas spędzony ze mną i z dzieckiem. Praca, koledzy, polowania itp... nawet w poniedziałek w naszą rocznicę mając wolny wieczór poszedł sobie do kolegów czy nie wiadomo gdzie, bo nie oddzywam się do niego od tamtej pory... Wiedząc że bardzo boli mnie ząb zostawił mnie z chorym dzieckiem, bo przecież on ma ważniejsze sprawy... Mieszkamy u jego rodziców, oni też się przyczyniają do tego, że nie spędza z nami czasu. Zabierają go np na kilka dni do jego siostry 400km stąd. A jego brat, który nie ma żony ani dziecka i mógłby jechać zamiast mojego męża siedzi sobie w domku i gra na komputerze... W listopadzie szykują kolejny taki wyjazd. Powiedziałam mojemu że jeśli pojedzie z nimi to więcej nie zobaczy w tym domu ani mnie ani młodego. zasmial się i powiedzial że i tak pojedzie bo on chce. Przy dziecku nie robi dosłownie nic. Nie przebierze, nie wykąpie, bo twierdzi, że nie potrafi a poza tym on przez pierwszy tydzień zajmował się młodym (miałam zespół popunkcyjny po cc) więc jemu już wystarczy. Czasem czuję się jak samotna matka mimo ze teoretycznie nią nie jestem. Gdy chce się do niego przytulić wieczorem gdy leżymy każe mi się odsunąć "bo nie może oddychać". Cały czas mówi mi że jestem gruba (68kg przy 165cm) że są fajnuejsze ode mnie itp... gdy pytam go czy mnie kocha to albo nie odpowiada wcale albo powie krótkie wymuszone tak albo zapyta a jak myślisz. Słowa kocham cię usłyszałam ostatnio od niego chyba zaraz po ślubie, już nawet nie pamiętam. Jak ja mam z nim rozmawiać? Jak mu wytłumaczyc że potrzebuje aby więcej czasu spędzał ze mną, z nami? Nie docierają do niego żadne słowa... on woli spędzać czas z kolegami, z tatą, z kimkolwiek byle nie być z nami...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Przykro się to czyta, współczuję sytuacji, ale...
Jak chcesz z nim prowadzić akikolwiek rozmowę, skoro oj tego nie chce i najpewniej Cię nie kocha, a już na pewno nie szanuje? Może inaczej: trudno cokolwiek przetłumaczyć komuś, kto ma nas gdzieś.
No i co z Twoją rodzina, przyjaciółmi? Nie masz się do kogo zwrócić, gdzie pójść?

3 Ostatnio edytowany przez josz (2018-10-31 16:30:05)

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Współczuję, sytuacja faktycznie wygląda nieciekawie. Jeżeli rozmawiasz, przekonujesz, mówisz o tym, jak czujesz się w tej sytuacji, a trafiasz na mur obojętności, to być może Twojemu mężowi potrzebny jest wstrząs? Czy on i jego rodzina zapropnowali także Tobie wspólny wyjazd do jego siostry?
Czy pracujesz?
Jeżeli on ponownie wyjedzie z rodziną lekceważąc Twoje prośby, to chyba w tym czasie spakowałabym dziecko i siebie i wyprowadziła się, o ile jest taka możliwość.
Jeżeli Twój mąż nie zareaguje, tzn, że rzeczywiście jesteście mu zupelnie obojętni, nie kocha, nie zależy mu na rodzinie.
Niepokojący jest także fakt, że oprócz unikania obowiązków i prowadzenia jakby oddzielnego życia, nie ma między Wami intymności, czy brałaś pod uwagę inną kobietę w jego życiu, może warto przyjrzeć się problemowi z tej strony?
Zastanów sie i przemyśl, jeżeli Twoim zdaniem wykorzystałaś wszystkie możliwości w celu poprawienia Waszego wspólnego życia i nadal stoisz w tym samym miejscu, to może trzeba wziąć pod uwagę rozstanie?

