czy ktos moze mi powiedziec, jak mam sobie pomoc? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » czy ktos moze mi powiedziec, jak mam sobie pomoc?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 6 ]

1 Ostatnio edytowany przez mcqq (2018-07-14 15:28:32)

Temat: czy ktos moze mi powiedziec, jak mam sobie pomoc?

hej, chciałam zasięgnąć jakiejś rady, sugestii, opinii na mój problem, który co raz bardziej zaczynam zauważać, a co raz bardziej mi przeszkadza. Niestety nie mam możliwości aby porozmawiać o tym z kimś bliskim, bo no nawet jeśli już próbowałam to spotykam się z niezrozumieniem, więc próbuje tutaj. Mianowicie chodzi o to, że jakiś czas temu zakończyłam związek ze swoim kilkuletnim chłopakiem, można właściwie powiedzieć że nasza relacja trwała jakieś 5 lat, z przerwami. Dużo razy sie rozchodziliśmy żeby zaraz się zejsc itp. W każdym bądź razie, jak wspomniałam, znowu sie rozstaliśmy, tym razem nie przewidując jakiegokolwiek powrotu. Wyjasnilismy sobie po prostu, ze za bardzo sie zaczelismy różnic, a brak zrozumienia sprawiał ze zwiazek był juz po prostu udręka dla obu stron. Hm po raz pierwszy wtedy poczułam, ze w końcu mi przeszło, ze pogodziłam sie z brakiem jego w moim zyciu ( był bardzo dla mnie wazny i bardzo sie do niego przywiazałam, co chyba jest oczywiste), nie czułam wielkiej pustki, może nawet bardziej ulge. Wspomne, ze przy poprzednich rozstaniach, po ok. miesiacu wszystkie uczucia mi wracaly, a ja chcialam desperacko do niego wracac. Tym raziem nie było czegos takiego, natomiast poznalam chlopaka, z którym od razu zaczelam sie cudnie dogadywac. Mozna powiedziec, ze nawet poczulam sie jak te 5 lat temu za pierwszym razem. No wybuch niekotrolowanego zauroczenia. Przez dłuższy czas zdawalo mi sie, ze to jest to, po bylym chlopaku nie ma sladu, przeszlo mi, potrafie drugi raz sie zakochac. No wlasnie nie do konca. I tutaj zupelnie siebie przestaje rozumiec, nie potrafie sie w to bardziej zaangazowac, jakbym przed soba miala wielki mur ktorego za cholere nie moge przejsc z zadnej strony. Widze, ze on sie mega stara, jak mu zalezy, ze jestem dla niego wazna, ale ja po prostu nie umiem tego odwzajemnic w takim stopniu. Czuje brak uczucia, doslownie. Jakkolwiek to niezrozumiale brzmi. Odzczuwam brak bezpieczenstwa, stabilnosci, brak tych wszystkich rzeczy, ktore czulam przy eks. Mimo wszystko zdaje sobie sprawe, ze mam je na wyciagniecie reki, a obecny chlopak jest mi w stanie to zapewnic. Nie rozumiem po prostu dlaczego nie chce tego wszystkiego od niego przyjac? Dlaczego sama mam blokade i nie potrafie odwazjemniac tego z ta sama intensywnoscia? To co sie dzieje w srodku mnie, mozna nazwac istnym żartem, jesli nawet przez chwile bedzie mi dane wczuc sie w ta relacje, to po chwili pojawia sie obojetnosc i niechec. Okropnie nie chce tego zepsuc, bo chlopak jest naprawde ekstra i chcialabym aby bylo cos z tego na dluzej. Poki co potrafie, jeszcze to wszystko trzymac w sobie, ale chodzi o to ze z dnia na dzien co raz bardziej sie mecze ze soba i jest mi po prostu cholernie z tym zle, mam wrazenie ze sie dusze od srodka. Czy ktos mi moze powiedziec jak mam sobie pomoc?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: czy ktos moze mi powiedziec, jak mam sobie pomoc?
mcqq napisał/a:

