j.w jestem uzależniona uczuciowo od faceta, z którym się spotykam nawet nie jesteśmy formalnie parą.Kiedy jest między nami dobrze czuję się jakbym mogła góry przenosić akiedy się ode mnie odsuwa czuję się jakby ktoś ze mnie spuścił powietrze, jakby moje życie przestawało mieć sens. Mam znajomych z którymi mogę porozmawiać spotkać się, alekompletnie nie mam na to ochoty. Za każdym razem kiedy on się ode mnie odsuwa czuję silny niepokój, ęk że to już koniec, stany depresyjne. Nie wiem czy w ogóle kiedyś to przekształci się w normalny związek, możliwe że nie. Widujemy sie regularnie ale to jest bez zobowiązań, próbowałam to przerwać, wytrzymałam trzy miesiące. Za każdym razem kiedy pomiędzy nami się rozluźnia, czuję się jakby to była moja wina jakbym zrobiła coś złego. Przestaję mnie cokolwiek interesować, do wszystkiego się zmuszam. Mam umówione spotkanie do terapeuty, ale to potrwa, a z dnia na dzień jest jakby coraz gorzej. Ciągle myśle gdzie on jest, z kim i co robi. Nie potrafie tego zaakceptować że byc może on nie chce żeby między nami było coś na poważnie, może tylko jest mu wygodnie w takim układzie. Nie chę na nic naciskać bo się boję że wtedy on całkiem zrezygnuje z tej znajomości. Próbowałam zając się sobą i innymi sprawami na krótką metę nawet sie udawało, ale za każdym razem wracam do tego samego miejsca. Wiem że realcja jest toksyczna bo więcej daję niż dostaję ale nie wiem jak z tym walczyć. Nie wyobrażam sobie tego że ta znajomośc mogłaby się skończyć ani jak później moje życie miałoby wyglądac ;(
Hmmmmm. Zapisałaś się do terapeuty, próbowałaś zerwać, próbowałaś się trzymać jakoś... A próbowałaś z nim rozmawiać? On ma kogoś? Spotykacie się na seks czy tylko tak po prostu jak kumple chodzicie na piwo czy coś?
Hmmmmm. Zapisałaś się do terapeuty, próbowałaś zerwać, próbowałaś się trzymać jakoś... A próbowałaś z nim rozmawiać? On ma kogoś? Spotykacie się na seks czy tylko tak po prostu jak kumple chodzicie na piwo czy coś?
Hej, początkowo głownie na seks, potem jakieś wspólne gotowanie, oglądanie filmów itp. Padały czasem w żartach teksty o ślubie, dziecku, mieszkaniu razem. Ale zawsze wygląda to tak że nie wiadomo kiedy się spotkamy, czasami nie odzywa się tydzień albo dłużej, jakby mu w ogóle nie zależało. Niechęć do stałych zobowiązań tłumaczy jakimiś ciągłymi problemami, zdaję sobie sprawę że to mogą być tylko wymówki. Od początku znajomości zbliżyliśmy sie do siebie na pewno ale cały czas jest taki dystans, żeby to sie nie zrobiło sie na poważnie. Brak stałości bardzo mnie męczy i to ciągłe zbliżanie i odsuwanie się. Myślę, że mogę być tylko zabawką co cały czas usprawiedliwiałam że jest trudny, ciężko mu się otworzyć itd.
No to musisz się męczyć dalej albo zaryzykować i mu powiedzieć. Albo powie, że związek go nie interesuje i zniknie z Twojego życia, albo odwzajemni chęci budowania czegoś. Co by nie było na pewno nie będziesz już tkwiła w takiej kropce jak teraz.
Myślę że byłam może odskocznią od dnia codziennego, chociaz bardzo się starałam to widocznie to było zbyt mało żeby zakochał się we mnie jak ja w nim. Moja pewnośc siebie legła w gruzach, mysle że jakbym obudziła się jutro trzy razy piekniejsza to dalej czułabym sie ze sobą do dupy, jak ktoś kto nie umie sprawić by ktoś Cie pokochał. I najgorsza jest samotnośc, niby mam znajomych ale oni tez mają własne życie- wiadomo, a ja wracam do pustego domu mam poczucie że nikt o mnie nie myśli, że jak cos będzie u mnie nie tak to nikogo to nie będzie obchodzić. Ten " zwiazek" dawał mi jakąś siłę do działania, jakąś nadzieję na przyszłośc, a tu 32 lata niepewna przyszłośc co do pracy i znowu singielka. Nie lubię byc sama, wbrew pozorom potrafię zając się sobą, fitness, jakieś kino ze znajomymi wyjazdy na wakacje, ale to jakby była tylko ucieczka od świadomości że jestem sama i może to się już nie zmieni? Jak mieliśmy dłuższą przerwę- ok 3 m-ce uaktywniłam sie na portalach randkowych typu sympatia itp, zdarzyło mi się nawet spotkać dwa razy z kimś, ale nie zaiskrzyło więc poprzestaliśmy na jednym spotkaniu. Teraz mam złamane serce, najgorsze że dalej się łudzę, chociaż racjonalnie podchodząc wiem że gdyby coś miałoby być więcej ( a trwa to ok roku) to już bylibyśmy razem. Czytając inne wątki zauważyłam że wiele kobiet przestaje wierzyć w siebie gdy coś w ich życiu uczuciowym przestaje się układać, obwiniaja się za niepowodzenia w związku i ze mną dokładniejest tak samo ;(
6 2018-02-23 23:37:55 Ostatnio edytowany przez natasza283 (2018-02-23 23:39:12)
Dokładnie w tym dziale na którejś stronie, musiałabyś sobie poszukać jest długi i bardzo pouczające wątek pt Starość z narcyzem. Przeczytaj ten wątek, a myślę, że potem po przeczytaniu żaden psycholog nie będzie co potrzebny, a nawet jeśli i tak pójdziesz do terapeuty, to przynajmniej w lot szybko się zorientujesz o co chodzi z tobą, z tym facetem, z wasza znajomością.
7 2018-02-28 00:07:35 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2018-02-28 10:44:30)
Witam. Niestety doskonale rozumię przez co przechodzisz. Sama uwikłana jestem.w podobną toksyczna zależnośc która trwa juz rok. Owszem polecam wątek Starość z narcyzem ktory jest bardzo pomocny ale.mnie osobiście bardzo pomaga kanałspam
wklejanie linków na naszym forum jest zabronione regulaminem
Przed Tobą trudna walka ale czy krótkie chwile euforii i szczescia gdy jestes z nim rekompensują Twoj ból i stany depresji gdy sie odsùwa?
Ja postanowiłam z tym skończyć. Walczę chociaż mam chwile.slabosci poniewaz.kocham tego mężczyznę.
Moja babcie mówiła "czym się strułaś tym się lecz"
Zostaw go i szukaj innego, szkoda życia na takie gierki z jego strony..
Moja babcie mówiła "czym się strułaś tym się lecz"
Zostaw go i szukaj innego, szkoda życia na takie gierki z jego strony..
No tak niech szuka plastra.
10 2018-03-02 10:42:26 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-03-02 10:44:24)
j.w jestem uzależniona uczuciowo od faceta,
Zakochałaś się i pewnie nie trwa to dłużej niż 1,5 roku. Z czasem przejdzie, ale musisz ograniczyć kontakt i to przeboleć.