4

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Niby zaproponowali wspólny wyjazd, ale dobrze wiedzą, że to niemożliwe, bo nasze dziecko nie usiedzi w samochodzie tyle godzin... Inna kobieta raczej nie wchodzi w grę, wiem że spotyka się z kolegami od tej jego pasji myslistwa.
Najgorsze jest to, że on robi wszystko za moimi plecami. Np na ten wyjazd do siostry do Warszawy umówił się już z kolegami na 11 listopada na marsz. A dowiedziałam się o tym bo jego kolega do mnie napisał że fajnie że jedziemy wszyscy razem. Później powiedziałam mojemu mężowi, że fajnie że razem jedziemy inze dlaczego mi nie powiedział wcześniej a on mi mówi, że on jedzie sam beze mnie... I wtedy właśnie puściły mi nerwy i powiedziałam, że jak pojedzie to nas więcej tu nie zobaczy...

5

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Twój małżonek zupełnie się z Tobą nie liczy.
Napisałaś, że nie docierają do niego żadne słowa- czy rozmawialiście o tym poważnie, ale na spokojnie? wypunktowałaś mu co Ci sprawia przykrość? Jak on się do tego odniósł?

6

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Twierdzi, że przesadzam

7 Ostatnio edytowany przez josz (2018-10-31 17:07:20)

Odp: Niby razem, a jednak osobno...
MalaMi231 napisał/a:

Niby zaproponowali wspólny wyjazd, ale dobrze wiedzą, że to niemożliwe, bo nasze dziecko nie usiedzi w samochodzie tyle godzin...

Na Twoim miejscu jednak podjęłabym takie ryzyko i scedowałabym na męża problem marudzącego w podróży dziecka (dotyczy wcześniejszych wyjazdów). Jednak w tych okolicznościach, jeśli na najbliższy wyjazd mąż nie bierze Ciebie pod uwagę, odpuściłabym. Uważam też, że jeśli postawiłaś sprawę jasno, tzn, że wyprowadzisz się, gdy on znowu wyjedzie, to raczej powinnaś dotrzymać słowa, bo groźby bez pokrycia nie robią wrażenia.

MalaMi231 napisał/a:

Inna kobieta raczej nie wchodzi w grę, wiem że spotyka się z kolegami od tej jego pasji myslistwa.

MalaMi231 napisał/a:

...mając wolny wieczór poszedł sobie do kolegów czy nie wiadomo gdzie...

Hmm, nie wiesz do końca gdzie jest i co robi.

8

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Na wcześniejsze wyjazdy nie dostałam propozycji, aby jechać.
Masz rację, że groźby bez pokrycia nie są nic warte... Wiem, że i tak pojedzie i mnie nie posłucha... Może spróbuję z nim jeszcze raz porozmawiać. Tylko nie wiem już jak z nim rozmawiać, jakich argumentów używać i tak dalej...

9

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Tego akurat nie wiem gdzie był w naszą rocznicę, bo nie pytałam. Widziałam tylko, jak wcześniej pisal ze swoim kolegą z polowań, więc pewnie z nim się spotkał.

10

Odp: Niby razem, a jednak osobno...
MalaMi231 napisał/a:

Na wcześniejsze wyjazdy nie dostałam propozycji, aby jechać.
Masz rację, że groźby bez pokrycia nie są nic warte... Wiem, że i tak pojedzie i mnie nie posłucha... Może spróbuję z nim jeszcze raz porozmawiać. Tylko nie wiem już jak z nim rozmawiać, jakich argumentów używać i tak dalej...

Może odpuść tymczasem sprawę tego wyjazdu, a skoncentruj się w rozmowie na innych problemach, takich jak jego udział w opiece nad dzieckiem, wspólnym spędzaniu czasu, sprawach intymnych, podziale obowiązków domowych, a także na wolnym czasie tylko dla Ciebie.
Nie napisałaś, czy pracujesz, czy masz możliwość wyjścia gdziekolwiek bez dziecka. Też Ci się należy czas tylko dla siebie.
Z tego, co piszesz wynika, że mąż żyje jak kawaler, a wszystkie obowiązki spadły na Ciebie. Skoncentruj się na zmianach w tej kwestii.

