Zdradziłam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 191 ]

1 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-10 17:04:02)

Temat: Zdradziłam

Dzień dobry, na to forum zaprowadziła mnie mnie jedna z Was, mówiąc, że tu ludzie co poradzą i pomogą oraz kobiety i mężczyźni z mózgiem.
Zapraszam do dość długiego postu staram się wszystko zobrazować abyście mieli pogadać całokształtu.
Z góry powiem, darujcie sobie wszelkie wylewane na mnie pomyji, zostały już wylane i dalej są, płace ogromną cenę, wiem, że źle zrobiłam, ze w jednym momencie wbiłam nóż w plecy osobie, która mnie kochała. Żałuję bardzo wszystkiego. Nie szukam usprawiedlienia i pogłaskania po głowie, wiem, ze zrobiłam okropne świństwo. To co tu opiszę to motywy, które według mnie skłoniły mnie do tego, nie zrzucam winy na partnera, absolutnie! To całkowicie moja wina, tylko i wyłącznie.

W związku byłam...tak byłam 4 lata, ostatnie miesiące związku to ciągle kłótnie. A jeszcze wcześniej partner z dnia na dzień oddalał się ode mnie, seks byl, ale seks seks i po sprawie. Ja rozumiem, że faza zakochania znika, że już nie przynosi się kwiatów tak często tylko bardziej na urodziny. Ale domaganie się czułości, przytulania czy choćby zwykłej uwagi, czy to jest dużo? Prosiłam, rozmawiałam, błagałam, pytałam czemu i co mogę zrobić, efekt był na chwilę, a potem znowu, odrzucenie. Już dawno dla niego przestałam się czuć atrakcyjna mogłam mieć pończochy, szlafrok i dla niego było to bez różnicy. Kupiłam dla niego sukienkę pomyślałam o to jest to będę się mu podobać i pytam się jak wyglądam "no dobrze" i tak w radości mówię "ale ja ją dla Ciebie kupiłam i te rajstopy nie podoba Ci się?!" odpowiedź ", czy jak ja kupuje buty to lecę do Ciebie z pytaniem jak Ci się podoba, nie, chodzę w nich i już" zrobiło mi się przykro jeszcze do niedawna by powiedział coś albo uszczypał w pupę dla żartu. Nie musiał mi mówić, wiedziałam że nie do końca potrafi słownie okazać, ale zawsze to czułam bądź pokazywał. A tu nic, jak się do niego przytulałam czułam w nim chłód jak bym manekina w sklepie dotykała. Seks byl, mało, nie taki jak kiedyś, rozumiałam zmęczenie, ale było go mniej, nastawiony na orgazm a potem plecami do siebie tylko ja przychodziła do tych pleców i się tuliłam. Az poznałam przypadkowo jego, świetnie mi się z nim rozmawiało, z partnerem którym mieszkałam czułam się jak współlokator, przed pracą komputer, a czasem jak ja mogłam wstać później od niego partner przychodził do mnie do łóżka choćby posiedzieć. On "kochanek" pomimo cięższej pracy miał na mnie czas, słuchał mnie, mam zawód medyczny on mnie słuchał jak się radził problemów zdrowych a partner miał "swoją wiedzę" albo jak zwykły jego kolega powiedział mu to samo co ja bądź coś innego wierzył jemu, było mi przykro w końcu mam wykształcenie medyczne. Od rozmowy się zaczęło, spotkałam się z nim sama rozmowa, wspólny papieros i tyle, tu pierwszy raz oszukałam partnera powodziałam, że będę u rodziców a rzeczywistość spotkałam się z nim. W międzyczasie, z partnerem były kłótnie, pierwsze rozejście się, które zakończyło się powrotem za dwa dni, moim zdaniem nie było ono przegadane tylko zakopane pod dywan. Partner nie chciał rozmawiać a jak już to bez nici porozumienia chodź ja jestem ugodowa i potrafię iść na kompromis nie mam też problemów z opisaniem uczuc i potrzeb. "kochanek" widział coś, że jest źle w moim związku, jednak nie zwierzałam mu się z tego nie chciałam to jedno a drugie jakoś lepiej mi się z nim o wszystkim rozmawiało.
Kolejne spotkanie z "kochankiem" znowu kawa, spacer, fajka nic więcej. Jednak oszukałam znowu partnera odnośnie miejsca i z kim się spotykam. Przyznaję się do tego jak nic. Wstyd mi strasznie i żałuję.
Z moim partnerem dalej nie układało  się dobrze...
Musiałam pojechać do innego miasta gdzie ten "kochanek" ma nie daleko, spotykamy się, on całuję mnie. Mam mieszane uczucia w końcu ktoś mnie pocałował tak prawdziwie przytulił, nawet sprawiło mi to przyjemność  ale pomyślałam, że to nie mój partner. Pragnę zaznaczyć, że on nie podobał mi się, kompletnie nie mój typ, co innego mój partner pod względem wyglądu mój ideał. Jednak nie wiem co miałam w głowie, boże nie wiem! Dlaczego się nie zatrzymałam?! K..czemu?!

Kłótnia z moim partnerem o to, że prosiłam, żeby nadchodzący weekend spędzić razem wcześniej się zgodził, teraz miał plany. Gdzieś w planach byłam ja ale z tą łaska i najepiej gdybym się nie odzywała i nie mówiła bo będę przeszkadzać. Wychodzę jak stoję spędzam noc u rodziców. Bolało mnie to jak powiedział, że on ślubu jednak nie chce, wiedział, że zależy mi, nie tylko ze to jakiś dowód, ja nawet wesela nie chciałam. Jakoś dla mnie to świadomość, że jestem już na zawsze jego. Po tej sytuacji partner proponuję spotkanie, zabiera mnie do naszego mieszkania znów ma nagle wrócić normalność, nie rozmowiamy o problemie.

Przez cały ten czas pisze z "kochankiem" nie o tym co jest w związku, piszemy o sobie o pracy, żartach, filmach aż jest propozycja żeby przyjechać do niego na film. A wcześniej po drinku. Zgadzam się...
Petnera oszukuje, że idę z bratem to kina na noc więc będę nocować u rodziców, dla niego nie ma to problemu już wcześniej tak się zdarzało. Jednak jadę do "kochanka" luźne rozmowy, kupujem alkohol, u niego w domu oglądamy film, nagle dobiera się do mnie, na początku w w żartach zbywam go. Wcześniejsze rozmowy wchodziły na temat seksu jednak ja się wahałam nie dałam mu żadnej pewności i obietnicy że ten seks będzie. Zaczyna coraz bardziej, mówię, że nie nie chce, zostaw, przepraszam jeśli zrobiłam Ci nadzieję ale nie, on nie przystaje, duży wielki chłop ja nie mam szans, trzyma mnie całuję na siłę. Bronię się w pewien chwili łapie go za ten tłusty brzuch i ściskam skórę z całej siły, puszcza. Ja wyrywam się i uciekam Krzyczy że jestem ku***  ze mój xxx się dowie co wyrabiam za jego plecami. W szoku uciekam, siadam na krawężniku i płacze pisze do niego, nie wiem po co?! Żeby napisał do niego później jak już tak bardzo chce. W głowie miałam żeby zdążyć wrócić do partnera i wszystko mu powiedzieć pierwsza zanim napisze. Jednak on pisze od razu. Jadę na leb na szyję, taxi, pociąg, widzę tylko jak odjeżdża samochód mojego partnera do pracy. W międzyczasie partner pisze ze wściekłościa do mnie, nie dziwię się, myślał, że z nim uprawiałam seks. Partner uwierzył, że byłam u niego ponieważ w ukryciu "kochanek" zrobił mi zdjęcie jak siedziałam i rozmazane jak wychodzę, które mu wysłał. A w nerwach nie panuje nad sobą, pakuję swoje rzeczy gdy czytałam jak w agresji pisał mi co ja mu zrobiłam, że te 4 lata to dla mnie nic, że czegoś się nie robi pakowałam się...tak bardzo się wstydziłam powiedzieć co dokładnie się stało. Zresztą nie uwierzył by, nie mam dowodów na to, że nie chciałam, miałam tylko rozerwane ucho przez niego (świeży piercing). Ja od razu się przyznałam do tego, że go oszukałam w tym momencie nie kłamałam nic. Pod wieczór tego samego dnia od wyprowadzki zadzwonił do mnie i mówi "chciałem się zapytać tylko bo nie jestem skurwysynem czy na noc jestem w domu czy jestem bezpieczna" później przyjechał do mnie, powiedział, że chce po ludzku zakończyć związek, rozmawialiśmy ze spokojem, bez kłótni, powodziałam wszytsko jak było, ile to trwa ile mnie pocałował. Co chciałam o co nie, mówiłam, ze była propozycja seksu ale jej nie chciałam, że zrozumiałam za późno. Chciał widzieć wszystko chodź go  bolało, ja mówiłam.
Powodzial mi "Wiesz ze po tym już nigdy nie będziemy razem" a ja "tak, wiem" wiem bo dla niego zdrada jest nie wybaczalna, tak mi kiedyś powiedział.
Następnego dnia pisze do mnie, jak się czuje, potem pisze mi jak się on czuje, wściekłość miesza się z żalem do mnie, jest zły. Pyta się czy może być wieczorem, zgadzam się.
Gdy przyjechał, chce jeszcze raz ode mnie usłyszeć jak był dokładnie, mówię mu on nie wierzy do końca a ja na to "powodziałam Ci prawdę, tyle ile wierzysz jest Twoje, ja to rozumiem". Gdy widzę te łzy w oczach, te męskie łzy, jest mi tak cholernie przykro, że oddała bym wszystko żeby cofnąć czas. Mówi mi że się waha, że to co czuje do mnie jest tak silne, ale po tym nie może sobie pozwolić na to żebyśmy byli razem. Ja odpowiadam "ja poczekam na Ciebie tyle ile będziesz chciał, nie chce nikogo innego, przepraszam za wszytsko" on "a jak kogoś poznam, uznam, że to nie to i co dalej będziesz mnie chcieć?" mówię "tak, jeśli tylko prawdziwe będziesz mnie chciał to wrócę". Nie wierzy do końca. Rozumiem go. Gdy już mówię, że muszę wracać jest po 23 muszę jutro iść do pracy on jeszcze parę razy mnie zatrzymuje pytaniami i słowami, tak jak by nie chciał żebym poszła, ale na koniec się żegna.
Ostatni raz go widzę wtedy. Po tym spotkaniu pisze do mnie, zaczyna pierwszy, najczęściej jak się źle czuje, ja odpisuje że żałuję, że tak mi wstyd, że tylko mogę się domyślać co on czuje. Znów rozmowy z żalem i agresja, przeplata się to. Piszę, że daje mu czas obiecuję ze jeśli kiedykolwiek będziemy razem, teleofn może patrzeć kiedy chce, udostępnię mu moja lokalizację, wszystko co tylko będzie chciał, spotkania z koleżankami odpadają dopóki mi choc trochę nie zaufa. Nie wierzy mi, rozumiem go. Powtarzam to co napisałam jeszcze bardziej rozwijam i mówię jak mi źle z tym co zrobiłam jak źle mi patrzeć jak on przeze mnie cierpi, że zburzyłam wszystko.

I tak teraz, czasem się odezwie...
Partner to był mój narzeczony...
Od tego czasu minęło z tydzień, czasem się odezwie np wczoraj "idę kupić buty po pracy" po chwili "ja nie wiem po co to pisze".
"kochanek" zablokowany wszędzie gdzie się dało.

Narzeczony może już mi tego nigdy nie wybaczyć.
Czuje, że mnie kocha ale to za dużo dla niego aby mi wybaczyć.


Najbardziej sądzę, że boli go fakt, że miałam myśli o seksie z innym, że mniej więcej z tą myślą się spotkałam z nim, nie do końca wierzy w to, że się wycofałam.
Potem, ze go oszukałam. To moje zdanie wnioskuję to z trgo co mi pisał. A druga z rzeczy dla których on tak cierpi to to, że chciał naprawy już, chciał dążyć do tego aby było dobrze i co najgorsze zaplanował wakacje co miały być niespodzianką. Szkoda, że powiedział mi to wprost dopero gdy rozmawiałam z nim jak przyjechał

Jeszcze nie potrafię rozpakować rzeczy, nie jem a jak zjem mam biegunkę, śpię dzięki lekom w szpitalu w wymiotuję chodź czułam większe smrody to w połączeniu z ścisniętym żołądkiem biegnę do WC.

