Cześć, mam na imię Michał i chciałbym podzielić się moja sytuacja. Piszę to ponieważ nie mam się komu zwierzyc, nie mam licznego grona znajomych i głupio mi rozmawiać o tym z bliższymi znajomymi, tymbardziej że oni są powiązani z osobą o której będzie ten post.
Otóż cztery dni temu napisałem do dziewczyny którą darze ogromną sympatią, jest boska. Piękna blondynka o idealnej figurze, oraz pięknym uśmiechu który sprawia, że jej policzki nabierają okrągłych kształtów, a przymrużone oczy są jeszcze bardziej urocze niż te ogromne niebieskie które pamiętam ze szkoły średniej gdy się w nią czasem wpatrywałem kiedy potrzebowałem skupienia na matematyce.
Zaproponowałem na luzie spotkanie, aby pogadać o głupotach i napić się piwka. Otrzymałem odpowiedz ze ma mało wolnego czasu, i że może coś wykombinuje. Po czym dodała: szkoda że piszesz dopiero teraz bo ma zaraz wpaść do mnie Ola z Marcinem, mogli by Cie zgarnąć po drodze.(wspólni dobrzy znajomi)
Nie wiedzialem co zrobić więc trochę się podroczylem i napisałem że okej namówiła mnie.
Wyszło że byłem pierwszy więc mieliśmy trochę czasu aby porozmawiać sam na sam. Było miło, fantastyczne się z nią rozmawia, po 15 minutach rozmowy dowiedziałem się że od niedawna ma chłopaka. Bylem przygotowany na taką informację, więc moja reakcja była pozytywna. Powiedziałem że to świetnie i pytałem o szczegóły. Po czym zmieniłem temat. Reszta spotkania była w większym gronie znajomych wiec jest nieważna, starałem się nie okazywać niezadowolenia z powodu jej związku.
Jednak tylko myślałem, że jestem przygotowany na informację o jej związku. Prawda wyszła następnego dnia. Czułem się strasznie. Plątały mi się myśli, szukałem ucieczki od tego, ale nawet coś co kocham czyli jazda na rowerze przestała sprawiać mi przyjemność, nic mi nie wychodziło, nie mogłem przestać o tym myśleć. Ciężko mi było przez cały tydzień. Wziąłem urlop na dwa dni. Wychodziłem z domu rano i wracałem wieczorem, chodziłem samotnie po lasach łąkach szukając spokoju umysłu, ale nie udało mi się poradzić z tym problemem.
Oczywiście nie napisałem do niej, ani ona do mnie.
Minęło parę dni a ja nadal czuje się roztargniony, chce mi się wymiotować a moje samopoczucie sięga dna. Wszystko dlatego, że zakochałem się w dziewczynie która jest dla mnie idealna pod każdym względem, ale też dziewczynie która ma chłopaka z którym jak na razie jest szczęśliwa.
A jeśli chodzi o mnie to podobam się innym atrakcyjnym kobietom, ale nie inwestowalem w nie nic ponieważ nie czułem tego co czuje do niej. Wiem że "odbijanie" jest głupie i nawet nie w chodzi w grę. Pozostaje mi liczyć na to, że ich związek długo nie potrwa, albo że spotkam równie cudowna dziewczynę w co raczej wątpię.
Na koniec mogę dodać że nasza wspólna znajoma kiedyś mi powiedziała, że do siebie pasujemy i chciała by byśmy byli razem. Było to przed sesją i nie chciałem jej mącić w głowie. Teraz żałuję, że zwlekalem bo to mógł być idealny moment żeby zainwestować w tą znajomość. Sesja minęła, a ja miałem na głowie parę ważnych spraw. Szkoda tylko że stały się ważniejsze od niej.
Chciałbym cofnąć czas. Moje zwlekanie to największy błąd jaki popełniłem w swoim życiu.