Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 42 ]

Temat: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Mojego męża poznałam 3 lata temu kiedy wyszłam z ciężkiego związku.
Od samego początku złapaliśmy kontakt, narodziła się wielka miłość, uczucie ogromne. Pomimo odległości spotykaliśmy się co weekend. Rozumieliśmy się doskonale. Czułam że to ta idealna połowa której od lat szukałam bezskutecznie.
Bardzo mi na nim zależało, moje szczęście w chwili zaręczyn (po kilku miesiącach związku) nie znało granic. Oboje nie jesteśmy już najmłodsi, jesteśmy po trzydziestce i po prostu wiedzieliśmy czego chcemy.
Mój maż był czuły, kochający, naprawdę czułam że mu zależy na mnie, że jestem dla niego całym światem.
Niestety nie wszystko wygląda tak idealnie. Ukryłam przed nim fakt, że borykam się z długami. Byłam z tym sama, nie mówiłam o tym nikomu. W końcu na kilka miesięcy przed ślubem powiedziałam mu o sprawie. Nie odtrącił mnie, pomógł, zrozumiał.
Wzięliśmy ślub.  Niestety, mój błąd – nie przyznałam się wtedy do całej prawdy, nadal ukrywałam te długi przed nim, przed rodziną. Przyznawałam się do tego jeszcze dwa razy później aż wkońcu powiedziałam wszystko, i jemu i rodzinie i teściom. Wiem jak to brzmi ale przez tyle miesięcy żyłam w zastraszeniu że będzie po wszystkim, że wszyscy mnie zostawią, że zostanę z tym sama, że stracę miłość życia. Paraliżowało mnie to tak że omal nie odebrałam sobie życia.
Rodzice pomogli mi spłacić długi. Mąż został przy mnie chociaż lojalnie powiedziałam mu że zrozumiem jeżeli wybrał by inną drogę, miał do tego prawo, dałam mu wybór. Wybrał że zostanie ze mną.
Pokonaliśmy pomału to wszystko, starałam się przez ten czas być dobrą żoną, dbać o niego, dbać o dom.
W tej chwili jesteśmy małżeństwem rok i szczerze ….. mam dosyć.
Po ślubie mąż się bardzo zmienił. Bywają chwile że jest dobrze ale praktycznie ciągle się kłócimy, mąż się ciągle focha, zrobił się strasznie stanowczy i apodyktyczny, zasadniczy, nie tylko wobec mnie ale i wobec moich rodziców z którymi mieszkamy w jednym domu.
Ostatnio nawet mój ojciec stwierdził że bardzo się zmienił. Wcześniej myślałam że tylko ja to widzę.
Naprawę mam już dość tego że on nie umie rozmawiać o problemach tylko milczy, a potem udaje że nic się nie stało i wszystko zamiata pod dywan, zmienił się – nie troszczy się o mnie, żyje jakby w swoim świecie. Czuje się czasami jakbym żyła z zupełnie innym człowiekiem, jakbym go w ogóle nie znała.
Mam dosć tego i zastanawiam się czy to są jakieś moje błędy tylko, ok., sporo w tym wszystkim mojej winy przyznaję, nadszarpnęłam jego zaufanie ale z drugiej strony skoro zdecydował się żyć ze mną dalej to chyba polega to na tym żeby się wspierać w tym wszystkim ciągnać w tych gorszych momentach drugą osobę w górę a nie w dół.
Ostatnio nawet wszystko ustala beze mnie, były jego urodziny to bez mojej wiedzy zaprosił gości. Ok. jego urodziny – ma prawo. Następnego dnia dowiedziałam się że będą u nas nocować. Nosz kurde gdybym ja nie ogarnęła chaty – a roboty miałam sporo bo oprócz normalnego etatu ogarnęłam chałupę i poszłam do drugiej pracy – bo chcę trochę dorobić do budżetu domowego – to nie wiem do czego on by ich zaprosił.
Gdzieś mimochodem dowiedziałam się że będzie rozważał zmianę pracy. Między wierszami  - ale nie usiądzie jak w normalnym domu, nie pogada ze mną o swoich zamiarach tylko rzuca półsłówkami.
Czuję jak zbędny element a nie jego żona, mam wrażenie że on żyje swoim kawalerskim życiem dalej.
Czy ja przesadzam ?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Desperatwife napisał/a:

Niestety nie wszystko wygląda tak idealnie. Ukryłam przed nim fakt, że borykam się z długami. Byłam z tym sama, nie mówiłam o tym nikomu. W końcu na kilka miesięcy przed ślubem powiedziałam mu o sprawie. Nie odtrącił mnie, pomógł, zrozumiał.
Wzięliśmy ślub.  Niestety, mój błąd – nie przyznałam się wtedy do całej prawdy, nadal ukrywałam te długi przed nim, przed rodziną. Przyznawałam się do tego jeszcze dwa razy później aż wkońcu powiedziałam wszystko, i jemu i rodzinie i teściom.

Czy dobrze rozumiem, że przed ślubem co prawda zdecydowałaś się powiedzieć o swoich długach, ale nie do końca zdobyłaś na szczerość, podając zaniżoną ich wartość? Całą, tę stopniowo dawkowaną prawdę, poznał przed czy już po ślubie, bo chyba nie mam pewności?

Moim zdaniem masz prawo mieć żal, jeśli mąż wyraźnie dał Ci do zrozumienia, że pomimo posiadanej wiedzy jest w stanie stworzyć z Tobą trwały związek i zdecydował się zostać, ale generalnie sądzę, że dopiero po ślubie dotarło do niego, że nie ma do Ciebie takiego zaufania, jakie powinno mieć miejsce w małżeństwie. Być może gdybyś od razu wyznała wszystko, argumentując potrzebę wcześniejszego zatajenia problemu tak, jak nam to tutaj opisałaś, to ze świadomością, że postanowiłaś zacząć wspólne życie z czystą kartą, byłoby to dla niego relatywnie łatwe do zaakceptowania, a tak miał prawo poczuć się oszukany, nawet dwukrotnie, bo przecież za każdym razem jakby od nowa musiał się z tym zmierzyć i podjąć swoją decyzję. To było niepotrzebne. Przypuszczam, że właśnie dlatego w pewnym momencie zaczął się dystansować, zmienił do Ciebie stosunek i przestał pewne tematy konsultować.

To nawet nie musi być przeciwko Tobie wymierzone z premedytacją, po prostu pojawiła się pewnego rodzaju niechęć, którą obecnie trudno mu przełamać. Być może jednak przerosła go całość tej sytuacji, w której się znalazł. W końcu jesteście młodym małżeństwem, wiele kwestii dopiero się klaruje, mieszka w domu Twoich rodziców, więc całkiem prawdopodobne, że nie czuje się z tym komfortowo, a historia z długami dodatkowo się na to wszystko nałożyła.

Czy zdecydowałaś się o tym, co się obecnie między Wami dzieje, szczerze z mężem porozmawiać?

3

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Niestety nie powiedzialam przed ślubem całej prawdy i wiem ze zniszczylam jego zaufanie do mnie.  Mimo wszystko świadomie chciał zostać ze mną.  Pytalam go wiele razy czy jest pewien bo ja tez chce zyc jak normalny człowiek a nie ze mi bez przerwy bedzie cos wspominał.  Jakiś czas temu przyznał ze juz w ogóle o tych sprawach nie myśli i jest spokojny.     
Mieszkamy z moimi rodzicami ale mamy wszystko osobne kuchnie łazienkę sypialnie resztę mieszkania.  Jedynie wejście jest wspólne i tyle.  Wiedział na co sie pisze.  Moi rodzice wogole nie wracają sie bywa ze nawet podczas dnia sie nie widzimy. 
Czy z nim rozmawialam?  Wiele razy próbowałam ale albo nic nie mówi albo mnie zbywa.

