Witajcie. Założyłam tutaj konto, bo po przejrzeniu kilkudziesięciu wątków nie znalazłam nadal przypadku pokrywającego się z moim. Problem leży w mojej relacji z partnerem... Jesteśmy ze sobą 2 lata, od zawsze się sprzeczaliśmy, ale kłótnie ostatnio przybrały nieco niebezpieczny wymiar, tzn. on się odcina, nie odzywa przez kilka dni, wyjeżdża do rodziców z naszego mieszkania a ja coraz częściej patrzę na niego z czymś podobnym do nienawiści. Nie jestem jednak gotowa żeby skończyć ten związek, bo nadal potrafimy spędzić cudowny dzień i wtedy przypominam sobie dokładnie za co go tak pokochałam. Przechodząc do sedna, naszym największym problemem są jego żarty i moje reakcje na nie. Wiele razy przyznał, że widzi, że się w******m (szczególnie na teksty o innych kobietach), ale on nie potrafi tego nie robić. Nie rozumiem tego. Jaki trzeba mieć charakter żeby wyrażać miłość poprzez doprowadzanie drugiej osoby do granic irytacji..? Dzisiaj np. pokłóciliśmy się o tekst nawiązujący do serialu, który oglądaliśmy razem. Dotyczył on mężczyzny, który padł ofiarą molestowania w pracy. Mój luby stwierdził z głupim uśmiechem czemu mu jeszcze nie zabroniłam pracować skoro jemu też może się coś takiego przytrafić. Może niepotrzebnie spytałam czy to znaczy, że by się cieszył z takiej sytuacji a on zaczął gadać głupie teksty, że "możemy kiedyś być w złej sytuacji materialnej" albo "przecież on nie pozwoli żebyśmy tonęli po uszy w kredytach". Wkur*iło mnie to jak jasna cholera. Mam okropnie wybuchowy charakter i nie potrafię logicznie przemyśleć, że on to robi specjalnie. Zaczęła się dyskusja, on bite 10 minut mu wpierał "na poważnie", że różne rzeczy się w życiu zdarzają. Zaczęły się krzyki, emocje wzięły górę i poszedł wkurzony spać, nie chcąc już ze mną rozmawiać. Takie durne, szczeniackie teksty są na porządku dziennym... prosiłam już i krzyczałam i czasem przestawał na kilka dni, ale widać, że to chyba bierze w nim górę i jego żarty po prostu są takie wkurzające. Nie potrafię sprawdzić czy gdybym się nie denerwowała to dałby spokój, bo o ile zniosę jeden czy dwa to każdy kolejny wchodzi gorzej i w końcu wybucham. Przed pójściem spać jeszcze powiedział mi, że mówił mi już nie raz, że nie zamierza mi słodzić i mówić "nigdy" w odniesieniu do zdrad, bo każdy człowiek jest zdolny do najgorszego w określonych warunkach i że on może tylko mi obiecać, że póki mnie kocha zrobi wszystko żeby do tego nie doszło. Teoretycznie go rozumie, ale... moja nieracjonalna kobieca część chce usłyszeć proste "żartowałem, przecież Cię kocham, nie zrobiłbym tak".
Chciałam Was spytać co o tym sądzicie. Psychicznie się męczę już od jakiegoś czasu... nie widzę żadnego sensownego rozwiązania... rodzina mówi, że wyglądam okropnie i powinnam to skończyć, ale ja wiem, że pod wieloma względami on pasuje do mnie tak bardzo, że aż trudno uwierzyć, że ktoś mógłby bardziej. Mam nadzieję, że rozumiecie co mam na myśli.
Tym, którzy dotarli do końca dziękuję za przeczytanie i proszę o szczere wyrażenie opinii. ;-)
Jeżeli chodzi o zacytowaną przez Ciebie sytuację z oglądaniem filmu. Te jego teksty są szczeniackie i w sumie nie wiadomo po co on tak gada (być może sam nie wie). Ale Twoje zachowanie lepsze nie jest, wywołać awanturę o takie byle gówno? O jego paplanie? Seriooo?
