Cześć !
Dawno mnie tu nie było, ale postanowiłem napisać swój wątek bo od jakiegoś czasu mam problem z pewną dziewczyną.
A wiec od początku.
Jakieś pół roku temu poznałem dziewczynę, w sumie znaliśmy się długo, ale tylko z widzenia, w końcu w klubie jakoś wpadliśmy na siebie i zaczęliśmy gadać, pisać ze sobą. Nie byłem pewny czy ma chłopaka, w sumie nie zapytałem jej nigdy o to. Tak minęło 3 miesiące w których się do siebie zbliżyliśmy i staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Przy okazji wyszło na jaw że ma chłopaka, a nawet narzeczonego, ale mnie to wcale nie interesowało bo to tylko przyjaciółka z którą mogę pogadać.
Pewnego razu zgadaliśmy się na imprezie, byliśmy trzeźwi, nagle spojrzałem na nią i się pocałowaliśmy.... Od tego momentu wszystko się zmieniło... zacząłem inaczej na nią patrzeć. Później zdarzyło nam się jeszcze kilka razy spotkać, i za każdym razem kończyło się namiętnym pocałunkiem. No i stało się, zabujałem się w niej, oczywiście od razu jej o tym powiedziałem, jednak ona nie chce zrywać ze swoim chłopakiem, ale kontaktu ze mną też nie chce zrywać.
Jest to dla mnie cholernie ciężkie, urywałem kontakt z nią, chciałem uciec, ale ciągle o niej myślę... Czuję że nie potrafię z nią urywac kontaktu bo z nikim innym mi sie tak dobrze nie rozmawiało, ale z drugiej strony chcę uciec bo ten "friendzon" mnie wykańcza.
Najgorsze jest to że mieszka blisko mnie i widzę ją często i nogi mi się uginają jak ją widzę.
Ona też mi gada cały czas że jestem wspaniały itd, że gdyby była wolna to byśmy byli razem, że jeśli jesteśmy sobie przeznaczeni to kiedyś będziemy razem itd... Powiedziała mi też ze czuje coś do mnie, ale nie może tego zrobić swojemu narzeczonemu i swojej rodzinie, bo wszyscy by ją znienawidzili.
Gdy długo się nie odzywam ona pisze do mnie. Ostatnio nakrzyczałem na nią że ma do mnie nie pisać, ale w sumie już teraz sam nie wiem co jest lepsze...
Jej facet nie jest niczego świadomy, to jest straszne...
Nie wiem co mam robić w tej sytuacji, czuję się bezsilny i bezradny bo nic nie mogę zrobić. Jedynym wyjściem jakie ja widzę jest ucieczka i izolacja od niej, tylko czy to coś da ? Tak wiem, czas leczy rany, ale ciężko zapomnieć gdy ciągle przypomina o sobie...