Życie z jedynakiem... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Życie z jedynakiem...

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 72 ]

1

Temat: Życie z jedynakiem...

Zastanawiałam się od czego zacząć ale opowiem Wam od początku..
Zakochałam się w 12 lat starszym przystojnym mężczyźnie, był spełnieniem moich marzeń. Wieliśmy ślub, miałam wtedy 19 lat.
Ale już od początku małżeństwa między nami nie układało się dobrze bo był ktoś 3.. mamusia mojego męża. nasze kłótnie zawsze opierały się na tym że mąż nie poświęca mi czasu, uwagi już nie wspomnę o tym  że zawsze mu mówiłam że od ślubu czuję się przez niego niekochana.. wiele razy się wyprowadzałam ale bardzo kochałam go więc wracałam do domu. Znosiłam docinki teściowej czy faworyzowanie jej przez męża. np. ja jestem z zawodu kucharzem i gotuje o niebo lepiej od mojej teściowej natomiast według męża nie dorastałam jej do pięt w gotowaniu, mimo że zawsze robiłam mu to co chciał i lubił najbardziej.
Prawdziwy problem zaczął się kiedy zapragnęłam mieć dziecko. Od roku 2016 w listopadzie zaczęłam działać w tym kierunku, leczyłam zęby, stosowałam dietę, odłożyłam hormony, wszystko szło tak jak zaplanowałam. Między czasie mój mąż zaczął prace jako kierownik przez co częściej go nie było w domu i coraz później wracał, oczywiście kolejne kłótnie potęgowały fakt iż coraz późnej wracał, o co oczywiście miałam ogromny żal. W lipcu 2017 zaszłam w ciążę ..!!!! Byłam wniebowzięta, byłam najszczęśliwszą kobietą na ziemi !!  Ale..... moje szczęście szybko prysło bo okazało się że była to ciąża pozamaciczna i jak trafiłam do szpitala to miałam już 1L. krwi w brzuchu i musiałam przejść operacje która się skomplikowała. Po wyjściu ze szpitala byłam 1,5 miesiąca w domu. We wrześniu wróciłam do pracy. Po mojej operacji jeździłam jeszcze do cioci która umierała na raka oglądałam jak chudnie, jej ból, cierpienie.... sad popadłam w depresje.
prosiłam męża żebyśmy gdzieś wyjechali razem nie miał czasu bo praca.. po tygodniu przyszedł że bierze wolne z pracy i jedziemy z jego mamusią do jej rodziny bo jej się zebrało na wspominki i pojechaliśmy oglądać groby... Moja depresja się potęgowała a mąż dalej nic z tym nie robił mimo mojego BŁAGANIA o pomoc. w październiku nasza rocznica ślubu, ja nic nie dostałam bo  stwierdził że na nic nie zasługuję, a on dostał nowiutki telefon. Dwa dni po rocznicy zmarła moja ciocia..... sad mąż na jej pogrzeb chciał zabrać mamusie która oczywiście jej nie znała..... pokłóciliśmy się i usłyszałam że mąż gdyby tylko mógł to by się ze mną rozwiódł, że ma na moje miejsce inna lepszą, że ma mnie dosyć.. na stypie zjadł obiad i pojechał do domu a ja zostałam sama.... byłam kompletnie załamana, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić czułam się bezwartościowa, brzydka, niechciana i niekochana..... Wtedy w pracy zainteresował się mną chłopak który pracował ze mną od 2 lat ale w ogóle nie zwracałam na niego uwagi. Widział że jest ze mną źle i się mną zainteresował... tak, zdradziłam męża i poszłam się przyznać opowiedziałam mu o wszystkim a on bez słowa powiedział że mam się wyprowadzić z domu i tak już od pół roku się do mnie nie odzywa mimo moich prób porozumienia się z nim. Bardzo żałuję tego że go zdradziłam bo mimo wszystko bardzo kocham męża. Ale on nie chce ze mną rozmawiać. Podjął decyzje o rozwodzie i czekam na rozprawę, tylko że ja nie chcę rozwodu.... Nie wiem co mam robić.... sad

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Życie z jedynakiem...

Co masz zrobić ? - Zgodzić się na rozwód a następnie dogadać się z mężem w sprawie alimentów oraz opieki nad dzieckiem. Po tym wszystkim rozpocząć nowy etap w swoim życiu.

Życze powodzenia.

3

Odp: Życie z jedynakiem...

Dziecko nie żyje.

4

Odp: Życie z jedynakiem...

Po co chcesz wrócić do męża, który traktował Cię gorzej niż psa i z którym byłaś nieszczęśliwa?

5

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:

Zastanawiałam się od czego zacząć ale opowiem Wam od początku..
Zakochałam się w 12 lat starszym przystojnym mężczyźnie, był spełnieniem moich marzeń. Wieliśmy ślub, miałam wtedy 19 lat.
Ale już od początku małżeństwa między nami nie układało się dobrze bo był ktoś 3.. mamusia mojego męża. nasze kłótnie zawsze opierały się na tym że mąż nie poświęca mi czasu, uwagi już nie wspomnę o tym  że zawsze mu mówiłam że od ślubu czuję się przez niego niekochana.. wiele razy się wyprowadzałam ale bardzo kochałam go więc wracałam do domu. Znosiłam docinki teściowej czy faworyzowanie jej przez męża. np. ja jestem z zawodu kucharzem i gotuje o niebo lepiej od mojej teściowej natomiast według męża nie dorastałam jej do pięt w gotowaniu, mimo że zawsze robiłam mu to co chciał i lubił najbardziej.
Prawdziwy problem zaczął się kiedy zapragnęłam mieć dziecko. Od roku 2016 w listopadzie zaczęłam działać w tym kierunku, leczyłam zęby, stosowałam dietę, odłożyłam hormony, wszystko szło tak jak zaplanowałam. Między czasie mój mąż zaczął prace jako kierownik przez co częściej go nie było w domu i coraz później wracał, oczywiście kolejne kłótnie potęgowały fakt iż coraz późnej wracał, o co oczywiście miałam ogromny żal. W lipcu 2017 zaszłam w ciążę ..!!!! Byłam wniebowzięta, byłam najszczęśliwszą kobietą na ziemi !!  Ale..... moje szczęście szybko prysło bo okazało się że była to ciąża pozamaciczna i jak trafiłam do szpitala to miałam już 1L. krwi w brzuchu i musiałam przejść operacje która się skomplikowała. Po wyjściu ze szpitala byłam 1,5 miesiąca w domu. We wrześniu wróciłam do pracy. Po mojej operacji jeździłam jeszcze do cioci która umierała na raka oglądałam jak chudnie, jej ból, cierpienie.... sad popadłam w depresje.
prosiłam męża żebyśmy gdzieś wyjechali razem nie miał czasu bo praca.. po tygodniu przyszedł że bierze wolne z pracy i jedziemy z jego mamusią do jej rodziny bo jej się zebrało na wspominki i pojechaliśmy oglądać groby... Moja depresja się potęgowała a mąż dalej nic z tym nie robił mimo mojego BŁAGANIA o pomoc. w październiku nasza rocznica ślubu, ja nic nie dostałam bo  stwierdził że na nic nie zasługuję, a on dostał nowiutki telefon. Dwa dni po rocznicy zmarła moja ciocia..... sad mąż na jej pogrzeb chciał zabrać mamusie która oczywiście jej nie znała..... pokłóciliśmy się i usłyszałam że mąż gdyby tylko mógł to by się ze mną rozwiódł, że ma na moje miejsce inna lepszą, że ma mnie dosyć.. na stypie zjadł obiad i pojechał do domu a ja zostałam sama.... byłam kompletnie załamana, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić czułam się bezwartościowa, brzydka, niechciana i niekochana..... Wtedy w pracy zainteresował się mną chłopak który pracował ze mną od 2 lat ale w ogóle nie zwracałam na niego uwagi. Widział że jest ze mną źle i się mną zainteresował... tak, zdradziłam męża i poszłam się przyznać opowiedziałam mu o wszystkim a on bez słowa powiedział że mam się wyprowadzić z domu i tak już od pół roku się do mnie nie odzywa mimo moich prób porozumienia się z nim. Bardzo żałuję tego że go zdradziłam bo mimo wszystko bardzo kocham męża. Ale on nie chce ze mną rozmawiać. Podjął decyzje o rozwodzie i czekam na rozprawę, tylko że ja nie chcę rozwodu.... Nie wiem co mam robić.... sad

Ale o co ty chcesz walczyć? Byłaś w tym małżeństwie nieszczęśliwa, czułaś się nierozumiana, niekochana-po co chcesz do tego wracać? Tym bardziej, że wie, że go zdradziłaś, dopiero dałby ci popalić. Tu już są zgliszcza. Jak już mu wszystko pokornie wyśpiewałaś to teraz pogódź się z tym, że to koniec. Ale moim zdaniem to nie miłość tobą kieruje tylko samotność, lęk i depresja. Pójdź do lekarza, psychologa, może jakieś leki trochę postawią cię na nogach po tych przeżyciach, jesteś młodziutka i masz szanse ułożyć sobie życie z kimś kto będzie cię kochał, a nie jakąś łaskę ci robił, że z tobą jest.

6

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:

Dziecko nie żyje.

Mój błąd. Nie doczytałem. To tym bardziej tylko rozwód i nowy etap w życiu. Nic ciebie z nim nie łączy. Nie ma sensu znowu wchodzić w toksyczny związek. Twoje życie i twoja decyzja. Mam nadzieję, że podejmiesz właściwą.

