Straciłam szacunek do samej siebie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Straciłam szacunek do samej siebie

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 61 ]

1

Temat: Straciłam szacunek do samej siebie

Witam

Jakiś czas temu założyłam wątek, w którym opisywałam moją relację z pewnym mężczyzną.
Spotykaliśmy się do kwietnia, wszystko się rozwijało, widziałam, że zaczął się angażować i mu zależało. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo jak się później okazało wszystko było kłamstwem. Strasznie mnie w sobie rozkochał, z czego zdawał sobie sprawę. Nasza znajomość nabrała tempa, wszystko dobrze się układało, po czym nagle z dnia na dzień zadecydował, że należy to zakończyć. Bolało mnie to bardzo, nie rozumiałam jego decyzji zwłaszcza, że nawet przy rozstaniu podkreślał, że cudownie się ze mną czuje, ale nie pozostało mi nic innego, jak się z tym pogodzić, tak więc zrobiłam.

Niedawno spotkałam go na imprezie, gdzie początkowo ustaliliśmy, że będziemy przyjaciółmi. Niemniej jednak pod wpływem emocji i wypitego alkoholu zaczęliśmy się kłócić. Fakt faktem, że ja to sprowokowałam, niemniej jednak byłam okropnie rozżalona i nie rozumiałam dlaczego tak mnie potraktował mimo, że wszystko dobrze się układało. Podczas tej kłótni powiedział mi, że przez cały ten czas miał dziewczynę, którą kocha, a na pytanie dlaczego mnie tak oszukał powiedział tylko „przecież nie pytałaś”. Nie rozumiał, że źle mnie potraktował. Ironizując mówił, że przecież można jednocześnie czuć coś do dwóch kobiet i wcale mnie nie wykorzystał, bo gdyby tak było, nadal chciałby uprawiać ze mną seks, a jednak był na tyle dobry, że tego zaprzestał. Później powiedział, że tak naprawdę nigdy mnie nie kochał, ale było fajnie. Największą ironią było to, że nawet po ujawnieniu tych okropnych kłamstw, starał się mi wmówić, że zawsze był ze mną szczery. Poczułam się okropnie oszukana oraz poniżona i w tych wszystkich emocjach spoliczkowałam go. Bez świadków, ale jednak to zrobiłam. Okropnie tego żałuję i mam niesamowite wyrzuty sumienia. Po całym zajściu wrócił po mnie i zaprowadził na bok, popychając mnie przy tym. Zwyzywał mnie krzycząc, że jestem zwykłą, nic nie wartą suką. Przeprosiłam go za to kilkukrotnie, starałam się wytłumaczyć jak się czułam w całej tej sytuacji, kiedy przez pół roku zwodził mnie i oszukiwał, kłamiąc prosto w oczy, że nikogo nie ma. Tak naprawdę wyszło na to, że chciał sobie na mnie poużywać, wykorzystując moje uczucia, o których dobrze wiedział, a ja przez cały okres tej relacji naprawdę mi ufałam i robiłam dla niego wszystko. Ten policzek był aktem totalnego rozżalenia i upokorzenia, tym bardziej, że moją ważną zasadą zawsze było nie wchodzenie w jakiekolwiek relacje z zajętymi mężczyznami. Wiem, że nic nie usprawiedliwia takiego czynu, ale czuje, że zrobiłam to w jakimś afekcie, nie panując nad negatywnymi emocjami, których zebrało się bardzo wiele.

Teraz sytuacja wygląda tak, że przedstawił wszystkim znajomym swoją wersję wydarzeń, która całkowicie różni się od mojej. Wszyscy uważają mnie za niezrównoważoną psychicznie idiotkę. Nawet moja przyjaciółka, która od początku znała całą sytuację ma mi to za złe i czuje, że trzyma jego stronę. Czuje się z tym wszystkim okropnie. Żałuję tego co zrobiłam, tym bardziej, że nigdy wcześniej nie miałam w życiu podobnej sytuacji. Nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradzić, straciłam poczucie jakiejkolwiek godności i wartości. Straciłam szacunek do samej siebie..

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Koczek (2018-05-14 13:40:19)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Co?? No nie żartuj! Facetowi należało sie po gębie, jak psu buda.
A za zwyzywanie od suk, to powinnas była jeszcze poprawić i zasadzić mu drugiego plaskacza. Facet to jakiś dupek.

3

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Przeczytałam tamten wątek. Radzono ci, żebyś go zostawiła.  Straciłaś do siebie szacunek, bo go uderzyłaś? Nie zrozumiałam.

4

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Summerka napisał/a:

Przeczytałam tamten wątek. Radzono ci, żebyś go zostawiła.  Straciłaś do siebie szacunek, bo go uderzyłaś? Nie zrozumiałam.

Tak, bo w normalnej sytuacji nigdy bym do tego nie dopuściła, to poniżej mojej godności, a teraz czuje się z tym podle. Oprócz tego straciłam szacunek do siebie przez to, że potraktował mnie jak dziewczynę do zabawy i towarzystwa, strasznie mnie oszukał, a na koniec zmieszał z błotem. Jedynym i największym moim błędem było to, że się zakochałam i mu zaufałam, zatracając przy tym realne podejście do sytuacji.

Zostawiłam go, lecz po pewnym czasie znów się spotkaliśmy i wszystko odżyło. Właśnie wtedy zaczął się starać i zamydlił mi oczy, a ja mu uwierzyłam.

5

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Amelea napisał/a:
Summerka napisał/a:

Przeczytałam tamten wątek. Radzono ci, żebyś go zostawiła.  Straciłaś do siebie szacunek, bo go uderzyłaś? Nie zrozumiałam.

Tak, bo w normalnej sytuacji nigdy bym do tego nie dopuściła, to poniżej mojej godności, a teraz czuje się z tym podle. .

O, a to nie jest już poniżej Twojej godności, żeby jakiś dupek Ciebie szarpał i jeszcze wyzywal od suk? Może nam tu powiesz jeszcze, że nie należało mu się po tej gębie, za to, że się perfidnie Tobą bawił i kłamał w żywe oczy?
Zasłużył - to dostał. Przeżyje chłop, nie jest z porcelany. Ani nosa mu nie złamałaś. Nawet wątpię, ze go byłaś w stanie jakoś mocno uderzyć. No chyba, że jesteś dwa razy większa od niego i masz plaskacza niczym cios Gołoty, to OK, masz rację, powinnas się wstydzić smile W takim razie idź najlepiej na policję i zgłoś, że popełniłaś przestępstwo smile Nie może być przecież tak, żeby biedny, niewinny misio, został bezpodstawnie spoliczkowany przez jakąś herod-babę... Nawet jak ją zdradzał, okłamywal i potraktował jak g*** Biedaczek po prostu, a Ty taka niedobra...

6 Ostatnio edytowany przez Summerka (2018-05-14 14:58:02)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Amelea napisał/a:
Summerka napisał/a:

Przeczytałam tamten wątek. Radzono ci, żebyś go zostawiła.  Straciłaś do siebie szacunek, bo go uderzyłaś? Nie zrozumiałam.

Tak, bo w normalnej sytuacji nigdy bym do tego nie dopuściła, to poniżej mojej godności, a teraz czuje się z tym podle. Oprócz tego straciłam szacunek do siebie przez to, że potraktował mnie jak dziewczynę do zabawy i towarzystwa, strasznie mnie oszukał, a na koniec zmieszał z błotem. Jedynym i największym moim błędem było to, że się zakochałam i mu zaufałam, zatracając przy tym realne podejście do sytuacji.

Zostawiłam go, lecz po pewnym czasie znów się spotkaliśmy i wszystko odżyło. Właśnie wtedy zaczął się starać i zamydlił mi oczy, a ja mu uwierzyłam.

Jakby to była normalna sytuacja, to nie doszłoby  do czegoś takiego.  Najlepiej postaraj się zapomnieć i nie daj się znów namówić  na spotkanie, bo wtedy naprawdę dasz argument, że jesteś niezrównoważona. Podbudowałaś niechcący chłopakowi ego i wystarczy, nie uważasz?
A druga sprawa, to co komu z przyjaciółki, która nią nie jest?



Koczek, pewnie, że mu się należało, ale to już nie jest sprawa autorki.

7

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Zdaję sobie sprawę z tego, że on zasłużył na ten policzek. Moje poczucie winy wynika jednak z całej otoczki wokół tej sprawy. Z tego, że on finalnie i tak postawił na swoim i to ja jestem tą najgorszą w oczach innych mimo, że potraktował mnie jak ścierę do brudów i doprowadził mnie do tak skrajnego zachowania.
Próbował jeszcze wpłynąć na moje poczucie winy mówiąc, że zachował mnie w sercu, ale teraz widzi, że nie jestem niczego warta, a moja dusza jest zepsuta i ma nadzieję, że do końca życia będę pamiętać o tym, co mu zrobiłam. Zaś on już nigdy mnie nawet nie wspomni po tej sytuacji. Próbował jeszcze pokazać swoją wyższość nade mną mówiąc „wybaczam Ci”, tak jakbym to ja wyrządziła mu ogromną krzywdę.

Kolejną sprawą jest właśnie to, że bardzo boli mnie utrata przyjaciółki. Doszło do takiej sytuacji, że czuje się totalnie odtrącona, a on pewnie wyjdzie z tego z podniesioną głową mimo, że dla mnie ten człowiek to zwykły sku*wiel, tyle, że potrafi bezbłędnie manipulować ludźmi.

8

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Amelea napisał/a:

Próbował jeszcze wpłynąć na moje poczucie winy mówiąc, że zachował mnie w sercu, ale teraz widzi, że nie jestem niczego warta, a moja dusza jest zepsuta i ma nadzieję, że do końca życia będę pamiętać o tym, co mu zrobiłam. Zaś on już nigdy mnie nawet nie wspomni po tej sytuacji. Próbował jeszcze pokazać swoją wyższość nade mną mówiąc „wybaczam Ci”, tak jakbym to ja wyrządziła mu ogromną krzywdę.

