Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 84 ]

Temat: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Witam.
Potrzebuje waszej oceny, bo tylko tak mogę zobaczyć swoje życie patrząc z boku oczami kobiety.....

Otóż:
Mam żonę, dwójkę dzieci i "w miarę" poukładane życie, co prawda z dużymi kompromisami (o nich dalej) ale to zawsze coś co znam i co funkcjonuje. Jestem atrakcyjnym facetem, który zawsze potrafił czuć kobiety i ich potrzeby (co nierzadko musiałem poskromić). Nie wchodząc w szczegóły ożeniłem się z kobietą totalnie nie z "mojej bajki". Dziś wiem, że potrzeba rozwinięcia swojej rycerskości i baku wtrącania się w moje działanie była tym co w niej potrzebowałem jako "nieopierzony gówniarz" i co pozwoliło mi na przepracowanie wszystkich dolegliwości z toksycznego rodzinnego domu i innych zachowań z dzieciństwa, a jej fizyczna atrakcyjność i powodzenie doprawiło jeszcze tą potrawę. Udało się mimo ogromnych różnic (także w libido) stworzyć własny świat, w którym schowałem niektóre swoje cechy, okiełznałem potrzeby itp. Fakt braku współżycia przed ślubem i braku innych seksualnych doświadczeń z innymi kobietami na pewno pomogły - to miała być tylko Ta jedyna.
Często miałem prowokacyjne zachowania koleżanek, ale nigdy nie dopuszczałem za blisko żadnej kobiety do siebie.
Niestety życie chciał inaczej.
Poznałem koleżankę, z którą połączył mnie biznes, przy której nie czułem żadnego zagrożenia.... Ona też miała życie poukładane, mądra inteligentna, wiedziała jakie mam podejście...To spowodowało, że oboje potrafiliśmy się otworzyć bez skrępowania. Staliśmy się dla siebie prawdziwymi przyjaciółmi.
Od razu wyczułem, jakie popełnia błędy względem swojego męża, które odbijają się jej czkawką, gdyż jej Facet to totalny "Emocjonalny OGR" więc postanowiłem jej pomóc jako przyjaciel i dałem rzeczowe wskazówki - zaczęło pomagać. Niestety okazało się przy tym, że i ja mam jeszcze niepozamykane rozdziały osobowości i to dzięki niej zacząłem je naprawiać. A ponieważ emocjonalnie i duchowo bardzo do siebie jesteśmy podobni to zaczęliśmy dawać Siebie Sobie coraz więcej....
Z małymi i większymi przerwami mieliśmy ze Soba kontakt. Aż w końcu zacząłem zauważać w niej kobietę, której szukałem całe Swoje życie...Zrozumiałem, że ją kocham. Ona dokładnie to czuła, chodź Nigdy nie powiedziała mi, że podziela też to uczucie to czuje, że nie jest to jednostronne. Zresztą to Ona zainicjowała abym odkrył karty. Próbowaliśmy dla dobra i ochrony rodzin zerwać ze Soba kontakt - niestety nie dajemy rady. Nie poszedłem na całość mimo iż były sprzyjające okazje, bo nie wyobrażam sobie że mógłbym ją wykorzystać, muszę najpierw wiedzieć, że to nie o seks tu chodzi, zbyt duża odpowiedzialność mną targa, chodź nie ukrywam, że to jak tortury czuć zapach jej skóry i pożerać ją całą męskim wzrokiem.
Wiem, że tkwi w toksycznym związku, wiem że nie chce mieć rozpadu mojej rodziny na swoich rękach, wiem że dobro dzieci stawia ponad wszystko i to powoduje u niej zahamowania. Niestety poprzez to co do Niej czuje nie jestem w stanie wejść w jej serce i zobaczyć co tam tkwi naprawdę. Dlatego potrzebuje chłodnej Waszej oceny.
Potrafi pokazać pazur, nie odbierać tel, spóźniać się na spotkanie ale kiedy nie zadzwonię długo nie muszę czekać na odzew. Wiem też, że przyjaciółki (nie ma co się dziwić) próbują jej pokazać, jak bardzo nie ma sensu kontynuowanie tej znajomości, wiem też w jakim zlym świetle mnie jej pokazują zresztą tak samo mam i ja, ale Ktoś, kto nigdy nie poczuł tej dziwnej energii, która łączy kochających się osób nie ma pojęcia jaka to jest moc.
Jestem totalnie rozdarty. Wstyd się przyznać, ale nie ma ceny której bym nie zapłacił by być przy Niej. Zrozumiałem jaki błąd popełniłem mając dziescia lat i wybierając Swoją drogę życiową, teraz dopiero rozumiem Swoje potrzeby i to czego nie chce w życiu. Niech nikt nie ocenia takiej postawy, jak nie stanął przy takim problemie, chyba że wrażliwość jego jest rodem z Kiepskich. Oczywiście mogę udawać, że kocham żonę i grać tą grę do końca spektaklu, ale czy to rzeczywiście będzie fair?
Próbuje wmówić sobie, że to gra, że to jej manipulacja tym bardziej, że Ona nie ciśnie na spotkanie tak jak ja obecnie, bo wtedy łatwiej będzie mi się uporać z tym uczuciem  ale coś mnie przed tym blokuje. Nie odpowiada na zaczepki o stan jej serca, ale to co widzę w jej oczach kiedy jesteśmy razem....dzień z Nią mija Nam jak 5min.
Co Wy kobiety myślicie?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Och proszę Cię.
Myślisz, że Ty jesteś pierwszy, który ma w małżeństwie monotonię i nagle coś, co jest poza okazało sie bardziej atrakcyjne?

Jeżeli kochasz żonę, to odetnij się od tej dziewczyny.
Jeżeli kochasz dziewczynę, rozwiedź się z żoną. Bo skoro żony nie kochasz, to po co macie być razem? W ten sposób dasz jej szansę na to, żeby ktoś ją pokochał.
Ale z tego co widzę, to jesteś typowym zdradzaczem, który się albo nie rozwiedzie wcale w myśl dobra dzieci, albo nie rozwiedzie się dopóki kącik u kochanki nie będzie w 100% pewny.

3 Ostatnio edytowany przez dozbioru (2018-05-16 18:14:45)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
Lady Loka napisał/a:

Och proszę Cię.
Myślisz, że Ty jesteś pierwszy, który ma w małżeństwie monotonię i nagle coś, co jest poza okazało sie bardziej atrakcyjne?

Jeżeli kochasz żonę, to odetnij się od tej dziewczyny.
Jeżeli kochasz dziewczynę, rozwiedź się z żoną. Bo skoro żony nie kochasz, to po co macie być razem? W ten sposób dasz jej szansę na to, żeby ktoś ją pokochał.
Ale z tego co widzę, to jesteś typowym zdradzaczem, który się albo nie rozwiedzie wcale w myśl dobra dzieci, albo nie rozwiedzie się dopóki kącik u kochanki nie będzie w 100% pewny.

Typowa odpowiedź, jakiej mogłem się spodziewać (ale nie o takie mi chodzi - szukam czegoś głębszego).

Otóż gdybyś miała rację to już dawno zerwałbym ten owoc (i nie tylko ten dzisiejszy, który teraz mi zawrócił w głowie) bo na nudę i monotonie nie narzekam ponad 10lat a okazji miałem sporo i na dużo atrakcyjniejsze emocje mogłem liczyć niż te do których przywykłem - uwierz mi na słowo
Zawsze potrafiłem to chować i kontrolować, i dlatego też żona jest pewna, że co by nie było to i tak ja zostanę.

Co do dzieci - sam pochodzę z rozbitego domu, więc wiem ile to kosztuje dzieci i jaką cenę One zapłacą. Dlatego też taki "koniec świata" mogę zrobić tylko w jednym przypadku tj. dla prawdziwej miłości i w przygotowanym czasie (chodź nigdy nie ma go odpowiedniego - to kwestia większego i mniejszego zła).
Teraz rozumiem jak ryzykowne jest wybierając partnera życiowego kiedy hormony grają pierwsze skrzypce, a bagaż Naszych doświadczeń równy jest ZERO.

Uprzedzę fakt  - wydaje mi się, że do wczoraj nie widziałem problemu, atrakcyjności w nowym, monotonności itd. dopiero kiedy coś zaczęło się dziać w środku.
Dlatego też proszę nie chcę morałów od ludzi, którzy takie historie znają z filmów i książek... nie macie zielonego pojęcia co to za siła.

I na koniec: Jeśli kochałbym żonę, to czy potrafiłaby to zepsuć atrakcyjność nowej? Wątpię. Poza tym nawet jak już kochamy, ale nie pielęgnujemy tego uczucia, Ono umiera, nawet jeżeli jedna strona próbuje kochać za dwoje.

4

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Jasne. Ty wiesz lepiej, bo Ciebie trafił grom z jasnego nieba.

Wiesz, prawda jest taka, że będąc w związku MOŻESZ się zakochać w innej. Jasne, że możesz. To jest normalne i naturalne.

Ale to już Twój wybór co z tym zrobisz. Mam wrażenie, że Ty już decyzję masz podjętą i szukasz usprawiedliwienia dla siebie, a jednocześnie chcesz pozostać czysty w oczach swoich i świata i dlatego jeszcze nie poszedłeś z nią do łóżka smile
zdrada już jest, emocjonalna.

A dzieciom o wiele lepiej jest z jednym rodzicem niż z dwojgiem, kiedy któreś oszukuje.

Jeżeli uważasz, że to jest prawdziwa miłość - rozwiedź się z żoną. Żona już jest poszkodowana, bo Ty już emocjonalnie jesteś z inną, a nie z nią. Jeżeli to jest prawdziwa miłość to doceni i będziecie żyć długo i szczęśliwie. Tak czy inaczej Twoja żona zasługuje na to, żeby też trafić na prawdziwą miłość.

5

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Prawda jest taka, ze zafiksowałeś się na punkcie koleżanki bo to coś nowego i innego niż żona. To absolutnie normalne zjawisko, zawsze nowe i inne jest lepsze niż stare i rutynowe. Ale wcale nie oznacza to, że cokolwiek może z tego wyjść. Ja obstawiam że Ty będziesz z czasem nakręcał się coraz bardziej a ona nigdy nie odejdzie od męża bo nie będzie zdecydowana. Zniszczysz swoją rodzinę nie dostając nic w zamian.

6

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Z tym się zgodzę.
Mało tego emocjonalna zdrada jest b. bolesna i niebezpieczna niż ta fizyczna bo dotyka nasz całych.

Ja to wszystko już dawno wiem. Nie potrzebuje być usprawiedliwiony przed światem.

Nie zrozumiałaś co napisałem i o co pytam.

Nie poszedłem do łóżka żeby mieć usprawiedliwienie, tylko żeby móc to przezwyciężyć, wiem jakie tam będą emocje, bo doświadczam ich namiastkę przy zwykłym kontakcie, więc obraz całkowicie będę miał zniekształcony.
A pyt. o co inne?
Masz rację ja już postanowiłem, ale tylko w przypadku obustronnego uczucia, w przeciwnym przypadku zagłuszę to uczucie, zamkną ta stałe dostęp do siebie i dla dobra ogółu przeżyje życie jak większość. Trudno

A ponieważ przez to co czuje do Niej nie mogę zajrzeć do Jej serca dlatego pytam o punk widzenia kobiet nie MOJEJ osoby tylko JEJ.
Jeżeli potrafisz odciąć Sąd nade mną to zrób to, bo naprawdę rozumiem Twoje stanowisko i pewnie tak samo bym postąpił. Ba do tej pory tak robiłem, ąz ten grom poznałem na własnej skórze, z którego teraz Ty szydzisz (robiłem podobnie - wierz mi)

7

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Ona tkwi w toksycznym związku. Jeżeli miałaby się z niego uwolnić, już by to zrobiła.
Na podstawie Twojego opisu mam dwie myśli.
Albo ona jest na tyle wyrachowana albo na tyle nie potrafi podjąć jakiejś decyzji, że męża nie zostawi, ale będzie orbitować koło Ciebie, bo jakby mąż ją kiedyś kopnął w tyłek, to będzie miała Ciebie w kieszeni.
Albo potrzebuje tylko Twojej uwagi.
Bo gdyby ona chciała zostawić swojego męża, to już by to zrobiła.

