Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 16 ]

Temat: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności

Cześć wszystkim, mam 20 lat. Jestem po ukończeniu szkoły średniej, zdałam maturę i mam mętlik w głowie. Wiem że każdy kiedyś zaczynał, każdy kiedyś musiał zrobić ten pierwszy krok w dorosłość.. ale ja się zwyczajnie tego panicznie boję. Mieszkam z rodzicami i jestem w trakcie szukania pracy, bo nie chcę na nich pasożytować. Chciałabym ich odciążyć finansowo bo sumienie mnie zżera.. a z drugiej strony boję się pójść do pracy. Boję się że sobie nie poradzę, że wyjdę na idiotkę, że będą ode mnie wymagać rzeczy, których nie potrafię.
Mam też obawy przed wyprowadzką.. może to zabrzmieć infantylnie ale tak, boję się pójść na swoje. Chciałabym bardzo być niezależna ale potrzebuję "bliskości mamy". Niby mam 20 lat ale nadal czuję się jak dziecko. Gdy jestem chora mama nade mną czuwa, kupi lekarstwa.. mam schizę bo przez ostatnie 2 miesiące tułała się ze mną po szpitalach bo byłam naprawdę ciężko chora, miałam rozstrój jelit, prawie nie wychodziłam z łazienki, nie mogłam być sama bo zdarzało mi się tracić przytomność.. wtedy mama nade mną czuwała i ja czułam się pewniej że ktoś się mną opiekuję. Dlatego nie wyobrażam sobie co będzie gdy zamieszkam sama. Tu już nie chodzi o to że nie chcę mieszkać sama bo "hajsu rodziców nie będzie" tylko.. nie będzie ich opieki. Kto się mną zajmie gdy będę ledwo żywa? Nie mówię o przeziębieniach tylko o poważniejszych dolegliwościach. Mam co prawda narzeczonego ale.. z niego jest troszkę gapa i panikarz. Kocham go, ale wiem że nie zapewni mi takiej opieki jak mama.
Mam świadomość tego że już jestem na tyle dorosła że czas się wziąć za siebie, czas podjąć pracę, iść na swoje.. ale jestem tak przywiązana do rodzinnego domu, czuję się tu bezpieczna i jest mi tu tak dobrze że zwyczajnie panikuję gdy muszę wyjść poza tą "strefę komfortu". Stwierdziłam że jak już uda mi sie podjąć pracę i będę zarabiać to zacznę chodzić z tym do psychologa, bo tak nie może być.. do tej pory jednak pozostaje mi forum. Wolę zapytać Was co mam robić, niż siedzieć i czekać omotana tą fobią.. Pomocy.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności

Powiedz w takim razie jak wygląda Twoja relacja z rodzicami bardziej szczegółowo.
Czy Twoja mama całe życie Cię we wszystkim wyręczała?
Czy mówiła: "Dziecko, daj, Ty sobie nie dasz rady."?
Jak z tatą? Jaką relację masz z ojcem?

3

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności
liria.jakowska napisał/a:

Powiedz w takim razie jak wygląda Twoja relacja z rodzicami bardziej szczegółowo.
Czy Twoja mama całe życie Cię we wszystkim wyręczała?
Czy mówiła: "Dziecko, daj, Ty sobie nie dasz rady."?
Jak z tatą? Jaką relację masz z ojcem?

Moja mama długo trzymała mnie pod kloszem.. zawsze była nadopiekuńcza. Nie chciała zrobić mi w ten sposób krzywdy, raczej popełniała błąd nieświadomie. Że będzie mi się przez tą jej opiekę trudniej usamodzielnić. Tata jest kierowcą międzynarodowym więc miesiąc go nie ma w domu, później na tydzień przyjeżdża, później znów miesiąc w trasie i tak w kółko. Nikt mi nigdy nie mówił że "do niczego się nie nadaję" czy "nie dam sobie rady"

4

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności
firedeer napisał/a:
liria.jakowska napisał/a:

Powiedz w takim razie jak wygląda Twoja relacja z rodzicami bardziej szczegółowo.
Czy Twoja mama całe życie Cię we wszystkim wyręczała?
Czy mówiła: "Dziecko, daj, Ty sobie nie dasz rady."?
Jak z tatą? Jaką relację masz z ojcem?