To wredna manipulacja. Najlepszą obroną jest atak - nie wiedziałaś?
Ale myślę, że on celowo wybrał właśnie Ciebie do swojej zabawy... Jesteś skłonna do brania na siebie winy, nawet tam, gdzie jej nie ma. Czyli: idealny cel dla takiego manipulanta. On się zabawił, pobawił, poszalał, nasycil swoje ego Twoim bólem, ale to Ty czujesz się winna... Zastanów się, nie widzisz u siebie tego problemu?
Nie możesz tak siebie winić za wszystko. Czasem człowiekowi nerwy puszczą i w pewnych sytuacjach jest to w pełni zrozumiałe. Przestań sama się czepiać do siebie samej. Bo na ta chwilę, to sama jesteś dla siebie wrogiem, nie tylko ten facet.
A co do "przyjaciółki". Przyjaciół poznaje sie w biedzie. W trudnych sytuacjach wszystko wychodzi, kto na prawdę jest za nami, a kto nie. Wiem, że to boli, jak sie człowiek przejedzie na takiej przyjaźni, ale czasem lepiej wiedziec wcześniej, niż być mamioną latami. Przyjaciółka powinna Ciebie wspierać w trudnym dla Ciebie czasie, a nie jeszcze Ci wszystko utrudniać. To znaczy, gdyby była prawdziwą przyjaciółką i się o Ciebie troszczyła.

9

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

A ja się boję, że ty i tak będziesz błagać go o spotkanie i będziesz chciała mu coś tłumaczyć. Wtedy też wszyscy w wątku mówili ci, żebyś go zostawiła, a wystarczyło  jedno spotkanie, żeby wszystko wróciło.

I niepokoi mnie, że zgodziłaś się na to, żeby chłopak  tobą tak poniewierał i to w miejscu publicznym, skąd powinnaś zostawić wszystkich i uciec, bo tam nie miałaś ani jednej osoby, która by się za tobą wstawiła. To dopiero nie jest normalne.
I nie powtarzaj, że cię w sobie rozkochał, bo to tak jakbyś była bezwolną istotą bez prawa głosu.
Na przyszłość powinnaś zareagować wcześniej, bo w tamtym wątku pisałaś o dziwnym zachowaniu tego chłopaka, które sobie tobie tłumaczyłaś, że on taki biedny itp., a tymczasem już wtedy powinnaś  zniknąć z jego życia.

10

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Summerka napisał/a:

A ja się boję, że ty i tak będziesz błagać go o spotkanie i będziesz chciała mu coś tłumaczyć. Wtedy też wszyscy w wątku mówili ci, żebyś go zostawiła, a wystarczyło  jedno spotkanie, żeby wszystko wróciło.

I niepokoi mnie, że zgodziłaś się na to, żeby chłopak  tobą tak poniewierał i to w miejscu publicznym, skąd powinnaś zostawić wszystkich i uciec, bo tam nie miałaś ani jednej osoby, która by się za tobą wstawiła. To dopiero nie jest normalne.
I nie powtarzaj, że cię w sobie rozkochał, bo to tak jakbyś była bezwolną istotą bez prawa głosu.
Na przyszłość powinnaś zareagować wcześniej, bo w tamtym wątku pisałaś o dziwnym zachowaniu tego chłopaka, które sobie tobie tłumaczyłaś, że on taki biedny itp., a tymczasem już wtedy powinnaś  zniknąć z jego życia.

Nigdy w życiu o nic go nie błagałam i nie zamierzam już kiedykolwiek się z nim spotykać. Faktycznie dałam się zmanipulować i za późno zareagowałam, ale teraz będę miała solidną lekcję. Teraz już i tak nic z tym nie zrobię, mogę jedynie wystrzegać się takich sytuacji w przyszłości.

11

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Koczek napisał/a:
Amelea napisał/a:

Próbował jeszcze wpłynąć na moje poczucie winy mówiąc, że zachował mnie w sercu, ale teraz widzi, że nie jestem niczego warta, a moja dusza jest zepsuta i ma nadzieję, że do końca życia będę pamiętać o tym, co mu zrobiłam. Zaś on już nigdy mnie nawet nie wspomni po tej sytuacji. Próbował jeszcze pokazać swoją wyższość nade mną mówiąc „wybaczam Ci”, tak jakbym to ja wyrządziła mu ogromną krzywdę.

To wredna manipulacja. Najlepszą obroną jest atak - nie wiedziałaś?
Ale myślę, że on celowo wybrał właśnie Ciebie do swojej zabawy... Jesteś skłonna do brania na siebie winy, nawet tam, gdzie jej nie ma. Czyli: idealny cel dla takiego manipulanta. On się zabawił, pobawił, poszalał, nasycil swoje ego Twoim bólem, ale to Ty czujesz się winna... Zastanów się, nie widzisz u siebie tego problemu?
Nie możesz tak siebie winić za wszystko. Czasem człowiekowi nerwy puszczą i w pewnych sytuacjach jest to w pełni zrozumiałe. Przestań sama się czepiać do siebie samej. Bo na ta chwilę, to sama jesteś dla siebie wrogiem, nie tylko ten facet.
A co do "przyjaciółki". Przyjaciół poznaje sie w biedzie. W trudnych sytuacjach wszystko wychodzi, kto na prawdę jest za nami, a kto nie. Wiem, że to boli, jak sie człowiek przejedzie na takiej przyjaźni, ale czasem lepiej wiedziec wcześniej, niż być mamioną latami. Przyjaciółka powinna Ciebie wspierać w trudnym dla Ciebie czasie, a nie jeszcze Ci wszystko utrudniać. To znaczy, gdyby była prawdziwą przyjaciółką i się o Ciebie troszczyła.

To prawda. Zauważył i wyczuł to, że jestem bardzo wrażliwa i niezbyt doświadczona w bliższych relacjach, stąd też łatwiej było mu mną manipulować i mnie wykorzystać. Do tego się zakochałam, więc byłam idealnym celem do czasu, aż zaczęłam chcieć i wymagać więcej. A ta cała późniejsza kłótnia i policzek - sam do tego doprowadził i na to zasłużył.

12

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

To musisz uważać, bo takie delikatnej psychiki osoby, biorące wszystko do siebie, ciągle szukające winy w sobie - to niestety bywa woda na młyn dla różnych manipulantów i naciągaczy. Myślę, że przy takich tendencjach, bardzo ważna jest praca nad pewnością siebie/poczuciem własnej wartości i żeby siebie zbyt surowo nie oceniać. Bo jak będziesz niepewna siebie, o chwiejnej samoocenie, to będziesz tylko ułatwiała "zabawę" niektorym ludziom. Są typy ludzi, którzy po prostu uwielbiają czuć władzę nad kimś. Zgnoją nawet bez litości, byle tylko poczuć tą kontrolę nad drugim człowiekiem.
Ale dobrze, że zauważyłaś w końcu, jak sprawy wyglądają. Będziesz mieć naukę z tego.

13

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Hehehehe. Kobieca hipokryzja - gdyby w analogicznej sytuacji mężczyzna strzelił kobietę w twarz to byście go w łyżce wody utopiły. A facet ma teraz pewnie z kumplami niezłą polewkę.

14 Ostatnio edytowany przez Koczek (2018-05-14 16:58:23)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

No, tak myślałam właśnie, że to napiszesz smile A teraz sam się zastanów, jakby facet był drobny, a kobieta większa, postawna (czyli tak, jak na ogół jest drobniejsza kobieta, a większy facio) i ten drobny facecik by tą dużą kobietę spoliczkował - to myślisz, że bardzo by zabolało? Choć tak, ogółem to racja, że nie powinno się nikogo bić... Tylko, że nerwy mogą człowiekowi puścić w takiej sytuacji. Facet wyraźnie się nią chcial pobawić, nawet nie krył, a jeszcze dokopać musiał na odchodne. Na koniec, ona go przeprosiła. A mimo to, nie zaniechał zemścić się i obrobić jej tyłek przed ludźmi. Bo wielce urażone ego.
Ale OK, bron dalej psychola. Przynajmniej Ty hipokrytą nie jesteś smile

edit
A zresztą ja bym też nie winiła faceta, który spoliczkował kobiete, która mu prosto w oczy mówi, że miała caly czas na boku innego, a nim sie tylko bawiła. Nie wiem, może Ty byś w takiej sytuacji zachowal spokój, ale człowiek to tylko czlowiek...

15 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 17:02:54)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Koczek napisał/a:

A teraz sam się zastanów, jakby facet był drobny, a kobieta większa, postawna (czyli tak, jak na ogół jest drobniejsza kobieta, a większy facio) i ten drobny facecik by tą dużą kobietę spoliczkował - to myślisz, że bardzo by zabolało?

Przyznam, że nie rozumiem co podmiot liryczny ma na myśli...

Koczek napisał/a:

Tylko, że nerwy mogą człowiekowi puścić w takiej sytuacji.

Ależ skąd - wg dominującej na tym forum postawy, nerwy mogą puścić tylko kobiecie. Nawet jak widać po wypowiedziach powyżej, ona słusznie go uderzyła, a on jest czubek bo po tym powiedział jej kilka niemiłych słów...

Koczek napisał/a:

Ale OK, bron dalej psychola.

Ale kto tu jest psycholem? Ja nie widzę, żeby on robił pijackie awantury i brał się do bicia...

ad ps. big_smile
Owszem, nie był wobec niej OK, ale z drugiej strony od samego początku mówił, że nie chce się angażować i nie chce się wiązać. Więc ramy tej znajomości znała od początku, a że w to brnęła, to już jej decyzja. Wiedziała, że nie będzie w jego życiu niczym więcej niż wkładem do łóżka. To czego teraz się wścieka?

16

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
EeeTam napisał/a:

Hehehehe. Kobieca hipokryzja - gdyby w analogicznej sytuacji mężczyzna strzelił kobietę w twarz to byście go w łyżce wody utopiły. A facet ma teraz pewnie z kumplami niezłą polewkę.