I osobiście nie wierzę w takie bajki, że jej zależy na Twoich dzieciach i dlatego nie chce Tobie dać żadnych konkretów. Gdyby jej zależało na tym, aby Twoja rodzina została pełna, to w pewnym momencie urwałaby kontakt, albo powoli go ochłodziła i sam naturalnie by się urwał.

8

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Rozumiem.
Z toksycznego związku wyjście to nie taki prosty mechanizm i czasem bez terapii ludzie nie potrafią tego zrobić.

Ale druga części Twojej odp do mnie b. przemawia.
Zastanawiam się nawet czy to nie gra właśnie po to by mieć zaplecze, albo się wzmocnić, wyzdrowieć i odfrunąć.
Dysonans jej zachowań mam przeogromny.
Dziękuję za odp.

9

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Dozbioru, ja to wiem. Wiem, jak kobieta czasami potrafi mieć wyprany mózg. Ale tym bardziej uważam, że ona nie wyjdzie z tego związku dla Ciebie.
Ba, uważam, że nawet jakby wyszła, to powinna sobie zrobić od związków przerwę i przejść terapię.

Tak jak już pisałam, można się zakochać będąc w związku. Ale jeżeli jest się dojrzałym, odpowiedzialnym człowiekiem, to się to ucina zanim zajdzie za daleko.

10

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Dla mnie zakochanie to już dawno za daleko. Ale nie chciałem tego. To coś czego sam nie rozumiem...
Może kara, że byłem za pewny swej szlachetności? Może. Ja już się osądziłem, nie mniej stało się i się zakochałem.

Nie martwię się tym, że może nie mieć siły, że potrzebuje terapii itp. Te rzeczy są mi nie obce i potrafię to wykorzystać.

Bardziej chodzi mi o to czy możliwe jest takie zachowanie kobiety kiedy się naprawdę kocha? bo jeżeli nie to odp już znam.
Chodź margines błędu przyjmuję choćby po sobie samym. ale to już inna sprawa
Dzięki waszym spostrzeżeniom czuję, że mogę to zobaczyć trochę na chłodno, bo zobaczę i wyciągnę z czasem te "drobiazgi"

11

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Czyli są dwie możliwości:

1. Ona się nie zakochała i jest wyrachowana, lub potrzebne jej tylko i wyłącznie wsparcie
2. Zakochała się tak samo, ale jest mądrzejsza ode mnie i odpowiedzialność bierze góre

????

Ciekawe bo zawsze mówiła mi, jak bardzo determinuje jej zachowanie poczucie odpowiedzialności, ale to też mogło być z wyrachowania.

A myślałem, że taki mądry jestem smile

Trzeba dać czas sytuacji

12

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Witam.

Po 4-ech miesiącach jestem głupszy niż....

Przez ten okres to - Wzloty i emocjonalne upadki spowodowane brakiem rozeznania w tym co się dzieje: to co mówi było niespójne z tym co robiła. Niby była głucha na moje zaczepki dot. emocji i wyraźnie unikała tego tematu a zachowanie jej świadczyło o niesamowitym zaangażowaniu (chodź mogłem też źle je odczytać - w co trudno mi uwierzyć).
Nie mniej długo nie byłem w stanie czekać... zapytałem wprost i usłyszałem, że tylko przyjaźń.
Zerwałem kontakt, bo takiego bagażu nie dźwignę. Teraz próbuje mnie zaczepić ale do poprzedniej relacji na zasadach przyjaźni nie wrócę. Czasem mam pragnienie by zrozumiała swój błąd i dała jasny sygnał innego scenariusza - ale logika podpowiada, że to rzeczywiście ułuda serca.
Jedno wiem napewno - niestety kocham ją i zapłacę teraz za to wysoką cenę, chodź dzięki tej sytuacji obudziłem się, że snu jakim było "nieudane małżeństwo".

13 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-27 12:29:32)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Z punktu widzenia kobiety..
Pewnie nie spodoba Ci się co napiszę - ale jesteś bardzo niebezpiecznym gościem..
Bo na mnie robisz wrażenie nieobliczalnego.
Wierzę we wszystkie emocje które czujesz oczywiście .Wierzę również że są czy były wzajemne..
Ale:
Trochę dysonansów i falszywyxh tonów:
Piszesz i wielkiej milosci, a moim zdaniem na ten noment można stwierdzić jedno- targa Tobą pożądanie.tym większe, że jest i porozumienie dusz.
Ale niestety nie ogarniasz tego i masz zmienione spostrzeganie .
Nazywasz męża emocjonalnym Ogrem, czujesz się lepszy od niego dla niej a przecież Ona z nim jest.. Czyli głupia jest chyba? Ukladasz jej już zycie, decydujesz za nią co dla niej byloby lepsze.Ona to czuje. Na jej miejscu balabym się ze pobiegniesz do jej męża, bedziesz ją naciskać,, rzucisz swoją rodzinę i bez porozumienia z nią zrobisz jakies gwaltowne kroki.bo Ty wiesz lepiej wszystko.
Podobno się przyjaźnicie, a jednak odrzucasz tę znajomość jezeli nie bedzie na Twoich warunkach..I żonę, sorry , też spostrzegasz przez krzywe zwierciadlo teraz.
Wmawiasz sobie wielką milosc a ta buduje się dlugo, bo przecież Twój wizerunek siebie by runął, gdybyś przyznał, ze po prostu pożądasz tej kobiety przede wszystkim, a to się klociloby z wizerunkiem przyzwoitego faceta ktory masz w głowie,..bo zonę zostawiłbyś tylko dla wielkiej miłości, a jakże..

PS..to co jest JEJ błedem czy nie, należy do jej oceny. Ty możesz oceniać tylko swoje błedy, więc nie pisz, że chcesz by zrozumiala swój błąd.
Ja nie czułabym się przy Tobie bezpiecznie..

14

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

A czego konkretnie brakuje Ci teraz w Twojej żonie? Co miała w sobie takiego, że miała być tą jedyną, a czego teraz już nie ma?
Zamiast skupiać się na czymś, co nie ma przyszłości, zastanów sie nad próbą naprawienia relacji i "nieudanym małżeństwem".

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Ja poznalam takiego Pana jak Ty , ktory od 4 lat rzekomo nie czul nic do zony . Uznal , ze dopiero ze mna odkryl jakie zycie potrafi byc piekne. Mieszkalismy razem , staralismy sie o dziecko kiedy nagle byla zona zaczela miec jakies problemy. Zostawil mnie z dni ana dzien bo sobie przypomnial , ze jednak zone kocha bardziej a co najwazniejsze dluzej i laczy ich dziecko i przeszlosc.
Pomysl 10 razy nim popelnisz blad i zranisz swoja potencjalna partnerke. Moze teraz wydaje Ci sie , ze to jest to a kiedy emocje opadna takze poczujesz marazm (?) Powiem Ci , ze nikt nigdy mnie tak niezranil jak poprzedni partner, nienawidze go za to co zrobil . Zaloze sie ze byla zona do ktorej wrocil takze ma w sobie nienawisc za ten skok w bok a do tego wszystkiego zranil swoje dziecko. Czy to  bylo warte chwilowemu zauroczeniu  ? Chyba nie.

16

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
dozbioru napisał/a:

Witam.

Po 4-ech miesiącach jestem głupszy niż....

Przez ten okres to - Wzloty i emocjonalne upadki spowodowane brakiem rozeznania w tym co się dzieje: to co mówi było niespójne z tym co robiła. Niby była głucha na moje zaczepki dot. emocji i wyraźnie unikała tego tematu a zachowanie jej świadczyło o niesamowitym zaangażowaniu (chodź mogłem też źle je odczytać - w co trudno mi uwierzyć).
Nie mniej długo nie byłem w stanie czekać... zapytałem wprost i usłyszałem, że tylko przyjaźń.
Zerwałem kontakt, bo takiego bagażu nie dźwignę. Teraz próbuje mnie zaczepić ale do poprzedniej relacji na zasadach przyjaźni nie wrócę. Czasem mam pragnienie by zrozumiała swój błąd i dała jasny sygnał innego scenariusza - ale logika podpowiada, że to rzeczywiście ułuda serca.
Jedno wiem napewno - niestety kocham ją i zapłacę teraz za to wysoką cenę, chodź dzięki tej sytuacji obudziłem się, że snu jakim było "nieudane małżeństwo".


Jesteś kolejną współuzależnioną osobą w jej związku  … opowieści o jej mężu znasz tylko od niej...a osoba z wartościami nie bawi się innej uczuciami tongue
weszła z Tobą w romans dla sprawdzenia czy to jest TO ???
podobnie jak Ty chciałeś testować czy to jest wielka miłość .. i ewentualnie dla tego czegoś robić dzieciom i swojej rodzinie "koniec świata " 
Mówisz nieudane małżeństwo - bo porównałeś go do emocji związanych z romansem i pożądaniem ?? gonieniem króliczka ??? NIby nie chciała "tego " zrobić Twoim dzieciom...a jednak zrobiła …. klasyka jak dla mnie

wartości tylko w strefie deklaracji.... a czyny inne … i Ty to widzisz...ale jeszcze nie rozumiesz...

Czym dla Ciebie jest ta wielka miłość ???
bo tak "wysoko "  wyceniłeś  poczucie bezpieczeństwa swojej rodziny ??? Zastanów się czy to co Cię spotkało jest tego warte  ???
a co gdyby  poszukać / zbudować te emocje w swoim związku dla tych dzieci i wartości o których piszesz ?
Dla siebie również, choćby z szacunku do zainwestowanego czasu, i aby jednak być konsekwentnym w swoich wyborach i wartościach .

Twierdzisz że umiałeś powstrzymać się przed tymi "zakazanymi owocami " … i poległeś dla ….. ???? pani która się Tobą zabawiła ???

Śmiem twierdzić,  że to co czujesz to nie miłość....

17

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
Ela210 napisał/a:

Z punktu widzenia kobiety..
Pewnie nie spodoba Ci się co napiszę - ale jesteś bardzo niebezpiecznym gościem..
Bo na mnie robisz wrażenie nieobliczalnego.
Wierzę we wszystkie emocje które czujesz oczywiście .Wierzę również że są czy były wzajemne..
Ale:
Trochę dysonansów i falszywyxh tonów:
Piszesz i wielkiej milosci, a moim zdaniem na ten noment można stwierdzić jedno- targa Tobą pożądanie.tym większe, że jest i porozumienie dusz.
Ale niestety nie ogarniasz tego i masz zmienione spostrzeganie .
Nazywasz męża emocjonalnym Ogrem, czujesz się lepszy od niego dla niej a przecież Ona z nim jest.. Czyli głupia jest chyba? Ukladasz jej już zycie, decydujesz za nią co dla niej byloby lepsze.Ona to czuje. Na jej miejscu balabym się ze pobiegniesz do jej męża, bedziesz ją naciskać,, rzucisz swoją rodzinę i bez porozumienia z nią zrobisz jakies gwaltowne kroki.bo Ty wiesz lepiej wszystko.
Podobno się przyjaźnicie, a jednak odrzucasz tę znajomość jezeli nie bedzie na Twoich warunkach..I żonę, sorry , też spostrzegasz przez krzywe zwierciadlo teraz.
Wmawiasz sobie wielką milosc a ta buduje się dlugo, bo przecież Twój wizerunek siebie by runął, gdybyś przyznał, ze po prostu pożądasz tej kobiety przede wszystkim, a to się klociloby z wizerunkiem przyzwoitego faceta ktory masz w głowie,..bo zonę zostawiłbyś tylko dla wielkiej miłości, a jakże..