4

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Jeżeli chcesz to ratować to musicie się wyprowadzić od rodziców. Sorry, za szczerość ale żaden facet tego nie ogarnie. To nie jest "własne" tylko takie kantem u kogoś, jeśli rozumiesz co mam na myśli wink

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Ty mieszkasz u siebie, wydaje Ci się, że osobno a jednak u rodziców.  Trochę Cię rozumiem,  czujesz się tu dobrze, swobodnie,  niby w jednym domu a osobno. Możesz zarządzać,  co ugotować,  jak umeblować a nawet jaki zapach kostki mieć w "swojej" toalecie. Rodzice są blisko w razie czego,  ale w sumie to się nie wracają. Cud, miód i orzeszki.  Niestety,  tylko dla Ciebie. Zgadzam się z przedmówcą,  że żaden facet nie ogarnie mieszkania z teściami, choćby nie wiem jacy fajni byli. To nie prawda, że Twój mąż wiedział na co się pisze, wprowadzając się do Ciebie. Mieszkanie z obcymi ludźmi pod jednym dachem jest fajne na studiach, nie w dorosłym życiu.  Twój mąż był zakochany i zamieszkałby z Tobą nawet w stodole. Niestety czas motylkow w brzuchu minął.  Okazało się,  że mieszka w obcym domu,  z obcymi ludźmi,  widuje się z nimi praktycznie codziennie, zapewne podwórko wspólne,  rachunki wspólne i wiele innych spraw wynikających z dzielenia wspólnego domu. Nie tak wyobrażał sobie założenie rodziny. Teraz zdziwiony,  stara się złapać oddech,  uszczknąć z tej sytuacji coś dla siebie,  coś swojego. Nie mówić o wszystkim,  nie musieć się dzielić.  Z natury nie będąc wylewnym,  woli nie mówić co go boli, bo teoretycznie wiedział "na co się pisał". Teoretycznie.
Myślę,  że powinniście wyprowadzić się od rodziców.  Pozwoli to Twojemu mężowi poczuć się pewnie,  jako facet i głowa rodziny.  Na razie jest tylko jakimś elementem, który nic nie mówi bo czuje, że to nic nie zmieni.

6

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Nie stac nas na to. 
Maz spłaca kredyt i nie ogarniemy mieszkania sami tylko we dwoje.  On o tym dobrze wiedział.

7

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Świadomość swojej bezsilności z reguły jest bardzo frustrująca, nawet jeśli ktoś sobie tego nie uświadamia lub głośno o tym nie mówi. Wówczas, żeby nagromadzone negatywne emocje nieco rozładować, szuka się tak zwanych tematów zastępczych - stąd nieprzyjemny sposób bycia. Oczywiście, że to męża nie usprawiedliwia, ale może być wyjaśnieniem jego obecnego zachowania.

8

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Olinka napisał/a:

Świadomość swojej bezsilności z reguły jest bardzo frustrująca, nawet jeśli ktoś sobie tego nie uświadamia lub głośno o tym nie mówi. Wówczas, żeby nagromadzone negatywne emocje nieco rozładować, szuka się tak zwanych tematów zastępczych - stąd nieprzyjemny sposób bycia. Oczywiście, że to męża nie usprawiedliwia, ale może być wyjaśnieniem jego obecnego zachowania.

Chyba nie mam sil na walkę z wiatrakami.  Maz próbuje sie do mnie odzywać normalnie,  cos zagaduje.  Ale problemy nie znikają.  Zostają dalej a on nie chce podjąć próby przegadania tych spraw.  Jesteśmy dorośli i wydawało mi sie konkretni - jak cos nie pasuje to sie o tym mówi.  A nie ucieka od niewygodnych tematów.

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Wielokrotne "przyznania " do tajemnic i kłamstwa z tym związane spowodowały,  że aby uchronić siebie i umożliwić kontynuację związku  najprawdopodobniej mąż  wprowadził metodę nie brania Ciebie pod uwagę w decyzjach... przestał się z Tobą liczyć gdyż nie wie czy znowu coś nie okaże się  kłamstwem....

To mechanizm obronny … bo jak żyć z kimś na kogo słowach nie możemy polegać. ….  skąd mamy mieć pewność że znów nie wypłynie coś … czyli brak bezpieczeństwa … takiej podłogi w związku …. to może bardzo wpłynąć na zmianę zachowania .

Z jednej strony to mechanizm ochronny dla osoby i  dla waszego związku.. ale to droga tylko w jedna stronę - rozpadu związku.
On nie liczy się z Tobą , a Ty czujesz się pomijana , ignorowana …
Ja to przeszłam osobiście .
Póki mąż i Ty nie zrozumiecie w jaki schemat popadliście - i nie zaczniecie pracować oboje nad odbudową zaufania …. pracujecie nad waszym końcem.


Jest jeszcze jedno co może mieć dodatkowy wpływ na relacje - Twoja zmiana po rozwiązaniu twoich problemów …. co powoduje zmianę u męża .

Nie mówię że tak było/ jest ….. ale Tobie spadł ciężar ….. który mógł powodować że szukając wsparcia w trudnym okresie dla siebie... miałaś "różowe okulary "  bardziej niż standardowa zakochana osoba.... mogłaś być bardziej wyrozumiała/starająca i po prostu ślepa …. a nawet zakłamywać rzeczywistość " … czyli inaczej  interpretować zachowania …. co spowodowało również ze mąż  Ciebie widział jako inną osobę i inaczej się zachowywał  …. a Twoje  kłamstwa i tajemnice dodatkowo popsuły relacje
Czyli mogło być tak, ze ty byłaś   "lepsza"  to i on był "lepszy ".

I zobacz jaka niewyrozumiała jesteś teraz dla męża :
"problemy nie znikają.  Zostają dalej a on nie chce podjąć próby przegadania tych spraw .  Jesteśmy dorośli i wydawało mi sie konkretni - jak cos nie pasuje to sie o tym mówi.  A nie ucieka od niewygodnych tematów. "

Ty nie umiałaś dla swoich powodów powiedzieć prawdy o długach ….  a od męża wymagasz tej umiejętności .
nie miałaś wiary w wasze uczucie i siłę związku - skoro nie czułaś się na tyle by powiedzieć cała prawdę za pierwszym razem ….

To ze on chce kontynuować związek nie znaczy ze potrafi sobie poradzić z doświadczeniem jakie wam zafundowałaś.

Można kochać człowieka ale nie godzić się na pewne jego zachowania . I ma się wtedy duży problem...  im większe uczucie tym problem większy .

Z boku trochę mi to wygląda tak
Desperatwife napisał/a
"Chyba nie mam sil na walkę z wiatrakami " nie masz już sił czy nie potrzebujesz ? bo Twoje problemy rozwiązane … więc nie masz już takiego parcia na bezpieczeństwo ...związek....


Ja nie pisze tego by Ciebie obrazić , czy ferować wyroki kto lub co jest winne ….   te wszystkie rzeczy mogą się dziać nieświadomie .
Tak jesteśmy skonstruowani....  ale uświadomienie sobie wielu mechanizmów jakim podlegamy może pomóc w rozwiązaniu.

10

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Wobec tego co jeszcze mam zrobić?  To jak zyc w takim związku gdzie jedno pomija drugie?  Skoro dla niego jest jakiś problem nie do przeskoczenia to niech mi o tym powie.  Ja nie lubię zyc złudzeniami.
Wcale nie jest tak ze jak go potrzebowalam to byl dobry a jak teraz problem spadł to niech idzie w swoja stronę.  Ale ja nie wiem czego on chce.  Ma swoje dziwne zachowania które żyć normalnie nie pozwalają.

