Kim właściwie dla niego jestem ?? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kim właściwie dla niego jestem ??

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 34 ]

1 Ostatnio edytowany przez Malinova Babeczka (2018-04-26 22:39:34)

Temat: Kim właściwie dla niego jestem ??

Witam wszystkich

Postanowiłam podzielić się z Wami moją historią, bo przyda mi się świeże spojrzenie, a może ktoś udzieli mi jakiejś konkretnej rady...
Z M. poznałam się ok. 7 m-cy temu na portalu społecznościowym. Na początku spotykaliśmy się co weekend, potem trochę częściej, zależnie od możliwości (pracowałam na dwie zmiany, on czasem w drugiej pracy). Jeśli było to możliwe to praktycznie każde popołudnie spędzaliśmy razem.
Na  starcie naszej znajomości był bardzo wycofany, nie angażował się, mówiąc, że to skutek jego poprzednich związków. Dałam mu czas, ale widzę, że to droga donikąd.

Jakieś czas temu spytałam go jak on widzi rozwój naszej znajomości, co dla niego znaczą nasze spotkania, bo ja nie wiem czego mam się po nim spodziewać. Zaprosił mnie na święta Bożego Narodzenia do siebie, po czym kiedy wyszliśmy na pokaz kilka tygodni później flirtował z koleżanką w mojej obecności, sugerując że może usiąść mu na kolana w ciasnym przejściu między fotelami. Zostałam wręcz zaatakowana „Ale co mam Ci powiedzieć? Że się w Tobie zakochałem?”. Powiedziałam, że chciałabym wiedzieć co takiego stało się w jego poprzednich związkach, że tak na niego wpłynęło. Sarknął mi w twarz, że nic nie było mu wolno, że wszystko było źle i że bał się cokolwiek zrobić żeby potem afery nie było. I że najlepiej powinnam porozmawiać z jego najlepszym kolegą, bo on mi nie powie.
Na koniec dodał, że wszystkie jesteśmy takie same i że teraz ja mam najgorzej z jego dziewczyn.
Zastanawiające jest, że kompletnie obwinił swoje byłe partnerki.. Jego winy...nie ma.

Dalej się spotykamy, ale obserwuję.
Myślałam, że coś się w nim zmieniło, kiedy zaprosił mnie na święta, ale niestety.
Jest bardzo odległy. Nie ma potrzeby kontaktu fizycznego, ja uwielbiam się przytulać, trzymać za ręce, całować, dawać buziaki. On ostatnio leżąc w łóżku dotknął dłonią mojej ręki, i szybko ją cofnął, jakby mu przeszkadzała. Siedząc obok mnie nie przytula mnie... już prędzej ja jego dotykam, on siedzi z założonymi rękoma. Seks praktycznie nie istnieje, bo „on może bez”, a ja mam dość proszenia o zauważenie moich potrzeb.
Dochodzę do wniosku, że po prostu go nie pociągam, co masakruje moje poczucie własnej wartości, zwłaszcza że jak widzi np. ładne zdjęcie kobiety w bieliźnie to potrafi przy mnie powiedzieć „uuuuuu...” czy coś równie elokwentnego. Przykro mi się wtedy robi ale staram się tego nie okazywać.

Coraz częściej mam wrażenie, że jestem dodatkiem do jego planu dnia. Praca, sport, język i ja, o ile znajdzie czas, bo „ciśnienia już nie ma”. Jest strasznie skupiony na sobie, nie da sobie nic powiedzieć, bardzo obrażalski... Lubi zrobić komuś na przekór, ale jak mu odpłacić tym samym,to już jest źle... Nawet jak dobitnie i spokojnie mówię, że nie lubię jakiegoś zachowania, to rozbijam się o ścianę, ale on oczekuje że jego żądania będę respektować.
Czuję, że powinnam zerwać tą znajomość... albo zmienić jej charakter. Na mniej zobowiązujący.
Czy ktoś z was ma lub miał podobny problem? Jak z niego wybrnęliście?
Jak i czy w ogóle da się rozmawiać z takim człowiekiem?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

odpowiadając na pytanie tytułowe: nikim ważnym.
jesteś bo jesteś, krążysz po jego orbicie bo chcesz być blisko niego. jak znikniesz to będzie mu to obojętne.
odpowiadając na ostatnie pytanie: nie da, szkoda czasu na taką osobę.
co ty masz z tej znajomości? ani czułości, ani seksu, ani przyjaźni. bez sensu.