Dobre.
Jakim jestem mężczyzną to nie czuje tylko wiem. Twoja ocena jest nad wyrost. Najpierw staliśmy się sobie przyjaciółmi... (jak w klasyku) ta miłość u mnie (bo o tylko tej mogę stanowczo mówić) bardzo wolno mi zagościła w sercu. Nie zachłysnąłem się "Nowym" bo to żadne "nowe" (może by i było gdybym poszedł z Nią do łóżka i właśnie z tego powodu tego nie zrobiłem - dobrze jest czytać ze zrozumieniem).
Ocena Ogra jest tylko dla mnie (ba nawet pomagałem jej z dystansem spojrzeć na Jego błędy, co nie rzadko Mu pomogło bezosobowo) - oczywiście mając świadomość, że każdy jest w stanie "się zakochać" w sytuacji gdy w domu ma tragedie - takich uczuć od niej wtedy nie brałbym poważnie.
Wy kobiety macie skłonność do oceniania "na szybko", uwierz mi bo tu za dużo bym pisał - jesteś poza tarczą nie mówiąc już o dziesiątce.
Natomiast jednego jestem pewien: próbuje walczyć o żonę - ale niestety to walka z Nią samą co jest moją życiową porażką. Nieszczęśliwe u mnie małżeństwo to nic innego, jak oszukiwanie samego siebie, że mogłem zawalczyć inaczej i "gówniarska miłość popychana hormonami" wyewoluuje kiedyś do tej "świadomej duchowej" a ja nie mam tego dylematu bo jestem zauroczony. Niestety, tak nie jest.

PS..to co jest JEJ błedem czy nie, należy do jej oceny. Ty możesz oceniać tylko swoje błedy, więc nie pisz, że chcesz by zrozumiala swój błąd.
Ja nie czułabym się przy Tobie bezpiecznie..

18 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-28 18:32:03)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

No.właśnie, cały Ty autorze,, wiesz wszystko lepiej..:) smile
No weź pod uwagę, ze są kobiety, które niekoniecznie to lubią, zwłaszcza jak nie mają już 2O lat.
To co nazywasz oceną na szybko to nasza słynna intuicja, im starsza jestem tym bardziej ją cenię

19

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Niektóre wasze odp. są trafne.
Nie wchodząc w szczegóły - próbuje odnaleźć się w tej "nowej" świadomości. Jako "facet" powonieniem szczerze porozmawiać z żoną i przedstawić jej prawdziwy swój stan emocjonalny bo wiem, że bez jej pomocy dla "naszego związku" to już przegrana sprawa, i to nie kwestia czy? tylko kiedy? Jednak wiem jak reaguje kobieta i ani tego nie dźwignie ani nie zrozumie, że dołożyła do tego dużą cegiełkę (i dalej buduje mimo jasnych przekazów nie tylko z mojej strony) Oczywiście nie jestem bez winy....ale takiej pomocy tu nie szukam.....na swoje usprawiedliwienie dodam, że w życiu nie usłyszałem od niej słowa: przepraszam, więc albo Ona jest tak cudowna a ja ślepy, albo.....
Narazie próbuje rękami i nogami zadusić to uczucie w sobie, bo logika podpowiada, że zostałem ustawiony jako koło zapasowe, a na to się nigdy nie zgodzę (bo oczywiście macie racje relacje z postępowania jaj męża mam tylko z jej ust). Czas pokaże jak życie chce mnie skorygować - co by to nie miało znaczyć.

Dziękuje Wam za odp

20

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

To graj w totka smile a nie radź jak nie potrafisz wyjsć z wąskiego myslenia

21

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Nie udzielalam Ci zadnych porad..prosiles jak w tytule o ocenę sytuacji z punktu widzenia kobiety..:) i ją dostałeś.

22

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
chceuciekacstad napisał/a:

Jesteś kolejną współuzależnioną osobą w jej związku  … opowieści o jej mężu znasz tylko od niej...a osoba z wartościami nie bawi się innej uczuciami tongue
weszła z Tobą w romans dla sprawdzenia czy to jest TO ???
podobnie jak Ty chciałeś testować czy to jest wielka miłość .. i ewentualnie dla tego czegoś robić dzieciom i swojej rodzinie "koniec świata " 
Mówisz nieudane małżeństwo - bo porównałeś go do emocji związanych z romansem i pożądaniem ?? gonieniem króliczka ??? NIby nie chciała "tego " zrobić Twoim dzieciom...a jednak zrobiła …. klasyka jak dla mnie

wartości tylko w strefie deklaracji.... a czyny inne … i Ty to widzisz...ale jeszcze nie rozumiesz...

...

Twierdzisz że umiałeś powstrzymać się przed tymi "zakazanymi owocami " … i poległeś dla ….. ???? pani która się Tobą zabawiła ???

Śmiem twierdzić,  że to co czujesz to nie miłość....

Chceuciekacstad powiedz skąd ty takie wnioski wysnuwasz? Dlaczego wg ciebie pani chciala się zabawić. Nie rób z niej głupiej gąski.
Takie sytuacje jak u autora sie zdarzają i taka chemia może się pojawić bez specjalnych starań z drugiej strony.

Autorze, wierze że możesz czuć miłość do tej kobiety. Jeśli trafiłeś na taką, która podpasowała ci bardzo fizycznie i jesteście zgrani „duchowo” to sytuacja może być dla ciebie obezwladniająca. Mozna ci doradzic jedynie zerwanie kontaktu. Z doświadczenia jednak wiem że jesli kontakt się odnowi to uczucie może wrócic jeszcze z większą mocą. Tym bardziej więc doradzam brak kontaktu i brak prób kontaktu po dluzszych przerwach, nawet jeśli wydaje ci się że się wyleczyłeś.

23

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Dzięki za tą odp.
Dokładnie tak zrobiłem.
Ale miotam się niesamowicie. Podświadomie czekam na kontakt i próbę odwrócenia sprawy przez Nią i obym wytrwał gdy tej nie będzie.
Pozdrawiam i cieszy mnie Twoje zrozumienie

24 Ostatnio edytowany przez marakujka (2018-08-30 09:43:34)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

dozbioru, a to nie wiesz, że najłatwiej jest zbałamucić takich tam narcyzów jak ty, co myślą o sobie, ze są taaaacy hiper-super na każdym polu, którzy wg swojego mniemania są pożądani przez wszystkich dookoła? Hehehehe.
Może twoja nowa znajoma tak właśnie zrobiła - może się zauroczyła, ale pewnie ona się bardziej bawi, niż kocha, a ty bawisz się w tę grę i bierzesz to do siebie pod pretekstem jakiejś przyjacielskiej pomocy, szlifowania diamentu, czy tam czego co robisz... Wszak nie powiedziała tobie co do cię czuje i powiedziała tobie bardzo jasno, że nie chce rozpadu swojego związku oraz - uwaga! - twojego związku.

dozbioru napisał/a:

Wstyd się przyznać, ale nie ma ceny której bym nie zapłacił by być przy Niej.

Ojoj, jakie to piękne!
Tylko najpierw powiedzcie mi, drogie panie, czy ona mnie poważnie traktuje, abym mógł myśleć o rozwodzie... a nie, tak czy siak nie pomyślę o rozwodzie, bo szkoda mi opuścić własną rodzinę.

Narcyz jesteś.
Misiu.

25

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
Tulinka80 napisał/a:
chceuciekacstad napisał/a:

Jesteś kolejną współuzależnioną osobą w jej związku  … opowieści o jej mężu znasz tylko od niej...a osoba z wartościami nie bawi się innej uczuciami tongue
weszła z Tobą w romans dla sprawdzenia czy to jest TO ???
podobnie jak Ty chciałeś testować czy to jest wielka miłość .. i ewentualnie dla tego czegoś robić dzieciom i swojej rodzinie "koniec świata " 
Mówisz nieudane małżeństwo - bo porównałeś go do emocji związanych z romansem i pożądaniem ?? gonieniem króliczka ??? NIby nie chciała "tego " zrobić Twoim dzieciom...a jednak zrobiła …. klasyka jak dla mnie

wartości tylko w strefie deklaracji.... a czyny inne … i Ty to widzisz...ale jeszcze nie rozumiesz...

...

Twierdzisz że umiałeś powstrzymać się przed tymi "zakazanymi owocami " … i poległeś dla ….. ???? pani która się Tobą zabawiła ???

Śmiem twierdzić,  że to co czujesz to nie miłość....

Chceuciekacstad powiedz skąd ty takie wnioski wysnuwasz? Dlaczego wg ciebie pani chciala się zabawić. Nie rób z niej głupiej gąski.
Takie sytuacje jak u autora sie zdarzają i taka chemia może się pojawić bez specjalnych starań z drugiej strony.

Autorze, wierze że możesz czuć miłość do tej kobiety. Jeśli trafiłeś na taką, która podpasowała ci bardzo fizycznie i jesteście zgrani „duchowo” to sytuacja może być dla ciebie obezwladniająca. Mozna ci doradzic jedynie zerwanie kontaktu. Z doświadczenia jednak wiem że jesli kontakt się odnowi to uczucie może wrócic jeszcze z większą mocą. Tym bardziej więc doradzam brak kontaktu i brak prób kontaktu po dluzszych przerwach, nawet jeśli wydaje ci się że się wyleczyłeś.

Pierwszy post autora :
cyt " to Ona zainicjowała abym odkrył karty. Próbowaliśmy dla dobra i ochrony rodzin zerwać ze Soba kontakt - niestety nie dajemy rady. Nie poszedłem na całość mimo iż były sprzyjające okazje, bo nie wyobrażam sobie że mógłbym ją wykorzystać, muszę najpierw wiedzieć, że to nie o seks tu chodzi, zbyt duża odpowiedzialność mną targa, chodź nie ukrywam, że to jak tortury czuć zapach jej skóry i pożerać ją całą męskim wzrokiem.
Wiem, że tkwi w toksycznym związku, wiem że nie chce mieć rozpadu mojej rodziny na swoich rękach,...."...
i dalej autor opisuje ..
cyt
"Potrafi pokazać pazur, nie odbierać tel, spóźniać się na spotkanie ale kiedy nie zadzwonię długo nie muszę czekać na odzew".....


Ja nigdzie nie robię z niej głupiej gąski - myślę że to nie ona jest w tej zabawie głupią  gąską tongue
Typowy schemat odpychania ( nie , nie, oj nie !!!.bo dzieci, bo rodzina ..  )  i przyciągania  ( " gdy nie zadzwonię długo nie muszę czekać ...….")..


kolejny cytat autora to też potwierdza :
" Po 4-ech miesiącach jestem głupszy niż....
Przez ten okres to - Wzloty i emocjonalne upadki spowodowane brakiem rozeznania w tym co się dzieje: to co mówi było niespójne z tym co robiła. Niby była głucha na moje zaczepki dot. emocji i wyraźnie unikała tego tematu a zachowanie jej świadczyło o niesamowitym zaangażowaniu (chodź mogłem też źle je odczytać - w co trudno mi uwierzyć).
Nie mniej długo nie byłem w stanie czekać... zapytałem wprost i usłyszałem, że tylko przyjaźń .
Zerwałem kontakt, bo takiego bagażu nie dźwignę. Teraz próbuje mnie zaczepić "..


