Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 122 ]

1

Temat: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Niby wszystko zaczęło się układać. Wybiłam sobie z głowy ex, przez którego zmarnowałam kilka lat mego życia, wróciłam do PL, szybko poznałam czy też nawiązałam bliższą znajomość z facetem z sąsiedztwa, który już na pierwszym przypadkowym spotkaniu wywarł na mnie duże wrażenie. Zerwałam z facetem z którym się spotykałam na ‘obczyźnie’, bo wiedziałam, że z tej mąki chleba nie będzie i chciałam dać szansę nowemu.. życiu.  Wydawało się, że to niemal przeznaczenie (w które już przestałam wierzyć), ale tak to się zaczęło układać, że aż sama byłam zaskoczona. Nie chciałam jednak niczego przyśpieszać tylko pozwolić nowej znajomości rozwijać się w swoim tempie. Nauczona doświadczeniem, chciałam lepiej poznać nowego faceta zanim wpuszczę go do swojego życia, a tym bardziej sypialni. Choć ja też od razu się nim zafascynowałam, jego zachowanie, wręcz nachalna adoracja spowodowały, że powoli zaczęłam budować dystans. Po prostu zaczęło mi to wyglądać podejrzanie. Nie wiem może takie ‘skrzywienie’ po tamtym romansie. No ale ogólnie facet kulturalny, uszanował to i już nieco mniej wylewnie się wobec mnie zachowuje. Widać jednak po nim, że boi się, że dam kosza... jak odpuści.
I teraz inna kwestia. Wróciłam do pracy, mam już inne stanowisko, nieco innymi rzeczami zajmuję, ale pochodnymi i w większości pracuję z innymi ludźmi niż przed dwoma laty, ale jakieś 3-4 tygodnie temu spotkałam faceta, którego poznałam kilka lat temu. Jeszcze zanim poznałam pana Z z poprzedniego wątku. Już wtedy wpadliśmy sobie w oko, ale w przeciwieństwie do Z nie ukrywał, że jest w separacji (dla mnie to nic nie znaczyło, bo miał i tak żonę), więc na kolacji, kinie się skończyło... a nasze drogi, też biznesowe, rozeszły się dość szybko bo po 2-3 miesiącach. Nie mieliśmy romansu.
No i teraz znów się spotkaliśmy. Tak jak wspomniałam znaliśmy się dość krótko, ale nasze pierwsze spotkanie wyglądało tak, że miało się wrażenie, że spotkałam „starego”, dobrego kolegę czy przyjaciela, tematy się nie kończyły... Ogólnie w tym czasie się rozwiódł, mieszka sam z 2 psami smile
I tak w jakiejś rozmowie on nagle może pójdziemy do kina? Grają to i tamto, oglądałaś? Ja że nie. To środa? Ok. To była luźna rozmowa we czwartek czy piątek. Przez kolejne dni nie mieliśmy kontaktu. Nadeszła środa dalej zero, to uznałam, że pierwsza się nie odezwę. No i ok 20-stej dostaję od niego wiadomość, że go wystawiłam a on już miał bilety kupione. Ja, że no jak? Przecież po pierwsze mógł się odezwać, a po drugie że przecież nie byliśmy umówieni ani na godzinę ani na konkretne kino.  On ale byliśmy umówieni na środę. Ja że ok, ale nie miej do mnie pretensji. Potem on, że nie chciał się narzucać, bo pewnie mam z kim wieczory spędzać. Ja, że ale do kina możemy pójść. On, to co następna środa? Ok. No i w następną środę udało spotkać. Fajny film, fajnie spędzony czas... z dystansem, ale dało się wyczuć, że jest „chemia”. Potem miałam wyjazd, po zapytał jak się udał, odpisałam. I on w ten poniedziałek, „to co idziemy w środę do kina? Bo taniej big_smile”. Z tym taniej to było tak, że wtedy jak poszliśmy to nie wiedziałam, że w środy są tańsze bilety, tak akurat wyszło. Tym razem nie było mowy, że na jakiś konkretny film, dopiero tam jadąc ja chciałam na inny on inny, ale wyszło że w tym czasie grają jego. No ok, też mogę obejrzeć, choć kino akcji nie jest moim ulubionym ale było dużo fajnego humoru, więc fajnie  No i przy rozstaniu, on że następnym razem ty wybierzesz... Tzn nie było nawet buziaka w policzek, ale czuję, że jest zainteresowany i szuka pretekstu... a to, że niby w środy taniej (choć na brak kasy nie narzeka), albo że następnym razem ja wybiorę... Ja też na tyle jestem pod jego wrażeniem, że moje myśli zaczynają krążyć wokół niego i Pan z sąsiedztwa schodzi na dalszy plan...
A miało być tak pięknie... czy ja już zawsze będę tak sobie komplikować życie?
Mogłam nie iść z nim do kina, ale po tej pierwszej akcji, zagrał mi na ‘uczuciach’, że go wystawiłam, jak się nie odezwałam, a potem po prostu fajnie było i coraz bardziej mi się podoba... po ostatnim spotkaniu nawet bardziej niż pan z sąsiedztwa.  Z nim też jeszcze nie byliśmy parą bo wcześniej to przestudziłam ale...
Jaki mam problem? Już nie mam 20 lat a ta karuzela może nigdy nie skończyć a ja jednak chcę się ustabilizować, założyć rodzinę i czas na to mi się powoli kończy... zawsze można poznać kogoś fajniejszego.  I też naszła mnie inna refleksja, Pan Z  mną się zabawił a mimo to go kochałam kilka lat, pan „sąsiad” czy już ex z ‘obczyzny’ mega zakochani, ten drugi chciał ślubu, ten pierwszy też najchętniej by się już oświadczył by mnie zaklepać, a mnie zaczyna pociągać facet, który znów ze mną trochę gra. sad

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

może jakaś terapia albo cos?

3

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Ah, ten syndrom DDA...
Skąd ja to znam  sad

4

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Annax napisał/a:

Ah, ten syndrom DDA...
Skąd ja to znam  sad

Myślisz? Ja już byłam pewna że po uwolnieniu z romansu będzie z górki, a tu.. ni hu hu .. gdzie adrenalina, niepewność, tam mnie ciągnie sad
Dobry, kochający mąż, partner... ? No gdzie? Ta 'nuda' by mnie zabiła sad

5

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Oj, Roxann, Roxann...
Zdajesz sobie sprawę, że ciągnie Cię do popaprańców, ale nic z tym nie robisz.
Użalanie się nad sobą i wyciąganie źródeł z dzieciństwa i nastoletniości już było.
Wnioski ponoć wyciągnęłaś?
Czyli, powtórka z rozrywki? sad

6 Ostatnio edytowany przez kate.middleton (2018-08-10 21:17:09)

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Wydaje mi się , że ty nigdy tego forum nie odpuscisz. Przecież masz już jeden watek. Dlaczego tam nie kontynuujesz swoich wywodów ? Już tylu nowych facetow opisywalas , że można stracić rachubę , oczywiście Pana żonatego pamiętamy w szczególności;)

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
kate.middleton napisał/a:

Wydaje mi się , że ty nigdy tego forum nie odpuscisz. Przecież masz już jeden watek. Dlaczego tam nie kontynuujesz swoich wywodów ? Już tylu nowych facetow opisywalas , że można stracić rachubę , oczywiście Pana żonatego pamiętamy w szczególności;)

Zwłaszcza osoba, zarejestrowana na forum 3 tygodnie temu, świetnie pamięta, widocznie jest na świeżo big_smile

8

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
kate.middleton napisał/a:

Wydaje mi się , że ty nigdy tego forum nie odpuscisz. Przecież masz już jeden watek. Dlaczego tam nie kontynuujesz swoich wywodów ? Już tylu nowych facetow opisywalas , że można stracić rachubę , oczywiście Pana żonatego pamiętamy w szczególności;)

Jesteś tu zaledwie miesiąc i zdążyłaś się zapoznać z wątkiem, który ma kilkadziesiąt stron? big_smile
brzmi jak psychofan.

Jeden związek = jeden wątek.
Tu jest już kolejny związek tongue

9

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Roxann, nie wydaje Ci się, że dochodzisz do pewnego etapu z mężczyzną, za którym jest już poziom bliskości większy i tam widzisz ciemny las, ogarnia Cię strach i rozglądasz się za następnym? Przy Twoim kochanku tak nie miałaś, bo On nie dał Ci dojść do tego etapu, dlatego go idealizujesz. To w Tobie, zaden szlachetny mężczyzna Cię z tego nie wyzwoli..

10

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Ela210 napisał/a:

Roxann, nie wydaje Ci się, że dochodzisz do pewnego etapu z mężczyzną, za którym jest już poziom bliskości większy i tam widzisz ciemny las, ogarnia Cię strach i rozglądasz się za następnym? Przy Twoim kochanku tak nie miałaś, bo On nie dał Ci dojść do tego etapu, dlatego go idealizujesz. To w Tobie, zaden szlachetny mężczyzna Cię z tego nie wyzwoli..

W punkt.
Cięzka sprawa, ale taka jest prawda.

11 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-08-11 12:05:33)

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Pomyślałabym o terapii na Twoim miejscu, Roxann. Bo zupełnie bezsensownie robisz sobie krzywdę.