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Smutna konkluzja... Gorzkie usłyszeć coś takiego, ale czasem chyba potrzeba, zwłaszcza od obcej osoby.
Moje koleżanki mówią, że przesadzam, bo ich faceci tez nie są zbyt czuli dla przykładu.
Jednak obie moje koleżanki mają choćby udane życie seksualne, jedna mimo iż czasem strasznie kłoci się ze swoim partnerem to może na niego zawsze liczyć, druga jest chyba wciąż na etapie docierania... ale tam były inne początki.
"Mój" facet ma 33 lata obecnie.
Jego byłe (obie) go podobno zdradziły i stąd takie zachowanie, ale patrząc na jego postawę zastanawiam się, czy te zdrady nie miały innego podłoża.
Może on zwyczajnie nie potrafi nie być egoistą w czymkolwiek...
Kwiaty są nie w jego stylu, na Dzień Kobiet nawet życzeń i nie złożył... ile zajęłoby mu wysłanie smsa?
Tłumaczenie się że on takich rzeczy nie uznaje ... że kwiaty za drogie... że za mało zarabia.... "musisz zmienić chłopaka".
Nie mam siły na takie przepychanki ... a on niedawno zaczął wspominać o wprowadzeniu się do mnie...

4

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Moje koleżanki mówią, że przesadzam, bo ich faceci tez nie są zbyt czuli dla przykładu.
Jednak obie moje koleżanki mają choćby udane życie seksualne, jedna mimo iż czasem strasznie kłoci się ze swoim partnerem to może na niego zawsze liczyć, druga jest chyba wciąż na etapie docierania... ale tam były inne początki.

Każdy związek ma inny poziom czułości. Ale zero jakiejkolwiek to bzdura, a nie związek.

5 Ostatnio edytowany przez Malinova Babeczka (2018-04-27 00:04:52)

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Cała czułość/fizyczność w tym związku obecnie ogranicza się do buziaka typu "cmok" w usta na dzień dobry i do widzenia...
Niech ktoś mi powie, czy to ja zwariowałam, bo może dla ludzi to zupełnie normalne, takie nieokazywanie sobie... niczego??

6

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Przecież w tej relacji, o ile można tak nazwać Waszą znajomość, nie ma nawet punktu zaczepienia, czegokolwiek co mogłoby dawać Ci nadzieję na związek.
Facet zlewa Cię na wszelkie możliwe sposoby, a Ty przywarłaś do niego niczym rzep i bezrefleksyjnie nazywasz go "swoim".
Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, żeby wreszcie dotarło do Ciebie, że Was po prostu nie ma?
Wybacz dosadność, ale gdyby on dosłownie zasadził Ci kopa w tyłek, też jakoś wytłumaczyłabyś sobie ten gest i dała kolejną szanse, żeby się wykazał.
Nie rozumiem, dlaczego skazałaś się na niego?

7

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??
josz napisał/a:

Przecież w tej relacji, o ile można tak nazwać Waszą znajomość, nie ma nawet punktu zaczepienia, czegokolwiek co mogłoby dawać Ci nadzieję na związek.
Facet zlewa Cię na wszelkie możliwe sposoby, a Ty przywarłaś do niego niczym rzep i bezrefleksyjnie nazywasz go "swoim".
Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, żeby wreszcie dotarło do Ciebie, że Was po prostu nie ma?
Wybacz dosadność, ale gdyby on dosłownie zasadził Ci kopa w tyłek, też jakoś wytłumaczyłabyś sobie ten gest i dała kolejną szanse, żeby się wykazał.
Nie rozumiem, dlaczego skazałaś się na niego?

A widzac podejscie Autorki mozna wrecz przypuszczac ze wzielaby tego kopa w tylek za dobrą monetę - znak ze face wkoncu inicjuje kontakt fizyczny wink
Wybacz ironie Autorko ale jak przeczytalam watek  i widze jak slepo probujesz sobie wmowic ze masz "partnera" i " relacje" z nim to nic innego nie zostaje. Ja rozumiem nie bycie specjalnie czulym i wylewnyn ale pomiedzy czuloscia a prezentowana przez niego postawa olewania, egoizmu, braku szacunku i obojetnosci jest jeszcze naprawde wiele stanow posrednich ktore moga podpadac pod definicje relacji. Tu nie ma nic, no poza jego wygoda moze i tylko nią tlumacze sobie jego chec wprowadzenia sie. Widocznie uznal ze skoro i tak wokol niego bezkrytycznie latasz to mozesz przy okazji prac mu skarpety i gotowac.

8

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

"A widzac podejscie Autorki mozna wrecz przypuszczac ze wzielaby tego kopa w tylek za dobrą monetę - znak ze face wkoncu inicjuje kontakt fizyczny"
haha big_smile dobre
rzuć go serio, znajdź kogoś z kim będziesz szczęsliwa.
ile mozna wytrzymać w takiej relacji? miesiąc, dwa, rok? ale nie długo, to jest skazane na porażkę. On ma cię w dupie, tak NIE wyglądają fajne związki.
nie napisałaś ile macie lat, ale w pewnym wieku kobieta powinna już wiedzieć, że TACY SIĘ NIE ZMIENIAJĄ. życie to nie bajka Disneya, twoja miłość go nie uleczy.

