Witam wszystkich dwa miesiące temu rozstałam się z facetem, z którym byłam prawie 3 lata. Obydwoje mamy po 24 lata. Mieszkaliśmy razem (w moim rodzinnym domu) rok czasu. Powody które przyczyniły się do tego, że podjęłam decyzję o rozstaniu były takie:
* Facet skąpiec. Zdecydował się na wspólne mieszkanie wiedząc, że właśnie biorę kredyt na remont. Sam zostawił swoje oszczędności na lokacie nie dokładając się ani grosza. Mało tego praktycznie nie pomagał przy remoncie. Twierdził że ślub to zbędny wydatek i że pierścionki zaręczynowe są za drogie.
* Na początku sprawiał wrażenie bardzo spokojnego i ułożonego. Po fakcie wyszło jednak na jaw jaki jest naprawdę. Straszny z niego nerwus wręcz furiat. Wpada w złość z byle powodu.
*Przeklinał i obrażał mnie w moim domu. Stracił szacunek do moich dziadków (którzy mieszkają razem ze mną).
*Moje zwierzęta (dwa koty), które tak kocham bały się go. On ich nienawidził. Potrafił je kopnąć lub pogonić.
*Na moje prośby, aby zmienił w sobie wszystkie złe cechy nie reagował. Mówił, że on ma taki charakter i się zmieniać nie będzie.
*Nie polubił reszty mojej rodziny, zresztą z wzajemnością.
*Jak mu coś nie pasowało potrafił wstać, ubrać się i wyjść do rodziców.
*Obrażał się jak dziecko.
*Egoista zawsze patrzył swojego tyłka.
Sytuacja po rozstaniu wygląda tak, że co chwile mi o sobie przypomina. Starał się na wszystkie sposoby świata żebym do niego wróciła. Próbował płaczem, agresją, spokojem, żalem itp. Dostałam kwiaty do pracy. Błagał o spotkanie do którego nie chciałam dopuścić, ale przyjechał pod moja pracę też z kwiatami. Ciągle piszę, że kocha mnie nad życie i że dopiero teraz widzi jak mnie krzywdził. Twierdzi, że wszystko w sobie zmieni....
Póki co jestem twarda i zimna w stosunku do niego. Ale nie ukrywam, że powoli serce mi mięknie i boję się, że mu ulegnę...
Wypowiedzcie się proszę jak to wygląda waszym zdaniem. Czy taka osoba mogłaby się jeszcze zmienić? Czy zasługuję na szanse?
Pozdrawiam
przeczytaj to, co napisałaś od gwiazdek. Chcesz być z takim facetem?
Jak chcesz to wracaj do niego.
Nie chcesz to mu mów za każdym razem, że to koniec. Będzie nachodził, postrasz policją i już.
Zmienił się... do następnego razu. Z moim poprzednim facetem było podobnie, szanse też dawałam (bo trzeba ), serce mi miękło... Pamiętam jak w kalendarzu zapisywałam, ile dni było dobrze. Żeby Cię nie skłamać, wytrzymał około 2 tygodnie. Do kolejnej kłótni. Takiego rollercoastera, odejść i powrotów było kilka i tak przez kilka lat... W końcu tak się wypalisz, że będziesz żałować, że nie wytrzymałaś w postanowieniu wcześniej.
przeczytaj to, co napisałaś od gwiazdek. Chcesz być z takim facetem?
Jak chcesz to wracaj do niego.
Nie chcesz to mu mów za każdym razem, że to koniec. Będzie nachodził, postrasz policją i już.
Właśnie tak robię za każdym razem mówię, że to koniec.
Nie chce być z takim facetem. Tylko głupi charakter mam i miękkie serce..
Zmienił się... do następnego razu. Z moim poprzednim facetem było podobnie, szanse też dawałam (bo trzeba
), serce mi miękło... Pamiętam jak w kalendarzu zapisywałam, ile dni było dobrze. Żeby Cię nie skłamać, wytrzymał około 2 tygodnie. Do kolejnej kłótni. Takiego rollercoastera, odejść i powrotów było kilka i tak przez kilka lat... W końcu tak się wypalisz, że będziesz żałować, że nie wytrzymałaś w postanowieniu wcześniej.