12

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Excop napisał/a:

Oj, Roxann, Roxann...
Zdajesz sobie sprawę, że ciągnie Cię do popaprańców, ale nic z tym nie robisz.
Użalanie się nad sobą i wyciąganie źródeł z dzieciństwa i nastoletniości już było.
Wnioski ponoć wyciągnęłaś?
Czyli, powtórka z rozrywki? sad

Ale dlaczego uważasz, że popaprańców? To że pan Z okazał się dupkiem, to inna sprawa, ale gdybyś go poznał to byś pewnie powiedział, że to kulturalny, elokwentny facet na poziomie. Do tego z bardzo fajnym poczuciem humoru. Pan z sąsiedztwa i ten od kina to też na pierwszy rzut oka porządni ludzie. Że ten drugi rozwiedziony? Przynajmniej od początku już te kilka lat temu był szczery i to żona znalazła sobie innego. Jak go poznałam ona była w USA. Już mieszkała tam z innym. Rozwód to była kwestia czasu. Długo się szarpali o majątek. Dzieci nie mieli.
Poza tym, jak wspomniałam jestem 30+, i zdecydowanie wolę starszych mężczyzn, więc w tym wieku każdy ma za sobą jakieś przejścia. A prawdziwy charakter poznaje się "w praniu".

13 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-08-11 12:50:08)

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Cyngli napisał/a:

Pomyślałabym o terapii na Twoim miejscu, Roxann. Bo zupełnie bezsensownie robisz sobie krzywdę.

Myślałam o tym po powrocie, podobno grupowe są najbardziej efektywne, ale jakoś nie wyobrażam sobie kolejny raz do tego wszystkiego wracać, rozgrzebywać i to przed kimś. Co innego anonimowo na forum. Jak zauważył Excop, to już było.

Annax napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Roxann, nie wydaje Ci się, że dochodzisz do pewnego etapu z mężczyzną, za którym jest już poziom bliskości większy i tam widzisz ciemny las, ogarnia Cię strach i rozglądasz się za następnym? Przy Twoim kochanku tak nie miałaś, bo On nie dał Ci dojść do tego etapu, dlatego go idealizujesz. To w Tobie, zaden szlachetny mężczyzna Cię z tego nie wyzwoli..

W punkt.
Cięzka sprawa, ale taka jest prawda.


Wiem, że taka jest prawda. Niby wszystko wiem, ale ... co zrobić, kiedy moje "uczucia" i euforia mijają, kiedy robi się zbyt poważnie w nowych relacjach?
Czy na terapii naprawdę to można przepracować, nauczyć stałości, konsekwencji? Pozbyć blokad?
Może ktoś był na terapii dla DDA? I mógłby się podzielić na czym one polegają i czy rzeczywiście pomagają?

EDIT: może ktoś polecić sprawdzonego terapeutę w Warszawie?

14

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Tak, terapia pomaga.
Jeśli chcesz zobaczyć na czym polega terapia DDA, umów się do terapeuty i on Ci wszystko wytłumaczy. Za dużo, by pisać, zwłaszcza, że wiele należy od samego pacjenta i jego nastawienia.

15

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Roxann, ja już od dawna o takiej terapii myślę, ale odezwał się we mnie kolejny mój problem - prokrastynacja.
Ale długo by o tym pisać.

16

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Cyngli napisał/a:

Tak, terapia pomaga.
Jeśli chcesz zobaczyć na czym polega terapia DDA, umów się do terapeuty i on Ci wszystko wytłumaczy. Za dużo, by pisać, zwłaszcza, że wiele należy od samego pacjenta i jego nastawienia.

Piszesz z doświadczenia czy ot tak? To nie jest złośliwość, ale mam wrażenie, że obecnie te terapie są nieco przereklamowane przez co jest wielu pseudo terapeutów, bo to łatwa kasa. Oczywiście nie generalizuję.
Czasem zwykła szczera rozmowa pomaga, wyrzucenie czegoś z siebie, wiadomo, łatwiej na forum, anonimowo.
Ja spotkałam się zwykle z mieszanymi opiniami (wśród znajomych) co do terapii. Ja sama jestem specjalistą, tylko wiadomo w inne dziedzinie i znam to środowisko bo spotykamy się w różnych okolicznościach, konferencjach itd. I choć czasem na sali jest ich ponad 100 to zaledwie kilka jest na najwyższym poziomie. Reszta jest bo jest, bo jest zapotrzebowanie.
Akurat nikogo nie znam kto by chodził na terapię dla DDA. Raczej AA albo po prostu bo sobie nie radzą w życiu z emocjami. To coś zupełnie innego. Ja nie mam uzależnień, alkoholu w ogóle nie piję, radzę sobie w życiu, ale mam ten syndrom, który objawia się głównie w bliższych relacjach, którego sama pomimo świadomości nie potrafię pozbyć. Z innymi cechami/problemami sobie sama poradziłam.
Wcześniej głównym problemem moim przy wchodzeniu w bliższe relacje było to, że ktoś na kim mi zależy zmieni o mnie zdanie jak się dowie, że moja rodzina to atrapa i jakie są w niej problemy. Wszystko było chowane pod dywan a ja byłam "zmuszana" by kłamać.. czy też to ukrywać. Teraz już tak nie mam. Pracuję sama na siebie, wiem co sobą reprezentuję, co w życiu, pomimo tego osiągnęłam. W rodzinie też się to zmieniło na lepsze, bo zaczęliśmy my dzieci mówić (w gronie) i działać. Choć to zawsze tykająca bomba. Bo nie wiesz, kiedy wybuchnie. Także wile z punktów DDA mam już przepracowane i doszłam do tego sama. Dalej jednak mam problem ze zbudowaniem związku, choć na brak adoratorów (na szczęście jeszcze wink) nie mogę narzekać.

17 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-08-11 15:57:41)

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Annax napisał/a:

Roxann, ja już od dawna o takiej terapii myślę, ale odezwał się we mnie kolejny mój problem - prokrastynacja.
Ale długo by o tym pisać.

Wiesz, aż sobie to wygooglałam, bo nie znałam tego pojęcia. Może też to mam, ale u mnie inaczej się to objawia. Z czasem, wiekiem, doświadczeniem inaczej podchodzę do różnych rzeczy. Ogólnie objawia się to w pracy. Czasem są terminy nie do wykonania. Jedne wiadomo muszą być na czas bo coś tam ale czasem nie ma problemu by przedłużyć o dzień dwa a nawet tydzień. Ja już nauczyłam się pracę trzeba zrobić ale pewnych rzeczy się nie przekroczy i nie ma co się tym stresować. Kiedyś bardzo przeżywałam, stresowałam, nie spałam po nocach, ale ten etap mam już za sobą. Wszystko się da.
W życiu prywatnym tego nie zauważyłam.
Choć sądząc po wieku i że jeszcze nie mam rodziny... tak można by sądzić, ale to nie w tym problem.

Edit: poza tym gdzieś kiedyś przeczytałam, że to właśnie inteligentni ludzie mają skłonność do zostawiania czegoś na ostatnią chwilę. Dla mnie osobiście ten stres jest motywujący i mam wtedy lepsze pomysły, większą wenę.

18

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Pisałam z wlasnego doświadczenia.

19

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Roxann napisał/a:
Excop napisał/a:

Oj, Roxann, Roxann...
Zdajesz sobie sprawę, że ciągnie Cię do popaprańców, ale nic z tym nie robisz.
Użalanie się nad sobą i wyciąganie źródeł z dzieciństwa i nastoletniości już było.
Wnioski ponoć wyciągnęłaś?
Czyli, powtórka z rozrywki? sad

Ale dlaczego uważasz, że popaprańców? To że pan Z okazał się dupkiem, to inna sprawa, ale gdybyś go poznał to byś pewnie powiedział, że to kulturalny, elokwentny facet na poziomie. Do tego z bardzo fajnym poczuciem humoru. Pan z sąsiedztwa i ten od kina to też na pierwszy rzut oka porządni ludzie. Że ten drugi rozwiedziony? Przynajmniej od początku już te kilka lat temu był szczery i to żona znalazła sobie innego. Jak go poznałam ona była w USA. Już mieszkała tam z innym. Rozwód to była kwestia czasu. Długo się szarpali o majątek. Dzieci nie mieli.
Poza tym, jak wspomniałam jestem 30+, i zdecydowanie wolę starszych mężczyzn, więc w tym wieku każdy ma za sobą jakieś przejścia. A prawdziwy charakter poznaje się "w praniu".

No i sama widzisz, Roxann.
Nie odpowiedziałaś na sugestię, że znów pakujesz się w kłopoty, a obecny "tymczasowym" znów jest.
Popaprańcy? Czy tacy muszą być wulgarni, targać za włosy lub obijać kobietę?
Nie. Pozory i skutki. To twarz tych popaprańców.
Przykro mi.

20

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Cyngli napisał/a:

Pisałam z wlasnego doświadczenia.

A mogłabyś coś więcej powiedzieć?
Ja tu co w 2 wątku (czytam wybiórczo) czytam poradę idź na terapię.
Jednak od ludzi których znam, słyszę głównie, że to strata czasu i pieniędzy.
Nie kwestionuję jej jako takiej, bo to by była ignorancja, ale jak wspomniałam są SPECJALIŚCI i specjaliści. Jak w każdej dziedzinie. Ja sama zanim nie poszłam na studia to uważałam, że np lekarz powiedzmy okulista to lekarz nie ważne jaki i gdzie. Na studiach to zweryfikowałam, bo wybitnych studentów na kierunku była garstka, reszta po prostu je skończyła i pracuje w zawodzie.