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??
feniks35 napisał/a:
josz napisał/a:

Przecież w tej relacji, o ile można tak nazwać Waszą znajomość, nie ma nawet punktu zaczepienia, czegokolwiek co mogłoby dawać Ci nadzieję na związek.
Facet zlewa Cię na wszelkie możliwe sposoby, a Ty przywarłaś do niego niczym rzep i bezrefleksyjnie nazywasz go "swoim".
Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, żeby wreszcie dotarło do Ciebie, że Was po prostu nie ma?
Wybacz dosadność, ale gdyby on dosłownie zasadził Ci kopa w tyłek, też jakoś wytłumaczyłabyś sobie ten gest i dała kolejną szanse, żeby się wykazał.
Nie rozumiem, dlaczego skazałaś się na niego?

A widzac podejscie Autorki mozna wrecz przypuszczac ze wzielaby tego kopa w tylek za dobrą monetę - znak ze face wkoncu inicjuje kontakt fizyczny wink
Wybacz ironie Autorko ale jak przeczytalam watek  i widze jak slepo probujesz sobie wmowic ze masz "partnera" i " relacje" z nim to nic innego nie zostaje. Ja rozumiem nie bycie specjalnie czulym i wylewnyn ale pomiedzy czuloscia a prezentowana przez niego postawa olewania, egoizmu, braku szacunku i obojetnosci jest jeszcze naprawde wiele stanow posrednich ktore moga podpadac pod definicje relacji. Tu nie ma nic, no poza jego wygoda moze i tylko nią tlumacze sobie jego chec wprowadzenia sie. Widocznie uznal ze skoro i tak wokol niego bezkrytycznie latasz to mozesz przy okazji prac mu skarpety i gotowac.


tu jedną rzecz muszę sprostować, bo widzę, że źle zrozumiałyście... "Mój" w nawiasie miało znaczyć, że go tak WCALE NIE ODBIERAM. Bo nie czuję się jego Partnerką, jego dziewczyną, kimkolwiek.... Jakbyście uważnie przeczytały, ja już dawno jego bym "kopnęła", ale znajomi mówią mi , że JA przesadzam, że może po prostu taki jest, że cytując "ciężko się teraz dopasować, im człowiek starszy tym gorzej, daj mu trochę czasu i zobacz jak to się rozwinie".
Rozwinęło się właśnie tak. Miałam pecha trafić na człowieka sfrustrowanego wszystkim - że ma pracę z ludźmi, że mało zarabia, że nie ma jak oszczędzić (nic dziwnego skoro wszystko wydaje na te swoje zajęcia, a z niczego nie chce rezygnować), że pada deszcz, że ktoś za wolno jedzie...
Jeśli któraś z was uważa, że z radością zgodziłabym się na jego wprowadzkę, to bardzo się myli, powiedziałam mu o tym zresztą jak tylko zaczął temat...
Sama jestem po rozwodzie... a mój mąż miał mniej wad. Dlatego nie umiem sobie wyobrazić TAKIEGO postępowania ze strony faceta, jak to ujęto wyżej "braku szacunku".

10 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-04-27 08:42:33)

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??
Malinova Babeczka napisał/a:
feniks35 napisał/a:
josz napisał/a:

Przecież w tej relacji, o ile można tak nazwać Waszą znajomość, nie ma nawet punktu zaczepienia, czegokolwiek co mogłoby dawać Ci nadzieję na związek.
Facet zlewa Cię na wszelkie możliwe sposoby, a Ty przywarłaś do niego niczym rzep i bezrefleksyjnie nazywasz go "swoim".
Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, żeby wreszcie dotarło do Ciebie, że Was po prostu nie ma?
Wybacz dosadność, ale gdyby on dosłownie zasadził Ci kopa w tyłek, też jakoś wytłumaczyłabyś sobie ten gest i dała kolejną szanse, żeby się wykazał.
Nie rozumiem, dlaczego skazałaś się na niego?

