Hej, chcę się podzielić z Wami moim rysem osobowości. Jestem dwudziestoparoletnią kobietą, w którą pewne traumy z dzieciństwa uderzyły teraz w postaci depresji.
Zostałam wychowana w rodzinie ludzi sukcesu. Zawsze moi rodzice powtarzali, że sami doszli do sukcesu przy okazji napominając, że każdy kto nie osiągnął sukcesu finansowego tak jak oni, jest życiowym nieudacznikiem.
Moi rodzice nigdy nie interesowali się moją nauką, problemami w szkole, przez to nawet nie potrafię powiedzieć, czy jestem mądra, czy się dobrze uczyłam. Nigdy też mnie nie wsparli np. przy nauce wiązania butów czy jedzenia sztućcami, gdy byłam małą dziewczynką. Ich wychowanie polegało tylko na prześmiewaniu się, że czegoś nie umiałam, co powodowało u mnie poczucie wstydu i sama, w smutku starałam się nadrobić wyśmiewane braki.
Zapewniali mi jednak bezpieczeństwo finansowe m.in. zabawki, nowe gadżety. Często słyszałam od ich dorosłych znajomych, że moi rodzice to prawdziwy skarb i bardzo o mnie dbają i powinnam ich kochać i to okazywać przy każdej okazji. Przez co jeszcze bardziej popadałam w przygnębienie. Wydaje mi się, że jako dziecko potrzebowałam bardziej ich uwagi, wsparcia, pochwał, niż dóbr materialnych, przez które dodatkowo moi rówieśnicy mnie nie lubili. Same rozumiecie...
Mam problemy z usamodzielnieniem się. Nie znam swojej wartości. Nie potrafię pracować za pieniądze, uważam że moja praca nie jest godna zarobków. Dotychczas jakoś sobie radziłam, starałam się być ambitna, żeby odnieść sukces jak rodzice, ale nastąpiło kilka porażek, po których nie mogę się podnieść. Zmagam się z depresją leczoną farmakologicznie i u psychoterapeuty, lecz potrzebuję się również tu wygadać.
Może któraś z Was ma podobne przeżycia? Chce się nimi podzielić? Czy Wasi rodzice byli wspierający? Nauczyli Was cennych umiejętności?
Czy może podobnie jak moi byli skupieni na sobie, zimni i wymagający?