Dziwne rozstanie. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 8 ]

Temat: Dziwne rozstanie.

Witajcie, mam pewien problem i chciałbym prosić was o opinię w tej sprawie.
Otóż rozstałem się z dziewczyną, ale nie było to takie typowe rozstanie, ale od początku.

Poznaliśmy się już dawno temu i mieliśmy kontakt typowo koleżeński, bardzo dużo rozmawialiśmy czasem się spotkaliśmy, ogólnie mieliśmy super kontakt. Kilka miesięcy temu zaczęliśmy spędzać więcej czasu razem, i tak w sumie naturalnie wyszło, że zostaliśmy parą. Wiadomo, na początku wszystko było między nami super, była miłość itd.

Od jakiegoś czasu jednak z jej strony ta uczuciowość stopniowo zanikała. Coraz mniej się do mnie przytulała, dotykała, nie mówiła do mnie już w miły sposób, a wręcz czasem wręcz przeciwnie. Nadal rozmawialiśmy, nadal spędzaliśmy razem czas, spotykaliśmy się, ale ta sfera uczuciowa zanikała z jej strony. I tak to wyglądało, póki kilka dni temu nie pokłóciliśmy się.

Podczas naszej ostatniej rozmowy powiedziała, że to wszystko dlatego, że czasem byłem w stosunku do niej mało wylewny. Nie chodzi o wyrażanie uczuć, tylko o rozmowy. Ona bardzo często bardzo dużo mówiła, a ja milczałem i po prostu słuchałem. Rzadko dochodziło między nami do żartów, wygłupów, nie dlatego, że jestem jakiś sztywny, tylko z jakiegoś powodu ciężko było mi przed nią się tak w 100% otworzyć z moim poczuciem humoru i rozgadaniem. Ona stwierdziła, że ludzie, którzy nie są wylewni i otwarci ją męczą i że my do siebie najwyraźniej nie pasujemy, i że zastanawiała się nad tym od jakiegoś czasu, i tym suchym zachowaniem dawała mi do zrozumienia, że coś jest nie tak, ale ta kłótnia przelała czarę goryczy.

Nie wiem właściwie, czy to było rozstanie.  Podczas rozmowy nie padło żadne zdanie w stylu że już nie kocha, czy jej nie zależy, nie padło żadne pożegnanie, podziękowanie za wszystko. Tylko tyle, że jest tym wszystkim zmęczona i zrezygnowana. Ona ma teraz bardzo dużo obowiązków, i ją to też przytłacza i też jest tym zmęczona. Mowiła, że miałem szansę na to, żeby to naprawić, ale nie zrobiłem tego. Gdy pytałem ją, co dalej z nami, z tym związkiem, to powiedziała, że nie wie. Gdy spytałem, czy to definitywnie koniec, powiedziała, że to jest trudne pytanie, i że tego też nie wie. Gdy spytałem, czy za jakiś czas, np za 2 tygodnie dalibyśmy sobie szansę to odbudować, powiedziała, że 2 tygodnie to jest strasznie mało.

Co sądzicie o tej sytuacji? Wiem, że na chwile obecną nie ma szans na to, żeby coś zrobić. Ale za jakiś czas? Co robić?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Dziwne rozstanie.
lobbysta napisał/a:

Witajcie, mam pewien problem i chciałbym prosić was o opinię w tej sprawie.
Otóż rozstałem się z dziewczyną, ale nie było to takie typowe rozstanie, ale od początku.

Poznaliśmy się już dawno temu i mieliśmy kontakt typowo koleżeński, bardzo dużo rozmawialiśmy czasem się spotkaliśmy, ogólnie mieliśmy super kontakt. Kilka miesięcy temu zaczęliśmy spędzać więcej czasu razem, i tak w sumie naturalnie wyszło, że zostaliśmy parą. Wiadomo, na początku wszystko było między nami super, była miłość itd.

Od jakiegoś czasu jednak z jej strony ta uczuciowość stopniowo zanikała. Coraz mniej się do mnie przytulała, dotykała, nie mówiła do mnie już w miły sposób, a wręcz czasem wręcz przeciwnie. Nadal rozmawialiśmy, nadal spędzaliśmy razem czas, spotykaliśmy się, ale ta sfera uczuciowa zanikała z jej strony. I tak to wyglądało, póki kilka dni temu nie pokłóciliśmy się.