Już pomijając wszystko inne. Różnica między kobietą, a mężczyzną jest taka, że Ci drudzy mają więcej siły. On jej uderzenia pewnie nawet dobrze nie poczuł. W tej sytuacji jest to bardziej sposób na wyrażenie frustracji i amoku jaki czuje kobieta. Mężczyzna nawet nie wykorzystując całej swojej siły może kobiecie zrobić krzywdę.

17 Ostatnio edytowany przez Koczek (2018-05-14 17:08:52)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Miałam na myśli, że nie stala sie facetowi raczej żadna krzywda, bo nie było to uderzenie z siłą, tylko symboliczne. Poza tym, ona go potem przeprosiła - zauważyłeś to?
Psychopata - to człowiek, który dla wlasnej korzyści bawi się innymi ludźmi. Kłamie, manipuluje i oszukuje. Nie ktoś, kogo nerwy poniosły, choć to też nie jest godne pochwały, oczywiście. Ale dla mnie to bez porównania jego postawa, a to, co zrobiła autorka.

Koleś się typowo chciał kimś pobawić, naopowiadał pięknych bajek, żeby sie zakochala, a w tym czasie na boczku cały czas była inna.  A, i jak nie zauważyłeś jeszcze czegoś - on ją tam też popychał i zwyzywał. Tego oczywiście nie uważasz za coś złego? Bo biedaczkowi stała się straszna krzywda... On nie prowokował niczym w ogóle... Tylko ta wredna baba nie wiedzieć czemu nagle go napadła, tak ot, bez powodu, bo miała takie widzimisię big_smile

18 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 17:08:19)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Mirirale napisał/a:

Już pomijając wszystko inne. Różnica między kobietą, a mężczyzną jest taka, że Ci drudzy mają więcej siły.

Rozumiem, czyli kobietę w takiej sytuacji po prostu należy bić z umiarem. Cieszę się, że doszliśmy do konsensusu.

Koczek napisał/a:

Miałam na myśli, że nie stala sie facetowi raczej żadna krzywda, bo nie było to uderzenie z siłą, tylko symboliczne.

Ale do tego już doszliśmy - w takiej sytuacji baty się należą niezależnie od płci, tylko z umiarem. Jak w islamie - bijemy tak, żeby śladów nie było.


Koczek napisał/a:

Poza tym, ona go potem przeprosiła - zauważyłeś to?

Taaa, jak w kabarecie z czasów PRL: CI Amerykanie nie są tacy źli, najpierw napadną, a potem przeproszą big_smile

Koczek napisał/a:

Psychopata - to człowiek, który dla wlasnej korzyści bawi się innymi ludźmi. Kłamie, manipuluje i oszukuje. Nie ktoś, kogo nerwy poniosły, choć to też nie jest godne pochwały, oczywiście. Ale dla mnie to bez porównania jego postawa, a to, co zrobiła autorka.

No właśnie on nie kłamał. Powtórzę z poprzedniego swojego postu:

Owszem, nie był wobec niej OK, ale z drugiej strony od samego początku mówił, że nie chce się angażować i nie chce się wiązać. Więc ramy tej znajomości znała od początku, a że w to brnęła, to już jej decyzja. Wiedziała, że nie będzie w jego życiu niczym więcej niż wkładem do łóżka. To czego teraz się wścieka?

Tak na marginesie, abstrahując od Waszej hipokryzji w sprawach przemocy. On pewnie jak zarobił, to się wkurzył. Ale teraz ma z tego rozrywkę, a wszyscy znajomi z niej polewają. No wyszła na desperatkę i do tego niezrównoważoną.

19

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Ale gdzie Ty to wszystko wyczytałeś? Że niby mówił, że on nie chce się angażować? Przecież napisala na początku, że właśnie on kłamał i widział, że jej bardziej zależy na związku, a mimo to nie powiedzial nic, że ma inną kobietę. I o to był jej cały żal. Jakby nie łgał, nie manipulował uczuciami, to by nie było takich emocji.
Dopowiadasz sobie, jak Ci wygodnie, byle facecika wybielić.

20 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 18:04:25)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Koczek napisał/a:

Ale gdzie Ty to wszystko wyczytałeś? Że niby mówił, że on nie chce się angażować?

W poprzednim wątku autorki? Mam Ci zacytować, czy umiesz sama odszukać?

Koczek napisał/a:

Dopowiadasz sobie, jak Ci wygodnie, byle facecika wybielić.

Chyba zacytuję, chociażby po to, żeby Ci się głupio zrobiło, że rzucasz oskarżeniami bez pokrycia... To cytuję:

on nie chce się póki co angażować, nie chce się wiązać. Jest po dość długim związku i nie jest jeszcze gotowy na oddanie się nowej relacji

Napisałem wcześniej, że "nie był wobec niej OK" właśnie dlatego, że ukrył, że jest w związku. Ale szczerze mówił, że z naszą bokserką związku nie będzie. Inna rzecz, że można się zastanawiać czy na pewno w jakimś związku jest, czy tylko jej tak rzucił na odczepne - bo obracają się w tym samym towarzystwie, i co - nikt by nie wiedział? Poza tym od listopada do maja trochę czasu minęło, więc mógł się po prostu zejść z byłą.

21 Ostatnio edytowany przez ósemka (2018-05-14 17:38:47)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Amelea napisał/a:

Witam

Jakiś czas temu założyłam wątek, w którym opisywałam moją relację z pewnym mężczyzną.
Spotykaliśmy się do kwietnia, wszystko się rozwijało, widziałam, że zaczął się angażować i mu zależało. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo jak się później okazało wszystko było kłamstwem. Strasznie mnie w sobie rozkochał, z czego zdawał sobie sprawę. Nasza znajomość nabrała tempa, wszystko dobrze się układało, po czym nagle z dnia na dzień zadecydował, że należy to zakończyć. Bolało mnie to bardzo, nie rozumiałam jego decyzji zwłaszcza, że nawet przy rozstaniu podkreślał, że cudownie się ze mną czuje, ale nie pozostało mi nic innego, jak się z tym pogodzić, tak więc zrobiłam.

Niedawno spotkałam go na imprezie, gdzie początkowo ustaliliśmy, że będziemy przyjaciółmi. Niemniej jednak pod wpływem emocji i wypitego alkoholu zaczęliśmy się kłócić. Fakt faktem, że ja to sprowokowałam, niemniej jednak byłam okropnie rozżalona i nie rozumiałam dlaczego tak mnie potraktował mimo, że wszystko dobrze się układało. Podczas tej kłótni powiedział mi, że przez cały ten czas miał dziewczynę, którą kocha, a na pytanie dlaczego mnie tak oszukał powiedział tylko „przecież nie pytałaś”. Nie rozumiał, że źle mnie potraktował. Ironizując mówił, że przecież można jednocześnie czuć coś do dwóch kobiet i wcale mnie nie wykorzystał, bo gdyby tak było, nadal chciałby uprawiać ze mną seks, a jednak był na tyle dobry, że tego zaprzestał. Później powiedział, że tak naprawdę nigdy mnie nie kochał, ale było fajnie. Największą ironią było to, że nawet po ujawnieniu tych okropnych kłamstw, starał się mi wmówić, że zawsze był ze mną szczery. Poczułam się okropnie oszukana oraz poniżona i w tych wszystkich emocjach spoliczkowałam go. Bez świadków, ale jednak to zrobiłam. Okropnie tego żałuję i mam niesamowite wyrzuty sumienia. Po całym zajściu wrócił po mnie i zaprowadził na bok, popychając mnie przy tym. Zwyzywał mnie krzycząc, że jestem zwykłą, nic nie wartą suką. Przeprosiłam go za to kilkukrotnie, starałam się wytłumaczyć jak się czułam w całej tej sytuacji, kiedy przez pół roku zwodził mnie i oszukiwał, kłamiąc prosto w oczy, że nikogo nie ma. Tak naprawdę wyszło na to, że chciał sobie na mnie poużywać, wykorzystując moje uczucia, o których dobrze wiedział, a ja przez cały okres tej relacji naprawdę mi ufałam i robiłam dla niego wszystko. Ten policzek był aktem totalnego rozżalenia i upokorzenia, tym bardziej, że moją ważną zasadą zawsze było nie wchodzenie w jakiekolwiek relacje z zajętymi mężczyznami. Wiem, że nic nie usprawiedliwia takiego czynu, ale czuje, że zrobiłam to w jakimś afekcie, nie panując nad negatywnymi emocjami, których zebrało się bardzo wiele.

Teraz sytuacja wygląda tak, że przedstawił wszystkim znajomym swoją wersję wydarzeń, która całkowicie różni się od mojej. Wszyscy uważają mnie za niezrównoważoną psychicznie idiotkę. Nawet moja przyjaciółka, która od początku znała całą sytuację ma mi to za złe i czuje, że trzyma jego stronę. Czuje się z tym wszystkim okropnie. Żałuję tego co zrobiłam, tym bardziej, że nigdy wcześniej nie miałam w życiu podobnej sytuacji. Nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradzić, straciłam poczucie jakiejkolwiek godności i wartości. Straciłam szacunek do samej siebie..


Z tego, co opisujesz nie byłaś w związku z tym mężczyzną, ustaliliście, że jesteście przyjaciółmi, więc Twoje zachowanie i pretensje do niego były moim zadaniem nieuzasadnione.
Jeśli uważasz, że Cię zwodził swoim dwuznacznym zachowaniem, to jest jeden plus tej tragikomedii - on już się do Ciebie nie zbliży.
Przyjaciółką bym się nie przejmowała, bo jeśli Cię nie wspiera, to nigdy nią nie była.

EeeTam napisał/a:

Inna rzecz, że można się zastanawiać czy na pewno w jakimś związku jest, czy tylko jej tak rzucił na odczepne - bo obracają się w tym samym towarzystwie, i co - nikt by nie wiedział? Poza tym od listopada do maja trochę czasu minęło, więc mógł się po prostu zejść z byłą.