Ostatnia szansa, jestem gotowa paść na kolana i błagać o powrót to wtedy przyjdę po przysyłke porozmawiam żeby nie przyjeżdżał po mnie tylko ja do niego odbiorę stwierdzę, że on do mnie jeździł więc teraz ja się przyjadę. Będzie sam w mieszkaniu wtedy będę prosić o powrót. Boże mam nadzieję, że się zgodzi...
Przysłka ma być dopero w czerwcu na ten czas nic mu nie proponuje nic a nic nie naciskam niech odpocznie i się wyciszy. Może gdy emocje choć trochę odpadą, coś zdziałam, coś naprawie. Sama się nie odzywam, tylko odpowiadam jak on się odezwie.

Czy dać odejść? Czy powodzie, że będę przy nim zawsze ale już nie jako jego kobieta?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zdradziłam

Po co chcesz na siłę składać związek? Przecież nie byłaś w nim szczęśliwa.
Odpuść.

3

Odp: Zdradziłam
Cyngli napisał/a:

Po co chcesz na siłę składać związek? Przecież nie byłaś w nim szczęśliwa.
Odpuść.

Dopóki nie zaczęło się psuć, nie było kłótni ten związek był naprawdę udany.
Nie na siłę, jeśli on nie będzie chciał odpuszczę. I powie mi to wtedy jak przyjadę, albo wcześniej, odpuszczę.

4

Odp: Zdradziłam

Po zrobieniu tego co zrobiłaś nagle twój związek stał się idealny i taki który sobie wyobrażałas . Poczytaj najpierw to co napisałaś przed zdarzeniem i sama dojdziesz do wniosku ze docenia się wszystko po stracie . Wiesz co straciłaś ? Zaufanie .

5

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Po co chcesz na siłę składać związek? Przecież nie byłaś w nim szczęśliwa.
Odpuść.

Dopóki nie zaczęło się psuć, nie było kłótni ten związek był naprawdę udany.
Nie na siłę, jeśli on nie będzie chciał odpuszczę. I powie mi to wtedy jak przyjadę, albo wcześniej, odpuszczę.

Ale się popsuło.
I Ty kogoś poznałaś. To oznacza, że obecna relacja nie wystarczała Ci. Nie dorabiaj ideologii. Odejdź i bądź szczęśliwa z kimś innym.

6

Odp: Zdradziłam

Szary80 Cyngli, nie dobrabiam ideologii. Wcześniej, wcześniej tzn przed tymi miejscami co nie układało się dobrze, nie całe pół roku tak było źle, kłótnie i to co opisałam. Ale wcześniej wcześniej było naprawdę dobrze. Owszem były kłótnie, ale były rozmowy na ten temat, okazywał mi uczucia i to ze wzajemnością.

Szary80 tak, zaufanie straciłam, którego już się nie da odbudować. I to też prawda po tym wszystkim przypominały się same dobre chwile.

7

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:

Szary80 Cyngli, nie dobrabiam ideologii. Wcześniej, wcześniej tzn przed tymi miejscami co nie układało się dobrze, nie całe pół roku tak było źle, kłótnie i to co opisałam. Ale wcześniej wcześniej było naprawdę dobrze. Owszem były kłótnie, ale były rozmowy na ten temat, okazywał mi uczucia i to ze wzajemnością.

Szary80 tak, zaufanie straciłam, którego już się nie da odbudować. I to też prawda po tym wszystkim przypominały się same dobre chwile.



Trzeba doceniać to co sie ma a zawsze najważniejsza jest rozmowa i to szczera ze wszystkim . Teraz ludzie boja się ze sobą rozmawiać a potem wychodzi to czy tamto . Zdrady i rozstania bez słów a to dla mnie jest porażka . Nie umiem ci pomoc bo nie jestem w twojej skórze . Będzie Ci bardzo ciężko to odbudować .

8

Odp: Zdradziłam

Ja uważam, że nie ma sensu tego odbudować. Związek się sypał już o wiele wcześniej.

9

Odp: Zdradziłam

Gdybyś kochała partnera, szukałabyś sposobu na naprawienie związku. I zrobiłabyś wszystko co w Twojej mocy, żeby partner również się na to zgodził. Ty postanowiłaś radośnie wpaść w ramiona innego i tutaj podjęłaś swoją decyzję. Wiedziałaś, że Twój narzeczony Ci nie wybaczy. Wiedziałaś również do czego prowadzi znajomość z kochankiem i na co on liczy, zwłaszcza po pocałunku. Mogłaś się od niego odciąć. A mimo to dalej ciągnęłaś tą znajomość. Po tym wszystkim nie dziwię się, że facet cierpi. Według mnie powinnaś odpuścić, niech rozpocznie związek z kimś komu będzie mógł zaufać. Bo nawet jeżeli zdecyduje się do Ciebie wrócić, w związku z Tobą będzie się tylko męczył, bo nigdy nie odzyskasz jego pełnego zaufania. Zawsze gdzieś z tylu głowy będzie miał to, że go zdradziłaś i większy brak pewności, że tego nie zrobisz.

10

Odp: Zdradziłam
Cyngli napisał/a:

Ja uważam, że nie ma sensu tego odbudować. Związek się sypał już o wiele wcześniej.

dokladnie, pomroczność wsteczna..

11 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-10 18:24:23)

Odp: Zdradziłam
Mirirale napisał/a:

Gdybyś kochała partnera, szukałabyś sposobu na naprawienie związku. I zrobiłabyś wszystko co w Twojej mocy, żeby partner również się na to zgodził. Ty postanowiłaś radośnie wpaść w ramiona innego i tutaj podjęłaś swoją decyzję. Wiedziałaś, że Twój narzeczony Ci nie wybaczy. Wiedziałaś również do czego prowadzi znajomość z kochankiem i na co on liczy, zwłaszcza po pocałunku. Mogłaś się od niego odciąć. A mimo to dalej ciągnęłaś tą znajomość. Po tym wszystkim nie dziwię się, że facet cierpi. Według mnie powinnaś odpuścić, niech rozpocznie związek z kimś komu będzie mógł zaufać. Bo nawet jeżeli zdecyduje się do Ciebie wrócić, w związku z Tobą będzie się tylko męczył, bo nigdy nie odzyskasz jego pełnego zaufania. Zawsze gdzieś z tylu głowy będzie miał to, że go zdradziłaś i większy brak pewności, że tego nie zrobisz.


Rozmowiałam z nim, rozmowy kończyły się kłótnia, chodź byłam spokojna, mówiłam normalnie bez wybuchów złości. Czasem coś okazał, ale czułam że robi to "żeby się nie czepiała" prosiłam, az w końcu płakałam i prosiłam. Pytałam się czy mu odpowiada taka sytuacja (nie okazuje uczuć itp) nie widział problemów. Potem, że "coś sie zepsuło" chciałam widzieć co to jest, chciałam walczyć ale ileż można samemu walczyć? Ja się nie usprawiedliwiam tym, chce Ci przekazać to, że robiłam wszystko, ale moc mam tylko na siebie zabrakło mi mocy na dwóch osób.
Radośnie...sądzę, że to był "amok" wtedy się do końca racjonalnie nie myśli, podobało mi się to, że się podobam, z drugiej strony czując smutek że to nie on mi to okazuje. Nie potrafię nawet dokładnie tego wytłumaczyć.

12 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-10 18:25:59)

Odp: Zdradziłam

Chciałam odpuścić, chciałam żeby sobie kogoś poszukał i był szczęśliwy. Zwłaszcza gdy pierwszy raz usłyszałam "nigdy nie będziemy razem już" Mówiłam, żeby się nie odzywał (chyba że będzie paczka o to prosiłam wtedy jeszcze mówiłam żeby wysłał mi na mój adres ja pokryje koszta on powiedział że przywiezie) on powiedział że nie potrafi się przestać to mnie odzywać. Wtedy gdy mi powiedział, że się waha zrodziła się ta nadzieję że kiedyś on wróci...

Edit co do zaufania, sądzę, że pełnego nigdy nie miałam z jego strony, choćby dlatego, że nigdy moich rad nie słuchał, ani nie mówił mi dokładnie o swoich problemach tylko "tyle ile powinnaś wedzieć"

13

Odp: Zdradziłam

Bez sensu. Byłaś w związku nieszczęśliwa. Teraz wmawiasz sobie, że były dobre chwile. Były, ale dawno. Ostatnie miesiące się meczylas. Z tego powodu znalazłaś kochanka. Teraz masz poczucie straty, ale nie odbudujesz tego związku. Twój partner odszedł już dawno. Owszem, jeszcze pozwalał sobie gotować, prac gacie, strzelił od czasu do czasu gola. Ale mentalnie, jak wynika z twojego opisu, już go dawno nie ma. To po co ciągnąć to na siłę? Odpuść.

14 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2018-05-10 19:45:40)

Odp: Zdradziłam

to jest strasznie nielogiczne i nie rozumiem, czemu tego nie widzisz.

Byłaś w związku, było cudnie, pięknie.
Zaczęło się psuć.

I tyle. Koniec relacji. W tym momencie jest czas na to, żeby powiedzieć sobie "papa" i rozejść w swoje strony. A ty nie, trzymasz się usilnie tej dziwnej nadziei, że będzie jak kiedyś, mimo WYRAŹNYCH sygnałów, że dzieje się źle i nie ma szans na poprawę.
Skąd to wiem? Sama piszesz - brak seksu, brak gadania, niechęć do spędzania razem czasu, bla bla bla. Gdyby z obu stron wyszła chęć naprawiania tego, co się tam poprzestawiało - spoko. Ale tylko tobie zależało.

Co najlepsze! Zaczęło się psuć, ty tego sama NIE MOŻESZ naprawić (to nie to, że jesteś słaba czy za mało kochasz, po prostu relacja dwóch osób, gdzie chce tylko jedna osoba? NIGDY nie wyjdzie). Więc nie naprawiasz, naciskasz, chcesz rozmawiać, a w momencie, gdy napotykasz na ścianę, magicznie zjawia się kochanek. (to nie los tak sprawił, tylko tobie się otworzyły oczy i miałaś gotowość wejścia w nową relację).

I znów, zamiast się rozejść, bo jest nie tak, wszystko jest źle, a partnerowi nie zależy na budowanej relacji, to ty próbujesz naprawiać ten związek spotykając się z innym mężczyzną. No ładnie. Nie dość, że nie da się naprawić samodzielnie związku dwóch osób, co każdy dorosły powinien wiedzieć, to jeszcze piękną wybierasz metodę - wprowadzając trzecią osobę.

A potem jeszcze piszesz, że w rezultacie twoich działań (czyli prób rozmowy i spotykania się z innym mężczyzną)

Z moim partnerem dalej nie układało  się dobrze...

Nie widzę w tym za grosz sensu. A ty widzisz? I plis, żadnych ściem o wielkiej miłości i o tym, że żal związku. Jak może ci być żal związku, który się zepsuł? Nierealistycznie marzysz do powrotu do początku, a tego nie będzie. Może być tylko coś nowego, a nowego z tym facetem nie będzie, bo ON NIE CHCE. Nie zmusisz go do tego, żeby chciał.

Nie czekaj na niego i jego nie wiąż do siebie. Nie wyszło wam. NIE WYSZŁO WAM. Zobacz, do czego ciebie doprowadziła ta relacja, do zdrady. Nie masz żadnych podstaw sądzić, że nawet gdybyście spróbowali drugi raz, to by z tego wyszło coś innego. Dlaczego? Bo nadal jesteście sobą, jesteście tymi ludźmi, którzy tę relację w ten sposób poprowadzili, że skończyło się na zdradzie i złamanych sercach.

15 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-10 20:15:27)

Odp: Zdradziłam
Monoceros napisał/a:

to jest strasznie nielogiczne i nie rozumiem, czemu tego nie widzisz.

Byłaś w związku, było cudnie, pięknie.
Zaczęło się psuć.