Powodzenia.

7

Odp: Życie z jedynakiem...

wow, w tak młodym wieku sobie tak życie spier.olić, masz talent, dziewczyno. Ale widzę, że dopiero się rozkręcasz. Teraz padnij na kolana i błagaj o przebaczenie, może weźmie Cię z powrotem. Tyle ignorowania Cię i poniżania to widać za mało, potrzeba Ci jeszcze ze 20 lat. W międzyczasie jeszcze się kilka razy zdradzicie, może dacie sobie po mordach. Może nawet uda Wam się zrobić dziecko, stworzyć mu patologiczną rodzinę i zryć mu psychę na całe życie. Trzymam kciuki.

8 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-06-21 17:48:50)

Odp: Życie z jedynakiem...

Mam tylko dwa pytania.
1. Zapragnęłaś dziecka, super. A męża pytałaś o zdanie?

GMM24 napisał/a:

Prawdziwy problem zaczął się kiedy zapragnęłam mieć dziecko. Od roku 2016 w listopadzie zaczęłam działać w tym kierunku, leczyłam zęby, stosowałam dietę, odłożyłam hormony, wszystko szło tak jak zaplanowałam. Między czasie mój mąż zaczął prace jako kierownik przez co częściej go nie było w domu i coraz później wracał, oczywiście kolejne kłótnie potęgowały fakt iż coraz późnej wracał, o co oczywiście miałam ogromny żal. W lipcu 2017 zaszłam w ciążę ..!!!! Byłam wniebowzięta, byłam najszczęśliwszą kobietą na ziemi !!

2. Co Ci przeszkadzało w tym, że teściowa chciałaby pojechać na pogrzeb Twojej cioci?

9

Odp: Życie z jedynakiem...

1.Tak, mąż też chciał dziecka. Nigdy nic nie robiłam bez jego zgody i wiedzy.
2. Jakbyś żyła w takim związku jak ja też by ci to przeszkadzało. Miałam dość czucia się przy nich 2 jak 5 koło u wozu. Nie masz jedynaka nie znasz tego uczucia, życie z kimś a jednak samemu bo mamusia jest najważniejsza w jego życiu. To w jaki sposób patrzy na niego, jak mówi do niego, gesty wobec niego... ona powinna być jego żoną i tak się zachowywała.

10

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:

1.Tak, mąż też chciał dziecka. Nigdy nic nie robiłam bez jego zgody i wiedzy.
2. Jakbyś żyła w takim związku jak ja też by ci to przeszkadzało. Miałam dość czucia się przy nich 2 jak 5 koło u wozu. Nie masz jedynaka nie znasz tego uczucia, życie z kimś a jednak samemu bo mamusia jest najważniejsza w jego życiu. To w jaki sposób patrzy na niego, jak mówi do niego, gesty wobec niego... ona powinna być jego żoną i tak się zachowywała.

Nie wiesz, w jakim żyłam związku, więc osobiste wycieczki możesz sobie odpuścić wink
Skoro tak Ci było źle, to dlaczego nie chcesz rozwodu?

11

Odp: Życie z jedynakiem...

A ja się dalej zastanawiam, o co niby ma chodzić z tym jedynakiem i dlaczego się to wyszczególnia w kontekście zwykłego dupka i maminsynka. I skąd masochistyczna myśl, że należy walczyć o taki związek.

12

Odp: Życie z jedynakiem...
santapietruszka napisał/a:
GMM24 napisał/a:

1.Tak, mąż też chciał dziecka. Nigdy nic nie robiłam bez jego zgody i wiedzy.
2. Jakbyś żyła w takim związku jak ja też by ci to przeszkadzało. Miałam dość czucia się przy nich 2 jak 5 koło u wozu. Nie masz jedynaka nie znasz tego uczucia, życie z kimś a jednak samemu bo mamusia jest najważniejsza w jego życiu. To w jaki sposób patrzy na niego, jak mówi do niego, gesty wobec niego... ona powinna być jego żoną i tak się zachowywała.

Nie wiesz, w jakim żyłam związku, więc osobiste wycieczki możesz sobie odpuścić wink
Skoro tak Ci było źle, to dlaczego nie chcesz rozwodu?

Jezeli masz gorsze przezycia to tym bardziej powinnas zrozumiec co czuje.

13 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-06-22 16:31:19)

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
GMM24 napisał/a:

1.Tak, mąż też chciał dziecka. Nigdy nic nie robiłam bez jego zgody i wiedzy.
2. Jakbyś żyła w takim związku jak ja też by ci to przeszkadzało. Miałam dość czucia się przy nich 2 jak 5 koło u wozu. Nie masz jedynaka nie znasz tego uczucia, życie z kimś a jednak samemu bo mamusia jest najważniejsza w jego życiu. To w jaki sposób patrzy na niego, jak mówi do niego, gesty wobec niego... ona powinna być jego żoną i tak się zachowywała.

Nie wiesz, w jakim żyłam związku, więc osobiste wycieczki możesz sobie odpuścić wink
Skoro tak Ci było źle, to dlaczego nie chcesz rozwodu?

Jezeli masz gorsze przezycia to tym bardziej powinnas zrozumiec co czuje.

A na pytanie odpowiesz?

14 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-06-22 16:51:02)

Odp: Życie z jedynakiem...

Po pierwsze co ma bycie jedynakiem do nieodcietej pepowiny maminsynka??
Po drugie po kiego grzyba Kobito chcesz zyc z czlowiekiem ktory mial Cie gdzies i traktowal jak dopust Bozy? Przeciez on sam Ci juz przed zdrada powiedzial ze ma Cie dosc, ma inna na Twoje miejsce i marzy o rozwodzie. Masz chyba cos nie halo z psychika skoro marzysz  o dalszym poniewieraniu. Tyle ze tym razem gorszym bo nie dosc ze facet Cie od poczatku zle traktowal to po zdradzie bedzie jeszcze gorzej. Za co Ty siebie tak nienawidzisz ze sobie to robisz??
Dla Twojego dobra mam nadzieje ze maz sie nie zgodzi na pojednanie i doprowadzi ten rozwod do konca.
Piszesz ze mialas dosc takiego zycia a chcesz na sile ponownie wdepnac w to g...o. Oprzytomniej.

15 Ostatnio edytowany przez Lady Siggy (2018-06-22 19:09:31)

Odp: Życie z jedynakiem...

Nie wiem skąd takie pociski po partnerze Autorki. Moim zdaniem widział w Tobie jeszcze niedojrzałą gówniarę. Między 19 latką, a 31-latkiem jest spora przepaść. O ile jej nie widać w luźnej relacji, to po ślubie się to nasiliło. O niedojrzałości świadczą między innymi wyprowadzki i wprowadzki, albo się z kimś jest i rozwiązuje problem, albo kończymy ten związek. Odstawienie szopki z wyprowadzką, a następnie wrócenie nic nie da, wręcz przeciwnie.
Pretensje o to, że koleś awansował i ma więcej obowiązków też raczej nie działały na Twoją korzyść. Natomiast mama pewnie zawsze była dumna z syncia i go wspierała. Jeżeli zrobiłaś aferę o to, że teściowa chce jechać na pogrzeb ( ja jeździłam na pogrzeby z teściami, mimo, że osób nie znałam, ale ze względu na nich i osoby, żyjące) to nie ma co się dziwić, że facetowi nie chciało się siedzieć potem na stypie, skoro była taka atmosfera.
Kolejna sprawa wyjazdu do rodziny; koszta wyjazdu w celu relaxu (hotel, restauracje, rozrywki), o który prosiłaś partnera są o wiele wyższe, niż wyjazd w rodzinne strony na groby.
Koleś może był zmęczony Waszą ciągłą rywalizacją i przestało mu zależeć na Tobie, stąd sytuacja z rocznicą. 

Inna sprawa, jest taka, że jego mama nie pojawiła się w Waszym życiu znienacka. Musiałaś widzieć jaką mają relacje ze sobą, zamiast myśląc, że po ślubie się wszystko zmieni to było się trzeba wstrzymać z decyzją o wspólnej przyszłości. Widząc jak jest, zdecydowałaś się na kolejne kroki: dziecko. Tutaj też by pewnie było wielkie pole do awantur, bo by Ci przeszkadzało, że teściowa Ci mówi, jak ubrać dziecko, jak nakarmić dziecko, jak je wychowywać. De męża miałabyś kolejne zarzuty, już nie tylko, że mało uwagi poświęca Tobie, ale i dziecku.

Kwestia Twojej zdrady to dla niego wspaniały powód do rozwodu i zakończenia tego męczącego dla Was obojga związku.

16

Odp: Życie z jedynakiem...
Cyngli napisał/a:

Po co chcesz wrócić do męża, który traktował Cię gorzej niż psa i z którym byłaś nieszczęśliwa?

Zgadzam się w 100%. O co Ci chodzi kobieto? Chcesz tak dalej żyć? Jesteś szczęśliwa jak ktoś traktuje Cię tak wrednie? Daj sobie spokój i idz swoją drogą. Twój mąż to zwykły dupek. Zupelnie Ciebie nie rozumiem z czym Ty masz problem. Nawet uważam że miałaś szczęście że tak to się poukladalo. Masz szansę rozpocząć nowe życie. Więc wiej ile sił w nogach.
A co ma do tego jedynak?

17 Ostatnio edytowany przez MuseHudson (2018-06-22 23:48:00)

Odp: Życie z jedynakiem...

