Mój chłopak utrzymuje regularny kontakt ze swoją byłą dziewczyna, na FB cały czas widzę ją między jego rozmowami. Kiedy go zapytałam czemu tak jest to oczywiście powiedział że wymyślam, ona do niego napisała itd. Ostatnio nie wytrzymałam i przejrzałam jego rozmowy z nią (wiem że to słabe, ale nie dawało mi to spokoju) i okazało się że nie tylko piszą ale i dzwonią do siebie i spotykają się na rozmowę i fajeczkę gdy jestem w pracy. Bardzo mnie to zabolało, poczułam się oszukiwana...
Powinnam mu powiedzieć że wiem o tych rozmowach i spotkaniach ale przy okazji zdradzić się że przejrzałam jego rozmowy... Nie mogę mu teraz zaufać, wydaje mi się że jak jestem w pracy to oni gdzieś idą na pogaduchy...
Porozmawiaj z nim zamiast sie męczyć czy snuc domysły, przecież nie będziesz go ciągłe sprawdzać bo to słabsze niz przyznanie sie do tego co zrobiłaś
On nadal coś czuje do byłej i nie ma ochoty się z nią rozstawać. Zaakceptuj życie w trójkącie albo szukaj innego chłopaka.
Jakie życie w trójkącie? To już nie można być w dobrych relacjach z ex?
Ja bym raczdj Autorki zachowanie przemyślała i skąd w niej taka niepewność i brak poczucia własnej wartości.
Dojrzali ludzie potrafią ze sobą rozmawiać i utrzymują kontakty z innymi.
Jemu nie ufasz, a sama nadużywasz jego zaufania, nie widzisz tego? Brzydzi mnie taki sposób postępowania i myślenia.
Tak jak napisała Loka, masz chyba niskie poczucie własnej wartości i nad tym powinnaś się zastanawiać. To, że spotyka się na pogaduchy z byłą, czy z nią pisze, nie oznacza że Cię zdradza.
Dojrzali ludzie potrafią ze sobą rozmawiać i utrzymują kontakty z innymi.
Jemu nie ufasz, a sama nadużywasz jego zaufania, nie widzisz tego? Brzydzi mnie taki sposób postępowania i myślenia.
Tak jak napisała Loka, masz chyba niskie poczucie własnej wartości i nad tym powinnaś się zastanawiać. To, że spotyka się na pogaduchy z byłą, czy z nią pisze, nie oznacza że Cię zdradza.
Dla niektórych dziewczyn na tym forum mam wrażenie ze nawet zdrada byłaby rzeczą normalna.
Ona ma niskie poczucie wartości?
Niby czemu? Bo nie uważa tego co robi jej facet za normalna rzecz?
Nie, to nie jest normalne ze jej facet spotyka się z była i jej o tym nie informuje.
To nie ona ma problem.
I przestańcie wsYtsko argumentować niskim poczuciem wartości.
7 2018-10-04 09:58:04 Ostatnio edytowany przez Pokręcona Owieczka (2018-10-04 09:58:50)
Pokręcona Owieczka napisał/a:Dojrzali ludzie potrafią ze sobą rozmawiać i utrzymują kontakty z innymi.
Jemu nie ufasz, a sama nadużywasz jego zaufania, nie widzisz tego? Brzydzi mnie taki sposób postępowania i myślenia.
Tak jak napisała Loka, masz chyba niskie poczucie własnej wartości i nad tym powinnaś się zastanawiać. To, że spotyka się na pogaduchy z byłą, czy z nią pisze, nie oznacza że Cię zdradza.Dla niektórych dziewczyn na tym forum mam wrażenie ze nawet zdrada byłaby rzeczą normalna.
Ona ma niskie poczucie wartości?
Niby czemu? Bo nie uważa tego co robi jej facet za normalna rzecz?
Nie, to nie jest normalne ze jej facet spotyka się z była i jej o tym nie informuje.
To nie ona ma problem.
I przestańcie wsYtsko argumentować niskim poczuciem wartości.
Rozumiem, że dla Ciebie sprawdzanie, kontrola, inwigilacja, są normalnymi rzeczami, i każdy ma prawo do wglądu w cudze sprawy?
Napiszę od razu, to nie jest normalne. To jest chore. Autorka jeśli nie ma niskiego poczucia wartości, to na pewno nie jest pewna siebie i tego chłopaka, który nie robi niczego złego pisząc, czy spotykając się ze swoją ex. A gdyby to nie była ex, to byłoby ok? Czy od razu powinno się zakazać kontaktów z płcią przeciwną?
Poza tym, on nie ukrywał przed nią, że się z nią kontaktuje.
Kajlana napisał/a:Pokręcona Owieczka napisał/a:Dojrzali ludzie potrafią ze sobą rozmawiać i utrzymują kontakty z innymi.
Jemu nie ufasz, a sama nadużywasz jego zaufania, nie widzisz tego? Brzydzi mnie taki sposób postępowania i myślenia.
Tak jak napisała Loka, masz chyba niskie poczucie własnej wartości i nad tym powinnaś się zastanawiać. To, że spotyka się na pogaduchy z byłą, czy z nią pisze, nie oznacza że Cię zdradza.Dla niektórych dziewczyn na tym forum mam wrażenie ze nawet zdrada byłaby rzeczą normalna.
Ona ma niskie poczucie wartości?
Niby czemu? Bo nie uważa tego co robi jej facet za normalna rzecz?
Nie, to nie jest normalne ze jej facet spotyka się z była i jej o tym nie informuje.
To nie ona ma problem.
I przestańcie wsYtsko argumentować niskim poczuciem wartości.Rozumiem, że dla Ciebie sprawdzanie, kontrola, inwigilacja, są normalnymi rzeczami, i każdy ma prawo do wglądu w cudze sprawy?
Napiszę od razu, to nie jest normalne. To jest chore. Autorka jeśli nie ma niskiego poczucia wartości, to na pewno nie jest pewna siebie i tego chłopaka, który nie robi niczego złego pisząc, czy spotykając się ze swoją ex. A gdyby to nie była ex, to byłoby ok? Czy od razu powinno się zakazać kontaktów z płcią przeciwną?
Poza tym, on nie ukrywał przed nią, że się z nią kontaktuje.
A to powiedział jej ze się spotykają?
9 2018-10-04 10:12:09 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2018-10-04 10:13:55)
Nie ma nic złego w spotykaniu się z byłą. Jedyny problem jaki widzę, to taki, że ci o tym nie powiedział i się odżegnuje. To budzi podejrzenia, ze była nie jest dla niego zamkniętym rozdziałem.
Edit. Zapomniałem dodać, że go nie kochasz jeśli przeglądasz mu telefon. Więc może czas poszukać prawdziwej miłości, takiej opartej na zaufaniu.
Pokręcona Owieczka napisał/a:Kajlana napisał/a:Dla niektórych dziewczyn na tym forum mam wrażenie ze nawet zdrada byłaby rzeczą normalna.
Ona ma niskie poczucie wartości?