hej, chciałam zasięgnąć jakiejś rady, sugestii, opinii na mój problem, który co raz bardziej zaczynam zauważać, a co raz bardziej mi przeszkadza. Niestety nie mam możliwości aby porozmawiać o tym z kimś bliskim, bo no nawet jeśli już próbowałam to spotykam się z niezrozumieniem, więc próbuje tutaj. Mianowicie chodzi o to, że jakiś czas temu zakończyłam związek ze swoim kilkuletnim chłopakiem, można właściwie powiedzieć że nasza relacja trwała jakieś 5 lat, z przerwami. Dużo razy sie rozchodziliśmy żeby zaraz się zejsc itp. W każdym bądź razie, jak wspomniałam, znowu sie rozstaliśmy, tym razem nie przewidując jakiegokolwiek powrotu. Wyjasnilismy sobie po prostu, ze za bardzo sie zaczelismy różnic, a brak zrozumienia sprawiał ze zwiazek był juz po prostu udręka dla obu stron. Hm po raz pierwszy wtedy poczułam, ze w końcu mi przeszło, ze pogodziłam sie z brakiem jego w moim zyciu ( był bardzo dla mnie wazny i bardzo sie do niego przywiazałam, co chyba jest oczywiste), nie czułam wielkiej pustki, może nawet bardziej ulge. Wspomne, ze przy poprzednich rozstaniach, po ok. miesiacu wszystkie uczucia mi wracaly, a ja chcialam desperacko do niego wracac. Tym raziem nie było czegos takiego, natomiast poznalam chlopaka, z którym od razu zaczelam sie cudnie dogadywac. Mozna powiedziec, ze nawet poczulam sie jak te 5 lat temu za pierwszym razem. No wybuch niekotrolowanego zauroczenia. Przez dłuższy czas zdawalo mi sie, ze to jest to, po bylym chlopaku nie ma sladu, przeszlo mi, potrafie drugi raz sie zakochac. No wlasnie nie do konca. I tutaj zupelnie siebie przestaje rozumiec, nie potrafie sie w to bardziej zaangazowac, jakbym przed soba miala wielki mur ktorego za cholere nie moge przejsc z zadnej strony. Widze, ze on sie mega stara, jak mu zalezy, ze jestem dla niego wazna, ale ja po prostu nie umiem tego odwzajemnic w takim stopniu. Czuje brak uczucia, doslownie. Jakkolwiek to niezrozumiale brzmi. Odzczuwam brak bezpieczenstwa, stabilnosci, brak tych wszystkich rzeczy, ktore czulam przy eks. Mimo wszystko zdaje sobie sprawe, ze mam je na wyciagniecie reki, a obecny chlopak jest mi w stanie to zapewnic. Nie rozumiem po prostu dlaczego nie chce tego wszystkiego od niego przyjac? Dlaczego sama mam blokade i nie potrafie odwazjemniac tego z ta sama intensywnoscia? To co sie dzieje w srodku mnie, mozna nazwac istnym żartem, jesli nawet przez chwile bedzie mi dane wczuc sie w ta relacje, to po chwili pojawia sie obojetnosc i niechec. Okropnie nie chce tego zepsuc, bo chlopak jest naprawde ekstra i chcialabym aby bylo cos z tego na dluzej. Poki co potrafie, jeszcze to wszystko trzymac w sobie, ale chodzi o to ze z dnia na dzien co raz bardziej sie mecze ze soba i jest mi po prostu cholernie z tym zle, mam wrazenie ze sie dusze od srodka. Czy ktos mi moze powiedziec jak mam sobie pomoc?

Były, z którym co chwilę się rozchodziłaś i schodziłaś dawał Ci poczucie stabilności i bezpieczeństwa. W relacji z mężczyzną, który angażuje się w pełni czujesz się nieswojo... Hmmm...
W tym kontekście zastanów się nad tym jak wyglądały relacje w Twojej rodzinie i jakie zaczerpnęłaś z nich wzorce, bo być może tu znajdziesz odpowiedź na to dlaczego rwany związek i huśtawka emocjonalna jaka mu towarzyszyła odbierane były przez Ciebie jako "bezpieczne i stabilne".

3

Odp: czy ktos moze mi powiedziec, jak mam sobie pomoc?

Ja uważam że zwyczajnie nie kochasz tego Nowego, stąd aż takie zagubienie.  A na to niestety już nic nie poradzisz..

4

Odp: czy ktos moze mi powiedziec, jak mam sobie pomoc?

Najwyraźniej to nie to.
Nie ma nic gorszego, jak próba przekonania się do czegoś, czego się nie czuję. Zrobisz tym krzywdę i sobie, i jemu.

5

Odp: czy ktos moze mi powiedziec, jak mam sobie pomoc?

Zastanów się w takim razie co jest nie tak w Twoim obecnym chłopaku. Co Ci w nim nie pasuje ? Skoro to nie jest to coś musi być nie tak . Nie mówię tutaj, że ten facet ma jakieś konkretne wady , tylko chodzi o to czego Ty w Nim nie akceptujesz. Może to te różnice są nie do obejścia ? Czasem warto przestać idealizować i po prostu przyznać się sobie, że to nie to. Z drugiej strony sama jestem po związku, który był dosłownym 'tornadem' emocji, kłótni i bardzo intensywnych przeżyć ( złych i dobrych ) i też ciężko mi się teraz odnaleźć w  "spokojniejszym związku " . Albo nie pasujecie do siebie albo jeśli Twoja rodzina miała jakieś dysfunkcje , które odbiły się na Tobie ,możliwe ,że nie umiesz funkcjonować w stabilnym związku moim zdaniem.

6

Odp: czy ktos moze mi powiedziec, jak mam sobie pomoc?
MałaMi91 napisał/a:

Zastanów się w takim razie co jest nie tak w Twoim obecnym chłopaku. Co Ci w nim nie pasuje ? Skoro to nie jest to coś musi być nie tak . Nie mówię tutaj, że ten facet ma jakieś konkretne wady , tylko chodzi o to czego Ty w Nim nie akceptujesz. Może to te różnice są nie do obejścia ? Czasem warto przestać idealizować i po prostu przyznać się sobie, że to nie to. Z drugiej strony sama jestem po związku, który był dosłownym 'tornadem' emocji, kłótni i bardzo intensywnych przeżyć ( złych i dobrych ) i też ciężko mi się teraz odnaleźć w  "spokojniejszym związku " . Albo nie pasujecie do siebie albo jeśli Twoja rodzina miała jakieś dysfunkcje , które odbiły się na Tobie ,możliwe ,że nie umiesz funkcjonować w stabilnym związku moim zdaniem.

W pierwszym komentarzu, jak i w tym wspomniano na temat rodziny i myśląc o tym teraz chyba to jest rozwiązanie. Przyznam, że moje dzieciństwo było skrajnością przeróżnych emocji i mam stamtąd wiele złych wspomnień. W takim razie, czy do konca jestem skazana na odnajdywanie się wlaśnie w takich "niestabilnych" związkach? Czy mogę to jakoś zmienić? Oczywiscie w obecnym chlopaku tez moze tkwic problem, prawdopodobnie nieco go idealizuje, ale czy moge cos zrobic, by w przyszłosci skończyc w normalnym, stabilnym zwiazku?

Posty [ 6 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » czy ktos moze mi powiedziec, jak mam sobie pomoc?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024