Pewnie chodzi o kasę.
Jeśli Autorka zdradzała męża, to pewnie nastąpi rozwód z orzeczeniem winy z jej strony i nie będą jej przysługiwały alimenty. Do tego jeśli była intercyza, albo dom/mieszkanie w którym mieszkali należał do jego rodziców/dostał je w spadku(albo został zakupiony za środki nie pochodzące wyłącznie ze środków zarobionych w trakcie małżeństwa) to właściwie ona po rozwodzie nie dostanie nic. Był 12 lat starszy więc zgaduje, że się dorobił zanim się poznali, czyli ona nie ma prawa do jego majątku.

zawsze mu mówiłam że od ślubu czuję się przez niego niekochana

Ale w jakim celu mu to mówiłaś? Skoro przez całe życie słyszał że go nie kochasz to dlaczego się dziwisz że wolał mamę(która pewnie mu mówiła że go kocha, cwaniara tongue ).

Nie do końca rozumiem czemu uważasz że bycie jedynakiem to forma ułomności, ale ok.

18 Ostatnio edytowany przez GMM24 (2018-06-23 08:16:31)

Odp: Życie z jedynakiem...
MuseHudson napisał/a:

Pewnie chodzi o kasę.
Jeśli Autorka zdradzała męża, to pewnie nastąpi rozwód z orzeczeniem winy z jej strony i nie będą jej przysługiwały alimenty. Do tego jeśli była intercyza, albo dom/mieszkanie w którym mieszkali należał do jego rodziców/dostał je w spadku(albo został zakupiony za środki nie pochodzące wyłącznie ze środków zarobionych w trakcie małżeństwa) to właściwie ona po rozwodzie nie dostanie nic. Był 12 lat starszy więc zgaduje, że się dorobił zanim się poznali, czyli ona nie ma prawa do jego majątku.

zawsze mu mówiłam że od ślubu czuję się przez niego niekochana

Ale w jakim celu mu to mówiłaś? Skoro przez całe życie słyszał że go nie kochasz to dlaczego się dziwisz że wolał mamę(która pewnie mu mówiła że go kocha, cwaniara tongue ).

Nie do końca rozumiem czemu uważasz że bycie jedynakiem to forma ułomności, ale ok.

Dom mielismy wspolny i tak sie sklada ze nie raz przynosilam wiecej kasy do domu niz on i nie mielismy intercyzy bo w tym wypadku on sie wzenil w bogatom rodzine. A co do milosci to ja od poczatku mowilam ze bardzo go kocham ale nie czuje tego od niego.
Samo bycie jedynakiem nie jest w sobie az tak zle dopoki nie pozwoli sie matce kierowac swoim zyciem. On pozwolil sie straktowac przez matke jak inwalida.

19 Ostatnio edytowany przez GMM24 (2018-06-23 08:23:46)

Odp: Życie z jedynakiem...
santapietruszka napisał/a:
GMM24 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Nie wiesz, w jakim żyłam związku, więc osobiste wycieczki możesz sobie odpuścić wink
Skoro tak Ci było źle, to dlaczego nie chcesz rozwodu?

Jezeli masz gorsze przezycia to tym bardziej powinnas zrozumiec co czuje.

A na pytanie odpowiesz?

Bo mimo wszystko jeszcze jest moim mezem i z jakiegos powodu za niego wyszlam. Poza tym to mnie tez nauczylo inaczej podchodzic do wielu spraw.

20

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
GMM24 napisał/a:

Jezeli masz gorsze przezycia to tym bardziej powinnas zrozumiec co czuje.

A na pytanie odpowiesz?

Bo mimo wszystko jeszcze jest moim mezem i z jakiegos powodu za niego wyszlam. Poza tym to mnie tez nauczylo inaczej podchodzic do wielu spraw.


Z jakiś powodów również byłaś w tym związku nieszczęśliwa i z jakiś powodów go zdradziłaś.

Jak się potoczyła sytuacja? Do akcji już wkroczyła mama?

21

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:

Bo mimo wszystko jeszcze jest moim mezem i z jakiegos powodu za niego wyszlam. Poza tym to mnie tez nauczylo inaczej podchodzic do wielu spraw.

Ale mimo wszystko on nie chce być z Tobą. Nic nie zrobisz, nawet jak będziesz rok przekonywać, że czegoś Cię to nauczyło (chociaż wątpię, jak czytam Twoje posty). Mamusia tu nie ma nic do rzeczy. Ani to, czy to jest jedynak, czy ma siedmioro rodzeństwa...

22

Odp: Życie z jedynakiem...

GMM24
więc skoro nie masz żadnych motywów żeby z nim dalej być, ani finansowych, ani emocjonalnych(sama mówisz że  NIGDY nie byłaś szczęśliwa w małżeństwie, nie czułaś się kochana) to czemu chcesz do niego wrócić? Jest na świecie tylu fajnych mężczyzn, dlaczego zakładasz że on jest jedyny i niepowtarzalny i kogoś innego nie chcesz sobie zacząć szukać? Z tego opisu wynika że nie byliście dobrani, więc o co chodzi?

23

Odp: Życie z jedynakiem...
Lady Siggy napisał/a:
GMM24 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

A na pytanie odpowiesz?

Bo mimo wszystko jeszcze jest moim mezem i z jakiegos powodu za niego wyszlam. Poza tym to mnie tez nauczylo inaczej podchodzic do wielu spraw.


Z jakiś powodów również byłaś w tym związku nieszczęśliwa i z jakiś powodów go zdradziłaś.

Jak się potoczyła sytuacja? Do akcji już wkroczyła mama?

Od pol roku maz sie do mnie nie odzywa ani slowem. A mama? Heh od razu zainterweniowala i mnie do teraz miesza z blotem bo jej syn niczemu nie jest winny tylko ja. A od tamtej pory dzien w dzien przesiaduje u niej... wiem bo mieszkala kolo nas a ja pracuje 1 min drogi od naszego mieszkania

24

Odp: Życie z jedynakiem...
santapietruszka napisał/a:
GMM24 napisał/a:

Bo mimo wszystko jeszcze jest moim mezem i z jakiegos powodu za niego wyszlam. Poza tym to mnie tez nauczylo inaczej podchodzic do wielu spraw.

Ale mimo wszystko on nie chce być z Tobą. Nic nie zrobisz, nawet jak będziesz rok przekonywać, że czegoś Cię to nauczyło (chociaż wątpię, jak czytam Twoje posty). Mamusia tu nie ma nic do rzeczy. Ani to, czy to jest jedynak, czy ma siedmioro rodzeństwa...

Nie znasz mnie i nie wiesz jaka jestem na codzien wiec nie mow ze niczego mnie to nie nauczylo. Nie znasz tez ich chorych relacji a je nie tylko ja widze bo ludzie ktorzy nas znaja rowniez to widza.. poza tym moja mama tez jest jedynaczka i sama stwierdza wiele 'nienormalnych' zachowan u mojego meza..
Od samego poczatku masz do mnie jakis problem, o co ci chodzi ?

25 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-06-23 19:14:30)

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
GMM24 napisał/a:

Bo mimo wszystko jeszcze jest moim mezem i z jakiegos powodu za niego wyszlam. Poza tym to mnie tez nauczylo inaczej podchodzic do wielu spraw.

Ale mimo wszystko on nie chce być z Tobą. Nic nie zrobisz, nawet jak będziesz rok przekonywać, że czegoś Cię to nauczyło (chociaż wątpię, jak czytam Twoje posty). Mamusia tu nie ma nic do rzeczy. Ani to, czy to jest jedynak, czy ma siedmioro rodzeństwa...

Nie znasz mnie i nie wiesz jaka jestem na codzien wiec nie mow ze niczego mnie to nie nauczylo. Nie znasz tez ich chorych relacji a je nie tylko ja widze bo ludzie ktorzy nas znaja rowniez to widza.. poza tym moja mama tez jest jedynaczka i sama stwierdza wiele 'nienormalnych' zachowan u mojego meza..
Od samego poczatku masz do mnie jakis problem, o co ci chodzi ?

Nie mam problemu do Ciebie żadnego. Ty masz ze sobą problem, jeśli tak narzekasz na te "chore relacje", męża, całe małżeństwo, a rozwodu nie chcesz, chcesz tego "nienormalnego" męża z powrotem i sama właściwie nie wiesz, dlaczego... Wrócisz do niego, znowu będzie Ci źle, znowu go zdradzisz i co, tak sobie będziecie życie oboje marnować? Po prostu przyjmij do wiadomości, że mąż Cię nie chce - do czego ma prawo, skoro go zdradziłaś - i żyj dalej, a nie nienawiścią do teściowej.

26

Odp: Życie z jedynakiem...
MuseHudson napisał/a:

GMM24
więc skoro nie masz żadnych motywów żeby z nim dalej być, ani finansowych, ani emocjonalnych(sama mówisz że  NIGDY nie byłaś szczęśliwa w małżeństwie, nie czułaś się kochana) to czemu chcesz do niego wrócić? Jest na świecie tylu fajnych mężczyzn, dlaczego zakładasz że on jest jedyny i niepowtarzalny i kogoś innego nie chcesz sobie zacząć szukać? Z tego opisu wynika że nie byliście dobrani, więc o co chodzi?

Mysle ze to wlasnie z tej samotnosci.. bo byl jaki byl ale mimo wszystko zawsze BYL.. hmm a teraz budze sie sama, jezdze zalatwiam sama i boje sie ze kazdych innych bede porownywac do niego ..
Moze tez byc tak ze on byl moim 1 chlopakiem i zostal moim mezem i nie znam innego zycia jak tylko z nim i takiego jakie z nim prowadzilam...