Nie rozumiem takich typów. Jak tracą to dopiero doceniają...ale też na chwilę. To jakieś chore błędne koło
Tak jak w którymś wątku napisałam człowieka można poznać nie po słowach a po czynach a ty te jego czyny już poznałaś. Dwa razy niewchodzi się do tej samej rzeki to też znasz. Jesteś mam nadzieję mądrą dziewczyną i nie ulegniesz.
Tak moze sie zmienic ale tylko na tydzien lub dwa.Jak wszystko wroci po staremu to i on znowu bedzie soba.Ja bym sie odcial na twoim miejscu po tym co tutaj napisalas.Za te powody dostal by kopa i to bez mozliwosci powrotu.
A co sądzicie o pierwszej gwiazdce? On uważał, że nie mam prawa wymagać od niego aby dołożył swoje oszczędności do remontu.
Jak wyzej.
Zmienił się, bo mu uciekłaś, a tego się nie spodziewał. Gdybyś wróciła, to jego zmiana będzie trwała tydzień, dwa, a potem będzie jeszcze gorzej, bo będzie wiedział, że jesteś słaba, że nawet jak się obrazisz, to on wie, jak Cię zmiękczyć. Będzie widział, że Twoje słowa, prośby i groźby, a nawet czyny nic nie znaczą, że zawsze można łatwo Cię zmiękczyć.
Za kopnięcie kota, to on by zebrał taki wpier**l, ze by go rodzona matka nie poznała! Co jak co, ale za to chyba bym mu morde odrapała.
Jak wyzej.
Zmienił się, bo mu uciekłaś, a tego się nie spodziewał. Gdybyś wróciła, to jego zmiana będzie trwała tydzień, dwa, a potem będzie jeszcze gorzej, bo będzie wiedział, że jesteś słaba, że nawet jak się obrazisz, to on wie, jak Cię zmiękczyć. Będzie widział, że Twoje słowa, prośby i groźby, a nawet czyny nic nie znaczą, że zawsze można łatwo Cię zmiękczyć.
Za kopnięcie kota, to on by zebrał taki wpier**l, ze by go rodzona matka nie poznała! Co jak co, ale za to chyba bym mu morde odrapała.
CatLady witaj w gronie kociar
(...)
* Na początku sprawiał wrażenie bardzo spokojnego i ułożonego. Po fakcie wyszło jednak na jaw jaki jest naprawdę. Straszny z niego nerwus wręcz furiat. Wpada w złość z byle powodu.
*Przeklinał i obrażał mnie w moim domu. Stracił szacunek do moich dziadków (którzy mieszkają razem ze mną).
*Moje zwierzęta (dwa koty), które tak kocham bały się go. On ich nienawidził. Potrafił je kopnąć lub pogonić.
(...)
Za coś takiego u mnie byłby już z miejsca skreślony. Bez możliwości drugiej szansy.
12 2017-11-05 22:50:39 Ostatnio edytowany przez natuszkam (2017-11-05 22:51:33)
A co uważacie odnośnie pieniędzy..? Czy to normalne że upominałam go że wypadałoby sie dołożyc? Chodzi mi tutaj dokladnie o ten remont lub samochod ktory tez kupilam sama a on z niego korzystał. Kase na zycie mielismy wspolną
Dlaczego byłaś z nim 3 lata ? 3 miesiące to już długo. Zamiast skupiać się jaki to on jest niedobry (jest i byl) wątrobie skupić na tym dlaczego to tolerowalas. Bo łobuz kocha najbardziej?
A co uważacie odnośnie pieniędzy..? Czy to normalne że upominałam go że wypadałoby sie dołożyc? Chodzi mi tutaj dokladnie o ten remont lub samochod ktory tez kupilam sama a on z niego korzystał.
