Witam. wiem że jest to forum Kobiece i dlatego do was drogie panie kieruje moje pytanie. Sprawa wygląda natepująco. Od 2011 znam moją uwczesną żonę w roku 2015 pobraliśmy sie na bajecznej wyspie co było marzeniem mojej żony. Cały czas dogadywaliśmy się bezproblemowo chociaż bylismy od siebie odmienni praktycznie pod każdym względem, jak to mówią przeciwieństwa się przyciągają. Od roku moja żona twierdzi że już mnie nie kocha stałem się dla niej obojętny zdjęła obrączkę i pierscionek zareczynowy. Wiem że jest w tym dużo mojej winy gdyż przez pewien okres nie poświęcałem jej wystarczająco uwagi związane to było ze zmianą mojej pracy. Ona w tej chwili spotyka sie z kolegą ze swojej pracy i nalega na rozwód, podejrzewam że on jest powodem tego całego bałaganu ale ona sie do tego nie chce przyznac i twierdzi ze popadam w paranoje. od momentu kiedy powiedziała mi że jest coś nie tak do momentu gdy powiedziała że już mnie nie kocha minęło jakieś 3 miesiące. wiem że przez ten czas powinienem coś zrobić ale zrobiłem niestety niewiele, gdyż nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji. Ja nie przestałem jej kochać i pomimo że niejednokrotnie od momentu gdy powiedziała że mnie juz nie kocha dawała mi do zrozumienia abym dał już sobie spokój. Mieszkamy nadal razem gdyż jesteśmy w trakcie sprzedaży domu lecz po tym ona chce rozpocząć procedurę rozwodową, chciała to zacząć wiele wcześniej ale robiłem wszystko aby ją jak najdłużej przy sobie zatrzymać niestety niebawem ją strace amoje uczucie jest nadal sile do niej i nie chce jej stracić. wszelkie moje próby odratowania naszego związku miały odwrotny rezultat do zamiaru, czyli na przykład chęć zjedzenia wspólnej kolacji w restauracji , kwiaty lub sniadanie do łózka kończyły się odmową i dodatkową niechęcią do mnie, wiec postanowilem odpuscic i stanac z boku i czekac az to sie uspokoi aby dodatkowo jej nie draznic i od siebie nie odpychac. Ona chyba niestety juz zastąpiła mnie kimś innym lecz ja nie potrafię zapomniec tego wszystkiego co było tyle lat między nami. Wiem że po slubie mogłem poczuć się zbyt pewnie i przestałem sie może starać ale ona też przyznała że nie tylko ja jestem winny lecz nie rozumiem czemu nie chciała mi dać drugiej szansy, czemu tak łatwo zrezygnowała z tego co było i co mogło być między nami.
Powiem tak: masz za żonę straszną egoistke, która jeszcze się na tym w życiu bardzo przejedzie. Co ona sobie wyobraża, że ślub sobie może tak kończyć kiedy chce i jak chce??? Ja bym jej na złość tego ślubu nie dała, a nie z miłości. Rozkapryszona baba, która się "zakochała" i teraz od męża oczekuje by się grzecznie odsunął w cień.
Chłopie, otwórz oczy! Żyjesz z kobietą, która nawet przez chwilę nie zawalczyła o was, tylko przy pierwszej lepszej okazji otworzyła ramiona komuś innemu i obrączkę zdjęła. Ty się ciesz, że tak szybko się o niej dowiedziałeś, zanim nie mieliście dzieci i kredytu na dom.
Spakuj jej rzeczy, każ się wynosić i groź jej rozwodem z orzekaniem o jej winie, niech nie będzie miała za łatwo. A Ty nie bądź piz*a, bo Cię każda tak będzie w jajo robiła.
Co to za powody do odejścia, że mężczyzna skupiał się po małżeństwie na pracy, a nie cały czas na księżniczce. Każda próba wyjścia do restauracji kończyła się jej zdenerwowaniem, serio??? Denerwuje ją to, że mąż nie potrafi tak nagle, z dnia na dzień przestać kochać swojej żony??? Ona ma kompletnie w du**e to co Ty czujesz. Przykro mi ogromnie, że musiało to akurat Ciebie spotkać, ale jedyne wyjście z tej sytuacji jest takie jakie opisałam powyżej. Tylko wtedy może przejrzy na oczy, skoro każda próba Twojej rozmowy z nią, kończy się jej zdenerwowaniem.
Powiem tak: masz za żonę straszną egoistke, która jeszcze się na tym w życiu bardzo przejedzie. Co ona sobie wyobraża, że ślub sobie może tak kończyć kiedy chce i jak chce??? Ja bym jej na złość tego ślubu nie dała, a nie z miłości. Rozkapryszona baba, która się "zakochała" i teraz od męża oczekuje by się grzecznie odsunął w cień.
Chłopie, otwórz oczy! Żyjesz z kobietą, która nawet przez chwilę nie zawalczyła o was, tylko przy pierwszej lepszej okazji otworzyła ramiona komuś innemu i obrączkę zdjęła. Ty się ciesz, że tak szybko się o niej dowiedziałeś, zanim nie mieliście dzieci i kredytu na dom.
Spakuj jej rzeczy, każ się wynosić i groź jej rozwodem z orzekaniem o jej winie, niech nie będzie miała za łatwo. A Ty nie bądź piz*a, bo Cię każda tak będzie w jajo robiła.
Co to za powody do odejścia, że mężczyzna skupiał się po małżeństwie na pracy, a nie cały czas na księżniczce. Każda próba wyjścia do restauracji kończyła się jej zdenerwowaniem, serio??? Denerwuje ją to, że mąż nie potrafi tak nagle, z dnia na dzień przestać kochać swojej żony??? Ona ma kompletnie w du**e to co Ty czujesz. Przykro mi ogromnie, że musiało to akurat Ciebie spotkać, ale jedyne wyjście z tej sytuacji jest takie jakie opisałam powyżej. Tylko wtedy może przejrzy na oczy, skoro każda próba Twojej rozmowy z nią, kończy się jej zdenerwowaniem.
Chyba czytalysmy dwa rozne posty. Po 1 czasem facet tak bardzo skupia sie na pracy, ze zapomina, ze ma zone. Ten sie przyznal, ze tak bylo. Po 2 autor napisal, ze zona mowila ze cis jest nie tak, ale on o nich nie zawalczyl. Dopiero jak ona znalazla innego, ktory pokazal, ze jest dla niego wazna. Dostala to, czego szukala, a ze nie od autora - nie jej wina. Nie oszukuje go, nie dziala na dwa fronty. Chce sie rozwiesc i ulozyc sobie zycie. Jak chyba kazdy kobieta chce byc szczesliwa.
Po 3 slub jaki chciala? A co w tym zlego? Jak moje dzieci beda chcialy slub na wyspie taki dostana, beda chcialy wesele to beda mialy. Czemu? Bo to ma byc jeden z najwazniejszych i najpiejniejszych dni w zyciu.
Wiec nie rozumiem twojego oburzenia. Bo sie kobieta deberwuje, ze facet ja do restauracji chce zabrac? Denerwuje sie, bo on nie zrobil tego gdy ona mowila, ze cos sie dzieje zlego. Poczekal, az sie rozpadna. Sorry za pozno.
Autorze, ona cie nie kocha jak twierdzi. Zawiodla sie na tobie, bo nie zrobiles nic, zeby w zwiazku bylo dobrze. Samo przynoszenie wyplaty do domu nie kazda kobiete zadowala. Doskonale rozumiem Twoja zone i radze, zebys sobie darowal dalsze podchody.