27

Odp: Życie z jedynakiem...
santapietruszka napisał/a:
GMM24 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Ale mimo wszystko on nie chce być z Tobą. Nic nie zrobisz, nawet jak będziesz rok przekonywać, że czegoś Cię to nauczyło (chociaż wątpię, jak czytam Twoje posty). Mamusia tu nie ma nic do rzeczy. Ani to, czy to jest jedynak, czy ma siedmioro rodzeństwa...

Nie znasz mnie i nie wiesz jaka jestem na codzien wiec nie mow ze niczego mnie to nie nauczylo. Nie znasz tez ich chorych relacji a je nie tylko ja widze bo ludzie ktorzy nas znaja rowniez to widza.. poza tym moja mama tez jest jedynaczka i sama stwierdza wiele 'nienormalnych' zachowan u mojego meza..
Od samego poczatku masz do mnie jakis problem, o co ci chodzi ?

Nie mam problemu do Ciebie żadnego. Ty masz ze sobą problem, jeśli tak narzekasz na te "chore relacje", męża, całe małżeństwo, a rozwodu nie chcesz, chcesz tego "nienormalnego" męża z powrotem i sama właściwie nie wiesz, dlaczego... Wrócisz do niego, znowu będzie Ci źle, znowu go zdradzisz i co, tak sobie będziecie życie oboje marnować? Po prostu przyjmij do wiadomości, że mąż Cię nie chce - do czego ma prawo, skoro go zdradziłaś - i żyj dalej, a nie nienawiścią do teściowej.

To nie jest to ze jej nienawidze.. bo gdyby potrzebowala pomocy to jej pomoge. Ale mam ogromny zal ze nie dala nam nawet szansy sprobowac zyc bez niej. Decydowac o naszym zyciu bez niej. Kazda decyzja musiala byc poparta jej zgoda... nawet kupno 'mojego' domu ona musiala zaakceptowac.. i mam po prostu zal ze nie widzi jak sie wtraca w jego zycie i go tak naprawde niszczy. Bo gdyby sie nie wtracala to mysle ze byloby miedzy nami inaczej.

28

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:

(...) Nie wiem co mam robić.... sad

Kilka osób podzieliło się swą opinią, Tobie jednak żadna nie przypadła do gustu.
Proszę, napisz tekst, który chcesz tutaj przeczytać.

29

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:

To nie jest to ze jej nienawidze.. bo gdyby potrzebowala pomocy to jej pomoge. Ale mam ogromny zal ze nie dala nam nawet szansy sprobowac zyc bez niej. Decydowac o naszym zyciu bez niej. Kazda decyzja musiala byc poparta jej zgoda... nawet kupno 'mojego' domu ona musiala zaakceptowac.. i mam po prostu zal ze nie widzi jak sie wtraca w jego zycie i go tak naprawde niszczy. Bo gdyby sie nie wtracala to mysle ze byloby miedzy nami inaczej.

Twój żal do niej już niczego nie zmieni. Może można by było coś zrobić, zanim zdradziłaś męża - nie wiem, ale może by i była szansa na naprawę małżeństwa, gdybyście OBOJE chcieli. Nie chciałabym być złośliwa, ale Twoją winę też widzę, prawdopodobnie byłaś za młodziutka na taki poważny związek, nadmiernie emocjonalnie reagowałaś, za bardzo chciałaś mieć męża na własność (sądzę choćby po tym, że czepiałaś się o jego pracę...), za bardzo wszystko chciałaś ustawić "pod siebie" ("ja byłam najszczęśliwszym człowiekiem", "zapragnęłam dziecka"...), nawet nie starałaś się w jakikolwiek sposób wyciągnąć ręki do teściowej (afera z wyjazdem na pogrzeb - a komu to przeszkadza, że się nie znały? Na pogrzeb może przyjść każdy...). Teraz zresztą też tak reagujesz - ja chcę męża z powrotem, bo jest moim mężem - stąd mój wniosek, że tak jednak nie za wiele się nauczyłaś... Musisz przyjąć do wiadomości, że Twój mąż jest dorosłym człowiekiem i to on podejmuje decyzje, jak jego życie ma wyglądać. Jak chciał zapytać mamę o zdanie na temat domu, w którym będzie mieszkał, to miał do tego jak najzupełniej prawo. Jak chce iść na obiad do mamusi - to też może. Nie oczekuj, że teściowa nie będzie Ci tyłka obrabiać, skoro męża zdradziłaś - może i nie powinna, ale to jest naturalna reakcja każdej matki, zrobiłaś jej dziecku krzywdę - ale to nie znaczy, że to ona namawia go do rozwodu. A skoro zdradziłaś męża - to i nie oczekuj wybaczenia, on ma prawo Ci wybaczyć, ale wcale nie musi - i jak te poprzednie problemy może można było załatwić rozmową, staraniem, terapią, tak zdrady nie naprawisz i teściowa tu nie ma nic do tego.

A Wielokropek zadała bardzo dobre pytanie, zastanawiałam się, czy się w ogóle produkować, ale doszłam do wniosku, że można jednak przeczytasz i nie zacietrzewisz się, tylko zmusisz do myślenia...

30 Ostatnio edytowany przez GMM24 (2018-06-23 19:54:24)

Odp: Życie z jedynakiem...
Wielokropek napisał/a:
GMM24 napisał/a:

(...) Nie wiem co mam robić.... sad

Kilka osób podzieliło się swą opinią, Tobie jednak żadna nie przypadła do gustu.
Proszę, napisz tekst, który chcesz tutaj przeczytać.

Nie wiesz czy nie przypadla do gustu wiec zamiast oceniac z gory lepiej zapytaj..
Tak sie sklada ze kazda z wypowiedzi tutaj zamieszczonych pomaga mi sobie poukladac wszystko w glowie. Mega dlugo zastanawialam sie czy to ze mna jest cos nie tak czy z nim. Np. Fakt ze bylam nieszczesliwa byl dla mnie duzym znakiem zapytania i przelewanie tego tutaj i wypowiedzi osob sprawily ze naprawde to zrozumialam.

31

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:

Nie wiesz czy nie przypadla do gustu wiec zamiast oceniac z gory lepiej zapytaj.. (...)

Nie wiem? hmm
Skąd zatem Twa agresja wobec wypowiadających się?

32

Odp: Życie z jedynakiem...
Wielokropek napisał/a:
GMM24 napisał/a:

Nie wiesz czy nie przypadla do gustu wiec zamiast oceniac z gory lepiej zapytaj.. (...)

Nie wiem? hmm
Skąd zatem Twa agresja wobec wypowiadających się?

To nie jest agresja. Naprawde wydaje ci sie.. to raczej ja odbieram niektore teksty jako agresje wobec mnie. A napisalam tu po to zeby ktoa w koncu mnie zrozumial i zebym zobaczyla ze ktos naprawde rozumie mnie..

33

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:

To nie jest agresja. (...)


(...) Jakbyś żyła w takim związku jak ja też by ci to przeszkadzało. (...)
Nie znasz mnie i nie wiesz jaka jestem na codzien wiec nie mow ze niczego mnie to nie nauczylo. Nie znasz tez ich chorych relacji a je nie tylko ja widze bo ludzie ktorzy nas znaja rowniez to widza.. poza tym moja mama tez jest jedynaczka i sama stwierdza wiele 'nienormalnych' zachowan u mojego meza..
Od samego poczatku masz do mnie jakis problem, o co ci chodzi ? (...)

To nie jest agresja? Inaczej w takim razie rozumiemy to słowo.


Rozumiem, że nie jesteś szczęśliwa.



Znamienne Twe zdanie:

(...) byl jaki byl ale mimo wszystko zawsze BYL. (...)

Co masz zrobić? Zobaczyć, że stoisz na swych nogach i przestać wieszać się na innym człowieku.

34

Odp: Życie z jedynakiem...
santapietruszka napisał/a:
GMM24 napisał/a:

To nie jest to ze jej nienawidze.. bo gdyby potrzebowala pomocy to jej pomoge. Ale mam ogromny zal ze nie dala nam nawet szansy sprobowac zyc bez niej. Decydowac o naszym zyciu bez niej. Kazda decyzja musiala byc poparta jej zgoda... nawet kupno 'mojego' domu ona musiala zaakceptowac.. i mam po prostu zal ze nie widzi jak sie wtraca w jego zycie i go tak naprawde niszczy. Bo gdyby sie nie wtracala to mysle ze byloby miedzy nami inaczej.

