Dzień dobry wszystkim,
Jestem Paweł, tak wiem wiem.. "forum kobiet", ale to właśnie do Was kobitki chciałbym się zwrócić z prośbą o wyrażenie Waszego zdania i porady.
Jestem (albo byłem, sam nie wiem) w 5-cio letnim związku. Byliśmy dla siebie idealni, przez kilka pierwszych lat nasze wspólne życie to była bajka
Od ponad połowy roku wszystko odwróciło się o 180 stopni. Częste kłótnie, brak kompromisu. Oboje mamy podobne charaktery tzn oboje jesteśmy uparci i każdy często chce mieć racje. Ale te wszystkie kłótnie wspólnie obgadaliśmy i powoli było już lepiej. I mimo wszystko, nie widzieliśmy poza sobą świata, kochaliśmy się, wpieraliśmy się, ufaliśmy sobie.
Lecz kilka miesięcy temu zaczął się poważny problem w naszym związku. Moja dziewczyna poszła do pracy gdzie poznała nowe towarzystwo. Niekiedy zauważyłem, że często wypisuje SMS-y , non stop siedzi na fb, gdzie wcześniej nie skupiała się nad tym. Przypadkiem trafiłem na jej wiadomości z fb (naprawdę przypadkiem) i co się okazało? Rozmowy z kolegą z pracy w których do niej zwyczajnie zarywał (teksty, w stylu koteczku, ślicznotko, moja kochana, miliony komplementów i setki serduszek i buziaczków). Jej wytłumaczeniem było,że to dla niej nic nie znaczy i liczę się tylko ja. Dobra okey, dałem jej do zrozumienia nie życzę sobie aby jej rozmowy tak wyglądały. Jakiś czas póżniej sprawdziłem jej telefon i było to samo, bez zmian. Zaczęliśmy się żreć. Ja na poważnie traktowałem nasz związek i normalne, że obudziła się u mnie zazdrość, a co za tym idzie, zacząłem kontrolować jej wiadomośći, nawet o ty, nie widziała. Chciała być sprytna i usuwała wszystkie SMSy z tym gościem i mówiła, że już z nim nie pisze. Ale miałem dostęp do jej bilingów i widziałem, że dzień w dzień godzinami z nim pisała.
Wtedy jej powiedziałem, że wiem, że mnie okłamuje bo ciągle z nim wypisuje, ale wszystko poszło nie tak jak myślałem. Zdenerwowała się, wyzywała mnie od psycholi, że ją tak kontroluje. Jedyny powód do złości i kłótni to miała ona, bo to ja ją zacząłem kontrolować i sprawdzać ją.
Próbowałem się bronić tym że kontrolowałem jej bilingi tylko dlatego, że usuwa SMSy , że ukrywa coś przede mną, że leci ze mną w kulki. ale wszystko na nic , to ja byłem winny i ja musiałem przeprosić.
Sprawa z gościem i usuwaniem SMSow ucichła, mimo tego dalej nie zawsze się dogadywaliśmy, ale jakoś szło dalej.
Miesiąc temu, powiedziała mi, że zapisała się na nadgodziny, w sobote na nocke. No od razu zaczęło mi to śmierdzieć, kto normalny idzie z własnej woli do pracy z soboty na niedziele. Ale okey. Odwiozłem ją do pracy.
Chciałem znać prawdę, no ale jak się dowiem, sprawdziłem jej wiadomości, fb. Dowiedziałem się wszystkiego, gdzie i z kim była umówiona, okazało się, że moja kochana poleciała na balety do klubu. Jeszcze sprawdziłem jej konto, wyciągnęła pieniądze z bankomatu "w godzinach pracy".
Najlepsze było, że gdy zadzwoniłem do niej o 4 rano i zapytałem gdzie jest bo wiem, że nie ma jej w pracy to zaczeła do mnie krzyczeć, że ma dosyć moich paranoi, że jest zapracowana, a ja jej jeszcze przeszkadzam glupimi telefonami, padło pytanie z jej strony "ufasz mi?". Na drugi dzień przyjechałem do niej i zapytałem gdzie była, dalej prosto w oczy mi kłamała i z nerwami, że ma mnie dosyć, nie przyznała się. Powiedziałem jej skad wszystko wiem, z SMSow, z wyciągów. Noi zaczęło się piekło. Nie przejęła się, że kłamstwo wyszło na jaw, zero skruchy tylko jeszcze większy wrzask, że jest tak kontrolowana, że ona jest na smyczy, że jest osaczona przeze mnie, że nie ma swobody. Chciała ode mnie odejść bo nie chce być z kimś kto ją non stop kontroluje bo to jest chore.
Oczywiście JA za wszystko przeprosiłem i obiecałem, że jej już nigdzie nie bede wchodził.
Ostatnio była podobna sytuacja, że przeczułem, że cos kombinuje, sprawdziłem jej SMSy i przyczepiłem sie dlaczego mnie okłamała juz po raz kolejny. I znowu to samo, to co zrobiła nie miało znaczenia dla niej tylko to, że znowu sprawdzilem jej wiadomosci.
Ostatecznie mowi do mnie, ze chce się rozstać, że ma mnie dosyć, że nie chce żyć w klatce. Postanowiliśmy odpocząć od siebie, przemyslec wszystko, no generalnie zrobic przerwe i odciąć się. Nazwała to rozstaniem w zgodzie.
Zastanawiam się przez ten cały czas czy to moja wina. Ja wiem, że są przypadki gdzie facet trzyma na smyczy swoją dziewczyne i non stop ją kontroluje ale to już z chorej zazdrości co jest naprawde złe i tego nie popieram. Ja takiego celu nie miałem, ja tylko chciałem znać prawdę i powód dlaczego ona mnie tak okłamuje, nic więcej. Nie jestem żadnym chorym psycholem. Owszem, lubie wiedzieć gdzie jest moja dziewczyna gdy jej nie mam ale to dlatego, że się martwię bo ją kocham. normalne chyba.
Bardzo się z nią związałem, jest dla mnie wszystkim i nie wyobrażam sobie dalszego życia bez niej. Jestem w stanie wybaczyć jej wszystkie te kłamstwa bo jak się kocha to wybacza sie nie takie rzeczy. Tylko z jej strony wygląda to tak, że jestem psycholem i kontroluje ją i uważa to za chorą zazdrość, a jak wyżej napisałem nie w tym celu były te kontrole.
Bardzo proszę o napisanie co o tym wszystkim myślicie, bo ja nie chcę się poddawać, naprawę mi zależy, ale jak ona się podda to nie mogę jej zmusić, żeby mnie znów pokochała. Odezwiemy się do siebie za jakiś, czas pokaże jak będzie. Serce mi chyba wyskoczy jak dowiem się od niej, że już mnie nie chce.