11

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Desperatwife napisał/a:

Wobec tego co jeszcze  mam zrobić?


nie pisałaś o konkretnych rzeczach które zrobiłaś więc skąd słowo jeszcze … suszenie głowy rozmowami faceci odbierają jako nasze marudzenie tongue .

Desperatwife napisał/a:

To jak zyc w takim związku gdzie jedno pomija drugie?  Skoro dla niego jest jakiś problem nie do przeskoczenia to niech mi o tym powie.  Ja nie lubię zyc złudzeniami.

a zatajanie " całej prawdy" o długach nie jest życiem złudzeniami "ze dam sobie SAMA radę "... i jakoś to będzie ???
Uwierz mi na słowo , mamy najczęściej bardzo mylne wyobrażenie o sobie tongue


Desperatwife napisał/a:

Wcale nie jest tak ze jak go potrzebowalam to byl dobry a jak teraz problem spadł to niech idzie w swoja stronę.  Ale ja nie wiem czego on chce.  Ma swoje dziwne zachowania które żyć normalnie nie pozwalają .

- kiedyś wiedziałaś czego on chce czy się nie zastanawiałaś ????  …  czy tylko ty chciałaś : wsparcia i opieki w trudnym czasie … czyli  męża , rodziny , razem my... 
- te dziwne zachowania pojawiły się nagle ???? wcześniej Cię nie drażniły ? 

Desperate - nick przypadkowy ???  pytanie czy byłaś zdesperowana zostając zoną ? czy jesteś zdesperowana by ratować to wielkie uczucie i związek … ???

Nie wiem co Ci poradzić , terapia dla małżeństw ? konkretne porady od specjalistów by zrozumieć swoje zachowanie i siebie ???  męża , związku ??? Może macie szczerych przyjaciół którzy potrafią ocenić wasze zachowania z boku ???? ale czy jesteście gotowi na takie działania ?
Bicie się w pierś i powiedzenie głośno że chcesz byście razem poszukali pomocy,  żeby nie stracić tego szczęścia które było opisane w pierwszym poście , bo masz świadomość odpowiedzialności za to co się dzieje w związku ???

Zwrócę uwagę na jeszcze jedno … zaproszenie gości na swoje urodziny , nawet z noclegiem - nie jest w mojej ocenie powodem do problemów - może maż z uwagi na Twoje dwie prace nie chciał Cię angażować ( = oszczędził Ci pracy ) …
Kolejna sprawa to Twoja reakcja - czemu nie powiedziałaś " kochanie nie dam rady bo pracuję , będziesz musiał sam tamto czy owanto .... " i tyle

czemu nie interpretujesz zachowania  męża że robi cos "dobrze dla Ciebie/ Was " albo ze ma takie intencje ???

A rozważanie zmiany pracy - ma Ciebie pytać o zgodę na rozważenia ??? Rozważanie jest dla mnie " będziemy o tym rozmawiać ".

Byłabym wkurzona gdyby zmienił pracę i dopiero powiedział....
Odczuwam szukanie dziury w całym....


Zrobisz z tym co będziesz chciała / umiała … ja tylko pisze moje uwagi.

12

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
chceuciekacstad napisał/a:
Desperatwife napisał/a:

Wobec tego co jeszcze  mam zrobić?


nie pisałaś o konkretnych rzeczach które zrobiłaś więc skąd słowo jeszcze … suszenie głowy rozmowami faceci odbierają jako nasze marudzenie tongue .

marudzenie ? Chęć porozmawiania o konkretnych rzeczach to jest marudzenie ? Chyba dorośli ludzie rozmawiają ze sobą ?
Zmieniłam w sobie to że zawsze mąż miał pretensje do mnie że jestem zamknięta i trudno ze mnie coś wydobyć. Teraz staram się robić inaczej i chcę rozmowy - to wychodzi na to że marudzę.
Ja tak tego nie odbieram - jeżeli komuś coś w związku nie pasuje to silą rzeczy należy ten problem przegadać i rozwiązać.

chceuciekacstad napisał/a:
Desperatwife napisał/a:

To jak zyc w takim związku gdzie jedno pomija drugie?  Skoro dla niego jest jakiś problem nie do przeskoczenia to niech mi o tym powie.  Ja nie lubię zyc złudzeniami.

a zatajanie " całej prawdy" o długach nie jest życiem złudzeniami "ze dam sobie SAMA radę "... i jakoś to będzie ???
Uwierz mi na słowo , mamy najczęściej bardzo mylne wyobrażenie o sobie tongue

Wiesz czasami trzeba się zastanowić i umieć oddzielić pewną część od drugiej. W kryzysowych chwilach pytałam męża czy potrafi ze mną normalnie żyć, oddzielić grubą kreską to co było. Ja nie mówię że mąż miał mi wybaczyć - tego nie oczekuję. Ale chcąc żyć normalnie nie można zachowywać się w ten sposób:
"A to ja ci teraz pokażę, za to mi zrobiłaś ja Ci zrobię to samo co ty mnie".
Do czego to prowadzi ?
To po co brał ze mną ten ślub ? Trzeba było się zastanowić czy on jest w stanie udzwignąć to co się stało i pomóc mi w tym i wesprzeć w tym.
To nie było byle co, przeżyłam to naprawdę bardzo ciężko i zwyczajnie psychicznie nie potrafiłam się do wszystkiego przyznać na raz, zablokowałam się psychicznie, strach był podwójny - i przed długami i przed utratą bliskich.
Jeżeli teraz ma się nade mną "znęcać psychicznie" za to co się wydarzyło, trzeba było mnie zostawić w spokoju i iść soją drogą, wybrać własne życie.


chceuciekacstad napisał/a:
Desperatwife napisał/a:

Wcale nie jest tak ze jak go potrzebowalam to byl dobry a jak teraz problem spadł to niech idzie w swoja stronę.  Ale ja nie wiem czego on chce.  Ma swoje dziwne zachowania które żyć normalnie nie pozwalają .

- kiedyś wiedziałaś czego on chce czy się nie zastanawiałaś ????  …  czy tylko ty chciałaś : wsparcia i opieki w trudnym czasie … czyli  męża , rodziny , razem my... 
- te dziwne zachowania pojawiły się nagle ???? wcześniej Cię nie drażniły ? 

Desperate - nick przypadkowy ???  pytanie czy byłaś zdesperowana zostając zoną ? czy jesteś zdesperowana by ratować to wielkie uczucie i związek … ???

Nie wiem co Ci poradzić , terapia dla małżeństw ? konkretne porady od specjalistów by zrozumieć swoje zachowanie i siebie ???  męża , związku ??? Może macie szczerych przyjaciół którzy potrafią ocenić wasze zachowania z boku ???? ale czy jesteście gotowi na takie działania ?
Bicie się w pierś i powiedzenie głośno że chcesz byście razem poszukali pomocy,  żeby nie stracić tego szczęścia które było opisane w pierwszym poście , bo masz świadomość odpowiedzialności za to co się dzieje w związku ???

Zwrócę uwagę na jeszcze jedno … zaproszenie gości na swoje urodziny , nawet z noclegiem - nie jest w mojej ocenie powodem do problemów - może maż z uwagi na Twoje dwie prace nie chciał Cię angażować ( = oszczędził Ci pracy ) …
Kolejna sprawa to Twoja reakcja - czemu nie powiedziałaś " kochanie nie dam rady bo pracuję , będziesz musiał sam tamto czy owanto .... " i tyle

czemu nie interpretujesz zachowania  męża że robi cos "dobrze dla Ciebie/ Was " albo ze ma takie intencje ???