I tyle. Koniec relacji. W tym momencie jest czas na to, żeby powiedzieć sobie "papa" i rozejść w swoje strony. A ty nie, trzymasz się usilnie tej dziwnej nadziei, że będzie jak kiedyś, mimo WYRAŹNYCH sygnałów, że dzieje się źle i nie ma szans na poprawę.
Skąd to wiem? Sama piszesz - brak seksu, brak gadania, niechęć do spędzania razem czasu, bla bla bla. Gdyby z obu stron wyszła chęć naprawiania tego, co się tam poprzestawiało - spoko. Ale tylko tobie zależało.

Co najlepsze! Zaczęło się psuć, ty tego sama NIE MOŻESZ naprawić (to nie to, że jesteś słaba czy za mało kochasz, po prostu relacja dwóch osób, gdzie chce tylko jedna osoba? NIGDY nie wyjdzie). Więc nie naprawiasz, naciskasz, chcesz rozmawiać, a w momencie, gdy napotykasz na ścianę, magicznie zjawia się kochanek. (to nie los tak sprawił, tylko tobie się otworzyły oczy i miałaś gotowość wejścia w nową relację).

I znów, zamiast się rozejść, bo jest nie tak, wszystko jest źle, a partnerowi nie zależy na budowanej relacji, to ty próbujesz naprawiać ten związek spotykając się z innym mężczyzną. No ładnie. Nie dość, że nie da się naprawić samodzielnie związku dwóch osób, co każdy dorosły powinien wiedzieć, to jeszcze piękną wybierasz metodę - wprowadzając trzecią osobę.

A potem jeszcze piszesz, że w rezultacie twoich działań (czyli prób rozmowy i spotykania się z innym mężczyzną)

Z moim partnerem dalej nie układało  się dobrze...

Nie widzę w tym za grosz sensu. A ty widzisz? I plis, żadnych ściem o wielkiej miłości i o tym, że żal związku. Jak może ci być żal związku, który się zepsuł? Nierealistycznie marzysz do powrotu do początku, a tego nie będzie. Może być tylko coś nowego, a nowego z tym facetem nie będzie, bo ON NIE CHCE. Nie zmusisz go do tego, żeby chciał.

Nie czekaj na niego i jego nie wiąż do siebie. Nie wyszło wam. NIE WYSZŁO WAM. Zobacz, do czego ciebie doprowadziła ta relacja, do zdrady. Nie masz żadnych podstaw sądzić, że nawet gdybyście spróbowali drugi raz, to by z tego wyszło coś innego. Dlaczego? Bo nadal jesteście sobą, jesteście tymi ludźmi, którzy tę relację w ten sposób poprowadzili, że skończyło się na zdradzie i złamanych sercach.


Dziękuję za kubeł zimnej wody!
Wcześniej zanim poznałam tego "trzeciego" czułam, że mniej nie chce, właśnie przez ten brak okazywaniego uczucia, za chwilę znowu go dał na chwilę, byłam chciana, potem kłótnia, potem znowu przyjechał po mnie i "wróć do mnie". Nie czułam stabilności.


Na ten moment nie wiem co robić, jestem rozdarta, z jeden strony mam nadzieję, że będzie dobrze z drugiej nie.
Myślę że dam jeszcze trochę sobie czasu...
On się odzywa do mnie, każdy dymek jego wiadomości mi o nim przypomina.

16

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:

Na ten moment nie wiem co robić, jestem rozdarta, z jeden strony mam nadzieję, że będzie dobrze z drugiej nie.
Myślę że dam jeszcze trochę sobie czasu...
On się odzywa do mnie, każdy dymek jego wiadomości mi o nim przypomina.

Ale co ty chcesz robic.? Nie znamy innej prawdy niż twoja wersja, ale z twojego punktu widzenia związek się zepsuł. Bywało dobrze, ale coraz rzadziej. W końcu poszukałaś pociechy w ramionach innego. Co prawda do stricte kopulacji nie doszło, ale szukałaś już nowego partnera. I teraz chcesz tą zepsutą konstrukcję, której nie udało ci się naprawić przed zdradą, naprawić po niej? I czego się spodziewasz? Ze mężczyzna który nie interesował się tobą przed twoja zdrada, teraz nagle zacznie się starać o twoje względy? Czy może teraz będziesz jego podnóżkiem i będzie ci się to podobać?

17

Odp: Zdradziłam

Zablokuj. Daj temu umrzeć, bo na razie sama sobie o nim przypominasz, skoro tego nie jeszcze nie zrobiłaś.

Nie poczujesz stabilności, jeśli sobie nie dasz szansy, żeby ją poczuć. Do tej pory byłaś z kimś, kto ci tej stabilności nie dawał, a nadal z nim byłaś - z własnej, nieprzymuszonej woli, wiedząc, że tak jest.


To wszystko jest w dużym stopniu twoim wyborem. Wiadomo, lekarstwa na złamane serce nie wynaleziono, ale można sobie pomóc w zdrowym przeżyciu żałoby - zamknąć ten etap, odchorować, popłakać, pozłościć się, wyrazić wdzięczność, schować wspomnienia do pudełka i koniec.

18

Odp: Zdradziłam

Tak ewidentnie widać, że Twój byly partner odsuwal się od Ciebie już dawno.. ty chciałaś walczyć ale on jak by czekał na pierwszą lepsza sytuację żeby się z tego uwolnić. Trafił że ty popełniłas błąd i mógł odejść z czystym sumieniem że nie on Ciebie zostawił i nie on będzie tym złym... bagatelizujemu te sygnały bo uczucia biorę górę... Ale ty podświadomie wiedziałaś że to zbliża się mu końcowi..  Wiesz  zaufanie zawsze można odbudować ja jestem tego zdania ale muszę chcieć dwie osoby.. może wrócicie do siebie może będziecie szczęśliwi nie wiemy tego ale musicie chciec tego oboje..

Prawda jest że zawiódł tutaj brak komunikacji i zamiatanie spraw pod dywan że strony Twojego byłego partnera jest to niedojrzałe być może on jest niedojrzały do poważnego związku sama napisałaś że ślubu nie chciał pewnie było mu wygodnie z Tobą po tym co czytam myślę że jeżeli tak dalej by poszło to on by sobie kogoś znalazł i odszedł

19 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-11 07:30:19)

Odp: Zdradziłam

Dziękuję za te komentarze, praktycznie każdy z Was jest głosem mojego rozsądku, tylko Wy mówicie a ja go na ten moment uciszam. On zawsze w najostrzejszych momentach kłótni, mówił co znacze dla niego albo co ze mną planował. Na codzień mi tego nie okazywał. Szłam z partnerem do łóżka spragniona bliskości i licząc, że "po tym się coś zmieni".
A po wszystkim miałam te plecy żeby się przytulić nie ramiona...a plecy.

Troll, jak ja bym bardzo chciała aby on napisał "swoją" wersję wydarzeń, może bym od jego przeczytała powód dlaczego zaczął się ode mnie oddalać i dlaczego moje uslilne uslilne starania spełzły na niczym.


Więc tak...
Nie zablokuje go, powiedział mi że to odznaka umysłowego gimnazjum jeśli go zablokuje, na pytanie czemu chcesz mieć ze mną kontakt "bo tak, jestem jaki jestem" nie rozumiem nic. To prawda jego wiadomości nie pozwalają mi się od niego uwolnić i dają tą nadzieję.

Co dalej? Na ta chwilę pierwsza się nie odzywam, odpiszę jak coś napiszę ale nie rozwijając tematu.
Odejdę, naprawdę tego się nie da odbudować bo on nie chce i nie chciał tzn gdy po tej zdradzie on przyjechał mówił mi, "było źle, było bardzo źle, ale chciałem naprawić, potrzebowałam czasu żeby się zbliżyć znowu, chciałem jechać na wakacje razem" ja mówiłam "rozumem, że po tych kłótniach chciałeś czasu, ale czemu jednego dnia dawałes bliskość a następnego dnia nie, czemu już wcześniej z dnia na dzień Cię nie było?" nie odpowiedział nic. Ja jeszcze wtedy mówiłam, że może kiedyś będziemy razem a on "skoro jestem taki zły to czemu mnie chcesz dalej". I tu były wyrzuty o zdradę i kłamstwa...

Ale wracając odejdę...więc tak spotkam się z nim dopero jak będzie pretekst o swoje paczki. Co mówić? Co mówić tym bardziej, że powiedziałam, że na niego poczekam?

20

Odp: Zdradziłam

Twój związek był martwy zanim wdałaś się tą relację z tym "drugim". A wdałaś się, bo wytworzyła się w Tobie olbrzymia emocjonalna próżnia i nawarstwiły frustracje, poczucie odrzucenia. Dlatego pomimo, że facet nie był w Twoim guście to atencja jaką Cię obdarzał podziałała na Ciebie jak lep na muchy. Niestety wpadłaś z deszczu pod rynnę. Tak się niestety zdarza. To jest trochę loteria i nie doszukuj się tu swojej winy. I teraz to poczucie krzywdy i ogromnego wstydu zagłuszyło całkowicie to co czułaś w swoim związku wcześniej. Jeden ból, świeży i mocniejszy zagłuszył ten ból starszy i już trochę oswojony. Ale to kompletnie nie zmienia Twojej sytuacji w związku. A w nim już nic dobrego Cię nie czeka. Twój partner odrzucił Cię już wcześniej, a Twój "romans" dał mu tylko pretekst do tego, żeby się w tym umocnić i ustawić na wyższej pozycji jako tego, który jest ten "dobry" i został "zdradzony". To go pewnie mentalnie dowartościowuje. Ty natomiast jesteś kompletnie rozwalona. Już wcześniej Twoje poczucie wartości było niskie, a teraz zapewne czujesz się jak gówno. Próbujesz gwałtownie znaleźć wyjście z tej sytuacji. Twoje poczucie winy domaga się pokuty, a tą pokutą miałoby być... kontynuowanie dennego związku ze swoim partnerem. Takie podejście to "ślepy zaułek". Skończ z tym samobiczowaniem się. Skończ z tym związkiem z narzeczonym, bo i tak nic już dobrego z niego nie będzie. Zaopiekuj się sama sobą. Zrób coś dobrego sama dla siebie. Idź na terapię. Zafunduj sobie jakieś SPA, albo super odprężający masaż, urlop, wczasy, cokolwiek co lubisz robić. Zresetuj swoje życie i zacznij od nowa. Nie jesteś na takim etapie życia, żeby to było czymś karkołomnym.

21

Odp: Zdradziłam
wilczysko napisał/a:

Twój związek był martwy zanim wdałaś się tą relację z tym "drugim". A wdałaś się, bo wytworzyła się w Tobie olbrzymia emocjonalna próżnia i nawarstwiły frustracje, poczucie odrzucenia. Dlatego pomimo, że facet nie był w Twoim guście to atencja jaką Cię obdarzał podziałała na Ciebie jak lep na muchy. Niestety wpadłaś z deszczu pod rynnę. Tak się niestety zdarza. To jest trochę loteria i nie doszukuj się tu swojej winy. I teraz to poczucie krzywdy i ogromnego wstydu zagłuszyło całkowicie to co czułaś w swoim związku wcześniej. Jeden ból, świeży i mocniejszy zagłuszył ten ból starszy i już trochę oswojony. Ale to kompletnie nie zmienia Twojej sytuacji w związku. A w nim już nic dobrego Cię nie czeka. Twój partner odrzucił Cię już wcześniej, a Twój "romans" dał mu tylko pretekst do tego, żeby się w tym umocnić i ustawić na wyższej pozycji jako tego, który jest ten "dobry" i został "zdradzony". To go pewnie mentalnie dowartościowuje. Ty natomiast jesteś kompletnie rozwalona. Już wcześniej Twoje poczucie wartości było niskie, a teraz zapewne czujesz się jak gówno. Próbujesz gwałtownie znaleźć wyjście z tej sytuacji. Twoje poczucie winy domaga się pokuty, a tą pokutą miałoby być... kontynuowanie dennego związku ze swoim partnerem. Takie podejście to "ślepy zaułek"

Tak, masz rację, dziękuję Ci, że pomimo mnie nie znasz, wyczytałeś się między wierszami i pomogłeś określić mi pewne sytuację, których nie umiałam nazwać w sobie.