Myszeczka23 napisał/a:Powiem tak: masz za żonę straszną egoistke, która jeszcze się na tym w życiu bardzo przejedzie. Co ona sobie wyobraża, że ślub sobie może tak kończyć kiedy chce i jak chce??? Ja bym jej na złość tego ślubu nie dała, a nie z miłości. Rozkapryszona baba, która się "zakochała" i teraz od męża oczekuje by się grzecznie odsunął w cień.
Chłopie, otwórz oczy! Żyjesz z kobietą, która nawet przez chwilę nie zawalczyła o was, tylko przy pierwszej lepszej okazji otworzyła ramiona komuś innemu i obrączkę zdjęła. Ty się ciesz, że tak szybko się o niej dowiedziałeś, zanim nie mieliście dzieci i kredytu na dom.
Spakuj jej rzeczy, każ się wynosić i groź jej rozwodem z orzekaniem o jej winie, niech nie będzie miała za łatwo. A Ty nie bądź piz*a, bo Cię każda tak będzie w jajo robiła.
Co to za powody do odejścia, że mężczyzna skupiał się po małżeństwie na pracy, a nie cały czas na księżniczce. Każda próba wyjścia do restauracji kończyła się jej zdenerwowaniem, serio??? Denerwuje ją to, że mąż nie potrafi tak nagle, z dnia na dzień przestać kochać swojej żony??? Ona ma kompletnie w du**e to co Ty czujesz. Przykro mi ogromnie, że musiało to akurat Ciebie spotkać, ale jedyne wyjście z tej sytuacji jest takie jakie opisałam powyżej. Tylko wtedy może przejrzy na oczy, skoro każda próba Twojej rozmowy z nią, kończy się jej zdenerwowaniem.
Chyba czytalysmy dwa rozne posty. Po 1 czasem facet tak bardzo skupia sie na pracy, ze zapomina, ze ma zone. Ten sie przyznal, ze tak bylo. Po 2 autor napisal, ze zona mowila ze cis jest nie tak, ale on o nich nie zawalczyl. Dopiero jak ona znalazla innego, ktory pokazal, ze jest dla niego wazna. Dostala to, czego szukala, a ze nie od autora - nie jej wina. Nie oszukuje go, nie dziala na dwa fronty. Chce sie rozwiesc i ulozyc sobie zycie. Jak chyba kazdy kobieta chce byc szczesliwa.
Po 3 slub jaki chciala? A co w tym zlego? Jak moje dzieci beda chcialy slub na wyspie taki dostana, beda chcialy wesele to beda mialy. Czemu? Bo to ma byc jeden z najwazniejszych i najpiejniejszych dni w zyciu.
Wiec nie rozumiem twojego oburzenia. Bo sie kobieta deberwuje, ze facet ja do restauracji chce zabrac? Denerwuje sie, bo on nie zrobil tego gdy ona mowila, ze cos sie dzieje zlego. Poczekal, az sie rozpadna. Sorry za pozno.
Autorze, ona cie nie kocha jak twierdzi. Zawiodla sie na tobie, bo nie zrobiles nic, zeby w zwiazku bylo dobrze. Samo przynoszenie wyplaty do domu nie kazda kobiete zadowala. Doskonale rozumiem Twoja zone i radze, zebys sobie darowal dalsze podchody.
Wybacz ale piszesz bzdury:
1- młode małżeństwa często są na dorobku i ciężko pracują na swoje marzenia, jeśli ona wymagała ciągłego trzymania za rękę i zapewnianiu o uczuciach autora do niej -ciągłego staraniu się o nią ( ciekawe czy ona tak postępowała w stosunku do męża?) to świadczy o jej pustogłowiu i jakiejś dziecinnej naiwności że na tym polega związek dwóch dorosłych ludzi.
2- piszesz że ona jest taka wspaniała bo nie oszukuje? oczywiście że oszukała i oszukuje męża bo jeśli było jej tak źle to powinna go zostawić zanim złapała kolejną gałąź w postaci kolegi z pracy. Równie dobrze możesz mieć pretensje do niej że nie zawalczyła o nich tylko poszła na łatwiznę i wpadła w ramiona ideału jakim jest jej obecny kochanek.
3- a co ona zrobiła w związku i dla związku? oczywiście poza samym byciem? tłumaczysz ją tylko dlatego że jest kobietą, gdyby ten temat napisała kobieta to byś jej współczuła a na jej męża wylewała gnojówkę.
Nie wierzysz to zamień bohaterów a się przekonasz.
Pablo trawiłeś na złą kobietę, zdarza się niestety niektóre są bardzo łase na komplementy i ciesz się że to teraz się zdarzyło a nie za kilka lat. Walcz o swoje nie daj z siebie zrobić jelenia ( oczywiście rogi już masz) w sprawie finansów, znajdź dobrego adwokata i udowodnij jej winę ( jeśli masz taką potrzebę) a następnie pozwól jej popłynąć.
Tylko nie daj sobie wmówić że to Twoja wina.
5 2018-06-28 09:55:06 Ostatnio edytowany przez samotnax4 (2018-06-28 09:58:26)
Maku nie bronie jej bo jest kobieta, tylko ja rozumiem. Mloda zona nie chce domu i samochodu. Ona jest zakochana, wiec chce wiedziec ze jest najwazniejsza. Na dorabianie jeszcze bedzie czas. Znamy jedna wersje, jego punkt widzenia. Ja probuje postawic sie tez po jej stronie. Nie wiemy czy kobieta pracuje, czy dba o meza. A moze sie starala? Moze tez dokladala sie do ich wydatkow? Dlaczego mam po niej jechac jak tego nie wiem? Wiem za to, bo autor napisal, ze probowala z nim rozmawiac ze zle miedzy nimi sie dzieje a autor nic z tym nie zrobil. Owszem zrobila blad nie odchodzac zanim kogos poznala, ale moze miala nadzieje, ze sie ulozy? Poza tym jestesmy tylko ludzmi i popelniamy bledy jak kazdy
Maku nie bronie jej bo jest kobieta, tylko ja rozumiem. Mloda zona nie chce domu i samochodu. Ona jest zakochana, wiec chce wiedziec ze jest najwazniejsza. Na dorabianie jeszcze bedzie czas. Znamy jedna wersje, jego punkt widzenia. Ja probuje postawic sie tez po jej stronie. Nie wiemy czy kobieta pracuje, czy dba o meza. A moze sie starala? Moze tez dokladala sie do ich wydatkow? Dlaczego mam po niej jechac jak tego nie wiem? Wiem za to, bo autor napisal, ze probowala z nim rozmawiac ze zle miedzy nimi sie dzieje a autor nic z tym nie zrobil. Owszem zrobila blad nie odchodzac zanim kogos poznala, ale moze miala nadzieje, ze sie ulozy? Poza tym jestesmy tylko ludzmi i popelniamy bledy jak kazdy
Stanęłaś całkowicie po jej stronie i wydałaś wyrok na autora - WINNY. Przeczytaj jeszcze raz swój post i powiedź że jesteś bezstronna.
Nazywasz zdradę błędem? zdrada miała naprawić ich związek? w jaki sposób? Przestało jej się podobać w małżeństwie to znalazła nową gałąź i teraz puszcza starą - błąd? raczej perfidne wyrachowanie, a teraz dzieli ich majątek, ciekawe czy po pół czy też jej się więcej należy?