A rozważanie zmiany pracy - ma Ciebie pytać o zgodę na rozważenia ??? Rozważanie jest dla mnie " będziemy o tym rozmawiać ".

Byłabym wkurzona gdyby zmienił pracę i dopiero powiedział....
Odczuwam szukanie dziury w całym....


Zrobisz z tym co będziesz chciała / umiała … ja tylko pisze moje uwagi.

Czy zastanawiałam się czego on chce ?
Decydując się na założenie rodziny ze mną chyba miałam prawo myśleć że po prostu chcemy żyć w zgodzie jak dwoje ludzi którzy się kochają.
Którzy wszystko ze sobą uzganiają a nie każdy sobie rzepkę skrobie.

A w tym momencie to wygląda tak jakby on na siłę chciał mi zrobić na złość i odegrać się za tamto co się stało.
Nie tędy droga bo złośliwością niczego nie wywalczy a tylko doprowadzi do zakończenia tego małżeństwa.
Nie da się żyć z kimś wiecznie go obwiniając a wybielając siebie za wszystko.

Nikt nie jest ideałem i on też ma wady i chyba trzeba wziąć to pod uwagę.

Z tymi urodzinami piszesz że to nic takiego - no może nie ale chyba dobrze byłoby powiedzieć coś, uzgodnić a nie postawić przed faktem dokonanym.
"czemu nie interpretujesz zachowania  męża że robi cos "dobrze dla Ciebie/ Was " albo ze ma takie intencje ??" - a jak chciał zrobić dobrze skoro na zakupy mnie ciągnął, w kuchni też musiałam stać parę godzin pomimo że wróciłam do domu o 2 w nocy i miałam prawo być zmęczona.
To są dobre intencje ?

Albo ktoś chce kogoś wspierać i pomagać mu, dać mu szansę odbudować zaufanie albo będzie mu co kawałek dowalać do pieca i przypominać o tej krzywdzie jaką zaznał.
A tak nie da się żyć. Widzę w tym sprzeczność interesów.

13 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-08-30 18:43:06)

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Desperatwife napisał/a:
chceuciekacstad napisał/a:
Desperatwife napisał/a:

Wobec tego co jeszcze  mam zrobić?


nie pisałaś o konkretnych rzeczach które zrobiłaś więc skąd słowo jeszcze … suszenie głowy rozmowami faceci odbierają jako nasze marudzenie tongue .

marudzenie ? Chęć porozmawiania o konkretnych rzeczach to jest marudzenie ? Chyba dorośli ludzie rozmawiają ze sobą ?
Zmieniłam w sobie to że zawsze mąż miał pretensje do mnie że jestem zamknięta i trudno ze mnie coś wydobyć. Teraz staram się robić inaczej i chcę rozmowy - to wychodzi na to że marudzę.
Ja tak tego nie odbieram - jeżeli komuś coś w związku nie pasuje to silą rzeczy należy ten problem przegadać i rozwiązać.

Desperatwife, przeczytaj jeszcze raz uważnie to, co Ci napisała chceuciekacstad, bo zapytała Ciebie, co konkretnego zrobiłaś, żeby poprawić komunikację i relację między Tobą i mężem? I tylko dodała, że mężczyźni ględzenie nad uchem często odbierają jako marudzenie, dodając przy tym „buźkę”, która sugeruje, żebyś potraktowała to określenie z uśmiechem. Skup się na meritum i dpowiedz na pytanie zamiast wyzłośliwiać się na kimś, kto próbuje Ci pomóc i poświęca Tobie swój czas.

Kolejna rzecz, na którą zwróciła uwagę chceuciekacstąd, to, że jesteś bardzo łaskawa i wyrozumiała wobec swoich niedoskonałości i przewinień w związku, ale rygorystycznie żądasz dojrzałej postawy od swojego męża. Ciebie nie zastanawiają Twoje podwójne standardy?

14

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Desperatwife napisał/a:
chceuciekacstad napisał/a:
Desperatwife napisał/a:

Wobec tego co jeszcze  mam zrobić?


nie pisałaś o konkretnych rzeczach które zrobiłaś więc skąd słowo jeszcze … suszenie głowy rozmowami faceci odbierają jako nasze marudzenie tongue .

marudzenie ? Chęć porozmawiania o konkretnych rzeczach to jest marudzenie ? Chyba dorośli ludzie rozmawiają ze sobą ?
Zmieniłam w sobie to że zawsze mąż miał pretensje do mnie że jestem zamknięta i trudno ze mnie coś wydobyć. Teraz staram się robić inaczej i chcę rozmowy - to wychodzi na to że marudzę.
Ja tak tego nie odbieram - jeżeli komuś coś w związku nie pasuje to silą rzeczy należy ten problem przegadać i rozwiązać.

chceuciekacstad napisał/a:
Desperatwife napisał/a:

To jak zyc w takim związku gdzie jedno pomija drugie?  Skoro dla niego jest jakiś problem nie do przeskoczenia to niech mi o tym powie.  Ja nie lubię zyc złudzeniami.

a zatajanie " całej prawdy" o długach nie jest życiem złudzeniami "ze dam sobie SAMA radę "... i jakoś to będzie ???
Uwierz mi na słowo , mamy najczęściej bardzo mylne wyobrażenie o sobie tongue

Wiesz czasami trzeba się zastanowić i umieć oddzielić pewną część od drugiej. W kryzysowych chwilach pytałam męża czy potrafi ze mną normalnie żyć, oddzielić grubą kreską to co było. Ja nie mówię że mąż miał mi wybaczyć - tego nie oczekuję. Ale chcąc żyć normalnie nie można zachowywać się w ten sposób:
"A to ja ci teraz pokażę, za to mi zrobiłaś ja Ci zrobię to samo co ty mnie".
Do czego to prowadzi ?
To po co brał ze mną ten ślub ? Trzeba było się zastanowić czy on jest w stanie udzwignąć to co się stało i pomóc mi w tym i wesprzeć w tym.
To nie było byle co, przeżyłam to naprawdę bardzo ciężko i zwyczajnie psychicznie nie potrafiłam się do wszystkiego przyznać na raz, zablokowałam się psychicznie, strach był podwójny - i przed długami i przed utratą bliskich.
Jeżeli teraz ma się nade mną "znęcać psychicznie" za to co się wydarzyło, trzeba było mnie zostawić w spokoju i iść soją drogą, wybrać własne życie.


chceuciekacstad napisał/a:
Desperatwife napisał/a:

Wcale nie jest tak ze jak go potrzebowalam to byl dobry a jak teraz problem spadł to niech idzie w swoja stronę.  Ale ja nie wiem czego on chce.  Ma swoje dziwne zachowania które żyć normalnie nie pozwalają .

- kiedyś wiedziałaś czego on chce czy się nie zastanawiałaś ????  …  czy tylko ty chciałaś : wsparcia i opieki w trudnym czasie … czyli  męża , rodziny , razem my... 
- te dziwne zachowania pojawiły się nagle ???? wcześniej Cię nie drażniły ? 

Desperate - nick przypadkowy ???  pytanie czy byłaś zdesperowana zostając zoną ? czy jesteś zdesperowana by ratować to wielkie uczucie i związek … ???

Nie wiem co Ci poradzić , terapia dla małżeństw ? konkretne porady od specjalistów by zrozumieć swoje zachowanie i siebie ???  męża , związku ??? Może macie szczerych przyjaciół którzy potrafią ocenić wasze zachowania z boku ???? ale czy jesteście gotowi na takie działania ?
Bicie się w pierś i powiedzenie głośno że chcesz byście razem poszukali pomocy,  żeby nie stracić tego szczęścia które było opisane w pierwszym poście , bo masz świadomość odpowiedzialności za to co się dzieje w związku ???