Takie zachowania są jej zapewne znane z jej związku z mężem...
Według mnie autor wpadł jak śliwka w kompot .. zauroczenie , fascynacja , niezrealizowane pożądanie … chemia i  inność … przy monotonii małżeństwa i braku motyli z żoną … łatwo się pomylić.
Chłopców nakręca zakazany owoc ( brak konsumpcji ) i ta gra przyciągania i odpychania tongue

Oczywiście , że takie sytuacje się zdarzają,  i tak najczęściej zaczyna się związek taki czy siaki- ALE  ktoś kto ma wartości w poważaniu albo jest to dla niego TYLKO PRZYJAŹŃ ……………….  UCINA kontakt , ogranicza i szanuje takie zachowania drugiej strony. …
Autor od samego początku miał sprzeczne sygnały i dlatego tu szuka wyjaśnienia …. 

Autorze , jeśli te doświadczenia pokazały Ci bylejakość związku z zoną -  dlaczego nie chcesz być dalej w zgodzie ze swoimi  wartościami ?
oboje macie z zoną prawo na związek z "WIELKIEJ MIŁOŚCI  "-a  nie z powodu braku innej opcji ( Twoja deklaracja  ) .

Twoje dzieci również mogą być szczęśliwsze gdy nie będziesz mężem mamy tongue

26

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Marakujka:
Jak to jest jak Facet nie zna swojej wartości i brak mu pewności siebie to jet pi...a a jak odwrotnie to narcyz. Macie tam jakiś 'próg" pośredni?

Co do reszty, tak jak ta relacja ewoluowała tak ja Sam razem z nią. Tak macie racie, że świadomość i wartości powinny popchnąć mnie do radykalnych zmian i jak je nazywacie danie szansy żonie na lepszy związek i wielka miłość - ale tylko idiota robi taką rewolucje pod wpływem emocji na gorąco nie organizując tego w czasie i przestrzeni życiowej. Czasem potrzeba czasu i przygotowania do tego i nie mówię tu o Sobie tylko o dzieciach i żonie własnie (ale nie chcę waszych osądów tu bo za mało Macie danych aby taki osąd obiektywny wydać).

W/g mnie rzeczywiście wpadłem jak to nazwał chceuciekacstad śliwka w kompot: zostałem odarty z iluzji co do swojego związku, że przyzwyczajenie,  kompromis i zobowiązania wystarczą do życia i dźwigania czasem toksyczną relację (ale to i może lepiej - czas tu pokaże) i to, że ulokowałem swoje uczucia w nieodpowiedniej osobie (na co wpływu nie mamy i co starałem się tu chociaż trochę rozwikłać).
Póki co postanowiłem zerwać kontakt i nie dla tego, że jako narcyz zabrano mi cukierka, ale dlatego, że drugiego błędu popełnionego w życiu bym sobie nie wybaczył.

Wracając do rewelacji innych - zmierzcie swoje argumenty z parami, które w podobny sposób do mojego dzisiaj, tworzyli dziś b. udane i kochane związki, w których nawet dzieci ex partnerów czują się b. kochane a nie ciągłe awantury o byle co - wcale mało ich nie ma.

pozdrawiam

27

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Ale tu nikt nie neguje szczerosci Twoich uczuć do przyjaciólki. Pewnie faktycznie miales taki plan, by sobie z nią ukladać zycie. Rzecz w tym, ze w tych swoich planach nie wykazujesz szacunku do jej planów i naginasz rzeczywistość do swoich wyobrazeń, widać to w ocenie jej męża, i w tym, ze karasz ją brakiem konaktu, jesli nie bedzie po Twojemu.
TAK . jest forma pośrednia: miedzy pi..dą a narcyzem. .nazywa się rozsądny facet, trzeźwo,myślący. Jesteś na haju, sam pryznajesz, ze cięzko Ci się przy niej skupić., więc nawet nie zauwazasz, ze chcesz placić czekiem bez pokrycia.Dopiero po wyjsciu z tego stanu móglbyś myśleć trzeźwo. 
Bo teraz wystawiasz czek bez pokrycia, jako żonaty i dzieciaty facet.

28

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
dozbioru napisał/a:

Marakujka:
Jak to jest jak Facet nie zna swojej wartości i brak mu pewności siebie to jet pi...a a jak odwrotnie to narcyz. Macie tam jakiś 'próg" pośredni?
(...)
pozdrawiam

To nie tak jest. To jeszcze inaczej jest. - "Prawcify menszczysna", nienarcystyczny, nie opisuje sytuacji w taki sposób, w jaki ty to czynisz. W dodatku, u ciebie Narcuś jest sporo bełkotu... udajesz literata? Dalej, "prafdzify i normalny" nie sprowadza swojej małżonki czy jakiejkolwiek innej osoby do roli jakiegoś robota. W każdym razie nadałeś jej pewną funkcjonalność, pewien atrybut - zdolność uleczania jakichś twoich kompleksów i zdolność przekształcenia cię z nieopierzonego narcusia w opierzonego narcusia. Nio. To tak z grubsza.

A to kilka przykładów z twojego posta, narcystycznych mocno:

Jestem atrakcyjnym facetem, który zawsze potrafił czuć kobiety i ich potrzeby (co nierzadko musiałem poskromić).
Często miałem prowokacyjne zachowania koleżanek, ale nigdy nie dopuszczałem za blisko żadnej kobiety do siebie.
czuje nie jestem w stanie wejść w jej serce i zobaczyć co tam tkwi naprawdę.

29

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Gdzie Ty wyczytałaś te rewelacje z mojego posta:
Jak doszłaś do tego, że nie mam szacunku do planów "Pani"? Gdzie naginam rzeczywistość do Swoich wyobrażeń? Zerwanie kontaktów nazywasz karaniem jej za swoją postawę? I wreszcie co wyczytałaś z lapidarnej oceny jej męża?

Normalnie pominął bym Twoją odp. ale może ona pomoże inny zrozumieć czasem pokręcone drogi kobiety, kiedy nie potrafi racjonalnie myśleć.

Otóż P. Elu rozsądni faceci, którzy wiedzą kim są potrafią bez żenady nazywać to co czują, nazywać swoje błędy i nie kryją swoich pragnień. To oczywiście nie "buhaje naładowane testosteronem" tylko mężczyzni wiedzący czego chcą i nieudający kim nie Są, aby coś tam zyskać. Potrafimy także nazywać po imieniu nasze porażki i błedy i na nich uczyć się i doskonalić. (widocznie Ty takich nie znasz skoro tak szybko wyczytujesz takie rewelacje a nie widzisz istoty sprawy).

Zerwałem kontakt bo nie bedę się uszukiwał i na siłe nie zmieniał jej priorytetów. Podjęła wybór i to uszanowałem. Orbiterem takiej "panny" niech bedą "rozsądni faceci", których Ty znasz. Ciężko jest się mi skupić? Jak do kobiety wykazujesz porządnie to nie udajesz przyjaciela aby zapracować na uczucie - to zawsze oszukiwanie siebie i Jej. Po co? Pi... myslą, że jak stana się przyjaciółmi swych ukochanych to Ta kiedyś go pokocha, bo przecież On taki wspaniały - Masakra. Albo jest chemia albo nie - to jeżeli chodzi o fizyczność o duchowości nie piszę bo już tej napewno nie ogarniesz kiedy masz takie programy zapodane (szkoda czasu). A co do czeku bez pokrycia to Faceci, którzy nie wiedzą czego chcą i nienauczeni odpowiedzialności za Swoje decyzje - Ci takie wystawiają a nie żonaci i dzieciaci. Dlatego napisałem, że jestem tu przegranym bo dalej żony ani siebie nie chcę oszukiwać (i odpuść sobie oceny bo krzty faktów nie znasz z mojego życia więc sobie daruj).

30 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-30 14:00:29)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Szanowny Panie Dozbioru.:) co Pan zaoferowal wlasciwie przyjaciółce, bo nie ma tego w postach? Jeżeli małzenstwo to zwracam honor,:) uczciwe postawienie sprawy, w przeciwienstwie do innych niegodnych szacunku męzczyzn.
A zona wie, ze jest juz rozwodką?
Bo mi się wydawalo ze raczej szukasz u kobiet na forum odpowoedzi czy to prawdziwa milość, bo tylko mając tę pewność:)) porzucisz rodzinę.
Ps. Mniej epitetów w moją stronę, to tekst bedzie bardziej przejrzysty..:)

I nie oceniam Ciebie, tylko Twoją postawę w Tej sprawie,na podstawie Tego co sam o sobie piszesz..

31

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Nie czytałam wszystkich odpowiedzi, ale ta historia jest wręcz szablonową jeśli chodzi o romans.
Pozwalając sobie na wchodzenie w emocjonalną więź większość osób wie że się ryzykuje.
Potrzebowałeś haju (coś wspomniałeś o dzieciństwie- tam miałeś takie emocjonalne zrywy) i jak wyczułeś kogoś, kto sam jest współuzależniony od złych emocji poczułeś magiczną więź, która niestety nie jest żadnym wyznacznikiem miłości, jedynie tej fazy zakochania. Jeśli rzuciłaby wszystko i weszła w to szybko byście stali się zwyczajną parą lub ewentualnie kolejnym toksycznym związkiem. Myślę, że póki przemawiasz "pod wpływem" nie wyciągniesz poprawnych wniosków.

32

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Dozbioru,
jako Kobieta powiem Ci, ze Twoja ukochana najpewniej wiedziala, ze czujesz do niej wiecej niz przyjazn. Czula to zanim obnazyles przed nia swoje serce.
Podobala jej sie Twoja fascynacja jej osoba i czerpala z tego dopoki mogla.
Jesli nawet poczula to samo co Ty, to prawdopodobnie przestraszyla sie 'odpowiedzialnosci' za to, co moglo sie stac pozniej.

Ciesz sie, ze wycofala sie teraz, a nie w ostatniej chwili, gdy Twoja rodzina wisialaby na wlosku, a Ty bylbys juz calkiem rozwalony psychicznie.
Bardzo dobrze zrobiles odcinajac sie od niej. To pomoze Ci pozbierac sie do kupy (choc moze to potrwac) i zycie bedzie toczylo sie dalej...
Gleboko przemysl czy chcesz, zeby Twoja zona byla zamieszana w Twoj bol.

33

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Tak masz z tym racje.
Pisząc o odpowiednim czasie miałem na myśli wzmocnienie tej relacji i próbę jej naprawy (chodź czasem myslę że to niemożliwe) aby w przyszłości nie dochodziło do takich momentów. Niestety na 100% nie mogę sobie tego obiecać. Za wcześnie na takie wyznanie.
Ale zgodzę się z Tobą, że to realny scenariusz - to co opisałaś - i w nim wypadam dość Blado sad

34

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
dozbioru napisał/a:

Tak masz z tym racje.
Pisząc o odpowiednim czasie miałem na myśli wzmocnienie tej relacji i próbę jej naprawy (chodź czasem myslę że to niemożliwe) aby w przyszłości nie dochodziło do takich momentów. Niestety na 100% nie mogę sobie tego obiecać. Za wcześnie na takie wyznanie.
Ale zgodzę się z Tobą, że to realny scenariusz - to co opisałaś - i w nim wypadam dość Blado sad

Na razie blado, ale bedzie lepiej...
Wiem cos na ten temat;)

35

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Hmm
Niestety nie mogę podzielać Twojego optymizmu.