PS. nie wiem czy pamiętasz wątek, w którym mąż wysłany przez żonę na terapię ... odszedł do terapeutki. Tu sytuacja wiadomo inna, ale na dobrego, profesjonalnego terapeutę ciężko trafić.

21

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Excop napisał/a:

No i sama widzisz, Roxann.
Nie odpowiedziałaś na sugestię, że znów pakujesz się w kłopoty, a obecny "tymczasowym" znów jest.
Popaprańcy? Czy tacy muszą być wulgarni, targać za włosy lub obijać kobietę?
Nie. Pozory i skutki. To twarz tych popaprańców.
Przykro mi.

Wybacz ale nie rozumiem. Jakie kłopoty pakuję? Już wszystko przewidziałeś?
Facetów wulgarnych omijam z daleka.
Jesteś jak dobrze pamiętam od wielu lat w stałym związku, więc nie wiesz jak to jest poznawać kogoś od zera. Ja wcześniej zanim do Wawy przeprowadziłam też mieszkałam w mniejszym mieście i nawet jak ja tej rodziny nie znałam to jakiś znajomy tak. W Wawie tak nie ma. Wszystkich poznaję od zera i nie mam możliwości weryfikacji przez znajomych.
Nie rozumiem, mam wybrać wulgarnego by nie był popaprańcem? big_smile

22

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Roxann napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Pisałam z wlasnego doświadczenia.

A mogłabyś coś więcej powiedzieć?
Ja tu co w 2 wątku (czytam wybiórczo) czytam poradę idź na terapię.
Jednak od ludzi których znam, słyszę głównie, że to strata czasu i pieniędzy.
Nie kwestionuję jej jako takiej, bo to by była ignorancja, ale jak wspomniałam są SPECJALIŚCI i specjaliści. Jak w każdej dziedzinie. Ja sama zanim nie poszłam na studia to uważałam, że np lekarz powiedzmy okulista to lekarz nie ważne jaki i gdzie. Na studiach to zweryfikowałam, bo wybitnych studentów na kierunku była garstka, reszta po prostu je skończyła i pracuje w zawodzie.

PS. nie wiem czy pamiętasz wątek, w którym mąż wysłany przez żonę na terapię ... odszedł do terapeutki. Tu sytuacja wiadomo inna, ale na dobrego, profesjonalnego terapeutę ciężko trafić.

Nie bardzo wiem, jak Ci odpowiedzieć, bo taka terapia to naprawdę bardzo indywidualna sprawa...

Ja miałam problemy z zaborczością, wybuchałam o byle pierdoły, przejmowałam się głupotami, dużo miałam impulsywnych zachowań... Ciągły strach, że partner mnie zostawi, ciągły strach o przyszłość, że nie podołam jako żona i matka.
Wzięło się to z dzieciństwa, ojciec alkoholik i brutal, matką uległa, uciekająca w nowe związki, manipulująca egoistka. Zostałam wiele razy w życiu porzucona.

Zaczęłam od psychiatry, tam padło "DDA" i "zaburzenia osobowości z epizodami depresyjnymi". Ostatecznie zdiagnozowano osobowość chwiejną emocjonalnie, typ impulsywny. Dostałam leki i skierowanie do psychologa, z tym, że psycholog polecił mi jednak terapię poza NFZ. Poszłam prywatnie i trafiłam na świetną kobietę, która nauczyła mi, jak sobie radzić ze stresem, jak hamować wybuchy, jak rozmawiać, żeby ludzie mnie słuchali i jak ogólnie panować nad sobą. To mi bardzo pomogło. Po jakimś czasie mogłam odstawić leki. Na terapię też już nie chodzę, ale mam powiedziane, że jakby się coś działo, to wystarczy jeden telefon i mogę wrócić na sesje. Póki co radzę sobie.

Motywacją była dla mnie możliwość utraty męża, być może dziecka. Nie nadawałam się do normalnego życia. Teraz jest inaczej.

23

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Roxann napisał/a:
Excop napisał/a:

No i sama widzisz, Roxann.
Nie odpowiedziałaś na sugestię, że znów pakujesz się w kłopoty, a obecny "tymczasowym" znów jest.
Popaprańcy? Czy tacy muszą być wulgarni, targać za włosy lub obijać kobietę?
Nie. Pozory i skutki. To twarz tych popaprańców.
Przykro mi.

Wybacz ale nie rozumiem. Jakie kłopoty pakuję? Już wszystko przewidziałeś?
Facetów wulgarnych omijam z daleka.
Jesteś jak dobrze pamiętam od wielu lat w stałym związku, więc nie wiesz jak to jest poznawać kogoś od zera. Ja wcześniej zanim do Wawy przeprowadziłam też mieszkałam w mniejszym mieście i nawet jak ja tej rodziny nie znałam to jakiś znajomy tak. W Wawie tak nie ma. Wszystkich poznaję od zera i nie mam możliwości weryfikacji przez znajomych.
Nie rozumiem, mam wybrać wulgarnego by nie był popaprańcem? big_smile

Rzeczywiście - nie rozumiesz.
I masz rację, przewiduję.
Dajesz się wykorzystywać, a jednocześnie, sama wykorzystujesz. I wcale nie bezwiednie.
Mówiąc o popaprańcach, mialem na myśli pozornie poukładanych i prawiących komplementy na zawołanie dla zdobycia kobiety i przytrzymaniu jej w swojej orbicie. Tak długo, jak się da.
Tobie terapia, zdecydowanie jest potrzebna.

24

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Ja nie uwazam, ze wszystkich mężczyzn których spotyka Roxann mozna wrzucić do jednego wora.Jest atrakcyjną kobietą i przyciąga różnych mężczyzn.
I takich, co bedą miec problem z bliskoscią jak ona i innych..
Jestes Roxann intelugentna, to podstawa terapii. Sprawdz refetencje, poczytaj w internecie i zacznij ją.
Bo w przeciwienstwie do lekarza i terapii lekowej, tu sama wykonasz większość pracy. I nie ma się co bać. Niektorzy idą na terapię i nie są w stanie wgłębić się w siebie, innym brak motywacji.stąd takie a nie inne opinie.

25

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Roxann, a czy myślałaś o tym, żeby na jakiś czas zostać całkowicie sama? Bez tych wszystkich facetów, bez spotkań, tak po prostu sama ze sobą? Może w ten sposób odetchniesz i dojdziesz na spokojnie do jakichś konkretnych dla siebie wniosków?
Albo chociaż tego pana od kina sobie daruj, przecież sama to widzisz, że to gra, więc po co niebawem znowu płakać?

26

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Polecam ci książkę "Chemia miłości"

27

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Annax napisał/a:

Roxann, a czy myślałaś o tym, żeby na jakiś czas zostać całkowicie sama? Bez tych wszystkich facetów, bez spotkań, tak po prostu sama ze sobą? Może w ten sposób odetchniesz i dojdziesz na spokojnie do jakichś konkretnych dla siebie wniosków?
Albo chociaż tego pana od kina sobie daruj, przecież sama to widzisz, że to gra, więc po co niebawem znowu płakać?

Nie wiem jak to powedziec, bo ten fakt mnie sama troche przeraza, ale ja mam odczucie jakbym byla sama przez ostatnie 2,5 a nawet 4 lata. Tworzac zwiazki z osobami, ktore lubilam, szanowalam, ktore jednak dawaly mi tylko pozorne szczescie i stabilizacje, bo brakowalo mi w tym adrenaliny, emocji. Jak widac ja juz nie potrafie spokojnie funkcjonowac.
Ile przezywalam pana Z? A ostatnie i przedostatnie rozstanie spynelo po mnie jak po kaczce i wbrew pozorom, to uwolnienie od pana Z spowodowalo, ze czuje, ze jestem gotowa na nawa, prawdziwa (wedlug mojej definicji) milosc. Dlatego to walsnie pan od kina ma najwieksze szanse, bo wzbudza we mnie silne emocje. W zasadzie pana z sasiedztwa juz przekreslilam. Nie bylismy para, nic mu nie obiecywalam, nie wyznawalam uczuc, wiec nie czuje sie nie w porzadku. Ale co jesli pan od kina spowszednieje...? Dalej bede szukac emocji? Przeciez moja najwiesza dotychczasowa miloscia byl pan Z, z ktorym mialam tylko romans. Przeciez to jakies kpiny.. sad
Bo nie chodzi (chyba) o to, ze byl "samcem Alfa", wysokie stanowisko, wladze, pewnosc siebie. Przedostatni facet tez byl dyrektorem, a pan od kina ma wlasna swietnie prosperujaca firme. To co mnie najbardziej kreci w facetach to inteigencja, zaradnosc i poczucie humoru. A te cechy automatycznie przekladaja sie na zawodowy sukces. Zle sie czuje w relacjach, w ktorych to ja jestem tym silniejszym ogniwem. A z panen z obczyzny tak sie ostatecznie to poukladalo, choc pocztkowo to byla raczej partnerska relacja, ale z czasem to sie zmienilo. "jak chcesz, gdzie chcesz...kocham". Brrr

PS. przepraszam za brak polskich znakow, ale akurat tu skad pisze, nie mam.