Prawo to masz wszystko powiedzieć i wymagać. Inna rzecz czy powinien się zgodzić. Moim zdaniem, skoro mieszkanie jest Twoje i Twoich dziadków - to do remontu nie powinien się dorzucił. Skoro samochód jest tylko na Ciebie, to też dobrze, że nie dorzucił. Bo w razie rozstania, co nastąpiło, zostaje z niczym.
Inna rzecz, to kot, kopanie zwierząt by mnie wkurzyło i to konkretnie.
A co uważacie odnośnie pieniędzy..? Czy to normalne że upominałam go że wypadałoby sie dołożyc? Chodzi mi tutaj dokladnie o ten remont lub samochod ktory tez kupilam sama a on z niego korzystał. Kase na zycie mielismy wspolną
A jakie to ma obecnie znaczenie ?
Rozstaliście się, nie jesteście razem, szkoda tracić czas na interpretowanie tego co mogło być, ale nie było, na to co powinien, a czego nie zrobił. Bez sensu.
Dom nie był jego, więc każdy pieniądz w ten dom włożony, w wypadku rozstania się, by stracił. Gdyby np 10 tyś zainwestował w ten remont, to czy teraz po rozstaniu oddałabyś mu te pieniądze? Gdyby kupił farby, narzędzia do remontu, instalacje itd - czyli rzeczy których nie wymontuje wyprowadzając się.
Natomiast mógł np kupić meble, lodówkę, pralkę, telewizor - coś co byłoby niby wasze wspólne w trakcie mieszkania razem, a co mógłby zabrać ze sobą/sprzedać jeśli byście się rozstali.
Cała reszta twoich punktów - nie do zaakceptowania. Ja bym na twoim miejscu nie wracała do niego. Jest ryzyko, że jak kopie zwierzęta, to kiedyś w szale może ciebie uderzyć.
17 2017-11-06 13:14:27 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-06 13:16:52)
A co uważacie odnośnie pieniędzy..? Czy to normalne że upominałam go że wypadałoby sie dołożyc? Chodzi mi tutaj dokladnie o ten remont lub samochod ktory tez kupilam sama a on z niego korzystał. Kase na zycie mielismy wspolną
Nie, to nie jest normalne, że upomniałaś się, aby dołożył sie do remontu domu, który nie jest jego. Nie, nie wypadało w tej sytuacji się dołożyć. Co innego ponosić koszty wspólnego życia, a co innego inwestować w cudzą własność. Powinien był Ci pomóc w każdy inny sposób, np. wykonaniem jakiś prac (aczkolwiek i tego nie musiał robić), ale nie angażowaniem własnych środków finansowych. Odnoszę wrażenie, że był to punkt zapalny waszej niezgody, a reszta punktów-gwiazdek opisujących jego zachowanie jest w związku z tym trochę przerysowana.
Teraz nagle tak kocha? Teraz ciągle Cię dręczy sms i próbą kontaktu pomimo, że tego nie chcesz? Teraz nagle płacze i rozpacza? Jest na przemian agresywny, płaczliwi, podobno bardzo kocha i cierpi? ściema. Typowy socjopata, który stracił obiekt swojej kontroli. Najbardziej go chyba wkurza, że już nie ma na Ciebie żadnego wpływu... Chociaż jak słyszę cały czas próbuje sprowokować Cię do rozmowy, kontaktu, powrotu... Manipulacja. Nie wracaj bo to nie ma sensu. On się nie zmieni bo sam nie odczuwa najmniejszej potrzeby aby się zmieniać, jemu jest dobrze z tym jaki był do tej pory. Jeśli się zmieni to na chwilę tylko po to abyś straciła czujność i znów mu zaufała, a wtedy ponownie jego prawdziwy charakter wyjdzie na plan pierwszy.
CatLady napisał/a:Jak wyzej.