22

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:

Troll, jak ja bym bardzo chciała aby on napisał "swoją" wersję wydarzeń, może bym od jego przeczytała powód dlaczego zaczął się ode mnie oddalać i dlaczego moje uslilne uslilne starania spełzły na niczym.


Więc tak...
Nie zablokuje go, powiedział mi że to odznaka umysłowego gimnazjum jeśli go zablokuje, na pytanie czemu chcesz mieć ze mną kontakt "bo tak, jestem jaki jestem" nie rozumiem nic. To prawda jego wiadomości nie pozwalają mi się od niego uwolnić i dają tą nadzieję.

Widzisz Ula, twój problem polega na tym że swoje poczucie wartości próbujesz nadal opierać na jego ocenie. On coś powiedział więc zrobisz jak on chce. Póki nie zrozumiesz że to twoje zdrowie psychiczne jest priorytetem, nie uwolnisz się od duchów przeszłości. Chcesz iść dalej, musisz go odrzucić. Jak jaszczurka, która aby ratować życie odrzuca ogon i biegnie dalej.
Zrobisz jak będziesz chciała. Twoje życie twoje wybory, ale jak chcesz iść dalej, to zabierz swoje manele, powiedz mu że to koniec i zablokuj go wszędzie gdzie się da.

23

Odp: Zdradziłam

Cześć, nie mam zamiaru Cię oceniać i wylewać na Ciebie pomyj. Zdradziłaś swojego partnera, bo poczułaś się przez niego odrzucona, niechciana, niekochana, nie było tak jak na początku. Niestety takie jest życie. Nie ma ciągle super, motylków w brzuchu. Przychodzi monotonia, rutyna, gorszy czas w życiu jednego czy drugiego partnera. Moim zdaniem chciałaś poczuć się kochana i zauważona, a tak się stało, że w tym właśnie gorszym czasie w związku trafił Ci się ktoś kto Cię zauważył. Zachowanie Twojego Partnera względem Ciebie nie było najlepsze, ale zrobiłaś coś co jest niestety dla wielu osób niewybaczalne. Podświadomie chciałaś pokazać partnerowi, ze patrz jest ktoś kto mnie zauważył, że jestem dla tej osoby na pierwszym miejscu, a Ty miałeś mnie na drugim planie. Droga do naprawienia związku nie wiedze przez zdradę. Niestety zdradziłaś faceta – narzeczonego, z którym planowałaś ślub. Skoro przed ślubem go zdradziłaś to po co ten ślub? Teraz czujesz się winna – rozumiem, chcesz to naprawić, ale moim zdaniem musisz przyjąć na klatę to co zrobiłaś źle, przyznać się sama przed sobą i partnerem, wybaczyć sobie, iść dalej, ale już bez partnera. Gdybyście byli po ślubie to tak, trzeba by było to naprawić, ale w takim wypadku lepiej będzie odejść i zachować resztki godności. Uważasz, ze można naprawić Wasz związek? Otóż nie. Po pierwsze nie układało Wam się przed zdradą. Twój partner stawiał Cię na drugim miejscu, nie było seksu, nie było rozmów, nie chciał zobaczyć co Cie boli, co Cię rani. Do tego wszystkiego doszła zdrada i zniszczone zaufanie. Naprawdę myślisz, ze jest sens i da się to zrobić? Może Ci się uda i wrócicie do siebie, ale ten związek już chylił się ku końcowi przed zdradą.

24

Odp: Zdradziłam

Young lady, ja doskonale wiedziałam, ze okres zakochania mija, że codziennie już nie będzie mi mówił że mnie kocha. Nawet wiedziałam o tym, że on nie potrafi mówić tak dokładnie co czuje, ale zawsze mi to kiedyś okazywał. Na rutynę i monotonne też byłam przygotowana, aby temu zaradzić proponowałam gry (lubiliśmy planszówki, rolki, bieganie wyjazdy w góry) czasem się to sprawdzało ale czym więcej kłótni nie było tego, chodź ja ciągnęłam dalej. Z zdwojoną siła przejąłam rolę rozpieszczania, to ja kupowałam jego ulubione smakołyki to ja mówiłam, że super wygląda w nowej koszuli to ja inicjowałam seks. Ale czułam, że on się oddała, już nie byłam skarbem co jak się do mnie zwracał, było tylko imię, nawet kochania. Już mi nie chodzi, że ma mi słodzić i na każdym kroku mówić skabuś ale przyjemnie od czasu do czasu usłyszeć
Co do ślubu, nie był on w konkretnych planach, ale jeszcze w 2017 była mowa że bierzemy w tym roku na moje urodziny czyli jesień. Miało byś skromnie, rodzina i świadkowie nikt więcej, takie coś bardzo chciałam jemu to odpowiadało.

Przyznałam się przed nim i przed sobą, wzięłam na klate przyznanie się do winy.



Więc jak to rozegrać dalej, naprawdę nie wiem co zrobić.
Napisać na fb, że nie chce z nim już kontaktu? I tyle zablokować, hm myślę, że lepiej bezpośrednio.
Spotkać się, już, poczekać jeszcze...
Kuźwa! Nie wiem, co bym nie zrobiła i tak nie będzie dobrze i tak będzie (nie chodzi o to że wrócimy tylko że będzie ból i będzie się cierpieć) jak wytłumaczyć dlaczego muszę się wziąć za swoje życie uwolnić się wzajemnie od siebie?
Nigdy nie miałam problemów z mówieniem tego czego chce, co potrzebuje, umiałam określić co czuje, teraz nie wiem.

Proszę Was, o opisanie co byście zrobili według siebie?

25

Odp: Zdradziłam

Jak on przestał się starać to ty starałaś się podwójnie, żeby tylko Cie zauważył, że minie ten czas obojętności i będzie lepiej no bo przecież jednego dnia było dobrze, a potem znowu cisza .. wiem robiłam to samo .. u mnie zakończyło się to odejściem to do innej kobiety.  Teraz będzie mówił Ci wszystko co by mógł zrobić bo i tak nie będzie musiał tego robić.
Nic nie musisz tłumaczyć przecież on podjął decyzje o rozstaniu, po prostu się wycisz i na nic nie czekaj ..

26

Odp: Zdradziłam

Orszula, przeczytaj co mi odpowiedziałaś – a odpowiesz sama sobie. Ten związek widocznie się wypalił. Skoro chciałaś walczyć, a facet olewał to wszystko to nie było ratunku. Zdrada to był tylko „gwóźdź do trumny”. Odpowiedz sobie na pytanie czy chcesz wrócić do tego co było, że on dalej nie reaguje na Ciebie i Twoje próby ratowania relacji do tego dojdzie jeszcze kwestia braku zaufania oraz temat zdrady.
Najlepiej byłoby uciąć tą relację, przeżyć żałobę i pójść dalej. Nie będzie to proste, bo jak widzę Twój facet sam nie wie co dalej robić czy próbować czy nie. Pewnie będzie to trudne, ale ja na Twoim miejscu bym powiedziała mu wszystko co napisałaś nam tutaj, jak to było, co Cię skłoniło do zdrady i powiedziała, że dalej niech każdy idzie w swoją stronę.
Jednak jeszcze przed tym odpowiedz sobie sama szczerze bez emocji i poczucia winy, czy byłaś szczęśliwa z tym facetem? Czy go kochasz? Czy widzisz sens brania ślubu potem posiadania potomstwa i zestarzenia się razem?
Cierpienie – zawsze będzie, nie ma niestety rozstań bez bólu i cierpienia, ale da się to przeżyć.  Powiedz mu, ze musisz wziąć się za swoje życie i wzajemnie uwolnić się od siebie. Nie będzie to proste.

27

Odp: Zdradziłam
Wydajemisię napisał/a:

Teraz będzie mówił Ci wszystko co by mógł zrobić bo i tak nie będzie musiał tego robić.

Nic nie musisz tłumaczyć przecież on podjął decyzje o rozstaniu, po prostu się wycisz i na nic nie czekaj ..

1 cytat, tak nawet nie wiem na ile "prawdziwe" były te wakacje, teraz myślę...przecież gdyby było tak jak mówił, pytał by się mnie kiedy mam wolne. Bo nie mogę od tak zrobić sobie wolnego, miałam też z mamą jechać na tydzień. Teraz to dotarło.

2 cytat, hm... To ja przyjechałam i zabrałam rzeczy nie powiedział nic ze mam się pakować czy coś, pisał agresywnie, że TEGO się nie robi potem on przejechał "rozstać się jak człowiek. Więc, to chyba ja się rozstałam, trudno mi gdybać co by było gdybym nie wzięła od razu tych rzeczy i czekała aż on wróci.

28

Odp: Zdradziłam

Prawda jest taka, że w końcowym efekcie na dobre Ci to wyjdzie.

ostatnie miesiące związku to ciągle kłótnie. A jeszcze wcześniej partner z dnia na dzień oddalał się ode mnie,

I tyle w temacie. Nie masz co teraz przeżywać. Odciąć się od byłego i już. Powiedz mu to co mówisz tutaj nam. Że nie możesz zapomnieć, jak on do Ciebie pisze co jakiś czas.
A to czy pisze, bo nie ma do kogo innego czy robi to specjalnie, żeby Tobie było gorzej, to już drugorzędna sprawa.

29

Odp: Zdradziłam

Kolejna historia, gdzie kobieta idzie w sumie z obcym facetem, do jego mieszkania piją alkohol i nie wie do czego może dojść. Takie tłumaczenie powala z nóg brakiem podstawowej logiki i wyobraźni. Gdybym był Twoim partnerem, dostałaś byś u mnie kopniaka. Przecież Ty dziewczyno jesteś nieobliczalna i często gęsto tracisz panowanie nad tym co robisz.

30

Odp: Zdradziłam
balin napisał/a:

Kolejna historia, gdzie kobieta idzie w sumie z obcym facetem, do jego mieszkania piją alkohol i nie wie do czego może dojść. Takie tłumaczenie powala z nóg brakiem podstawowej logiki i wyobraźni. Gdybym był Twoim partnerem, dostałaś byś u mnie kopniaka. Przecież Ty dziewczyno jesteś nieobliczalna i często gęsto tracisz panowanie nad tym co robisz.



Ok, dobra masz rację, iść do niego do mieszkania nie było mądre, było porostu głupie. Ale skąd wnioski że jestem nie obliczalna? Usiadłam na krawężniku nie wiedząc co robić, bo przecież ten człowiek gdybym nie zaczęła się bronić by mnie zgwałcił, ja nie chciałam!  W tej sytuacji czyt to kobieta czy mężczyzna mogą stracić panowanie nad sobą.
Druga rzecz, nie byłam pijana, nie napisałam że byłam pijana.
Pisałam na początku nie szukam pogłaskania po głowie.

31

Odp: Zdradziłam

Orszula, masz wyrzuty sumienia I stad te mysli o powrocie, ale nie tym powinnas sie kierowac.
Jesli nie bylasz szczesliwa przed slubem, to nie bedziesz I po.
Bedziesz dalej szukala szczescia.
Potrzebny Ci rozwod? Nie latwiej teraz?
Nie jestes na bezludnej wyspie, to nie ostatni facet na ziemi.
Jesli masz potrzebe, to przepros za jego bol I... zycie toczy sie dalej:)

32 Ostatnio edytowany przez balin (2018-05-11 11:47:47)

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:
balin napisał/a:

Kolejna historia, gdzie kobieta idzie w sumie z obcym facetem, do jego mieszkania piją alkohol i nie wie do czego może dojść. Takie tłumaczenie powala z nóg brakiem podstawowej logiki i wyobraźni. Gdybym był Twoim partnerem, dostałaś byś u mnie kopniaka. Przecież Ty dziewczyno jesteś nieobliczalna i często gęsto tracisz panowanie nad tym co robisz.



Ok, dobra masz rację, iść do niego do mieszkania nie było mądre, było porostu głupie. Ale skąd wnioski że jestem nie obliczalna? Usiadłam na krawężniku nie wiedząc co robić, bo przecież ten człowiek gdybym nie zaczęła się bronić by mnie zgwałcił, ja nie chciałam!  W tej sytuacji czyt to kobieta czy mężczyzna mogą stracić panowanie nad sobą.
Druga rzecz, nie byłam pijana, nie napisałam że byłam pijana.
Pisałam na początku nie szukam pogłaskania po głowie.

