Witam Was wszystkich
Na wstępie przywitam się, bo jestem tutaj nowy. Jestem Janek, mam 25 lat. Skończyłem studia, pracuję, miałem dziewczynę, chciałem ustabilizować swoje życie (ożenić się, wziąć kredyt na mieszkanie...). Niestety, dziewczyna ówczesna miała inne plany, stwierdziła że po 5 latach związku jednak to nie to. Przeciągała w czasie rozstanie, sama nie wiedziała czego chce, ogólnie po 3 miesiącach nie wiedzenia na czym stoję (wyprowadziła się ode mnie, od czasu do czasu spotykałem się z nią - próbowałem walczyć o ten związek) sam stwierdziłem, że mam tego dość i powiedziałem, że za dużo się wydarzyło i nic z tego nie będzie. Bardzo mocno przeżyłem to rozstanie - to był mój pierwszy poważny związek, planowaliśmy wspólną przyszłość. W sumie do dzisiaj nie wiem tak na prawdę dlaczego odeszła, ale to tak słowem wstępu, bo może to być ważne w dalszej historii.
Ogólnie pracuję umysłowo, w wolnych chwilach staram się ruszać, biegać, jeździć na rowerze. Często na sobotę/niedziele wybierałem się w tym okresie, dla mnie ciężkim, celem odstresowania na biegowe wycieczki ze znajomym albo wędrówki w górach. Ogólnie jestem "lewy" w nowinkach technicznych i mocno nie uznaję aplikacji randkowych, internetowych randek, zawsze uznawałem, że dziewczynę to trzeba poznać na żywo, żeby zaiskrzyło, poczuć to coś (chociaż akurat ze mnie podrywacz, żaden mam straszne problemy w poznawaniu kobiet jakaś taką nieśmiałość). No ale raz się żyje, koledzy namawiali, żeby spróbować i kiedyś wieczorem zainstalowałem sobie taką jedną aplikacje, byłem zażenowany poziomem jaki tam zastałem, ale przebrnąłem. Znajdując kilka wyglądających "normalnie" dziewcząt. Tak się stało, że jedna z nich też mnie "odklikała"
No i tak sobie pisaliśmy 2-3 tygodnie, przeszliśmy na jeden z komunikatorów ogólnie dostępnych. Tematów nie brakowało. Zainicjowałem spotkanie, przegadaliśmy cały wieczór o wszystkim i o niczym. Ogólnie wydawało mi się, że znajomość kwitła i wszystko dążyło do szczęśliwego rozwiązania. Pierwsze przytulenie na pożegnanie, buziak w policzek, pocałunek w usta, później odważniejszy pocałunek w usta, złapanie za rękę. W między czasie denerwowała mnie jedna rzecz, że ja jestem w stanie w sumie codziennie znaleźć tą godzinę/dwie żeby się spotkać, a ona jest zajęta i nie ma czasu, no ale starałem się zrozumieć, no cóż każdy ma inne priorytety itd. Ważne że pisaliśmy, spotykaliśmy się raz/dwa razy w tygodniu, było fajnie. Ona twierdziła, że jestem miły, nikt nigdy nie był dla niej taki miły (też trochę przeżyła z poprzednim partnerem).
Jako, że była majówka to zaproponowałem wyjazd w góry. Pogoda idealna, miło spędzony weekend (na prawdę dawno tak miło nie spędziłem 5 dni), rozmawialiśmy, przytulaliśmy się. Trafił się pokój jednym łóżkiem więc spaliśmy razem (ale bez seksu).
Ogólnie uważam, że było fajnie, ona jak pytałem też tak mówiła - że super wypoczęła i było na prawdę ekstra. Tak jak pisałem do seksu nie doszło (może mi było głupio, może ona nie chciała, ciężko powiedzieć. Nie chciałbym być nachalny i wyjść na napalonego - chociaż na prawdę strasznie mnie ona kręci), ale całowaliśmy się namiętnie, przytulaliśmy, gdzieś tam dotknąłem. Ogólnie wydawało mi się, że małymi krokami do przodu.
Wróciliśmy, ja miałem trochę rzeczy na głowie, byłem z pracy za granicą w miejscu bez zasięgu kilka dni, wróciłem i dziewczyna ni ma jakoś ochoty pisać od kilku dni cisza. Jest to dla mnie dziwne.
Nie wiem co mam robić, czy może uznała że nie pasujemy do siebie - ale czemu mi tego nie powie. Czy chce trochę odpocząć zastanowić się nad tym wszystkim (z tego co opowiadała, też nigdy nie spotykała się z nikim poznanym przez internet).
Prosiłbym o rady, czy spytać jej wprost, nalegać na spotkanie. Czy poczekać (ale ile). Zależy mi na niej, wydaje się super dziewczyną, w porównaniu do ówczesnego związku ma poglądy podobne do moich, wspólną wizję na świat mamy podobną. Nie chciałbym tego zepsuć (o ile już nie zepsułem), ale wiadomo nic na siłę
Dziękuję za zrozumienie i pomoc!
Pozdrawiam
Janek!