Niby czemu? Bo nie uważa tego co robi jej facet za normalna rzecz?
Nie, to nie jest normalne ze jej facet spotyka się z była i jej o tym nie informuje.
To nie ona ma problem.
I przestańcie wsYtsko argumentować niskim poczuciem wartości.Rozumiem, że dla Ciebie sprawdzanie, kontrola, inwigilacja, są normalnymi rzeczami, i każdy ma prawo do wglądu w cudze sprawy?
Napiszę od razu, to nie jest normalne. To jest chore. Autorka jeśli nie ma niskiego poczucia wartości, to na pewno nie jest pewna siebie i tego chłopaka, który nie robi niczego złego pisząc, czy spotykając się ze swoją ex. A gdyby to nie była ex, to byłoby ok? Czy od razu powinno się zakazać kontaktów z płcią przeciwną?
Poza tym, on nie ukrywał przed nią, że się z nią kontaktuje.A to powiedział jej ze się spotykają?
A jak ma czuć się pewnie skoro dochodzi do takich sytuacji?
Tego czy facet/ kobieta nie zdradzi nigdy nie można bc pewnym.
Można jedynie się tym nie przejmować i nie myśleć o tym jeśli nie ma się powodów.
Kajlana, o takich rzeczach się rozmawia. Jeśli ona nie akceptuje takich rzeczy, to powinna mu o tym powiedzieć, lub postawić ultimatum.
Autorka natomiast posunęła się do najgorszego i tego nie jestem w stanie ani zrozumieć, ani zaakceptować.
Pogadaj z nim po prostu. Jeśli nie odpowiada ci to ze twój facet kontaktuje się z ex to mu o tym powiedz. Może przestanie może nie. Jeśli nadal to będzie robił a tobie nadal będzie to przeszkadzało i utrudniało relacje to będziesz musiała zdecydować czy chcesz z nim być czy nie.
Ja tez na początku związku kontaktowałam się z moim ex, z tym ze informowałam swojego obecnego faceta o tym.
Jemu się to bardzo nie podobało( bo po prostu był zazdrosny i niepewny , co jest wg mnie najnormalniejsza rzeczą na świecie) mimo ze nie zabraniał mi tego widziałam ze go to stresuje. Sama zdecydowałam się zarwac kontakt z ex.
Kajlana, o takich rzeczach się rozmawia. Jeśli ona nie akceptuje takich rzeczy, to powinna mu o tym powiedzieć, lub postawić ultimatum.
Autorka natomiast posunęła się do najgorszego i tego nie jestem w stanie ani zrozumieć, ani zaakceptować.
Tak, właśnie porozmawiać
Kajlana, o takich rzeczach się rozmawia. Jeśli ona nie akceptuje takich rzeczy, to powinna mu o tym powiedzieć, lub postawić ultimatum.
Autorka natomiast posunęła się do najgorszego i tego nie jestem w stanie ani zrozumieć, ani zaakceptować.
Sprawdzenie telefonu to najgorsza rzecz na swiecie?
Uwierz mi są gorsze rzeczy które dzieją się w związku.
Autorki, na twoim miejscu nie mówiłabym mu tego ze sprawdziłam telefon. Spytaj się go czy spotyka się ze swoją ex. Przy okazji zobaczysz czy potrafi być szczery.
Sprawdzanie telefonu to brak zaufania.
A brak zaufania to poczatek konca. Wszystkie te gorsze rzeczy wynikają właśnie z tego.
Pomijając fakt, jak chore jest to, że dziewczyna wybitnie kontrolująca swojego faceta doradza publicznie innej takie samo zachowanie
Sprawdzenie telefonu to najgorsza rzecz na swiecie?
Uwierz mi są gorsze rzeczy które dzieją się w związku.
Jeśli dzieją się jeszcze gorsze rzeczy w związku, to co to za związek?
Wyznajesz zasadę, że kontrola to najwyższa forma zaufania?
Ja nie kontroluje i nie sprawdzam po kryjomu telefonu swojego faceta.
Poza tym brak zaufanie nie jest wynikiem sprawdzania telefonu tltko odwrotnie.
Miała powod tobą prawdzila inaczej pewnie nie dowiedziałaby się o potajemnych spotkaniach skoro do tej pory nie raczył powiedzieć
19 2018-10-04 10:58:49 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2018-10-04 11:01:53)
Poza tym brak zaufanie nie jest wynikiem sprawdzania telefonu tltko odwrotnie.
Miała powod tobą prawdzila inaczej pewnie nie dowiedziałaby się o potajemnych spotkaniach skoro do tej pory nie raczył powiedzieć
Dowiedziała się i jest w D. Nie może mu powiedzieć, bo się wyda, że skrewiła i nie dowie się teraz, czy on dalej czuje mięte do byłej, czy tylko się przyjaźnią. Empatia, to ważne słowo w tym równaniu. Posiadasz Kajlana? To teraz wyobraź sobie, że twój facet przegląda Ci telefon. Jak się czujesz? Tak szczerze!
A co się dziwić?
Skoro dziewczyna mu robi jazdy o rozmowy to ma się przyznać, że razem chodzą palić?
Facet dokładnie wie, co się stanie wtedy.
W dalszym ciągu nie oznacza to zdrady ani fizycznej ani emocjonalnej. Ludzie mogą mieć dobry kontakt z ex. Jedni to potrafią inni nie. Skoro ze sobą zerwali to widocznie był powód tego zerwania.
Ja bym dała im żyć. Po cholerę facet chciałby być w związku z Autorką i spotykać się jednocześnie z ex?
Poza tym standardowo - gdyby chciał, żeby ona nie wiedziała to by wiadomości kasował.
21 2018-10-04 11:04:40 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2018-10-04 11:06:13)
Wyobraziłem sobie sytuację, gdy dziewczyna pyta mnie o kontakt z byłą i mi nie wierzy, kiedy mówię, że to ona napisała, pokazuje jej rozmowę, bo tak bym pewnie zrobił, a ona dalej mi nie wierzy. Jestem prawie pewien, że bym zerwał.
Edit. A robienie jazd z tego powodu, to byłby absolutny koniec. I poczucie szczęścia, że to stało się wcześniej nie później.
A ja po czesci Autorke rozumiem. Nie jestem zwolenniczka inwigilacji i nie sprawdzam mezowi telefonu i poczty, nie otwieram listow adresowanych do niego nawet z Zusu ale ja.. nie mam powodow by nie ufac. Autorka najlepiej wie czy te powody partner jej daje i widocznie niekoniecznie miala podstawy by wierzyc ze kontakt jest tylko inicjatywa ex a nie jej partnera. Nie napisala tego wprost ale wynika, ze jednak nie tylko ex sie odzywa do jej chlopaka, on rowniez ja zaczepia. Gdyby on byl ok to powiedzialby wprost - tak mamy kontakt, tak pisujemy do siebie widujemy sie nawet i spotykamy itp. Nic zlego jednak nie robie, badz spokojna, kocham Ciebie. Tymczasem on przekonuje Autorke ze to tylko ex inicjuje te kontakty a o spotkaniach nawet sie nie zajaknal. Czy to jest fair? Czy to serio nie wzbudziloby Waszych podejrzen? Bo ja przyznam szczerze ze moje owszem. Gdyby mi maz powiedzial - wiesz pisuje czasem z kolezanka to moze nie bylabym zachwycona ale nie weszylabym. Gdyby to jednak robil w tajemnicy i potem tlumaczyl ze nie chcial mowic bo wie ze jestem zazdrosnym typem kobiety to sorry ale to jest zachowanie ponizej pasa. Czyli co ja tez mam prawo potajemnie robic pewne rzeczy gdy wiem ze mezowi niekoniecznie by sie podobaly? To jest to budowanie zaufania?