Moim zdaniem wasz związek nie przetrwa, a to dlatego, że żadne z was nie ma sobie nic do zarzucenia. On z pewnością uważa, że nie robi nic złego, a Ty zachowujesz się jak idiotka robiąc awantury. Ty z kolei uważasz, że to jego wina bo Cię prowokuje, a Twoje zachowanie to tylko reakcja. Ty przyznajesz, że owszem masz wybuchowy charakter. On pewnie by przyznał, ze owszem czasem palnie jakąś głupotę.
Jak dla mnie to się nie uda na dłuższą metę.
Jeżeli chodzi o zacytowaną przez Ciebie sytuację z oglądaniem filmu. Te jego teksty są szczeniackie i w sumie nie wiadomo po co on tak gada (być może sam nie wie). Ale Twoje zachowanie lepsze nie jest, wywołać awanturę o takie byle gówno? O jego paplanie? Seriooo?
Moim zdaniem wasz związek nie przetrwa, a to dlatego, że żadne z was nie ma sobie nic do zarzucenia. On z pewnością uważa, że nie robi nic złego, a Ty zachowujesz się jak idiotka robiąc awantury. Ty z kolei uważasz, że to jego wina bo Cię prowokuje, a Twoje zachowanie to tylko reakcja. Ty przyznajesz, że owszem masz wybuchowy charakter. On pewnie by przyznał, ze owszem czasem palnie jakąś głupotę.
Jak dla mnie to się nie uda na dłuższą metę.
Okej, rozumiem. Wydaje mi się, że musiałbyś to zobaczyć żeby zrozumieć dlaczego mnie to tak bardzo rusza. Odnoszę często wrażenie, że on robi WSZYSTKO żeby mnie sprowokować. Im bardziej ja się staram zachować spokój i go ignorować, tym więcej on gada bzdur. Kiedyś był taki okres, że dużo rozmawialiśmy, mogłam spytać go o wszystko, wszystko mi tłumaczył cierpliwie. Ale teraz tego nie ma, bo krążymy wokół tych samych tematów i moje pytania chcąc nie chcąc się powielają. Nie potrafię tego zignorować dopóki mi na nim zależy. Musiałabym zobojętnieć w stosunku do niego żeby podejść do tego na zasadzie "a niech sobie pier*oli, trudno". Męczy mnie rozmowa z kimś kto wplata w swoje wypowiedzi durne, nie mające pokrycia w rzeczywistości słowa. Po pierwsze - mam taką psychikę, że "łykam wszystko jak pelikan" a po drugie - tak po prostu zwyczajnie po ludzku jest mi przykro, że on widząc jak to na mnie działa dalej to robi. Tak jakby nie potrafił uszanować mnie i moich uczuć. Możliwe, że przesadzam, nie będę się upierać przy swoim, bo jestem tutaj żeby ktoś mi doradził jak inaczej spojrzeć na te sytuacje.
Możliwe, że inaczej bym reagowała gdybym rozumiała dlaczego taki jest. Bo nie jest taki zawsze. To są sytuacje powtarzające się, ale jak na razie nie znalazłam żadnych powtarzających się podstaw do nich.
Mówiłaś mu o tym, że Cię to rani? Od kiedy trwa ta sytuacja? Może z jego strony nie ma już uczucia i chce Ciebie tak zniechęcić zamiast sam zerwać? No albo ma taki charakter i teraz to pokazuje. Według mnie najgorsze jest, że kłócicie się i on jedzie do rodziny i to po 2 latach związku, a to nie jest długo. Jednak uważam, że jak mówi taki tekst, to lepiej zignorować, przecież to i tak często mówi się tak po prostu, a to nie oznacza, że Cię zdradzi.