Autor napisał cyt. "Wiem że jest w tym dużo mojej winy gdyż przez pewien okres nie poświęcałem jej wystarczająco uwagi związane to było ze zmianą mojej pracy". Załóżmy że autor nie zmienia pracy na lepszą to za jakiś czas mógłby usłyszeć:
-nigdzie nie zabierasz
-niczego nie kupujesz
-na nic ich nie stać
-inni do czegoś doszli, awansowali a Ty?
Naprawdę okresowy spadek okazywania uczuć jest powodem do odpłynięcia z małżeństwa? zdrady? rozwodu? To ciekawe jak się układa w małżeństwie marynarzom, żołnierzom na misji, czy też tym którzy pracują w delegacji za granicą? przecież im wszystkim można zarzucić to co zarzuciłaś autorowi prawda?
7 2018-06-28 11:04:11 Ostatnio edytowany przez koni (2018-06-28 11:14:22)
Na pytanie autora odpowiem: raczej nie. Żona już znalazła zastępstwo. Jest prawdopodobnie zakochana w "koledze" z pracy. Chce się uwolnić od Ciebie, bo blokujesz jej szczęśliwe życie z nowym facetem. Denerwuje ją restauracja czy kwiaty, bo stałeś się natrętnym prześladowcą. Ona mówi, że to koniec, a Ty na siłę chcesz ją zatrzymać. Ona już nie jest z Tobą emocjonalnie i powiedziała Ci o tym. Jedyne co możesz zrobić, to ją puścić wolno. Jak już ktoś napisał: lepiej wcześniej niż jak już będą dzieci. Znajdziesz inną kobietę, która bardziej będzie do Ciebie pasowała. Jedynie możesz na przyszłość wyciągnąć lekcje, że trzeba uważnie słuchać jeśli ktoś mówi, że jest problem. Czasem wystarczy rozmowa, aby ta druga strona wiedziała, że jest ważna i liczysz się z jej zdaniem i uczuciami. Nie mówię, że to Twoja wina. Sam wiesz jak było, a wina zawsze leży po środku. Nie będę oceniać, bo to nie ma sensu i nic nie da. Każdy z nas jest inny. Jeden będzie cierpliwie wszystko znosił i czekał na poprawę relacji, a inny się wkurza i bierze sprawy w swoje ręce. Widać żona nie chciała czekać nie wiadomo ile na poprawę. Może kolega z pracy zrobił swoje. Ludzie potrafią być perfidni. Teraz już jest raczej za późno na ratowanie Waszego małżeństwa. Zwłaszcza że tylko Ty chcesz je ratować.
Edit: "Naprawdę okresowy spadek okazywania uczuć jest powodem do odpłynięcia z małżeństwa? zdrady? rozwodu? To ciekawe jak się układa w małżeństwie marynarzom, żołnierzom na misji, czy też tym którzy pracują w delegacji za granicą?"
Z tym akurat różnie i też zależy od charakteru danej osoby. Jeden cierpliwie czeka, a inny ma romans i jak to mówią : "dziewczynę w każdym porcie".
To są sytuacje/ zawody bardzo specyficzne (zwłaszcza misje) i mocno wpływające na psychikę więc raczej trudno porównywać je z facetem, który zatracił się w pracy. Jak już ktoś raz pojedzie, to trudno mu z tego zrezygnować. Kobieta decydując się na ślub/związek z żołnierzem itp musi wiedzieć na co się pisze.
To jednak nie znaczy, że bez względu na wszystko ma być nieszczęśliwa. Temat trudny i na pewno wymaga rozmów i wspólnych decyzji. Jeśli ktoś nie dostrzega lub udaje, że nie ma problemu, to zawsze będzie ryzyko, że zostanie sam.
Samotna trochę za bardzo próbujesz ją zrozumieć. Nic tutaj autor nie napisał o tym, że jego żona próbowała z nim rozmawiać. Napisał, że żona nagle oznajmiła, że już go chyba nie kocha, po czym znalazła sobie innego. Ale może ja przetoczę każdy fragment po kolei.
Od roku moja żona twierdzi że już mnie nie kocha stałem się dla niej obojętny zdjęła obrączkę i pierscionek zareczynowy.
Faktycznie żoneczka walczy jak lwica.
Wiem że jest w tym dużo mojej winy gdyż przez pewien okres nie poświęcałem jej wystarczająco uwagi związane to było ze zmianą mojej pracy.
Przypominam, że są po ślubie, więc to jest właśnie ten moment, w którym ludzie zaczynają więcej uwagi poświęcać pracy, bo zamierzają iść dalej, czyli zakładać rodzinę, a do tego są potrzebne pieniądze. W takiej sytuacji żona powinna wspierać męża, a nie marudzić, że za mało jej uwagi poświęca!
Ona w tej chwili spotyka sie z kolegą ze swojej pracy i nalega na rozwód, podejrzewam że on jest powodem tego całego bałaganu ale ona sie do tego nie chce przyznac i twierdzi ze popadam w paranoje.
Walczy, ale chyba o to, żeby całą winę zrzucić na męża.
od momentu kiedy powiedziała mi że jest coś nie tak do momentu gdy powiedziała że już mnie nie kocha minęło jakieś 3 miesiące. wiem że przez ten czas powinienem coś zrobić ale zrobiłem niestety niewiele, gdyż nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji.
Powiem szczerze: nie dziwię się. Baba nagle wyskoczyła, że nie kocha męża. Co miał z miejsca wpaść w panikę i nie spać po nocach? W kłótni często się mówi o kilka słów za wiele i moim zdaniem to dobrze, że nie na wszystkie zwraca się uwagę.
Ja nie przestałem jej kochać i pomimo że niejednokrotnie od momentu gdy powiedziała że mnie juz nie kocha dawała mi do zrozumienia abym dał już sobie spokój.
Czyli mąż walczył, a żonka prosiła by przestał i dał sobie spokój.
wszelkie moje próby odratowania naszego związku miały odwrotny rezultat do zamiaru, czyli na przykład chęć zjedzenia wspólnej kolacji w restauracji , kwiaty lub sniadanie do łózka kończyły się odmową i dodatkową niechęcią do mnie, wiec postanowilem odpuscic i stanac z boku i czekac az to sie uspokoi aby dodatkowo jej nie draznic i od siebie nie odpychac.
A to jest najlepszy fragment. Samotna a Ty jak byś chciała, żeby facet się o Ciebie starał? Zabieranie do restauracji swojej żony, kupowanie kwiatów i robienie śniadań do łóżka to za mało??? Serio?? I jedyny argument na to jest taki, że mógł robić to wcześniej, a nie skupiać się na nowej pracy??? On walczył o żonę wiedząc, że ona ma innego na boku.
I na koniec
Wiem że po slubie mogłem poczuć się zbyt pewnie i przestałem sie może starać ale ona też przyznała że nie tylko ja jestem winny lecz nie rozumiem czemu nie chciała mi dać drugiej szansy, czemu tak łatwo zrezygnowała z tego co było i co mogło być między nami.
Po raz trzeci napszę: starała się w ch*j!
9 2018-06-28 11:26:26 Ostatnio edytowany przez shqiptare (2018-06-28 11:26:51)
Ta babka jest okropna. Autor nie jest winny, że nie miał wiele czasu dla niej - pracował, a to cud. Ilu jest mężczyzn, którym nie chce się ruszyć czterech literek do harówy, by zarobić parę groszy?