Poza tym nie badzmy hipokrytami. Gdyby kazdy mial polegac tylko na zaufaniu i wierze w slowa partnera gdy mu cos ewidentnie "smierdzi" w zwiazku to 90% zdradzanych zylaby nadal w blogiej nieswiadomosci bycia robionym na prawo i lewo przez niewiernych partnerow gdyz opierajac sie jedynie na "rozmowach" typu zdradzasz mnie? uslyszeliby raczej zawsze "no oczywiscie ze nie". A co do tego czemu ktos mialby zdradzac partnera z ex to nie takie historie juz bywaly. Czasem ex okazuje sie miec zwyczajnie lepszy charakter albo byc lepszy/a w lozku niz obecny partner ale inne argumenty przesadzajac o pozostaniu w obecnej relacji.
A ja po czesci Autorke rozumiem. Nie jestem zwolenniczka inwigilacji i nie sprawdzam mezowi telefonu i poczty, nie otwieram listow adresowanych do niego nawet z Zusu
ale ja.. nie mam powodow by nie ufac. Autorka najlepiej wie czy te powody partner jej daje i widocznie niekoniecznie miala podstawy by wierzyc ze kontakt jest tylko inicjatywa ex a nie jej partnera. Nie napisala tego wprost ale wynika, ze jednak nie tylko ex sie odzywa do jej chlopaka, on rowniez ja zaczepia. Gdyby on byl ok to powiedzialby wprost - tak mamy kontakt, tak pisujemy do siebie widujemy sie nawet i spotykamy itp. Nic zlego jednak nie robie, badz spokojna, kocham Ciebie. Tymczasem on przekonuje Autorke ze to tylko ex inicjuje te kontakty a o spotkaniach nawet sie nie zajaknal. Czy to jest fair? Czy to serio nie wzbudziloby Waszych podejrzen? Bo ja przyznam szczerze ze moje owszem. Gdyby mi maz powiedzial - wiesz pisuje czasem z kolezanka to moze nie bylabym zachwycona ale nie weszylabym. Gdyby to jednak robil w tajemnicy i potem tlumaczyl ze nie chcial mowic bo wie ze jestem zazdrosnym typem kobiety to sorry ale to jest zachowanie ponizej pasa. Czyli co ja tez mam prawo potajemnie robic pewne rzeczy gdy wiem ze mezowi niekoniecznie by sie podobaly? To jest to budowanie zaufania?
Poza tym nie badzmy hipokrytami. Gdyby kazdy mial polegac tylko na zaufaniu i wierze w slowa partnera gdy mu cos ewidentnie "smierdzi" w zwiazku to 90% zdradzanych zylaby nadal w blogiej nieswiadomosci bycia robionym na prawo i lewo przez niewiernych partnerow gdyz opierajac sie jedynie na "rozmowach" typu zdradzasz mnie? uslyszeliby raczej zawsze "no oczywiscie ze nie". A co do tego czemu ktos mialby zdradzac partnera z ex to nie takie historie juz bywaly. Czasem ex okazuje sie miec zwyczajnie lepszy charakter albo byc lepszy/a w lozku niz obecny partner ale inne argumenty przesadzajac o pozostaniu w obecnej relacji.
W końcu odezwał się ktoś normalnie podchodzący do pewnych kwestii.
Bo większość tutaj osób:
Nie ma zaufania= brak poczucia właśnie wartosc
Przejrzy telefon=brak poczucia własnej wartości
Przeszkadzają pewne kwestie w związku= brak poczucia własnej wartości
Potajemne spotkania z ex = potajemnie się spotyka bo wie ze obecna miałaby coś przeciwko
Ja ja pier...
Feniks, ale czy to daje jej prawo do grzebania w jego rzeczach i czytanie prywatnych korespondencji, nie.
Oczywiście, że skoro ma podejrzenia, to może przestać mu ufać, ale tak jak pisałam, powinni o tym porozmawiać, a nie robić krecią robotę.
Należy ustalić zasady i szanować granice partnera, a nie oszukiwać z premedytacją o jakiej piszesz.
Możliwe, że on właśnie nie mówił jej o spotkaniach z ex, tylko dlatego, że wiedział że rozpęta się piekło, mimo iż nie robi nic złego.
Nie wiemy w jakich okolicznościach tamten związek się rozpadł, ile trwał, jakie mają ze sobą relacje, ale skoro nadal utrzymują kontakt, to musieli się rozejść w cywilizowanych warunkach. Autorka jest jest po prostu zazdrosna i nie akceptuje żadnych kontaktów z byłymi. Może uważa, że tamta im zagraża?
feniks35 napisał/a:A ja po czesci Autorke rozumiem. Nie jestem zwolenniczka inwigilacji i nie sprawdzam mezowi telefonu i poczty, nie otwieram listow adresowanych do niego nawet z Zusu
ale ja.. nie mam powodow by nie ufac. Autorka najlepiej wie czy te powody partner jej daje i widocznie niekoniecznie miala podstawy by wierzyc ze kontakt jest tylko inicjatywa ex a nie jej partnera. Nie napisala tego wprost ale wynika, ze jednak nie tylko ex sie odzywa do jej chlopaka, on rowniez ja zaczepia. Gdyby on byl ok to powiedzialby wprost - tak mamy kontakt, tak pisujemy do siebie widujemy sie nawet i spotykamy itp. Nic zlego jednak nie robie, badz spokojna, kocham Ciebie. Tymczasem on przekonuje Autorke ze to tylko ex inicjuje te kontakty a o spotkaniach nawet sie nie zajaknal. Czy to jest fair? Czy to serio nie wzbudziloby Waszych podejrzen? Bo ja przyznam szczerze ze moje owszem. Gdyby mi maz powiedzial - wiesz pisuje czasem z kolezanka to moze nie bylabym zachwycona ale nie weszylabym. Gdyby to jednak robil w tajemnicy i potem tlumaczyl ze nie chcial mowic bo wie ze jestem zazdrosnym typem kobiety to sorry ale to jest zachowanie ponizej pasa. Czyli co ja tez mam prawo potajemnie robic pewne rzeczy gdy wiem ze mezowi niekoniecznie by sie podobaly? To jest to budowanie zaufania?
