Cześć!
Mam taką sytuację - znamy się z pewną dziewczyną kilka lat - gdy mnie poznała - spodobałem się jej - i ogólnie starała się ze mną związać - spotykaliśmy się parę razy - doszło do jakiś zbliżeń - ale ogólnie ja nie chciałem się wiązać.
Przez lata nasza znajomość wyglądała tak że ja nigdy od niej nic nie chciałem - ale ona nie zerwała kontaktu - co jakiś czas spotykaliśmy się - i w czasie tych spotkań dochodziło do pieszczot itp. On miała w tym czasie innych facetów.
Zawsze powtarzała, że jestem w jej typie bardzo jej się podobam itp... Żartowała, że muszę jej kupić pierścionek
Złożyło się tak, że zbliżyliśmy się do siebie po jej ostatnim rozstaniu - mi nadal nie zależało - ale chciałem jej pomóc w trudnych chwilach. No i tak od dnia do dnia od tygodnia do tygodnia - zacząłem coś do niej czuć. Sam się zdziwiłem ale jak widać miłość jest ślepa.
Ale zanim ja zauważyłem, że coś do niej czuję - zakręcił się koło niej facet - spoko gość - ułożony itp. Ona z nim teraz jest - mówi jedynie, że nie jest w jej typie - ale jak już się z nim zaczęła spotykać - to pojechaliśmy jeszcze parę razy sami na jakieś zakupy i ogólnie było tak że ona zaczęła mi prawić komplementy - facetowi!! że jestem piękny (sic!) i w ogóle... (jak takie coś można facetowi powiedzieć), ja podczas jazdy złapałem ja za udo i tak jechaliśmy sobie;]
Postanowiłem jej powiedzieć że zaczynam do niej coś czuć - zabrałem ja na spacer i powiedziałem ze coś czuję, ale wiem że ona jest szczęśliwa w związku teraz i nie chcę jej tego psuć. Myślałem, że ona ogólnie mnie zleje itp - ale się rozpłakała i powiedziała ze ja nie wiem co ona czuje itp. Powiedziałem ze chce zerwać z nią kontakt, bo mi jest ciężko - no i przestaliśmy pisać i się spotykać.
Mi jest trochę ciężko - ale sądzę ze to jedynie takie majowe zauroczenie:) i mi przejdzie...
Interesuje mnie - co sądzicie o tej relacji i jak Wy kobiety myślicie - co Ona myśli - z punktu widzenia kobiety.
Dodam, że jesteśmy koło 30 oboje:)
Pozdrawiam!