28

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

O matko ale to wszystko zawiłe roxann tongue Pan od kina, pan z sąsiedztwa, czułam się jak bym była sama przez ostatnie 4 lata, daj sobie spokój z tymi chłopami i odetchnij na jakiś czas bo tak to każdy CI spowszednieje. Albo z tobą jest coś nie tak ( nie odbież tego źle) i sam nie wiesz czego chcesz i czego szukasz w życiu, albo dobierasz sobie partnerów którzy tylko z początku wydają się super okej, a im dalej w las tracą swój urok, tak jak napisałaś spowszednieją Tobie.

29

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Hm..., Roxann, czy Ty na pewno stabilizacji potrzebujesz ? Czy nie błędnie stabilizacja jest Twoim celem ? Może jednak nie ten to czas ?
Bo coś to wygląda jakbyś poszukiwała faceta, którego potrzebujesz do ... ? do czego Go potrzebujesz ? Emocji, które będziesz chciała przekuć w stabilny związek ?

30

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
mrbonny napisał/a:

O matko ale to wszystko zawiłe roxann tongue Pan od kina, pan z sąsiedztwa, czułam się jak bym była sama przez ostatnie 4 lata, daj sobie spokój z tymi chłopami i odetchnij na jakiś czas bo tak to każdy CI spowszednieje. Albo z tobą jest coś nie tak ( nie odbież tego źle) i sam nie wiesz czego chcesz i czego szukasz w życiu, albo dobierasz sobie partnerów którzy tylko z początku wydają się super okej, a im dalej w las tracą swój urok, tak jak napisałaś spowszednieją Tobie.

Oj tam od razu zawiłe. wink
Jak widać nie potrafię funkcjonować w "normalnym", spokojnym związku. Wycofuję się, kiedy robi się zbyt poważnie. Chcę mieć rodzinę, ale boję się tej ostatecznej decyzji - ślubu. Tego, że przestanę być niezależna. Im facet bardziej naciska, tym bardziej się wycofuje a jego osoba zaczyna mnie irytować, jak w przypadku pana z obczyzny. Pan sąsiad podobał mi się do czasu, aż nachalnie mnie adorować, wyznawać uczucia po zaledwie kilku tygodniach luźnych spotkań. A już przegięciem (w moim odczuciu) było to, jak zapytał za moimi plecami moją koleżankę jaki noszę rozmiar pierścionka. Po około 3 tygodniach??!!!! Pan od kina mi się podoba coraz bardziej, bo trzyma fajny dystans, nie jest nachalny, powoli skraca dystans, obserwuje moje reakcje, słucha tego co mówię. I tu zasadnicza różnica: po też 3 tygodniach, jedyne na co zdobył, to położyć na chwilę rękę na moim kolanie, kiedy się żegnaliśmy i wysiadałam z samochodu. A bynajmniej nie jest to facet nieśmiały czy niepewny siebie dlatego tym bardziej mi się to podoba i z niecierpliwością czekam na kolejne spotkanie i rozwój sytuacji, co wymyśli, co zrobi... jak to rozegra.

31

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Kiedyś Ci pisałem, że Pan sąsiad to tylko usprawiedliwienie powrotu do Polski i głównie dlatego tak Cię zaczął interesować.

A jaki problem jest w tym, abyś spróbowała z Panem kinomaniakiem? Najbardziej irytuje Cię to, że to kolejna już twoja zmiana partnera, z tym że z tego co czytałem w twoim wątku, to każda kolejna zmiana była racjonalna i usprawiedliwiona. A to jeden miał problemy z potencją, a to kolejny PTSD, przedostatnie co obcokrajowiec i do tego z cechami charakteru które Ci nie pasowały. Czasem szukanie zajmuje dużo czasu. Tym bardziej kiedy jednocześnie uciekasz.

Jak kinomaniak będzie stosował jakieś tanie przedstawienia typu: wykupowanie kwiaciarek, czy fun facty w stylu "czy wiedziałaś, że małże to afrodyzjaki?", to przynajmniej powinno to robić na tobie mniejsze wrażenie.

32

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
random.further napisał/a:

Hm..., Roxann, czy Ty na pewno stabilizacji potrzebujesz ? Czy nie błędnie stabilizacja jest Twoim celem ? Może jednak nie ten to czas ?
Bo coś to wygląda jakbyś poszukiwała faceta, którego potrzebujesz do ... ? do czego Go potrzebujesz ? Emocji, które będziesz chciała przekuć w stabilny związek ?

Na to wygląda.
Jak nie ten czas? Mam już 30+ więc kiedy? Na emeryturze? wink
Na pewno nie szukam faceta dla zabawy, samego romansu. Ale chyba sama nie wiem jaki związek chcę stworzyć. Czy da się stworzyć związek w którym są silne emocje a zarazem dający poczucie stabilizacji i niezależności? Mówiąc o niezależności nie mam na myśli otwartego związku, ale taki gdzie każdy realizuje się sam i nie ma mowy o podporządkowywaniu sobie 2 osoby. A niestety prawie każdy silny emocjonalnie facet, chce sobie prędzej czy później kobietę podporządkować. Mam wrażenie, że szukam niemożliwego. Chcę mieć silnego, pewnego siebie faceta, ale nie chcę tracić swojej niezależności, na którą tak długo pracowałam. Rozwiązaniem mogłoby być znalezienie sobie faceta, który mi się podporządkuje, ale to kompletnie odpada, bo ja szybko się zmęczę taką relacją. Partnerstwo? To też nie wyszło, bo ex z czasem oddał mi pałeczkę i jedyne na co naciskał to ślub sad

33

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Biały napisał/a:

Jak kinomaniak będzie stosował jakieś tanie przedstawienia typu: wykupowanie kwiaciarek, czy fun facty w stylu "czy wiedziałaś, że małże to afrodyzjaki?", to przynajmniej powinno to robić na tobie mniejsze wrażenie.

Dokładnie, dlatego większe wrażenie na mnie zrobił tekstem "idziemy we środę do kina, bo taniej big_smile" niż gdyby przyjechał (po ok 1,5 tyg. znajomości) z jakimś wypasionym bukietem czy jak wspomniałeś po drodze wykupił wszystkie od kwiaciarki by wziąć jedną dla mnie.
No zobaczymy... ja go absolutnie nie przekreślam na tym etapie, wręcz przeciwnie. To pana z sąsiedztwa przekreśliłam. Bo chciał mi za moimi plecami po kilku tyg kupować pierścionek.

34

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Hm…, mi tu trochę brakuje Twojego osadzenia w realia, hm…, realia uczuciowych relacji. Nie chcę po Tobie ‘jeździć’, produkować ocen czy czegoś w tym stylu, usiłuję zrozumieć i tak sobie myślę, że jeśli napiszę jak o tym myślę to, a nuż, Ci się przyda smile.

Roxann napisał/a:

Jak nie ten czas? Mam już 30+ więc kiedy? Na emeryturze?

smile Mi się wydaje, że 30-ci daje do myślenia bo po prostu czujesz upływ czasu – zupełnie naturalne, ale czy mając te 30-ci jesteś gotowa na stabilne związki to coś mi się nie wydaje.
Po drugiej stronie tego związku będzie stał facet, który również DOPIERO teraz przy Tobie może uczyć się stabilnych związków i chyba powinnaś to wziąć pod uwagę. To tak nie działa, że tego czego Ci brakuje partner podstawi Ci na tacy do wzięcia. Możliwe, że będziesz musiała się zmagać z wypracowywaniem związku. Bo zakładam, że posiadania emocji nie odpuścisz i to BĘDZIE, ale cała reszta będzie wymagała ‘ustawienia’. I powinnaś tak podejść jeśli myślisz o stabilizacji na przyszłość. Ta reszta to piekielnie dużo roboty. Odpowiedni partner to oczywiście mniej tej roboty big_smile ale posiadane emocje to MAŁO.


Roxann napisał/a:

Na pewno nie szukam faceta dla zabawy, samego romansu. Ale chyba sama nie wiem jaki związek chcę stworzyć.

To rozpoznaj u licha o jaki związek Ci chodzi, te 30-ci lat zobowiązuje, bo drugiej stronie zgotujesz huśtawkę a konsekwentnie TEŻ SOBIE, I DO TEGO TYM WIĘKSZĄ bo będziesz przyczyną problemu, którego w sobie nie widzisz.


Roxann napisał/a:

Czy da się stworzyć związek w którym są silne emocje a zarazem dający poczucie stabilizacji i niezależności? Mówiąc o niezależności nie mam na myśli otwartego związku, ale taki gdzie każdy realizuje się sam i nie ma mowy o podporządkowywaniu sobie 2 osoby. A niestety prawie każdy silny emocjonalnie facet, chce sobie prędzej czy później kobietę podporządkować. Mam wrażenie, że szukam niemożliwego.

I dobrze rozumiesz bo faktycznie marzysz o niemożliwym. Oceń SIEBIE realnie, ile jesteś w stanie TY zaofiarować, co bezwzględnie powinnaś od partnera otrzymać, co bierzesz na siebie w codzienności, i dodatkowo myśl o szczegółach związku, które dostrzegasz (mam na myśli tą środę a nie czwartek smile ). Dobrze myślisz ale wnioski błędne wyciągasz jak mi się wydaje (nie chcę po Tobie ‘jeździć’, po prostu takie wrażenie odnoszę).