No, a jeżeli on był zajęty, to ona mogła też skupiać się na pracy, a nie sobie szuka kolesia (na złość, może) i sobie nadrabia miłość. Jak ona może być bardzo głupia, że biorąc ślub, będą nowe obowiązki i nowe przeszkody, które trzeba umieć przeskoczyć.
Tragedia, nie kobieta. Rozstałabym się z klasą i zignorowała jej błagań. Dużo walczyłeś, a efektów wciąż zero, to arrivederci
Chyba czytalysmy dwa rozne posty. Po 1 czasem facet tak bardzo skupia sie na pracy, ze zapomina, ze ma zone. Ten sie przyznal, ze tak bylo. Po 2 autor napisal, ze zona mowila ze cis jest nie tak, ale on o nich nie zawalczyl. Dopiero jak ona znalazla innego, ktory pokazal, ze jest dla niego wazna. Dostala to, czego szukala, a ze nie od autora - nie jej wina. Nie oszukuje go, nie dziala na dwa fronty. Chce sie rozwiesc i ulozyc sobie zycie. Jak chyba kazdy kobieta chce byc szczesliwa.
Po 3 slub jaki chciala? A co w tym zlego? Jak moje dzieci beda chcialy slub na wyspie taki dostana, beda chcialy wesele to beda mialy. Czemu? Bo to ma byc jeden z najwazniejszych i najpiejniejszych dni w zyciu.
Wiec nie rozumiem twojego oburzenia. Bo sie kobieta deberwuje, ze facet ja do restauracji chce zabrac? Denerwuje sie, bo on nie zrobil tego gdy ona mowila, ze cos sie dzieje zlego. Poczekal, az sie rozpadna. Sorry za pozno.
Autorze, ona cie nie kocha jak twierdzi. Zawiodla sie na tobie, bo nie zrobiles nic, zeby w zwiazku bylo dobrze. Samo przynoszenie wyplaty do domu nie kazda kobiete zadowala. Doskonale rozumiem Twoja zone i radze, zebys sobie darowal dalsze podchody.
Po 1. Nie byłem skupiony tylko na pracy, akurat wtedy zmieniłem pracę na inną i było Mi dwa razy ciężej niż w poprzedniej gdyż mieszkamy za granicą i mój język nie jest na tyle doskonały by porozumiewać się płynnie i biegle, a zawód który aktualnie wykonuje jest zawodem typowo technicznym więc cały język którego dotychczas się nauczyłem stał się tylko podstawą gdyż doszły zwroty i sformułowania techniczne z którymi nie miałem tu nigdy styczności jak i w polsce wiec musiałem podwójnie główkować i miałem chyba prawo być czasem zmęczony.
Po 2. Owszem wspominała Mi żona że coś jest nie tak że często się nudzi, i chciałaby porobić coś wspólnie. Proponowała siłownię lecz odmówiłem gdyż nie miałem sił na takie rzeczy,Ja osobiście proponowałem jej jakieś wspólne hobby nawet na próbę a nie od razu karnety na rok kupować na siłownie i po miesiącu przestać bo to nie to. Wychodziliśmy czasem do kina czy na kolacje lecz widocznie to było dla niej za mało. Ona również spotykała się czasem ze znajomymi z pracy i pozwalałem na to gdyż wiedziałem że tego potrzebuje ,a tymbardziej że po zmianie mojej pracy razem wychodziliśmy i wchodziliśmy do domu wiec też pewnie chciała czasem odpocząć odemnie. Zawsze była dla mnie najważniejsza i dobrze o tym wiedziała.
Po 3. Slub chciała mieć zawsze na tropikalnej wyspie i nikt nam do tego nawet grosza nie dołożył jak i również do naszego domu do wszystkiego doszliśmy sami, na wszystko braliśmy pożyczki i je spłacaliśmy, do wszytskiego sami doszliśmy i argument typu jeżeli mopje dzieci zechcą to też im dam tutaj nie jest na miejscu. Bo oczywiście gdybym miał dzieci i to by były ich marzenia to zapewne też bym stanął na głowie by im pomóc w tym. Miała ślub jaki sobie wymażyła , ja równiez tylko że dla mnie miejsce nie było istotne lecz osoba z którą się żenie , mógłyb nawet na śmietnisku się z nią ożenić gdyby nie było innej opcji. Nie byłem psem który poszłusznie w zębach przynosił kase co miesiąc. Obydwoje zarabialiśmy i zarabialiśmy a ja nie wiele więcej. Moja decyzja zmiany pracy była w wielkim stopniu poparta jej zdaniem, i to Ona w sumie mnie namówiła na to żebym zaczą robić to co lubię. Drugim argumentem było powiększenie rodziny, chciałem po prostu wreszcie zacząć zarabiać więcej i pracować normalnie a nie dorzucać sobie obowiązków lub dodatkowych godzin aby wykarmić rodzinę. Nie chciałem być ojcem którego nigdy nie ma bo musi zarabiać aby utrzymać rodzinę, chciałem być jej częścią czy to jest złe?
Nie zrobiłeś nic złego. Ona zachowuje się tak, jakby był ktoś inny. Dlatego ją tak drażni Twoje zachowanie. Jestem tego pewna na 99%.
Teraz niewiele możesz zrobić. Jedyne co, to odejść z klasą i dać jej to czego chce. Możliwe, że po paru miesiącach jak klapki opadną to zrozumie. Może tamten nie okaże się taki fajny. Wtedy może będzie żałowała i będzie chciała wrócić, a wtedy Ty zdecydujesz, czy warto.
Póki co, tracisz w jej oczach błagając, by została. Możesz jej powiedzieć, że nie będziesz już stał na drodze do jej szczęścia i że naprawdę chciałeś z nią być na dobre i na złe, ale skoro podjęla decyzje to nie pozostaje Ci nic innego jak to uszanować. Po tym oddalilabym sie i zamieszkała bez niej. Wiem, że kochasz, ale nie warto być z kimś kto z nudów szuka innego. Za parę lat byłoby to samo, a Ty żyłbyś ciągle w niepewności. Twoja żona to jedna z tych kobiet, które stale potrzebują atencji.
samotnax4 napisał/a:Maku nie bronie jej bo jest kobieta, tylko ja rozumiem. Mloda zona nie chce domu i samochodu. Ona jest zakochana, wiec chce wiedziec ze jest najwazniejsza. Na dorabianie jeszcze bedzie czas. Znamy jedna wersje, jego punkt widzenia. Ja probuje postawic sie tez po jej stronie. Nie wiemy czy kobieta pracuje, czy dba o meza. A moze sie starala? Moze tez dokladala sie do ich wydatkow? Dlaczego mam po niej jechac jak tego nie wiem? Wiem za to, bo autor napisal, ze probowala z nim rozmawiac ze zle miedzy nimi sie dzieje a autor nic z tym nie zrobil. Owszem zrobila blad nie odchodzac zanim kogos poznala, ale moze miala nadzieje, ze sie ulozy? Poza tym jestesmy tylko ludzmi i popelniamy bledy jak kazdy
Stanęłaś całkowicie po jej stronie i wydałaś wyrok na autora - WINNY. Przeczytaj jeszcze raz swój post i powiedź że jesteś bezstronna.