A widzac podejscie Autorki mozna wrecz przypuszczac ze wzielaby tego kopa w tylek za dobrą monetę - znak ze face wkoncu inicjuje kontakt fizyczny wink
Wybacz ironie Autorko ale jak przeczytalam watek  i widze jak slepo probujesz sobie wmowic ze masz "partnera" i " relacje" z nim to nic innego nie zostaje. Ja rozumiem nie bycie specjalnie czulym i wylewnyn ale pomiedzy czuloscia a prezentowana przez niego postawa olewania, egoizmu, braku szacunku i obojetnosci jest jeszcze naprawde wiele stanow posrednich ktore moga podpadac pod definicje relacji. Tu nie ma nic, no poza jego wygoda moze i tylko nią tlumacze sobie jego chec wprowadzenia sie. Widocznie uznal ze skoro i tak wokol niego bezkrytycznie latasz to mozesz przy okazji prac mu skarpety i gotowac.


tu jedną rzecz muszę sprostować, bo widzę, że źle zrozumiałyście... "Mój" w nawiasie miało znaczyć, że go tak WCALE NIE ODBIERAM. Bo nie czuję się jego Partnerką, jego dziewczyną, kimkolwiek.... Jakbyście uważnie przeczytały, ja już dawno jego bym "kopnęła", ale znajomi mówią mi , że JA przesadzam, że może po prostu taki jest, że cytując "ciężko się teraz dopasować, im człowiek starszy tym gorzej, daj mu trochę czasu i zobacz jak to się rozwinie".
Rozwinęło się właśnie tak. Miałam pecha trafić na człowieka sfrustrowanego wszystkim - że ma pracę z ludźmi, że mało zarabia, że nie ma jak oszczędzić (nic dziwnego skoro wszystko wydaje na te swoje zajęcia, a z niczego nie chce rezygnować), że pada deszcz, że ktoś za wolno jedzie...
Jeśli któraś z was uważa, że z radością zgodziłabym się na jego wprowadzkę, to bardzo się myli, powiedziałam mu o tym zresztą jak tylko zaczął temat...
Sama jestem po rozwodzie... a mój mąż miał mniej wad. Dlatego nie umiem sobie wyobrazić TAKIEGO postępowania ze strony faceta, jak to ujęto wyżej "braku szacunku".

No to jako dojrzala kobieta po przejsciach powinnas juz wiedziec ze owszem z wiekiem zakochanie sie i zachwyty druga osoba nie przychodza juz tak latwo bo bardziej trzezwo i pragmatycznie patrzy sie na te sprawy ale nie oznacza to calkowitej obojetnosci, odburkiwania i ostentacyjnego okazywania mam Cie w d... i chetnie wezme na kolanka inna lale. Plus brak seksu bo on nie potrzebuje. Aha... Te Twoje  kolezanki tez tak zyja? I zyly? Po paru miesiacach znajomosci? Bo rozumiem po 30 latach malzenstwa ze moze ognia nie byc i glowa czesciej boli ale bez przesady. No i obraz tego faceta....no kurcze wszyscy sie na niego uwzieli. Praca nie ta, zarobki nie te, dziewczyny byly bee a on za nic nie ponosi winy, jest ofiara "systemu" i wrednych bab. Na dodatek Ty masz ponosic konsekwencje jego frustracji.
Niech sie na glowe leczy a nie za zwiazki bierze skoro taki poszkodowany i pokiereszowany emocjonalnie. Tyle ze najpewniej w kazdej z tych dziedzin jest wspolautorem wszelkich porazek ale wypiera sie tego bo tak latwiej.

11

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??
Malinova Babeczka napisał/a:

Miałam pecha trafić na człowieka sfrustrowanego wszystkim

Ludzie uwielbiają się tak oszukiwać. - oj, oj trafiło mi się.
Nie prawda, po prostu kręci Cię taki typ. Tak jak ludzi z, powiedzmy DDA/DDD, kręcą kompletnie porąbane relacje.


Malinova Babeczka napisał/a:

Sama jestem po rozwodzie...

No widzisz?
Już sobie drugiego "złego" wybrałaś.

Malinova Babeczka napisał/a:

Czy ktoś z was ma lub miał podobny problem? Jak z niego wybrnęliście?

Zajmij się własną "głową", bo to pewnie tu masz problem.

12 Ostatnio edytowany przez Malinova Babeczka (2018-04-27 09:11:59)

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??
Znerx napisał/a:
Malinova Babeczka napisał/a:

Miałam pecha trafić na człowieka sfrustrowanego wszystkim

Ludzie uwielbiają się tak oszukiwać. - oj, oj trafiło mi się.
Nie prawda, po prostu kręci Cię taki typ. Tak jak ludzi z, powiedzmy DDA/DDD, kręcą kompletnie porąbane relacje.


Malinova Babeczka napisał/a:

Sama jestem po rozwodzie...

No widzisz?
Już sobie drugiego "złego" wybrałaś.

Malinova Babeczka napisał/a:

Czy ktoś z was ma lub miał podobny problem? Jak z niego wybrnęliście?

Zajmij się własną "głową", bo to pewnie tu masz problem.