11

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Tak sobie przeczytałem ten wątek i ja tu nie widzę jakieś miłości z jego strony. Zapewne wasze małżeństwo było związane ze wspólnym dzieckiem. Zostało zawarte i wszyscy jakby zapomnieli, że Ty istniejesz i istnieje to dziecko. 2 zmarnowane lata, to wystarczająco by pozbyć się złudzeń.

12

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Studiuje, dziecko chodzi do żłobka.
Raz na może 3 miesiące gdzies wychodze

13

Odp: Niby razem, a jednak osobno...
MalaMi231 napisał/a:

Powiedziałam mojemu że jeśli pojedzie z nimi to więcej nie zobaczy w tym domu ani mnie ani młodego.

Jeśli nie masz zamiaru spełnić swojej groźby, to popełniasz błąd usiłując w ten sposób nakłonić męża (zresztą kogokolwiek) do określonego postępowania. Mało tego, groźby bez pokrycia jeszcze bardziej utwierdzają go w poczuciu swojej bezkarności i to bez względu na to co powie czy jak się zachowa. Ty z kolei pokazujesz swoją ogromną bezsilność.

MalaMi231 napisał/a:

Jak ja mam z nim rozmawiać? Jak mu wytłumaczyc że potrzebuje aby więcej czasu spędzał ze mną, z nami? Nie docierają do niego żadne słowa... on woli spędzać czas z kolegami, z tatą, z kimkolwiek byle nie być z nami...

Obawiam się, że niewiele jesteś w stanie tu zrobić, jeśli on tak wyraźnie pokazuje, że mu nie zależy. Trzeba choć odrobiny dobrej woli i zaangażowania w relację, aby chcieć wyjść Twoim oczekiwaniom naprzeciw. A już na pewno nie jesteś w stanie go zmusić, by to z Wami chciał spędzać swój wolny czas. W tym miejscu zupełnie naturalnie rodzi się pytanie co daje Ci ta relacja, jakie wartości do Twojego życia wnosi mąż? Bo szacunku, troski i wsparcia, o miłości nie wspominając, niestety zdecydowanie tu nie widzę. Co Cię tak naprawdę przy nim trzyma?

14

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Bardzo przykro się to czyta. Współczuje. Ani nie jest mężem ani ojcem. Niestety to się skończy tak jak się kończą takie związki. W końcu gdzieś spotkasz faceta któremu będzie na was zależeć i olejesz gościa. Wówczas on zacznie się dopiero starać - kiedy zauważy co ma do stracenia.

15

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Dalsza część historii Autorki:

MalaMi231 napisał/a:

