Witam Was, nie wiem czy w dobrym dziale umieszczam temat. Tak samo jak nie wiem, czy poprawnie wpisałam '' byly''w końcu nic poza dziećmi nas nie łączy. Do rzeczy. Rozstalismy się jakiś czas temu, mamy że sobą dwie córki. Przez ten czas od rozstania, do teraz próbowaliśmy budować, ale okazało się, że on budował i że mną i jeszcze jedna. Poprostu która uda się urobic ta będzie. Tu popełniłam błąd! Wydzwanialam do niego, gdy diwiadywalam się, że on znów z nią. Ze znów mnie kłamał, że oni nic, a jednak prawda była zupełnie inna. Oczywiście wtedy jego siostra, nagrywała się że mnie. Nie znając i nie chcąc znać prawdy. Tylko z jego strony.. . I ostatnia sytuacja, nasze dziecko było i niego. On był po narkotykach. Pojechałam, powiedziałam że mu zaufalam. Poszłam z tym do Nich. Mówię, że X jest nacpany. Wtedy od jego mamy i siostry usłyszałam, że o co mi chodzi? Że robię to specjalnie żeby nie dawać dziecka. Ja, że mam prawo wymagać żeby ojciec moich dzieci był '' trzeźwy '' w momencie kiedy są u niego dzieci. Usłyszałam, że przecież one są w domu. Ze one nie zauważyły żeby był po. Ze mam mu przestać wkrecac, bo wkrecam mu tak jak tamta kobietę. Ja ze nic nie wkrecam. W dalszej '' rozmowie'' wyszło, że mi ciężko z dwójką, więc usłyszałam, że mamy XXI wiek tyle metod antykoncepcji. W pewnym momencie on wpadł i zaczął' 'idiotko jeb...' '. Ze ona Nie dała by dup* komuś kto jej nie kocha. On zapytany czy mnie kocha powiedział' 'nie wiem' '. I tu jeszcze padły słowa od jego siostry, że co ja os niego chce skoro łączą nas tylko dzieci, nic więcej. Zabolało. Chociaż nastawiam przez siostrę, wcześniej już powiedział mi to. Teraz moje pytanie brzmi, czy faktycznie przesadziłem, czy jeżeli one były w domu nie powinnam się czepiać, że jest nabrany? I czy jeżeli powiedział, że nie wie czy kocha, oznacza że już wcale nie kocha?
Edit : co do tego, że był w tamtym momencie po amfetamie, nie mam najmniejszych wątpliwości. Oferowałam zrobienie testu, ale oczywiście się nie zgodził.