Roxann napisał/a:

Chcę mieć silnego, pewnego siebie faceta, ale nie chcę tracić swojej niezależności, na którą tak długo pracowałam. Rozwiązaniem mogłoby być znalezienie sobie faceta, który mi się podporządkuje, ale to kompletnie odpada, bo ja szybko się zmęczę taką relacją. Partnerstwo? To też nie wyszło, bo ex z czasem oddał mi pałeczkę i jedyne na co naciskał to ślub.

A bierzesz pod uwagę, że druga strona niejako bez Ciebie mogła dojść do takiego punktu że CHCE ŚLUBU ? Jak się w tym wszystkim czuł tamten facet ? Jak by to było gdybyś Ty doszła bez partnera do TEGO PUNKTU, to jak byś się czuła ?
W Twojej postawie brakuje mi, hm…, nie wiem jak to określić, nastawienia na wspólnotę i chęci zrozumienia drugiej strony, dojrzałości, a to niezbędne choćby do próby budowania stabilizacji. Coś jakby empatii w Tobie nie było w odbiorze odmiennych stron charakteru – a by się trochę przydało dla samego ZROZUMIENIA, niekoniecznie okazywania tej empatii.

35 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-08-12 12:39:27)

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Roxann nie wiem czego tu nie rozumiec. Poprostu powielasz schemat ktory znasz. Schemat niepewnosci, braku stabilizacji. To co znasz z domu rodzinnego.
Psychoterapeuta powie Ci ze najczesciej wchodzimy w relacje podobne do tych, ktore znamy z dziecinstwa. Nawet jesli tamte byly dla nas niejednokrotnie niekorzystne czy wrecz wyniszczajace to podswiadomie do podobnych dazymy bo to znamy, a to co znamy wydaje sie nam bezpieczne. Ty zaznalas piekla awantur po alkoholu, wymagania ktorym trzeba sprostac, wyzwania ktore trzeba podjac i ciagla niepewnosc czy to wystarczy. Teraz podswiadomie dazysz do podobnego schematu..schematu niepewnosci i adrenaliny. Dobry troskliwy misio to nie to czego Ci trzeba. Szybko Cie to nudzi i sie w tym nie odnajdujesz.Ty potrzebujesz faceta ktory nie da Ci pewnosci ze na zawsze, ze to Ty. Z jednej strony lakniesz milosci ale z  drugiej nie mozesz sie poczuc pewna ze jestes nia bezwarunkowo obdarzona bo od razu caly fun ginie. On musi byc czuly a jednoczesnie bezczelny. Przytulic Cie by jednoczesnie powiedziec ze wyjezdza na 2 tygodnie i moze sie odezwie przez ten czas a moze nie. Jak pan Z. Tu niby kochal ale jednoczesnie mial zone i dzieci. Tu niby wiedzialas ze ma do Ciebie slabosc a z drugiej strony jako przystojny, charyzmatyczny facet dzialal na kobiety i nie moglas byc pewna czy nie zainteresuje sie inna. Ta chora adrenalina i hustawka emocji byla tym co znalas. No risk no fun.
Jesli nie przepracujesz tych spraw to zadnej szczesliwej rodziny nie stworzysz. Bo mowic chcialabym tego i tamtego nie oznacza wcale dazenia do tego. Czasem wrecz odwrotnie. Samo chcenie nie wystarcza gdy rzadza nami pewne zakorzenione gleboko mechanizmy. Tych mechanizmow nie przepracujesz na zadnym forum, tu najwyzej ktos Ci moze podpowiedziec wlasciwy kierunek zmian.
P. S. A  zeby nie bylo ze tak sie madruje nie bedac terapeuta. smile Sama tez korzystam z psychoterapii. Zaden wstyd. Naprawde ciekawych i przydatnych rzeczy mozna sie dowiedziec w trakcie. O sobie jak i otaczajacych nas ludziach. Zaden terapeuta Cie nie przemieni cudownie ale pomoze uswiadomic znaczenie spraw, szczegolnie tych z dziecinstwa. Reszte pracy musisz wykonac sama.

36

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
feniks35 napisał/a:

Poprostu powielasz schemat ktory znasz. Schemat niepewnosci, braku stabilizacji.

Nie. Jest to schemat braku atencji. Poprzedni wątek zdechł, w związku z czym gwiazda tworzy nowy, który dobije do pięciuset stron, w którym będzie analizowała w kółko siebie i wyimaginowanych Panów (l.mn.) bo ta telenowela musi być tłoczna, musi się dziać, muszą być zwroty akcji, bo jak nie będzie to publika znowu się znudzi i przełączy kanał...

37

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Klio napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Poprostu powielasz schemat ktory znasz. Schemat niepewnosci, braku stabilizacji.

Nie. Jest to schemat braku atencji. Poprzedni wątek zdechł, w związku z czym gwiazda tworzy nowy, który dobije do pięciuset stron, w którym będzie analizowała w kółko siebie i wyimaginowanych Panów (l.mn.) bo ta telenowela musi być tłoczna, musi się dziać, muszą być zwroty akcji, bo jak nie będzie to publika znowu się znudzi i przełączy kanał...

smile smile smile I jeśli tak jest, to wszystkie drogi (wpisy) doprowadzą do Rzymu (skutecznej terapii), której wyniki może poznamy dzięki Autorce... może w tym temacie...

38

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
random.further napisał/a:

Hm…, mi tu trochę brakuje Twojego osadzenia w realia, hm…, realia uczuciowych relacji. Nie chcę po Tobie ‘jeździć’, produkować ocen czy czegoś w tym stylu, usiłuję zrozumieć i tak sobie myślę, że jeśli napiszę jak o tym myślę to, a nuż, Ci się przyda smile.

Roxann napisał/a:

Jak nie ten czas? Mam już 30+ więc kiedy? Na emeryturze?

smile Mi się wydaje, że 30-ci daje do myślenia bo po prostu czujesz upływ czasu – zupełnie naturalne, ale czy mając te 30-ci jesteś gotowa na stabilne związki to coś mi się nie wydaje.
Po drugiej stronie tego związku będzie stał facet, który również DOPIERO teraz przy Tobie może uczyć się stabilnych związków i chyba powinnaś to wziąć pod uwagę. To tak nie działa, że tego czego Ci brakuje partner podstawi Ci na tacy do wzięcia. Możliwe, że będziesz musiała się zmagać z wypracowywaniem związku. Bo zakładam, że posiadania emocji nie odpuścisz i to BĘDZIE, ale cała reszta będzie wymagała ‘ustawienia’. I powinnaś tak podejść jeśli myślisz o stabilizacji na przyszłość. Ta reszta to piekielnie dużo roboty. Odpowiedni partner to oczywiście mniej tej roboty big_smile ale posiadane emocje to MAŁO.


Roxann napisał/a:

Na pewno nie szukam faceta dla zabawy, samego romansu. Ale chyba sama nie wiem jaki związek chcę stworzyć.

To rozpoznaj u licha o jaki związek Ci chodzi, te 30-ci lat zobowiązuje, bo drugiej stronie zgotujesz huśtawkę a konsekwentnie TEŻ SOBIE, I DO TEGO TYM WIĘKSZĄ bo będziesz przyczyną problemu, którego w sobie nie widzisz.


Roxann napisał/a:

Czy da się stworzyć związek w którym są silne emocje a zarazem dający poczucie stabilizacji i niezależności? Mówiąc o niezależności nie mam na myśli otwartego związku, ale taki gdzie każdy realizuje się sam i nie ma mowy o podporządkowywaniu sobie 2 osoby. A niestety prawie każdy silny emocjonalnie facet, chce sobie prędzej czy później kobietę podporządkować. Mam wrażenie, że szukam niemożliwego.

I dobrze rozumiesz bo faktycznie marzysz o niemożliwym. Oceń SIEBIE realnie, ile jesteś w stanie TY zaofiarować, co bezwzględnie powinnaś od partnera otrzymać, co bierzesz na siebie w codzienności, i dodatkowo myśl o szczegółach związku, które dostrzegasz (mam na myśli tą środę a nie czwartek smile ). Dobrze myślisz ale wnioski błędne wyciągasz jak mi się wydaje (nie chcę po Tobie ‘jeździć’, po prostu takie wrażenie odnoszę).


Roxann napisał/a:

Chcę mieć silnego, pewnego siebie faceta, ale nie chcę tracić swojej niezależności, na którą tak długo pracowałam. Rozwiązaniem mogłoby być znalezienie sobie faceta, który mi się podporządkuje, ale to kompletnie odpada, bo ja szybko się zmęczę taką relacją. Partnerstwo? To też nie wyszło, bo ex z czasem oddał mi pałeczkę i jedyne na co naciskał to ślub.

A bierzesz pod uwagę, że druga strona niejako bez Ciebie mogła dojść do takiego punktu że CHCE ŚLUBU ? Jak się w tym wszystkim czuł tamten facet ? Jak by to było gdybyś Ty doszła bez partnera do TEGO PUNKTU, to jak byś się czuła ?
W Twojej postawie brakuje mi, hm…, nie wiem jak to określić, nastawienia na wspólnotę i chęci zrozumienia drugiej strony, dojrzałości, a to niezbędne choćby do próby budowania stabilizacji. Coś jakby empatii w Tobie nie było w odbiorze odmiennych stron charakteru – a by się trochę przydało dla samego ZROZUMIENIA, niekoniecznie okazywania tej empatii.