Moja mama długo trzymała mnie pod kloszem.. zawsze była nadopiekuńcza. Nie chciała zrobić mi w ten sposób krzywdy, raczej popełniała błąd nieświadomie. Że będzie mi się przez tą jej opiekę trudniej usamodzielnić. Tata jest kierowcą międzynarodowym więc miesiąc go nie ma w domu, później na tydzień przyjeżdża, później znów miesiąc w trasie i tak w kółko. Nikt mi nigdy nie mówił że "do niczego się nie nadaję" czy "nie dam sobie rady"

Witaj diredeer. Hmm nieciekawa sprawa. A nie próbowałaś dostać się na jakieś studia w innym mieście ? To byłby dobry krok w dorosłość. Spróbować poszukać jakiejś dorywczej pracy. Może postarać się o stypendium. Skoro masz narzeczonego to masz możliwość zamieszkania z nim ?
Jesteś bardzo młoda to zrozumiałe, że się boisz i masz mętlik w głowie. Jeśli boisz się zaryzykować aby iść w świat to może warto zainteresować sie wizytą u psychologa czy psychoterapeuty ?

5

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności

Rzeczywiście twoje rozkminki są dość infantylne.

Wyobraź sobie dziecko takie ~3 letnie, które cały czas jest prowadzone za rączkę, bo może się przewrócić, nie może wspinać się na drabinki, bo przecież może spaść, jest cały czas karmione przez rodziców, bo przecież mogłoby nie trafić łyżką do dzioba i pobrudzić się, ... jesteś takim dzieckiem?

A wiesz co robią dzieci? Przewalają się, otrzepują lub dostają buziaka w bolące kolano i dalej testują świat.
Wydaje ci się normalne by np. 5 latek był karmiony przez rodziców? Raczej nie, ale jeśli przez 5 lat swojego życia będzie wyręczany, to ta umiejętność - samodzielne jedzenie nie pojawi się sama z siebie.
Tak samo jest w dorosłym życiu, masz jakieś "zaplecze" nie sądzę, żeby wszyscy zapomnieli o tobie, gdy "będziesz umierająca". Zakładam, że nie jesteś "ciągle umierająca", że nie wymagasz opieki pielęgniarskiej 24h/dobę, jeśli czasem zdarza się, że chorujesz, to pewnie wtedy pojawi się ktoś z rodziny, czy nawet ten gapowaty narzeczony zatroszczy się o ciebie, a i tobie to się przyda, by nie chorować, by zadbać o siebie, na tyle na ile jest to możliwe.

6

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności
Mordimer napisał/a:

Witaj diredeer. Hmm nieciekawa sprawa. A nie próbowałaś dostać się na jakieś studia w innym mieście ? To byłby dobry krok w dorosłość. Spróbować poszukać jakiejś dorywczej pracy. Może postarać się o stypendium. Skoro masz narzeczonego to masz możliwość zamieszkania z nim ?
Jesteś bardzo młoda to zrozumiałe, że się boisz i masz mętlik w głowie. Jeśli boisz się zaryzykować aby iść w świat to może warto zainteresować sie wizytą u psychologa czy psychoterapeuty ?

Chcę iść z tym problemem do psychologa jak tylko będę zarabiała, muszę mieć czym mu zapłacić..
Narzeczony jest w moim wieku. Nie ma swojego mieszkania, mieszka z rodzicami ale ma stałą, świetną pracę. Naszym planem był rok przerwy od nauki żeby iść do pracy i zarobić na własne mieszkanie do wynajęcia. Z tym że jego zatrudnili a ja mam z tym kłopot.. aktualnie jestem na bezrobociu, codziennie wysyłam CV (dosłownie, każdego wieczoru). Bo bardzo chcę mieć tą pracę, mimo że się strasznie obawiam..

7

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności
Averyl napisał/a:

Rzeczywiście twoje rozkminki są dość infantylne.

Wyobraź sobie dziecko takie ~3 letnie, które cały czas jest prowadzone za rączkę, bo może się przewrócić, nie może wspinać się na drabinki, bo przecież może spaść, jest cały czas karmione przez rodziców, bo przecież mogłoby nie trafić łyżką do dzioba i pobrudzić się, ... jesteś takim dzieckiem?