Podczas naszej ostatniej rozmowy powiedziała, że to wszystko dlatego, że czasem byłem w stosunku do niej mało wylewny. Nie chodzi o wyrażanie uczuć, tylko o rozmowy. Ona bardzo często bardzo dużo mówiła, a ja milczałem i po prostu słuchałem. Rzadko dochodziło między nami do żartów, wygłupów, nie dlatego, że jestem jakiś sztywny, tylko z jakiegoś powodu ciężko było mi przed nią się tak w 100% otworzyć z moim poczuciem humoru i rozgadaniem. Ona stwierdziła, że ludzie, którzy nie są wylewni i otwarci ją męczą i że my do siebie najwyraźniej nie pasujemy, i że zastanawiała się nad tym od jakiegoś czasu, i tym suchym zachowaniem dawała mi do zrozumienia, że coś jest nie tak, ale ta kłótnia przelała czarę goryczy.

Nie wiem właściwie, czy to było rozstanie.  Podczas rozmowy nie padło żadne zdanie w stylu że już nie kocha, czy jej nie zależy, nie padło żadne pożegnanie, podziękowanie za wszystko. Tylko tyle, że jest tym wszystkim zmęczona i zrezygnowana. Ona ma teraz bardzo dużo obowiązków, i ją to też przytłacza i też jest tym zmęczona. Mowiła, że miałem szansę na to, żeby to naprawić, ale nie zrobiłem tego. Gdy pytałem ją, co dalej z nami, z tym związkiem, to powiedziała, że nie wie. Gdy spytałem, czy to definitywnie koniec, powiedziała, że to jest trudne pytanie, i że tego też nie wie. Gdy spytałem, czy za jakiś czas, np za 2 tygodnie dalibyśmy sobie szansę to odbudować, powiedziała, że 2 tygodnie to jest strasznie mało.

Co sądzicie o tej sytuacji? Wiem, że na chwile obecną nie ma szans na to, żeby coś zrobić. Ale za jakiś czas? Co robić?

Najpierw koleżeńsko mieliście "super kontakt" i "dużo rozmawialiście", a potem będąc już w związku okazuje się, że wcale dużo nie rozmawialiście, tylko ona dużo mówiła, a kontakt znowu taki super nie był skoro nie byłeś zdolny do bycia sobą będąc z nią. Ona taka rozmowna i buzia jej się nie zamykała, ale gdy przyszło co do czego to nie była w stanie powiedzieć wprost co jej nie pasuje tylko wysyłała Ci znaki dymne. W jej umiejętność szczerej rozmowy i generalnie dojrzałość śmiem wątpić na podstawie powyższego oraz tego w jaki sposób się pokłóciła i jak się rozstała. Wygląda mi to na to, że wraz z upływem czasu ona po prostu zaczęła żywić mniej gorące uczucia do Ciebie i zaczęła szukać powodu, a wreszcie drogi wyjścia z niesatysfakcjonującego związku. W takich sytuacjach ludziom trudno jest przyznać po prostu, że uczucia się wypaliły, że jak widać zakończyło się to na zauroczeniu, które nie przekształciło się w głębsze uczucie i zaangażowanie, że to nie to i jednak nie jesteś osobą której szukała dla siebie. Bycie w takiej sytuacji rodzi poczucie winy; czemu nie mogę już wykrzesać z siebie uczuć w stosunku do w gruncie rzeczy zapewne dobrego człowieka? Z takim poczuciem winy trudno żyć. Dlatego poszukuje się rozwiązań, które niestety nigdy nie będą w stanie dotrzeć do sedna problemu. Zasugerowała Ci, że powinieneś był się bardziej starać, być bardziej otwartym, takim śmakim, a ja na to: i tak to by nic nie dało. Przyczyn zaczęła szukać na zewnątrz, a są w niej i w tym, że taki jaki jesteś nie pasujesz jej, więc nie chodzi o to abyś wpasowywał się jak plastelina w jej wyobrażenia o osobie, w której mogłaby się zakochać, tylko o to aby mogła przed sobą szczerze przyznać to nie to, nie ma tu niczyjej winy, rozstańmy się i szukajmy dalej już osobno.
Nie obiecuj sobie niczego po tych "nie wiem", bo ponownie jest to mechanizm obronny i umywanie rąk od odpowiedzialności (choć w tej sytuacji nie jest to słowo, które najlepiej pasuje, ale z braku innego użyję tego wink ). Nie wiem oznacza tu dalej: "rób coś, cokolwiek, żebym Cię kochała", co zz góry skazane jest na porażkę, więc spokojnie możesz przyjąć, że "nie wiem" znaczy "nie".
Daj sobie szansę na bycie z kimś przed kim nie będziesz musiał udawać, przed kim otworzysz się, oraz kto nie będzie musiał zmuszać się do kochania Cię. Ten rozdział w swoim życiu zamknij i potraktuj jako czasem miłą, a czasem mniej miłą naukę życiową.