Również myślę, że powiedział jej to w złości, żeby ją pogrążyć jeszcze bardziej.

22

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Nie czytałam innego wątku, kieruję się informacjami, jakie są podane w tym.
Tak, umiem sama odszukać, zlośliwostki nie są mi potrzebne, dziekuję smile
Poczytam inne wątki później. Może jest jak mówisz, i rzeczywiście autorka źle zrozumiała sytuację, a pan od początku dawal jasne i wyraźne sygnały, że to nie będzie nic więcej, jak tylko relacja na sex... Tak się też czasem zdarza, że ktoś widzi tylko to, co chce widzieć. I sam się nakręca w złudnych nadziejach, a w tym czasie całe otoczenie widzi jasno, co jest grane. No, ale na razie sie nie wypowiem na ten temat, bo nie mam teraz już czasu czytać drugiego watku.
Tak czy siak, dla mnie to jest jednak niepojęte, że ktoś ma na boku partnera/partnerkę, a drugą osobę okłamuje, że jest wolny. Dlatego może jakoś mi tego pana nie żal po prostu. Nawet jak autorka przesadziła w reakcji, ale po prostu zdradzaczy takich i kłamców mi żal nie jest. I widać, że typ jest mściwy, egocentryczny. Już widział, po tym, co mówiła, że ona czuje sie pokrzywdzona przez tą sytuację, to już nie mógł odpuścić, jeszcze musi jej tyłek teraz obrabiać, żeby jeszcze dokopać...
Dla mnie sie tu wyłania obraz bardzo antypatyczny tego pana. Może dla kogoś innego nie, może się ktoś z nim woli solidaryzować. I nie, nie chodzi o to bynajmniej, że to facet i na faceta trzeba pojechać. Bo jakby taka byla kobieta, to tak samo bym myślała, że to ktoś mocno antypatyczny i lubiący się ludźmi bawić. A manipulantów bardzo nie lubię, nie ważne jakiej płci.

23

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Koczek napisał/a:

Może jest jak mówisz, i rzeczywiście autorka źle zrozumiała sytuację, a pan od początku dawal jasne i wyraźne sygnały, że to nie będzie nic więcej, jak tylko relacja na sex... Tak się też czasem zdarza, że ktoś widzi tylko to, co chce widzieć.

Problem polega na tym, że ona widziała sytuację świetnie, bo tego właśnie dotyczył poprzedni wątek.

24

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
EeeTam napisał/a:
Mirirale napisał/a:

Już pomijając wszystko inne. Różnica między kobietą, a mężczyzną jest taka, że Ci drudzy mają więcej siły.

Rozumiem, czyli kobietę w takiej sytuacji po prostu należy bić z umiarem. Cieszę się, że doszliśmy do konsensusu.

Tak na marginesie, abstrahując od Waszej hipokryzji w sprawach przemocy. On pewnie jak zarobił, to się wkurzył. Ale teraz ma z tego rozrywkę, a wszyscy znajomi z niej polewają. No wyszła na desperatkę i do tego niezrównoważoną.

Jeżeli honor Ci na to pozwoli, o ile go masz. To śmiało. Nie bez powodu nie bije się słabszych od siebie, nawet innych facetów. Bo takie osoby nie mają się jak bronić. Facet z łatwością mógł to zrobić. Jeżeli z kogoś można tutaj polewać to tylko z niego. Ja tam bym takich znajomych nie chciała, są siebie warci z Tym facetem, jeżeli tak jest.

25

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
EeeTam napisał/a:
Koczek napisał/a:

Może jest jak mówisz, i rzeczywiście autorka źle zrozumiała sytuację, a pan od początku dawal jasne i wyraźne sygnały, że to nie będzie nic więcej, jak tylko relacja na sex... Tak się też czasem zdarza, że ktoś widzi tylko to, co chce widzieć.

Problem polega na tym, że ona widziała sytuację świetnie, bo tego właśnie dotyczył poprzedni wątek.

Widzisz, to nie do końca tak wyglądało. W tamtym wątku pisałam też, że owszem powiedział, że póki co nie chce się angażować, ale ma nadzieje, że w przyszłości coś więcej z tego będzie. Zresztą to był początek znajomości, później takich sprzecznych sygnałów było jeszcze więcej, ale faktycznie widziałam, to co chciałam widzieć i byłam zaślepiona do tego stopnia, że negatywne sygnały do mnie nie dochodziły. To był mój błąd.

26

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Amelea napisał/a:

W tamtym wątku pisałam też, że owszem powiedział, że póki co nie chce się angażować, ale ma nadzieje, że w przyszłości coś więcej z tego będzie.

Pominęłaś jedno, ale kluczowe słowo. Zacytuję całość:
on nie chce się póki co angażować, nie chce się wiązać. Jest po dość długim związku i nie jest jeszcze gotowy na oddanie się nowej relacji, aczkolwiek powiedział, że ma nadzieję, że w przyszłości może być między nami coś więcej.

27

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
EeeTam napisał/a:
Amelea napisał/a:

W tamtym wątku pisałam też, że owszem powiedział, że póki co nie chce się angażować, ale ma nadzieje, że w przyszłości coś więcej z tego będzie.

Pominęłaś jedno, ale kluczowe słowo. Zacytuję całość:
on nie chce się póki co angażować, nie chce się wiązać. Jest po dość długim związku i nie jest jeszcze gotowy na oddanie się nowej relacji, aczkolwiek powiedział, że ma nadzieję, że w przyszłości może być między nami coś więcej.

Dokładnie, ale tak jak napisałam post wyżej to był początek znajomosci, a później było więcej sprzecznych sygnałów. I faktycznie moim błędem było odczytywanie ich na swoją „korzyść”. Nie pochwalam swojego zachowania, jednak w obliczu całej sytuacji i prawdy, która pradopodobnie nigdy nie wyszłaby na jaw, gdyby nie to przypadkowe spotkanie, zachowałam się tak a nie inaczej, z czego naprawdę nie jestem dumna.

28 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-05-14 18:58:15)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Amelea napisał/a:

Witam

Jakiś czas temu założyłam wątek, w którym opisywałam moją relację z pewnym mężczyzną.
Spotykaliśmy się do kwietnia, wszystko się rozwijało, widziałam, że zaczął się angażować i mu zależało. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo jak się później okazało wszystko było kłamstwem. Strasznie mnie w sobie rozkochał, z czego zdawał sobie sprawę. Nasza znajomość nabrała tempa, wszystko dobrze się układało, po czym nagle z dnia na dzień zadecydował, że należy to zakończyć. Bolało mnie to bardzo, nie rozumiałam jego decyzji zwłaszcza, że nawet przy rozstaniu podkreślał, że cudownie się ze mną czuje, ale nie pozostało mi nic innego, jak się z tym pogodzić, tak więc zrobiłam.

Niedawno spotkałam go na imprezie, gdzie początkowo ustaliliśmy, że będziemy przyjaciółmi. Niemniej jednak pod wpływem emocji i wypitego alkoholu zaczęliśmy się kłócić. Fakt faktem, że ja to sprowokowałam, niemniej jednak byłam okropnie rozżalona i nie rozumiałam dlaczego tak mnie potraktował mimo, że wszystko dobrze się układało. Podczas tej kłótni powiedział mi, że przez cały ten czas miał dziewczynę, którą kocha, a na pytanie dlaczego mnie tak oszukał powiedział tylko „przecież nie pytałaś”. Nie rozumiał, że źle mnie potraktował. Ironizując mówił, że przecież można jednocześnie czuć coś do dwóch kobiet i wcale mnie nie wykorzystał, bo gdyby tak było, nadal chciałby uprawiać ze mną seks, a jednak był na tyle dobry, że tego zaprzestał. Później powiedział, że tak naprawdę nigdy mnie nie kochał, ale było fajnie. Największą ironią było to, że nawet po ujawnieniu tych okropnych kłamstw, starał się mi wmówić, że zawsze był ze mną szczery. Poczułam się okropnie oszukana oraz poniżona i w tych wszystkich emocjach spoliczkowałam go. Bez świadków, ale jednak to zrobiłam. Okropnie tego żałuję i mam niesamowite wyrzuty sumienia. Po całym zajściu wrócił po mnie i zaprowadził na bok, popychając mnie przy tym. Zwyzywał mnie krzycząc, że jestem zwykłą, nic nie wartą suką. Przeprosiłam go za to kilkukrotnie, starałam się wytłumaczyć jak się czułam w całej tej sytuacji, kiedy przez pół roku zwodził mnie i oszukiwał, kłamiąc prosto w oczy, że nikogo nie ma. Tak naprawdę wyszło na to, że chciał sobie na mnie poużywać, wykorzystując moje uczucia, o których dobrze wiedział, a ja przez cały okres tej relacji naprawdę mi ufałam i robiłam dla niego wszystko. Ten policzek był aktem totalnego rozżalenia i upokorzenia, tym bardziej, że moją ważną zasadą zawsze było nie wchodzenie w jakiekolwiek relacje z zajętymi mężczyznami. Wiem, że nic nie usprawiedliwia takiego czynu, ale czuje, że zrobiłam to w jakimś afekcie, nie panując nad negatywnymi emocjami, których zebrało się bardzo wiele.

Teraz sytuacja wygląda tak, że przedstawił wszystkim znajomym swoją wersję wydarzeń, która całkowicie różni się od mojej. Wszyscy uważają mnie za niezrównoważoną psychicznie idiotkę. Nawet moja przyjaciółka, która od początku znała całą sytuację ma mi to za złe i czuje, że trzyma jego stronę. Czuje się z tym wszystkim okropnie. Żałuję tego co zrobiłam, tym bardziej, że nigdy wcześniej nie miałam w życiu podobnej sytuacji. Nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradzić, straciłam poczucie jakiejkolwiek godności i wartości. Straciłam szacunek do samej siebie..