Narazie to widzę w czarnych kolorach.

Wiem, że nie kocham wystarczająco żony bo gdyby było inaczej to tego postu też by nie było.
Wydaje mi się, że zakochałem się w kobiecie, która nie odwzajemnia tego uczucia albo nie ma takiej odwagi bądź jak napisałaś słusznie jest b. odpowiedzialna ode mnie.
Wiem też, że nie chcę żyć w kłamstwie przed samym sobą również. Wiem też, że jeżeli moja żona nie zmieni swojego postępowania to najlepsze moje logiczne intencje nie zmienią rozkładu sił w mym sercu.
Jakby tu nie patrzeć to "antygona" decyzji.

Póki co wiem, że zrobiłem najlepiej jak mogłem ucinając kontakt, ale to i tak nie zmienia moich emocji i oceny Swojej postawy; nie chciałem zawieść tych, którym kiedyś coś przysiągłem, ale serce nie sługa.....
Czas pokaże

36

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Nie czytałam wszystkiego, ale odnosząc się do 1 postu - doskonale rozumiem Cię autorze. To nawet logiczne, że tak się stało. Prawda jest taka, że młodzi ludzie wychodzą za drugiego człowieka nie znając nawet jeszcze prawdziwego siebie. Dopiero kolo 30stki kształtuje się ostatecznie charakter człowieka. Pojawia się prawdziwa świadomość kim jesteśmy, czego chcemy od życia. Dlatego rozwodza się głównie ludzie, którzy młodo się pobrali. Związki natomiast, które tworzą się od 30stki w górę, są najbardziej trwałe. Statystyki mówią same za siebie. Dlatego to bardzo prawdopodobne, że teraz dopiero trafiłeś na partnerke, która naprawdę do Ciebie pasuje.

37

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Nigdy nie analizowałem statystyk, ale teraz widzę, że nie popełniłem błędu w ocenie swojej sytuacji.

My mamy już magiczną 40-ke i teraz rozumiem co to znaczy poznać Siebie, Swoje oczekiwania i to co jest dla Nas w życiu najcenniejsze. To cudowne uczucie gdy się ma tą świadomość ale i cena nie mała, kiedy widzisz, że ały Twój świat jest "zbudowany na piasku".
Tym bardziej będzie mi ciężko i zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji, dlatego napisałem wcześniej, że nie mogę sobie nic obiecać i czuję z jakim uczuciem staje mi się zmierzyć.
Dzięki Twojej odp może inni (któózy wyżej mnie osądzili jako "misia narcysia")  zrozumieją dlaczego tak trudno mi było samemu ocenić jej zachowanie i dlaczego chciałem to wiedzieć czy Ona mnie pokochała. smile

Dziękuję Ci za to.

38

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

"Swoje", "Swojego", "Naszym", "Nam", "Moje" - te błędy ortograficzne wiele mówią o autorze.
typowy przejęty sobą (nie "Sobą"!) biedny miś, któremu niespodzianie "życie napisało scenariusz".

a gdzie byłeś wtedy, gdy go pisało?
"żona nie umie powiedzieć przepraszam" - póki co nie ona powinna walnąć na kolana.

poniosło Cię, zdarza się, nie jesteś w tym w żaden sposób wyjątkowy.
oszukujesz żonę, oszukujesz dzieci, dobrze że chociaż tamta pani zachowała się sensownie.

zamiast snuć żałosne pierdolamneto, włóż w swoje (nie "Swoje"!) małżeństwo choć połowę tej energii, którą poświęcasz na obecne żałosne zawodzenie.
zobacz, co możesz zrobić dla rodziny, którą założyłeś, zamiast snuć śmieszne rozważania o tej "wielkiej sile", co Cię pcha w ramiona nowej pani.

i "chodź" znaczy "przyjdź", a nie "chociaż".

39

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
Doroya napisał/a:

"Swoje", "Swojego", "Naszym", "Nam", "Moje" - te błędy ortograficzne wiele mówią o autorze.
typowy przejęty sobą (nie "Sobą"!) biedny miś, któremu niespodzianie "życie napisało scenariusz".

a gdzie byłeś wtedy, gdy go pisało?
"żona nie umie powiedzieć przepraszam" - póki co nie ona powinna walnąć na kolana.

poniosło Cię, zdarza się, nie jesteś w tym w żaden sposób wyjątkowy.
oszukujesz żonę, oszukujesz dzieci, dobrze że chociaż tamta pani zachowała się sensownie.

zamiast snuć żałosne pierdolamneto, włóż w swoje (nie "Swoje"!) małżeństwo choć połowę tej energii, którą poświęcasz na obecne żałosne zawodzenie.
zobacz, co możesz zrobić dla rodziny, którą założyłeś, zamiast snuć śmieszne rozważania o tej "wielkiej sile", co Cię pcha w ramiona nowej pani.

i "chodź" znaczy "przyjdź", a nie "chociaż".

Czyzbys miala 'zly dzien' Doroya? Nie masz sie na kim wyzyc blizej siebie?
Niestety w dzisiejszych czasach mnostwo ludzi robi bledy ortograficzne.
Mozemy to zawdzieczac poziomowi edukacji, zanikowi czytania ksiazek, uzywaniu auto-korektora etc.
Dawniej tez nie kazdy byl asem z polskiego, tak zawsze bylo i bedzie.
Bez sensu sie wkurzasz na chlopa tutaj!
On po pomoc przyszedl, a nie zeby na niego nawrzeszczec...

40 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-31 14:32:30)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Hhehe. big_smile Mimo współczucia które może budzić jego położenie, bo w szczerość uczucia nie wątpię,
to ilość narcystycznych akcentów łącznie z myśleniem, że Panie, które spojrzały krytycznie zmienią zdanie po poście Stokrotki, która sama napisała, że NIE czytała wątku, tylko 1 post- a autor "rozkwitł" jako osoba właśnie w późniejszych postach, jest tak wielka, że wielu kobietkom puszczają nerwy smile
Po drugiej stronie szali jest zapewne gromada Pań, którym zrobiło się cieplej na sercu, jak to przy Narcyzie  wink

41

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Doroya:

Ja rozumiem, że nie wiesz co to znaczy pisanie szybko o swoich emocjach na tel, który automatycznie koryguje twój tekst i nie zastanawiasz się czy "Swoje" będzie b. poważnym błędem, i ponieważ to nie jest forum dot. języka polskiego i jak stać się poprawnie władającym pisemnie tym językiem, to śmiem twierdzić, że Twój "pająk", którego życie Ci wyhodowało zjadł już Ci zdrowy rozsądek.

Twój opis "do zakochania jeden krok" to w Twoim wypadku krok milowy, nie do zrealizowania.
Naprawdę Ci współczuje.
Ale i Tacy też muszą być na tym świecie.

42

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

smile
O P. Eli już wspominać nie będę i pozdrawiam jej orbiterów ups toż to "rozsądni faceci". Masz racje - jestem narcyzem i w życiu bym na Ciebie nie poświęcił 1min swego czasu. Dla mnie to nie warto - dla Ciebie - to dobrze, wręcz błogosławieństwo.
Więc już daj spokój swojemu jadowi, jestem dawno na niego uodporniony.
Mimo wszystko życzę Ci jak najlepszego życia.

43 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-31 15:10:21)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
dozbioru napisał/a:

smile
O P. Eli już wspominać nie będę i pozdrawiam jej orbiterów ups toż to "rozsądni faceci". Masz racje - jestem narcyzem i w życiu bym na Ciebie nie poświęcił 1min swego czasu. Dla mnie to nie warto - dla Ciebie - to dobrze, wręcz błogosławieństwo.
Więc już daj spokój swojemu jadowi, jestem dawno na niego uodporniony.
Mimo wszystko życzę Ci jak najlepszego życia.

No widzisz, a ja się ani troszkę nie poczułam źle, że tak o mnie napisałeś. smile
Bo nie pragnę akceptacji wszystkich Panów i wiem, że nie wszyscy mnie na forum lubią.
Ja też Ci życzę jak najlepszego życia, No cieszę się z Twojego uodporponienia, big_smile   
bo może jeszcze coś napiszę.. wink a nie lubię jak mężczyzna cierpi w moim towarzystwie smile

PS. nie mam orbiterów, szanuję ludzi i wchodzę z nimi w prawdziwe relacje. smile

44

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Dozbioru, śledzę Twój wątek od początku ale dotąd nie wypowiadałam się, bo byłam ciekawa innych opinii i w sumie z wieloma się zgadzam.
Nie rozumiem jednak Twojego oburzenia na określenia "narcyz" w stosunku do Twojej osoby.
Już na samym początku swego wątku piszesz:

dozbioru napisał/a:

Jestem atrakcyjnym facetem, który zawsze potrafił czuć kobiety i ich potrzeby (co nierzadko musiałem poskromić). Nie wchodząc w szczegóły ożeniłem się z kobietą totalnie nie z "mojej bajki". Dziś wiem, że potrzeba rozwinięcia swojej rycerskości i baku wtrącania się w moje działanie była tym co w niej potrzebowałem jako "nieopierzony gówniarz" i co pozwoliło mi na przepracowanie wszystkich dolegliwości z toksycznego rodzinnego domu i innych zachowań z dzieciństwa, a jej fizyczna atrakcyjność i powodzenie doprawiło jeszcze tą potrawę.

