Witajcie
Chcialam opowiedziec swoja historie i prosiłabym o obiektywna pomoc. Niecałe dwa miesiace temu poznalam faceta z ktorym fajnie spędza mi sie czas i rozmawia. Widujemy sie dwa razy w tygodniu wiec nieczesto. Wszystko byloby ok gdyby nie podejscie jego do calej sytuacji a moze moje podejscie jest nieprawidłowe? Do rzeczy... on twierdzi, ze sie we mnie zakochał i ze chcialby zebym byla juz „jego” ja po przejściach z poprzednich zwiazkow nie chce sie spieszyc chce go lepiej poznac dodatkowo tez nie czuje jeszcze tak silnego uczucia jak on do mnie i nie chce od razu sie wiązać...chcialabym go poznac i dowiedziec sie wiecej o nim zanim nazwę go swoim partnerem... on uważa ze nie ma sily na to zeby czekac ze ja nie wiem ile czasu mi to zajmie i ze nie moge mu nic obiecać...a zycie jest krotkie i czasu nie mamy...mamy po ok 30 lat...wytyka mi ze zachowuje sie dziecinnie i nikt w moim wieku nie czeka na niektore kwestie np wiązania sie czy bycia w zwiazku...szczerze gdy on tak naciska to mi od razu soe odechciewa spotykania z nim czy kontynuowania tej znajomosci a on uważa ze ja nie patrze na jego uczucia bo on nie chce czekac na mnie i nie ma na to sily...pytanie czy facet ktory naprawde kocha nie jest w stanie „poczekac” az sytuacja sie rozwinie poznamy sie i bede wiedziala ze z tym facetem moge ukladac sobie zycie? Dodam ze do zadnego zbliżenia nie doszło. Dodatkowo wie ze mój poprzedni zwiazek szybko sie rozwinął i tak szybko tez sie skonczyl bo okazalo sie ze facet mi nasciemnial...dodatkowo powiedzial mi ze nie wiem czego chce od zycia i od niego i ze mam sie zastanowic nad swoim zachowaniem...co robic w takiej sytuacji?? Szczerze nie chodzi mi o to ze ma czekac za mna rok dwa ale ja nie jestem teraz gotowa na zwiazek poza tym nie chce sie wiązać od razu z kims kogo do konca nie znam...czy to nienormalne? Dodatkowo niepokoi mnie czy tu czasami nie chodzi o seks...doradźcie prosze... pozdrawiam