Przykro mi to pisać, ale straciłaś szacunek do samej siebie PRZEPRASZAJĄC go za to, ze dałaś mu z liścia. Bo nawet gdyby przyjąć, ze Cię poniosło, że bylaś rozżalona, zła i czułaś się oszukana, to jak najbardziej miałaś podstawy do tego, żeby dać upust swoim negatywnym emocjom. W końcu coś was łączyło a potem to wszytko okazało się kłamstwem z jego strony. Zamiast kajać się należało nazywać go, w rewanżu, na takim samym poziome, na jakim on nazwał Ciebie - tj. kłamliwym h**em, skoro już tak emocjonalnie rozmawialiście sobie o sobie. wink A potem puścić wszystko w niepamięc a jego olewać, ignorować.

29

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

SonyXperia
Rozumiem, że jesteś przeciwniczką stosowania przemocy? big_smile I zwolenniczką wypowiadania się po przeczytaniu, a nie przed? big_smile Tak na marginesie, ów wykropkowany wulgaryzm piszemy przez "ch".

30 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-05-14 21:58:58)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
EeeTam napisał/a:

SonyXperia
Rozumiem, że jesteś przeciwniczką stosowania przemocy? big_smile I zwolenniczką wypowiadania się po przeczytaniu, a nie przed? big_smile Tak na marginesie, ów wykropkowany wulgaryzm piszemy przez "ch".


A Tobie o co chodzi? Jestem zwolenniczką wypowiadania się PO przeczytaniu:


Ironizując mówił, że przecież można jednocześnie czuć coś do dwóch kobiet i wcale mnie nie wykorzystał, bo gdyby tak było, nadal chciałby uprawiać ze mną seks, a jednak był na tyle dobry, że tego zaprzestał. Później powiedział, że tak naprawdę nigdy mnie nie kochał, ale było fajnie. Największą ironią było to, że nawet po ujawnieniu tych okropnych kłamstw, starał się mi wmówić, że zawsze był ze mną szczery. Poczułam się okropnie oszukana oraz poniżona i w tych wszystkich emocjach spoliczkowałam go. Bez świadków, ale jednak to zrobiłam. Okropnie tego żałuję i mam niesamowite wyrzuty sumienia. Po całym zajściu wrócił po mnie i zaprowadził na bok, popychając mnie przy tym. Zwyzywał mnie krzycząc, że jestem zwykłą, nic nie wartą suką. Przeprosiłam go za to kilkukrotnie...

big_smile wink

31 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 22:00:33)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
SonyXperia napisał/a:

A Tobie o co chodzi? Jestem zwolenniczką wypowiadania się PO przeczytaniu:

To doczytaj jeszcze to (to słowa autorki sprzed pół roku o tej relacji i o tym chłopaku):
on nie chce się póki co angażować, nie chce się wiązać. Jest po dość długim związku i nie jest jeszcze gotowy na oddanie się nowej relacji, aczkolwiek powiedział, że ma nadzieję, że w przyszłości może być między nami coś więcej.

I co takiego strasznego jest w tym co pogrubiłaś - że po fizycznej napaści na niego usłyszała kilka niemiłych słów?

32 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-05-14 22:03:34)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
EeeTam napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

A Tobie o co chodzi? Jestem zwolenniczką wypowiadania się PO przeczytaniu:

To doczytaj jeszcze to:
on nie chce się póki co angażować, nie chce się wiązać. Jest po dość długim związku i nie jest jeszcze gotowy na oddanie się nowej relacji, aczkolwiek powiedział, że ma nadzieję, że w przyszłości może być między nami coś więcej.

To typowe usprwiedliwianie osoby zakochanej, bla, bla, bla... popchnij mnie jeszcze raz, wyzywaj mnie od suk big_smile Może jeszcze kiedyś będzie między nami coś wiecej... Jaja sobie robisz, prawda?

33 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 22:04:03)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
SonyXperia napisał/a:

To typowe usprwiedliwianie osoby zakochanej, bla, bla, bla... popchnij mnie jeszcze raz, wyzywaj mnie od suk big_smile Jaja sobie robisz, prawda?

Sorry za pytanie, ale czy ty jesteś po tzw. spożyciu? Pytam poważnie. Bo zarówno logika tego co piszesz, jak i agresywność takie właśnie przemyślenia mi nasuwają... Przyznam, że części twojej wypowiedzi w ogóle nie rozumiem i nie mam pojęcia do czego się odnosisz...

W każdym razie od początku ich relacji on podkreślał, że związek go nie interesuje, że może kiedyś to się zmieni, ale na razie jest jak jest. Po czym tę relację zakończył.

34 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-05-14 22:14:01)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
EeeTam napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

To typowe usprwiedliwianie osoby zakochanej, bla, bla, bla... popchnij mnie jeszcze raz, wyzywaj mnie od suk big_smile Jaja sobie robisz, prawda?

Sorry za pytanie, ale czy ty jesteś po tzw. spożyciu? Pytam poważnie. Bo zarówno logika tego co piszesz, jak i agresywność takie właśnie przemyślenia mi nasuwają... Przyznam, że części twojej wypowiedzi w ogóle nie rozumiem i nie mam pojęcia do czego się odnosisz...

W każdym razie od początku ich relacji on podkreślał, że związek go nie interesuje, że może kiedyś to się zmieni, ale na razie jest jak jest.

Nie. Nie jestem po spożyciu  big_smile Zupełnie na trzeźwo stwierdzam, że facetowi, który mi mówi że w czasie, w którym sie ze mną bzykał kochał inną, a potem kiedy chciałabym z nim porozmawiać o naszej relacji on  mnie popychał i wyzywał od suk przywaliłabym mu tak jak autorka i wcale tego nie żałowała a już na pewno nie przepraszała big_smile
Odnoszę się zawsze do pierwszego postu, jest najbardziej szczery wink
Autorka miała prawo do swoich emocji.

Edit. Bo to już nawet nie chodzi o wcześniejszą relację, ale o zachowanie faceta. Popychanie. Wyzywanie od suk? Co to ma być???

35 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 22:19:43)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
SonyXperia napisał/a:

Nie. Nie jestem po spożyciu  big_smile Zupełnie na trzeźwo stwierdzam, że facetowi, który mi mówi że w czasie, w którym sie ze mną bzykał kochał inną, a potem kiedy chciałabym z nim porozmawiać o naszej relacji on  mnie popychał i wyzywał od suk przywaliłabym mu tak jak autorka i wcale tego nie żałowała a już na pewno nie przepraszała big_smile
Odnoszę się zawsze do pierwszego postu, jest najbardziej szczery wink
Autorka miała prawo do swoich emocji.

Rozumiem, każdy ma prawo do emocji - szkoda, że nie jestem w związku z kobietą o twoich poglądach, bo czasem mnie łapa świerzbi żeby przywalić, ale nie każda to rozumie.

A teraz ta historia w punkcikach - łatwiej będzie ci ogarnąć:
1) W listopadzie byli w relacji seksualnej, przy czym on otwarcie mówił, że związku nie chce.
2) Jakiś czas później on tę relację zakończył.
3) Niedawno spotkali się na imprezie - pani zaproponowała mu przyjaźń, na co on przystał.
4) Potem pani się nachlała i zaczęła mu wyrzygiwać swoje żale.
5) Panu puściły nerwy i powiedział jej coś niemiłego (że ciągnął dwie sroki za ogon, co nie musi być prawdą).
6) Pani go uderzyła.
7) On zaciągnął panią w ustronne miejsce i powiedział kilka bardzo ostrych słów (które jej się należały po takim występie jak psu micha).

SonyXperia napisał/a:

Bo to już nawet nie chodzi o wcześniejszą relację, ale o zachowanie faceta. Popychanie. Wyzywanie od suk? Co to ma być???

To nie było tak jak ty twierdzisz - że ona chciała porozmawiać, a on zaczął ją popychać i wyzywać od suk, więc słusznie mu przywaliła. Kolejność była odwrotna - ona mu przywaliła, a POTEM on ją odciągnął na bok i zbluzgał.

36 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-05-14 22:33:29)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
EeeTam napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Nie. Nie jestem po spożyciu  big_smile Zupełnie na trzeźwo stwierdzam, że facetowi, który mi mówi że w czasie, w którym sie ze mną bzykał kochał inną, a potem kiedy chciałabym z nim porozmawiać o naszej relacji on  mnie popychał i wyzywał od suk przywaliłabym mu tak jak autorka i wcale tego nie żałowała a już na pewno nie przepraszała big_smile
Odnoszę się zawsze do pierwszego postu, jest najbardziej szczery wink
Autorka miała prawo do swoich emocji.

Rozumiem, każdy ma prawo do emocji - szkoda, że nie jestem w związku z kobietą o twoich poglądach, bo czasem mnie łapa świerzbi żeby przywalić, ale nie każda to rozumie.

A teraz ta historia w punkcikach - łatwiej będzie ci ogarnąć:
1) W listopadzie byli w relacji seksualnej, przy czym on otwarcie mówił, że związku nie chce.
2) Jakiś czas później on tę relację zakończył.
3) Niedawno spotkali się na imprezie - pani zaproponowała mu przyjaźń, na co on przystał.
4) Potem pani się nachlała i zaczęła mu wyrzygiwać swoje żale.
5) Panu puściły nerwy i powiedział jej coś niemiłego (że ciągnął dwie sroki za ogon, co nie musi być prawdą).
6) Pani go uderzyła.
7) On zaciągnął panią w ustronne miejsce i powiedział kilka bardzo ostrych słów (które jej się należały po takim występie jak psu micha).

I poleciała autorka po męskiej dumie. No niestety, po pijaku czy na trzeźwo za sztruchańce i sukę jest starzł w pysk. Niech się koleś cieszy,że nie w jaja tongue Tak czy siak są kwita big_smile Może na drugi raz nauczy się liczyć ze słowami.