Piszesz wprost, że obecna żona była potrzebna do rozwinięcia Twojej rycerskości opierzenia itd. Po latach wiadomo, rutyna itd., Ty już nie na pierwszym miejscu bo dzieci... a temperament i rozbujałe ego aż buzują. Aż tu się trafia koleżanka/przyjaciółka, przy której znów zaczynasz czuć się męsko, rycersko... jesteś wsparciem, dajesz rady, pożądanie narasta, ale wspaniałomyślnie nie dążysz do skonsumowania relacji bo jesteś szlachetny i brak Ci pewności co do jej "uczuć"... ale pewny swojej wartości nie przyjmujesz do wiadomości, że ona może widzieć w Tobie tylko kolegę... Nie interesuje ją romans, nie zamierza robić rewolucji w życiu i stawiać wszystkiego na jedną niepewną kartę - Ciebie.
Zapewne ta kobieta w jakiś sposób Ci imponuje, jest atrakcyjna, że w przypływie "uczuć", jesteś/byłeś w stanie rzucić wszystko dla tej miłości... bylebyś tylko miał pewność, że ona zrobi to samo. Oj jak bardzo połechtałoby Ci to ego, bo przecież setki, tysiące innych romansów, to nic w porównaniu z wielkim uczuciem, miłością, jaka Ciebie dopadła.
Otóż muszę Cię rozczarować, nie Ty pierwszy nie ostatni zauroczyłeś się w kimś, nie tylko Tobie fascynacja i te pierwsze "motylki" odebrały trzeźwość myślenia... że byłeś skłonny lecieć na oślep jak ćma do światła.
Ale powiem Ci coś jeszcze... każde motylki, nawet te najbardziej intensywne wcześniej czy później zdechną. A ta Twoja bogini stanie się zwyczajną kobietą, jak teraz Twoja żona.
Ja wcale nie twierdzę, że Twoje uczucie do tej koleżanki nie jest prawdziwe, ale naprawdę nie jest niczym nadzwyczajnym, wyjątkowym.
Poza tym tylko Ci się wydaje, że znasz tą kobietę. Teraz nakręca Cię ta niedostępność, pożądanie... fascynacja. I tak jak sam przyznałeś, będąc w małżeństwie uważałeś się za opierzonego rycerza, który zna się na kobietach ich potrzebach itd. i ... przyszedł czas sprawdzenia się (w tym), weryfikacji i co? Kobieta jednak zamiast rycerza woli "złego" męża i kiepski związek.
To, jak Cię to "boli", widać w Twoich postach, atakujących innych, którzy mają śmiałość napisać, swoją opinię.. o którą prosiłeś zresztą.
I wcale nie uważam, że ktoś Cię obraża uznając, że masz cechy narcystyczne. Wiele ludzi je posiada, ja też wink Oczywiście nie sądzę, że tu mówimy o jakichś skrajnościach, ale taka "miłość" własna i zdrowy egoizm pomaga w życiu. Każdy lider musi posiadać takie cechy, być pewnym siebie, przekonanym o własnej racji, ambitnym... czy u Ciebie to jest na wyrost, trudno powiedzieć, bo z postów tego wywnioskować nie można. To, że mogłeś się pomylić co do uczuć, "znaków" koleżanki jeszcze o niczym nie świadczy... bardziej zastanawia, że tak nagle przekreśliłeś i zdewaluowałeś swoją żonę... pomimo, że na początku to ona spowodowała, że nabrałeś pewności siebie, urodziła Ci dzieci itd.
Jedna kwestia w Twoim wątku nie do końca mi pasuje... tzn nie mówiłeś ile ta przyjaźń z tą koleżanką trwa... ale jeśli jesteś takim facetem jak sam siebie opisujesz, trudno uwierzyć, że tylko na podstawie rozmów, spojrzeń itd. tak Cię wzięło, że małżeństwo właściwie przestało się liczyć. Wiem wiem, piszesz, że nie o seks tu chodzi, że wręcz to podkreślasz, że nie zrobiłeś tego bo...coś tam ale prawda taka, że nie zrobiłeś tego kroku bo ona nie chciała, czyż nie? A może bałeś, że z jej str to będzie tylko zabawa? Bo przecież nie obawiałeś się o swoje małżeństwo.
Prosisz o opinie kobiety... moja taka... spotkałeś atrakcyjną kobietę, której zainteresowanie spowodowało, że... przepraszam za dosadność, dostałeś "małpiego rozumu"... z tego co piszesz Ty odkryłeś szybko swoje karty, byłeś w stanie rzucić wszystko w imię "miłości" czekając, że ona zrobi to samo... ale się nie doczekałeś. Mi tu trochę "śmierdzi" desperacją i lekkomyślnością. Miałam ostatnio takiego "adoratora" i zwiałam.. choć początkowo też wydawał mi się wart uwagi itd.
Oczywiście mogę się mylić, bo Ciebie nie znam, ale pytałeś o opinię kobiet na podstawie tego co tu przekazujesz. Także taka jest moja wink

45

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
ZielonaKama napisał/a:
Doroya napisał/a:

"Swoje", "Swojego", "Naszym", "Nam", "Moje" - te błędy ortograficzne wiele mówią o autorze.
typowy przejęty sobą (nie "Sobą"!) biedny miś, któremu niespodzianie "życie napisało scenariusz".

a gdzie byłeś wtedy, gdy go pisało?
"żona nie umie powiedzieć przepraszam" - póki co nie ona powinna walnąć na kolana.

poniosło Cię, zdarza się, nie jesteś w tym w żaden sposób wyjątkowy.
oszukujesz żonę, oszukujesz dzieci, dobrze że chociaż tamta pani zachowała się sensownie.

zamiast snuć żałosne pierdolamneto, włóż w swoje (nie "Swoje"!) małżeństwo choć połowę tej energii, którą poświęcasz na obecne żałosne zawodzenie.
zobacz, co możesz zrobić dla rodziny, którą założyłeś, zamiast snuć śmieszne rozważania o tej "wielkiej sile", co Cię pcha w ramiona nowej pani.

i "chodź" znaczy "przyjdź", a nie "chociaż".

Czyzbys miala 'zly dzien' Doroya? Nie masz sie na kim wyzyc blizej siebie?
Niestety w dzisiejszych czasach mnostwo ludzi robi bledy ortograficzne.
Mozemy to zawdzieczac poziomowi edukacji, zanikowi czytania ksiazek, uzywaniu auto-korektora etc.
Dawniej tez nie kazdy byl asem z polskiego, tak zawsze bylo i bedzie.
Bez sensu sie wkurzasz na chlopa tutaj!
On po pomoc przyszedl, a nie zeby na niego nawrzeszczec...

Kama serio tak mnie zrozumiałaś? :-)

pan pisze o sobie dużą literą, owszem, to błąd ortograficzny, ale przecież tu chodzi o fakt, że siebie na piedestały wynosi i nurza się w swojej cudowności.
żadnej refleksji nad czymkolwiek prócz swojego zbolałego ego.

nie, nie jest narcyzem - jest zwykłym, pospolitym egoistą.

i to by było na tyle :-)

46 Ostatnio edytowany przez Doroya (2018-08-31 18:35:24)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
dozbioru napisał/a:

Doroya:

Ja rozumiem, że nie wiesz co to znaczy pisanie szybko o swoich emocjach na tel, który automatycznie koryguje twój tekst i nie zastanawiasz się czy "Swoje" będzie b. poważnym błędem, i ponieważ to nie jest forum dot. języka polskiego i jak stać się poprawnie władającym pisemnie tym językiem, to śmiem twierdzić, że Twój "pająk", którego życie Ci wyhodowało zjadł już Ci zdrowy rozsądek.

Twój opis "do zakochania jeden krok" to w Twoim wypadku krok milowy, nie do zrealizowania.
Naprawdę Ci współczuje.
Ale i Tacy też muszą być na tym świecie.


tak piszemy, jak myślimy, Twój telefon wyjątkowo posłusznie  dostosował się do poziomu Twojego ego.
masz się za jakieś męskie cudo, przez pomyłkę kotwiczące przy przypadkowej, bliżej nieokreślonej małżonce.
przezywasz tantalowe męki, bo świat Cię nie rozumie i ojej, jaki jesteś biedny.

tego rodzaju rozterki są na porządku dziennych w większości związków - ot, ktoś komuś wpadnie w oko, i co teraz?
przejawiasz zerową refleksję nad tym, co robisz swojej rodzinie, zajmują Cię tylko własne niezrealizowane chucie.

Twoje współczucie jest mi do niczego niepotrzebne, takich bezjajecznych facetów omijam szerokim łukiem.
współczuj swojej żonie... oh łejt, zbyt zajęty sobą jesteś.

47 Ostatnio edytowany przez dozbioru (2018-08-31 18:47:39)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Roxann:

Nie wiem jak wy czytacie ze zrozumieniem. Mój post zaczyna schodzić na zupełnie inny temat, a nie o to mi chodziło. więc troche wyjśnie, bo widzę, że takich pomocy jak Twoja będzie zaraz więcej.
Gdzie napisałem, że JEJ nie chodziło o romans? (ale do tego wrócę niżej).

Opisując swój problem zrobiłem to w ogromnym skrócie - tzn. niepotrzebna mi dywagacji czy to co ja czuję to zauroczenie czy coś innego (zostawmy to, bo do tego nie potrzebuje waszej pomocy). Pisząc o sobie, jako o niepoierzonym itd... miałem na myśli, że zycie dało mi partnerkę, na która nie mogłem w żaden sposób liczyć i problemy (jakie otrzymalismy w spadku po naszych rodzinach), których żaden z Was podejrzewam, że by nie dźwignął  - i to paradoksalnie było najlepsze co mogło mnie spotkać ponieważ mogłem liczyć tylko na siebie. Mogłem albo się poddać albo zacząć próbować coś zmieniać. Czas pokazał, że ta sytuacja wyciągneła ze mnie takie cechy, które teraz uważam za bezcenne. Wyprostowałem wszystkie ścieżki i dałem rodzinie miejsce na ziemi, do którego można zatęsknić. - Ale nie to jest tematem mojego postu, więc przestańcie dopasowywać histori do mojego profilu, który Wam pasuje. Nie będę tu opisywał relacji z żoną ani jej ch-ru bo nie ma Ona możliwości kontrargumentów, więc nie będę tego robił, mogę natomiast dodać tylko tyle, że jestem ogromnie już zmęczony ciągłym ujadaniem i szukaniem dziury w całym. Może po prostu uzależniła się od emocji w kryzysowych momentach życia i tego szuka ciągle?  - nie wiem. wiem tylko tyle, że jako już dojrzały mężczyzna nie chcę takich cech u swojej partnerki, których kiedyś nie zauważałem i co naturalnie próbuje od lat wskazać zainteresowanej. I wierz mi nie wywołało to uczucie do innej, a raczej odwrotnie - ta sytuacja wygenerowała u mnie chęć zmiany. ale ponieważ do tanga potrzeba dwojga więc nie usprawiedliwiam siebie.
Pisząc z kolei, że nigdy nie powiedziała przepraszam mam na myśli jej przeświadczenie o wspaniałości i moim złym ch-rze.

Jeżeli piszesz do mnie o motylkach, że one zawróciły mi w głowie i kiedyś miną bo stanie się normalnym związkiem - to albo bierzesz mnie za gówniarza albo za idiotę. Nie będę tego rozszyfrowywał bo szkoda na to czasu, ten temat zostaw 20-latkom.

Pytasz jak długo jest nasza przyjaźń? Pomyśl ile trzeba czasu aby móc tak bardzo do siebie się zbliżyć i poznać się nawzajem bez reszty, pomóc sobie i nawiązać na takim fundamencie bliższą relacje? Czy sama konwersacja - pomyśl Sama.

Czy ja napisałem niedostępna? Nie. Kiedy nie skorzystałem - taka się stała, więc dlatego zacząłem mieć sprzeczne sygnały. Gdybym chciał romansu to tego postu by nie było - i to można wyczytać już na początku.

Dlaczego atakuje innych? Bo przesympatyczne Panie zanim postawią osąd to mogłyby sobie zadać trud i pomysleć czy wszystkie znaja fakty. Nie piszę tu o nich bo nie po to założyłem ten post. Ja wiem jakie emocje wywołuje żonaty i dzieciaty, który twierdzi, że właśnie poznał swoja drugą połówkę, więc z uśmiechem się odcinam od tych osądów i szkoda nawet mi tych Pań niemniej nie lubię niedopowiedzianych sytuacji i dlatego też postanowiłem odnieść się do Twoich "porad".

Tak więc skończmy już ten sąd nad moją osobą. Niech już będzie - jestem narcyz, żona mi dała wszystko a ja to wszystko chcę podeptać bo jestem na haju i mam motylki w brzuszku.

Doroya  - pewnie często słyszysz od miłych facetów, że Jesteś sympatyczna - nie traktuj tego jak komplement, a wszystko zacznie się naprawiać.

48

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
dozbioru napisał/a:

Roxann:

Nie wiem jak wy czytacie ze zrozumieniem. Mój post zaczyna schodzić na zupełnie inny temat, a nie o to mi chodziło. więc troche wyjśnie, bo widzę, że takich pomocy jak Twoja będzie zaraz więcej.
Gdzie napisałem, że JEJ nie chodziło o romans? (ale do tego wrócę niżej).