Dziękuję za tą wypowiedź. Nie odbieram to jako jechanie po mnie bo sama wiem, że mam problem z budowaniem trwałego związku. I szukam przyczyny też w sobie. Bo o ile, jak Biały zauważył, łatwo znajdywałam powody rozstania w innych, tak mój główny problem jest we mnie.
Czy brak mi empatii? Nie wiem... wydaje mi się że jestem dość wrażliwą osobą, ale faktem jest, że rozstania w zasadzie wszystkie prócz tego z panem Z, spłynęły po mnie... Niemniej, nie podchodziłam do nich bezdusznie. Każde starałam się przeprowadzić możliwie jak najbardziej łagodnie dla drugiej strony. Nikogo nie okłamywałam, a jeśli już to nie świadomie. Zarówno z panem, który miał problem z potencją, jak i tym z obczyzny, długo starałam się rozmawiać, próbować naprawiać ... itd. Nie odchodziłam z dnia na dzień. W pierwszym przypadku było jasne, że jak nie podejmie leczenia, to dalszy związek nie ma sensu. Zresztą opisywałam to na początku poprzedniego wątku. Dużo energii poświęciłam by mu jakoś pomóc zmotywować, wytłumaczyć. Rozstaliśmy się w zgodzie. Z tym z obczyzny też kłótnie zaczęły się na polu gdzie mamy mieszkać, czy tam czy w PL. On twardo i jasno postawił sprawę, że tam. U siebie. Ja natomiast chciałam wrócić. Nigdy nie chciałam żyć w obcym kraju. Podróżować lubię ale nie chciałabym mieszkać akurat tam. To nie była pochopna decyzja, przez kilka msc do niej dojrzewałam, on wiedział o moich dylematach, więc też się z tym mógł oswoić.
Z panem z sąsiedztwa nie byłam w związku, to były luźne spotkania, nie spaliśmy nawet, bo jego zachowanie coraz bardziej zaczęło mnie irytować. Więc jak miałam ZROZUMIEC faceta 1. który nie chciał się leczyć a tylko się obrażał i reagował agresją? czy 2. który nie przyjmował opcji, że może jednak w PL? I w zaparte powtarzał że ślub i dziecko rozwiąże sprawę, bo wtedy "samo się ułoży", czy 3. który po 2-3 tyg wyznaje uczucia i planuje kupić pierścionek?
Ja po prostu nie chciałam się na to godzić, co jasno i wyraźnie komunikowałam a raczej próbowałam na spokojnie rozmawiać, tłumaczyć. Dlatego nie czuję, że postąpiłam z nimi nie fair. I paradoksalnie brak zrozumienia dla mnie z ich strony, powodował, że moje uczucia do nich mijały a rozstania przyszły dla mnie łatwo. Nie było żadnych dramatów, niedomówień jak z panem Z.

39

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
random.further napisał/a:
Klio napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Poprostu powielasz schemat ktory znasz. Schemat niepewnosci, braku stabilizacji.

Nie. Jest to schemat braku atencji. Poprzedni wątek zdechł, w związku z czym gwiazda tworzy nowy, który dobije do pięciuset stron, w którym będzie analizowała w kółko siebie i wyimaginowanych Panów (l.mn.) bo ta telenowela musi być tłoczna, musi się dziać, muszą być zwroty akcji, bo jak nie będzie to publika znowu się znudzi i przełączy kanał...

smile smile smile I jeśli tak jest, to wszystkie drogi (wpisy) doprowadzą do Rzymu (skutecznej terapii), której wyniki może poznamy dzięki Autorce... może w tym temacie...

Taa...

40

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
feniks35 napisał/a:

Roxann nie wiem czego tu nie rozumiec. Poprostu powielasz schemat ktory znasz. Schemat niepewnosci, braku stabilizacji. To co znasz z domu rodzinnego.
Psychoterapeuta powie Ci ze najczesciej wchodzimy w relacje podobne do tych, ktore znamy z dziecinstwa. Nawet jesli tamte byly dla nas niejednokrotnie niekorzystne czy wrecz wyniszczajace to podswiadomie do podobnych dazymy bo to znamy, a to co znamy wydaje sie nam bezpieczne. Ty zaznalas piekla awantur po alkoholu, wymagania ktorym trzeba sprostac, wyzwania ktore trzeba podjac i ciagla niepewnosc czy to wystarczy. Teraz podswiadomie dazysz do podobnego schematu..schematu niepewnosci i adrenaliny. Dobry troskliwy misio to nie to czego Ci trzeba. Szybko Cie to nudzi i sie w tym nie odnajdujesz.Ty potrzebujesz faceta ktory nie da Ci pewnosci ze na zawsze, ze to Ty. Z jednej strony lakniesz milosci ale z  drugiej nie mozesz sie poczuc pewna ze jestes nia bezwarunkowo obdarzona bo od razu caly fun ginie. On musi byc czuly a jednoczesnie bezczelny. Przytulic Cie by jednoczesnie powiedziec ze wyjezdza na 2 tygodnie i moze sie odezwie przez ten czas a moze nie. Jak pan Z. Tu niby kochal ale jednoczesnie mial zone i dzieci. Tu niby wiedzialas ze ma do Ciebie slabosc a z drugiej strony jako przystojny, charyzmatyczny facet dzialal na kobiety i nie moglas byc pewna czy nie zainteresuje sie inna. Ta chora adrenalina i hustawka emocji byla tym co znalas. No risk no fun.
Jesli nie przepracujesz tych spraw to zadnej szczesliwej rodziny nie stworzysz. Bo mowic chcialabym tego i tamtego nie oznacza wcale dazenia do tego. Czasem wrecz odwrotnie. Samo chcenie nie wystarcza gdy rzadza nami pewne zakorzenione gleboko mechanizmy. Tych mechanizmow nie przepracujesz na zadnym forum, tu najwyzej ktos Ci moze podpowiedziec wlasciwy kierunek zmian.
P. S. A  zeby nie bylo ze tak sie madruje nie bedac terapeuta. smile Sama tez korzystam z psychoterapii. Zaden wstyd. Naprawde ciekawych i przydatnych rzeczy mozna sie dowiedziec w trakcie. O sobie jak i otaczajacych nas ludziach. Zaden terapeuta Cie nie przemieni cudownie ale pomoze uswiadomic znaczenie spraw, szczegolnie tych z dziecinstwa. Reszte pracy musisz wykonac sama.

Wszystko się zgadza. Dlatego też tak a nie inaczej sformułowałam tytuł, bo ja już wiele rzeczy zrozumiałam, dowiedziałam o sobie i ludziach, ale podświadomie? wciąż powielam schematy. Wiedza to jedno ale przełożenie jej na życie, relacje, to drugie. Gdzieś jest ta potrzeba miłości, akceptacji, atencji (tak Kilo)... ale jak jest zbyt nachalna, to od razu zapala się czerwone światełko... jak nie ma emocji też...
Chyba rzeczywiście czekam, aż ktoś za mnie ten problem rozwiąże, jak teraz pan od kina... stopniową adoracją, wyważeniem, ale też wzbudzającym niepewność emocje. On też jest po przejściach, ma ograniczone zaufanie bo sam został zdradzony. Więc tą niepewność co do tego jak nasza znajomość dalej potoczy rekompensuje jego szczerość. Może właśnie na tej niepewności i dystansie da się zbudować to czego oboje chcemy? Tak wiem, to jest pobożne życzenie...

41

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Nie odwracaj kotka ogonem. Oczywiście, że w mojej wypowiedzi nie chodziło o atencję ze strony wyimaginowanych Panów X, Y, Z. Tak czy siak napisałam swoje. Teraz już bez dalszych przeszkód błyszcz gwiazdo...

42

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Klio napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Poprostu powielasz schemat ktory znasz. Schemat niepewnosci, braku stabilizacji.

Nie. Jest to schemat braku atencji. Poprzedni wątek zdechł, w związku z czym gwiazda tworzy nowy, który dobije do pięciuset stron, w którym będzie analizowała w kółko siebie i wyimaginowanych Panów (l.mn.) bo ta telenowela musi być tłoczna, musi się dziać, muszą być zwroty akcji, bo jak nie będzie to publika znowu się znudzi i przełączy kanał...

Skoro przytoczyłaś mój poprzedni wątek, znaczy że go znasz, też to, jak wiele pomyj na mnie w nim wylano. Może rzeczywiście to masochizm, ale wiele mi on dał do myślenia, otworzył oczy.
A może dostarczał mi tych skrajnych emocji do których przez prawie 30l byłam przyzwyczajona?
Ciesz się kobieto, jeżeli takich doświadczeń nie miałaś. Życie w rodzinie, gdzie jest alkohol i przemoc, a która na zewnątrz jest wzorowa... bo tak trzeba.. ryje psychikę na zawsze... czego jestem przykładem.
Ja się zdołałam z tego wyrwać dopiero mając 27l. Ale emocjonalnie byłam wtedy na etapie 17. I to za mną ciągnie. Szczęscie w nieszczęsciu, że osoby DDA są z reguły bardzo ambitne, bo muszą, mają potrzebę udowodnienia wszystkim, że coś sobą reprezentują.. dlatego chociaż życie zawodowe mi się ułożyło i jestem teraz niezależna.

43 Ostatnio edytowany przez Klio (2018-08-12 13:34:50)

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Roxann napisał/a:
Klio napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Poprostu powielasz schemat ktory znasz. Schemat niepewnosci, braku stabilizacji.