Poza tym nie badzmy hipokrytami. Gdyby kazdy mial polegac tylko na zaufaniu i wierze w slowa partnera gdy mu cos ewidentnie "smierdzi" w zwiazku to 90% zdradzanych zylaby nadal w blogiej nieswiadomosci bycia robionym na prawo i lewo przez niewiernych partnerow gdyz opierajac sie jedynie na "rozmowach" typu zdradzasz mnie? uslyszeliby raczej zawsze "no oczywiscie ze nie". A co do tego czemu ktos mialby zdradzac partnera z ex to nie takie historie juz bywaly. Czasem ex okazuje sie miec zwyczajnie lepszy charakter albo byc lepszy/a w lozku niz obecny partner ale inne argumenty przesadzajac o pozostaniu w obecnej relacji.W końcu odezwał się ktoś normalnie podchodzący do pewnych kwestii.
Bo większość tutaj osób:
Nie ma zaufania= brak poczucia właśnie wartosc
Przejrzy telefon=brak poczucia własnej wartości
Przeszkadzają pewne kwestie w związku= brak poczucia własnej wartości
Potajemne spotkania z ex = potajemnie się spotyka bo wie ze obecna miałaby coś przeciwko
Ja ja pier...
No niestety mam wrazenie ze powoli przestaje sie rozrozniac poczucie wartosci od zdrowego rozsadku, ktory kaze nieraz pewne rzeczy weryfikowac. Tak jak mowie, nie mam tego typu problemow i dylematow (i obym nie musiala miec) ale gdybym nie daj Boze stanela przed takowymi to juz wole byc "ta swiadoma sytuacji i bez poczucia wartosci" niz "ta nieswiadoma poroża ale z wysokim mniemaniem o swojej wartosci jako partnerki"
Nic nie usprawiedliwia tego ze on nie jest w stosunku do niej szczery!!! Ze ukrywa pewne fakty.
Nic.
Ostatnio pewna aktorka miała poślubić pewnego koszykarza i zaprosiła na wesele swojego byłego, jednak do ślubu nie doszło. Przypadek ? nie sądzę
Nic nie usprawiedliwia tego ze on nie jest w stosunku do niej szczery!!! Ze ukrywa pewne fakty.
Nic.
Oboje są siebie warci. Lepiej dla nich, by się rozstali. I dorośli.
Feniks, ale czy to daje jej prawo do grzebania w jego rzeczach i czytanie prywatnych korespondencji, nie.
Oczywiście, że skoro ma podejrzenia, to może przestać mu ufać, ale tak jak pisałam, powinni o tym porozmawiać, a nie robić krecią robotę.
Należy ustalić zasady i szanować granice partnera, a nie oszukiwać z premedytacją o jakiej piszesz.
Możliwe, że on właśnie nie mówił jej o spotkaniach z ex, tylko dlatego, że wiedział że rozpęta się piekło, mimo iż nie robi nic złego.
Nie wiemy w jakich okolicznościach tamten związek się rozpadł, ile trwał, jakie mają ze sobą relacje, ale skoro nadal utrzymują kontakt, to musieli się rozejść w cywilizowanych warunkach. Autorka jest jest po prostu zazdrosna i nie akceptuje żadnych kontaktów z byłymi. Może uważa, że tamta im zagraża?
Owieczka dla mnie argument "nie mowilem Ci bo wiedzialem ze bedziesz zla" to argument ponizej pasa i dobry dla dzieci bo sa jeszcze na tyle spolecznie i emocjonalnie nierozwinete ze uciekaja sie do takich metod by uniknac nieprzyjemnych konsekwencji swych dzialan. Jak juz partner Autorki chcial byc fair to powinien powiedziec - wybacz ale bede sie spotykal nawet jesli Ci sie to nie podoba. Masz wybor, albo mi zaufasz ze zalezy mi tylko na Tobie albo bedziemy drzec o to koty, ewentualnie zastanowimy sie czy warto zyc w takiej relacji bez zaufania.
Co do sprawdzania i grzebania to tak jak mowie chwalebne to nie jest na pewno ale czasem nie da rady inaczej gdy ma sie jakies podstawy. Mysle ze matka mojej kolezanki, ktora dzieki przejrzeniu rzeczy meza dowiedziala sie ze od 2 lat jest zdradzana (a juz od 6 mscy cos jej nie pasowalo) nie ma powodu by czuc do siebie o to niesmak tylko raczej zadowolenie bo inaczej dalej by zyla w klamstwie. Nie przyszloby tez do glowy ani mi ani nikomu z grona jej znajomych by ja o to besztac.
A ja po czesci Autorke rozumiem. Nie jestem zwolenniczka inwigilacji i nie sprawdzam mezowi telefonu i poczty, nie otwieram listow adresowanych do niego nawet z Zusu
ale ja.. nie mam powodow by nie ufac. Autorka najlepiej wie czy te powody partner jej daje i widocznie niekoniecznie miala podstawy by wierzyc ze kontakt jest tylko inicjatywa ex a nie jej partnera. Nie napisala tego wprost ale wynika, ze jednak nie tylko ex sie odzywa do jej chlopaka, on rowniez ja zaczepia. Gdyby on byl ok to powiedzialby wprost - tak mamy kontakt, tak pisujemy do siebie widujemy sie nawet i spotykamy itp. Nic zlego jednak nie robie, badz spokojna, kocham Ciebie. Tymczasem on przekonuje Autorke ze to tylko ex inicjuje te kontakty a o spotkaniach nawet sie nie zajaknal. Czy to jest fair? Czy to serio nie wzbudziloby Waszych podejrzen? Bo ja przyznam szczerze ze moje owszem. Gdyby mi maz powiedzial - wiesz pisuje czasem z kolezanka to moze nie bylabym zachwycona ale nie weszylabym. Gdyby to jednak robil w tajemnicy i potem tlumaczyl ze nie chcial mowic bo wie ze jestem zazdrosnym typem kobiety to sorry ale to jest zachowanie ponizej pasa. Czyli co ja tez mam prawo potajemnie robic pewne rzeczy gdy wiem ze mezowi niekoniecznie by sie podobaly? To jest to budowanie zaufania?
Poza tym nie badzmy hipokrytami. Gdyby kazdy mial polegac tylko na zaufaniu i wierze w slowa partnera gdy mu cos ewidentnie "smierdzi" w zwiazku to 90% zdradzanych zylaby nadal w blogiej nieswiadomosci bycia robionym na prawo i lewo przez niewiernych partnerow gdyz opierajac sie jedynie na "rozmowach" typu zdradzasz mnie? uslyszeliby raczej zawsze "no oczywiscie ze nie". A co do tego czemu ktos mialby zdradzac partnera z ex to nie takie historie juz bywaly. Czasem ex okazuje sie miec zwyczajnie lepszy charakter albo byc lepszy/a w lozku niz obecny partner ale inne argumenty przesadzajac o pozostaniu w obecnej relacji.
Jeśli mam podejrzenia, że partner mnie zdradza. To weryfikuje je poprzez rozmowę z partnerem i rozwianie wątpliwości. Temat nie jest zakończony, do momentu, gdy wątpliwości nie zostaną rozwiane.
