Mam spory problem. Choć mam 25 lat to w dalszym ciągu nie wiem co chcę robić w przyszłości.
W szkole średniej ze wszystkich przedmiotów miałem bardzo dobre oceny.
Na egzaminie dojrzałości uzyskałem świetne wyniki.
Maturę pisałem z matematyki, polskiego, angielskiego, historii, wosu, biologii, chemii.
Nie bardzo jednak wiedziałem co chcę dalej robić. Planowałem znaleźć pracę i w czasie wolnym poważnie się nad sobą zastanowić. Jednak mój pomysł nie przypadł mamie do gustu. Zamiast spodziewanej rozmowy, spotkałem się z awanturą. Mama nakrzyczała na mnie, oznajmiając że mój pomysł się jej nie podoba,. Zaznaczyła, że jeśli porzucę naukę to do niej nie wrócę i zmarnuję szansę na zdobycie porządnego zawodu. Mama oświadczyła, że jeśli zrobię po swojemu to wyrzuci mnie z domu. Później zaproponowała studia medyczne.
Na początku pomysł wydał się mi całkiem ok. Pierwsze zajęcia były obiecujące, jednak później zdałem sobie sprawę, że medycyna mnie w ogóle nie interesowała. Chciałem zrezygnować, ale mama upierała się, że po włożonym wysiłku czeka mnie ciekawy, dobrze płatny zawód.
Po dwóch latach rzuciłem studia. Gdy o swej decyzji poinformowałem mamę, wszczęła awanturę. Później machnęła ręką mówiąc, że lepiej że zrezygnowałem bo sporo lekarzy jest niezadowolonych. Zaproponowała żebym poszedł na prawo.
Pomysł mi się spodobał. Jednak w połowie pierwszego semestru doszło do mnie, że to mnie w ogóle nie interesuje. Pragnąłem wrócić do domu. Od mamy usłyszałem, że to niemożliwe bo zbyt dużo zainwestowała we mnie pieniędzy, żebym się poddał.
Nie było mowy o rezygnacji. Bardzo się na zajęciach nudziłem. Na 2 roku zrezygnowałem.
Awantura była wielka. Poszedłem do pracy. Mama czepiała się, że skończę jako zwykły sprzedawca za najniższą, że się nie utrzymam.
Jakiś czas później gdzieś przeczytała, że pracownicy it zarabiają najlepiej. Mama zmusiła mnie żebym poszedł na te studia.
Ja wolałem zapisać się na kurs dwóch języków obcych i studia związane z reklamą, bo w wolnej chwili lubiłem czytać książki o wywieraniu wpływu i ciekawostkami psychologicznymi.
Od października byłem na kierunku it.
Pierwszy semestr zaliczyłem. Z przedmiotów matematycznych uzyskałem stopnie bdb.
Mnóstwo osób miało problemy z matematyką, a ja radziłem sobie najlepiej.
Jednak z przedmiotami kierunkowymi nie było tak łatwo. Z nich byłem zdecydowanie najsłabszy. Najgorsze, że o ile zadania matematyczne lubiłem rozwiązywać, tak zadania z programowania robiłem niechętnie. Nawet jeśli chciałem posiedzieć nad pisaniem jakiegoś programu, to i tak po 30 minutach wyłączałem.
Dzisiaj oświadczyłem mamie, że rezygnuję, bo mnie to w ogóle nie interesuje. Była wielka awantura i wyzwiska.
Uważam, że gdybym miał znacznie mniej lat i postawił kiedyś na swoim dzisiaj sytuacja byłaby inna. Straciłem 2 lata na medycynie i dwa lata na prawie.
A do tego nadal nie wiem kim chcę zostać w przyszłości.