Nazywasz zdradę błędem? zdrada miała naprawić ich związek? w jaki sposób? Przestało jej się podobać w małżeństwie to znalazła nową gałąź i teraz puszcza starą - błąd? raczej perfidne wyrachowanie, a teraz dzieli ich majątek, ciekawe czy po pół czy też jej się więcej należy?
Autor napisał cyt. "Wiem że jest w tym dużo mojej winy gdyż przez pewien okres nie poświęcałem jej wystarczająco uwagi związane to było ze zmianą mojej pracy". Załóżmy że autor nie zmienia pracy na lepszą to za jakiś czas mógłby usłyszeć:
-nigdzie nie zabierasz
-niczego nie kupujesz
-na nic ich nie stać
-inni do czegoś doszli, awansowali a Ty?
Naprawdę okresowy spadek okazywania uczuć jest powodem do odpłynięcia z małżeństwa? zdrady? rozwodu? To ciekawe jak się układa w małżeństwie marynarzom, żołnierzom na misji, czy też tym którzy pracują w delegacji za granicą? przecież im wszystkim można zarzucić to co zarzuciłaś autorowi prawda?
samotna po co jest forum jeśli nie wierzysz autorowi !! zachowujesz się jak pewna pewna pani której napisałem zbyt mocno ale prawdziwie. Co do ciebie maku są różni ludzie jednym zależy an kasie innym nie. Co niektórzy uważają iż miłość kupią pieniędzmi le te kobiety którym zależy na przepełnionej kasie(co łatwo można dostrzec) tak naprawdę nie kochają swoich mężów więc w takim przypadku lepiej się rozstać niż paść pasożyta. Co do wioskowych marynarzy policjantów kierowców ci na ban w dużej części zdradzają. Znam wielu ludzi słyszę też od ich znajomych jakby tak podliczyć to z 1000 historii ludzi się uzbiera na bank. często nawet przy alkoholu oni sami się zdradzają. Dlatego zawsze mam dyktafon.....
Poza tym wiadomo interesy czasem nagrywanie pomaga w przyszpileniu oszustów.
Pablo, może i popełniłeś błędy- ale żona której zależy na mężu tak łatwo nie odpuszcza..A jak na jej decyzję co z WAmi wpływa 3 osoba, a nie tylko wy dwoje- to żadna partnerka na życie z Tobą..
maku2 napisał/a:samotnax4 napisał/a:Maku nie bronie jej bo jest kobieta, tylko ja rozumiem. Mloda zona nie chce domu i samochodu. Ona jest zakochana, wiec chce wiedziec ze jest najwazniejsza. Na dorabianie jeszcze bedzie czas. Znamy jedna wersje, jego punkt widzenia. Ja probuje postawic sie tez po jej stronie. Nie wiemy czy kobieta pracuje, czy dba o meza. A moze sie starala? Moze tez dokladala sie do ich wydatkow? Dlaczego mam po niej jechac jak tego nie wiem? Wiem za to, bo autor napisal, ze probowala z nim rozmawiac ze zle miedzy nimi sie dzieje a autor nic z tym nie zrobil. Owszem zrobila blad nie odchodzac zanim kogos poznala, ale moze miala nadzieje, ze sie ulozy? Poza tym jestesmy tylko ludzmi i popelniamy bledy jak kazdy
Stanęłaś całkowicie po jej stronie i wydałaś wyrok na autora - WINNY. Przeczytaj jeszcze raz swój post i powiedź że jesteś bezstronna.
Nazywasz zdradę błędem? zdrada miała naprawić ich związek? w jaki sposób? Przestało jej się podobać w małżeństwie to znalazła nową gałąź i teraz puszcza starą - błąd? raczej perfidne wyrachowanie, a teraz dzieli ich majątek, ciekawe czy po pół czy też jej się więcej należy?
Autor napisał cyt. "Wiem że jest w tym dużo mojej winy gdyż przez pewien okres nie poświęcałem jej wystarczająco uwagi związane to było ze zmianą mojej pracy". Załóżmy że autor nie zmienia pracy na lepszą to za jakiś czas mógłby usłyszeć:
-nigdzie nie zabierasz
-niczego nie kupujesz
-na nic ich nie stać
-inni do czegoś doszli, awansowali a Ty?
Naprawdę okresowy spadek okazywania uczuć jest powodem do odpłynięcia z małżeństwa? zdrady? rozwodu? To ciekawe jak się układa w małżeństwie marynarzom, żołnierzom na misji, czy też tym którzy pracują w delegacji za granicą? przecież im wszystkim można zarzucić to co zarzuciłaś autorowi prawda?samotna po co jest forum jeśli nie wierzysz autorowi !! zachowujesz się jak pewna pewna pani której napisałem zbyt mocno ale prawdziwie. Co do ciebie maku są różni ludzie jednym zależy an kasie innym nie. Co niektórzy uważają iż miłość kupią pieniędzmi le te kobiety którym zależy na przepełnionej kasie(co łatwo można dostrzec) tak naprawdę nie kochają swoich mężów więc w takim przypadku lepiej się rozstać niż paść pasożyta. Co do wioskowych marynarzy policjantów kierowców ci na ban w dużej części zdradzają. Znam wielu ludzi słyszę też od ich znajomych jakby tak podliczyć to z 1000 historii ludzi się uzbiera na bank. często nawet przy alkoholu oni sami się zdradzają. Dlatego zawsze mam dyktafon.....
Poza tym wiadomo interesy czasem nagrywanie pomaga w przyszpileniu oszustów.
Nie wiem co nagrywasz i po co ale nie chodziło mi o to czy marynarz zdradza tylko o jego rozłąkę z żoną, kilku miesięczną w czasie której nie jest wstanie poświęcać jej swojej uwagi, czy te kobiety z automatu odchodzą? No nie dlatego twierdzę że autor trafił na perfidną babę która klasycznie popłynęła do kolegi z pracy ( może jeszcze przełożonego?).
Pablo odpuść sobie taką żonę jej już z Tobą nie ma, zdradziła Ciebie cieleśnie i emocjonalnie, nie łódź się że jest inaczej. Tak jak ktoś wyżej napisał im bardziej teraz się starasz tym bardziej w jej oczach stajesz się miękką fają, wybacz jeśli za ostro ale piszę prawdę.
15 2018-06-29 09:30:37 Ostatnio edytowany przez Myszeczka23 (2018-06-29 09:32:31)
Ja tam bym nie odchodziła potulnie na miejscu autora. Ja bym tą żonkę urządziła. Jeśli masz możliwość wziąć więcej za mieszkanie, gdy przed sądem udowodnisz jej winę, to to zrób. Rozwodu też łatwo nie dawaj, utrudnij jej wszystko. Może nie do samego końca, ale zrób tak, żeby ją trochę przeczołgać. Po co? Żeby księżniczka zrozumiała co to znaczy, gdy się komuś przysięga miłość i wierność i że nie można tej umowy zrywać kiedy się chce, bo druga osoba też ma uczucia i to okropnie boli!
Ja tam bym nie odchodziła potulnie na miejscu autora. Ja bym tą żonkę urządziła. Jeśli masz możliwość wziąć więcej za mieszkanie, gdy przed sądem udowodnisz jej winę, to to zrób. Rozwodu też łatwo nie dawaj, utrudnij jej wszystko. Może nie do samego końca, ale zrób tak, żeby ją trochę przeczołgać. Po co? Żeby księżniczka zrozumiała co to znaczy, gdy się komuś przysięga miłość i wierność i że nie można tej umowy zrywać kiedy się chce, bo druga osoba też ma uczucia i to okropnie boli!
