Witam was, po spędzeniu czasu na szukaniu odpowiedzi w internecie postanowiłem w końcu spytać na jakimś forum. Do rzeczy, jestem z dziewczyną około roku a znamy się około 1.5 roku. Ja mam 18 lat, jestem ateistą, osobą która niedawno zdeklarowała się co do wiary, osobą która zmieniła swoje życie poprzez wiarę w siebie, realizowanie celów, po prostu zacząłem żyć i zdobywać co chcę i to mi się udaje. Ona 19 lat, wierząca, bardzo dobrze ucząca się, lecz trochę negowała to, że jak to przez myśli itp. może się coś zmienić. Podejście podejściem ale układało się, umieliśmy się dogadać mimo tego, że inna wiara była problemem ale daliśmy radę. Wszystko było okej, spotkania, deklaracje, wyjazdy itp. tylko od zawsze towarzyszyły jej wyrzuty sumienia, tzn. po jakimś ocieraniu się itp. była pewna, że to nie jest tło religijne więc nie zagłębialiśmy się w to i było cicho o wyrzutach. Wiadomo jak to w związku, wszystko idzie do przodu i po pewnym koncercie spróbowaliśmy coś nowego (oczywiście nic na siłę i wszystko za zgodą obu stron). Nie był to seks. Po pewnym czasie zaczęło się psuć, znów przyszedł temat o wyrzutach, że się źle czuje z tego powodu. Tylko jest to na tyle dziwne, że ona chce to robić, czuje do tego pociąg ale kilka dni po tym napadają ją wyrzuty i myśli, że w tym czasie można było robić coś innego i takie inne. Mówi, że wszystko jest idealne ale to jest problemem, problemem przez który aktualnie nasz status związku ,,to skomplikowane''. Sama nie wie czego chce, najpierw mówi, że chce mojego szczęścia i przez to zrywa żebym był szczęśliwy z kimś innym bo nie da rady ogarnąć tego ,,problemu'', a np. sytuacja z dwóch dni wcześniej, pojechaliśmy znów na koncert bo mieliśmy go w planach już wcześniej, więc pojechała ze mną żeby chociaż trochę poprawić mi humor bo wiadomo, że nie byłem zachwycony, że to wszystko się nagle ma skończyć. Było idealnie, rozmowy, śmiechy. Jak byliśmy razem i było to pewne to planowaliśmy wspaniałe wakacje, a jak właśnie na tym koncercie przedstawiłem jej moje plany po ,,zerwaniu'' którymi była praca 2 miesiące to rozmowa na kilka chwil ucichła. Tylko to jeszcze nic, żartowaliśmy o piciu, że fajnie by było się napić aż w końcu padła z jej strony propozycja żebym został u niej na noc, więc wstąpiliśmy po alkohol i wróciliśmy do domu. Wcale nie rozmawialiśmy o związku, zaczęliśmy oglądać film i pić. No i zaczęła się intymna bomba, rzucanie się na siebie i całowanie i wiele więcej niż zwykle, w czasie tego z dwa razy płakała i prosiła żebym jej wybaczył i że mnie kocha, i tak czas przeleciał do chyba 6 rano. Pół następnego dnia było okej, po prostu rozmawialiśmy, żartowaliśmy ale w końcu spytałem co z nami jest, zaczęliśmy rozmawiać tzn. głównie ja tłumaczyłem jej, że wszystko da się zrobić a ona jak zwykle negatywne nastawienie, że tego się nie da zmienić, doszła znów do przeprosin i do tego czy jej wybaczę no i okej, myślałem, że jest ok, wybaczyłem bo widziałem, że jest w tym zagubiona ale jakiś czas później zapytałem jeszcze raz dla pewności czy ona tego chce no i od tego czasu nie otrzymałem odpowiedzi, tylko łzy. Mówi, że mnie kocha, że ciągnie ją do mnie tylko nie wierzy w to, że można pokonać coś takiego jak wyrzuty... I dlatego uważa, że lepiej będzie jak zerwiemy bo będę tylko cierpiał, a ja chcę jej pomóc bo nie wierzę, że nastawieniem, czynem i wiarą nie da się tego zrobić, dodatkowo wspierałbym ją ja i jej wiara w boga. Po nocowaniu u niej postanowiłem, że dam jej po prostu trochę na zastanowienie się, tylko nie wiem co mam robić i czy robię dobrze. Proszę o jakąkolwiek pomoc, z góry dziękuję za przeczytanie
Dobrze zrobiłeś dając jej czas. Jak widać musi sobie przemyśleć i poukładać wszystko. Po paru dniach odezwij sie i spotkacie na rozmowę - ale tylko wtedy jak będzie już wiedzialamczego chce.
Znam małżeństwo w którym mąż jest ateista a zona chrześcijanka . Maja nawet syna, zona chodzi z nim do kościoła mąż oczywoscie nie . Zgodził się na chrzest bo wie jakie ważne to było dla jego żony a to co będzie później z wiara dziecka zdecyduje on sam. Te dwie wiary można położyć . Nie jest to muzułmanizm i katolik . W codziennych rozmowac spędzaniu czasu nie ma wiary są tylko 2 ludzi . I ona musi to zrozumieć ze nie różnisz się niczym oprócz tego ze nie chodzisz do kościoła. Bo to czy wierzysz czy nie nie ma znaczenia na to jakim człowiekiem jesteś. Przecież to ze nie wierzysz nie sprawiła ze nie szanujesz ludzi itp wiec ja tu nie widzę problemu. Jeśli chodzi o jej wyrzuty rozumiem ze ona ma wyrzuty ze to zrobiła czyli tak jak mówi jej wiara seks po ślubie, a nie ma wyrzutów ze zrobiła to z tobą bo jesteś innej wiary. Jeśli tka ważne jest dla niej a h seks był po ślubie możesz powiedzieć ze poczekasz bo zależy ci na niej nie na seksie. Jeśli zmieni zdanie to będziesz bo ja kochasz. Może spróbuj wytłumaczyć ze całowanie i macanie to nic złego bo nie robicie tego z pierwszym lepszy a jestescie sobie wierni to jest ważne . Jej ciało chce a wiara nie pozwala . No jestescie w takim wieku ze popęd jest czyms normalnym i nie powinna tego hamować a może spotkanie u psychologa pozwoli jej uporać się z wyrzutami i tym żeby nie myśleć o Bogu bo bóg się nie pogniewa na nia jeśli to zrobi. Najważniejsze dla Boga jest to ze w niego wierzy mogli się chodzi do kościoła jest dobrym milosierbym człowiekiem. Nie jest złym człowiekiem przez to ze będzie uprawiać seksu bo będziesz to tylko ty
Dla katolika uprawianie seksu przed ślubem jest grzechem. Zasady są jasne, jeśli deklaruje się jako wierząca, a jednocześnie traktuje to poważnie, to wyrzuty sumienia nie znikną. Mówienie, że Bóg się nie pogniewa, to wybacz, ale dla oddanego wierze katolika (a na to wygląda), brzmi jak kpina.