Odp: Dziwne rozstanie.
lobbysta napisał/a:

Poznaliśmy się już dawno temu i mieliśmy kontakt typowo koleżeński, bardzo dużo rozmawialiśmy czasem się spotkaliśmy, ogólnie mieliśmy super kontakt. Kilka miesięcy temu zaczęliśmy spędzać więcej czasu razem, i tak w sumie naturalnie wyszło, że zostaliśmy parą.

lobbysta napisał/a:

z jakiegoś powodu ciężko było mi przed nią się tak w 100% otworzyć z moim poczuciem humoru i rozgadaniem.

Znacie się długo, przez kilka miesięcy byliście parą, a Ty nie umiesz być sobą? udawałeś kogoś kim nie jesteś? Co powodowało w Tobie tę blokadę, bo nie potrafię sobie tego wyobrazić, by spotykać się z kimś tyle czasu i nie potrafić okazać prawdziwego swojego oblicza.
Odebrałam to tak, jakby ten związek był wymuszony, bo skoro się znacie tak długo, no to wypada być ze sobą.
Wcale jej się nie dziwię, że zaczęła się oddalać, bo gdyby mnie ktoś oszukiwał przez tyle czasu, też nie chciałabym z nim być.

4

Odp: Dziwne rozstanie.
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Znacie się długo, przez kilka miesięcy byliście parą, a Ty nie umiesz być sobą? udawałeś kogoś kim nie jesteś? Co powodowało w Tobie tę blokadę, bo nie potrafię sobie tego wyobrazić, by spotykać się z kimś tyle czasu i nie potrafić okazać prawdziwego swojego oblicza.
Odebrałam to tak, jakby ten związek był wymuszony, bo skoro się znacie tak długo, no to wypada być ze sobą.

Nie udawałem kogoś kim nie jestem, po prostu ją na codzien jestem pełen życia, wesoły, śmieszek, czasem aż do przesady, a przy niej byłem spokojny i małomówny, nie potrafię powiedzieć dlaczego, to nie to że nie chciałem czy miałem jakas blokadę.

A ten związek nie był wymuszony, po prostu zaczęliśmy się spotykać i zaiskrzyło.

5

Odp: Dziwne rozstanie.
lobbysta napisał/a:

Nie udawałem kogoś kim nie jestem, po prostu ją na codzien jestem pełen życia, wesoły, śmieszek, czasem aż do przesady, a przy niej byłem spokojny i małomówny, nie potrafię powiedzieć dlaczego, to nie to że nie chciałem czy miałem jakas blokadę.

A ten związek nie był wymuszony, po prostu zaczęliśmy się spotykać i zaiskrzyło.

Sam sobie przeczysz. Jeżeli na co dzień w swoim otoczeniu, a zwłaszcza wśród bliskich jesteś taki, to bycie odwrotnością tego w jej towarzystwie jest właśnie udawaniem kogoś kim się nie jest. Nie jest to oskarżenie więc nie traktuj tego tak i nie broń się przed tym. Przy niej jak widać czułeś, że nie potrafisz pokazać codziennego siebie, nie potraficie stworzyć bliskości która pozwalałaby na to. Potraktuj to jako pokarm dla myśli: czy tylko przy tej partnerce nie byłem w stanie być sobą, czy też przy wszystkich tego nie potrafię. Czy tylko w tym związku czułem, że "muszę" być kimś innym, czy zawsze tak jest. Czy potrafię być autentycznie blisko czy też nie?

Odp: Dziwne rozstanie.
Klio napisał/a:
lobbysta napisał/a:

Nie udawałem kogoś kim nie jestem, po prostu ją na codzien jestem pełen życia, wesoły, śmieszek, czasem aż do przesady, a przy niej byłem spokojny i małomówny, nie potrafię powiedzieć dlaczego, to nie to że nie chciałem czy miałem jakas blokadę.

A ten związek nie był wymuszony, po prostu zaczęliśmy się spotykać i zaiskrzyło.

Sam sobie przeczysz. Jeżeli na co dzień w swoim otoczeniu, a zwłaszcza wśród bliskich jesteś taki, to bycie odwrotnością tego w jej towarzystwie jest właśnie udawaniem kogoś kim się nie jest. Nie jest to oskarżenie więc nie traktuj tego tak i nie broń się przed tym. Przy niej jak widać czułeś, że nie potrafisz pokazać codziennego siebie, nie potraficie stworzyć bliskości która pozwalałaby na to.

Dokładnie. Coś powodowało, że nie potrafiłeś być taki jaki jesteś wśród innych. Bałeś się, że ona nie będzie tego akceptować? A może ona była zupełnie inna niż Ty, więc wolałeś przy niej być wyciszony. Jak się z tym czułeś, nie przeszkadzało Ci to?

7

Odp: Dziwne rozstanie.
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Dokładnie. Coś powodowało, że nie potrafiłeś być taki jaki jesteś wśród innych. Bałeś się, że ona nie będzie tego akceptować? A może ona była zupełnie inna niż Ty, więc wolałeś przy niej być wyciszony. Jak się z tym czułeś, nie przeszkadzało Ci to?