Nie wiesz, dlaczego się rozwiodłam, więc nie wypowiadaj się w temacie, moja droga... Co do mojej głowy, to obrażanie innych użytkowników forum jest zdecydowanie w dobrym tonie, a pewno poczułaś się po tym lepiej...  Poziom wypowiedzi by na to wskazywał..

13

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Teraz mi jeszcze przyszlo do glowy ze to wprowadzenie sie do Ciebie ma jeszcze jeden aspekt- finansowy. Jesli pozwolisz mu sie wprowadzic to poza obsluga pana mozesz rowniez zakladac z duza doza prawdopodobienstwa ze bedziesz go utrzymywac. Wkoncu on malo zarabia wiec z czego ma Ci dolozyc??? Poza tym nie bedzie finansowal nieswojego mieszkania bo kto wie kiedy go wywalisz.

14

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Brak seksu, czułości, więzi, czegokolwiek... Co Cię do niego przyciągnęło, ja się pytam?!

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Półtora (rok i cztery mce) temu po kilkuletniej walce z rakiem zmarła moja mama, bardzo to przeżyłam. Jestem jedynaczką.
Zapisanie się na jeden z tych portali miał być jakimś sposobem na wyjście z kryzysu, choć nie jestem fanką siedzenia przed kompem.
Po prostu chodziło o poznanie kogoś, niekoniecznie od razu związek.
Skoczyć wspólnie na kawę, do kina, na spacer... I tak poznałam M.

16

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??
Malinova Babeczka napisał/a:

Półtora (rok i cztery mce) temu po kilkuletniej walce z rakiem zmarła moja mama, bardzo to przeżyłam. Jestem jedynaczką.
Zapisanie się na jeden z tych portali miał być jakimś sposobem na wyjście z kryzysu, choć nie jestem fanką siedzenia przed kompem.
Po prostu chodziło o poznanie kogoś, niekoniecznie od razu związek.
Skoczyć wspólnie na kawę, do kina, na spacer... I tak poznałam M.

Ale tu nawet przyjazni nie ma. Wolalabym sama byc niz w tak kiepskim i jeszcze umniejszajacym moje poczucie wartosci towarzystwie.

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

feniks35, dziękuję smile
Za to, że powiedziałaś to głośno, bo wszyscy wkoło wmawiają mi, ze to nie takie złe, że faceci "już tacy są", że zdradzają, że kobieta powinna kogoś mieć, bo samej to ciężko... Więc to ja już zaczynam myśleć, że przesadzam, ale po każdym kolejnym zgrzycie... moja podświadomość krzyczy "stop"!!
Tu chyba należało by zamknąć wątek, bo wszystko zostało już powiedziane...

18

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Kopnij go w doopę i znajdź kogoś wartego Twojej uwagi. Powodzenia!

19 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-04-27 10:51:37)

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??
Malinova Babeczka napisał/a:

feniks35, dziękuję smile
Za to, że powiedziałaś to głośno, bo wszyscy wkoło wmawiają mi, ze to nie takie złe, że faceci "już tacy są", że zdradzają, że kobieta powinna kogoś mieć, bo samej to ciężko... Więc to ja już zaczynam myśleć, że przesadzam, ale po każdym kolejnym zgrzycie... moja podświadomość krzyczy "stop"!!
Tu chyba należało by zamknąć wątek, bo wszystko zostało już powiedziane...

A ja bym na koniec zastanowila sie jeszcze nad wartoscia Twoich relacji kolezenskich. Czy Twoje kolezanki maja tak niskie poczucie wartosci i uwazaja ze lepiej miec byle co niz nic i dlatego Ci tak doradzaja? Czy moze sfrustrowane swoimi pseudozwiazkami uwazaja ze dlaczego Ty masz miec lepiej dlatego pchaja Cie na mine...Bo w moich kregach nie znam ani jednej kobiety ktora uwazalaby ze to normalne ze facet zdradza, olewa i nie szanuje i trzeba z takim zyc. Wrecz przeciwnie. A juz na pewno nie doradzalyby tkwienia w takiej relacji w przypadku braku jakichkolwiek zobowiazan, dzieci kredytow itp.

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Część ze zdradzaniem, to wyszło od innej kobiety, w wieku moich rodziców raczej, która jest w takiej a nie innej relacji z własnym mężem... Zdradzał ją, a ona dalej była w tym małżeństwie, ale tam były dzieci, które notabene są już dorosłe.
Ja bym nie potrafiła być z takim partnerem...
Ale wracając do moich koleżanek - coś w tym jest, co piszesz.
Jedna i druga ma związek pozostawiający pewne rzeczy do życzenia, ale być może mają inne potrzeby emocjonalne itd...Może im wystarcza takie mało angażujące się partnerstwo, bo ja tam widzę 1. seks jako podstawę i przyjaźń, 2. seks i wygodę męskiego partnera. Poczucie wartości własnej w związkach jakie tworzymy z przyjaciółmi, partnerem, w pracy... to integralna część naszej osobowości. Jeśli nie ma zdrowego poczucia własnej wartości, nie ma nas.