Nie. Jest to schemat braku atencji. Poprzedni wątek zdechł, w związku z czym gwiazda tworzy nowy, który dobije do pięciuset stron, w którym będzie analizowała w kółko siebie i wyimaginowanych Panów (l.mn.) bo ta telenowela musi być tłoczna, musi się dziać, muszą być zwroty akcji, bo jak nie będzie to publika znowu się znudzi i przełączy kanał...

Skoro przytoczyłaś mój poprzedni wątek, znaczy że go znasz, też to, jak wiele pomyj na mnie w nim wylano. Może rzeczywiście to masochizm, ale wiele mi on dał do myślenia, otworzył oczy.
A może dostarczał mi tych skrajnych emocji do których przez prawie 30l byłam przyzwyczajona?
Ciesz się kobieto, jeżeli takich doświadczeń nie miałaś. Życie w rodzinie, gdzie jest alkohol i przemoc, a która na zewnątrz jest wzorowa... bo tak trzeba.. ryje psychikę na zawsze... czego jestem przykładem.
Ja się zdołałam z tego wyrwać dopiero mając 27l. Ale emocjonalnie byłam wtedy na etapie 17. I to za mną ciągnie. Szczęscie w nieszczęsciu, że osoby DDA są z reguły bardzo ambitne, bo muszą, mają potrzebę udowodnienia wszystkim, że coś sobą reprezentują.. dlatego chociaż życie zawodowe mi się ułożyło i jestem teraz niezależna.

Po co cytujesz moją wypowiedź, skoro w rzeczywistości nie odpowiadasz na nią? 
Próbujesz wzbudzić współczucie i zarzucasz haczyk dla każdego kto tym razem będzie chciał się złapać na nową wersję historii życia Roxann. Szukasz punktu zaczepienia, który rezonowałby z publiką i który dostarczyłby odpowiedzi. Rozumiem, że obecnie na wokandzie jest DDA podkręcone romansami z kilkoma Panami. Niech zgadnę, za parę stron Roxan otworzą się oczy... lol
Na tym kończę, bo rozmowa z Tobą, na jakikolwiek temat, to czcza gadanina i nie chcę być narzędziem w Twoim kolejnym przedstawieniu.

44

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Klio napisał/a:

Po co cytujesz moją wypowiedź, skoro w rzeczywistości nie odpowiadasz na nią? 
Próbujesz wzbudzić współczucie i zarzucasz haczyk dla każdego kto tym razem będzie chciał się złapać na nową wersję historii życia Roxann. Szukasz punktu zaczepienia, który rezonowałby z publiką i który dostarczyłby odpowiedzi. Rozumiem, że obecnie na wokandzie jest DDA podkręcone romansami z kilkoma Panami. Niech zgadnę, za parę stron Roxan otworzą się oczy... lol
Na tym kończę, bo rozmowa z Tobą, na jakikolwiek temat, to czcza gadanina i nie chcę być narzędziem w Twoim kolejnym przedstawieniu.

smile
chyba tyko tak mogę skomentować Twój post bo jak mam inaczej odpowiedzieć?
Skoro rozmowa ze mną to czcza gadanina to po co zaczynasz?
By cytuję "powalczyć o atencję?"?
Chyba sama masz z tym problem.. wiesz.. zwykle ludzie wytykają innym swoje wady wink
Pozdrawiam smile

45

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Roxann napisał/a:

smile
chyba tyko tak mogę skomentować Twój post bo jak mam inaczej odpowiedzieć?
Skoro rozmowa ze mną to czcza gadanina to po co zaczynasz?
By cytuję "powalczyć o atencję?"?
Chyba sama masz z tym problem.. wiesz.. zwykle ludzie wytykają innym swoje wady wink
Pozdrawiam smile

Mój pierwszy post tutaj nie był skierowany do Ciebie. Wiem, trudno Ci w to uwierzyć...
Co do walki o atencję: zacznę się o siebie martwić, gdy wpadnę na pomysł tworzenia wątków takich, jak Twoje.

46

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Klio napisał/a:

Mój pierwszy post tutaj nie był skierowany do Ciebie. Wiem, trudno Ci w to uwierzyć...
Co do walki o atencję: zacznę się o siebie martwić, gdy wpadnę na pomysł tworzenia wątków takich, jak Twoje.

Kochana, jak zauważyłam nie masz swojego wątku... nie masz pomysłu? wink
A tak poważnie, jakbyś nie zauważyła, to nie insta czy inne takie portale tylko forum. Poza tym tu każdy anonimowy. Czujesz równicę?
Ja nie zarabiam na postach, klikaniach, dajesz wiarę? Piszę tu bo chcę uzyskać opinie anonimowo. ANONIMOWO, kumasz? wink

47

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Roxann napisał/a:

Piszę tu bo chcę uzyskać opinie anonimowo. ANONIMOWO, kumasz? wink

Nie zwróciłabym uwagi, gdyby tu o opinie szło. Tak się składa, że Twoja twórczość sprowadza się nie do dzielenia się opiniami, a do żebraniny o uwagę. Więcej mojej nie poświęcę.

48

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Klio napisał/a:
Roxann napisał/a:

Piszę tu bo chcę uzyskać opinie anonimowo. ANONIMOWO, kumasz? wink

Nie zwróciłabym uwagi, gdyby tu o opinie szło. Tak się składa, że Twoja twórczość sprowadza się nie do dzielenia się opiniami, a do żebraniny o uwagę. Więcej mojej nie poświęcę.

Ale zaraz bo nie rozumiem.. kto pisząc na forum anonimowo swoją historię nie oczekuje, że ktoś odpisze?
Historie są różne, to że mój poprzedni wątek miał kilkadziesiąt stron to co? To znaczy ze fake czy żebranie o atencję?
I tu Cię zaskoczę, ja go założyłam i kontynuowałam dla siebie nie dla kogoś. Rozumiesz? To ja miałam coś z niego wynieść a jeśli ktoś obok to fajnie. Jaka róznica czy miał 3 czy 80 stron. Większość z nich to było jechanie po mnie.. jakbyś nie zauważyła. Ja jednak wyłuskiwałam co dla mnie ważne...
Tak wiem, zbyt ciężkie by ogarnąć.
Podziel się swoją historią, chętnie się udzielę smile

49

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Klio napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Poprostu powielasz schemat ktory znasz. Schemat niepewnosci, braku stabilizacji.

Nie. Jest to schemat braku atencji. Poprzedni wątek zdechł, w związku z czym gwiazda tworzy nowy, który dobije do pięciuset stron, w którym będzie analizowała w kółko siebie i wyimaginowanych Panów (l.mn.) bo ta telenowela musi być tłoczna, musi się dziać, muszą być zwroty akcji, bo jak nie będzie to publika znowu się znudzi i przełączy kanał...

popieram w stu procentach smile
a wszyscy jak jeden mąż rzucili sie ratowac biedna Roxann wink
gdyby nie ta atencja to watki by umarły i dziewczyna moze by poszla na terapie

50

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Roxann napisał/a:
Klio napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Poprostu powielasz schemat ktory znasz. Schemat niepewnosci, braku stabilizacji.

Nie. Jest to schemat braku atencji. Poprzedni wątek zdechł, w związku z czym gwiazda tworzy nowy, który dobije do pięciuset stron, w którym będzie analizowała w kółko siebie i wyimaginowanych Panów (l.mn.) bo ta telenowela musi być tłoczna, musi się dziać, muszą być zwroty akcji, bo jak nie będzie to publika znowu się znudzi i przełączy kanał...

Skoro przytoczyłaś mój poprzedni wątek, znaczy że go znasz, też to, jak wiele pomyj na mnie w nim wylano. Może rzeczywiście to masochizm, ale wiele mi on dał do myślenia, otworzył oczy.
A może dostarczał mi tych skrajnych emocji do których przez prawie 30l byłam przyzwyczajona?
Ciesz się kobieto, jeżeli takich doświadczeń nie miałaś. Życie w rodzinie, gdzie jest alkohol i przemoc, a która na zewnątrz jest wzorowa... bo tak trzeba.. ryje psychikę na zawsze... czego jestem przykładem.
Ja się zdołałam z tego wyrwać dopiero mając 27l. Ale emocjonalnie byłam wtedy na etapie 17. I to za mną ciągnie. Szczęscie w nieszczęsciu, że osoby DDA są z reguły bardzo ambitne, bo muszą, mają potrzebę udowodnienia wszystkim, że coś sobą reprezentują.. dlatego chociaż życie zawodowe mi się ułożyło i jestem teraz niezależna.

To zrób coś ze sobą.
Napisałam Ci szczegółowo o swojej terapii, nawet nie skomentowałaś mojego posta.

Uwielbiasz lać wodę, dyskutować, rozwijać tematy dla Ciebie ciekawe, ale w kwestii poprawy własnego losu nie robisz NIC.

51 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-08-12 14:27:52)

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Cyngli napisał/a:

To zrób coś ze sobą.
Napisałam Ci szczegółowo o swojej terapii, nawet nie skomentowałaś mojego posta.

Uwielbiasz lać wodę, dyskutować, rozwijać tematy dla Ciebie ciekawe, ale w kwestii poprawy własnego losu nie robisz NIC.