Opisując swój problem zrobiłem to w ogromnym skrócie - tzn. niepotrzebna mi dywagacji czy to co ja czuję to zauroczenie czy coś innego (zostawmy to, bo do tego nie potrzebuje waszej pomocy). Pisząc o sobie, jako o niepoierzonym itd... miałem na myśli, że zycie dało mi partnerkę, na która nie mogłem w żaden sposób liczyć i problemy (jakie otrzymalismy w spadku po naszych rodzinach), których żaden z Was podejrzewam, że by nie dźwignął  - i to paradoksalnie było najlepsze co mogło mnie spotkać ponieważ mogłem liczyć tylko na siebie. Mogłem albo się poddać albo zacząć próbować coś zmieniać. Czas pokazał, że ta sytuacja wyciągneła ze mnie takie cechy, które teraz uważam za bezcenne. Wyprostowałem wszystkie ścieżki i dałem rodzinie miejsce na ziemi, do którego można zatęsknić. - Ale nie to jest tematem mojego postu, więc przestańcie dopasowywać histori do mojego profilu, który Wam pasuje. Nie będę tu opisywał relacji z żoną ani jej ch-ru bo nie ma Ona możliwości kontrargumentów, więc nie będę tego robił, mogę natomiast dodać tylko tyle, że jestem ogromnie już zmęczony ciągłym ujadaniem i szukaniem dziury w całym. Może po prostu uzależniła się od emocji w kryzysowych momentach życia i tego szuka ciągle?  - nie wiem. wiem tylko tyle, że jako już dojrzały mężczyzna nie chcę takich cech u swojej partnerki, których kiedyś nie zauważałem i co naturalnie próbuje od lat wskazać zainteresowanej. I wierz mi nie wywołało to uczucie do innej, a raczej odwrotnie - ta sytuacja wygenerowała u mnie chęć zmiany. ale ponieważ do tanga potrzeba dwojga więc nie usprawiedliwiam siebie.
Pisząc z kolei, że nigdy nie powiedziała przepraszam mam na myśli jej przeświadczenie o wspaniałości i moim złym ch-rze.

Jeżeli piszesz do mnie o motylkach, że one zawróciły mi w głowie i kiedyś miną bo stanie się normalnym związkiem - to albo bierzesz mnie za gówniarza albo za idiotę. Nie będę tego rozszyfrowywał bo szkoda na to czasu, ten temat zostaw 20-latkom.

Pytasz jak długo jest nasza przyjaźń? Pomyśl ile trzeba czasu aby móc tak bardzo do siebie się zbliżyć i poznać się nawzajem bez reszty, pomóc sobie i nawiązać na takim fundamencie bliższą relacje? Czy sama konwersacja - pomyśl Sama.

Czy ja napisałem niedostępna? Nie. Kiedy nie skorzystałem - taka się stała, więc dlatego zacząłem mieć sprzeczne sygnały. Gdybym chciał romansu to tego postu by nie było - i to można wyczytać już na początku.

Dlaczego atakuje innych? Bo przesympatyczne Panie zanim postawią osąd to mogłyby sobie zadać trud i pomysleć czy wszystkie znaja fakty. Nie piszę tu o nich bo nie po to założyłem ten post. Ja wiem jakie emocje wywołuje żonaty i dzieciaty, który twierdzi, że właśnie poznał swoja drugą połówkę, więc z uśmiechem się odcinam od tych osądów i szkoda nawet mi tych Pań niemniej nie lubię niedopowiedzianych sytuacji i dlatego też postanowiłem odnieść się do Twoich "porad".

Tak więc skończmy już ten sąd nad moją osobą. Niech już będzie - jestem narcyz, żona mi dała wszystko a ja to wszystko chcę podeptać bo jestem na haju i mam motylki w brzuszku.

Wydaje Ci się. ze wiesz wszystko , co? Otóz nikt tu nie wysmiewal faktu spotkania lepiej dopasowanej osoby, nie czytasz dokladnie.
Ale w Twoim opowiadaniu razi to, jak bardzo nie dostrzegasz innych osób w tej relacji, na czele z ukochaną, o żonie nie wspominając.TO razi i stąd piszemy o narcyźmie.a nie to że jesteś żonaty

49

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Doroya  - pewnie często słyszysz od miłych facetów, że Jesteś sympatyczna - nie traktuj tego jak komplement, a wszystko zacznie się naprawiać.


że ke??

50 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-08-31 19:20:09)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
dozbioru napisał/a:

.

Jeżeli piszesz do mnie o motylkach, że one zawróciły mi w głowie i kiedyś miną bo stanie się normalnym związkiem - to albo bierzesz mnie za gówniarza albo za idiotę. Nie będę tego rozszyfrowywał bo szkoda na to czasu, ten temat zostaw 20-latkom.

Pytasz jak długo jest nasza przyjaźń? Pomyśl ile trzeba czasu aby móc tak bardzo do siebie się zbliżyć i poznać się nawzajem bez reszty, pomóc sobie i nawiązać na takim fundamencie bliższą relacje? Czy sama konwersacja - pomyśl Sama..

Pytam, bo sama święta nie jestem i mi takie "motylki" zdarzają się średnio co 2 lata wink
Jednak etap romantycznych miłości bazujących na rozmowie i powłóczystych spojrzeniach dawno mam za sobą.. bo też już nie jestem 20-latką wink
Trochę chyba się sam zapędzasz i motasz... bo ta twoja "miłość" nie jest nawet taka niezwykła jaka by mogła być.. ale ją z nikąd na ten piedestał wyniosłeś.

A, i nie myśl, że tylko Ty miałeś trudne dzieciństwo itd. większość tu osób łącznie ze mną...

Edit: w przeciwieństwie do Ciebie mam większą świadomość, i to, że wychowałam się w rodzinie dysfunkcyjnej miało duży wpływ na to, że teraz wiem, że mam cechy narcystyczne, ale nie odbieram tego jako obelga. Musiałam się nauczyć gruboskórności, walczyć o siebie o poczucie własnej wartości i zawsze starałam się być najlepsza... Jesli z domu tego nie wyniesiesz to albo będziesz zawsze wycofany niepewny siebie, albo za wszelką cenę będziesz o siebie walczył jako Ty sam. Ja mam to drugie...choć jeden romans też mnie złamał...

51

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Roxann

Nigdzie się nie zapędzam. Przepraszam, ale ja nie mam takich wzlotów co 2 lata. Coś co dla mnie może być czymś ogromnym i oczywistym dla Ciebie niekoniecznie. Nie utyskuje, że miałem trudne dzieciństwo - jestem wdzięczny zyciu, że pozwoliło mi taką drogę odbyć i przekuć ją na kuźnię cha-ru. Miłość to uczucie, które rozumiemy dopiero w oparciu o doświadczenie, które zdobywamy w czasie gdy potrafimy spojrzeć głęboko i szeroko.

I tu poprzedniczka miała racje, 20-latki nie mają szans na rozsądną decyzję - to loteria lub chęć dojrzewania wspólnego razem, gdy oprócz hormonów ma się otwarte serce i umysł. Niestety tego nikt w tym wieku nie przewidzi.

52

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
dozbioru napisał/a:

Roxann

Nigdzie się nie zapędzam. Przepraszam, ale ja nie mam takich wzlotów co 2 lata. Coś co dla mnie może być czymś ogromnym i oczywistym dla Ciebie niekoniecznie. Nie utyskuje, że miałem trudne dzieciństwo - jestem wdzięczny zyciu, że pozwoliło mi taką drogę odbyć i przekuć ją na kuźnię cha-ru. Miłość to uczucie, które rozumiemy dopiero w oparciu o doświadczenie, które zdobywamy w czasie gdy potrafimy spojrzeć głęboko i szeroko.

I tu poprzedniczka miała racje, 20-latki nie mają szans na rozsądną decyzję - to loteria lub chęć dojrzewania wspólnego razem, gdy oprócz hormonów ma się otwarte serce i umysł. Niestety tego nikt w tym wieku nie przewidzi.

Wybrałeś post poprzedniczki bo Ci najbardziej pasuje... a ja Ci powiem ze wiek też nie jest gwarancja bo początkowe zauroczenie jest podobne... ok jesteś na innym etapie życia ale za kilka lat też będziesz na innym.
Raczej chodzi o cis innego.. o większą odpowiedzialność.  I szczerze po kimś takim będąc na miejscu koleżanki czegoś innego bym się spodziewała. .Ona ma tu większe jaja.. sorry wink

53 Ostatnio edytowany przez dozbioru (2018-08-31 19:42:39)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Roxann

Najpierw dowiedz się dlaczego mimo już nie 20-letniego wieku ciągle wpadasz bo ok. co 2lata w romanse a wtedy zacznij próbować innym radzić.
Narazie Twoja pomoc to jak by ślepy przeprowadzał niewidomego przez pasy.

Przepracuj swoje niepozamykane rozdziały a zrozumiesz jakie pierdoły tu piszesz.

Ps. Jednemu dajesz dowód: dojrzały wiek czasem nic nie wnosi smile

54

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
dozbioru napisał/a:

Roxann

Najpierw dowiedz się dlaczego mimo już nie 20-letniego wieku ciągle wpadasz bo ok. co 2lata w romanse a wtedy zacznij próbować innym radzić.
Narazie Twoja pomoc to jak by ślepy przeprowadzał niewidomego przez pasy.

Przepracuj swoje niepozamykane rozdziały a zrozumiesz jakie pierdoły tu piszesz.

Ps. Jednemu dajesz dowód: dojrzały wiek czasem nic nie wnosi smile

Prawda boli co? To tylko forum po co się denerwujesz. .. Chce Ci tylko powiedzieć ze takie motylki to nie jest cos niezwykłego i dla większości osób zdarzają kilka razy w życiu nawet jak są w zwiazkach. Im ktoś bardziej aktakcykny tym prawdopodobiensywo większe. 
To że napisałam ze średnio co 2 lata nie znaczy ze tyle romansów mialam ale ze (tez) zdarzali się tacy desperacji co po krótkim czasie kiedy nic więcej nie było już chcieli się oświadczac itd.

55 Ostatnio edytowany przez dozbioru (2018-08-31 20:11:07)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Roxann

Jak Ty masz motylki co jakiś czas gdy spotykasz atrakcyjnego mężczyznę tzn. że nie masz pojęcia czym jest miłość lub jesteś nienormalna.

A desperatów spuszczasz  bo potrzebujesz dowartościowania Siebie, nie oświadczali by się gdybyś się nie bawiła.
A tzn. że masz większe kompleksy niż ja przypuszczałem.

Zacznij nad tym pracować, bo nigdy nie znajdziesz faceta, który pokocha Cię taką jaką jesteś naprawdę i już nie będziesz co dwa lata czuć motylków przy atrakcyjnym facecie. Bez akceptacji i pokochania Siebie będzie to niemożliwe.

Powodzenia

56 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-31 20:16:13)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Nawet jakby Twoja ukochana miala podobne mniemanie jak Ty o tym wszystkim, to ją musialeś nieźle przestraszyć Twoim podejsciem..i zobaczyla apodyktycznego i nieobliczalnego goscia..Ona nie jeat jak Twoja żona, nie chce byś decydował sam coś za nią!
Nie krytykuj tu Roxann, bo ona widzi więcej od Ciebie i decyduje tylko za siebie..Osiągnij ten pulap.przynajmniej..

57

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

tytuł "Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety" chyba się nie wklepał cały, dalej powinno być "żeby uświadomić jej, że nie ma racji i powiedzieć, jak ma żyć".

niezłe zapędy, jak na faceta oderwanego od rzeczywistości.