21

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Moim zdaniem marnujesz sobie czas z tym facetem. Facet dla którego kobieta jest wszystkim nie zachowuje się w ten sposób. Przeczytaj mój temat który kiedyś tutaj założyłam. Musiałam domagać się i błagać o czułości i głupie przytulenie.
Daj sobie spokój i bardzo się zdystansuj.

22

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Ech, uwielbiam tych wszystkich agentów, co to po trudnych przejściach, zdradzie i porzuceniu, więc są (w swoim mniemaniu) upoważnieni do głoszenia tez: ,,wszystkie jesteście takie same".
Od takich panów z reguły lepiej trzymać się z daleka.
Co do "Twojego" delikwenta- coś mi się zdaje, że może być i tak, że gość nawet za Tobą nie spojrzy, jeśli trafi mu się ktoś bardziej odpowiadający jego kryteriom.
Poza tym pan sam Ci powiedział: ,,musisz zmieniać 'chłopaka'. Posłuchaj jego rady, bo- w tym wypadku- bardzo dobrze gada.

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Ewelina.es big_smile no podobni są, nie da się ukryć hehe...
evaluogo - też mam takie przeczucie, że nawet się nie obejrzy... I dobrze smile Jest szansa,że wtedy nie będzie mi trąbił pod domem, tak jak swojej eks, kiedy o 22.00 przejeżdżaliśmy przez jej okolicę... neutral

24

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??
evalougo napisał/a:

Ech, uwielbiam tych wszystkich agentów, co to po trudnych przejściach, zdradzie i porzuceniu, więc są (w swoim mniemaniu) upoważnieni do głoszenia tez: ,,wszystkie jesteście takie same".
Od takich panów z reguły lepiej trzymać się z daleka.
Co do "Twojego" delikwenta- coś mi się zdaje, że może być i tak, że gość nawet za Tobą nie spojrzy, jeśli trafi mu się ktoś bardziej odpowiadający jego kryteriom.
Poza tym pan sam Ci powiedział: ,,musisz zmieniać 'chłopaka'. Posłuchaj jego rady, bo- w tym wypadku- bardzo dobrze gada.

Dokładnie.
Zostaw go. I przestań myśleć "trafił mi się". Podnieś trochę swoją samoocenę. Nie ma czegoś takiego jak trafił mi się. To nie loteria.

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Dam znać jak się sytuacja rozwinie... Bo będę musiała przeprowadzić z M. poważną, raczej bolesną i szczerą rozmowę.
Aż się boję, co mogę usłyszeć, znając jego charakterek ... "Jak sobie chcesz", "Dobra", czy sakramentalne "Jesteś taka sama jak tamte" lub coś równie miłego...
W każdym razie po weekendzie (jestem przed ważnym egzaminem i nie chcę się denerwować wcześniej), dam znać czy rozmawiałam z nim, i jak poszło. Trzymajcie kciuki smile

26

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??
Malinova Babeczka napisał/a:

Dam znać jak się sytuacja rozwinie... Bo będę musiała przeprowadzić z M. poważną, raczej bolesną i szczerą rozmowę.
Aż się boję, co mogę usłyszeć, znając jego charakterek ... "Jak sobie chcesz", "Dobra", czy sakramentalne "Jesteś taka sama jak tamte" lub coś równie miłego...
W każdym razie po weekendzie (jestem przed ważnym egzaminem i nie chcę się denerwować wcześniej), dam znać czy rozmawiałam z nim, i jak poszło. Trzymajcie kciuki smile

no strasznie bolesne teksty smile
nic tylko sie pociac czerstwa bulka z bolu psychicznego po usłyszeniu "dobra" big_smile

27

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??
Malinova Babeczka napisał/a:

Dam znać jak się sytuacja rozwinie... Bo będę musiała przeprowadzić z M. poważną, raczej bolesną i szczerą rozmowę.
Aż się boję, co mogę usłyszeć, znając jego charakterek ... "Jak sobie chcesz", "Dobra", czy sakramentalne "Jesteś taka sama jak tamte" lub coś równie miłego...
W każdym razie po weekendzie (jestem przed ważnym egzaminem i nie chcę się denerwować wcześniej), dam znać czy rozmawiałam z nim, i jak poszło. Trzymajcie kciuki smile

Kogo ma zableć, bo chyba nie jego? Co najwyżej może poczuć się zwiedziony z powodu utraconej perspektywy wygodnego ulokowania się w Twoim mieszkaniu, no chyba, że dasz mu jeszcze jedną szansę smile
Nie musiałabyś się denrwować, gdybyś miała zdrowe podejście do takich nierokujących układów. Nie wiem po co w ogóle chcesz z nim rozmawiać, ale skoro musisz...