Wiesz niestety mam polubowny charakter i nie umiem nikomu specjalnie robić na złość, a zwłaszcza jej pomimo tego co zaszło. Dom spłacaliśmy od początku razem więc należy nam się tyle samo i nigdy nie było u nas podziału finansowego. Sprzedaż domu był moim pomysłem, po tym gdy po raz kolejny usłyszałem z jej ust o rozwodzie. Wtedy powiedziałem że skoro ona chce rozwodu to Ja chce sprzedać dom bo skoro ona nie chce mieć ze mną wspólnego życia to Ja nie chcę mieć z nią interesów, bo zaraz będziemy się przez to po sądach ciągać. Nie żyjemy ze sobą jak pies z kotem, bardziej jak przyjaciele i każde może liczyć na każdego w większości przypadków. Nikt nikomu na złość nie robi, żyjemy jak zawsze z tą różnicą że Ona już mnie nie kocha
Dobrocią jej nie odzyskasz. Jestes dla niej za dobry.
Myszeczka23 napisał/a:Ja tam bym nie odchodziła potulnie na miejscu autora. Ja bym tą żonkę urządziła. Jeśli masz możliwość wziąć więcej za mieszkanie, gdy przed sądem udowodnisz jej winę, to to zrób. Rozwodu też łatwo nie dawaj, utrudnij jej wszystko. Może nie do samego końca, ale zrób tak, żeby ją trochę przeczołgać. Po co? Żeby księżniczka zrozumiała co to znaczy, gdy się komuś przysięga miłość i wierność i że nie można tej umowy zrywać kiedy się chce, bo druga osoba też ma uczucia i to okropnie boli!
Wiesz niestety mam polubowny charakter i nie umiem nikomu specjalnie robić na złość, a zwłaszcza jej pomimo tego co zaszło. Dom spłacaliśmy od początku razem więc należy nam się tyle samo i nigdy nie było u nas podziału finansowego. Sprzedaż domu był moim pomysłem, po tym gdy po raz kolejny usłyszałem z jej ust o rozwodzie. Wtedy powiedziałem że skoro ona chce rozwodu to Ja chce sprzedać dom bo skoro ona nie chce mieć ze mną wspólnego życia to Ja nie chcę mieć z nią interesów, bo zaraz będziemy się przez to po sądach ciągać. Nie żyjemy ze sobą jak pies z kotem, bardziej jak przyjaciele i każde może liczyć na każdego w większości przypadków. Nikt nikomu na złość nie robi, żyjemy jak zawsze z tą różnicą że Ona już mnie nie kocha
Facet gdzie Ty masz honor? jajeczka masz na miejscu czy pozwoliłeś jej siebie wykastrować?. Ona Ciebie zdradza chce odejść do innego a Ty chcesz być jej przyjacielem?. Ona teraz powinna zderzać się z życiem sama bo sama zdecydowała za was dwoje o zdradzie i rozstaniu.
Przyjacielem można być dla kogoś kto ma do Ciebie szacunek, sądzisz że ona Ciebie szanuje? naprawdę tak uważasz?
pablo131084 napisał/a:Myszeczka23 napisał/a:Ja tam bym nie odchodziła potulnie na miejscu autora. Ja bym tą żonkę urządziła. Jeśli masz możliwość wziąć więcej za mieszkanie, gdy przed sądem udowodnisz jej winę, to to zrób. Rozwodu też łatwo nie dawaj, utrudnij jej wszystko. Może nie do samego końca, ale zrób tak, żeby ją trochę przeczołgać. Po co? Żeby księżniczka zrozumiała co to znaczy, gdy się komuś przysięga miłość i wierność i że nie można tej umowy zrywać kiedy się chce, bo druga osoba też ma uczucia i to okropnie boli!
Wiesz niestety mam polubowny charakter i nie umiem nikomu specjalnie robić na złość, a zwłaszcza jej pomimo tego co zaszło. Dom spłacaliśmy od początku razem więc należy nam się tyle samo i nigdy nie było u nas podziału finansowego. Sprzedaż domu był moim pomysłem, po tym gdy po raz kolejny usłyszałem z jej ust o rozwodzie. Wtedy powiedziałem że skoro ona chce rozwodu to Ja chce sprzedać dom bo skoro ona nie chce mieć ze mną wspólnego życia to Ja nie chcę mieć z nią interesów, bo zaraz będziemy się przez to po sądach ciągać. Nie żyjemy ze sobą jak pies z kotem, bardziej jak przyjaciele i każde może liczyć na każdego w większości przypadków. Nikt nikomu na złość nie robi, żyjemy jak zawsze z tą różnicą że Ona już mnie nie kocha
Facet gdzie Ty masz honor? jajeczka masz na miejscu czy pozwoliłeś jej siebie wykastrować?. Ona Ciebie zdradza chce odejść do innego a Ty chcesz być jej przyjacielem?. Ona teraz powinna zderzać się z życiem sama bo sama zdecydowała za was dwoje o zdradzie i rozstaniu.
Przyjacielem można być dla kogoś kto ma do Ciebie szacunek, sądzisz że ona Ciebie szanuje? naprawdę tak uważasz?
Dzieki za odpowiedź. Nie myśl sobie że jestem jakimś pantoflem owiniętym wokół jej palca, po prostu mówię że nie mam zamiaru drzeć koty o rzeczy materialne bo razem do nich doszliśmy i należą nam się tak samo. To że mieszkamy ze sobą jak przyjaciele to świadczy tylko i wyłącznie o naszym szacunku do siebie gdyż umiemy żyć normalnie pomimo trudnej sytuacji a nie chce dokładać oliwy do ognia bo jak zauważyłeś w moim temacie to zapytałem "czy można to odzyskać? " wiec zależy Mi nadal na Tym. Powiedziałeś żebym odpuścił bo nie warto i rozumiem twój punkt widzenia jak i innych, bo wiele osób tak mówi założyłem ten temat aby usłyszeć wasze opinie.
20 2018-06-30 01:01:32 Ostatnio edytowany przez Myszeczka23 (2018-06-30 01:02:19)
Nie rozumiem takich ludzi jak Ty autorze. Żona potraktowała Cię jak jakąś padlinę. Najpierw Ci wkręcała, że masz jakąś paranoje jak ją pytałeś o innego, później stwierdziła, że Cię nie kocha i postanowiła sobie pójść. TWOJA ŻONA! Kobieta, która coś Ci chyba obiecała (przed ołtarzem, lub urzędnikiem), nie walczyła o Ciebie (bo niby po co? Jesteś tylko jej mężem, ma prawo porzucić Cię, gdy jej się zachce prawda?) A Ty się na to grzecznie godzisz, bo nigdy się nie kłóciliście??? No szkurna nie wierzę!!!
maku2 napisał/a:pablo131084 napisał/a:Wiesz niestety mam polubowny charakter i nie umiem nikomu specjalnie robić na złość, a zwłaszcza jej pomimo tego co zaszło. Dom spłacaliśmy od początku razem więc należy nam się tyle samo i nigdy nie było u nas podziału finansowego. Sprzedaż domu był moim pomysłem, po tym gdy po raz kolejny usłyszałem z jej ust o rozwodzie. Wtedy powiedziałem że skoro ona chce rozwodu to Ja chce sprzedać dom bo skoro ona nie chce mieć ze mną wspólnego życia to Ja nie chcę mieć z nią interesów, bo zaraz będziemy się przez to po sądach ciągać. Nie żyjemy ze sobą jak pies z kotem, bardziej jak przyjaciele i każde może liczyć na każdego w większości przypadków. Nikt nikomu na złość nie robi, żyjemy jak zawsze z tą różnicą że Ona już mnie nie kocha
Facet gdzie Ty masz honor? jajeczka masz na miejscu czy pozwoliłeś jej siebie wykastrować?. Ona Ciebie zdradza chce odejść do innego a Ty chcesz być jej przyjacielem?. Ona teraz powinna zderzać się z życiem sama bo sama zdecydowała za was dwoje o zdradzie i rozstaniu.