31 2018-10-04 11:51:17 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-10-04 11:54:57)
feniks35 napisał/a:A ja po czesci Autorke rozumiem. Nie jestem zwolenniczka inwigilacji i nie sprawdzam mezowi telefonu i poczty, nie otwieram listow adresowanych do niego nawet z Zusu
ale ja.. nie mam powodow by nie ufac. Autorka najlepiej wie czy te powody partner jej daje i widocznie niekoniecznie miala podstawy by wierzyc ze kontakt jest tylko inicjatywa ex a nie jej partnera. Nie napisala tego wprost ale wynika, ze jednak nie tylko ex sie odzywa do jej chlopaka, on rowniez ja zaczepia. Gdyby on byl ok to powiedzialby wprost - tak mamy kontakt, tak pisujemy do siebie widujemy sie nawet i spotykamy itp. Nic zlego jednak nie robie, badz spokojna, kocham Ciebie. Tymczasem on przekonuje Autorke ze to tylko ex inicjuje te kontakty a o spotkaniach nawet sie nie zajaknal. Czy to jest fair? Czy to serio nie wzbudziloby Waszych podejrzen? Bo ja przyznam szczerze ze moje owszem. Gdyby mi maz powiedzial - wiesz pisuje czasem z kolezanka to moze nie bylabym zachwycona ale nie weszylabym. Gdyby to jednak robil w tajemnicy i potem tlumaczyl ze nie chcial mowic bo wie ze jestem zazdrosnym typem kobiety to sorry ale to jest zachowanie ponizej pasa. Czyli co ja tez mam prawo potajemnie robic pewne rzeczy gdy wiem ze mezowi niekoniecznie by sie podobaly? To jest to budowanie zaufania?
Poza tym nie badzmy hipokrytami. Gdyby kazdy mial polegac tylko na zaufaniu i wierze w slowa partnera gdy mu cos ewidentnie "smierdzi" w zwiazku to 90% zdradzanych zylaby nadal w blogiej nieswiadomosci bycia robionym na prawo i lewo przez niewiernych partnerow gdyz opierajac sie jedynie na "rozmowach" typu zdradzasz mnie? uslyszeliby raczej zawsze "no oczywiscie ze nie". A co do tego czemu ktos mialby zdradzac partnera z ex to nie takie historie juz bywaly. Czasem ex okazuje sie miec zwyczajnie lepszy charakter albo byc lepszy/a w lozku niz obecny partner ale inne argumenty przesadzajac o pozostaniu w obecnej relacji.Jeśli mam podejrzenia, że partner mnie zdradza. To weryfikuje je poprzez rozmowę z partnerem i rozwianie wątpliwości. Temat nie jest zakończony, do momentu, gdy wątpliwości nie zostaną rozwiane.
Tak bo kazdy zdradzacz zapytany w rozmowie czy zdradza powie szczerze taaak.
Jesli dla Ciebie rozmowa jest jedynym wyznacznikiem faktow to zycze powodzenia. Ja, jesli poczuje ze cos jest nie halo, to oczywiscie zaczne od rozmowy ale jesli mnie to nie przekona i bede miala dalsze lub kolejne podejrzenia to zweryfikuje fakty.
Edit:Jak dlugo jestes w zwiazku Puchaty? Bo mam wrazenie ze albo krotko albo wcale i stad te utopijne wizje ze zwiazek to taki krysztal gdzie nikt nigdy nie kreci, nie oszukuje a jak juz to przyznaje sie do wszystkiego jak na spowiedzi. Ja poki co moge powiedziec ze moj wydaje sie taki ale jesli bede miala uzasadnione podstawy by w to zwatpic to nie zarzekam sie ze nie powiem "sprawdzam".
32 2018-10-04 11:53:18 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2018-10-04 11:55:38)
Nie wiem jak ciebie, ale mnie nie da się łatwo oszukać. To przecież widać, gdy bliska nam osoba kłamie.
"Jeśli mam podejrzenia, że partner mnie zdradza. To weryfikuje je poprzez rozmowę z partnerem i rozwianie wątpliwości. "
hahaha
Nie wiem jak ciebie, ale mnie nie da się łatwo oszukać.
Haha dobre.
Nie wiem jak ciebie, ale mnie nie da się łatwo oszukać. To przecież widać, gdy bliska nam osoba kłamie.
Czyli sugerujesz tu wszystkim na forum, ktorzy po latach dowiedzieli sie ze partner prowadzi od dawna podwojne zycie ze sa debilami? No bo przeciez to jest takie widoczne ze bliska osoba klamie.
36 2018-10-04 11:58:24 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2018-10-04 11:59:16)
Tak. Że widzieli wcześniej, ale bali się skonfrontować te myśli z rzeczywistością. Powodów, dlaczego tak robili jest nieskończenie wiele. Oszukiwanie samych siebie, to ludziom wychodzi najlepiej.
37 2018-10-04 12:00:15 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-10-04 12:03:02)
Tak. Że widzieli wcześniej, ale bali się skonfrontować te myśli z rzeczywistością. Powodów, dlaczego tak robili jest nieskończenie wiele. Oszukiwanie samych siebie, to ludziom wychodzi najlepiej.
Ahaa. To nie mam wiecej pytan.
Powiedz mi tylko jeszcze jedno Sherlocku. Jak mieli te mysli skonfrontowac z rzeczywistoscia? Bo jesli przez, jak glosisz, rozmowe to uups kazdy z nich pytal i prawdy nie uslyszal.
Cieszę się, że mogłem rozwiać wątpliwości.
Cieszę się, że mogłem rozwiać wątpliwości.
Doczytaj mojego posta wyzej
puchaty34 napisał/a:Tak. Że widzieli wcześniej, ale bali się skonfrontować te myśli z rzeczywistością. Powodów, dlaczego tak robili jest nieskończenie wiele. Oszukiwanie samych siebie, to ludziom wychodzi najlepiej.
Ahaa. To nie mam wiecej pytan.
Powiedz mi tylko jeszcze jedno Sherlocku. Jak mieli te mysli skonfrontowac z rzeczywistoscia? Bo jesli przez, jak glosisz, rozmowe to uups kazdy z nich pytal i prawdy nie uslyszal.
Poprzez dedukcję Watsonie. Nie trzeba się zaraz posuwać do wynajmowania detektywa, czy szperanie w rzeczach prywatnych. Gdy podejrzenia są na tyle silne, że tracę zaufanie do partnera. Co stoi na przeszkodzie, by poprosić go o ich rozwianie?
puchaty34 napisał/a:Cieszę się, że mogłem rozwiać wątpliwości.
Doczytaj mojego posta wyzej
Nie edytuj postów, gdy ktoś zdążył już odpowiedzieć, a jeśli to robisz, to nie bij piany. Bo to nie ładnie.