A wiesz co robią dzieci? Przewalają się, otrzepują lub dostają buziaka w bolące kolano i dalej testują świat.
Wydaje ci się normalne by np. 5 latek był karmiony przez rodziców? Raczej nie, ale jeśli przez 5 lat swojego życia będzie wyręczany, to ta umiejętność - samodzielne jedzenie nie pojawi się sama z siebie.
Tak samo jest w dorosłym życiu, masz jakieś "zaplecze" nie sądzę, żeby wszyscy zapomnieli o tobie, gdy "będziesz umierająca". Zakładam, że nie jesteś "ciągle umierająca", że nie wymagasz opieki pielęgniarskiej 24h/dobę, jeśli czasem zdarza się, że chorujesz, to pewnie wtedy pojawi się ktoś z rodziny, czy nawet ten gapowaty narzeczony zatroszczy się o ciebie, a i tobie to się przyda, by nie chorować, by zadbać o siebie, na tyle na ile jest to możliwe.

Ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego infantylnego zachowania. Wiem o nim i wiem że to niedorzeczne, jest mi wstyd bo powinnam się rwać do samodzielnego życia. Wiem że dzieci też małymi kroczkami idą do przodu poznawając świat a w razie niepowodzeń otrzepują kolana i idą dalej. Problem w tym że ja się w tej podróży zatrzymałam i nie potrafię przez swoje obawy ruszyć dalej. Nie wiem co mnie blokuje.. bo tak jak mówiłam nie chce byc pasozytem i nie chcę żerować na rodzicach.. wręcz chciałabym im pomóc, dołożyć się, odwdzięczyć.. a ten strach przed dorosłością wszystko rujnuje.

8 Ostatnio edytowany przez Averyl (2018-09-19 14:01:26)

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności

blokuje cię twoje wyobrażenie strachu.

Weź sobie kartkę i wypisz wszystkie + i - nowej i starej sytuacji. W przypadku nowej - napisz sobie nowe rozwiązania
np. będę sama w domu i poczuję się źle - możesz zadzwonić po przyjaciela, pogotowie, zapukać do sąsiada, możesz wziąć jakieś leki, gdy wyczuwasz, że zbliża się twoja choroba, itd

Twoje lęki są irracjonalne, ale wydaj się, że droga jest jedna. Osoby, które cierpią na różne fobie, też muszą zmierzyć się ze swoim strachem, muszą małymi kroczkami oswoić się i stanąć twarzą w twarz ze swoim lękiem.

Przede wszystkim - jeśli zamieszkasz sama to nie będzie jak w domku, tylko bez mamy, to będzie twój nowy dom - dokładadnie taki jaki go stworzysz.

Czemu tak źle oceniasz swojego faceta? skąd wiesz, czy on o tobie nie myśli, że nie nadajesz się na żonę, bo masz jeszcze nieodciętą pępowinę i jesteś niesamodzielna?

9

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności
Averyl napisał/a:

blokuje cię twoje wyobrażenie strachu.

Weź sobie kartkę i wypisz wszystkie + i - nowej i starej sytuacji. W przypadku nowej - napisz sobie nowe rozwiązania
np. będę sama w domu i poczuję się źle - możesz zadzwonić po przyjaciela, pogotowie, zapukać do sąsiada, możesz wziąć jakieś leki, gdy wyczuwasz, że zbliża się twoja choroba, itd

Twoje lęki są irracjonalne, ale wydaj się, że droga jest jedna. Osoby, które cierpią na różne fobie, też muszą zmierzyć się ze swoim strachem, muszą małymi kroczkami oswoić się i stanąć twarzą w twarz ze swoim lękiem.

Przede wszystkim - jeśli zamieszkasz sama to nie będzie jak w domku, tylko bez mamy, to będzie twój nowy dom - dokładadnie taki jaki go stworzysz.

Czemu tak źle oceniasz swojego faceta? skąd wiesz, czy on o tobie nie myśli, że nie nadajesz się na żonę, bo masz jeszcze nieodciętą pępowinę i jesteś niesamodzielna?

