Cześć,
Na poczatek przepraszam za brak polskich znakow, ale wiekszosc tego postu powstała na klawiaturze bez polskich znakow;). To będzie dlugi post, dlatego że staralam sie rzetelnie opisac moj zwiazek.
Mam 24 lata. Od ponad 3 lat jestem w związku z chłopakiem, od roku mieszkamy razem i jest to praktycznie związek idealny. Jest najprawdziwszym przyjacielem. Mamy takie samo poczucie humoru. Jest oazą spokoju. To ja prędzej ponarzekam, a wtedy on w try miga potrafi mnie rozbawić. Sam wychodzi z inicajtywą sprzątania, gotuje ze mną, w towarzystwie zabawia rozmową, jest empatyczny. I możnaby tak wymieniać i wymieniać. Kochamy sie, znamy swoje rodziny. Więc szukanie nowego lepiej dopasowanego faceta w ogóle nie wchodzi w grę.
Problemem jest dla mnie jego podejście do seksu. Zdaje mi się, że wynika to z różnicy temperamentów. On jest opanowanym domatorem, ja bardziej 'szalona', roztrzepana (z braku lepszego określenia). Ok, gdy jestem niewyspana/zestresowana nie mam kompletnie ochoty na seks. No ale w normalnych okolicznościach to mam i to często. I praktycznie zawsze to ja inicjuje seks. Niby wiem, że go podniecam, bo mówi mi komplementy i lubi łapać za tyłek przy przywitaniu (choć prawdę mówiąc robi to od rozmowy, kiedy mu powiedziałam, że nie okazuje ze mu sie podobam i mógłby mnie czasem bez powodu złapać za tyłek ) i podczas gry wstępnej szybko mu (za przeproszeniem) staje. Ale dlaczego on nie wychodzi z inicjatywa? Marzy mi sie, zeby tak lobuzersko zaczal sie do mnie przystawiac. Kochamy sie srednio raz na 2 tygodnie. Nasz rekord to bylo dwa razy w ciagu jednego dnia (brawooooo). Gdy czasem minie ponad 3 tygodnie, to wtedy on cos zainicjuje. Ale to jest tak nieseksowne. Delikatnie sie polozy obok i spyta, jakby mnie grzecznie prosil o zgode. A bo zapomnialam napisac, moj chlopak jest porzadny, grzeczny.
Poza tym, sam seks jest zawsze czuły, w ogóleeee nie namiętny, ale bardzo czuły. Podczas seksu praktycznie nic mówi. Gdy w trakcie poprosiłam go, żeby powiedział mi komplement to usłyszałam 'Ladnie wygladasz' albo 'Kocham Cie'. Ja wiem, ze wiele by chcialo miec takie problemy, ale chcialam sprawic, by powiedzial mi cos sprosnego albo przynajmniej erotycznego.
To nie stalo sie teraz, ale zawsze tak bylo. Moze powiecie, widzialas w co wchodzisz. Tylko, ze jestem jego pierwsza dziewczyna (ja mialam wczesniej kilku chlopakow), wiec sadzilam ze potrzebuje czasu, zeby sie oswoic, poczuc pewnie. Faktycznie troche sie zmienilo: nie dochodzi juz szybko i technicznie jest wszystko fajnie, ale temperament (grzecznosc!) i czestotliwosc bez zmian.
Uwielbiam sie z nim przytulac i calowac i to faktycznie robimy baaaardzo czesto (jestesmy w jakims 'topie' pod tym wzgledem). Tylko, ze teraz gdy o nim mysle, to nie czuje podniecenia. Co dziwne, gdy mnie caluje, a szczegolnie dotyka piersi to ja (znow przepraszam) robie sie mokra, ale on sam mnie nie podnieca, chyba dotyk po prostu. Nie mam zadnych fanatazji zwiazanych z nim. A przez część czasu jak sie kochamy, mysle o seksie z bylym - to chore, wiem, ale gdy w trakcie jestem coraz suchsza to szukam jakis podniecajacych mysli (i dopiero przy takich myslach dochodze). Nie chce tak robic, chce, by moj facet mnie rozpalal. No ale tego mu nie powiem, bo jeszcze odbiore pewnosc siebie.
Oprocz tego gra wstepna jest dluuuuga. Znow nie wiem czy on tak lubi czy uwaza, ze ja tego oczekuje. Nigdy tez nie poprosil mnie o seks oralny (a ja tak wiele razy), choc oczywiscie mu taki seks sprezentowalam i niby sie b podoba. Tylko czemu tego nie zaproponuje w takim razie? Moj byly potrafil mnie o to poprosic i mozna to zrobic seksownie.
