Cześć, forumowicze!
Potrzebuję Waszej opinii wg własnej perspektywy. Ten post jest o moim partnerze, z którym jestem w stałym związku. Otóż, jestem ogarniętą osobą - według mnie - więc przyjmuję wszelkie krytyki. Staram się zrozumieć i wyjaśnić sobie, żebym nie chodziła załamana. Chcę jakoś funkcjonować.
Partner wie, ale niesporo, tak myślę, o moim pewnym problemie. On po prostu widzi inaczej.
Mój partner ma siostrę, z którą ma najlepsze relacje. Ja doskonale rozumiem, że on ją kocha inaczej, ale czuję się zepchnięta na drugi plan. Mieszkamy razem, słyszę ciągle jej imię. To samo, gdy mieszkali razem, to cały czas ze sobą rozmawiali. Ja musiałam nudzić się.
Nie mam żadnej pretensji do tego, że śpią razem w jednym pokoju, rozbierają się - rozumiem to bez problemu, bo sama mam rodzeństwo. Tylko to, że on sprawia, że ja czuję się całkowicie niepotrzebna - gdy zaczynam dany temat, to on prosi o chwilę i rozmawia z nią o tym samym temacie i to za każdym razem. Czuję się smutno, ponieważ nie mogę z nim porozmawiać i poznać jego poglądów oraz ciekawostek. W dodatku, kiedy mamy spięte chwile, porównuje mnie do swojej siostry, mówiąc "Spójrz na to, jak ona blokuje każdego faceta, który chce ją poznać, na fejsie", "Ubiera się przyzwoicie, a Tobie zachciało się nosić krótkich bluzeczek/bluzeczek z głębokim dekoltem?" i tak podobne, wszystko, co jest najgorsze. Dodam, że jego siostra bardzo potrzebuje mężczyzny w swoim życiu - kończy 23 latek w tym roku - ale on nie pozwala. Każe pierw pogadać z nim jako pierwszy, a następnie decyduje. To miłe, że on sprawdza, czy mężczyzna będzie dobry dla swojej siostry i martwi się o nią, ale próbowałam mu wyjaśnić, że ona musi uczyć się życia - jest kompletnie wycofana, boi się wychodzić na miasto (jego matka nie pozwala) i jeśli nie nauczy się tego, nie będzie wiedziała, co jest dobre dla niej, a co nie oraz jak sobie radzić "profesjonalnie", że tak ujmę.
Chcę dodać, że gdy rozmawiałam z mamą lub ojczymem - miał do mnie pretensje, że musiał czekać na mnie. Byłam zaskoczona, a to się stało dwa razy czy trzy, a u mnie to nie zliczę na dwóch dłoniach.
Byłoby mi miło niesamowicie, gdyby wypowiadały się tutaj osoby, które mają duży bagaż doświadczeń, ponieważ uwielbiam uczyć się życia dzięki nim. Nie chcę być zazdrosna o jego siostrę, bo to dość głupie wyjaśnienie - przecież to rodzina. Wiadome. Chcę tylko po prostu wiedzieć, dlaczego tak jest i jak mogę uniknąć tych przykrych uczuć, które sprawiają, że mam niepoważne plany w życiu.
I bardzo dziękuję za przeczytanie tego "wypracowania"!
EDIT: Zapomniałam dodać kilka zdań, dzięki którym ten post mógłby być bardziej zrozumiały. On bardzo kocha swoich rodziców, ale to jego siostra jest na pierwszym miejscu. Jego rodzice wraz ze mną jesteśmy po jej miejscu.