Cyngli, to, że na jakis post nie odpisałam, nie znaczy że go nie czytałam.. byłam zaskoczona bo inaczej z forum Cię odbieram, nie spodziewałam się że za tą osobą "Cyngli" taka historia kryje. Tu jesteś wręcz ostoją spokoju, zasad... zwyczajnie nie wiedziałam co powiedzieć, odpisać.
I czy naprawdę to jaka jesteś zawdzięczasz terapii.. po prostu nie pasowało mi do tego twego "wizerunku" tutaj... Bo jak na swoje młode jednak lata... twoje posty są bardzo dojrzałe.

52

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Zaczynam się czuć winna tej dyskusji, bo w sumie to ja, jako pierwsza, wtrąciłam w to DDA i tym tropem poszedł wątek.

53

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Czytałam tamten wątek, Autorki. Może nie tak dokładnie, ale pamiętam, że pisała tam, że jest nieco po trzydziestce, a teraz po kilku latach jest przed trzydziestką. Chyba się pogubiła.

54

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Annax napisał/a:

Zaczynam się czuć winna tej dyskusji, bo w sumie to ja, jako pierwsza, wtrąciłam w to DDA i tym tropem poszedł wątek.

DDA już w moim poprzednim wątku się pojawiło. Także nie czuj winna.

55 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-08-12 14:37:32)

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
MagdaLena1111 napisał/a:

Czytałam tamten wątek, Autorki. Może nie tak dokładnie, ale pamiętam, że pisała tam, że jest nieco po trzydziestce, a teraz po kilku latach jest przed trzydziestką. Chyba się pogubiła.

Gdzie ja napisałam że jestem przed trzydziestką?
Od początku pisze, że jestem 30+, może zasugerowałaś się tym że napisałam, że 27l tkwiłam w takiej rodzinie.. tak bo wtedy zdecydowałam się wyprowadzić do innego miasta. Po skończeniu studiów, jak zaczęłam pracę i dostałam propozycje awansu tyle że z przeprowadzką do Wawy.
Mój poprzedni watek zaczęłam kiedy już skończyłam 30l. I tyle smile

56

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Roxann napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Czytałam tamten wątek, Autorki. Może nie tak dokładnie, ale pamiętam, że pisała tam, że jest nieco po trzydziestce, a teraz po kilku latach jest przed trzydziestką. Chyba się pogubiła.

Gdzie ja napisałam że jestem przed trzydziestką?
Od początku pisze, że jestem 30+, może zasugerowałaś się tym że napisałam, że 27l tkwiłam w takiej rodzinie.. tak bo wtedy zdecydowałam się wyprowadzić do innego miasta. Po skończeniu studiów, jak zaczęłam pracę i dostałam propozycje awansu tyle że z przeprowadzką do Wawy.
Mój poprzedni watek zaczęłam kiedy już skończyłam 30l. I tyle smile

Rzeczywiście, może źle Cię zrozumiałam.
Po co przez tyle lat na forum piszesz w kółko o tym samym? Nie szkoda Ci życia? Tysiące postów o tym samym. Dołączę do chóru: Idź na terapię.

57 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-08-12 14:45:39)

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Roxann napisał/a:
Cyngli napisał/a:

To zrób coś ze sobą.
Napisałam Ci szczegółowo o swojej terapii, nawet nie skomentowałaś mojego posta.

Uwielbiasz lać wodę, dyskutować, rozwijać tematy dla Ciebie ciekawe, ale w kwestii poprawy własnego losu nie robisz NIC.

Cyngli, to, że na jakis post nie odpisałam, nie znaczy że go nie czytałam.. byłam zaskoczona bo inaczej z forum Cię odbieram, nie spodziewałam się że za tą osobą "Cyngli" taka historia kryje. Tu jesteś wręcz ostoją spokoju, zasad... zwyczajnie nie wiedziałam co powiedzieć, odpisać.
I czy naprawdę to jaka jesteś zawdzięczasz terapii.. po prostu nie pasowało mi do tego twego "wizerunku" tutaj... Bo jak na swoje młode jednak lata... twoje posty są bardzo dojrzałe.

Myślę, że to, jaka jestem, zawdzięczam sobie i swojej pracy, nie terapii.
Terapia na pewno pomogła, ale pracę nad sobą wykonałam ja sama.

Nie wiem do końca, jak to określić... Pewnego dnia miałam dość wszystkiego i chciałam zmiany. A potem już samo poszło...

58

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Klio napisał/a:

Nie odwracaj kotka ogonem. Oczywiście, że w mojej wypowiedzi nie chodziło o atencję ze strony wyimaginowanych Panów X, Y, Z. Tak czy siak napisałam swoje. Teraz już bez dalszych przeszkód błyszcz gwiazdo...

Mam identyczne odczucia jak Klio.... Czytuję to forum i drażni mnie ta postać Roxann. To musi być jakaś strasznie samotna osoba, a to jej cale światowe życie w porównaniu z tym jakie ona ma problemy (o jejciu, pan ją zaprosił do kina) To jest aż żenujące, jak ona pragnie żeby ktoś poświęcił jej uwagę. I ludzie się na to łapią...

59

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Szczerze? Nie ma obowiązku wypowiadania się. Drażni Was Autorka, jej posty - nie wypowiadajcie się. Przecież to proste.

60 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-08-12 14:52:45)

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Cyngli napisał/a:

Myślę, że to, jaka jestem, zawdzięczam sobie i swojej pracy, nie terapii.
Terapia na pewno pomogła, ale pracę nad sobą wykonałam ja sama.

Nie wiem do końca, jak to określić... Pewnego dnia miałam dość wszystkiego i chciałam zmiany. A potem już samo poszło...

Ale byłaś już wtedy w związku, w którym teraz jesteś? Czy to było przed?
Edit: ja miałam taką myśl po panu Z... że chcę zmiany itd. i też myślałam że już poszło.. ale boję się że znów się zapętlam, choć może nie.

61 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-08-12 15:00:50)

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
ssszron napisał/a:
Klio napisał/a:

Nie odwracaj kotka ogonem. Oczywiście, że w mojej wypowiedzi nie chodziło o atencję ze strony wyimaginowanych Panów X, Y, Z. Tak czy siak napisałam swoje. Teraz już bez dalszych przeszkód błyszcz gwiazdo...

Mam identyczne odczucia jak Klio.... Czytuję to forum i drażni mnie ta postać Roxann. To musi być jakaś strasznie samotna osoba, a to jej cale światowe życie w porównaniu z tym jakie ona ma problemy (o jejciu, pan ją zaprosił do kina) To jest aż żenujące, jak ona pragnie żeby ktoś poświęcił jej uwagę. I ludzie się na to łapią...

Drażni Cię moje "światowe życie"? To światowego życia nie znasz. Ja po prostu pracuję w firmie międzynarodowej. W której delegacje są codziennością, do tego konferencje.. ot taka odskocznia 2l pracowałam za granicą. Dla nikogo pracującego w taki sposób nie jest to "światowe życie", które może porównujesz do show biznesu. A problemy sercowe ma każdy.. nawet największe gwiazdy mające kupę kasy. Kazdy chce kochać i być kochany. Miejsce życia, pracy, stan konta tego nie determinuje.

62

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Roxann napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Myślę, że to, jaka jestem, zawdzięczam sobie i swojej pracy, nie terapii.
Terapia na pewno pomogła, ale pracę nad sobą wykonałam ja sama.

Nie wiem do końca, jak to określić... Pewnego dnia miałam dość wszystkiego i chciałam zmiany. A potem już samo poszło...

Ale byłaś już wtedy w związku, w którym teraz jesteś? Czy to było przed?
Edit: ja miałam taką myśl po panu Z... że chcę zmiany itd. i też myślałam że już poszło.. ale boję się że znów się zapętlam, choć może nie.

Tak, byłam już w związku z moim obecnym mężem. Gdzieś jest mój wątek z tego okresu...

63 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-08-12 15:17:38)

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?
Cyngli napisał/a:
Roxann napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Myślę, że to, jaka jestem, zawdzięczam sobie i swojej pracy, nie terapii.
Terapia na pewno pomogła, ale pracę nad sobą wykonałam ja sama.

Nie wiem do końca, jak to określić... Pewnego dnia miałam dość wszystkiego i chciałam zmiany. A potem już samo poszło...

Ale byłaś już wtedy w związku, w którym teraz jesteś? Czy to było przed?
Edit: ja miałam taką myśl po panu Z... że chcę zmiany itd. i też myślałam że już poszło.. ale boję się że znów się zapętlam, choć może nie.

Tak, byłam już w związku z moim obecnym mężem. Gdzieś jest mój wątek z tego okresu...

"Myślę, że to, jaka jestem, zawdzięczam sobie i swojej pracy, nie terapii.
Terapia na pewno pomogła, ale pracę nad sobą wykonałam ja sama."
No właśnie, ja do terapii podchodzę sceptycznie, choć o niej myślę, ale nie wiem co jeszcze mogłabym usłyszeć.. to teoria.. poza tym mam ten  komfort, że odcięłam się od pana Z i w rodzinie na razie ok. Bo też ich zmusiliśmy do leczenia... Są efekty. Jest spokojnie.Może to też lata.. I zwyczajnie nie chcę znów tego roztrząsać.

64

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Roxann po pierwsze miło czytać co teraz u Ciebie sie dzieję

65

Odp: Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Rozpisalam się i urwało mi wątek

Posty [ 1 do 65 z 122 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024