Nie oceniam go źle.. bardzo go kocham ale on po prostu jest troszkę gapą. Doskonale wie jakie mam problemy z tą swoją dorosłością i ze wszystkich sił stara sie mi pomoc, akceptuje mnie taką jaką jestem i wspiera mnie jak tylko może. Więc w tej kwestii jestem pewna że nadal chce mnie za swoją żonę tak bardzo jak chciał w momencie oświadczyn.. co do bycia gapą mam na myśli po prostu że on średnio zna sie na "dorosłym zyciu" od strony chorób. Nie wiem, wydaje mi się po prostu że nie będzie się umiał mną zajać tak jak robiła to mama bo nie posiada wiedzy na ten temat.. kiedy mówiłam mu że jestem chora i podsyłałam mu strony opisujące na czym dolegliwość polega i jakimi lekami się leczę to nie chciało mu się tego czytać, on to najlepiej by mi wpakował jakiś paracetamol, coś przeciwzapalnego, herbatę z miodem i po sprawie. Nawet sie szczerze nie zainteresuje daną dolegliwością do tego stopnia, żeby rzeczywiście mi pomóc.. on siebie leczy takimi 'herbatkami i witaminkami' i myśle ze tak samo robiłby ze mna gdybysmy juz mieszkali razem. Nie to co mama, która dobrze wie że trzeba wziąć antybiotyk, dodać tego, tamtego (wiecie o co chodzi, ma doświadczenie jako matka, poza mną ma jeszcze 2 córki więc coś o tym wie).

10

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności
firedeer napisał/a:

co do bycia gapą mam na myśli po prostu że on średnio zna sie na "dorosłym zyciu" od strony chorób.

o boziu!!! - a co to za strona życia, tobie się chyba pomylił związek intymny z świadczeniami pielęgniarskimi!

firedeer napisał/a:

że nie będzie się umiał mną zajać tak jak robiła to mama

na miejscu twojego faceta (obawiam się, że większości partnerów) taki argument zdyskwalifikowałby cię z roli dziewczyny/narzeczonej/żony. Lepiej zostań w domu i przyssij się do cyca.
Sorry, ale nie ma sensu gadać z kimś, kto nie chce zmienić życia, tylko chce sobie pomarudzić, stworzyć złudzenie, że jest się prawie dorosłym, takie gadanie w eter.

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności

Każda zmiana wiąże się z dyskomfortem, ale życie pod parasolem to nie życie. Każdy się w jakimś stopniu boi nowych rzeczy ale ten strach nie powinien paraliżować. 90% Twoich obaw związanych z dorosłym życiem nigdy się nie wydarzy. Tak własnie wygląda życie, nic w tym odkrywczego ani strasznego.
Życie tak naprawdę zaczyna się po 25 roku życia kiedy masz doświadczenie i wyciągnięte wnioski z dotychczasowych błędów. Jesteś młoda więc to normalne że masz obawy związane z dorosłym życiem na własną rękę. Ja w Twoim wieku to szczerze dalej byłem mentalnie dzieckiem, ale  z czasem przychodzi taki moment w życiu że się dorasta do pewnych spraw i przychodzi autorefleksja. Nie wiem czy potrzebny Ci psycholog na tak przyziemne sprawy które dotyczą wielu ludzi. Kwestia zdrowia może jest tu dla Ciebie największą barierą związana z przeszłymi doświadczeniami. Często dobrym pomysłem jest radykalizm w kwestii podejmowania decyzji bo wtedy nie masz czasu na wątpliwości. Nie zamartwiaj się tak bo życie Ci przez palce ucieknie.

12

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności
Psycholog Na Niby napisał/a:

Każda zmiana wiąże się z dyskomfortem, ale życie pod parasolem to nie życie. Każdy się w jakimś stopniu boi nowych rzeczy ale ten strach nie powinien paraliżować. 90% Twoich obaw związanych z dorosłym życiem nigdy się nie wydarzy. Tak własnie wygląda życie, nic w tym odkrywczego ani strasznego.
Życie tak naprawdę zaczyna się po 25 roku życia kiedy masz doświadczenie i wyciągnięte wnioski z dotychczasowych błędów. Jesteś młoda więc to normalne że masz obawy związane z dorosłym życiem na własną rękę. Ja w Twoim wieku to szczerze dalej byłem mentalnie dzieckiem, ale  z czasem przychodzi taki moment w życiu że się dorasta do pewnych spraw i przychodzi autorefleksja. Nie wiem czy potrzebny Ci psycholog na tak przyziemne sprawy które dotyczą wielu ludzi. Kwestia zdrowia może jest tu dla Ciebie największą barierą związana z przeszłymi doświadczeniami. Często dobrym pomysłem jest radykalizm w kwestii podejmowania decyzji bo wtedy nie masz czasu na wątpliwości. Nie zamartwiaj się tak bo życie Ci przez palce ucieknie.