Twój żal do niej już niczego nie zmieni. Może można by było coś zrobić, zanim zdradziłaś męża - nie wiem, ale może by i była szansa na naprawę małżeństwa, gdybyście OBOJE chcieli. Nie chciałabym być złośliwa, ale Twoją winę też widzę, prawdopodobnie byłaś za młodziutka na taki poważny związek, nadmiernie emocjonalnie reagowałaś, za bardzo chciałaś mieć męża na własność (sądzę choćby po tym, że czepiałaś się o jego pracę...), za bardzo wszystko chciałaś ustawić "pod siebie" ("ja byłam najszczęśliwszym człowiekiem", "zapragnęłam dziecka"...), nawet nie starałaś się w jakikolwiek sposób wyciągnąć ręki do teściowej (afera z wyjazdem na pogrzeb - a komu to przeszkadza, że się nie znały? Na pogrzeb może przyjść każdy...). Teraz zresztą też tak reagujesz - ja chcę męża z powrotem, bo jest moim mężem - stąd mój wniosek, że tak jednak nie za wiele się nauczyłaś... Musisz przyjąć do wiadomości, że Twój mąż jest dorosłym człowiekiem i to on podejmuje decyzje, jak jego życie ma wyglądać. Jak chciał zapytać mamę o zdanie na temat domu, w którym będzie mieszkał, to miał do tego jak najzupełniej prawo. Jak chce iść na obiad do mamusi - to też może. Nie oczekuj, że teściowa nie będzie Ci tyłka obrabiać, skoro męża zdradziłaś - może i nie powinna, ale to jest naturalna reakcja każdej matki, zrobiłaś jej dziecku krzywdę - ale to nie znaczy, że to ona namawia go do rozwodu. A skoro zdradziłaś męża - to i nie oczekuj wybaczenia, on ma prawo Ci wybaczyć, ale wcale nie musi - i jak te poprzednie problemy może można było załatwić rozmową, staraniem, terapią, tak zdrady nie naprawisz i teściowa tu nie ma nic do tego.

A Wielokropek zadała bardzo dobre pytanie, zastanawiałam się, czy się w ogóle produkować, ale doszłam do wniosku, że można jednak przeczytasz i nie zacietrzewisz się, tylko zmusisz do myślenia...

Uwiez ze nasze zycie nie wygladalo tak jak to poukladalas przez moje wypowiedzi. Owszem moze i bylam za mloda dla niego ale robilam wszystko zeby byl szczesliwy. Moze i chcialam miec go dla siebie ale tylko dlatego ze od poczatku malzenstwa nigdy nie byl moj. Jak ja mialam problem to twierdzil ze to tylko moj problem a nie nasz a np moja tesciowa miala podobny problem i maz od razu polecial. To naprawde przykre czuc sie w malzenstwie niepotrzebnym i myslalam ze w koncu ktos zrozumie to co czuje. Zgodze sie z tym ze mozna bylo to zalatwic inaczej... i uwiez probowalam! Zrobilam wszystko.. ale sama powiedzialas to dorosly facet i do niczego go nie zmusze... myslisz wobec tego ze na terapie sie zgodzil? Absolutnie.. stwierdzil ze jestem patologiczna i to ja powinnam sie psychicznie leczyc bo potrzebuje duzo przytulania czulosci i sexu... moj maz kiedy seksownie sie ubralam dla niego kazal mi isc sie przebrac bo sasiedzi zobacza. A sex trwal 10 min. Jak plakalam i mowilam ze zle sie z tym czuje to stwierdzil ze to moj problem. Mowil ze jestem gruba wazw 56 kg a mam wzrostu 172.. czy jestem gruba ? Czy to jest normalne ??

35 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-06-23 20:26:57)

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:

Uwiez ze nasze zycie nie wygladalo tak jak to poukladalas przez moje wypowiedzi. Owszem moze i bylam za mloda dla niego ale robilam wszystko zeby byl szczesliwy. Moze i chcialam miec go dla siebie ale tylko dlatego ze od poczatku malzenstwa nigdy nie byl moj. Jak ja mialam problem to twierdzil ze to tylko moj problem a nie nasz a np moja tesciowa miala podobny problem i maz od razu polecial. To naprawde przykre czuc sie w malzenstwie niepotrzebnym i myslalam ze w koncu ktos zrozumie to co czuje. Zgodze sie z tym ze mozna bylo to zalatwic inaczej... i uwiez probowalam! Zrobilam wszystko.. ale sama powiedzialas to dorosly facet i do niczego go nie zmusze... myslisz wobec tego ze na terapie sie zgodzil? Absolutnie.. stwierdzil ze jestem patologiczna i to ja powinnam sie psychicznie leczyc bo potrzebuje duzo przytulania czulosci i sexu... moj maz kiedy seksownie sie ubralam dla niego kazal mi isc sie przebrac bo sasiedzi zobacza. A sex trwal 10 min. Jak plakalam i mowilam ze zle sie z tym czuje to stwierdzil ze to moj problem. Mowil ze jestem gruba wazw 56 kg a mam wzrostu 172.. czy jestem gruba ? Czy to jest normalne ??

Gosiu, w takim razie czemu się upierasz, że nie chcesz rozwodu? Rozwód i zamknięcie tego rozdziału jest najlepszym wyjściem z tej sytuacji. Nie ma po co wracać do miejsc, w których komuś jest źle, nie ma po co o tym myśleć przez następne pół życia. Po prostu to nie był facet dla Ciebie. A Ty nie byłaś dla niego. Tu w ogóle nie ma znaczenia, co robiła teściowa. Pomyłki się zdarzają - odpuść, nie próbuj nawiązać z mężem kontaktu, bo i nie ma po co, zajmij się sobą. Przede wszystkim po to, żebyś nie władowała się w następny taki związek.

36

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
GMM24 napisał/a:

To nie jest to ze jej nienawidze.. bo gdyby potrzebowala pomocy to jej pomoge. Ale mam ogromny zal ze nie dala nam nawet szansy sprobowac zyc bez niej. Decydowac o naszym zyciu bez niej. Kazda decyzja musiala byc poparta jej zgoda... nawet kupno 'mojego' domu ona musiala zaakceptowac.. i mam po prostu zal ze nie widzi jak sie wtraca w jego zycie i go tak naprawde niszczy. Bo gdyby sie nie wtracala to mysle ze byloby miedzy nami inaczej.

Twój żal do niej już niczego nie zmieni. Może można by było coś zrobić, zanim zdradziłaś męża - nie wiem, ale może by i była szansa na naprawę małżeństwa, gdybyście OBOJE chcieli. Nie chciałabym być złośliwa, ale Twoją winę też widzę, prawdopodobnie byłaś za młodziutka na taki poważny związek, nadmiernie emocjonalnie reagowałaś, za bardzo chciałaś mieć męża na własność (sądzę choćby po tym, że czepiałaś się o jego pracę...), za bardzo wszystko chciałaś ustawić "pod siebie" ("ja byłam najszczęśliwszym człowiekiem", "zapragnęłam dziecka"...), nawet nie starałaś się w jakikolwiek sposób wyciągnąć ręki do teściowej (afera z wyjazdem na pogrzeb - a komu to przeszkadza, że się nie znały? Na pogrzeb może przyjść każdy...). Teraz zresztą też tak reagujesz - ja chcę męża z powrotem, bo jest moim mężem - stąd mój wniosek, że tak jednak nie za wiele się nauczyłaś... Musisz przyjąć do wiadomości, że Twój mąż jest dorosłym człowiekiem i to on podejmuje decyzje, jak jego życie ma wyglądać. Jak chciał zapytać mamę o zdanie na temat domu, w którym będzie mieszkał, to miał do tego jak najzupełniej prawo. Jak chce iść na obiad do mamusi - to też może. Nie oczekuj, że teściowa nie będzie Ci tyłka obrabiać, skoro męża zdradziłaś - może i nie powinna, ale to jest naturalna reakcja każdej matki, zrobiłaś jej dziecku krzywdę - ale to nie znaczy, że to ona namawia go do rozwodu. A skoro zdradziłaś męża - to i nie oczekuj wybaczenia, on ma prawo Ci wybaczyć, ale wcale nie musi - i jak te poprzednie problemy może można było załatwić rozmową, staraniem, terapią, tak zdrady nie naprawisz i teściowa tu nie ma nic do tego.

A Wielokropek zadała bardzo dobre pytanie, zastanawiałam się, czy się w ogóle produkować, ale doszłam do wniosku, że można jednak przeczytasz i nie zacietrzewisz się, tylko zmusisz do myślenia...

Uwiez ze nasze zycie nie wygladalo tak jak to poukladalas przez moje wypowiedzi. Owszem moze i bylam za mloda dla niego ale robilam wszystko zeby byl szczesliwy. Moze i chcialam miec go dla siebie ale tylko dlatego ze od poczatku malzenstwa nigdy nie byl moj. Jak ja mialam problem to twierdzil ze to tylko moj problem a nie nasz a np moja tesciowa miala podobny problem i maz od razu polecial. To naprawde przykre czuc sie w malzenstwie niepotrzebnym i myslalam ze w koncu ktos zrozumie to co czuje. Zgodze sie z tym ze mozna bylo to zalatwic inaczej... i uwiez probowalam! Zrobilam wszystko.. ale sama powiedzialas to dorosly facet i do niczego go nie zmusze... myslisz wobec tego ze na terapie sie zgodzil? Absolutnie.. stwierdzil ze jestem patologiczna i to ja powinnam sie psychicznie leczyc bo potrzebuje duzo przytulania czulosci i sexu... moj maz kiedy seksownie sie ubralam dla niego kazal mi isc sie przebrac bo sasiedzi zobacza. A sex trwal 10 min. Jak plakalam i mowilam ze zle sie z tym czuje to stwierdzil ze to moj problem. Mowil ze jestem gruba wazw 56 kg a mam wzrostu 172.. czy jestem gruba ? Czy to jest normalne ??

A co do tesiowej kiedys moj maz poszedl sie napic z przyjacielem i po niego pojechalam. Wrocilismy do domu wszystko bylo okej a ja na drugi dzien rano szlam do pracy. O godzinie 7 wyszlam z domu a o 11 dzwoni tesciowa z pretensjami ze jak ja moglam go z domu wypuscic w takim stanie i krzyczy na mnie za to... odpowiedzialam ze ja jestem w pracy ze nie wiem jak sie czuje, ze jak czula alkohol to mogla mu powiedziec zeby poszedl do domu w koncu jest jego matka...
Wrocilam do domu o 15 a o 17 juz bylam z placzem u tesciowej i przepraszalam ze tak sie do niej zwrocilam.... bo oni sie miedzy soba dogadali a ja ta zla i niedobra. Czy uwazasz ze to jest normalne ?? Wytrzymalabys psychicznie??