Zwrócę uwagę na jeszcze jedno … zaproszenie gości na swoje urodziny , nawet z noclegiem - nie jest w mojej ocenie powodem do problemów - może maż z uwagi na Twoje dwie prace nie chciał Cię angażować ( = oszczędził Ci pracy ) …
Kolejna sprawa to Twoja reakcja - czemu nie powiedziałaś " kochanie nie dam rady bo pracuję , będziesz musiał sam tamto czy owanto .... " i tyle

czemu nie interpretujesz zachowania  męża że robi cos "dobrze dla Ciebie/ Was " albo ze ma takie intencje ???

A rozważanie zmiany pracy - ma Ciebie pytać o zgodę na rozważenia ??? Rozważanie jest dla mnie " będziemy o tym rozmawiać ".

Byłabym wkurzona gdyby zmienił pracę i dopiero powiedział....
Odczuwam szukanie dziury w całym....


Zrobisz z tym co będziesz chciała / umiała … ja tylko pisze moje uwagi.

Czy zastanawiałam się czego on chce ?
Decydując się na założenie rodziny ze mną chyba miałam prawo myśleć że po prostu chcemy żyć w zgodzie jak dwoje ludzi którzy się kochają.
Którzy wszystko ze sobą uzganiają a nie każdy sobie rzepkę skrobie.

Ale to Ty nie trzymałaś się tych zasad . Wprowadziłaś brutalnie swoje  …. pomyśl gdyby role były odwrócone ? i to Ty musiała sobie radzić z taką sytuacją ?

Desperatwife napisał/a:

A w tym momencie to wygląda tak jakby on na siłę chciał mi zrobić na złość i odegrać się za tamto co się stało.
Nie tędy droga bo złośliwością niczego nie wywalczy a tylko doprowadzi do zakończenia tego małżeństwa.
Nie da się żyć z kimś wiecznie go obwiniając a wybielając siebie za wszystko.

Nikt nie jest ideałem i on też ma wady i chyba trzeba wziąć to pod uwagę.

Nikt nie jest idealny  to oczywiste .
Mąż obwinia Cię wiecznie ? w sensie  mówi Ci ze tak się zachowuje bo nie ma zaufania ?? że go zraniłaś ?
Jak często (o ile) używa takich argumentów ?

Desperat .. Wasz związek jest świeży , Twoje kłamstwa są świeże …. i mocno odcisnęły piętno na jakości relacji.

Poznaliście gdy wyszłaś z ciężkiego związku - przepracowałaś to ?? był czas na żałobę ???  Nie wiem na czym polegała ciężkość związku - ale wiem na pewno że za związek odpowiadają dwie osoby - nawet jeśli jedna jest/ czuje się ofiarą ( kat i ofiara )  - to sama się na to zgodziła w jakimś sensie , nie rezygnując z relacji przy pierwszych objawach, tkwiąc za długo, itp. …

Desperatwife napisał/a:

Z tymi urodzinami piszesz że to nic takiego - no może nie ale chyba dobrze byłoby powiedzieć coś, uzgodnić a nie postawić przed faktem dokonanym.
"czemu nie interpretujesz zachowania  męża że robi cos "dobrze dla Ciebie/ Was " albo ze ma takie intencje ??" - a jak chciał zrobić dobrze skoro na zakupy mnie ciągnął, w kuchni też musiałam stać parę godzin pomimo że wróciłam do domu o 2 w nocy i miałam prawo być zmęczona.
To są dobre intencje ?

Albo ktoś chce kogoś wspierać i pomagać mu, dać mu szansę odbudować zaufanie albo będzie mu co kawałek dowalać do pieca i przypominać o tej krzywdzie jaką zaznał.
A tak nie da się żyć. Widzę w tym sprzeczność interesów.

Związek to nie interes !!! - nawet słowa jakich używasz pokazują Twoje podejście …. JA CIEBIE nie punktuję , myślę że to wszystko co Ci się przydarza jest nieumyślne ….
Mąż był plastrem na poprzedni związek, zbyt szybko pod wpływem emocji , zwłaszcza traumy z poprzedniego związku weszłaś w kolejną relację … swoim zachowaniem (kłamstwami ) zniszczyłaś najprawdopodobniej szanse na normalność w rozwoju małżeństwa i relacji... 

Tak jak pisze MagdaLena - ja Ci zwróciłam uwagę abyś spojrzała inaczej na to wszystko - a Ty udowadniasz swoje racje pokazując   jak mąż jest beee,...  bo zmusił Cię do garów gdy wróciłaś o 2 z pracy . … Brak asertywności przerzucasz na niego że taki tyran tongue ciągnął na zakupy... 
W ogóle nie zatrzymałaś się na wpisach odnośnie możliwych powodów ….

Szukasz potwierdzenia dla swojego wyboru - bo Ty już wybrałaś - chcesz odejść .
Nie czuję w Twoich wpisach grama miłości do męża …. 
Desperat- ja Ciebie nie osadzam , uważam że jesteśmy najlepszą wersja siebie w danym momencie, nawet jeśli podejmujemy złe decyzje to są to i tak najlepsze decyzje - bo tak potrafimy w danej chwili  - nie zrobiłaś tego z wyrachowania , jest mało osób świadomych siebie i swojego stanu. ..

Mamy zawsze wybór w życiu - albo podejmujemy rękawicę z życiem , sobą i próbujemy coś naprawiać, budować, zmieniać...albo idziemy dalej.

Brak pracy nad sobą jest jednak obarczone dużym ryzykiem że kolejny związek też się nie uda …  bo obie strony odpowiadają za relację , bo zmiany zawsze trzeba zaczynać od siebie …


Życzę dobrych decyzji.

15

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Dziękuję za wszystkie wpisy.
Kocham mojego męża bardzo.
Z każdej strony zastanawiam się jak ratować to małżeństwo.
Ale cały czas powtarzam że tego muszą chcieć obie strony.
Ja rozumiem że popełniłam błędy i kolejny raz powtarzam że jestem świadoma że maż może mieć żal, może zachowywać się wobec mnie chłodno, oschle.
Ale też daje mi sprzeczne sygnały i zachowuje się dwojako : raz mi mówi że już wszystko przepracował, przemyślał i przyjął do wiadomości i że mnie kocha i chce żeby było jak najlepiej. A za jakiś czas robi sobie wszystko po swojemu.

Czasami czuję się jakbym miała rozdwojenie jaźni i miała dwóch różnych mężów.
Wierzcie mi lub nie ale ja już zapłaciłam bardzo wysoką cenę za to co zrobiłam. Gdybym ja była po drugiej stronie i mąż zrobiłby to co ja jemu - zastanowiłabym się czy mogłabym z nim dalej żyć i nie obwiniać go ciągle za to co było, nie karać podświadomie.
Bo to co staramy się budować to ciągle lega w gruzach.

Abstrahując już od sprawy kłamstwa i długów. Te zmiany w jego zachowaniu i charakterze uwidaczniają się nie tylko w stosunku do mnie, ale jak pisałam także w stosunku do moich rodziców, do jego rodziców, nawet do naszego psa wink

To nie może być tak że tylko ja jestem winna za wszystko bo kiedyś popełniłam błąd.

Rozumiecie co Wam chcę powiedzieć ?
Rozumiem że zrobiłam źle i wiem że mąż ma prawo czuć do mnie żal, ok przyjmuję to ale jak dalej żyć razem skoro ta druga osoba nie daje szansy tylko gdzieś tam "kopie leżącego".
On powinien to wiedzieć najlepiej bo kiedyś też w żywe oczy okłamał najbliższe mu osoby (rodziców).