Nie napisałem, że byłaś pijana. smile Powinnaś przede wszystkim nabrać dystansu do tego wszystkiego. Sama widzisz, że działanie pod wpływem różnych impulsów, prowadzi tylko do kłopotów.

33

Odp: Zdradziłam
balin napisał/a:
Orszula napisał/a:
balin napisał/a:

Kolejna historia, gdzie kobieta idzie w sumie z obcym facetem, do jego mieszkania piją alkohol i nie wie do czego może dojść. Takie tłumaczenie powala z nóg brakiem podstawowej logiki i wyobraźni. Gdybym był Twoim partnerem, dostałaś byś u mnie kopniaka. Przecież Ty dziewczyno jesteś nieobliczalna i często gęsto tracisz panowanie nad tym co robisz.



Ok, dobra masz rację, iść do niego do mieszkania nie było mądre, było porostu głupie. Ale skąd wnioski że jestem nie obliczalna? Usiadłam na krawężniku nie wiedząc co robić, bo przecież ten człowiek gdybym nie zaczęła się bronić by mnie zgwałcił, ja nie chciałam!  W tej sytuacji czyt to kobieta czy mężczyzna mogą stracić panowanie nad sobą.
Druga rzecz, nie byłam pijana, nie napisałam że byłam pijana.
Pisałam na początku nie szukam pogłaskania po głowie.

Nie napisałem, że byłaś pijana. smile Powinnaś przede wszystkim nabrać dystansu do tego wszystkiego. Sama widzisz. że działanie pod wpływem różnych impulsów. prowadzi tylko do kłopotów.

Jakich impulsow? Ze nie byla szczesliwa? To nie impuls, tylko stan.
A tak w ogole to sugerujesz zycie w zimnej kalkulacji???
Mlodej dziewczynie?
Bo potem sa narzekania, ze tylko na kase, prezenty I ustawionych facetow leca...
Nie jej wina, ze facet byl zwykly zwierz I nie potrafil sie opanowac, gdy uslyszal 'NIE'.

Odp: Zdradziłam
ZielonaKama napisał/a:

Orszula, masz wyrzuty sumienia I stad te mysli o powrocie, ale nie tym powinnas sie kierowac.
Jesli nie bylasz szczesliwa przed slubem, to nie bedziesz I po.
Bedziesz dalej szukala szczescia.
Potrzebny Ci rozwod? Nie latwiej teraz?
Nie jestes na bezludnej wyspie, to nie ostatni facet na ziemi.
Jesli masz potrzebe, to przepros za jego bol I... zycie toczy sie dalej:)

Jestem tego samego zdania. Przez wyrzuty sumienia, chcesz naprawić związek, który już wcześniej zmierzał ku końcowi.
Zostaw to, masz całe życie przed sobą. Przeproś i zakończ.

35

Odp: Zdradziłam
ZielonaKama napisał/a:

Jakich impulsow? Ze nie byla szczesliwa? To nie impuls, tylko stan.
A tak w ogole to sugerujesz zycie w zimnej kalkulacji???
Mlodej dziewczynie?
Bo potem sa narzekania, ze tylko na kase, prezenty I ustawionych facetow leca...
Nie jej wina, ze facet byl zwykly zwierz I nie potrafil sie opanowac, gdy uslyszal 'NIE'.

Myślę, że Autorka potrzebuje na forum głosów z różnych strom. Ja przedstawiam swój męski punkt widzenia.
Sprawa zwierza jest sprawą między zwierzem, a Autorką. Sami doprowadzili do tej sytuacji. Ja gdybym był jej facetem, zakończyłbym ten związek. Ze względów takich jak napisałem wcześniej. Autorka działa pod wpływem impulsów. Teraz pod ich wpływem chce klękać na kolana i błagać.
Myślę, że młode dziewczyny, też nie powinny działać tylko pod wpływem emocji. Czasem warto nabrać do siebie i do całej sprawy trochę dystansu.

36

Odp: Zdradziłam

Po pierwsze w Waszym związku zaczęło się psuć
Po drugie nie potrafiliście/ nie chcieliście tego naprawić
Po trzecie zdradziłaś partnera
Po czwarte, jak z tamtym nie wyszło tak jak to sobie wyobrażałaś to chcesz wrócić do tego co może nieidealne, ale znajome
Po piąte facet musiałby być szalony, żeby na nowo związać się z kobietą, która go zdradziła, a nie łączą ich żadne wspólne zobowiązania

Jednym słowem zapomnij o tym wszystkim, o partnerze, potencjalnym niedoszłym (dosłownie i w przenośni) kochanku i zacznij nowe życie. Po co masz zawracać gitarę facetowi, którego nie kochasz. JAk się kocha to się nie krzywdzi, a zdrada jest wyrządzeniem krzywdy.

37

Odp: Zdradziłam
balin napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

Jakich impulsow? Ze nie byla szczesliwa? To nie impuls, tylko stan.
A tak w ogole to sugerujesz zycie w zimnej kalkulacji???
Mlodej dziewczynie?
Bo potem sa narzekania, ze tylko na kase, prezenty I ustawionych facetow leca...
Nie jej wina, ze facet byl zwykly zwierz I nie potrafil sie opanowac, gdy uslyszal 'NIE'.

Myślę, że Autorka potrzebuje na forum głosów z różnych strom. Ja przedstawiam swój męski punkt widzenia.
Sprawa zwierza jest sprawą między zwierzem, a Autorką. Sami doprowadzili do tej sytuacji. Ja gdybym był jej facetem, zakończyłbym ten związek. Ze względów takich jak napisałem wcześniej. Autorka działa pod wpływem impulsów. Teraz pod ich wpływem chce klękać na kolana i błagać.
Myślę, że młode dziewczyny, też nie powinny działać tylko pod wpływem emocji. Czasem warto nabrać do siebie i do całej sprawy trochę dystansu.

Ja gdybym byla nia I/lub jej facetem tez bym skonczyla.
To na pewno.

38

Odp: Zdradziłam
ZielonaKama napisał/a:
balin napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

Jakich impulsow? Ze nie byla szczesliwa? To nie impuls, tylko stan.
A tak w ogole to sugerujesz zycie w zimnej kalkulacji???
Mlodej dziewczynie?
Bo potem sa narzekania, ze tylko na kase, prezenty I ustawionych facetow leca...
Nie jej wina, ze facet byl zwykly zwierz I nie potrafil sie opanowac, gdy uslyszal 'NIE'.

Myślę, że Autorka potrzebuje na forum głosów z różnych strom. Ja przedstawiam swój męski punkt widzenia.
Sprawa zwierza jest sprawą między zwierzem, a Autorką. Sami doprowadzili do tej sytuacji. Ja gdybym był jej facetem, zakończyłbym ten związek. Ze względów takich jak napisałem wcześniej. Autorka działa pod wpływem impulsów. Teraz pod ich wpływem chce klękać na kolana i błagać.
Myślę, że młode dziewczyny, też nie powinny działać tylko pod wpływem emocji. Czasem warto nabrać do siebie i do całej sprawy trochę dystansu.

Ja gdybym byla nia I/lub jej facetem tez bym skonczyla.
To na pewno.

Ale facet dobrze wie co robi. Myśle, że nie ma zamiaru do autorki wrócić, ale wie, że ona by tego chciała i podczas kontaktu z nim sama siebie bije po głowie, bo on tak cierpi i ona to wie. Więc oczywiście, ze do niej pisze i szuka kontaktu, żeby ją ukarać, żeby wyrzuty sumienia nie dały jej spokoju. Bo tylko to teraz może zrobić. A autorka zamiast urwać kontakt, pogodzić się z tym, że ten związek rozpadł się jak pocałowała innego (bo dla mnie to już zdrada), daje się wodzić za nos. Na czym cierpi nie tylko jej samoocena, ale i wyrzuty sumienia są znacznie głośniejsze.

39

Odp: Zdradziłam
wilczysko napisał/a:

Twój związek był martwy zanim wdałaś się tą relację z tym "drugim". A wdałaś się, bo wytworzyła się w Tobie olbrzymia emocjonalna próżnia i nawarstwiły frustracje, poczucie odrzucenia. Dlatego pomimo, że facet nie był w Twoim guście to atencja jaką Cię obdarzał podziałała na Ciebie jak lep na muchy. Niestety wpadłaś z deszczu pod rynnę. Tak się niestety zdarza. To jest trochę loteria i nie doszukuj się tu swojej winy. I teraz to poczucie krzywdy i ogromnego wstydu zagłuszyło całkowicie to co czułaś w swoim związku wcześniej. Jeden ból, świeży i mocniejszy zagłuszył ten ból starszy i już trochę oswojony. Ale to kompletnie nie zmienia Twojej sytuacji w związku. A w nim już nic dobrego Cię nie czeka. Twój partner odrzucił Cię już wcześniej, a Twój "romans" dał mu tylko pretekst do tego, żeby się w tym umocnić i ustawić na wyższej pozycji jako tego, który jest ten "dobry" i został "zdradzony". To go pewnie mentalnie dowartościowuje. Ty natomiast jesteś kompletnie rozwalona. Już wcześniej Twoje poczucie wartości było niskie, a teraz zapewne czujesz się jak gówno. Próbujesz gwałtownie znaleźć wyjście z tej sytuacji. Twoje poczucie winy domaga się pokuty, a tą pokutą miałoby być... kontynuowanie dennego związku ze swoim partnerem. Takie podejście to "ślepy zaułek". Skończ z tym samobiczowaniem się. Skończ z tym związkiem z narzeczonym, bo i tak nic już dobrego z niego nie będzie. Zaopiekuj się sama sobą. Zrób coś dobrego sama dla siebie. Idź na terapię. Zafunduj sobie jakieś SPA, albo super odprężający masaż, urlop, wczasy, cokolwiek co lubisz robić. Zresetuj swoje życie i zacznij od nowa. Nie jesteś na takim etapie życia, żeby to było czymś karkołomnym.

w sedno!

40 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-11 13:52:16)

Odp: Zdradziłam

Pozwólcie, że odniosę się do Waszych wypowiedzi w zbiorczym poście. Ciężko jest mi wybiórczo cytować pisząc z telefonu smile
Na początku dziękuję za wszystkie odpowiedzi i uwagę.

Balin, tak potrzebuje głosów damskich jak i męskich, cenne jest spojrzenie dwóch stron, w końcu to sprawa "damsko męska".

ZielonaKama, też zaczełam to odczuwać, za każdym razem gdy np w ciągu dnia starałam się zachować względnie normalnie czytając jego wiadomość to wszystko szło w ruinę. Może mnie nie karze świadomie, ale sam mówił, że to silniejsze od niego, że do mnie pisze.
Wyrzuty sumienia mam, i dochodzą jeszcze bardziej do do głosu gdy czytam jak cierpi. Ma do tego prawo,, absolutnie, że je ma, nie neguje tego. Ale tu racja powinnam się odciąć.

Wilczysko, dobry tekst o tym zalaniu w brązie, kradne go big_smile aż przez chwilę sie rozśmiałam

Nirvanka87 Możesz uznać mnie za hipokryte, ale starałam się w głowie odwrócić sytuację jak ja bym się czuła gdybym to ja się dowiedziała o pocałunku partnera z inną kobietą...i i tak czuła bym się zdradzona. A więc tak, masz rację w każdym od 1-5.


Więc tak, reasumując wszytsko, nie było ani jednego głosu mówiącego, że on wróci że będzie dobrze, wniosków nie trzeba wyciągać, sa podane jak na tacy.
Odchodzę, dam mu i sobie wolność. Tylko czy to zrobić już, czy jeszcze dać czas, jeszcze coś poukładać w głowie (choćby to co mam mu powiedzieć, tak żeby zrozumiał). Już i tak go nie ma, już to doszło do mnie, jeszcze tylko musi dojść do mnie to, ze juz nigdy nie będzie.
Hm lepszy plan żeby dać mu i sobie czas, spotkać się tak jak mówiłam np w czerwcu (paczki itp)

41

Odp: Zdradziłam

Na Twoim miejscu nie zrobiłabym kompletnie nic. Zajęłabym się swoim życiem, jego wiadomości bym ignorowała.

42

Odp: Zdradziłam
Cyngli napisał/a:

Na Twoim miejscu nie zrobiłabym kompletnie nic. Zajęłabym się swoim życiem, jego wiadomości bym ignorowała.