Przyjacielem można być dla kogoś kto ma do Ciebie szacunek, sądzisz że ona Ciebie szanuje? naprawdę tak uważasz?Dzieki za odpowiedź. Nie myśl sobie że jestem jakimś pantoflem owiniętym wokół jej palca, po prostu mówię że nie mam zamiaru drzeć koty o rzeczy materialne bo razem do nich doszliśmy i należą nam się tak samo. To że mieszkamy ze sobą jak przyjaciele to świadczy tylko i wyłącznie o naszym szacunku do siebie gdyż umiemy żyć normalnie pomimo trudnej sytuacji a nie chce dokładać oliwy do ognia bo jak zauważyłeś w moim temacie to zapytałem "czy można to odzyskać? " wiec zależy Mi nadal na Tym. Powiedziałeś żebym odpuścił bo nie warto i rozumiem twój punkt widzenia jak i innych, bo wiele osób tak mówi założyłem ten temat aby usłyszeć wasze opinie.
Ty pewnie ją szanujesz ba pewnie kochasz ale ONA Ciebie szanuje? poważnie? dziwnie wyraża ten szacunek.
Mieszkacie za granicą, żonka bez znajomych się nudzi, pewnego dnia poznaje w pracy innego, idzie z nim w tango, koniec.
Klasyka w podręcznikowym wydaniu, nie ma co analizować i skupiać się na detalach, a zwłaszcza na bzdetach, które ona ci opowiada.
Opowiada każda która zdradziła i to w sumie nie wiem czy jest bardziej śmieszne czy żałosne, ale każda gada słowo w słowo to samo.
Również tak samo się zachowuje. Nie wymyślisz koła na nowo, bo nie ty pierwszy to przerabiasz i nie ty pierwszy polegniesz
starając się ze wszystkich sił odzyskać żonę, dla której jesteś nikim. Ona już zdecydowała i choćby skały srały nic tej decyzji nie zmieni.
Może kiedyś jak boski Romeo zapali jej kopa w odwłok, kiedy już mu się znudzi, to do ciebie przyjdzie opowiadać ckliwe historyjki
jak to cały czas tęskniła, wspominała, myślała, nie wiedziała jak się wycofać, bała się wrócić, bla bla bla, ple ple ple... Ale nie teraz.
Teraz ona żyje w innej rzeczywistości w której ty nie istniejesz, więc jedyne co możesz w tej sytuacji zrobić, to tak jak ci tu piszą,
odetnij się od niej jak najszybciej i to całkowicie, na początku może tego nawet nie zauważy, ale bądź cierpliwy, a nie pożałujesz,
bo nie ma nic piękniejszego na świecie jak widok opadającej szczęki byłej żony, kiedy zobaczy ciebie z inną, najlepiej młodszą.
Wtedy każdej eksplodują oczy, puszczają zwieracze, a z mózgu robi się bigos i to jest w zasadzie jedyny moment,
kiedy pojawia się jeszcze jakiś cień szansy na to, że ona sama zechce zawalczyć o ciebie. Może tak być, ale nie musi.
Jeśli nie, to zapomnij i idź w swoją stronę bez oglądania się za siebie. Płaszczeniem się teraz przed nią nic nie zdziałasz.
Nie przekonasz, nie przetłumaczysz, nie zagrozisz, nie wyprosisz. Nie jesteś w stanie zrobić nic. Kompletnie nic.
Uwierz w to co napisali poprzednicy, że ona gdyby mogła, to bez mrugnięcia okiem zakopałaby cię żywcem i szpadlem ziemię przyklepała,
żebyś tylko zniknął jej z oczu raz na zawsze i nie jest w tym wcale wyjątkowa, bo tak się zachowuje każdy zdradzacz odchodząc.
Będziesz miał chwilę czasu, to sobie przejrzyj sąsiednie wątki w tej zakładce. Praktycznie w każdym jednym będzie dokładnie to samo.
Wszędzie ten sam powtarzający się do znudzenia schemat, tylko imiona i wiek występujących postaci będą się zmieniać.
Zakończenie też będzie wszędzie to samo. Jak się dalej potoczyły losy bohaterów, rzadko kiedy możemy przeczytać,
bo zazwyczaj jest tak, że autor tematu poznaje kogoś nowego i przestaje tu pisać, a nawet zaglądać, cieszy się nowym życiem.
Tak samo będzie u ciebie, tylko najpierw musisz swoje przecierpieć, tego akurat nie przeskoczysz. Daj jej odejść i żyj chłopie. Żyj.
Samotna trochę za bardzo próbujesz ją zrozumieć. Nic tutaj autor nie napisał o tym, że jego żona próbowała z nim rozmawiać. Napisał, że żona nagle oznajmiła, że już go chyba nie kocha, po czym znalazła sobie innego. Ale może ja przetoczę każdy fragment po kolei.
pablo131084 napisał/a:Od roku moja żona twierdzi że już mnie nie kocha stałem się dla niej obojętny zdjęła obrączkę i pierscionek zareczynowy.
Faktycznie żoneczka walczy jak lwica.
pablo131084 napisał/a:Wiem że jest w tym dużo mojej winy gdyż przez pewien okres nie poświęcałem jej wystarczająco uwagi związane to było ze zmianą mojej pracy.
Przypominam, że są po ślubie, więc to jest właśnie ten moment, w którym ludzie zaczynają więcej uwagi poświęcać pracy, bo zamierzają iść dalej, czyli zakładać rodzinę, a do tego są potrzebne pieniądze. W takiej sytuacji żona powinna wspierać męża, a nie marudzić, że za mało jej uwagi poświęca!
pablo131084 napisał/a:Ona w tej chwili spotyka sie z kolegą ze swojej pracy i nalega na rozwód, podejrzewam że on jest powodem tego całego bałaganu ale ona sie do tego nie chce przyznac i twierdzi ze popadam w paranoje.
Walczy, ale chyba o to, żeby całą winę zrzucić na męża.
pablo131084 napisał/a:od momentu kiedy powiedziała mi że jest coś nie tak do momentu gdy powiedziała że już mnie nie kocha minęło jakieś 3 miesiące. wiem że przez ten czas powinienem coś zrobić ale zrobiłem niestety niewiele, gdyż nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji.
Powiem szczerze: nie dziwię się. Baba nagle wyskoczyła, że nie kocha męża. Co miał z miejsca wpaść w panikę i nie spać po nocach? W kłótni często się mówi o kilka słów za wiele i moim zdaniem to dobrze, że nie na wszystkie zwraca się uwagę.
pablo131084 napisał/a:Ja nie przestałem jej kochać i pomimo że niejednokrotnie od momentu gdy powiedziała że mnie juz nie kocha dawała mi do zrozumienia abym dał już sobie spokój.