Na wiele rzeczy przymykam oko, staram się przemilczeć nie robić afery ale powoli widzę że w tym związku przyjęłam na siebie rolę ofiary.

16

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
chceuciekacstad napisał/a:

Nikt nie jest idealny  to oczywiste .
Mąż obwinia Cię wiecznie ? w sensie  mówi Ci ze tak się zachowuje bo nie ma zaufania ?? że go zraniłaś ?
Jak często (o ile) używa takich argumentów ?

Desperat .. Wasz związek jest świeży , Twoje kłamstwa są świeże …. i mocno odcisnęły piętno na jakości relacji.

Poznaliście gdy wyszłaś z ciężkiego związku - przepracowałaś to ?? był czas na żałobę ???  Nie wiem na czym polegała ciężkość związku - ale wiem na pewno że za związek odpowiadają dwie osoby - nawet jeśli jedna jest/ czuje się ofiarą ( kat i ofiara )  - to sama się na to zgodziła w jakimś sensie , nie rezygnując z relacji przy pierwszych objawach, tkwiąc za długo, itp. …


Związek to nie interes !!! - nawet słowa jakich używasz pokazują Twoje podejście …. JA CIEBIE nie punktuję , myślę że to wszystko co Ci się przydarza jest nieumyślne ….
Mąż był plastrem na poprzedni związek, zbyt szybko pod wpływem emocji , zwłaszcza traumy z poprzedniego związku weszłaś w kolejną relację … swoim zachowaniem (kłamstwami ) zniszczyłaś najprawdopodobniej szanse na normalność w rozwoju małżeństwa i relacji... 

Tak jak pisze MagdaLena - ja Ci zwróciłam uwagę abyś spojrzała inaczej na to wszystko - a Ty udowadniasz swoje racje pokazując   jak mąż jest beee,...  bo zmusił Cię do garów gdy wróciłaś o 2 z pracy . … Brak asertywności przerzucasz na niego że taki tyran tongue ciągnął na zakupy... 
W ogóle nie zatrzymałaś się na wpisach odnośnie możliwych powodów ….

Szukasz potwierdzenia dla swojego wyboru - bo Ty już wybrałaś - chcesz odejść .
Nie czuję w Twoich wpisach grama miłości do męża …. 
Desperat- ja Ciebie nie osadzam , uważam że jesteśmy najlepszą wersja siebie w danym momencie, nawet jeśli podejmujemy złe decyzje to są to i tak najlepsze decyzje - bo tak potrafimy w danej chwili  - nie zrobiłaś tego z wyrachowania , jest mało osób świadomych siebie i swojego stanu. ..

Mamy zawsze wybór w życiu - albo podejmujemy rękawicę z życiem , sobą i próbujemy coś naprawiać, budować, zmieniać...albo idziemy dalej.

Brak pracy nad sobą jest jednak obarczone dużym ryzykiem że kolejny związek też się nie uda …  bo obie strony odpowiadają za relację , bo zmiany zawsze trzeba zaczynać od siebie …


Życzę dobrych decyzji.

Z tym interesem to napisałam tak w cudzysłowiu, nie należy tego dobitnie odbierać.
Mąż na pewno nie był plastrem. Poprzedni związek to zamknięty rozdział, nie porównywałam tego, to zupełnie inna relacja.
Nigdzie nie napisałam że mój mąż to tyran. Z tymi urodzinami napisałam jak było - mimo zmęczenia pomogłam, zrobiłam zakupy, w kuchni, pomogłam sprzątać następnego niczego nie wypominając.
Jego urodziny - spędziliśmy je tak jak chciał.
Napisałam tylko że mogło to wyglądać nieco inaczej i fajnie byłoby to uzgodnić razem i tyle w temacie.

17 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-31 11:55:30)

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Ja myslę, ze to prostsza sprawa: pierwsze schody i On popada w depresyjne stany.. To moglobybyć cokolwiek w waszym życiu, co go przerasta, bo przeciez ten problem z długami już rozwiązany..On ma czy miał swoją wizję związku i idealnej żony a Ty nie sprostalas jej.
I on nie umie pójść dalej..Bez sensu marudzenie mu, albo chce z Tobą żyć i mieć jakieś plany, cieszyć się tym życiem i iść do przodu, albo daruj go sobie, póki nie ma dzieci.
Czego On chce? Masz się domyślać, a moźe kolorować rzeczywistość, bo dla niego za szara? A może to robilaś przed ślubem, i dlatego balas się mu powiedzieć o długach, bo po co go martwić.? PRZEMYŚL sobie bardzo dokladnie.. Bo on Twojego punktu widzenia na pewno nie weźmie pod uwagę, założę się,że były już takie sytuacje wcześniej, jak ta z gośćmi, przypomnij sobie.
No sorry, młoda mężatko, ale wybrałaś sobie ciężkie życie.

18

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Ela210 napisał/a:

Ja myslę, ze to prostsza sprawa: pierwsze schody i On popada w depresyjne stany.. To moglobybyć cokolwiek w waszym życiu, co go przerasta, bo przeciez ten problem z długami już rozwiązany..On ma czy miał swoją wizję związku i idealnej żony a Ty nie sprostalas jej.
I on nie umie pójść dalej..Bez sensu marudzenie mu, albo chce z Tobą żyć i mieć jakieś plany, cieszyć się tym życiem i iść do przodu, albo daruj go sobie, póki nie ma dzieci.
Czego On chce? Masz się domyślać, a moźe kolorować rzeczywistość, bo dla niego za szara? A może to robilaś przed ślubem, i dlatego balas się mu powiedzieć o długach, bo po co go martwić.? PRZEMYŚL sobie bardzo dokladnie..

W zupełności zgadzam się z tym co napisałaś.
Nie sprostałam jego wizji idealnej żony a on wszystko musi mieć idealne w życiu .....

19

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Z ciekawości- jaka jest jego matka?

20

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Ela210 napisał/a:

Z ciekawości- jaka jest jego matka?

Jest bardzo dobrą kobietą. Nie mogę złego słowa na nią powiedzieć, bardzo ciepła, rodzinna, taka do rany przyłóż.

21 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-31 12:09:09)

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Desperatwife napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Z ciekawości- jaka jest jego matka?

Jest bardzo dobrą kobietą. Nie mogę złego słowa na nią powiedzieć, bardzo ciepła, rodzinna, taka do rany przyłóż.

Ja się boję ludzi do rany przyłóż.. smile Zwykle cudownie manipulują..
Sorry za off top, ale zastanawia mnie dlaczego młody mąż popada w dół i przekreśla swój związek, bo dla mnie to że późno powiedziałaś mu o długach nie jest wystarczającym powodem. On wygląda na kogoś "ulepionego" z dość zamkniętą głową, stąd moje pytanie o matkę..

22

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Desperatwife napisał/a:

marudzenie ? Chęć porozmawiania o konkretnych rzeczach to jest marudzenie ? Chyba dorośli ludzie rozmawiają ze sobą ?
Zmieniłam w sobie to że zawsze mąż miał pretensje do mnie że jestem zamknięta i trudno ze mnie coś wydobyć. Teraz staram się robić inaczej i chcę rozmowy - to wychodzi na to że marudzę.
Ja tak tego nie odbieram - jeżeli komuś coś w związku nie pasuje to silą rzeczy należy ten problem przegadać i rozwiązać.

