Mam ogromny wyrzut i mega zle się z tym czuję.
Omalże nie zdradziłam swojego narzeczonego, wczoraj moj znajomy -uważałam że dobry kolega miał u mnie przenocować- nieraz mu pomagałam i po prostu tylko spał i tyle, z czasem granice zaczęły się przesuwać, wczoraj całował mnie w usta, zdjął stanik i zaczął piescic moje sutki. Wiem - moja wina ze pozwoliłam , poniosło mnie, zahamowałam się dopiero gdy chciał ściągnąć mi spodenki i majtki, odepchnęłam go.
przepraszał, obiecał ze to sie nie powtórzy. Powiedziałam o tym narzeczonemu ale w wersji łagodnej aby oszczędzić mu bolu, powiedziałam, ze całował mnie po piersiach , jestz ły na niego, na mnie nie.ale dajemy mu jeszcze jedna szansę.
Czy ja jestem jeszcze coś warta? czy cos soba reprezentuje? uwazam ze to nie do konca zdrada bo nie bylo seksu, ale w pewnym sensie była. Co ja powinnam teraz zropbic? jak życ?
Po tym wszystkim zdalam sobie sprawe ze ja kocham tylko narezczonego, nie chce tak nigdy ! przez 3 lata zawsze bylam mu wierna, coś mi odbiło , błagam napiszcie cos
To była zdrada.
Zdrada nie zaczyna się wtedy, kiedy obcy penis ląduje w Tobie. Albo kiedy dajesz sobie ściągać majtki. Zdrada jest, kiedy angażujesz się emocjonalnie w relację z kimś innym, a Ty się zaangażowałaś.
Jedyne co możesz zrobić to zerwać kontakt ze znajomym. Albo zerwać z narzeczonym, czego i tak nie zrobisz.
To była zdrada.
Zdrada nie zaczyna się wtedy, kiedy obcy penis ląduje w Tobie. Albo kiedy dajesz sobie ściągać majtki. Zdrada jest, kiedy angażujesz się emocjonalnie w relację z kimś innym, a Ty się zaangażowałaś.
Jedyne co możesz zrobić to zerwać kontakt ze znajomym. Albo zerwać z narzeczonym, czego i tak nie zrobisz.
zdrada jest wtedy gdy osoby sie tak umowia
4 2018-05-21 13:32:45 Ostatnio edytowany przez Excop (2018-05-21 13:36:14)
Mam ogromny wyrzut i mega zle się z tym czuję.
Omalże nie zdradziłam swojego narzeczonego, wczoraj moj znajomy -uważałam że dobry kolega miał u mnie przenocować- nieraz mu pomagałam i po prostu tylko spał i tyle, z czasem granice zaczęły się przesuwać, wczoraj całował mnie w usta, zdjął stanik i zaczął piescic moje sutki. Wiem - moja wina ze pozwoliłam , poniosło mnie, zahamowałam się dopiero gdy chciał ściągnąć mi spodenki i majtki, odepchnęłam go.
przepraszał, obiecał ze to sie nie powtórzy. Powiedziałam o tym narzeczonemu ale w wersji łagodnej aby oszczędzić mu bolu, powiedziałam, ze całował mnie po piersiach , jestz ły na niego, na mnie nie.ale dajemy mu jeszcze jedna szansę.
Czy ja jestem jeszcze coś warta? czy cos soba reprezentuje? uwazam ze to nie do konca zdrada bo nie bylo seksu, ale w pewnym sensie była. Co ja powinnam teraz zropbic? jak życ?
Po tym wszystkim zdalam sobie sprawe ze ja kocham tylko narezczonego, nie chce tak nigdy ! przez 3 lata zawsze bylam mu wierna, coś mi odbiło , błagam napiszcie cos
Napisałaś: "mój znajomy" itd.
Czy narzeczony wiedział wcześniej o jego nocowaniu u Ciebie, bo to nie był pierwszy raz był przecież, że "tylko spał"?
"Przesuwanie granic" odbywało się niestety, za Twoim przyzwoleniem. Opamiętałaś się w momencie, gdy gość zachęcony Twoją uległością, pozwolił sobie na próbę pójścia "na całość" i do pewnego momentu, nieźle mu szło.
Zdradziłaś? Moim zdaniem, tak. Nie piszesz o tym, ale u podstaw Twojej bierności wobec umizgów "znajomego" było coś, co kazało Ci pozwalać na podchody zmierzające wiadomo, do czego.
Zapytam jeszcze: Co to znaczy, że "dajemy mu jeszcze jedną szansę"?
Na co? By dokończył?
V, niby tak, ciekawe co powiedziałby facet Autorki na to
Mam ogromny wyrzut i mega zle się z tym czuję.
Omalże nie zdradziłam swojego narzeczonego, wczoraj moj znajomy -uważałam że dobry kolega miał u mnie przenocować- nieraz mu pomagałam i po prostu tylko spał i tyle, z czasem granice zaczęły się przesuwać, wczoraj całował mnie w usta, zdjął stanik i zaczął piescic moje sutki. Wiem - moja wina ze pozwoliłam , poniosło mnie, zahamowałam się dopiero gdy chciał ściągnąć mi spodenki i majtki, odepchnęłam go.
przepraszał, obiecał ze to sie nie powtórzy. Powiedziałam o tym narzeczonemu ale w wersji łagodnej aby oszczędzić mu bolu, powiedziałam, ze całował mnie po piersiach , jestz ły na niego, na mnie nie.ale dajemy mu jeszcze jedna szansę.
Czy ja jestem jeszcze coś warta? czy cos soba reprezentuje? uwazam ze to nie do konca zdrada bo nie bylo seksu, ale w pewnym sensie była. Co ja powinnam teraz zropbic? jak życ?
Po tym wszystkim zdalam sobie sprawe ze ja kocham tylko narezczonego, nie chce tak nigdy ! przez 3 lata zawsze bylam mu wierna, coś mi odbiło , błagam napiszcie cos
Wczoraj była ta sytuacja, a Ty już zdążyłaś wszystko ze swoim narzeczonym omówić i on w swej wspaniałomyślności nie jest zły na Ciebie, tylko na niego, plus "ale dajemy mu jeszcze jedną szansę". Rozumiem, że na upojną noc Trol jak nic, więc nie ma co się wysilać w tym wątku.
Zdrada jest wtedy kiedy osoby się tak umówią. Narzeczony autorki nie uznał tego za zdradę więc zdrada to nie jest. Autorka jest zaangażowana emocjonalnie ale w kolezenstwo a nie w związek ze znajomym który popiescil jej cycuszki. Więc tematu w ogóle nie powinno być hi hi