Przeszkadzało, ja bardzo chciałem z nią stworzyć taką bardzo luźna i otwarta relacje, ale czasem bałem sie, przyzwyczajenie z poprzedniego związku w którym dziewczyna miała pretensje że czasem zachowuje się za głupio; nie wiem póki byliśmy znajomymi nie miałem oporów ale po wejściu w związek jakoś przeszedłem w tryb wyciszenia, spokoju.

8

Odp: Dziwne rozstanie.
lobbysta napisał/a:

Witajcie, mam pewien problem i chciałbym prosić was o opinię w tej sprawie.
Otóż rozstałem się z dziewczyną, ale nie było to takie typowe rozstanie, ale od początku.

Poznaliśmy się już dawno temu i mieliśmy kontakt typowo koleżeński, bardzo dużo rozmawialiśmy czasem się spotkaliśmy, ogólnie mieliśmy super kontakt. Kilka miesięcy temu zaczęliśmy spędzać więcej czasu razem, i tak w sumie naturalnie wyszło, że zostaliśmy parą. Wiadomo, na początku wszystko było między nami super, była miłość itd.

Od jakiegoś czasu jednak z jej strony ta uczuciowość stopniowo zanikała. Coraz mniej się do mnie przytulała, dotykała, nie mówiła do mnie już w miły sposób, a wręcz czasem wręcz przeciwnie. Nadal rozmawialiśmy, nadal spędzaliśmy razem czas, spotykaliśmy się, ale ta sfera uczuciowa zanikała z jej strony. I tak to wyglądało, póki kilka dni temu nie pokłóciliśmy się.

Podczas naszej ostatniej rozmowy powiedziała, że to wszystko dlatego, że czasem byłem w stosunku do niej mało wylewny. Nie chodzi o wyrażanie uczuć, tylko o rozmowy. Ona bardzo często bardzo dużo mówiła, a ja milczałem i po prostu słuchałem. Rzadko dochodziło między nami do żartów, wygłupów, nie dlatego, że jestem jakiś sztywny, tylko z jakiegoś powodu ciężko było mi przed nią się tak w 100% otworzyć z moim poczuciem humoru i rozgadaniem. Ona stwierdziła, że ludzie, którzy nie są wylewni i otwarci ją męczą i że my do siebie najwyraźniej nie pasujemy, i że zastanawiała się nad tym od jakiegoś czasu, i tym suchym zachowaniem dawała mi do zrozumienia, że coś jest nie tak, ale ta kłótnia przelała czarę goryczy.

Nie wiem właściwie, czy to było rozstanie.  Podczas rozmowy nie padło żadne zdanie w stylu że już nie kocha, czy jej nie zależy, nie padło żadne pożegnanie, podziękowanie za wszystko. Tylko tyle, że jest tym wszystkim zmęczona i zrezygnowana. Ona ma teraz bardzo dużo obowiązków, i ją to też przytłacza i też jest tym zmęczona. Mowiła, że miałem szansę na to, żeby to naprawić, ale nie zrobiłem tego. Gdy pytałem ją, co dalej z nami, z tym związkiem, to powiedziała, że nie wie. Gdy spytałem, czy to definitywnie koniec, powiedziała, że to jest trudne pytanie, i że tego też nie wie. Gdy spytałem, czy za jakiś czas, np za 2 tygodnie dalibyśmy sobie szansę to odbudować, powiedziała, że 2 tygodnie to jest strasznie mało.

Co sądzicie o tej sytuacji? Wiem, że na chwile obecną nie ma szans na to, żeby coś zrobić. Ale za jakiś czas? Co robić?


Nic się nie odzywałeś - źle, ale gdybyś nie dawał jej dojść do słowa też ,miałaby Ci to za złe.I tak źle i tak nie dobrze. Ona chyba sama nie wie czego chce,a to że skupiałeś się na tym kiedy ona mówiła,to dobrze o Tobie świadczy ,nie wiem dlaczego ona tego nie doceniła? Dziwna to dziewczyna,chyba nie potrafi się przestawić z bycia w przyjaźni z Tobą do bycia z Tobą na poważnie - bo inaczej tego nie da się wytłumaczyć.Przeczekaj troszkę, daj jej czas do przemyślenia tej całej sytuacji,może coś zrozumie,powinna też wiedzieć, że w miłości ważna także jest szczera przyjaźń. Jeśli tego nie pojmie - nie naciskaj,nie dzwoń,nie pisz sms-ów,zobaczysz co postanowi,bo chyba coś postanowi,wtedy po jakimś czasie wróć do tematu.Jeśli się nic nie wyjaśni,widocznie nie jesteście sobie pisani. smile

Posty [ 8 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024