Mój chłopak utrzymuje regularny kontakt ze swoją byłą dziewczyna, na FB cały czas widzę ją między jego rozmowami. Kiedy go zapytałam czemu tak jest to oczywiście powiedział że wymyślam, ona do niego napisała itd. Ostatnio nie wytrzymałam i przejrzałam jego rozmowy z nią (wiem że to słabe, ale nie dawało mi to spokoju) i okazało się że nie tylko piszą ale i dzwonią do siebie i spotykają się na rozmowę i fajeczkę gdy jestem w pracy. Bardzo mnie to zabolało, poczułam się oszukiwana...
Powinnam mu powiedzieć że wiem o tych rozmowach i spotkaniach ale przy okazji zdradzić się że przejrzałam jego rozmowy... Nie mogę mu teraz zaufać, wydaje mi się że jak jestem w pracy to oni gdzieś idą na pogaduchy...
Pytania jakie się nasuwają:
1. jak długo trwała tamta relacja?
2. jak długa przerwa nastąpiła od zakończenia tamtej relacji do rozpoczęcia Waszej?
3. kto tamto zakończył?
To z grubsza pozwala na wywnioskowanie stopnia zaangażowania emocjonalnego.
Swoją drogą po co zaśmiecać swoją przestrzeń życiową człowiekiem, co do którego mamy wątpliwości...
Puchaty jak sądzę nigdy zdradzany nie byłeś. Ja byłam i wiesz widziałam, że coś się dzieje. Pytałam, prosiłam, ja naprawdę chciałam się dowiedzieć. Ex zaprzeczał. Wymyślał nieskończenie wiele wymówek. Nawet na terapię wspólną poszliśmy. Więc sugerujesz, że jestem debilem że nie zostawiłam go kiedy klamal, a ja nie miałam 100% pewności o co chodzi?
P.S. nie, nigdy mu nie sprawdziłam telefonu itp. w końcu sam miał dość i się przyznał. Gdyby nie to, to mógł mnie oszukiwać i zdradzać jeszcze wiele miesięcy zanim by się mleko wylało. A dzisiaj żałuję, że nie wzięłam tego telefonu i nie sprawdziłam. Bardzo żałuję czasu i emocji, które na tym ucierpiały.
To nie ja mówiłem o tym, że ktoś jest debilem. I nic nie sugeruję. Mówisz, że miałaś podejrzenia, i wiedziałaś, że coś się dzieje. Że przedstawiane ci było nieskończenie wiele wymówek. Czy nie żałujesz, że nie skonfrontowałaś tych podejrzeń z rzeczywistością? Że wolałaś nie wiedzieć? Że sama się oszukiwałaś? Mogłaś mu powiedzieć: Słuchaj Krzysztof, tego jest już za wiele, albo ja jestem szalona, albo ty mnie zdradzasz. Pokaż mi swoje rozmowy na telefonie, bo ja dalej tak nie mogę żyć w ciągłym podejrzeniu, to mnie dobija.
feniks35 napisał/a:puchaty34 napisał/a:Cieszę się, że mogłem rozwiać wątpliwości.
Doczytaj mojego posta wyzej
Nie edytuj postów, gdy ktoś zdążył już odpowiedzieć, a jeśli to robisz, to nie bij piany. Bo to nie ładnie.
Po pierwsze zaczelam edycje nim pojawil sie Twoj post a po drugie to nie bicie piany tylko merytoryczne pytanie do speca od diagnozowania zdrad na oko.
Taka gula jak urośnie duża, to potrafi paskudnie pęknąć. Nie pielęgnuj jej, bo nie warto. Wdech, wydech, wdech wydech.
Mogłaś mu powiedzieć: Słuchaj Krzysztof, tego jest już za wiele, albo ja jestem szalona, albo ty mnie zdradzasz. Pokaż mi swoje rozmowy na telefonie, bo ja dalej tak nie mogę żyć w ciągłym podejrzeniu, to mnie dobija.
Weź już się nie ośmieszaj, jakby zadała takie pytanie to zaraz by usłyszała, wykład o braku zaufania i odwracanie kota ogonem.
48 2018-10-04 12:57:59 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2018-10-04 12:59:31)
puchaty34 napisał/a:Mogłaś mu powiedzieć: Słuchaj Krzysztof, tego jest już za wiele, albo ja jestem szalona, albo ty mnie zdradzasz. Pokaż mi swoje rozmowy na telefonie, bo ja dalej tak nie mogę żyć w ciągłym podejrzeniu, to mnie dobija.
Weź już się nie ośmieszaj, jakby zadała takie pytanie to zaraz by usłyszała, wykład o braku zaufania i odwracanie kota ogonem.
Śmieszny, to jest ten argument. Tu sprawa stoi na ostrzu noża. To już nie chodzi o zaufanie. Normalnie, sam bym się nie posunął do inwigilacji, ale jeśli mam uzasadnione podejrzenia, nie jedno, ale ich ciąg. To albo mi udowodnisz, że mam coś z głową. Albo się pakujesz. Wolę by wyszło, że jestem "debilem" jak miałbym się zadręczać cały czas podejrzeniami.
To nie ja mówiłem o tym, że ktoś jest debilem. I nic nie sugeruję. Mówisz, że miałaś podejrzenia, i wiedziałaś, że coś się dzieje. Że przedstawiane ci było nieskończenie wiele wymówek. Czy nie żałujesz, że nie skonfrontowałaś tych podejrzeń z rzeczywistością? Że wolałaś nie wiedzieć? Że sama się oszukiwałaś? Mogłaś mu powiedzieć: Słuchaj Krzysztof, tego jest już za wiele, albo ja jestem szalona, albo ty mnie zdradzasz. Pokaż mi swoje rozmowy na telefonie, bo ja dalej tak nie mogę żyć w ciągłym podejrzeniu, to mnie dobija.
Jeśli mam podejrzenia, że partner mnie zdradza. To weryfikuje je poprzez rozmowę z partnerem i rozwianie wątpliwości. Temat nie jest zakończony, do momentu, gdy wątpliwości nie zostaną rozwiane.
Poprzez dedukcję Watsonie. Nie trzeba się zaraz posuwać do wynajmowania detektywa, czy szperanie w rzeczach prywatnych. Gdy podejrzenia są na tyle silne, że tracę zaufanie do partnera. Co stoi na przeszkodzie, by poprosić go o ich rozwianie?
Sam sobie zaprzeczasz. Raz piszesz, że telefonu się nie sprawdza, innym razem, że kazał byś go pokazać. Jak pytam się, należy rozwiać wątpliwości? Bo nie ulega wątpliwości,że każdy zdrajca będzie szedł w zaparte.
Owieczka dla mnie argument "nie mowilem Ci bo wiedzialem ze bedziesz zla" to argument ponizej pasa i dobry dla dzieci bo sa jeszcze na tyle spolecznie i emocjonalnie nierozwinete ze uciekaja sie do takich metod by uniknac nieprzyjemnych konsekwencji swych dzialan. Jak juz partner Autorki chcial byc fair to powinien powiedziec - wybacz ale bede sie spotykal nawet jesli Ci sie to nie podoba. Masz wybor, albo mi zaufasz ze zalezy mi tylko na Tobie albo bedziemy drzec o to koty, ewentualnie zastanowimy sie czy warto zyc w takiej relacji bez zaufania.