Być może z Twojego punktu widzenia to jest rozmowa, czyli tutaj próba nawiązania dwustronnego dialogu, ale mąż może odbierać to zupełnie inaczej. Tak naprawdę rozmowa jest sztuką i żeby odniosła pożądany skutek, to trzeba umieć znaleźć właściwą drogę do drugiego człowieka, co ważne, tego konkretnego człowieka, do którego chcemy dotrzeć. To dlatego kluczowe znaczenie ma tu sposób, w jaki ją przeprowadzasz. Mąż może na przykład czuć się atakowany, niesprawiedliwie osądzany, być może pojawiają się słowa w typie "bo ty zawsze", "bo ty nigdy", może jest to monolog będący niekończącym się oskarżaniem, wytykaniem błędów, wyrzutami tego co zrobił albo czego nie zrobił, co powiedział, a wtedy siłą rzeczy od takiej "rozmowy" się ucieka. W każdym razie nawet krytyka może być konstruktywna pod warunkiem, że będzie podana we właściwy sposób. Inaczej nie ma szansy na porozumienie. 
Zastanów się i pomyśl, nie musisz tutaj o tym pisać, czy gdyby ktoś w taki sam sposób z Tobą rozmawiał, to nawiązałabyś z nim dialog, czy raczej starałabyś się od tego uciec?

Na koniec chciałabym zwrócić uwagę, że to wszystko są to tylko moje przypuszczenia, ale wynikają z faktu, że jesteśmy bardzo schematyczni, schematycznie działamy i reagujemy, niekoniecznie będąc tego świadomym, a przy tym często nie zauważamy błędów, jakie sami popełniamy.
Na pewno też każda postawa czy zachowanie ma swoją przyczynę. To że mąż zmienił się właśnie od czasu Waszego ślubu - też ją ma.

23

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Ela210 napisał/a:
Desperatwife napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Z ciekawości- jaka jest jego matka?

Jest bardzo dobrą kobietą. Nie mogę złego słowa na nią powiedzieć, bardzo ciepła, rodzinna, taka do rany przyłóż.

Ja się boję ludzi do rany przyłóż.. smile

heheh smile Nie nie, znam ją już 3 lata. Naprawdę jest wspaniałą osobą.

24

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Najprostszy sposób rozmowy: powiedz mi o co chodzi, bo traktujesz mnie oschle i czuję, że nie cieszy Cię nasz związek.? A potem słuchać, długo...
Jeśli po czymś takim ktoś poczuje się atakowany, to chyba człowiek którego atakują mijane drzewa..

25

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Ela210 napisał/a:

Najprostszy sposób rozmowy: powiedz mi o co chodzi, bo traktujesz mnie oschle i czuję, że nie cieszy Cię nasz związek.? A potem słuchać, długo...
Jeśli po czymś takim ktoś poczuje się atakowany, to chyba człowiek którego atakują mijane drzewa..

Wiele razy tego próbowałam, rozmawialiśmy spokojnie - na chwilę było dobrze a potem znowu to samo - zamykanie sie w swój świat i jakbym żyła z inną osobą.

26

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Desperatwife napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Najprostszy sposób rozmowy: powiedz mi o co chodzi, bo traktujesz mnie oschle i czuję, że nie cieszy Cię nasz związek.? A potem słuchać, długo...
Jeśli po czymś takim ktoś poczuje się atakowany, to chyba człowiek którego atakują mijane drzewa..

Wiele razy tego próbowałam, rozmawialiśmy spokojnie - na chwilę było dobrze a potem znowu to samo - zamykanie sie w swój świat i jakbym żyła z inną osobą.

Więc ten dobry czas On udaje.. i ukrywa przed Tobą swoje emocje.

27

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Ela210 napisał/a:
Desperatwife napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Najprostszy sposób rozmowy: powiedz mi o co chodzi, bo traktujesz mnie oschle i czuję, że nie cieszy Cię nasz związek.? A potem słuchać, długo...
Jeśli po czymś takim ktoś poczuje się atakowany, to chyba człowiek którego atakują mijane drzewa..

Wiele razy tego próbowałam, rozmawialiśmy spokojnie - na chwilę było dobrze a potem znowu to samo - zamykanie sie w swój świat i jakbym żyła z inną osobą.

Więc ten dobry czas On udaje.. i ukrywa przed Tobą swoje emocje.

pytanie po co ?? Po co to wszystko ?
jeżeli udaje to nie lepiej odejść i żyć po swojemu ?

28

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Desperatwife napisał/a:

Wiele razy tego próbowałam, rozmawialiśmy spokojnie - na chwilę było dobrze a potem znowu to samo - zamykanie sie w swój świat i jakbym żyła z inną osobą.

Spokojnie to jeszcze nie znaczy, że nie było w tym znamion ataku.

29

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Oszukałaś, zataiłaś długi. Uczciwość po ślubie? Może facet boi się kolejnych niespodzianek? Ja bym się bał, że wykorzystujesz...
Budowanie na kłamstwie zawsze bokiem wychodzi.

30

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Coombs, co jeszcze Ona ma zrobić? bić się codziennie włosiennicą? Niech odejdzie i znajdzie idealną, a nie psuje im życia, jak się tak boi..
Przyszło mi jeszcze  do głowy, że może to wszystko nie ma związku z tamtą sprawą, tylko z Waszym mieszkaniem wspólnym.
Może coś mu nie pasuje, a nauczony być dobrym synkiem miłej mamy nie mówi o tym..
Tak czy siak, jeśli sam nie pooooooowie o co kaman, to co Ty możeesz? Masz się domyślać?

31

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Coombs napisał/a:

Oszukałaś, zataiłaś długi. Uczciwość po ślubie? Może facet boi się kolejnych niespodzianek? Ja bym się bał, że wykorzystujesz...
Budowanie na kłamstwie zawsze bokiem wychodzi.

No na pewno.  Chodze do dwóch prac.  Cala wypłatę przeznaczam na dom dla siebie nie kupuje nic. 
Skoro sie bal to mógł nie brać ze mną ślubu - proste.

32

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Coombs, co jeszcze Ona ma zrobić? bić się codziennie włosiennicą? Niech odejdzie i znajdzie idealną, a nie psuje im życia, jak się tak boi..
Przyszło mi jeszcze  do głowy, że może to wszystko nie ma związku z tamtą sprawą, tylko z Waszym mieszkaniem wspólnym.
Może coś mu nie pasuje, a nauczony być dobrym synkiem miłej mamy nie mówi o tym..
Tak czy siak, jeśli sam nie pooooooowie o co kaman, to co Ty możeesz? Masz się domyślać?

Po co udaje? może mieć różne powody, jak nie chce, to się nie dowiesz.

33

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Desperatwife napisał/a:

Skoro sie bal to mógł nie brać ze mną ślubu - proste.

To chyba nie do końca tak jest, bo przypominam, że pewne rzeczy wyszły dopiero PO ślubie.

34

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Ela210 napisał/a:

Coombs, co jeszcze Ona ma zrobić? bić się codziennie włosiennicą? Niech odejdzie i znajdzie idealną, a nie psuje im życia, jak się tak boi..
Przyszło mi jeszcze  do głowy, że może to wszystko nie ma związku z tamtą sprawą, tylko z Waszym mieszkaniem wspólnym.
Może coś mu nie pasuje, a nauczony być dobrym synkiem miłej mamy nie mówi o tym..
Tak czy siak, jeśli sam nie pooooooowie o co kaman, to co Ty możeesz? Masz się domyślać?

Po co udaje? może mieć różne powody, jak nie chce, to się nie dowiesz.


według mojej opinii  "udawała" Desperat - bo była w desperacji , ale tego nie widzi i nie rozumie lub nie chce  … to ona najprawdopodobniej zmieniła swoje zachowanie .
Gdy jesteśmy w trudnym czasie dla siebie , inaczej interpretujemy innych, jesteśmy w stanie bardziej się poświęcić - i nie widzimy tego. często przybieramy pozę prosząco/błagającą , a swoim zachowaniem chcemy zasłużyć …. na kogoś, na coś …. stawiamy się w relacji niżej 
Gdy wychodzimy z opresji .. prostujemy się , zaczynamy traktować siebie i partnera na równi.... bo nie jesteśmy zależni, bo potrzeby się zmieniają .