Rozmow mielismy kilka, choc raczej krotkie, bo w tym temacie on malo mowi i ja nie wiem jak z nim rozmawiac (bo jak powiedziec ukochanemu chlopakowi 'Nie podniecasz mnie'). Ale ostatecznie zawsze przytaknie, usmiechnie sie, powie, 'mozemy sprobowac skarbie'. Z tego co mowil to on jest zadowolony.
Z dwa lata temu poprosiłam, żeby dał mi czasem klapsa, przytrzymał ręce. Niby dal, ale to bylo takie sztuczne i wymuszone, ze w ogole nie dzialajace. Dalam spokoj. Ostatnio napisalam mu sms, ze chce sie z nim wieczorem kochac i zeby mnie troche zdominowal. To tyle ze gra wstepna byla krotsza i mocniej (za przeproszeniem) we mnie wchodził. Ale to nie o to chodzilo. Powiedzialam mu potem, ze mnie sie technicznie wszystko podoba, tylko zebym chciala poczuc,ze do niego naleze, ze mnie pozada, ze moze zrobic ze mna co chce. Spytalam, czy ma w sobie taka agresje do wyzwolenia. To powiedzial, ze on nie ma w sobie zadnej agresji, az go ucalowalam, bo taki slodki.
Były jeszcze takie sytuacje. Od dłuższego czasu bierzemy już prysznic razem. Ale dawniej (gdy nie mieszkalismy razem) zawsze chodził sam, chyba że ja proponowałam/namawiałam (bo uwielbiam wspolny prysznic). Co więcej, gdy bylismy w akademiku i namowilam go na prysznic, to szlo sie do takiej zamykanej łazienki z kilkoma prysznicami, on zamiast wejsc pod ten prysznic co ja, kierowal się pod ten drugi, ze niby tak wygodniej (a do wygodnickich nie nalezy). Musialam go wolac, zeby sie jednak ze mną umył. A to byl czas gdy juz od dawna sie kochalismy. Czy on sie mnie krepuje? Czesto gdy sie kochamy to zaslania okna i gasi swiatlo - myslalam ze faceci lubia patrzec. Jeszcze jedna rzecz ktora mnie irytowala. Gdy przebieralam sie przy nim (czyli przez chwile jestem naga od pasa w gore) to on sie odwracal. Ale znow wydawalo mi sie ze facet raczej by popatrzyl, zaczepil itp. Nie wiem czy on to robil z grzecznosci czy ja jestem przeczulona.
Naprawdę czuje się nieraz jak jakaś napalona, a wolałabym pożądana. On coraz mniej kojarzy mi się z seksem, raczej z czułym przytulasem. Dodam nieskromnie, że jestem atrakcyjna i wiem/czuje, że podobam się facetom. On właściwie też jest całkiem atrakcyjny, tyle, że nieproporcjonalny - ma bardzo mały tyłek i uda. Ale jest chudy, silny, umiesniony, przystojny. Mysle ze powinien czuc sie atrakcyjny.
Pytania:
Czy jego zachowania są podyktowane osobistymi preferencjami czy jemu się wydaje, że jak będzie napalony to wyjdzie na gówniarza albo mnie urazi?
Czy moge cos zrobic, zeby on czesciej inicjowal seks oraz zeby robil to w inny sposob? Wyrazil pozadanie bardziej mowa ciala i byl przy tym bardziej wladczy. Czy to po prostu zmienianie kogos na sile wg mojego widzimisie?
Czy możliwe jest, żeby ktoś nauczył się Ciebie dominować, bo ty tak chcesz/prosisz?
Czy ma sens nakłanianie kogoś do innego temperamentu w seksie? Czy to fair? Czy się da?
Jesli to mozliwe, to jak wywolac w nim wiecej zdecydowania? Zastanawialam sie nawet nad kupieniem takiej gry erotycznej (jakies kosci czy plansza i sa polecenia co i jak trzeba zrobic), ale boje sie ze to tandetne. Niby lubi sie wyglupiac, ale w seksie jakos traci tego ducha, nie wiem czy nie bedzie zazenowany.
Bardzo chętnie wysłucham wskazówek. Jak się nie uda, to trudno, oleje to i i tak będę z nim szczęśliwa.