Feniks, wyraźnie napisałam i powtórzę, należy ustalić zasady i szanować granice partnera, a nie oszukiwać z premedytacją o jakiej piszesz. Nie pochwalam takich tłumaczeń i je właśnie nazywam oszukiwaniem z premedytacją, więc się z Tobą zgadzam.
Natomiast, gdybym miała podejrzenia, to nie sądzę bym się posunęła do sprawdzania. Prędzej bym odeszła, bo nie wyobrażam sobie związku z osobą, której nie ufam. Byłam kiedyś sprawdzana, posądzana o rzeczy, których nie zrobiłam, więc wiem jak to jest. Podobnie jak Ty, nie otwieram cudzych listów, nie zaglądam do telefonu, ani nie odbieram połączeń jeśli ktoś dzwoni do mojego faceta.
Taka gula jak urośnie duża, to potrafi paskudnie pęknąć. Nie pielęgnuj jej, bo nie warto. Wdech, wydech, wdech wydech.
Chyba piszesz to z doswiadczenia. Mnie na szczescie jeszcze nie wyrosla. Skoncz juz ten offtop.
puchaty34 napisał/a:To nie ja mówiłem o tym, że ktoś jest debilem. I nic nie sugeruję. Mówisz, że miałaś podejrzenia, i wiedziałaś, że coś się dzieje. Że przedstawiane ci było nieskończenie wiele wymówek. Czy nie żałujesz, że nie skonfrontowałaś tych podejrzeń z rzeczywistością? Że wolałaś nie wiedzieć? Że sama się oszukiwałaś? Mogłaś mu powiedzieć: Słuchaj Krzysztof, tego jest już za wiele, albo ja jestem szalona, albo ty mnie zdradzasz. Pokaż mi swoje rozmowy na telefonie, bo ja dalej tak nie mogę żyć w ciągłym podejrzeniu, to mnie dobija.
puchaty34 napisał/a:Jeśli mam podejrzenia, że partner mnie zdradza. To weryfikuje je poprzez rozmowę z partnerem i rozwianie wątpliwości. Temat nie jest zakończony, do momentu, gdy wątpliwości nie zostaną rozwiane.
puchaty34 napisał/a:Poprzez dedukcję Watsonie. Nie trzeba się zaraz posuwać do wynajmowania detektywa, czy szperanie w rzeczach prywatnych. Gdy podejrzenia są na tyle silne, że tracę zaufanie do partnera. Co stoi na przeszkodzie, by poprosić go o ich rozwianie?
Sam sobie zaprzeczasz. Raz piszesz, że telefonu się nie sprawdza, innym razem, że kazał byś go pokazać. Jak pytam się, należy rozwiać wątpliwości? Bo nie ulega wątpliwości,że każdy zdrajca będzie szedł w zaparte.
To nie jest szalka pertriego. Tylko dwie skrajnie różne sytuacje. Które definiowane są przez okoliczności. Nie widzę sprzeczności.
On nadal coś czuje do byłej i nie ma ochoty się z nią rozstawać. Zaakceptuj życie w trójkącie albo szukaj innego chłopaka.
Jestes nim, ze tak twierdzisz? To, ze ludzie sie rozstaja nie oznacza, ze musza przestac sie znac. Osobiscie ze swoimi bylymi chlopakami dobrze zyje ( ze wszystkimi), a z jednym przyjaznie sie od 18 lat, co nie oznacza ze do niego cos czuje.
Jestes nim, ze tak twierdzisz? To, ze ludzie sie rozstaja nie oznacza, ze musza przestac sie znac. Osobiscie ze swoimi bylymi chlopakami dobrze zyje ( ze wszystkimi), a z jednym przyjaznie sie od 18 lat, co nie oznacza ze do niego cos czuje.
Wszystko ma swoje priorytety: rodzina, partnerka, przyjaciele, była dziewczyna. Jeśli partnerce przeszkadza kontakt z byłą to się trzeba liczyć z jej zdaniem, a nie gadać, że wymyśla bo to jasno pokazuje gdzie jest jej miejsce w szeregu.
Szkoda, że Autorka się nie wypowiada. Jestem ciekawa co takiego wyczytała w tych wiadomościach, bo o tym nie wspomniała.
Czy to ma jakieś znaczenie? owszem. Bo może w tych rozmowach nie ma niczego, czym mogłaby się martwić.
Zgadzam się, że powinien powiedzieć jej, że się czasem widują, co nie zmienia faktu, że jej zachowanie jest ok.
A dlaczego nie usiąść kulturalnie i nie zapytać wprost, dlaczego się spotyka z byłą, po co, w jakim celu?
Powiedzieć o swoich uczuciach i poprosić, by tego nie ukrywał, lub, by zakończył spotkania, jeśli już koniecznie nie da się tego zaakceptować?
Poobserwować reakcje, posłuchać drugiej strony, co ma do powiedzenia. I wtedy pomyśleć, co dalej?
Brzydzę się inwigilacji, szczególnie tej w związku. To duże naruszenie prywatności i wolności drugiego człowieka. Nie zrobiłabym tego NIGDY.
Gdybym miała podejrzenia co do zdrady, porozmawiałabym z partnerem. Jeśli by mnie nie przekonał, odeszłabym. Związek bez zaufania NIE MA sensu.
P.S. Nie widzę nic złego w kontaktowaniu się z byłymi partnerami. Sama od ponad 10 lat przyjaźnię się z moim exem, często gadamy na skejpie, przez telefon, na messengerze. Nawet robimy sobie upominki na Święta. Ale nie muszę ukrywać tego przed moim mężem, bo on nie ma świra na tym punkcie i mi ufa. Wie, że jestem mu wierna, bo go kocham i jakieś tam kontakty z byłym nagle tego nie zmienią.
Więc śmiem twierdzić, że Autorka po prostu nie jest pewna swojego faceta. To gorsze, niż brak zaufania i podejrzewanie o jakieś tam zdrady. Nie wiesz, czy on Cię kocha, więc świrujesz.
A może faktycznie jest coś na rzeczy. Ja bym rozważyła odejście. Jeśli Cię zdradza, to chyba nie ma innego wyjścia. A nawet, jeśli nie zdradza, to bycie w związku bez ufania drugiej osobie i kontrolowanie jej - jest totalnie bez sensu.
Dla mnie takie mowienie odeszlabym nie sprawdzajac to jest dobre w teorii. Gdy jest np kilkunastoletni czy nawet kilkudziesiecialetni zwiazek plus dochodza dzieci to watpie ze ktoras kobieta odejdzie z czystym sumieniem ot tak majac silne nawet podejrzenia ale bez dowodow (bo brzydzila sie upewnic/sprawdzic). Ja bym nie mogla odejsc spokojnie nie majac pewnosci ze na 100 % partner mnie zdradzal tylko ja poprostu tak czulam. Balabym sie podjac tak drastyczna decyzje tymbardziej gdyby w gre wchodzil dlugi zwiazek czy dobro dzieci. Wolalabym jednak sprawdzic i najwyzej sie wstydzic ze nie zaufalam.
