Witam,
Problem opisany poniżej nie dotyczy mnie osobiście, dotyczy bliskiej osoby. A mianowicie....
Gdy moja znajoma miała 7 lat, była świadkiem tego strasznego wydarzenia. Jej mama chciała popełnić samobójstwo na szczęście ona przybiegła w porę i ją uratowała. Jej mama nie dawała sobie rady z mężem alkoholikiem i stąd ta sytuacja. Moja znajoma, całe swoje dzieciństwo i młodość spędziła ku boku matki w obawie przed najgorszym. Chodziła na terapię, to pomogło. Jednak nigdy nie doświadczyła życia nastolatki - zawsze wracała na czas do domu, nie chodziła na imprezy, przez co nie miała koleżanek i kolegów. Wolny czas poświęcała na naukę w domu i "czuwanie" podczas awantur ojca z mamą. Tak spędzona młodość doprowadziła do tego, że teraz w dojrzałym wieku - ma 31 lat- jest bardzo poważną osobą , wszystko bierze na serio - dosłownie w 100%, zero poczucia humoru, nie potrafi radzić sobie z porażką, krytyką swoją osoby, albo żarty na swój temat odbiera dosłownie. Z jednej strony kobieta z klasą, z drugiej...brak luzu, powoduję, że zachowuję się jak stara kobita,pełna zasad, przez to ma problemy w związku. Jej styl bycia - jest zbyt "sztywniacki", mimo, że stara się być pogodną osobą, to i tak biję od niej "powaga". Chciałbym jej pomóc, bo widzę, że jest to dla niej problemem. Nie potrafi w sobie tego zmienić. I oto pojawia się tutaj pytanie: jak to zmienić? czy da się jakoś nadrobić zaległości z bycia nastolatką, czy można nauczyć się luzu? W sumie nie wiem w jaki sposób...więc bardzo chciałabym usłyszeć Waszą opinię na ten temat. Z góry dziękuję