37 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 22:34:07)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
SonyXperia napisał/a:

I poleciała autorka po męskiej dumie. No niestety, po pijaku czy na trzeźwo za sztruchańce i sukę jest strzł w pysk. Niech się koleś cieszy,że nie w jaja tongue Tak czy siak są kwita big_smile Może na drugi raz nauczy się liczyć ze słowami.

Kobieto - jesteś pewna, że nie piłaś? Bo tam nie było strzału za szturchańce i sukę. Było ODWROTNIE -  jeszcze raz, aż dotrze: były szturchańce (a raczej wyprowadzenie na ubocze) i suka za strzał. I jeśli dalej tego nie ogarniasz, to przepraszam, ale przystępniej już nie potrafię. Rano przeczytasz, to załapiesz.

38 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-05-14 22:40:28)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
EeeTam napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

I poleciała autorka po męskiej dumie. No niestety, po pijaku czy na trzeźwo za sztruchańce i sukę jest strzł w pysk. Niech się koleś cieszy,że nie w jaja tongue Tak czy siak są kwita big_smile Może na drugi raz nauczy się liczyć ze słowami.

Kobieto - jesteś pewna, że nie piłaś? Bo tam nie było strzału za szturchańce i sukę. Było ODWROTNIE -  jeszcze raz, aż dotrze: były szturchańce (a raczej wyprowadzenie na ubocze) i suka za strzał. I jeśli dalej tego nie ogarniasz, to przepraszam, ale przystępniej już nie potrafię. Rano przeczytasz, to załapiesz.

Proszę:

Podczas tej kłótni powiedział mi, że przez cały ten czas miał dziewczynę, którą kocha, a na pytanie dlaczego mnie tak oszukał powiedział tylko „przecież nie pytałaś”. Nie rozumiał, że źle mnie potraktował. Ironizując mówił, że przecież można jednocześnie czuć coś do dwóch kobiet i wcale mnie nie wykorzystał, bo gdyby tak było, nadal chciałby uprawiać ze mną seks, a jednak był na tyle dobry, że tego zaprzestał. Później powiedział, że tak naprawdę nigdy mnie nie kochał, ale było fajnie. Największą ironią było to, że nawet po ujawnieniu tych okropnych kłamstw, starał się mi wmówić, że zawsze był ze mną szczery. Poczułam się okropnie oszukana oraz poniżona i w tych wszystkich emocjach spoliczkowałam go.

1. Kłótnia.
2. On mówi że przez ten czas miał dziewczynę.
3. Ona go pyta dlczego ją tak oszukiwał.
4. Ma żal że źle ją traktował.
6. On robi sobie z niej jaja.
7. Mówi jej że tak naprawdą jej nie kochał.
8. Mimo to oświadcza jej że był szczery.
9. Ona poczuła się okropnie.
10. I dostał z liścia.


W czym masz problem kolego? big_smile

39 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 22:44:30)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
SonyXperia napisał/a:

W czym masz problem kolego? big_smile

I gdzie w tym co zacytowałaś jest szturchaniec i suka? Może pogrub big_smile Naprawdę, będziesz się rano wstydzić jak przeczytasz co wypisywałaś...

Nie mam problemu, tylko jakoś nie uważam za rozsądne załatwianie spraw po pijaku i narzucanie się komuś, kto najwyraźniej nie ma chęci na wysłuchiwanie jobów. Od początku wiedziała, że nie jest z nim w związku i raczej nie będzie, więc pijacki występ był bardzo slaby.

40 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-05-14 22:50:26)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
EeeTam napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

W czym masz problem kolego? big_smile

I gdzie w tym co zacytowałaś jest szturchaniec i suka? Może pogrub big_smile Naprawdę, będziesz się rano wstydzić jak przeczytasz co wypisywałaś...

Nie mam problemu, tylko jakoś nie uważam za rozsądne załatwianie spraw po pijaku i narzucanie się komuś, kto najwyraźniej nie ma chęci na wysłuchiwanie jobów. Od początku wiedziała, że nie jest z nim w związku i raczej nie będzie, więc pijacki występ był bardzo slaby.

Oj, wstydziłabym się ja to na miejscu tego faceta big_smile
Tak, tak, na końcu zawsze jest tak że ona od początku wiedziała że ... tu wstaw dowolne big_smile

Jasne, nie ma nic bardziej wkru***  niż panna, która nie da się zbyć byle czym, i jeszcze, o zgrozo, przywali w facjatę big_smile Tego każda dziewczyna powinna się na ranem wstydzić lol

41 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 22:58:10)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

SonyXperia
Nie, no jasne - nie ma się czego wstydzić. Przecież każdy dorosły człowiek robi po pijaku awantury i to tak, żeby cała okolica wiedziała big_smile Na razie to ona dorobiła się łatki (po części zasłużonej) osoby niezrównoważonej - a nie on.

I rzeczywiście - nie dała się zbyć byle czym, uzyskała to co chciała: została chwilową gwiazdą lokalnych plotkarzy. No chyba że nie o to jej chodziło, ale też nic innego nie wywalczyła.

I nie wiem czego on ma się wstydzić - że publicznie pokazała jakim jest fajnym facetem, że ona całkiem straciła dla niego głowę i takie szopki odstawia?

42

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
EeeTam napisał/a:

SonyXperia
Nie, no jasne - nie ma się czego wstydzić. Przecież każdy dorosły człowiek robi po pijaku awantury i to tak, żeby cała okolica wiedziała big_smile Na razie to ona dorobiła się łatki (po części zasłużonej) osoby niezrównoważonej - a nie on.

I rzeczywiście - nie dała się zbyć byle czym, uzyskała to co chciała: została chwilową gwiazdą lokalnych plotkarzy. No chyba że nie o to jej chodziło, ale też nic innego nie wywalczyła.

I nie wiem czego on ma się wstydzić - że publicznie pokazała jakim jest fajnym facetem, że ona całkiem straciła dla niego głowę i takie szopki odstawia?

Dobre sobie, fajny  facet, który popycha i wyzywa. smile 

Forum w założeniu ma pomagać, a nie odwrotnie. Dziewczyna i tak jest zdołowana. Wydarzenie było jednorazowe, przypominam. A  szopką tego  bym raczej nie nazwała.

43 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-15 00:28:00)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Summerka napisał/a:

Dobre sobie, fajny  facet, który popycha i wyzywa. smile

Tak, to już znamy - jak kobieta bić, być dobry uczynek, jak facet wyzwać, być cham i śfinia big_smile
I tak - pokazała wszystkim jaki z niego fajny facet, bo ona tak przeżywa rozstanie. Mało tego, po jej występie teraz wszyscy mają masę zrozumienia dla niego - no rozstał się, ale co tu się dziwić skoro ona tak się zachowuje...

Summerka napisał/a:

A  szopką tego  bym raczej nie nazwała.

A ja bym nazwał, bo jak inaczej określić pijacką awanturę z rękoczynami? Pewnie, że to nie jest powód, żeby się chlastać, ale wnioski warto wyciągnąć. Ja przykładowo, na widok ex, albo bym wyszedł, albo przynajmniej nie tykał alkoholu.

44 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-05-15 08:52:50)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
EeeTam napisał/a:

SonyXperia
Nie, no jasne - nie ma się czego wstydzić. Przecież każdy dorosły człowiek robi po pijaku awantury i to tak, żeby cała okolica wiedziała big_smile Na razie to ona dorobiła się łatki (po części zasłużonej) osoby niezrównoważonej - a nie on.

I rzeczywiście - nie dała się zbyć byle czym, uzyskała to co chciała: została chwilową gwiazdą lokalnych plotkarzy. No chyba że nie o to jej chodziło, ale też nic innego nie wywalczyła.

I nie wiem czego on ma się wstydzić - że publicznie pokazała jakim jest fajnym facetem, że ona całkiem straciła dla niego głowę i takie szopki odstawia?

Przynajmniej plotkarze mają zajęcie. Pewnie opowiadają o tym głośnym wydarzeniu w okolicy z wypiekami na twarzach i rozstrząsają w szczegółach co autorka tym sposobem chciała "wywalczyć" big_smile

45

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
EeeTam napisał/a:

SonyXperia
Nie, no jasne - nie ma się czego wstydzić. Przecież każdy dorosły człowiek robi po pijaku awantury i to tak, żeby cała okolica wiedziała big_smile Na razie to ona dorobiła się łatki (po części zasłużonej) osoby niezrównoważonej - a nie on.

I rzeczywiście - nie dała się zbyć byle czym, uzyskała to co chciała: została chwilową gwiazdą lokalnych plotkarzy. No chyba że nie o to jej chodziło, ale też nic innego nie wywalczyła.

I nie wiem czego on ma się wstydzić - że publicznie pokazała jakim jest fajnym facetem, że ona całkiem straciła dla niego głowę i takie szopki odstawia?

Tylko, że zasadnicza różnica polega na tym, że nie próbowałam niczego uzyskać ani wywalczyć. smile
Pewnie nigdy tego nie zrozumiesz, bo nie jesteś kobietą, ale zastanów się, jakby to było, gdyby jakiś facet mamił Cię kłamstwami i pięknymi słowami, żeby mieć Cię do łóżka. Po czym nagle miesiąc po rozstaniu (z którym się pogodziłam) dowiadujesz się, że perfidnie Cię oszukiwał, żeby sobie poużywać. I jeszcze mówi Ci o tym ironizując prosto w oczy. Dla kobiety wykorzystanie jej uczuć i gra na emocjach w celu korzystania z jej ciała to naprawdę jedno z najgorszych upokorzeń. Rzeczywiście wspaniały mężczyzna, pełen honoru i innych wartości, który wyznaje zasadę, że dwie kobiety naraz, to nic złego, a wykorzystanie jest wtedy, kiedy bierzesz kobietę do łóżka na 2-3 noce wink

46

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Autorko, niezrozumiały jest dla mnie ten wątek.
Tytuł brzmi: „straciłam do samej siebie szacunek” a z treści wynika najpierw, że najbardziej dotkliwe jest to, że inni traktują cię jak niezrównoważona wariatkę po tym jak zostało ugłośnione twoje zachowanie, BTW: że też facetowi nie zależało na dyskrecji, bo przecież jest w związku, z kobietą, którą kocha, więc powinien starać się o nienagłaśnianie swoich zdrad, Potem piszesz, że doskwiera ci to, że facet wykorzystał twoją nieco desperacką (biorąc pod uwagę pierwszy wątek) chęć stworzenia związku.
Właściwie gdzie tkwi rzeczywisty problem?