Zreszta dla mnie jak ktos gra fair to zwyczajnie nie ma miejsca na brak zaufania i co za tym idzie na sprawdzanie, szperanie itp. A jesli ten brak zaufania sie pojawia to nie jest to wina jedynie nie ufajacego tylko czesto gesto rowniez partnera ktory daje ku temu powody, ukrywajac np pewne fakty.
Podpisuję się pod tym co napisała Cyngli.
Feniks, jeśli wszystkie znaki na niebie mówią nam, że jest coś nie tak, ale nie mamy dowodów, to powinniśmy wiercić dziurę w brzuchu tej drugiej osobie, tak długo aż nas nie przekona, albo się nie złamie i nie przyzna, zamiast szpiegować. Oczywiście, że zdrajca nie przyzna się do zdrady, ale to od nas zależy czy chcemy w to wierzyć czy nie. Może lepszym rozwiązaniem jest wymóg pokazania rozmów, bilingów, zamiast robienie tego na własną rękę? Ja chyba bym tak zrobiła. Powiedziałabym, żeby mi udowodnił swoją niewinność.
Podpisuję się pod tym co napisała Cyngli.
Feniks, jeśli wszystkie znaki na niebie mówią nam, że jest coś nie tak, ale nie mamy dowodów, to powinniśmy wiercić dziurę w brzuchu tej drugiej osobie, tak długo aż nas nie przekona, albo się nie złamie i nie przyzna, zamiast szpiegować. Oczywiście, że zdrajca nie przyzna się do zdrady, ale to od nas zależy czy chcemy w to wierzyć czy nie. Może lepszym rozwiązaniem jest wymóg pokazania rozmów, bilingów, zamiast robienie tego na własną rękę? Ja chyba bym tak zrobiła. Powiedziałabym, żeby mi udowodnił swoją niewinność.
Owieczka ale jasne ze ja tez zaczelabym od poproszenia o bilingi, pokazanie telefonu itp a nie od razu na wlasna reke przetrzasala w tajemnicy rzeczy partnera. Mowiac sprawdzam nie mam na mysli ze nalezy weszyc za jego plecami. Tyle ze czytajac wiekszosc wypowiedzi tutaj wnioskuje ze juz prosba o te dowody od partnera to zbrodnia bo to brak zaufania, a brak zaufania to bezsens zwiazku. Czyli jednak zostaje rozwiazanie zerojedynkowe: albo wierze na slowo i w slowa partnera albo w ciemno podejmuje decyzje czy zostaje czy odchodze. Ja takiego rozwiazania nie "kupuje" i zwyczajnie srednio wierze w to ze zaangazowana w zwiazek osoba, szczegolnie ta posiadajaca wspolne potomstwo z partnerem na takie zerojedynkowe rozwiazanie pojdzie.
Nie. Nikt nie napisał, że prośba o dowody to zbrodnia, lecz to co zrobiła jest dla mnie niedopuszczalne.
Nie wiemy, czy ona poprosiła go o wgląd, wiemy że sama to zrobiła. i na tej podstawie wyrażam swoje zdanie.
Ja tam czytam wkolo wylacznie o rozmowie i zaufaniu. Prosba o dowody oznacza ze tego zaufania nie ma. Ale moze kazdy interpretuje rozne posty po swojemu.
Ja tam czytam wkolo wylacznie o rozmowie i zaufaniu. Prosba o dowody oznacza ze tego zaufania nie ma. Ale moze kazdy interpretuje rozne posty po swojemu.
Ja tylko przypomnę, że odnosimy się do relacji, która nie trwa 20 lat, nie jest małżeństwem i nie ma dzieci.
W takim przypadku jak jedna strona nie potrafi zaufać to wypadałoby przemyśleć sens związku.
63 2018-10-05 11:50:00 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-10-05 11:53:48)
feniks35 napisał/a:Ja tam czytam wkolo wylacznie o rozmowie i zaufaniu. Prosba o dowody oznacza ze tego zaufania nie ma. Ale moze kazdy interpretuje rozne posty po swojemu.
Ja tylko przypomnę, że odnosimy się do relacji, która nie trwa 20 lat, nie jest małżeństwem i nie ma dzieci.
W takim przypadku jak jedna strona nie potrafi zaufać to wypadałoby przemyśleć sens związku.
A ja to odnosze do wszystkich relacji bo i wypowiadaja sie tu takze osoby ktore nie sa w parze od stycznia i rowniez zarzekaja sie ze zadnego sprawdzania, dowodow itp. Tylko rozmowa i zaufanie. Ja jestem szczera i nie bede sie oburzac ze jak partner cos ukrywa, nie jest do konca fair to ja w zyciu nie bede powatpiewac i zadac dowodow (a jak nie dostane to i sama szukac) tylko poprzez rozmowe rozwieje lub potwierdze swe watpliwosci. Czasem zwyczajnie sie tak nie da.
No i powtorze jeszcze raz. Gdy ktos jest ok i fair to na takie dylematy wogole nie ma miejsca (pomijajac przypadki chorobliwej zazdrosci gdy nawet swietego ze posadza o cos). Mnie one sa tez poki co obce i oby takie pozostaly. Gdyby jednak sie to zmienilo i pojawilyby sie niefajne znaki to nie bede sie zarzekac ze nie zwatpie, nie zachwieje to mojego zaufania bo w zwiazku nie ma na to miejsca.
Feniks, rozumiem.
Jestem w związku, w którym nigdy nie miałam podejrzeń czy wątpliwości. Nigdy zaufanie nie było narażone na szwank, i sama nie dałam powodów do niepokoju.
Lecz jak już wspominałam, w moim małżeństwie nie miałam prywatności. Byłam sprawdzana, posądzana o rzeczy, których nie robiłam. To były ciosy poniżej pasa. Męża jednak nigdy nie sprawdzałam.
Wychodzę z założenia, że jeśli jest się w związku, w którym zaczyna się mieć wątpliwości co do lojalności drugiej osoby i nie pomaga rozmowa, rozważyłabym jego zakończenie.
Feniks, rozumiem.
Jestem w związku, w którym nigdy nie miałam podejrzeń czy wątpliwości. Nigdy zaufanie nie było narażone na szwank, i sama nie dałam powodów do niepokoju.
Lecz jak już wspominałam, w moim małżeństwie nie miałam prywatności. Byłam sprawdzana, posądzana o rzeczy, których nie robiłam. To były ciosy poniżej pasa. Męża jednak nigdy nie sprawdzałam.
Wychodzę z założenia, że jeśli jest się w związku, w którym zaczyna się mieć wątpliwości co do lojalności drugiej osoby i nie pomaga rozmowa, rozważyłabym jego zakończenie.
A ja rozumiem Ciebie Owieczko. Ja tez meza nie sprawdzam ani nie jestem sprawdzana. Nie prosze tez nawet oficjalnie o pokazanie telefonu. Tylko ze ja poprostu nie mam minimalnych nawet przeslanek by nie ufac.