58

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Droga Eluniu:

Tzn. że miałem bzyknąć koleżankę, poczuć motylki w brzuszku i wrócić jak odpowiedzialny "rozsąddny facet" do żonki?
Czy Ty wogóle umiesz czytać ze zrozumieniem? Bo wydaje mi się, że NIE.
Daruj sobie już Swoje rady i idź z Roxaną na martini, bo dobrze się rozumiecie więc to będzie wartościowa dla Ciebie relacja, bo tylko przecież takie Cię otaczają.

Nie wprawiasz mnie w negatywne emocje raczej bawisz do łez. smile)

59 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-08-31 22:37:58)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Szczerze? Nie wierzę że facet ma żonę i dzieci. ..pisze o nich bezosibowo raczej do nadania powagi wątków i i wyjątkowości. Zero refleksji przed ew rozwodem dla laski która tylko zna z rozmów i "kocha".
Albo jakiś małolat na którego zwróciła uwagę atrakcyjna zajęta kobieta albo desperat.
Wybacz wielu facetów majacych romanse będących zakochanym tu pisało. . Ale żaden nie był tak oderwany od rzeczywistości. .. no może jeden wolny...zakochany w zajętej. ..mniejsza o nick.
I jeszcze to denerwowanie się na każdy inny post który nie mówi o tej jednej wielkiej miłości ... W poniedziałek zaczyna się szkoła wink

60

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Do zbioru, Ty mnie niestety nie bawisz, tylko smucisz.
Masz prawo do swojej oceny co jest szlachetne, a co nie, ale jako dorosly męzczyzna musisz mieć świadomość, ze w takich ukladach zdanie drugiej osoby jest ważne i gdyby Twoja znajoma uważała jak Ty, nie powiedzialabym slowa..A czasy kiedy facet z maczugą ciągnął za włosy kobietę za sobą minęły chyba bezpowrotnie.Sam sobie walnij parę setek z jakimś kumplem, przyda się.:)

61 Ostatnio edytowany przez anderstud (2018-09-02 09:06:18)

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Wybacz kolego, ale ta twoja ckliwa historyjka nijak kupy nie chce się trzymać. Pierwsze z brzegu trzy fragmenty z pierwszego postu:

dozbioru napisał/a:

Jestem atrakcyjnym facetem, który zawsze potrafił czuć kobiety i ich potrzeby (co nierzadko musiałem poskromić).

dozbioru napisał/a:

Nie wchodząc w szczegóły ożeniłem się z kobietą totalnie nie z "mojej bajki".

dozbioru napisał/a:

Fakt braku współżycia przed ślubem i braku innych seksualnych doświadczeń z innymi kobietami na pewno pomogły - to miała być tylko Ta jedyna.

Jak już ktoś wcześniej zauważył, za bardzo się skupiasz na udawaniu literata, a zbyt mało uwagi poświęcasz detalom
z których powinna się składać dobra opowieść. Ta tutaj nie jest dobra i prawdopodobnie co najmniej w 2/3 zmyślona.
Ożeniłeś się młodo, jak większości facetów w twoim wieku popełniających tzw. błędy młodości. No trudno, bywa.
Po kilku latach, gdzieś tam przypadkiem (najczęściej w pracy właśnie) poznałeś miłą atrakcyjną dupę. Normalne, bywa.
Lasce fajnie się z tobą gada, a przy okazji może sobie podregulować samopoczucie i podpompować ego twoją atencją,
jednak nie przywiązuje jakiejś szczególnej wagi do tej znajomości, traktując ją jedynie w kategoriach rozrywkowo towarzyskich.
Koniec.
Cała reszta zapisanych na dwóch ostatnich stronach farmazonów, to są tylko i wyłącznie twoje własne projekcje i wyobrażenia
oraz nieuzasadnione pretensje i żale do tej dziewczyny, a następnie do wszystkich innych, które ci tutaj próbują to wytłumaczyć.
Zanim się rzucisz na klawiaturę, żeby dopisać kolejne pół strony o tym jaka to wielka miłość jest i jacy my wszyscy tępi, bo nie rozumiemy,
mam dla ciebie niespodziankę. Otóż rozumiemy. Może nie wszyscy, ale znakomita większość na pewno doskonale rozumie, bo niemal każdy z nas
kiedyś w przeszłości coś podobnego przeżywał. Jak chcesz to nawet mogę ci napisać co będzie dalej i nie będzie to Love Story niestety,
tylko smutna opowieść o tym jak naiwny imbecyl latami czekał na swoją królewnę, która więziona przez okrutnego i niedobrego króla,
latami go zwodziła i wymyślała coraz to durniejsze powody, dla których nie może odejść, ani przez sekundę poważnie o tym nie myśląc.
Wpędzisz się w lata, zniszczysz rodzinę, zmarnujesz życie, a ona dalej będzie z nim siedzieć i sadzić głodne kawałki jak to kocha tylko ciebie.
W sąsiedniej zakładce ZDRADY ROZWODY ROZSTANIA podobnych lub wręcz identycznych historii jak ta twoja zapisano już tysiące.
Jedna od drugiej różni się tylko imionami albo wiekiem bohaterów. I kolejna niespodzianka (taki mam dzisiaj dobry dzień, a co)
ani jedna nie kończy się dobrze. Myślisz że twoja będzie wyjątkowa i skończy się inaczej? No cóż, nie ty pierwszy, nie ostatni.

62

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

anderstud

i co Ci się tu kupy nie trzyma?

Kolego to co zaczyna się w tym poście kupy nie trzymać to odp. na zupełnie inny temat niż podany przeze mnie. Ale widzę, że większość tu osób nie ma o tym pojęcie. Otóz nie interesuje mnie Czy Wam się wydaje, że zmyślam, ile robię błędów ortograficznych i czy styl pisania wskazuje, że chciałbym być literatą. Czy jestem małym chłopcem, czy narcyzem itp. itd.

Ludzie na litość.... pytałem o punkt kobiety, co takie zachowanie z jakim się spotkałem, u przyjaciółki mogłoby najprawdopodobniej oznaczać. Bo jako odpowiedzialny facet chciałbym znać wszystkie możliwości zanim podejmę najbardziej racjonalną decycję wg własnego osądu a nie Waszego i o niego WCALE NIE PROSILEM.

No ale jak tu są faceci, którzy piszą bo mają problem, że ich żona bez uprzedzenia odeszłą z pracy i teraz Oni sami wszystko muszą ciągnąć a Panie mu radzą, że rzeczywiście ta żona jest be - to Ja rzeczywiście jesetm oderwany od rzeczywistości i taki chcę pozostać. Moja rzeczywistość to dla Was Kosmos - i niech ttak zostanie

63

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety
dozbioru napisał/a:

anderstud



Kolego to co zaczyna się w tym poście kupy nie trzymać to odp. na zupełnie inny temat niż podany przeze mnie. Ale widzę, że większość tu osób nie ma o tym pojęcie. Otóz nie interesuje mnie Czy Wam się wydaje, że zmyślam, ile robię błędów ortograficznych i czy styl pisania wskazuje, że chciałbym być literatą.

Literatem.

64

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

anderstud

takich błędów jest tam więcej. policz jeszcze przecinki nie w tych miejscach co trzeba i będziesz miał cały kmpl.

Powodzenia

65

Odp: Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Oglądasz wyścigi F1? Pamiętasz jak startował Kubica? Też mu każdy życzył powodzenia, licząc że może tym razem.
W F1 nie ma tym razem. Musisz dysponować najlepszym autem z całej stawki i sam być najlepszy, żeby wygrywać.
Inaczej nie masz najmniejszych szans, bo tam nie ma miejsca na powodzenie i na tym razem, wygrywa tylko jeden, najlepszy.
To samo jest z tobą. Twoja historia nie skończy się dobrze, bo żadna podobna nigdy dobrze się nie kończy.
Jesteś takim Kubicą, któremu się wydaje, że on da radę przeciwnościom. I masz rację. Tylko ci się tak wydaje.
Poza życzeniową postawą i dobrymi chęciami, nie dysponujesz żadnymi argumentami na potwierdzenie swoich przypuszczeń,
że ta dziewczyna cokolwiek do ciebie czuje poza jakąś tam sympatią, a ty już waszą wspólną przyszłość planujesz.
Może cię zaskoczę, ale każdy facet w wieku 30-40 lat, posiadając żonę, dzieci, piękny dom z ogródkiem i do kompletu psa,
gdzieś kiedyś jakoś na pewnym etapie życia poznaje taką dziewczynę, przy której palma mu odbija na maksa
i rzuca wszystko by tylko z nią być. Na całe szczęście u większości z nas kończy się tylko na głupim gadaniu,
zanim do czegokolwiek dojdzie. Niektórzy przekraczają nieprzekraczalną granicę i niedługo potem lądują na sąsiednim forum
z wątkiem pod tytułem "Pomocy, wszystko spieprzyłem". Jeszcze inni naprawdę odchodzą i lądują pod mostem z jedną reklamówką.
Ale to jest margines. Ty zaliczasz się do pierwszej grupy mitomanów gawędziarzy, snujących wizje dzikich seksualnych orgii 
z koleżanką z pracy, dorabiając do tego na potrzeby sytuacji romantyczną historię o wielkiej miłości. Co jeszcze chcesz wiedzieć?
Czy ona cię kocha? Nie. Może lubi twoje towarzystwo i sprawia jej frajdę, że poświęcasz jej uwagę. Na nic więcej bym nie liczył.
Oczywiście powiedzieć można wszystko, zwłaszcza gdy nie niesie to za sobą żadnych poważniejszych konsekwencji,
ale musisz brać poprawkę na to, że takie bezsensowne paplanie jest wpisane w naturę romansu, bo bez tego nie ma funu,
dlatego te wszystkie gadki o drugiej połówce, kochaniu, wspólnym mieszkaniu i całej reszcie, należy traktować z przymrużeniem oka.
Ona nigdzie nie odejdzie, a już na pewno nie do ciebie i raczej nie w dającej się przewidzieć przyszłości. Tak samo ty nigdzie nie pójdziesz.
To jest tylko snucie fantazji na potrzeby "usprawiedliwienia" chęci przelecenia koleżanki z pracy, która zdaje się nie podzielać
twojego entuzjazmu w tej kwestii (uprawiania pozamałżeńskiego seksu z żonatym fagasem) więc próbujesz racjonalizować sobie,
nam tutaj i jej przede wszystkim, że nie chodzi wcale o seks, bo ty naprawdę ją kochasz i chcesz z nią spędzić resztę swojego życia...
To po to były te wstawki na początku o tym jakie to masz powodzenie i jak to musiałeś się opędzać od napalonych babek? Słabe, sorry.
Cała ta opowiastka jest słaba i jeśli koleżanka z pracy ma wszystkie klepki na swoim miejscu, to raczej tej cienizny nie łyknie,
więc jak chcesz zaciągnąć ją do wyra, to albo wymyśl coś lepszego (nie wiem, że masz raka i został ci miesiąc życia czy coś)
albo zaciągnij ją w jakieś ciche miejsce i przedstaw sytuację jak się sprawy mają. Może ona też szuka tylko bzykania na boku,
ale już niekoniecznie ma zamiar rzucać z tego powodu męża i rozbijać dwie rodziny. I co ty na to? Jak ci się widzi taka koncepcja?
Zwykły biurowy romans bez konsekwencji, a nie od razu armagedon i przewracanie do góry nogami całego dotychczasowego życia.
Może na to pójdzie. Na pewno szybciej zgodzi się na taki układ, niż na to co ty tam sobie uroiłeś, więc w zasadzie nie masz nic do stracenia.

Posty [ 1 do 65 z 84 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Potrzebna ocena sytuacji z perspektywy kobiety

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024