Witam znalazłem się na tym forum w celu znalezienia podobnej historii do mojej lecz przedstawię i swoją.
Jestem właśnie po 12 miesięcznym związku i tuż przed 30stką. Z moją byłą kobietą poznaliśmy się całkiem przypadkiem. Zobaczyłem ją na ulicy i odrazu mi się spodobała. Za pomocą portalu społecznościowego zaczęliśmy pisać co doprowadziło że po krótkim czasie byliśmy już w związku.
Dla mnie było to coś nie do wyobrażenia - nieosiągalna dziewczyna która była obiektem moich westchnień ( tak jak wielu innych którzy są w pełni usatysfakcjonowani że nam nie wyszło i teraz mają pole do manewru) została moją kobietą.
Nadmienię że moje wcześniejsze doświadczenie z związkami było małe. Mimo że spotykałem się z kobietami nigdy nie byłem w poważniejszym związku ( rzadko chodziłem na imprezy okolicznościowe gdyż nie miałem z kim).
Moja kobieta odmieniła moje życie byłem szczęśliwy że mam kogoś. Spotykaliśmy się weekendowo ,niestety na tyle mogliśmy na obecny stan sobie pozwolić.
Po pewnym dziwnie odniosłem wrażenie że nie rozwijamy się w związku. Byliśmy ze sobą już kilka miesięcy ale ja tak naprawdę nikogo oprócz niej nie znałem z jej otoczenia. Z moje strony znała wszystkich moich znajomych ale fakt faktem nie dążyłem do tego żeby miała z nimi jakieś bliższe relacje .
Brak wspólnych planów na przyszłość które moim zdaniem po tych miesiącach powinny się wkradać między nasze myślenia , brak planów na siebie , na zamieszkanie razem w pewnym momencie związku chciałem aby tak się stało ale z obu stron nie było przejawów chęci ( mieszkała w większym mieście choć pochodziła z mojej rodzinnego miasta).
Podczas tego związku bujały mną myślenia czy to na pewno to ... ale byciu w obecnym związku i ona przyćmiewały te myśli.
Żyliśmy z sobą raz lepszymi raz z gorszymi dniami . Ale kochaliśmy się.
Nie wiem czemu.... ale poprostu mnie coś do niej ciągło. Sam siebie nie poznawałem.
Była dla mnie wsparciem , ciągłe rozmowy ,ciągle wypady . Układało się dobrze choć nie obchodziło się bez sprzeczek i kłótni . Stworzyliśmy swój świat obok innych .Dla mnie to coś nowego niż życie singla. A do zwykłej szarej rzeczywistości nie chciało mi się wracać. Otworzyła mi oczy jak będąc z kimś dokładnie ze swoją kobietą można poznawać świat była moim motorem do działań . Dla mnie to było coś nowego i coś pięknego.
Po 10 miesiącach z dnia na dzień dopadły mnie myśli że to nie to . Uwierzcie mi nie ma nic gorszego w życiu jak myśl że nic nie czujesz do kobiety która było dopiero obiektem twoich westchnień . Przyznam się szczerze że płakałem jak dziecko , przedstawiałem wrak człowieka.
Przez cały czas chciałem walczyć o ten związek z myślą że te moje rozterki przejdą.
Pierwszy raz w życiu znalazłem się u psychologa z zapytaniem jak to możliwe że tak się stało . I wiecie co? nie odnalazłem.
Z moją byłą zaczęliśmy ze sobą rozmawiać później spotykać ale wewnętrzna rozterka nie dawała mi spokoju .
Po 2 miesiącach walki po licznych wizytach u psychologa , z depresją na karku ,niską samooceną zwyczajnie się poddaliśmy obydwoje. Ona też nie była tego wszystkiego pewna.
Przysłowie serce nie sługa dla mnie innego znaczenia.
Nie ma nic gorszego jak serce walczy z rozumem.
Mija kilka dni od rozstania dla mnie to całe wieki. Zwyczajnie tęskni mi się za nią za tym wszystkim.
Nie potrafię zrozumieć czemu spotkałem kobietę z moich marzeń a ja zwyczajnie się poddałem .
Chciałem żeby moje życie wyglądało inaczej. Chciałem abyśmy zamieszkali w jej mieście razem i mieli wspólne cele . No ale niestety chyba brakowało tego czegoś.
Brakuje mi tego wiecie mogę być z nią , wspólnego spędzania czasu bo był cudowny , podobnie chcieliśmy spędzać wolny czas. Podobne rzeczy nas kręciły.
Moi wszyscy znajomi już są w małżeństwach , są zaręczeni , mają już swoje poukładane życie . Nawet nie chce mi się z nimi spotykać . Nawet nie mam chęci na rozrywki. Ja zaczynam z niczym z myślą że już w życiu mi się nie ułoży . Że nie będą potrafił pokochać tak do końca tak aby planować przyszłość.
Zwyczajnie się zagubiłem.
Mam wrażenie że nie zrobiłem wszystkiego do końca.
Może to głupie co napisze.
O godzinie 22:00 dokładnie 19.09.2018 moje serce dostało szoku. Dokładniej o tej godzinie na 30 min poczułem się tak jak w największej fazie zauroczenia w tym związku. Uwierzcie mi przez te 10 min byłem gotów jechać do niej a w moich myślach już widniała wizja zamieszkania razem i myśleniu o przyszłości.
Niestety ten przypływ nie potrwał zbyt długo chociaż chciałbym aby został.