47 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-05-15 10:13:00)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
summerka88 napisał/a:

Autorko, niezrozumiały jest dla mnie ten wątek.
Tytuł brzmi: „straciłam do samej siebie szacunek” a z treści wynika najpierw, że najbardziej dotkliwe jest to, że inni traktują cię jak niezrównoważona wariatkę po tym jak zostało ugłośnione twoje zachowanie, BTW: że też facetowi nie zależało na dyskrecji, bo przecież jest w związku, z kobietą, którą kocha, więc powinien starać się o nienagłaśnianie swoich zdrad, Potem piszesz, że doskwiera ci to, że facet wykorzystał twoją nieco desperacką (biorąc pod uwagę pierwszy wątek) chęć stworzenia związku.
Właściwie gdzie tkwi rzeczywisty problem?

Mnie się wydaje, że we wszystkim po kolei, bo po części musi być to wszystko prawdą. Jej zbytnie zaangażowanie, jego nieszczerość, jej uniesienie się emocjami i plotki wśród znajomych.

48

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
SonyXperia napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Autorko, niezrozumiały jest dla mnie ten wątek.
Tytuł brzmi: „straciłam do samej siebie szacunek” a z treści wynika najpierw, że najbardziej dotkliwe jest to, że inni traktują cię jak niezrównoważona wariatkę po tym jak zostało ugłośnione twoje zachowanie, BTW: że też facetowi nie zależało na dyskrecji, bo przecież jest w związku, z kobietą, którą kocha, więc powinien starać się o nienagłaśnianie swoich zdrad, Potem piszesz, że doskwiera ci to, że facet wykorzystał twoją nieco desperacką (biorąc pod uwagę pierwszy wątek) chęć stworzenia związku.
Właściwie gdzie tkwi rzeczywisty problem?

Mnie się wydaje, że we wszystkim po kolei, bo po części musi być to wszystko prawdą. Jej zbytnie zaangażowanie, jego nieszczerość, jej uniesienie się emocjami i plotki wśród znajomych.


Myślę, że największy problem ma autorka z sobą. Desperacja w chęci posiadania (słowo posiadanie jest tu kluczowe) związku i partnera, ale także potrzeba posiadania (!!!) odpowiedniego wizerunku wśród znajomych wskazują na kruchutkie poczucie własnej wartości. Przez to jest łatwym celem dla takich śliskich typów, jak pan przedstawiony w obu wątkach.
Ale w sumie ona nawet nie prosi o żadną radę, tylko się żali, że jej życie wink nie jest takie, jakie chciałaby, żeby było, więc sobie ttak też tylko wyrażam opinię.

49

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Przeczytałam poprzedni wątek. Uważam, że facet wcale nie zachowywał się jednoznacznie. Choćby te fragmenty o tym świadczą:

Amelea napisał/a:

Mówił mi też, że gdyby nie to wszystko {chodzi o jego rzekomy ból po niedawnym rozstaniu //Koczek}, to pewnie bylibyśmy już razem.

Niejednokrotnie wspominał o jakiś planach na przyszłość, które chciałby dzielić ze mną
...
Jak wiadomo osoby po przejściach, bojące się panicznie zaangażowania, nie reagują zbyt dobrze na tego typu wyznania. Choć o dziwo z jego strony było ich dość sporo.

Swój dystans tłumaczył autorce tym, że jest świeżo po zerwaniu. Jeszcze cierpi, ale może mu przejdzie.
W tym czasie pozostawał w związku z inną kobietą.
Kawał krętacza i drania. Moim zdaniem to psychopata, bo trzeba nie miec za gram empatii, żeby zakochaną osobę okłamywać, mamić nadzieją, a wszystko tylko temu, żeby pare złociszy na prostytutce zaoszczędzić. W dzisiejszych czasach, jak mogą panowie w płatnych ofertach przebierać i wybierać, to doprawdy facet bez żadnego honoru, bez empatii, taki typowy dupek, co myśli tylko o sobie, myśli przyrodzeniem a nie sercem.
Inna sprawa by była, żeby od razu mówił co i jak. Że kogoś ma, a chce tylko seksu. Że nic z tego nie będzie i nie łudź się maleńka. To bym rozumiała.
Ale tutaj sprawa tak nie wygląda. Mieszał, mącił, kłamał - wszystko, żeby stwarzać pozory, na które naiwna dziewczyna sie złapała.

50

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Współczuję autorce. Każda oszukana kobieta ma żal. Najważniejsze by odnalazła sposób na odzyskanie szacunku do siebie. Po czymś takim ona czuje się wykorzystana. A oszust manipuluje faktami i robi z niej wariatkę. Skąd ja to znam hi hi. Teraz autorka będzie siebie obarczać winą za sytuację i będzie ją dobijać fakt że on nic nie stracił na tym i obnosi się z dumą że ja wykorzystal. Do tego może spodziewać się poklasku

51

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Współczuję autorce. Każda oszukana kobieta ma żal. Najważniejsze by odnalazła sposób na odzyskanie szacunku do siebie. Po czymś takim ona czuje się wykorzystana. A oszust manipuluje faktami i robi z niej wariatkę. Skąd ja to znam hi hi. Teraz autorka będzie siebie obarczać winą za sytuację i będzie ją dobijać fakt że on nic nie stracił na tym i obnosi się z dumą że ja wykorzystal. Do tego może spodziewać się poklasku bo on jest zwycięzcą tej sytuacji a ona będzie zbierać dobre rady na temat tego jaką jest naiwna, że się przeliczyla i że najlepiej jak zapomni o swojej krzywdzie. To jest aprobowana filozofia. Jeden raz w pysk to za mało. Dwa też... Takich trzeba lać i patrzeć jak puchnie albo wymyśleć coś mniej brutalnego a bardziej skutecznego. Na każdego oszusta i wiarołomnego egoiste jest sposób.

52 Ostatnio edytowany przez dorias (2018-05-15 19:37:32)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Tylko po co podchodziła ? Aby dac upust emocjom ? Jak widzę była w barze to albo wychodzę albo mniej pije i nie zwracam uwagi bo po co ?

Moim zdaniem on tylko tak powiedział o tej drugiej aby mieć spokój i dac jej powód do dania sobie spokoju jak wiadomo to najlepsza strategia gdy inne nie pomagają.

53

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Liść był słuszny i zasłużony, nawet nos złamany w takiej sytuacji dałoby się obronić. Niestety autorko, ale jeśli go jeszcze przeprosiłaś, to masz coś z głową. Jeśli masz taki syndrom brania na siebie winy za wszystko, to jeszcze nie jednego takiego dupka przyciągniesz, bo to dla takich łatwy.

54

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Niestety nie ma zasłużonych liści..bo to jest przemoc i nieakceptowalna rzecz. nie dziwię się, że źle się z tym czujesz.
wiem jak, bo niestety raz mi się zdarzyło spoliczkować jednego Pana.. rękawiczkami, i bynajmniej nie pieszczotliwie- bardzo źle się z tym czułam.
chłopak koleżanki zaprosił znajomego na wycieczkę. I temu znajomemu coś odbiło.. buzia mu się nie zamykała , rzucał w moją stronę rózne teksty, coraz mniej wybredne, zaczepki z podtekstami.. Interwencje znajomych nic nie dawały. trzeciego dnia wyjazdu on się nadal nakręcał, a byliśmy w miejscu, skąd nie mogłam odejść.. była zima, zdjęłam rękawiczki i z uderzyłam go mocno w twarz..wszyscy zamarli, bo mysleli, że mi odda.. A ja poczułąm się podle potworny wstyd. On zamilkł.. przepraszaliśmy się przez znajomych.. parę razy jeszcze widzieliśmy z pełną galaterią.
wg mnie powinnaś go przeprosić. to niedopuszczalne. cieszę się ze go przeprosiłąm..

55

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Ela210, już ona go przeprosiła. Nawet kilka razy.
Jednak dla Księcia zniewaga była i tak nie do przełknięcia smile Biedny żuczek... Przecież tylko on ma prawo ranić innych ludzi, a kobietę szarpać i wyzywać. A jak dla odmiany to jego raz coś niefajnego spotkało, to wielki płacz po wszystkich krewnych i znajomych królika. Nosz prawdziwy męszczysna.

56 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-05-15 21:12:02)

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Koczek napisał/a:

Ela210, już ona go przeprosiła. Nawet kilka razy.
Jednak dla Księcia zniewaga była i tak nie do przełknięcia smile Biedny żuczek... Przecież tylko on ma prawo ranić innych ludzi, a kobietę szarpać i wyzywać. A jak dla odmiany to jego raz coś niefajnego spotkało, to wielki płacz po wszystkich krewnych i znajomych królika. Nosz prawdziwy męszczysna.

skoro tak, to chyba szkoda na niego klawiatury.. smile z tamtego zdarzenia ja i tamten Pan wynieśliśmy lekcję.. tylko znajomi sobie to czasem przypominają po paru drinkach na imprezach..