Autorka wiele razy się poświęcała- mąż jest  przyzwyczajony że pomimo wielu godzin pracy ona ma jeszcze siłę i chęć pomóc mu w zakupach, gotowaniu i sprzątaniu...
"jak chciał zrobić dobrze skoro na zakupy mnie ciągnął, w kuchni też musiałam stać parę godzin pomimo że wróciłam do domu o 2 w nocy i miałam prawo być zmęczona.
Myślę ze nie raz przedkładałaś "muszę" nad swoje prawo do zmęczenia … to nie inni mają nam dać prawo ale my sami .
To są nasze granice tongue my je wyznaczamy i ich pilnujemy .


On wcale nie musi udawać, i może po prostu nie radzić sobie - chce ale nie umie . Stąd te chwilowe zmiany ...to są próby by było dobrze , ale nie wychodzi. Bo kłamstwo to jak fundament z piasku....
To tak jak Ty - nie rozumiesz swoich mechanizmów jakie Tobą mogły  kierować i co się dzieje teraz. On również .

I Ty bardzo umniejszasz swoje kłamstwa - okłamałaś go raz przed ślubem, później 2 razy po ślubie w tej samej sprawie  ??  czyli w ostatnim roku .

To jest bardzo trudna sytuacja - bo jakimi czynami odbudować zaufanie, nawet jak się chce wierzyć tej co kłamała ????
I cos Ci napiszę -

Desperatwife napisał/a:
Skoro sie bal to mógł nie brać ze mną ślubu - proste.

Ty sama uważasz,  że nie zasługujesz na szansę , dlatego wielokrotnie zastawiasz się że "dałaś mu wybór "- możesz nie brać ślubu, możesz odejść .

Taką postawą próbujesz go zapędzić do rogu , i to Ty ustawiasz sytuację . Tym samym nie dajesz mu zgody na przeżycie tego … nie pomagasz
Tobie się wydaje że jak powiesz " od teraz już będę prawdomówna " to on ma Ci uwierzyć i kropka.
Taka dziecięca postawa .
a on może i chce ale mózg nie pozwoli - bo mamy program "uczymy się " , który nazywa się później doświadczeniem…. i ten mózg nauczyłaś że nie wolno wierzyć w Twoje słowa.


jeśli kochasz męża to poszukaj psychiatry/psychologa niech Ci powie jak teraz przeprogramować mózg męża .

35 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-31 16:36:18)

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

A mąż jest ubezwłasnowolniony? Ona ma iść do Psychologa, żeby JEGO przeprogramować?  serio?
Ja rozumiem- może musi to przeżyć, ale oprócz przeżywania trzeba też żyć. Więc przynajmniej o tym rozmawiać..
No i chyba On nie spłaca jej długów, tylko swój kredyt?
mieszkając u teściów gratis.?
Z jednym się zgodzę- po ślubie Ona mogła poczuć się pewniejsza, na równi z nim.. a był przyzwyczajony do czegoś innego.
Zamiast zabawy w "co męża boli" u psychologa dla niej, musi odbyć się otwarta rozmowa, tak jak Olinka napisała z poszanowaniem, słuchaniem drugiej strony. I niech On zdecyduje czego chce, bo autorka chyba nie wyklucza niczego.

36

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

A może zwyczajnie na początku związku pokazywał siebie w lepszym świetle? Jak to zwykle ludzie robią. A teraz po prostu widzisz go takim jakim jest faktycznie.
Z tego co piszesz, pobraliście się szybko, pewnie jeszcze w fazie tego pierwszego uniesienia.
Faceci mają to do siebie, że z czasem starają się mniej, a po ślubie często jeszcze mniej smile

37

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Ela210 napisał/a:

A mąż jest ubezwłasnowolniony? Ona ma iść do Psychologa, żeby JEGO przeprogramować?  serio?
Ja rozumiem- może musi to przeżyć, ale oprócz przeżywania trzeba też żyć. Więc przynajmniej o tym rozmawiać..
No i chyba On nie spłaca jej długów, tylko swój kredyt?
mieszkając u teściów gratis.?
Z jednym się zgodzę- po ślubie Ona mogła poczuć się pewniejsza, na równi z nim.. a był przyzwyczajony do czegoś innego.
Zamiast zabawy w "co męża boli" u psychologa dla niej, musi odbyć się otwarta rozmowa, tak jak Olinka napisała z poszanowaniem, słuchaniem drugiej strony. I niech On zdecyduje czego chce, bo autorka chyba nie wyklucza niczego.

Ela , napisałam to dosadnie bo według mnie autorka spłyca swoją odpowiedzialność za to co się dzieje . .. nie mieszkają u teściów gratis .. . Mam wrażenie że nie zbyt dokładnie przeczytałaś tongue


I ona nie po ślubie ..ale raczej po wyjściu z kłopotów poczuła się lepiej - napisała że 2 razy okłamała go ponownie w tej samej sprawie już po ślubie . Poczytaj proszę jaki wpływ na relacje ma kłamstwo …. tu mamy sytuację gdy ktoś "już tym razem mówię prawdę … kłamie (2 raz... )….
To też świadczy o jej poczuciu się w tym związku … chyba nie czuła się za pewnie … skoro nie miała odwagi.
Nie wiemy jak to wyglądało z obu stron... być może spotkało się dwoje ludzi z bagażami i trafili na siebie  i byli szczęśliwi …. ale  tak naprawdę zbliżyły ich problemy które dźwigali osobno... gdy je rozwiązali …. niema nic wspólnego co ich mobilizuje do związku...

Ja pisze tylko na podstawie tego co autorka tu podała . .. i to moje zdanie .

38 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-31 18:34:45)

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Mieszkają u jej rodziców i nie znalazlam informacji ze za to placą. Nie widzę by umniejszala swój bład..raczej cos w rodzaju zbiorowego sądu sié odbylo przed rodziną.
Mam wrazenie, ze roztaczasz nad nim parasol jakiś ochronny. On ma prawo wyboru, ale nie obstrukcji..
Autorko pracuhesz na. 2 etatach. Przeznaczaj część pieniędzy Tylko dla siebie. Mąż niech tez tak robi

39

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Dziękuje za wszystkie wypowiedzi i jednocześnie koncze temat.  Niektórzy wysnuli tu chyba zbyt daleko idące wnioski ;-)
Zdecydowałam się porozmawiać z mezem i wszystko sobie wyjasnilismy.  I jest dobrze.  Małżeństwo to ciągła praca.

40

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
Desperatwife napisał/a:

Nie stac nas na to. 
Maz spłaca kredyt i nie ogarniemy mieszkania sami tylko we dwoje.  On o tym dobrze wiedział.

Może się wszystko ułoży?

41

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

A może On ma jakieś kłopoty i nie chce Tobie mówić i to Jego męczy?

42

Odp: Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?
danczynska napisał/a:

A może On ma jakieś kłopoty i nie chce Tobie mówić i to Jego męczy?

Nie nie ma.  Wyjasnilismy sobie wszystko od a do z.  Wiemy jakie mamy perspektywy na kilka kolejnych lat a także czego oczekujemy od siebie. 
Danczyska - zacytowalas wypowiedź wyrwania z kontekstu.  I po co? 
Proszę o zamkniecie tematu.

Posty [ 42 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy to małżeństwo ma jakiś sens jeszcze ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024