Czyli mąż walczył, a żonka prosiła by przestał i dał sobie spokój.
pablo131084 napisał/a:wszelkie moje próby odratowania naszego związku miały odwrotny rezultat do zamiaru, czyli na przykład chęć zjedzenia wspólnej kolacji w restauracji , kwiaty lub sniadanie do łózka kończyły się odmową i dodatkową niechęcią do mnie, wiec postanowilem odpuscic i stanac z boku i czekac az to sie uspokoi aby dodatkowo jej nie draznic i od siebie nie odpychac.
A to jest najlepszy fragment. Samotna a Ty jak byś chciała, żeby facet się o Ciebie starał? Zabieranie do restauracji swojej żony, kupowanie kwiatów i robienie śniadań do łóżka to za mało??? Serio?? I jedyny argument na to jest taki, że mógł robić to wcześniej, a nie skupiać się na nowej pracy??? On walczył o żonę wiedząc, że ona ma innego na boku.
I na koniec
pablo131084 napisał/a:Wiem że po slubie mogłem poczuć się zbyt pewnie i przestałem sie może starać ale ona też przyznała że nie tylko ja jestem winny lecz nie rozumiem czemu nie chciała mi dać drugiej szansy, czemu tak łatwo zrezygnowała z tego co było i co mogło być między nami.
Po raz trzeci napszę: starała się w ch*j!
On napisal wyraznie, ze zaczal sie starac dopiero gdy ona juz miala innego. Czyli przestala kochac autora. Wiec jego starania juz na nic. Zbyt pozno. Starac sie trzeba caly czas.
samotnax4 napisał/a:Chyba czytalysmy dwa rozne posty. Po 1 czasem facet tak bardzo skupia sie na pracy, ze zapomina, ze ma zone. Ten sie przyznal, ze tak bylo. Po 2 autor napisal, ze zona mowila ze cis jest nie tak, ale on o nich nie zawalczyl. Dopiero jak ona znalazla innego, ktory pokazal, ze jest dla niego wazna. Dostala to, czego szukala, a ze nie od autora - nie jej wina. Nie oszukuje go, nie dziala na dwa fronty. Chce sie rozwiesc i ulozyc sobie zycie. Jak chyba kazdy kobieta chce byc szczesliwa.
Po 3 slub jaki chciala? A co w tym zlego? Jak moje dzieci beda chcialy slub na wyspie taki dostana, beda chcialy wesele to beda mialy. Czemu? Bo to ma byc jeden z najwazniejszych i najpiejniejszych dni w zyciu.
Wiec nie rozumiem twojego oburzenia. Bo sie kobieta deberwuje, ze facet ja do restauracji chce zabrac? Denerwuje sie, bo on nie zrobil tego gdy ona mowila, ze cos sie dzieje zlego. Poczekal, az sie rozpadna. Sorry za pozno.
Autorze, ona cie nie kocha jak twierdzi. Zawiodla sie na tobie, bo nie zrobiles nic, zeby w zwiazku bylo dobrze. Samo przynoszenie wyplaty do domu nie kazda kobiete zadowala. Doskonale rozumiem Twoja zone i radze, zebys sobie darowal dalsze podchody.Po 1. Nie byłem skupiony tylko na pracy, akurat wtedy zmieniłem pracę na inną i było Mi dwa razy ciężej niż w poprzedniej gdyż mieszkamy za granicą i mój język nie jest na tyle doskonały by porozumiewać się płynnie i biegle, a zawód który aktualnie wykonuje jest zawodem typowo technicznym więc cały język którego dotychczas się nauczyłem stał się tylko podstawą gdyż doszły zwroty i sformułowania techniczne z którymi nie miałem tu nigdy styczności jak i w polsce wiec musiałem podwójnie główkować i miałem chyba prawo być czasem zmęczony.
Po 2. Owszem wspominała Mi żona że coś jest nie tak że często się nudzi, i chciałaby porobić coś wspólnie. Proponowała siłownię lecz odmówiłem gdyż nie miałem sił na takie rzeczy,Ja osobiście proponowałem jej jakieś wspólne hobby nawet na próbę a nie od razu karnety na rok kupować na siłownie i po miesiącu przestać bo to nie to. Wychodziliśmy czasem do kina czy na kolacje lecz widocznie to było dla niej za mało. Ona również spotykała się czasem ze znajomymi z pracy i pozwalałem na to gdyż wiedziałem że tego potrzebuje ,a tymbardziej że po zmianie mojej pracy razem wychodziliśmy i wchodziliśmy do domu wiec też pewnie chciała czasem odpocząć odemnie. Zawsze była dla mnie najważniejsza i dobrze o tym wiedziała.
Po 3. Slub chciała mieć zawsze na tropikalnej wyspie i nikt nam do tego nawet grosza nie dołożył jak i również do naszego domu do wszystkiego doszliśmy sami, na wszystko braliśmy pożyczki i je spłacaliśmy, do wszytskiego sami doszliśmy i argument typu jeżeli mopje dzieci zechcą to też im dam tutaj nie jest na miejscu. Bo oczywiście gdybym miał dzieci i to by były ich marzenia to zapewne też bym stanął na głowie by im pomóc w tym. Miała ślub jaki sobie wymażyła , ja równiez tylko że dla mnie miejsce nie było istotne lecz osoba z którą się żenie , mógłyb nawet na śmietnisku się z nią ożenić gdyby nie było innej opcji. Nie byłem psem który poszłusznie w zębach przynosił kase co miesiąc. Obydwoje zarabialiśmy i zarabialiśmy a ja nie wiele więcej. Moja decyzja zmiany pracy była w wielkim stopniu poparta jej zdaniem, i to Ona w sumie mnie namówiła na to żebym zaczą robić to co lubię. Drugim argumentem było powiększenie rodziny, chciałem po prostu wreszcie zacząć zarabiać więcej i pracować normalnie a nie dorzucać sobie obowiązków lub dodatkowych godzin aby wykarmić rodzinę. Nie chciałem być ojcem którego nigdy nie ma bo musi zarabiać aby utrzymać rodzinę, chciałem być jej częścią czy to jest złe?
Piszac o slubie akurat bronilam twojej zony i nie atakowalam ciebie. Nie zrozumiales mojej wypowiedzi pod tym wzgledem.
Zeby isc na silownie nie trzeba kupowac karnetu na caly miesiac, mozna jedno wejscie.
Czesto facet uwaza, ze kobieta wie, iz jest dla niego najwazniejsza. Rada na przyszlosc - nie zawsze kobieta to wie.
Witam. Dzięki za opinie, wszystkie przeczytałem i w głowie przeanalizowałem. Ostatnio rozmawiałem z żoną i powiedziałem jej co o tym wszystkim myślę i krzyżyk na drogę. Zaczynam myśleć o sobie i mam plan odnośnie swojej osoby, mam zamiar wyjechać jak najdalej od tego wszystkiego i zacząć od nowa tak jak kiedyś tego chciałem zanim ją poznałem. Mam nadzieję pokazać jej co straciła niech poczuje to co Ja. Osobiście dwa razy do tej samej rzeki nie wejdę było minęło, trzeba żyć dalej bo życie jest za krótkie na zatracenie się w tego typu sprawach. Chciała to wybrała, może kiedyś pożałuje to będzie miała dobrą lekcje na przyszłość. Ja juz nie mam sił ani ochoty tego dłużej ciągnąć zakończyć chcę to raz na zawsze.