37 Ostatnio edytowany przez MuseHudson (2018-06-23 20:30:44)

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:

To nie jest to ze jej nienawidze.. bo gdyby potrzebowala pomocy to jej pomoge. Ale mam ogromny zal ze nie dala nam nawet szansy sprobowac zyc bez niej. Decydowac o naszym zyciu bez niej. Kazda decyzja musiala byc poparta jej zgoda...

Ale Ty rozumiesz, że ona bez aprobaty Twoje męża by tak nie robiła? Do tanga trzeba dwojga i to nie jest tak, że Twój maż jest bezwolny. On takie zachowanie akceptował. Dlaczego? Może mu było tak wygodnie, może ma taki charakter, może nie czuł się dobrze w małżeństwie. Tego nie wiemy, nie musiało to mieć związku z Tobą. Nie traktuj zachowań teściowej jako samowolki którą ona sobie podstępem wypracowała. Gdyby Twój mąż chciał ukrócić takie zachowania mógłby to zrobić.
Z jakiś względów nie chciał i rozumiem, że czujesz się pokrzywdzona, bo wychodzi na to że bardziej chciał być w związku z mamą, a nie z Tobą.
Potraktuj to jako jego wadę i zaakceptuj, że on nie chce się tej wady pozbyć z jakiś tam swoich względów.
Nadal chcesz go takiego? Gdybyś miała dzisiaj poznać mężczyznę z którym spędzisz resztę swojego życia, to czy na liście cech poszukiwanych, byłoby: "woli mamę ode mnie"? Bo teraz właśnie to robisz, szukasz kontaktu z taką właśnie osobą.

A Twoi przyjaciele, rodzina? Też uważają że masz walczyć i biec do niego z powrotem?
Swoją drogą, jak się czujesz odkąd nie jesteście razem? Oprócz samotności, czy inne sfery życia są na plus czy na minus?

38

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:

(...) robilam wszystko zeby byl szczesliwy. Moze i chcialam miec go dla siebie ale tylko dlatego ze od poczatku malzenstwa nigdy nie byl moj. (...)
To naprawde przykre czuc sie w malzenstwie niepotrzebnym (...)

Zamiast komentarza:

Andrzej Wiśniewski napisał/a:

Jak długo człowiek szuka akceptacji, miłości, samooceny czy szacunku na zewnątrz, u innych - tak długo jest od nich uzależniony.


Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę.
Ktoś, kto nie wierzy, że można go kochać takiego, jaki jest, dąży do kontroli.
Władza jest substytutem miłości, ale nie pozwala tak jak ona ludziom rosnąć.


Wielu ludzi myśli, że kochać kogoś to być jak stacja benzynowa: jak brakuje paliwa, przyjeżdżam i uzupełniam braki. Humanistyczni psychologowie nazywają to miłością braku, gdzie drugi człowiek ma nam dać to, czego nie mamy.

39 Ostatnio edytowany przez GMM24 (2018-06-23 20:34:40)

Odp: Życie z jedynakiem...
santapietruszka napisał/a:
GMM24 napisał/a:

Uwiez ze nasze zycie nie wygladalo tak jak to poukladalas przez moje wypowiedzi. Owszem moze i bylam za mloda dla niego ale robilam wszystko zeby byl szczesliwy. Moze i chcialam miec go dla siebie ale tylko dlatego ze od poczatku malzenstwa nigdy nie byl moj. Jak ja mialam problem to twierdzil ze to tylko moj problem a nie nasz a np moja tesciowa miala podobny problem i maz od razu polecial. To naprawde przykre czuc sie w malzenstwie niepotrzebnym i myslalam ze w koncu ktos zrozumie to co czuje. Zgodze sie z tym ze mozna bylo to zalatwic inaczej... i uwiez probowalam! Zrobilam wszystko.. ale sama powiedzialas to dorosly facet i do niczego go nie zmusze... myslisz wobec tego ze na terapie sie zgodzil? Absolutnie.. stwierdzil ze jestem patologiczna i to ja powinnam sie psychicznie leczyc bo potrzebuje duzo przytulania czulosci i sexu... moj maz kiedy seksownie sie ubralam dla niego kazal mi isc sie przebrac bo sasiedzi zobacza. A sex trwal 10 min. Jak plakalam i mowilam ze zle sie z tym czuje to stwierdzil ze to moj problem. Mowil ze jestem gruba wazw 56 kg a mam wzrostu 172.. czy jestem gruba ? Czy to jest normalne ??

Gosiu, w takim razie czemu się upierasz, że nie chcesz rozwodu? Rozwód i zamknięcie tego rozdziału jest najlepszym wyjściem z tej sytuacji. Nie ma po co wracać do miejsc, w których komuś jest źle, nie ma po co o tym myśleć przez następne pół życia. Po prostu to nie był facet dla Ciebie. A Ty nie byłaś dla niego. Tu w ogóle nie ma znaczenia, co robiła teściowa. Pomyłki się zdarzają - odpuść, nie próbuj nawiązać z mężem kontaktu, bo i nie ma po co, zajmij się sobą. Przede wszystkim po to, żebyś nie władowała się w następny taki związek.

Masz racje. Zajelam sie soba, robie prawko na moto big_smile spelniam swoje marzenie.. !;) ale przychodza dni ze mysle o tej zdradzie i ze naprawde zaluje ze do tego dopuscilam ze
.. MOZE mozna byloby cos jeszcze... ale wiem ze nie mozna by bylo, bo od poczatku bylo bardzo zle sad i mam zal do siebie ze tak sie potoczylo moje zycie i nie daje sobie z tym rady.

40 Ostatnio edytowany przez MuseHudson (2018-06-23 20:39:25)

Odp: Życie z jedynakiem...

Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę.

Wiesz to jak on ją traktował mogło zaniżyć jej samoocenę i mimo że kiedyś była fajną babka teraz rzeczywiście może czuć w sobie potrzebę przejęcia kontroli.
W gruncie rzeczy ona wzięła ślub w wieku 19 lat z 31 latkiem, który był jej pierwszym chłopakiem. Na jakich doświadczeniach tak młoda osoba miałaby zbudować sobie realistyczny obraz miłości?
GMM24, co robiłaś po rozstaniu oprócz płakania nad rozlanym mlekiem? Bo wiesz jak cały czas stoisz w miejscu i nie ruszasz ze swoim życiem to może być ci ciężko w ogóle zobaczyć dlaczego ten związek Tobie nie służył wink

41

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:

Masz racje. Zajelam sie soba, robie prawko na moto big_smile spelniam swoje marzenie.. !;) ale przychodza dni ze mysle o tej zdradzie i ze naprawde zaluje ze do tego dopuscilam ze
.. MOZE mozna byloby cos jeszcze... ale wiem ze nie mozna by bylo, bo od poczatku bylo bardzo zle sad i mam zal do siebie ze tak sie potoczylo moje zycie i nie daje sobie z tym rady.

GMM24 napisał/a:

Hej wink jestem tu nowa. Mam na imie Małgosia i mieszkam w Katowicach.

tongue
Jeśli od początku było bardzo źle, to w ogóle nie ma o czym mówić. Rozumiem, że masz żal do siebie - aczkolwiek niepotrzebnie go masz - bo rozwód faktycznie jest uznawany ogólnie za porażkę - ale uwierz, nie zawsze tak jest. Czasem to po prostu krok na drodze do szczęśliwego życia.
Zdrada zdradą, nie pochwalam ani nie usprawiedliwiam. Ale jednak - gdybyś była szczęśliwa w małżeństwie, to w ogóle byś o innym facecie nie pomyślała. A powiedz - dlaczego w ogóle tak młodziutko wyszłaś za mąż, i to za o tyle starszego faceta, co Tobą kierowało?

42

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:
Wielokropek napisał/a:
GMM24 napisał/a:

Nie wiesz czy nie przypadla do gustu wiec zamiast oceniac z gory lepiej zapytaj.. (...)

Nie wiem? hmm
Skąd zatem Twa agresja wobec wypowiadających się?

To nie jest agresja. Naprawde wydaje ci sie.. to raczej ja odbieram niektore teksty jako agresje wobec mnie. A napisalam tu po to zeby ktoa w koncu mnie zrozumial i zebym zobaczyla ze ktos naprawde rozumie mnie..

Każdy tutaj ma jakieś swoje doświadczenia i każdy patrzy na Twoją sprawę z innej perspektywy. I to jest zaleta forum.
Rozumiemy Cię i współczujemy sytuacji, w której jesteś. Jednak sama do tej sytuacji doprowadzilas. Poklepanie Ciebie po plecach, przytakniecie,  że teściowa to potwór, a mąż do Ciebie wróci raczej Ci nie pomoże.
Jesteś młoda i na pewno jakos to poskladasz. Gorzej by było, gdyby było dziecko i dla niego ciągnelibyscie ten związek. Meczylibyście się we troje.

43

Odp: Życie z jedynakiem...

Przeczytałam Twój pierwszy post i mam jedno jedyne pytanie: dlaczego nie chcesz rozwodu???

Ja bym w takiej sytuacji już dawno go chciała...