Mówiłaś mu o tym, że Cię to rani? Od kiedy trwa ta sytuacja? Może z jego strony nie ma już uczucia i chce Ciebie tak zniechęcić zamiast sam zerwać? No albo ma taki charakter i teraz to pokazuje. Według mnie najgorsze jest, że kłócicie się i on jedzie do rodziny i to po 2 latach związku, a to nie jest długo. Jednak uważam, że jak mówi taki tekst, to lepiej zignorować, przecież to i tak często mówi się tak po prostu, a to nie oznacza, że Cię zdradzi.
Mówiłam niejednokrotnie. Czasem mówi, że rozumie i się postara, ale są też dni kiedy jest zirytowany i mówi, że przesadzam i żebym znalazła kogoś lepszego jeśli uważam, że on jest taki "zły".
Też myślałam na początku o tym, że może on już mnie nie kocha. Ale zbyt często po tych kłótniach on sam przychodzi do mnie i udaje, że nic się nie stało, a siedząc w domu w końcu się łamie i dzwoni. Ostatnio musiałam jechać do siebie do domu 300km i oczywiście przed moim wyjazdem się pokłociliśmy. Wrogi stan trwał kilka dni, ale on widząc, że nie wracam zaczął dopytywać kiedy w końcu będę i prosić żebym zarezerwowała wcześniejszy przejazd. Myślę że gdyby chciał się mnie "pozbyć" to inaczej by to wyglądało.
Staram się ignorować, uwierz mi. Z tym, że rośnie we mnie jakaś niechęć do niego i to mnie przeraża...
6 2018-02-08 09:45:53 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-02-08 09:46:04)
Moim zdaniem on jest dzieciakiem, a Ty choleryczką.
Albo szczerze pogadacie, on przestanie prowokować, a Ty się wyciszysz - albo ten związek się rozpadnie za jakiś czas.
Wiesz jakbym ja odpowiedziała na taki tekst..."jezeli mialabys mi za to kupic rejs dookola swiata to moglbys obrobic nawet dwie takie panie"
8 2018-02-15 23:10:50 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-02-15 23:11:04)
Ale widać Ty, nie jesteś przewrażliwiona.
9 2018-02-15 23:34:17 Ostatnio edytowany przez kwadrad (2018-02-15 23:38:24)
Masochizm - to normalne , to taka forma rozrywki, dorosłych lub mniej dorosłych.
No cóż , ta osoba na pewno wypełni luki w charakterze autorki.
Reszta to rozrywka.
Co Cie w tym zdenerwowało ? Pewnie to że ktoś mógłby go molestować znaczy się uprawiać z nim sex lub uprawiać z nim sex za pieniądze. To by była forma zdrady a Ty się boisz że on Cie zdradzi zwłaszcza gdy mówi że takie rzeczy się zdarzają. Pewnie masz niskie poczucie własnej wartości i w takiej rozmowie z nim czujesz się niepewna. Zamiast przyznać że jesteś wobec niego bezbronna i bardzo nie chcesz aby Cie zdradzić wolisz przystąpić do ataku i zrobić awanturę.
Tylko czemu on to robi? Mniej lub bardziej świadomie sam prowokuje takie zajścia. Zna Cie i wie jak zareagujesz a jednak to robi. Bo on chce abyś była zazdrosna abyś pokazała te swoje emocje. Może nawet myśli sobie wtedy jaka jesteś śliczna gdy tak się pienisz. Widzi że nie jest Ci obojętny i jak na Ciebie działa. W efekcie na pewnym poziomie on to twoje tupanie nóżką odbiera jak wyznanie miłości. I chce więcej i więcej bo każdy lubi jak mu się miłość wyznaje .
On nie udaje że się nic nie stało dla niego nic się nie stało ot się posprzeczaliście kolejny raz mu pokazałaś że na Ciebie działa pewnie że czasem przesadzasz ale taki twój urok i emocje buzują.
Czemu z tej ewentualnej zdrady się nie śmiejesz ? Czemu nie żartujesz razem z nim nie powiesz że przy tak dużych długach to Ty też byś musiała jakiemuś się oddać. Bo sama myśl że on mógłby z inną Cie przeraża. Popracuj nad tym to może będzie lepiej.