Obawiam się testów typu "masz mnie w dupie, o już sobie innego znalazłaś"

43

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Na Twoim miejscu nie zrobiłabym kompletnie nic. Zajęłabym się swoim życiem, jego wiadomości bym ignorowała.

Obawiam się testów typu "masz mnie w dupie, o już sobie innego znalazłaś"

Jestem tego samego zdania co Cyngli. Nawet jeżeli będą to już nie Twój problem. Je też ignoruj, robiąc inaczej ranisz tylko siebie i dajesz sobą manipulować.

44

Odp: Zdradziłam
Mirirale napisał/a:
Orszula napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Na Twoim miejscu nie zrobiłabym kompletnie nic. Zajęłabym się swoim życiem, jego wiadomości bym ignorowała.

Obawiam się testów typu "masz mnie w dupie, o już sobie innego znalazłaś"

Jestem tego samego zdania co Cyngli. Nawet jeżeli będą to już nie Twój problem. Je też ignoruj, robiąc inaczej ranisz tylko siebie i dajesz sobą manipulować.


Akurat właśnie napisał "mam wszystkiego dość, dzięki..."
On na każdym korku będzie mi przypominać co złego mu zrobiłam, z jeden strony ma rację w końcu go skrzywdziłam.
Ignoruje, przeczytałam tylko dymek ale widomosc nie jest odczytania. Dałam żeby wyłączyć powiadomienia, jak bardzo będzie, pisać bądź dzwonić i nie będzie opuszczać to wtedy wyjaśnię wszystko to co tu Wam napisałam. Myślę, że tak to można wszystko rozwiązać.

45 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-05-11 15:04:30)

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Na Twoim miejscu nie zrobiłabym kompletnie nic. Zajęłabym się swoim życiem, jego wiadomości bym ignorowała.

Obawiam się testów typu "masz mnie w dupie, o już sobie innego znalazłaś"

Autorko, tyle było, jest i pewnie będzie w tym dziale wątków osób zdradzonych. Wystarczy poczytać kilka z nich, żeby zrozumieć, co przeżywa zdradzony partner i dlaczego zachowuje się w taki a nie inny sposób. Jeśli ciebie to w ogóle interesuje, bo chcąc być szczerą, to muszę powiedzieć, że w to wątpię.
Raczej przejmujesz się tym, jak TY i TWOJE zachowania zostaną odebrane i tylko to cię powstrzymuje przed zakończeniem kontaktu.
Strasznie to przykre, że w twoich postach nie ma żadnych wniosków. Dla mnie jesteś jak bezwolna kukła pchana przez życie przez niskie poczucie własnej wartości, poddająca się biernie zdarzeniom, biedna ofiara losu bez wyobraźni, krzywdząca innych ludzi przez swój egocentryzm.
Dramat!
Twoje niskie poczucie własnej wartości sugeruje, że powinnaś poszukać pomocy specjalisty, bo inaczej czekają cię kolejne nieciekawe związki i relacje, w których będziesz się czuła niezrozumiana i nieszczęśliwa. Zacznij zatem coś z sobą robić

46

Odp: Zdradziłam
summerka88 napisał/a:
Orszula napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Na Twoim miejscu nie zrobiłabym kompletnie nic. Zajęłabym się swoim życiem, jego wiadomości bym ignorowała.

Obawiam się testów typu "masz mnie w dupie, o już sobie innego znalazłaś"

Autorko, tyle było, jest i pewnie będzie w tym dziale wątków osób zdradzonych. Wystarczy poczytać kilka z nich, żeby zrozumieć, co przeżywa zdradzony partner i dlaczego zachowuje się w taki a nie inny sposób. Jeśli ciebie to w ogóle interesuje, bo chcąc być szczerą, to muszę powiedzieć, że w to wątpię.
Raczej przejmujesz się tym, jak TY i TWOJE zachowania zostaną odebrane i tylko to cię powstrzymuje przed zakończeniem kontaktu.
Strasznie to przykre, że w twoich postach nie ma żadnych wniosków. Dla mnie jesteś jak bezwolna kukła pchana przez życie przez niskie poczucie własnej wartości, poddająca się biernie zdarzeniom, biedna ofiara losu bez wyobraźni, krzywdząca innych ludzi przez swój egocentryzm.
Dramat!
Twoje niskie poczucie własnej wartości sugeruje, że powinnaś poszukać pomocy specjalisty, bo inaczej czekają cię kolejne nieciekawe związki i relacje, w których będziesz się czuła niezrozumiana i nieszczęśliwa. Zacznij zatem coś z sobą robić

Summerka88, moze jest slabsza niz TY, ale tak dziewczyne tyrac???

47

Odp: Zdradziłam
ZielonaKama napisał/a:
summerka88 napisał/a:
Orszula napisał/a:

Obawiam się testów typu "masz mnie w dupie, o już sobie innego znalazłaś"

Autorko, tyle było, jest i pewnie będzie w tym dziale wątków osób zdradzonych. Wystarczy poczytać kilka z nich, żeby zrozumieć, co przeżywa zdradzony partner i dlaczego zachowuje się w taki a nie inny sposób. Jeśli ciebie to w ogóle interesuje, bo chcąc być szczerą, to muszę powiedzieć, że w to wątpię.
Raczej przejmujesz się tym, jak TY i TWOJE zachowania zostaną odebrane i tylko to cię powstrzymuje przed zakończeniem kontaktu.
Strasznie to przykre, że w twoich postach nie ma żadnych wniosków. Dla mnie jesteś jak bezwolna kukła pchana przez życie przez niskie poczucie własnej wartości, poddająca się biernie zdarzeniom, biedna ofiara losu bez wyobraźni, krzywdząca innych ludzi przez swój egocentryzm.
Dramat!
Twoje niskie poczucie własnej wartości sugeruje, że powinnaś poszukać pomocy specjalisty, bo inaczej czekają cię kolejne nieciekawe związki i relacje, w których będziesz się czuła niezrozumiana i nieszczęśliwa. Zacznij zatem coś z sobą robić

Summerka88, moze jest slabsza niz TY, ale tak dziewczyne tyrac???

Nie słabsza, tylko z niższą samooceną.

Co znaczy „tyrać kogoś”?

48 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-11 15:34:16)

Odp: Zdradziłam
summerka88 napisał/a:
Orszula napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Na Twoim miejscu nie zrobiłabym kompletnie nic. Zajęłabym się swoim życiem, jego wiadomości bym ignorowała.

Obawiam się testów typu "masz mnie w dupie, o już sobie innego znalazłaś"

Autorko, tyle było, jest i pewnie będzie w tym dziale wątków osób zdradzonych. Wystarczy poczytać kilka z nich, żeby zrozumieć, co przeżywa zdradzony partner i dlaczego zachowuje się w taki a nie inny sposób. Jeśli ciebie to w ogóle interesuje, bo chcąc być szczerą, to muszę powiedzieć, że w to wątpię.
Raczej przejmujesz się tym, jak TY i TWOJE zachowania zostaną odebrane i tylko to cię powstrzymuje przed zakończeniem kontaktu.
Strasznie to przykre, że w twoich postach nie ma żadnych wniosków. Dla mnie jesteś jak bezwolna kukła pchana przez życie przez niskie poczucie własnej wartości, poddająca się biernie zdarzeniom, biedna ofiara losu bez wyobraźni, krzywdząca innych ludzi przez swój egocentryzm.
Dramat!
Twoje niskie poczucie własnej wartości sugeruje, że powinnaś poszukać pomocy specjalisty, bo inaczej czekają cię kolejne nieciekawe związki i relacje, w których będziesz się czuła niezrozumiana i nieszczęśliwa. Zacznij zatem coś z sobą robić


Gwoli ścisłości bo mogłaś nie zrozumieć..
Ja jestem osobą która nie lubi zostawiać rozmów niedokończonych, więc nie chcę zostawiać tak tego bez wyjaśnienia. Stąd na ten moment nie będę z nim pisać, bo tylko go nakręcam jego nienawiścią do mnie. Wolę dać mu jeszcze trochę czasu i WSZYTSKO WYJAŚNIĆ, jeszcze raz powody i wyraźnie dlaczego nie mogę na "niego czekać"

Pisałam, że jak widziałam jego łzy to chciałam oddać wszytsko aby cofnąć czas.
Czytasz mnie i od razu wyciągasz wnioski, że nie czytałam co czują osoby zdradzone nie zastanawiałam się nad tym? Myślisz się, czytałam to forum, inne, artykuły wszystko i ja tylko myślałam, że on to czuję bywały i myśli aby poprostu zniknąć ze świata- wiem głupota ale tak wszystko to na mnie zadziałało. Myślisz, że nie zastanawiam się co on przeżywa, jakie cierpienie mu zasdałam? Codziennie myślę i przez najbliższy szmat czasu będę się nad tym zastanawiać.
Sądzę, że ludzie z niską poczucia wartości nie sa egocentryczne, oni w ogóle maja niskie poczucie ego.
Masz prawo do swoich poglądów i wypowiedzi ale czasem warto się nad tym zastanowić.

49

Odp: Zdradziłam
summerka88 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Autorko, tyle było, jest i pewnie będzie w tym dziale wątków osób zdradzonych. Wystarczy poczytać kilka z nich, żeby zrozumieć, co przeżywa zdradzony partner i dlaczego zachowuje się w taki a nie inny sposób. Jeśli ciebie to w ogóle interesuje, bo chcąc być szczerą, to muszę powiedzieć, że w to wątpię.
Raczej przejmujesz się tym, jak TY i TWOJE zachowania zostaną odebrane i tylko to cię powstrzymuje przed zakończeniem kontaktu.
Strasznie to przykre, że w twoich postach nie ma żadnych wniosków. Dla mnie jesteś jak bezwolna kukła pchana przez życie przez niskie poczucie własnej wartości, poddająca się biernie zdarzeniom, biedna ofiara losu bez wyobraźni, krzywdząca innych ludzi przez swój egocentryzm.
Dramat!
Twoje niskie poczucie własnej wartości sugeruje, że powinnaś poszukać pomocy specjalisty, bo inaczej czekają cię kolejne nieciekawe związki i relacje, w których będziesz się czuła niezrozumiana i nieszczęśliwa. Zacznij zatem coś z sobą robić

Summerka88, moze jest slabsza niz TY, ale tak dziewczyne tyrac???

Nie słabsza, tylko z niższą samooceną.

Co znaczy „tyrać kogoś”?

Popytaj;)

50 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-05-11 15:41:16)

Odp: Zdradziłam

Podobnych tobie tutaj też już była cała masa. Znam te wszystkie argumenty. Wierz mi big_smile

Tylko do tego jednego się odniosę:

Orszula napisał/a:

Pisałam, że jak widziałam jego łzy to chciałam oddać wszytsko aby cofnąć czas.

Dobrze wiesz, że poszłaś za pierwszym facetem, który okazał ci jakakolwiek uwagę. Tak robią osoby, które potrzebują dowartościowywania się. Ktoś z boku daje tej osobie to, czego brakuje jej w związku (zupełnie inna sprawa to, że takie osoby są wiecznie niezaspokojone) i czego nie daje im stały partner. U ciebie to jest uwaga, poczucie wyjątkowości, poczucie, że się jest BEZWARUNKOWO akceptowanym, kochanym.
Dlatego jak wyszła twoja zdrada na światło dzienne, to widząc ból i rozpacz w oczach swojego partnera POMYLIŁAŚ to z miłością, z byciem kimś wyjątkowym dla niego. Masz nadzieję, że jednak jesteś dla swojego partnera ważna. Tylko to nie pozwala ci odejść.

Taka jest prosta prawda o tobie.
To jest najlepsza rada, jaka mogę ci dać: zajmij się swoją niską samooceną, bo nie dość, że jest ona przyczyną twoich bóli istnienia, to dodatkowo zawęża ci dostęp do spektrum informacji

51 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-11 16:00:38)

Odp: Zdradziłam
summerka88 napisał/a:

Podobnych tobie tutaj też już była cała masa. Znam te wszystkie argumenty. Wierz mi big_smile

Tylko do tego jednego się odniosę:

Orszula napisał/a:

Pisałam, że jak widziałam jego łzy to chciałam oddać wszytsko aby cofnąć czas.