Wiesz.. dziekuje Ci bardzo. Nie wiem czy to własnie na taką odpowiedz czekałam ale bardzo podbudowałeś mnie na duchu. Może i masz rację że bycie radykalnym w takiej sytuacji to najlepszy sposób na wyzbycie się lęku. Pożyjemy zobaczymy, postaram się zrobić wszystko żeby jakoś to sobie w głowie poukładać. Wiele osób w wieku 20 lat to jeszcze mentalnie dzieci.. może ja jestem po prostu jednym z nich i muszę wyjść ze swojej strefy komfortu. Tak czy siak bardzo dziękuję za Twoją odpowiedź

13 Ostatnio edytowany przez Elede (2018-09-19 15:09:51)

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności

Hej, a ja trochę z innej strony napiszę. Jak dla mnie, to nic strasznego się nie dzieje, że boisz się pracy czy że jej nie masz. Człowiek ze szkoły wychodzi raczej nieprzygotowany do życia i to raczej chyba kwestia osobowości, przebojowości jak sobie radzi. Skoro maturę miałaś w maju, to naprawdę jeszcze masz czas, żeby nie panikować, tylko się rozejrzeć co chcesz robić. Może niepotrzebnie się porównujesz do innych, że ktoś studiuje a ktoś pracuje, a ty trochę jesteś w zawieszeniu.

Znajdź sobie jakieś zajęcie, żeby za dużo nie myśleć, bo jesteś w pięknym wieku, całe życie przed Tobą smile Może jakiś wolontariat, czy praca na pół etatu, nawet jeśli nie jest jakaś super? strach ma wielkie oczy, nie wiem, czemu zakładasz, że nie dasz rady. Czy w szkole może miałaś jakieś duże trudności, skąd taka niska samoocena wynika? Zobacz, jak dużo masz - rodziców, którzy Cię wspierają, to naprawdę bezcenne, masz narzeczonego. Zobacz ile jest ludzi w toksycznych rodzinach, samotnych, którzy nigdy nie mieli chłopaka czy dziewczyny.

Chwali ci się to, że szukasz pracy, ale przecież rodzice cię chyba z domu nie wyrzucają? Naprawdę, moim zdaniem masz jeszcze czas i na pracę i na rodzinę i na studia. Głowa do góry smile

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności
firedeer napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:

Każda zmiana wiąże się z dyskomfortem, ale życie pod parasolem to nie życie. Każdy się w jakimś stopniu boi nowych rzeczy ale ten strach nie powinien paraliżować. 90% Twoich obaw związanych z dorosłym życiem nigdy się nie wydarzy. Tak własnie wygląda życie, nic w tym odkrywczego ani strasznego.
Życie tak naprawdę zaczyna się po 25 roku życia kiedy masz doświadczenie i wyciągnięte wnioski z dotychczasowych błędów. Jesteś młoda więc to normalne że masz obawy związane z dorosłym życiem na własną rękę. Ja w Twoim wieku to szczerze dalej byłem mentalnie dzieckiem, ale  z czasem przychodzi taki moment w życiu że się dorasta do pewnych spraw i przychodzi autorefleksja. Nie wiem czy potrzebny Ci psycholog na tak przyziemne sprawy które dotyczą wielu ludzi. Kwestia zdrowia może jest tu dla Ciebie największą barierą związana z przeszłymi doświadczeniami. Często dobrym pomysłem jest radykalizm w kwestii podejmowania decyzji bo wtedy nie masz czasu na wątpliwości. Nie zamartwiaj się tak bo życie Ci przez palce ucieknie.