Cóż, historia jest dość długa. Postaram się w skrócie.
Mieszkamy z mężem u teściów już 3.5 roku. Syn ma 3 lata. We wrześniu będzie nasza 4 rocznica ślubu. Ja studiuje dziennie, dostaje stypendium 650zl miesiecznie. Ja i teściowa to 2 różne osobowości, ciężko się dogadać.  Ona bardzo lubi rządzić, wszystkim i wszystkimi. Wiadomo, teraz kwarantanna, koronawirus.... Między innymi jedna historia z tym związana. W marcu pojechałam z dzieckiem do mojej mamy na noc, jednak rano obudziłam się z straszna gorączka i pojechałam na sor, jak się później okazało w tym czasie byl też mężczyzna zarażony covidem, więc musiałam być na kwarantannie. Myślałam, że mąż, teściowa zrozumieja, że to przecież nie specjalnie i nie moja wina że jestem na kwarantannie jednak tak mi się dostalo... Przecież to równie dobrze moglo się zdarzyć w innym szpitalu tym bliżej teściów... i w związku z tym dostałam od teściowej kategoryczny zakaz wyjeżdżania na noc do rodziców, nawet nie mogę ich za bardzo odwiedzać, ani oni mnie. Przed kwarantanna mąż też zabronił mi tego jak się okazało dlatego że to teściowa kazała mu zabronić mi wyjazdów do rodziny. Wcześniej sam mnie nawet tam zawoził...
Kolejna kwestia to mąż... Przykład z wczoraj: mam nawracająca anginę, byłam u laryngologa przepisał mi szczepionkę i tak dalej i zadzwoniłam do meza, aby dał mi pieniądze na to bo ja już nie mam. Zapytał ile, więc powiedziałam mu że nie wiem ile to może kosztować a on na to że w takim razie nie wie ile mi dać i się rozłączył. Później już nie odbierał telefonów. W tym miesiącu musiałam kupić sobie letnie opony do samochodu, opłacić przedszkole i zbieram pieniądze na wesele dla mojej najbliższej przyjaciółki... Mąż nie daje pieniędzy na nic. Ciuchy dla dziecka, części do samochodu, paliwo, jego rachunek za telefon wszystko muszę sama opłacać. Kiedyś oplacal przynajmniej przedszkole, teraz już nic. Ciągle slysze, że odkłada na remont domu u jego ciotki, abyśmy tam zamieszkali. Z tym, że np w poprzednim miesiącu znalazłam przez przypadek fakturę na 3tys za jakąś część do jego karabinu ( jest myśliwym, ciągle kupuje jakieś bronie i tak dalej). Nie tak dawno tez za 3tys kupił sobie ciuchy do strzelania... Remont miał zacząć w kwietniu, potem mówił że w maju, teraz jest czerwiec i nadal nic nie zaczął. Na początku się nam układało, jeśli go o coś poprosiłam np żeby odkurzył itp. robił to. Potem stopniowo to zanikalo, teraz nie robi dosłownie nic, na nic nie daje pieniędzy, muszę sobie sama radzić ze wszystkim. Pracuje u ojca w firmie, nie ma go po 12h w domu, ja żeby nie widzieć się z teściową siedzę z dzieckiem zaszyta w jednym pokoju... Nie wiem, czy ja przesadzam? Czy rzeczywiście powinnam czekać aż odłoży te pieniądze na remont? (Z tym że z wesela mamy odłożone 20tys, sprzedał swój samochód za kolejne 20tys, więc moim zdaniem mamy za co zacząć ten remont chyba że po prostu te pieniądze wydał na broń bo ja nie mam dostępu do żadnych kont bankowych)
2 lata temu kupił mi samochód - Złomka. Na początku to jakoś jeździło, woziłam dziecko do żłobka, a ja jeździłam na studia. Jednak mówiłam mu że coraz gorzej z tym autem, że nie da się jeździć i się boje nim jeździć tym bardziej z dzieckiem, jednak nie robił z tym nic. Moja mama dołożyła mi na inne auto, bo nie mogła już patrzeć na to wszystko i bała się że niedługo zginiemy w tym zlomku...
Próbowałam z nim rozmawiać nie raz. Na samym początku też mieliśmy kłótnie o pieniądze i auto, ponieważ wystawił sobie samochód bez mojej wiedzy i sprzedał go też bez mojej wiedzy... Rozumiem, że to było jego auto, ale serio? Tak się robi w małżeństwie? Wtedy tłumaczyłam mu że jesteśmy już w małżeństwie i nie ma już ją i ty tylko jesteśmy my... jednak nic nie dociera do niego. Z tym że u jego rodziców jest to normalne. Każdy z nich ma swoje konto nikt nic nie wie na co wydaje pieniądze ile zarabia itp... ja też nir wiem ile on zarabia. Jeśli mam jakąś dodatkowa gotówkę też nie mogę mu o tym powiedzieć, bo on od razu wie na co wydać moje pieniądze.
Tak jak wspominałam teraz bardzo często choruje, dosłownie co miesiąc. Powiedział mi że skoro sobie choruje to mam sobie sama kupować leki bo on nie będzie na mnie tracił pieniędzy. Zresztą tak samo jest z lekami dla dziecka. Ostatnio gdy dziecko było chore, trzeba było kupić antybiotyk, nie miałam tyle pieniędzy więc go poprosiłam żeby mi dał. Rzucił mi 50zl i powiedział że to ostatni raz gdy daje mi jakąś kasę. Powiedziałam że to nie mi daje tylko dziecku, jednak on stwierdził że nasze dziecko ma 500 plus i ja mam sobie tak rozporządzać tym 500zl żeby mi starczyło na wszystko dla dziecka...