Dobrze wiesz, że poszłaś za pierwszym facetem, który okazał ci jakakolwiek uwagę. Tak robią osoby, które potrzebują dowartościowywania się. Ktoś z boku daje tej osobie to, czego brakuje jej w związku (zupełnie inna sprawa to, że takie osoby są wiecznie niezaspokojone) i czego nie daje im stały partner. U ciebie to jest uwaga, poczucie wyjątkowości, poczucie, że się jest BEZWARUNKOWO akceptowanym, kochanym.
Dlatego jak wyszła twoja zdrada na światło dzienne, to widząc ból i rozpacz w oczach swojego partnera POMYLIŁAŚ to z miłością, z byciem kimś wyjątkowym dla niego. Masz nadzieję, że jednak jesteś dla swojego partnera ważna. Tylko to nie pozwala ci odejść.

Taka jest prosta prawda o tobie.
To jest najlepsza rada, jaka mogę ci dać: zajmij się swoją niską samooceną, bo nie dość, że jest ona przyczyną twoich bóli istnienia, to dodatkowo zawęża ci dostęp do spektrum informacji


Masz rację odnośnie mojej niskiej samooceny, tak tu masz rację, jednak takie a nie inne sytuację w życiu do tego doprowadziły, ale to nie ten temat i miejsce do poruszania tego. Ale walczę z nią, patrząc na to co było kiedyś jest lepiej.
Pisząc to ( ten pierwszy post) miałam ta nadzieję, że jeszcze coś dla niego znacze i jestem ważna, ale nie już nie, zrozumiałam czytając Was/forum dokładnie słowa skierowane do mnie, już wiem, że muszę dać mu wolność i sobie, zamknąć pewnien rozdział a jemu życzyć aby znalazł kobietę, która wynagrodzi mu to wszystko.
Tu się nie zgodzę, nie jestem wiecznie niezaspokojona, czy to jest naprawdę dużo oczekiwać w związku seksu (rozumiem zmęczenie, choroby itp) czy to dużo oczekiwać uczucia które notabene całkiem nie dawno było. Ba ja nie byłam na pozycji "daj mi bo tak", ale "kochanie coś się dzieje, coś się stało..." czy bezwarunkowa akceptacja jest czymś złym aby to oczekiwać?
Ja się nie usprawiedliwiam, wyraźnie chce Ci to znaczy, chciałam nakreślić Twoja błędna ocene mnie.

52 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-05-11 16:10:59)

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Podobnych tobie tutaj też już była cała masa. Znam te wszystkie argumenty. Wierz mi big_smile

Tylko do tego jednego się odniosę:

Orszula napisał/a:

Pisałam, że jak widziałam jego łzy to chciałam oddać wszytsko aby cofnąć czas.

Dobrze wiesz, że poszłaś za pierwszym facetem, który okazał ci jakakolwiek uwagę. Tak robią osoby, które potrzebują dowartościowywania się. Ktoś z boku daje tej osobie to, czego brakuje jej w związku (zupełnie inna sprawa to, że takie osoby są wiecznie niezaspokojone) i czego nie daje im stały partner. U ciebie to jest uwaga, poczucie wyjątkowości, poczucie, że się jest BEZWARUNKOWO akceptowanym, kochanym.
Dlatego jak wyszła twoja zdrada na światło dzienne, to widząc ból i rozpacz w oczach swojego partnera POMYLIŁAŚ to z miłością, z byciem kimś wyjątkowym dla niego. Masz nadzieję, że jednak jesteś dla swojego partnera ważna. Tylko to nie pozwala ci odejść.

Taka jest prosta prawda o tobie.
To jest najlepsza rada, jaka mogę ci dać: zajmij się swoją niską samooceną, bo nie dość, że jest ona przyczyną twoich bóli istnienia, to dodatkowo zawęża ci dostęp do spektrum informacji


Masz rację odnośnie mojej niskiej samooceny, tak tu masz rację, jednak takie a nie inne sytuację w życiu do tego doprowadziły, ale to nie ten temat i miejsce do poruszania tego. Ale walczę z nią, patrząc na to co było kiedyś jest lepiej.
Pisząc to ( ten pierwszy post) miałam ta nadzieję, że jeszcze coś dla niego znacze i jestem ważna, ale nie już nie, zrozumiałam czytając Was/forum dokładnie słowa skierowane do mnie, już wiem, że muszę dać mu wolność i sobie, zamknąć pewnien rozdział a jemu życzyć aby znalazł kobietę, która wynagrodzi mu to wszystko.
Tu się nie zgodzę, nie jestem wiecznie niezaspokojona, czy to jest naprawdę dużo oczekiwać w związku seksu (rozumiem zmęczenie, choroby itp) czy to dużo oczekiwać uczucia które notabene całkiem nie dawno było. Ba ja nie byłam na pozycji "daj mi bo tak", ale "kochanie coś się dzieje, coś się stało..." czy bezwarunkowa akceptacja jest czymś złym aby to oczekiwać?
Ja się nie usprawiedliwiam, wyraźnie chce Ci to znaczy, chciałam nakreślić Twoja błędna ocene mnie.

Potwierdzasz jedyny podany przeze mnie czynnik, który można potraktować ocennie, czyli twoja niską samoocenę a jednocześnie tłumaczysz mi, że moja ocena jest błędna. Jaki to ma sens?

Podsumowując, masz niską samoocenę, która wymaga od człowieka stałego dowartościowywania się. Nie potrzebowalabyś od przypadkowaego kolesia uwagi i pochlebstw, gdy z twoja samooceną wszystko było w porządku.
Jest więcej niż pewne, że dopóki nie zaczniesz pracować nad poczuciem własnej wartości, to nie ty będziesz wybierała partnerów, ale po prostu będziesz wybierana i chętna do związku. Oczywiście do czasu. Osoby o niskiej samoocenie bardziej prędzej niż później są także niedowartościowane związkiem. Czują się za mało adorowana, za mało kochane, za mało...
Jesteś ty i twoja historia ucieleśnieniem tego, przed czym wielokrotnie ostrzegałam na tym forum, czyli wiązania się z osobami o niskiej samoocenie. Skutek jest przewidywalny bez pudła.

53 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-11 16:20:06)

Odp: Zdradziłam
summerka88 napisał/a:
Orszula napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Podobnych tobie tutaj też już była cała masa. Znam te wszystkie argumenty. Wierz mi big_smile

Tylko do tego jednego się odniosę:


Dobrze wiesz, że poszłaś za pierwszym facetem, który okazał ci jakakolwiek uwagę. Tak robią osoby, które potrzebują dowartościowywania się. Ktoś z boku daje tej osobie to, czego brakuje jej w związku (zupełnie inna sprawa to, że takie osoby są wiecznie niezaspokojone) i czego nie daje im stały partner. U ciebie to jest uwaga, poczucie wyjątkowości, poczucie, że się jest BEZWARUNKOWO akceptowanym, kochanym.
Dlatego jak wyszła twoja zdrada na światło dzienne, to widząc ból i rozpacz w oczach swojego partnera POMYLIŁAŚ to z miłością, z byciem kimś wyjątkowym dla niego. Masz nadzieję, że jednak jesteś dla swojego partnera ważna. Tylko to nie pozwala ci odejść.

Taka jest prosta prawda o tobie.
To jest najlepsza rada, jaka mogę ci dać: zajmij się swoją niską samooceną, bo nie dość, że jest ona przyczyną twoich bóli istnienia, to dodatkowo zawęża ci dostęp do spektrum informacji


Masz rację odnośnie mojej niskiej samooceny, tak tu masz rację, jednak takie a nie inne sytuację w życiu do tego doprowadziły, ale to nie ten temat i miejsce do poruszania tego. Ale walczę z nią, patrząc na to co było kiedyś jest lepiej.
Pisząc to ( ten pierwszy post) miałam ta nadzieję, że jeszcze coś dla niego znacze i jestem ważna, ale nie już nie, zrozumiałam czytając Was/forum dokładnie słowa skierowane do mnie, już wiem, że muszę dać mu wolność i sobie, zamknąć pewnien rozdział a jemu życzyć aby znalazł kobietę, która wynagrodzi mu to wszystko.
Tu się nie zgodzę, nie jestem wiecznie niezaspokojona, czy to jest naprawdę dużo oczekiwać w związku seksu (rozumiem zmęczenie, choroby itp) czy to dużo oczekiwać uczucia które notabene całkiem nie dawno było. Ba ja nie byłam na pozycji "daj mi bo tak", ale "kochanie coś się dzieje, coś się stało..." czy bezwarunkowa akceptacja jest czymś złym aby to oczekiwać?
Ja się nie usprawiedliwiam, wyraźnie chce Ci to znaczy, chciałam nakreślić Twoja błędna ocene mnie.

Potwierdzasz jedyny podany przeze mnie czynnik, który można potraktować ocennie, czyli twoja niską samoocenę a jednocześnie tłumaczysz mi, że moja ocena jest błędna. Jaki to ma sens?

Podsumowując, masz niską samoocenę, która wymaga od człowieka stałego dowartościowywania się. Nie potrzebowalabyś od przypadkowaego kolesia uwagi i pochlebstw, gdy z twoja samooceną wszystko było w porządku.
Jest więcej niż pewne, że dopóki nie zaczniesz pracować nad poczuciem własnej wartości, to nie ty będziesz wybierała partnerów, ale po prostu będziesz wybierana i chętna do związku. Oczywiście do czasu. Osoby o niskiej samoocenie bardziej prędzej niż później są także niedowartościowane związkiem. Czują się za mało adorowana, za mało kochane, za mało...
Jesteś ty i twoja historia ucieleśnieniem tego, przed czym wielokrotnie ostrzegałam na tym forum, czyli wiązania się z osobami o niskiej samoocenie. Skutek jest przewidywalny bez pudła.



Nie odpowiedziałas mi na pytania które zdałam w poście.
Moja niska samooceną kierujesz jako decydujący czynniki który zniszczył związek, i tu nie chodzi o to, że zdradziłam ale według Ciebie chodzi o to, ze ja ciągle domagałam się od partnera NIE WIADOMO CZEGO nic a nic nie sygnalizujac nie mówiąc i na zasadzie domyśl się...i przez to w swojej przeświadczonej krzywdzie zdradziłam.

To jest bezens...

54

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:
summerka88 napisał/a:
Orszula napisał/a:

Masz rację odnośnie mojej niskiej samooceny, tak tu masz rację, jednak takie a nie inne sytuację w życiu do tego doprowadziły, ale to nie ten temat i miejsce do poruszania tego. Ale walczę z nią, patrząc na to co było kiedyś jest lepiej.
Pisząc to ( ten pierwszy post) miałam ta nadzieję, że jeszcze coś dla niego znacze i jestem ważna, ale nie już nie, zrozumiałam czytając Was/forum dokładnie słowa skierowane do mnie, już wiem, że muszę dać mu wolność i sobie, zamknąć pewnien rozdział a jemu życzyć aby znalazł kobietę, która wynagrodzi mu to wszystko.
Tu się nie zgodzę, nie jestem wiecznie niezaspokojona, czy to jest naprawdę dużo oczekiwać w związku seksu (rozumiem zmęczenie, choroby itp) czy to dużo oczekiwać uczucia które notabene całkiem nie dawno było. Ba ja nie byłam na pozycji "daj mi bo tak", ale "kochanie coś się dzieje, coś się stało..." czy bezwarunkowa akceptacja jest czymś złym aby to oczekiwać?
Ja się nie usprawiedliwiam, wyraźnie chce Ci to znaczy, chciałam nakreślić Twoja błędna ocene mnie.

Potwierdzasz jedyny podany przeze mnie czynnik, który można potraktować ocennie, czyli twoja niską samoocenę a jednocześnie tłumaczysz mi, że moja ocena jest błędna. Jaki to ma sens?