28

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

no jestem szalenie ciekawa czy okażesz się konsekwentna, czy ta rozmowa będzie miała jednak typowy wydźwięk "rzucam cię, dobrze  się zastanów czy tego własnie chcesz (?)"

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

josz - należę do osób, które problemy starają się naprawić rozmową, Jeśli się nie da - trudno. Zasługuje chociaż, żeby powiedzieć mu to w cywilizowany sposób zamiast zrywać kontakt bez słowa. W końcu kilka m-cy znajomości mamy za sobą. A wracając do jego temperament to potrafi być mega nieprzyjemny... na to musiałabym założyć osobny wątek neutral

sosenek - nie zamierzam mówić niczego takiego, ale przyznam się, że zajrzałam do Twoich wątków i powiem, że nasze doświadczenia są dość podobne. W tym wypadku ja chyba też wleciałam do friendzone jako zapchajdziura, czy jak to ująć... bo te nasze stosunku są czysto kumplowskie jak dla mnie. On sam mi ze dwa razy powiedział, że czuje się przy mnie bardzo swobodnie i puszczają mu bariery... Sęk w tym, że chyba puściły za mocno. Albo to mi się nie spodobało to, co zobaczyłam.
Po swoim rozwodzie związałam się na bardzo krótko co prawda, ale jednak z facetem starszym o 20 lat. Nigdy więcej!
Był wobec mnie mocno protekcjonalny, wszystko wiedział lepiej, dawał mi ciągle wskazówki jak mam się zachować... Do tego straszny chłód emocjonalny po krótkim czasie i gaslighting. Zalecam poczytać co to jest.
Potrafił mi zrobić aferę że zrobiłam coś kompromitującego wg niego, np usiadłam na oparciu fotela tak, ze wszyscy widzieli moje majtki. Stek bzdur i wymysły, bo nikt poza nim nie dawał mi odczuć że cokolwiek jest nie tak. Jego znajomi byli dość zdystansowani do niego, mam wrażenie,że znajomi M do niego też są zdystansowani.I tamten też potrafił mnie nie przytulić tygodniami...
Wyjechałam w pierwszym możliwym momencie, zostawiając część swoich rzeczy i nie żałuję.
Ale to,co robi M. strasznie przypomina mi w pewnych aspektach tamtego faceta...
Serio, próbowałam mówić, tłumaczyć moje oczekiwania, pytać o jego... nic nie działa.
Mnie już chyba zwyczajnie nie obchodzi, czego On chce... On mnie nie pyta o to samo, więc po co się przejmować??

30

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??
Malinova Babeczka napisał/a:

Ale to,co robi M. strasznie przypomina mi w pewnych aspektach tamtego faceta...

Nad tym bym się zastanowiła na Twoim miejscu, zanim założysz tu następny wątek dotyczący następnego faceta smile Absolutnie nie mam na myśli nic złośliwego...

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Że powielam schematy??
No .. obu poznałam przez internet - dla mnie rachunek prosty - randki przez internet = prosta droga do poznania świra czy innego wykolejeńca emocjonalnego... I też nie mam tu na myśli nic złośliwego.
Serdecznie życzę szczęścia parom, które poznały się w ten sam sposób i są szczęśliwe...
Widać nie wszystkim pisane.

32 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-04-27 21:16:00)

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??
Malinova Babeczka napisał/a:

Że powielam schematy??
No .. obu poznałam przez internet - dla mnie rachunek prosty - randki przez internet = prosta droga do poznania świra czy innego wykolejeńca emocjonalnego... I też nie mam tu na myśli nic złośliwego.
Serdecznie życzę szczęścia parom, które poznały się w ten sam sposób i są szczęśliwe...
Widać nie wszystkim pisane.

Słabo, Babeczka wink nie chodziło mi o sposób poznania, bo i ja znam szczęśliwe pary, które się w necie poznały... chcesz odwrócić tylko uwagę, pytanie, czy forumowiczów, czy swoją smile

Życzę Ci, żebyś swoją uwagę zwróciła we właściwym dla Ciebie kierunku smile

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??