44

Odp: Życie z jedynakiem...
MuseHudson napisał/a:
GMM24 napisał/a:

To nie jest to ze jej nienawidze.. bo gdyby potrzebowala pomocy to jej pomoge. Ale mam ogromny zal ze nie dala nam nawet szansy sprobowac zyc bez niej. Decydowac o naszym zyciu bez niej. Kazda decyzja musiala byc poparta jej zgoda...

Ale Ty rozumiesz, że ona bez aprobaty Twoje męża by tak nie robiła? Do tanga trzeba dwojga i to nie jest tak, że Twój maż jest bezwolny. On takie zachowanie akceptował. Dlaczego? Może mu było tak wygodnie, może ma taki charakter, może nie czuł się dobrze w małżeństwie. Tego nie wiemy, nie musiało to mieć związku z Tobą. Nie traktuj zachowań teściowej jako samowolki którą ona sobie podstępem wypracowała. Gdyby Twój mąż chciał ukrócić takie zachowania mógłby to zrobić.
Z jakiś względów nie chciał i rozumiem, że czujesz się pokrzywdzona, bo wychodzi na to że bardziej chciał być w związku z mamą, a nie z Tobą.
Potraktuj to jako jego wadę i zaakceptuj, że on nie chce się tej wady pozbyć z jakiś tam swoich względów.
Nadal chcesz go takiego? Gdybyś miała dzisiaj poznać mężczyznę z którym spędzisz resztę swojego życia, to czy na liście cech poszukiwanych, byłoby: "woli mamę ode mnie"? Bo teraz właśnie to robisz, szukasz kontaktu z taką właśnie osobą.

A Twoi przyjaciele, rodzina? Też uważają że masz walczyć i biec do niego z powrotem?
Swoją drogą, jak się czujesz odkąd nie jesteście razem? Oprócz samotności, czy inne sfery życia są na plus czy na minus?

Masz racje. Mu tak wygodnie bo ona przychodzi sprzatac prac gotowac a on moze robic co tylko chce. Nie raz nie dwa mial do mnie zal ze juz nie jezdzi 6 razy w roku na wakacje, ze ja kocham moze a on gory. Ale ja moglam sie poswiwcac dla niego a czemu on  nie mogl dla mnie? Bo nie chcial i to powiedzial mojemu bratu.. ze jestem ostatnia osoba ktorej bedzie sie tlumaczyl z czegokolwiek.
Moja rodzina ? Twierdzi ze oboje zapracowalismy sobie na to i zgadzam sie z tym. Ale mowia ze mam nie wracac. Przyjaciele dalej sa ze mna i mowia ze mam dac spokoj bo teraz jestem weselsza, spokojniejsza.. jak sie czuje ? Ogolnie zdecydowanie lepiej jestem szczesliwsza, spokojna ale ... wlasnie, ale czegos mi brakuje, ostatnio w pracy sie przewrocilam i bardzo potluklam i jak wrocilam do domu i zobaczylam jak BARDZO sie potluklam to sie poplakalam z tej samotnosci ze nie ma go a on mi powiedzial ze mam uwazac poglaskalby mnie po glowie, pomasowal, pokremowal siniaki.. i nie brakuje mi konkretnie GO ale kogos kto mnie kocha kto by mi to okazal...:(

45 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-06-23 20:53:13)

Odp: Życie z jedynakiem...
CatLady napisał/a:

Przeczytałam Twój pierwszy post i mam jedno jedyne pytanie: dlaczego nie chcesz rozwodu??? (...)

Odpowiedziała na to pytanie w poście nr 26.

GMM24 napisał/a:

Mysle ze to wlasnie z tej samotnosci.. bo byl jaki byl ale mimo wszystko zawsze BYL.. hmm a teraz budze sie sama, jezdze zalatwiam sama i boje sie ze kazdych innych bede porownywac do niego ..
Moze tez byc tak ze on byl moim 1 chlopakiem i zostal moim mezem i nie znam innego zycia jak tylko z nim i takiego jakie z nim prowadzilam...

I w ostatnio napisanym

(...) on mi powiedzial ze mam uwazac poglaskalby mnie po glowie, pomasowal, pokremowal siniaki.. i nie brakuje mi konkretnie GO ale kogos kto mnie kocha kto by mi to okazal...:(




GMM24, Twa lektura obowiązkowa: wątek "Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo"

46

Odp: Życie z jedynakiem...
MuseHudson napisał/a:

Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę.

Wiesz to jak on ją traktował mogło zaniżyć jej samoocenę i mimo że kiedyś była fajną babka teraz rzeczywiście może czuć w sobie potrzebę przejęcia kontroli.
W gruncie rzeczy ona wzięła ślub w wieku 19 lat z 31 latkiem, który był jej pierwszym chłopakiem. Na jakich doświadczeniach tak młoda osoba miałaby zbudować sobie realistyczny obraz miłości?
GMM24, co robiłaś po rozstaniu oprócz płakania nad rozlanym mlekiem? Bo wiesz jak cały czas stoisz w miejscu i nie ruszasz ze swoim życiem to może być ci ciężko w ogóle zobaczyć dlaczego ten związek Tobie nie służył wink

Robię prawo jazdy na motocykl bo zawsze chciałam go mieć! Chodzę do pracy, uprawiam sport, rozmawiam dużo z ludźmi, pracuje nad sobą. Staram się po prostu żyć dalej. Ale mam czasem mega dołujące dni, że MOŻE byłabym szczęśliwa a np. mój brat ostatnio powiedział że tak, a za pare lat byłabym w owiele gorszej sytuacji niż teraz.....

47

Odp: Życie z jedynakiem...
Lady Siggy napisał/a:
GMM24 napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

Nie wiem? hmm
Skąd zatem Twa agresja wobec wypowiadających się?

To nie jest agresja. Naprawde wydaje ci sie.. to raczej ja odbieram niektore teksty jako agresje wobec mnie. A napisalam tu po to zeby ktoa w koncu mnie zrozumial i zebym zobaczyla ze ktos naprawde rozumie mnie..

Każdy tutaj ma jakieś swoje doświadczenia i każdy patrzy na Twoją sprawę z innej perspektywy. I to jest zaleta forum.
Rozumiemy Cię i współczujemy sytuacji, w której jesteś. Jednak sama do tej sytuacji doprowadzilas. Poklepanie Ciebie po plecach, przytakniecie,  że teściowa to potwór, a mąż do Ciebie wróci raczej Ci nie pomoże.
Jesteś młoda i na pewno jakos to poskladasz. Gorzej by było, gdyby było dziecko i dla niego ciągnelibyscie ten związek. Meczylibyście się we troje.

Właśnie dlatego że każdy tu miał wiele przejść to postanowiłam opisać swoją historię bo bardzo cenie to że chcecie mi pomóc i że niekoniecznie mnie głaszczecie ale ZORUMIECIE. Bo są też osoby które odsunęły się ode mnie jak się dowiedziały że go zdradziłam.. bo twierdzą jak mogłam.. i przez to czuje sie jakbym tylko i wyłącznie winna byłam ja

48

Odp: Życie z jedynakiem...
Wielokropek napisał/a:
CatLady napisał/a:

Przeczytałam Twój pierwszy post i mam jedno jedyne pytanie: dlaczego nie chcesz rozwodu??? (...)

Odpowiedziała na to pytanie w poście nr 26.

GMM24 napisał/a:

Mysle ze to wlasnie z tej samotnosci.. bo byl jaki byl ale mimo wszystko zawsze BYL.. hmm a teraz budze sie sama, jezdze zalatwiam sama i boje sie ze kazdych innych bede porownywac do niego ..
Moze tez byc tak ze on byl moim 1 chlopakiem i zostal moim mezem i nie znam innego zycia jak tylko z nim i takiego jakie z nim prowadzilam...

I w ostatnio napisanym

(...) on mi powiedzial ze mam uwazac poglaskalby mnie po glowie, pomasowal, pokremowal siniaki.. i nie brakuje mi konkretnie GO ale kogos kto mnie kocha kto by mi to okazal...:(




GMM24, Twa lektura obowiązkowa: wątek "Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo"

okej ! smile dziękuję !

49 Ostatnio edytowany przez MuseHudson (2018-06-23 21:11:34)

Odp: Życie z jedynakiem...

Moja rodzina ? Twierdzi ze oboje zapracowalismy sobie na to i zgadzam sie z tym. Ale mowia ze mam nie wracac. Przyjaciele dalej sa ze mna i mowia ze mam dac spokoj bo teraz jestem weselsza, spokojniejsza.. jak sie czuje ? Ogolnie zdecydowanie lepiej jestem szczesliwsza, spokojna ale ... wlasnie, ale czegos mi brakuje, ostatnio w pracy sie przewrocilam i bardzo potluklam i jak wrocilam do domu i zobaczylam jak BARDZO sie potluklam to sie poplakalam z tej samotnosci ze nie ma go a on mi powiedzial ze mam uwazac poglaskalby mnie po glowie, pomasowal, pokremowal siniaki.. i nie brakuje mi konkretnie GO ale kogos kto mnie kocha kto by mi to okazal...:(

No to posłuchaj przyjaciół, rodziny i siebie samej(jesteś teraz spokojniejsza i szczęśliwsza i realizujesz soje marzenia) wink
Na pewno sobie kogoś nowego znajdziesz jak tylko zaczniesz szukać smile Pół roku to bardzo mało, niektórzy latami są sami i się nie załamują. Bo jak sama widzisz wcale nie tęsknisz za nim tylko za mężczyzną cool
Jak będzie szło topornie to zawsze można się zwrócić do psychologa, albo lepiej seksuologa i sobie to wszystko omówić. Ruszaj z życiem bo nie ma na co czekać smile

50 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-06-23 21:12:58)

Odp: Życie z jedynakiem...