57

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

No właśnie Ela, to dobrze, że jakąś naukę z tego wynieśliście. Ja też za tym jestem, jeśli się juz kogoś przeprosiło, to nie warto się tym dłużej zadręczać, tylko po prostu wyciągnąć z tego swoją lekcję. Np. czego nie robic, żeby znowu się w podobnej sytuacji nie znaleźć.
Tu wyżej ktoś pisal, żeby widząc byłego/byłą, nie zaczynać w ogóle dyskusji. Nie pić też przy tej osobie alkoholu. Czyli po prostu unikać powodów do napięć. To całkiem słuszne wnioski, by uchronić się przed tego typu sytuacjami. Ex to już tylko ex, najlepiej go omijać z daleka i tyle.
Swoją drogą, byłoby też cudnie, gdyby nie tylko autorka wątku, ale i ten pan, czegos się z tej sytuacji nauczył. Ale wątpię, tacy akurat rzadko mają jakiekolwiek wyrzuty sumienia. Bo dla niektórych życie, ludzie i ludzkie uczucia - to taka jedna wielka zabawa. Tak że pewnie niebawem trafi się panu nowa zabawka. Ale, to już na ten moment nie jest sprawa autorki oczywiście.

58

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie

Współczuję. Wyjątkowo perfidny h*j. Trudno, miałaś zwyczajnie pecha że trafiłaś na taką gnide. Musisz jakoś to przeżyć.  Nie wiem czy widziałaś ale w poprzednim wątku dwie osoby przewidziały że on się nadal spotyka z dziewczyną i nie zakończył związku. No ale na Twoim miejscu może też bym w to nie uwierzyła. A z tym spoliczkowaniem to rozumiem co czujesz. Sama kiedyś sprzedałam liścia i to było bardzo nieprzyjemne uczucie. Tylko że w Twoim przypadku to facetowi należała się porządną piącha w ten bezczelny ryj i to dwukrotnie. Raz za to co Ci zrobił a drugi za to jak Cię w towarzystwie zeszmacił.
Powinnaś w rewanżu za tą podłość opowiedzieć jego dziewczynie, którą podobno tak kocha jak się z Tobą fajnie zabawiał. Widać że facet do wszystkich ma taki sam szacunek. Ostatecznie to dobrze się stało że to nie Ty jesteś jego dziewczyną - bo chyba nie chciałabyś mieć takiego faceta?

59

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
justa_pl napisał/a:

Współczuję. Wyjątkowo perfidny h*j. Trudno, miałaś zwyczajnie pecha że trafiłaś na taką gnide. Musisz jakoś to przeżyć.  Nie wiem czy widziałaś ale w poprzednim wątku dwie osoby przewidziały że on się nadal spotyka z dziewczyną i nie zakończył związku. No ale na Twoim miejscu może też bym w to nie uwierzyła. A z tym spoliczkowaniem to rozumiem co czujesz. Sama kiedyś sprzedałam liścia i to było bardzo nieprzyjemne uczucie. Tylko że w Twoim przypadku to facetowi należała się porządną piącha w ten bezczelny ryj i to dwukrotnie. Raz za to co Ci zrobił a drugi za to jak Cię w towarzystwie zeszmacił.
Powinnaś w rewanżu za tą podłość opowiedzieć jego dziewczynie, którą podobno tak kocha jak się z Tobą fajnie zabawiał. Widać że facet do wszystkich ma taki sam szacunek. Ostatecznie to dobrze się stało że to nie Ty jesteś jego dziewczyną - bo chyba nie chciałabyś mieć takiego faceta?

Oczywiście, że bym nie chciała. Później to ja pewnie byłabym tą zdradzaną. Tak naprawdę ciągle żyłam złudzeniami i nawet dobrze się stało, że w końcowej sytuacji prawda wyszła na jaw. Nie wyobrażam sobie jak można tak perfidnie manipulować ludzkimi uczuciami. Poza tym taka „miłość” do rzekomej partnerki też jest nic nie warta, ale to już nie moja sprawa.

60

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
EeeTam napisał/a:
Summerka napisał/a:

Dobre sobie, fajny  facet, który popycha i wyzywa. smile

Tak, to już znamy - jak kobieta bić, być dobry uczynek, jak facet wyzwać, być cham i śfinia big_smile
I tak - pokazała wszystkim jaki z niego fajny facet, bo ona tak przeżywa rozstanie. Mało tego, po jej występie teraz wszyscy mają masę zrozumienia dla niego - no rozstał się, ale co tu się dziwić skoro ona tak się zachowuje...

Summerka napisał/a:

A  szopką tego  bym raczej nie nazwała.

A ja bym nazwał, bo jak inaczej określić pijacką awanturę z rękoczynami? Pewnie, że to nie jest powód, żeby się chlastać, ale wnioski warto wyciągnąć. Ja przykładowo, na widok ex, albo bym wyszedł, albo przynajmniej nie tykał alkoholu.

No, sam widzisz, ty byś wyszedł, a on wrócił po nią specjalnie, żeby ją zwyzywać.

Nie chcę  tu snuć teorii  o facetach i "śfiniach", ogólnie w większości mężczyźni mają lepszą samoocenę od kobiet  (mignęły mi gdzieś w necie badania na ten temat) i stąd dziewczyny brną często  w stronę nieciekawych znajomości. A jak się któraś znajdzie, która się ceni, to" księżniczka".

61

Odp: Straciłam szacunek do samej siebie
Amelea napisał/a:

Witam

Jakiś czas temu założyłam wątek, w którym opisywałam moją relację z pewnym mężczyzną.
Spotykaliśmy się do kwietnia, wszystko się rozwijało, widziałam, że zaczął się angażować i mu zależało. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo jak się później okazało wszystko było kłamstwem. Strasznie mnie w sobie rozkochał, z czego zdawał sobie sprawę. Nasza znajomość nabrała tempa, wszystko dobrze się układało, po czym nagle z dnia na dzień zadecydował, że należy to zakończyć. Bolało mnie to bardzo, nie rozumiałam jego decyzji zwłaszcza, że nawet przy rozstaniu podkreślał, że cudownie się ze mną czuje, ale nie pozostało mi nic innego, jak się z tym pogodzić, tak więc zrobiłam.

Niedawno spotkałam go na imprezie, gdzie początkowo ustaliliśmy, że będziemy przyjaciółmi. Niemniej jednak pod wpływem emocji i wypitego alkoholu zaczęliśmy się kłócić. Fakt faktem, że ja to sprowokowałam, niemniej jednak byłam okropnie rozżalona i nie rozumiałam dlaczego tak mnie potraktował mimo, że wszystko dobrze się układało. Podczas tej kłótni powiedział mi, że przez cały ten czas miał dziewczynę, którą kocha, a na pytanie dlaczego mnie tak oszukał powiedział tylko „przecież nie pytałaś”. Nie rozumiał, że źle mnie potraktował. Ironizując mówił, że przecież można jednocześnie czuć coś do dwóch kobiet i wcale mnie nie wykorzystał, bo gdyby tak było, nadal chciałby uprawiać ze mną seks, a jednak był na tyle dobry, że tego zaprzestał. Później powiedział, że tak naprawdę nigdy mnie nie kochał, ale było fajnie. Największą ironią było to, że nawet po ujawnieniu tych okropnych kłamstw, starał się mi wmówić, że zawsze był ze mną szczery. Poczułam się okropnie oszukana oraz poniżona i w tych wszystkich emocjach spoliczkowałam go. Bez świadków, ale jednak to zrobiłam. Okropnie tego żałuję i mam niesamowite wyrzuty sumienia. Po całym zajściu wrócił po mnie i zaprowadził na bok, popychając mnie przy tym. Zwyzywał mnie krzycząc, że jestem zwykłą, nic nie wartą suką. Przeprosiłam go za to kilkukrotnie, starałam się wytłumaczyć jak się czułam w całej tej sytuacji, kiedy przez pół roku zwodził mnie i oszukiwał, kłamiąc prosto w oczy, że nikogo nie ma. Tak naprawdę wyszło na to, że chciał sobie na mnie poużywać, wykorzystując moje uczucia, o których dobrze wiedział, a ja przez cały okres tej relacji naprawdę mi ufałam i robiłam dla niego wszystko. Ten policzek był aktem totalnego rozżalenia i upokorzenia, tym bardziej, że moją ważną zasadą zawsze było nie wchodzenie w jakiekolwiek relacje z zajętymi mężczyznami. Wiem, że nic nie usprawiedliwia takiego czynu, ale czuje, że zrobiłam to w jakimś afekcie, nie panując nad negatywnymi emocjami, których zebrało się bardzo wiele.

Teraz sytuacja wygląda tak, że przedstawił wszystkim znajomym swoją wersję wydarzeń, która całkowicie różni się od mojej. Wszyscy uważają mnie za niezrównoważoną psychicznie idiotkę. Nawet moja przyjaciółka, która od początku znała całą sytuację ma mi to za złe i czuje, że trzyma jego stronę. Czuje się z tym wszystkim okropnie. Żałuję tego co zrobiłam, tym bardziej, że nigdy wcześniej nie miałam w życiu podobnej sytuacji. Nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradzić, straciłam poczucie jakiejkolwiek godności i wartości. Straciłam szacunek do samej siebie..


Tacy są faceci - niestety - chcą tylko jednego,a kiedy to dostaną odchodzą,a Ty nie masz czego żałować, uważam, że słusznie mu się należało to co zrobiłaś.To on nie jest nic wart - ma dziewczynę,którą niby kocha,a skacze na boki? Ta jego dziewczyna powinna go jeszcze spoliczkować i odejść od niego - gdyby tylko wiedziała. A ta niby Twoja "przyjaciółka" - tak bym jej nie nazwała - zamiast trzymać z Tobą,wspierać Ciebie to co robi?  Nie przejmuj się nimi,nie masz czego żałować, dobrze zrobiłaś,staraj się o tym zapomnieć,jak równieś i o nim i "przyjaciółce",życie toczy się dalej,nie masz co płakać nad już rozlanym mlekiem, bo uważam, że to i tak za mała kara jak dla takiego drania, staraj się też omijać go szerokim łukiem i z podniesioną głową. A tak na marginesie to nie Ty jego,a on Ciebie powinien prosić o wybaczenie ,a nie dolewać oliwy do ognia. No ale stało się,zapomnij i nie myśl już o tym. Nie warto. smile

Posty [ 61 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Straciłam szacunek do samej siebie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024