Zresztą po to przebywamy z kimś by go poznać, czyż nie?
Przecież nie wychodzę za typa za mąż, nie przyjmuję oświadczyn, nie zaszłam z nim w ciążę i nie mieszkamy razem.
Po co od razu po bandzie jechać? Ja znam siebie i wiem, że z nim nie będę bo bym tego nie zniosła. Potrzebuję silnego faceta, ale nie takiego, który by mnie tłamsił.
Pewnie każda z was kiedyś trafiła na takiego "kwiatka"... smile

34

Odp: Kim właściwie dla niego jestem ??
Malinova Babeczka napisał/a:

Witam wszystkich

Postanowiłam podzielić się z Wami moją historią, bo przyda mi się świeże spojrzenie, a może ktoś udzieli mi jakiejś konkretnej rady...
Z M. poznałam się ok. 7 m-cy temu na portalu społecznościowym. Na początku spotykaliśmy się co weekend, potem trochę częściej, zależnie od możliwości (pracowałam na dwie zmiany, on czasem w drugiej pracy). Jeśli było to możliwe to praktycznie każde popołudnie spędzaliśmy razem.
Na  starcie naszej znajomości był bardzo wycofany, nie angażował się, mówiąc, że to skutek jego poprzednich związków. Dałam mu czas, ale widzę, że to droga donikąd.

Jakieś czas temu spytałam go jak on widzi rozwój naszej znajomości, co dla niego znaczą nasze spotkania, bo ja nie wiem czego mam się po nim spodziewać. Zaprosił mnie na święta Bożego Narodzenia do siebie, po czym kiedy wyszliśmy na pokaz kilka tygodni później flirtował z koleżanką w mojej obecności, sugerując że może usiąść mu na kolana w ciasnym przejściu między fotelami. Zostałam wręcz zaatakowana „Ale co mam Ci powiedzieć? Że się w Tobie zakochałem?”. Powiedziałam, że chciałabym wiedzieć co takiego stało się w jego poprzednich związkach, że tak na niego wpłynęło. Sarknął mi w twarz, że nic nie było mu wolno, że wszystko było źle i że bał się cokolwiek zrobić żeby potem afery nie było. I że najlepiej powinnam porozmawiać z jego najlepszym kolegą, bo on mi nie powie.
Na koniec dodał, że wszystkie jesteśmy takie same i że teraz ja mam najgorzej z jego dziewczyn.
Zastanawiające jest, że kompletnie obwinił swoje byłe partnerki.. Jego winy...nie ma.

Dalej się spotykamy, ale obserwuję.
Myślałam, że coś się w nim zmieniło, kiedy zaprosił mnie na święta, ale niestety.
Jest bardzo odległy. Nie ma potrzeby kontaktu fizycznego, ja uwielbiam się przytulać, trzymać za ręce, całować, dawać buziaki. On ostatnio leżąc w łóżku dotknął dłonią mojej ręki, i szybko ją cofnął, jakby mu przeszkadzała. Siedząc obok mnie nie przytula mnie... już prędzej ja jego dotykam, on siedzi z założonymi rękoma. Seks praktycznie nie istnieje, bo „on może bez”, a ja mam dość proszenia o zauważenie moich potrzeb.
Dochodzę do wniosku, że po prostu go nie pociągam, co masakruje moje poczucie własnej wartości, zwłaszcza że jak widzi np. ładne zdjęcie kobiety w bieliźnie to potrafi przy mnie powiedzieć „uuuuuu...” czy coś równie elokwentnego. Przykro mi się wtedy robi ale staram się tego nie okazywać.

Coraz częściej mam wrażenie, że jestem dodatkiem do jego planu dnia. Praca, sport, język i ja, o ile znajdzie czas, bo „ciśnienia już nie ma”. Jest strasznie skupiony na sobie, nie da sobie nic powiedzieć, bardzo obrażalski... Lubi zrobić komuś na przekór, ale jak mu odpłacić tym samym,to już jest źle... Nawet jak dobitnie i spokojnie mówię, że nie lubię jakiegoś zachowania, to rozbijam się o ścianę, ale on oczekuje że jego żądania będę respektować.
Czuję, że powinnam zerwać tą znajomość... albo zmienić jej charakter. Na mniej zobowiązujący.
Czy ktoś z was ma lub miał podobny problem? Jak z niego wybrnęliście?
Jak i czy w ogóle da się rozmawiać z takim człowiekiem?


Już sama sobie odpowiedziałaś na zadane pytanie  - powinnaś z nim zerwać,bo on raczej nie traktuje Ciebie poważnie - sama widzisz jak on się przy Tobie zachowuje,(nie przeszkadza mu przy Tobie proponować innej dziewczynie,aby ta usiadła mu na kolanach) widać,że nie liczy się z Tobą absolutnie. Daj sobie z nim spokój,po co masz cierpieć?.

Posty [ 34 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kim właściwie dla niego jestem ??

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024