Podsumowując, masz niską samoocenę, która wymaga od człowieka stałego dowartościowywania się. Nie potrzebowalabyś od przypadkowaego kolesia uwagi i pochlebstw, gdy z twoja samooceną wszystko było w porządku.
Jest więcej niż pewne, że dopóki nie zaczniesz pracować nad poczuciem własnej wartości, to nie ty będziesz wybierała partnerów, ale po prostu będziesz wybierana i chętna do związku. Oczywiście do czasu. Osoby o niskiej samoocenie bardziej prędzej niż później są także niedowartościowane związkiem. Czują się za mało adorowana, za mało kochane, za mało...
Jesteś ty i twoja historia ucieleśnieniem tego, przed czym wielokrotnie ostrzegałam na tym forum, czyli wiązania się z osobami o niskiej samoocenie. Skutek jest przewidywalny bez pudła.



Nie odpowiedziałas mi na pytania które zdałam w poście.
Moja niska samooceną kierujesz jako decydujący czynniki który zniszczył związek, i tu nie chodzi o to, że zdradziłam ale według Ciebie chodzi o to, ze ja ciągle domagałam się od partnera NIE WIADOMO CZEGO nic a nic nie sygnalizujac nie mówiąc i na zasadzie domyśl się...i przez to w swojej przeświadczonej krzywdzie zdradziłam.

To jest bezens...


Orszula, odpowiedziałam na twoje pytanie, ale nie wyłapałaś, bo nie wprost.
Gdy popracujesz nad swoim poczuciem własnej wartości i to TY zaczniesz wybierać partnerów, uprzednio dokładnie im się przyglądając, selekcjonując, to masz sporą szansę na wybranie takiego, od którego nie będziesz musiała żebrać o uwagę i miłość. Byle kto ci nie zaimponuje, nie zauroczy, nie przyciągnie do siebie. Zresztą jak zadbasz o własną samoocenę, to jest wielce prawdopodobne, że nie będziesz potrzebowała tylu gestów i słówek jak teraz.
Powodzenia smile

55

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Na Twoim miejscu nie zrobiłabym kompletnie nic. Zajęłabym się swoim życiem, jego wiadomości bym ignorowała.

Obawiam się testów typu "masz mnie w dupie, o już sobie innego znalazłaś"

Niech sobie gada, to już nie Twoja sprawa. Odszedł.

56

Odp: Zdradziłam

Cyngli i właśnie tak myślałam. Ignorowałam
Jedna druga wiadomości, trzecia
Teleofn, drugi, następny
I SMS "zablokowałaś fb, przyjadę wieczorem chce wiedzieć o co chodzi" i przyjedzie...
Nie robię sobie nadzieji już żadnych.
Tak ciężko jest zerwać mi kontakt z kimś, co praktycznie codziennie przez ponad 4 lata się rozmawiało.

57

Odp: Zdradziłam
Cyngli napisał/a:
Orszula napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Na Twoim miejscu nie zrobiłabym kompletnie nic. Zajęłabym się swoim życiem, jego wiadomości bym ignorowała.

Obawiam się testów typu "masz mnie w dupie, o już sobie innego znalazłaś"

Niech sobie gada, to już nie Twoja sprawa. Odszedł.

dokladnie- odszedł też emocjonalnie dawno temu. nie daj się wciągnąć w poczucie winy że zniszczyłaś wspaniały związek. Zrób jak Wilk Ci napisał.
A niskie mniemanie o Tobie to chyba ex narzeczony miał, sądząc, że będziesz przy nim mimo że Cię zlewał.

58

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:

Cyngli i właśnie tak myślałam. Ignorowałam
Jedna druga wiadomości, trzecia
Teleofn, drugi, następny
I SMS "zablokowałaś fb, przyjadę wieczorem chce wiedzieć o co chodzi" i przyjedzie...
Nie robię sobie nadzieji już żadnych.
Tak ciężko jest zerwać mi kontakt z kimś, co praktycznie codziennie przez ponad 4 lata się rozmawiało.

To wtedy nie otwierasz i tyle.

59 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2018-05-11 22:13:22)

Odp: Zdradziłam

Autorko... Ciągle piszesz "ja chcę, żeby ON, ja chcę żeby ON".

A czego Ty chcesz od siebie? Bo nadal widzę tylko i wyłącznie twoje myślenie życzeniowe o cofnięciu czasu, o zmianie tego, co się wydarzyło...


Zastanawiasz się, czy on cię karze? TAK. I będzie to robił, bo się czuje skrzywdzony, poniżony, odrzucony, zły i smutny. Ma do tego prawo (do tych uczuć).
Czy Ty musisz tego słuchać i czekać na te baty? NIE. Możesz zadbać o siebie, ale też i o niego, odcinając się całkowicie i dając szansę na to, żeby sobie z tym poradzić. OSOBNO. Bo ja mam wrażenie, że ty chcesz, żebyście RAZEM coś z tym zrobili, albo czekasz na jego pozwolenie, żeby sobie odejść, albo czekasz na jego kary, albo czekasz na jego łaskę... bezwolnie, bez siły do podejmowania własnych decyzji. Weź dorośnij, byłaś w stanie podjąć decyzję o zdradzie, a decyzji o zablokowaniu go na fb nie jesteś? Nie brzmi to wiarygodnie.

Koniecznie musisz z nim pogadać? Nie musisz, CHCESZ. Nie wiem, co chcesz z tej rozmowy uzyskać, jakieś błogosławieństwo, żebyś mogła iść dalej w świat? Weź tu powiedz szczerze, czego ty chcesz od tej rozmowy, tylko weź, bez bajek o cofaniu czasu.


Czy w ogóle wiesz, jak w tej sytuacji powinna się zachować dorosła, dojrzała osoba ze zdrowym poczuciem własnej wartości?

60

Odp: Zdradziłam

Czego ja chcę? Realne możliwości (nie realne jest cofnięcie czasu) chce się podnieść - samoocena, bo to zaplusuje na związek, widzę to po tym co piszecie i po konsultacji" z samym sobą. Chcę, wiem trochę górnoltne ale w przyszłości stworzyć prawdziwy związek. Budować go od podstaw.

A teraz, napisałam ostatnio, że chciał przyjechać. Cyngli pisałaś żebyś nie otwierać. Nie otwartam, w pewnym momencie moja mama podchodzi do drzwi wpuszcza go pomimo mych próśb i mówi "pogadajcie sobie"
On się pyta dlaczego nie chce mieć z nim kontaktu, tłumaczę mu mówię, że trzeba ten rozdział zamknąć. On mówi, że jest mi w stanie dać szansę, odpowiadam, że nie ma takiej możliwości bo nigdy mi nie zaufasz tak jak kiedyś (co zrozumiałe).
Chodź w głębi duszy jeszcze i Wam pisałam że chciałabym wrócić...ale to nie możliwe, nie po tym co zrobiłam nie po tym co się wydarzyło.
Trzeba iść osobno już tak jak piszesz Menoceros.
Dziękuję Wam za każdy post smile

61 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2018-05-12 23:43:07)

Odp: Zdradziłam

Nawet gdyby chciał naprawdę wrócić z powodu uczucia, a nie przyzwyczajenia czy złośliwych chęci (duże "gdyby") to Ty na to nie jesteś gotowa - jesteś tym samym człowiekiem, co wcześniej, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że historia potoczyłaby się dokładnie tak samo. Wasze zachowania wynikają z waszych osobowości, cech charaketru, przekonań, poglądów, umiejętności komunikacyjnych etc. A te nie zmieniają się nagle, bo ty tak decydujesz. Dlatego też nigdy nie powinno się wierzyć w obietnice (ani sowje,  aniczyjeś) "ja się dla ciebie zmienię, zmieniłem się, już taki nie jestem" itd.

Jak zareagował na to, że powiedziałaś, że Ty wiesz, że on nie zaufa?
(Zauważ, to pewnie twoja jakaś cecha, nawyk - mówisz ciągle o jego uczuciach  i uzależniasz swoją decyzję od tego, że to ON nie zaufa... a nie uzależniasz jej od tego, że to jest TWOJA decyzja, twój wybór, ty tak chcesz i ty tak postanawiasz, więc tak będzie).

Czego ja chcę? Realne możliwości (nie realne jest cofnięcie czasu) chce się podnieść - samoocena, bo to zaplusuje na związek, widzę to po tym co piszecie i po konsultacji" z samym sobą. Chcę, wiem trochę górnoltne ale w przyszłości stworzyć prawdziwy związek. Budować go od podstaw.

Jak możesz to zrobić?

62 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-12 23:53:29)

Odp: Zdradziłam
Monoceros napisał/a:


(Zauważ, to pewnie twoja jakaś cecha, nawyk - mówisz ciągle o jego uczuciach  i uzależniasz swoją decyzję od tego, że to ON nie zaufa... a nie uzależniasz jej od tego, że to jest TWOJA decyzja, twój wybór, ty tak chcesz i ty tak postanawiasz, więc tak będzie).

Czego ja chcę? Realne możliwości (nie realne jest cofnięcie czasu) chce się podnieść - samoocena, bo to zaplusuje na związek, widzę to po tym co piszecie i po konsultacji" z samym sobą. Chcę, wiem trochę górnoltne ale w przyszłości stworzyć prawdziwy związek. Budować go od podstaw.

Jak możesz to zrobić?


Pierwszy Twój cytat, porostu w punkt. Nawet gdy były te pierwsze rozstania, to chodź chciałam odejść wracałam bo on chciał. Teraz szybki rzuć na przyszłość i to widzę. Bingo, w punkt określony.

Drugi Twój cytat, jak mogę to zrobić...?
Jak,na początku zająć się sobą. Planuję rozpocząć terapię. Na ten moment tylko to mi przychodzi do głowy.

Edit jak zareagował? Milczał.

63

Odp: Zdradziłam

Brawo, jesteś na dobrej drodze. Podjęcie decyzji o terapii to pierwszy krok. Tam na pewno dowiesz się o kolejnych krokach, które mogą skierować cię do przyszłości, o której napisałaś. Życzę wytrwałości

64

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:

Nie otwartam, w pewnym momencie moja mama podchodzi do drzwi wpuszcza go pomimo mych próśb i mówi "pogadajcie sobie" [...] 
On się pyta dlaczego nie chce mieć z nim kontaktu, tłumaczę mu mówię, że trzeba ten rozdział zamknąć. On mówi, że jest mi w stanie dać szansę, odpowiadam, że nie ma takiej możliwości bo nigdy mi nie zaufasz tak jak kiedyś (co zrozumiałe).
Chodź w głębi duszy jeszcze i Wam pisałam że chciałabym wrócić...ale to nie możliwe, nie po tym co zrobiłam nie po tym co się wydarzyło. ...

Robisz błąd życiowy. Zamiast rozmawiać uciekasz. Jak mama Was do rozmwoy zmusiła, to się wymigujesz. Twierdzisz, że on nie zaufa choć w jego głowie nie siedzisz. Krzywdzisz siebie i jego...

Ocenisz to za 20 lat... coś co wydaje się dobre, może być złem... coś co wszsycy krytykują może być idealnym wyjściem.

65

Odp: Zdradziłam
Gary napisał/a:
Orszula napisał/a:

Nie otwartam, w pewnym momencie moja mama podchodzi do drzwi wpuszcza go pomimo mych próśb i mówi "pogadajcie sobie" [...] 
On się pyta dlaczego nie chce mieć z nim kontaktu, tłumaczę mu mówię, że trzeba ten rozdział zamknąć. On mówi, że jest mi w stanie dać szansę, odpowiadam, że nie ma takiej możliwości bo nigdy mi nie zaufasz tak jak kiedyś (co zrozumiałe).
Chodź w głębi duszy jeszcze i Wam pisałam że chciałabym wrócić...ale to nie możliwe, nie po tym co zrobiłam nie po tym co się wydarzyło. ...

Robisz błąd życiowy. Zamiast rozmawiać uciekasz. Jak mama Was do rozmwoy zmusiła, to się wymigujesz. Twierdzisz, że on nie zaufa choć w jego głowie nie siedzisz. Krzywdzisz siebie i jego...

Ocenisz to za 20 lat... coś co wydaje się dobre, może być złem... coś co wszsycy krytykują może być idealnym wyjściem.

Nie możesz tego tak kategorycznie stwierdzać.  Dalsze ciągnięcie związku w którym czuła się źle jest głupie. Może ona nie umie tworzyć związków, ale aby się tego dowiedzieć, musi ich kilka przeżyć. Ale jak by nie było, to zwiazek z którego już chciała uciec w romans nie miał szans na powodzenie.

Posty [ 1 do 65 z 191 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024