I jeszcze jedno.
Namawiałaś męża na terapię. Skorzystaj ze swego pomysłu, poszukaj psychoterapeuty i rozpocznij własną psychoterapię.


MuseHudson napisał/a:

(...) Na pewno sobie kogoś nowego znajdziesz jak tylko zaczniesz szukać smile (...)

Skąd ta pewność? Niektórzy do śmierci, mimo poszukiwań, pozostają singlami.

(...) Jak będzie szło topornie to zawsze można się zwrócić do psychologa, albo lepiej seksuologa i sobie to wszystko omówić. (...)

Seksuolog nie pomoże w odbudowie (lub budowie) poczucia własnej wartości.

51 Ostatnio edytowany przez MuseHudson (2018-06-23 21:14:10)

Odp: Życie z jedynakiem...

Chyba seksuolog jest pomocniejszy w takich wypadkach, bo u niej wszystko gra z tego co mówi, no może oprócz samotności.
Seksolog pomaga również osobom które mają problemy z wchodzneim w nowe relacje, budowaniu trwałych związków. Swoją drogą można mieć podwójną specjalizacje i mieć obu w jednym wink

52

Odp: Życie z jedynakiem...
MuseHudson napisał/a:

(...) no może oprócz samotności.

No właśnie.

53 Ostatnio edytowany przez MuseHudson (2018-06-23 21:29:27)

Odp: Życie z jedynakiem...
Wielokropek napisał/a:

I jeszcze jedno.

MuseHudson napisał/a:

(...) Na pewno sobie kogoś nowego znajdziesz jak tylko zaczniesz szukać smile (...)

Skąd ta pewność? Niektórzy do śmierci, mimo poszukiwań, pozostają singlami.

Nawet Adolf Hitler swego czasu sobie znalazł dziewczynę, więc nie popadałabym w taki pesymizm wink
Ci "niektórzy" z reguły też tylko mówią, że poszukują big_smile ja mówię o faktycznym, aktywnym zaangażowaniu w nowe relacje i częstym chodzeniu na randki.

Seksuolog nie pomoże w odbudowie (lub budowie) poczucia własnej wartości.

Psychoterapeuta też nie zawsze bywa pomocny w takich razach wink
Nie sądzę też że psychoterapeuta jest pomocny w poszukiwaniu nowego chłopaka smile bo z tego co mówi autorka ona się ma dobrze, a pół roku samemu to naprawdę nie jest jeszcze patologia. No i kaska za każdą wizytę to nie w kij dmuchał(bo to raczej nie jest coś co możnaby podciągnąć pod NFZ) tongue

54

Odp: Życie z jedynakiem...
MuseHudson napisał/a:

(...) Psychoterapeuta też nie zawsze bywa pomocny w takich razach wink
Nie sądzę też że psychoterapeuta jest pomocny w poszukiwaniu nowego chłopaka smile

Przeczytałaś posty autorki i wyciągnęłaś takie wnioski?
Bez komentarza.

55 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-06-23 21:34:58)

Odp: Życie z jedynakiem...
MuseHudson napisał/a:

Nie sądzę też że psychoterapeuta jest pomocny w poszukiwaniu nowego chłopaka smile bo z tego co mówi autorka ona się ma dobrze, a pół roku samemu to naprawdę nie jest jeszcze patologia. No i kaska za każdą wizytę to nie w kij dmuchał(bo to raczej nie jest coś co możnaby podciągnąć pod NFZ) tongue

Przecież Autorka nie szuka nowego chłopaka, tylko ma problem z wyjściem z obecnej relacji... Może trochę się skup na tym, co czytasz...

56 Ostatnio edytowany przez MuseHudson (2018-06-23 21:40:57)

Odp: Życie z jedynakiem...

Masz racje. Zajelam sie soba, robie prawko na moto big_smile spelniam swoje marzenie.. !;)

jak sie czuje ? Ogolnie zdecydowanie lepiej jestem szczesliwsza, spokojna ale ... wlasnie, ale czegos mi brakuje, (...) nie brakuje mi konkretnie GO ale kogos kto mnie kocha kto by mi to okazal...:(

Autorka mówi że czuje się samotna i BRAKUJE JEJ KOGOŚ KTO BY JEJ  OKAZAŁ MIŁOŚĆ I ZAINTERESOWANIE JAK WRACA PO CAŁYM DNIU W PRACY DO PUSTEGO MIESZKANIA. Ale niekoniecznie byłego męża.
Jeśli brakuje nam kogoś kto by nam okazywał miłość(a mamy dobre relacje z rodziną i przyjaciółmi, bo autorka tez wspomina o tym że jakiś kontakt z nimi ma i dzieli się nawet ich opinią na temat całej sytuacji), a czujemy się szczęśliwe i spokojne to co innego mamy robić?

To był komentarz wink jeśli chciałeś go uniknąć trzeba było nie zamieszczać i się ugryźć w język tongue

57

Odp: Życie z jedynakiem...

Bardzo Wam dziekuje za pomoce slowa a przede wszystkom cieple ! Duzo mi to dalo do myslenia i teraz postatam sie to sobie poukladac.
Taki chlopak zarosil mnie tydzien temu na kolacje i zastanawiam sie czy pojsc? Nie mam rozwodu jeszcze... co myslicie? Nie pogorsze sytuacji ?

58

Odp: Życie z jedynakiem...

Nie znam się na prawie rozwodowym, ale chyba warto skonsultować się ze swoim prawnikiem czy nie pogorszy to Twojej sytuacji ALE w sądzie.

Sama decyduj big_smile kolacja na mieście fajna sprawa , na pewno lepsza niż płakanie że nie ma cię kto w domu przytulić tongue

59

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:

Taki chlopak zarosil mnie tydzien temu na kolacje i zastanawiam sie czy pojsc? Nie mam rozwodu jeszcze... co myslicie? Nie pogorsze sytuacji ?

Rozwodowej nie pogorszysz, ale zastanowiłabym się na Twoim miejscu nad ładowaniem w następną relację, dopóki nie przemyślałaś, nie przepracowałaś obecnego małżeństwa. Rozumiem, że czujesz się samotnie. Ale wybacz, te parę postów na forum to jeszcze nie jest dowód na to, że jesteś w stanie stworzyć następną. Kolacja - czemu nie, zawsze można, ale nie traktuj tego chłopaka jako plasterka na swoje rany...

60

Odp: Życie z jedynakiem...
MuseHudson napisał/a:

Nie znam się na prawie rozwodowym, ale chyba warto skonsultować się ze swoim prawnikiem czy nie pogorszy to Twojej sytuacji ALE w sądzie.

Sama decyduj big_smile kolacja na mieście fajna sprawa , na pewno lepsza niż płakanie że nie ma cię kto w domu przytulić tongue

Mam dosyc juz placzu.. nie chce sie zalamywac i jeszcze nie daj Boze zachorowac na cos, wystarczy mi juz blizn. Chce ruszyc do przodu i postatac sie zapomniec.
Macie jakies doswiadczenia z tym jak wybaczyc sobie ?

61

Odp: Życie z jedynakiem...
GMM24 napisał/a:

(...) jak wybaczyc sobie ?

Zbuduj/odbuduj swe poczucie wartości.

62

Odp: Życie z jedynakiem...
santapietruszka napisał/a:
GMM24 napisał/a:

Taki chlopak zarosil mnie tydzien temu na kolacje i zastanawiam sie czy pojsc? Nie mam rozwodu jeszcze... co myslicie? Nie pogorsze sytuacji ?

Rozwodowej nie pogorszysz, ale zastanowiłabym się na Twoim miejscu nad ładowaniem w następną relację, dopóki nie przemyślałaś, nie przepracowałaś obecnego małżeństwa. Rozumiem, że czujesz się samotnie. Ale wybacz, te parę postów na forum to jeszcze nie jest dowód na to, że jesteś w stanie stworzyć następną. Kolacja - czemu nie, zawsze można, ale nie traktuj tego chłopaka jako plasterka na swoje rany...

Wlasnie nie chce tez zeby ten chlopak pomyslal ze mogloby wyjsc cos z tego. Nie chce tez go zranic. Dlatego to chyba jednak nie jest dobry pomysl ..

63 Ostatnio edytowany przez MuseHudson (2018-06-23 21:57:59)

Odp: Życie z jedynakiem...

Kolacja na mieście to nie to samo co ładowanie się w relacje. Można pójść, dobrze się bawić a potem wrócić do sowich problemów i ich rozwiązywania.

Macie jakies doswiadczenia z tym jak wybaczyc sobie ?

Chodzi ci o żałobę po straconych możliwościach, okazjach które cię ominęły przez złe decyzje?

64

Odp: Życie z jedynakiem...
MuseHudson napisał/a:

Kolacja na mieście to nie to samo co ładowanie się w relacje. Można pójść, dobrze się bawić a potem wrócić do sowich problemów i ich rozwiązywania.

Można. To samo napisałam. Warunek - obie strony wiedzą, o co chodzi i że jedzą tylko kolację.

65

Odp: Życie z jedynakiem...

To fakt, nie przeczytałam bo chyba dodawałam post w tym czasie co Twój się pojawił wink

Posty [ 1 do 65 z 72 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Życie z jedynakiem...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024