Wiesz.. dziekuje Ci bardzo. Nie wiem czy to własnie na taką odpowiedz czekałam ale bardzo podbudowałeś mnie na duchu. Może i masz rację że bycie radykalnym w takiej sytuacji to najlepszy sposób na wyzbycie się lęku. Pożyjemy zobaczymy, postaram się zrobić wszystko żeby jakoś to sobie w głowie poukładać. Wiele osób w wieku 20 lat to jeszcze mentalnie dzieci.. może ja jestem po prostu jednym z nich i muszę wyjść ze swojej strefy komfortu. Tak czy siak bardzo dziękuję za Twoją odpowiedź

Nie lubię zwrotu "postarać się" wink. Podejmowanie prostych decyzji jest łatwe i przyjemne ale automatycznie pozbawiasz się gratyfikacji w późniejszym życiu. Nie wymagaj zbyt wiele od siebie w wieku 20 lat. W dzisiejszym świecie ludzie chcą wszystko na już i brak im cierpliwości. Ja w wieku 18 lat, żyłem w toksycznym środowisku, nie prowadziłem się za dobrze, moje życie to było krótko mówiąc dno. To własnie trudne decyzje doprowadziły mnie do miejsca w którym jestem obecnie, nie żałuje niczego. Szczerze mówiąc wyrobiłem sobie nawyk robienia trudnych i niekomfortowych rzeczy mimo że na początku to była tragedia i miałem podobnie jak Ty wiele obaw. Do tego momentu miałem wielu "przyjaciół" którzy uczyli mnie "norm społecznych" i co powinienem a co nie. Ludzie zawszę będą gadać i oceniać w myśl zasady lepiej bić niż być bitym. Nie uzależniaj się od opinii innych ludzi bo wtedy oni przejmują kontrolę nad Twoim życiem. Byłem w dużo gorszej sytuacji niż Ty w wieku 20 lat, jeżeli mi się udało to Tobie uda się 2x wink.

15

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności

a ja napisze o sobie bo kiedyś byłam taka jak Ty. Moja mama też jest nadopiekuńcza, pewnie dlatego, że mój tata zmarł, jak byłam dzieckiem i wychowywała mnie sama, rodzina daleko, w sumie miałyśmy tylko siebie. To jest tak, że rodzice bardzo często chronią dzieci przed dorosłym życiem, odraczają to dorosłe życie. Moja mama mimo, że było u nas raczej biednie nie chciała żebym pracowała tylko się uczyła. utrzymywałyśmy się z jej wypłaty i mojej renty rodzinnej (po tacie), ja sobie od gimnazjum dorabiałam korepetycjami. Ale realnej pracy bardzo długo nie miałam, bo mama argumentowała- najpierw studia, poza tym bez sstudiów się nie dostaniesz itd, cały czas pogarszała tym moją samoocenę. i nagle bach skończone studia i co dalej? zwrot mojej mamy o 180 stopni no to teraz do roboty.yyy ale jak to? tak od razu? przecież ja jestem do niczego itd.
Po prostu dla niej etap studiów się skończył to teraz musi nadejść etap pracy, z tym, ze nie pomyślała, że przez całe życie mnie od tej pracy odciągała i robiła ze mnie pierdołę życiową.
Ale wiesz co jest najlepszą motywacją do pracy? nie, nie rozwój osobisty, nie, nie chęć zrobienia kaiery i zarabiania kokosów. Największą motywacją, jest głód, brak kasy na czynsz i opłaty, strach, że gdy stanie się coś (w moim przypadku) mamie, to nie będę w stanie jej pomóc, ją utrzymać. No to co, zacisnęłam zęby i poszłam do pracy która chociaż trochę była związana ze studiami, na umowę zlecenie za marne grosze (byłam opiekunką osób starszych). w sumie po studiach skończonych w czerwcu, zrobiłam sobie lipiec wakacji (dostawałam jeszcze stypendium za wyniki w nauce i dofinansowanie za nazwijmy to wybitne osiągnięcia - w sumie ok 1300zł) i od sierpnia poszłam do pracy- pisałam jeszcze drugą pracę magisterską, którą broniłam we wrześniu.
Jak się chce, albo jak się musi tom się idzie do pracy, a jak człowiek ma zawsze jakies ale to znaczy, ze się użala nad sobą. a i żeby nie było też mam problemy zdrowotne, ktore na pewno nie ułatwiały chodzącej pracy

16

Odp: Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności

No to w takim razie moim zdaniem problem tkwi w Twojej relacji z rodzicami (szczerze polecam Ci zapoznać się z filmikami na yt Magdaleny Szpilki). Nadopiekuńcza mama i ojca, którego nie ma.

Posty [ 16 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Boję się dorosłości, pójścia do pracy i odpowiedzialności

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024