16

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

poczekaj jeszcze kolejne dwa lata, może wtedy w końcu zauważysz, ze wyszłaś za mąż za buraka.

17

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Ale jakiej ty rady oczekujesz? Przecież on traktuje Cię gorzej jak psa. I mam tu na myśli psiaka przy budzie, zapomnianego i niechcianego.

18

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Tu nie ma chyba czego ratować...gdyby jeszcze oprócz tych wszystkich rzeczy, które wymienilas była jakaś iskra między wami, jego zapewnienia o miłości, czułość, wsparcie i pomoc to jeszcze byłoby o co walczyć. Wy nie macie nic. Jedyne co was łączy to dziecko, dom, papier i kawałek metalu na palcu. To z pozoru dużo, Ale dla mnie to nie byłoby wystarczająco. Wolałabym odwrotnie.

19

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Tak sobie dedukuję na podstawie tego, co napisałaś w pierwszym poście, ale chciałabym się upewnić czy to ciąża było powodem, że wzięliście ślub?

Przykro mi to pisać, ale z jego strony nie widzę ani szacunku do Ciebie, ani zwykłej troski, ani tym bardziej miłości. On zachowuje się jakbyś była dla niego wyłącznie problemem, który jakimś dziwnym trafem znalazł się w jego życiu. Wiem, że to jest przykre, co napisałam, ale z boku tak to niestety wygląda.

Poruszyłaś kwestię pieniędzy - moim zdaniem powinnaś sprawdzić czy aby na pewno jeszcze stać Was na ten remont, bowiem jeśli wcześniej nie stanowiły one dla niego tak drażliwego tematu, a przynajmniej nic o tym nie wspomniałaś, a teraz każdy wydatek wyraźnie go irytuje, to może rzeczywiście sobie pofolgował, pieniądze rozpuścił, a teraz gra na zwłokę i stąd opóźnienie. Jeśli nie macie rozdzielności majątkowej, to masz pełne prawo wiedzieć jak wyglądają Wasze finanse. To raz, a dwa - nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale jeśli nie uzgodniliście tego wspólnie, a oddzielne konta zostały Ci narzucone, do konta męża nie masz dostępu, przy czym on nie pokrywa nawet podstawowych, wspólnych wydatków w sytuacji, kiedy Ciebie na to nie stać, to nie jest to nic innego, jak przemoc finansowa.

Czy Ty w ogóle masz w tym związku cokolwiek do powiedzenia? Czy jest coś, zostaje z Tobą ustalone, Ty i Twoje zdanie są brane pod uwagę, czy zawsze Ty musisz się po prostu dostosować?

20 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2020-06-14 00:21:34)

Odp: Niby razem, a jednak osobno...

Co Ty jeszcze robisz z tym burakiem? Dlaczego dajesz się tak traktować? Przecież on Cię nie kocha ani nie szanuje. Nie zdziwiłabym się gdyby miał kochankę. Co to za ojciec i mąż , który nie wychowuje własnego dziecka i nie daje Wam pieniędzy. Uciekaj. Radzisz sobie sama świetnie, nic się nie zmieni jak odejdziesz - on Wam w niczym nie pomaga i nie będzie pomagał, nie łudź się. Nie pozwól by dziecko patrzyło na to wszystko.. i w przyszłości też tak Cię traktowało. Odejdź.

Posty [ 20 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Niby razem, a jednak osobno...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024