Zmienił się, bo mu uciekłaś, a tego się nie spodziewał. Gdybyś wróciła, to jego zmiana będzie trwała tydzień, dwa, a potem będzie jeszcze gorzej, bo będzie wiedział, że jesteś słaba, że nawet jak się obrazisz, to on wie, jak Cię zmiękczyć. Będzie widział, że Twoje słowa, prośby i groźby, a nawet czyny nic nie znaczą, że zawsze można łatwo Cię zmiękczyć.
Za kopnięcie kota, to on by zebrał taki wpier**l, ze by go rodzona matka nie poznała! Co jak co, ale za to chyba bym mu morde odrapała.
CatLady witaj w gronie kociar
Wiesz, ja bym mogła dużo wytrzymać, mogłabym negocjować pieniądze i próbować negocjować jego zachowanie, ale jakby kopnął mojego kota, to był koniec. Wyleciałby tak, jak stoi.
Myślę, że wiele przekoloryzowałaś, gdyby było inaczej, nie pytałabyś na forum, czy dać temu chłopakowi szanse.
Co do kotów, to trudno mi uwierzyć, że w Twoim towarzystwie je kopał. Może miał alergie na sierść i je odganiał. No nie wierze! Żaden normalny człowiek by tego nie zrobił, bez względu na to, czy jest ich miłośnikiem, czy tez nie.
Jeśli chodzi o dokładanie się do remontu domu, podzielam zdania innych - nie musiał się dokładać, a to, że tego nie zrobił, nie świadczy o jego skąpstwie.
A ja nie rozumiem tych opinii, że nie powinien był dokładać się do remontu... Przeczytaliście, że mieszkał w tym domu przez rok??? Skoro nie powinien był się dokładać do remontu, to powinien był w takim razie płacić czynsz według stawek rynkowych, za pół mieszkania. No bez przesady.
A ja nie rozumiem tych opinii, że nie powinien był dokładać się do remontu... Przeczytaliście, że mieszkał w tym domu przez rok??? Skoro nie powinien był się dokładać do remontu, to powinien był w takim razie płacić czynsz według stawek rynkowych, za pół mieszkania. No bez przesady.
Rozumiem, że gdyby jednak zdecydował się dołożyć do remontu, to w wypadku rozstania poparłabyś jego roszczenia do zwrotu zainwestowanych pieniędzy ?
Nie trzeba być kociarą, autorko, by gotować się na myśl o takim bestialstwie. Ja kociarą nie jestem, ale znęcania się nad zwierzęciem bym nie darowała. Jeśli ktoś wobec bezbronnego kota się tak zachowuje, to aż strach pomyśleć co Tobie może zrobić w złości. Zdecydowanie przekreślić grubą krechą.
A rąk nie warto sobie brudzić, do tego przydaje się zawartość kociej kuwety. Do końca życia miałby traumę i nie tknąłby już żadnego mruczka...:)
A co uważacie odnośnie pieniędzy..? Czy to normalne że upominałam go że wypadałoby sie dołożyc? Chodzi mi tutaj dokladnie o ten remont lub samochod ktory tez kupilam sama a on z niego korzystał. Kase na zycie mielismy wspolną
Jeżeli się mieszka w czyimś to domu, to logicznym jest, że powinno się dokładać, choćby do rachunków. Z remontem już nie koniecznie, bo nie był to wasz wspólny dom, więc tu już bym zbastowała. Ale mógłby pomóc, np. malować ściany itp.
@ósemka - to lepiej uwierz, różne rzeczy się zdarzają. Skoro ludzie są w stanie być takimi bestiami, by zabić własne dziecko, czy wyrzucić psa z wysokiego piętra, to myślisz, że nie ma takich, co by kopnęli kota? Jeśli tak, to jesteś naiwna
I tak, oczywiście nie są normalni. Ale istnieć istnieją.
24 2017-11-06 23:43:30 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-11-06 23:47:23)
A ja nie rozumiem tych opinii, że nie powinien był dokładać się do remontu... Przeczytaliście, że mieszkał w tym domu przez rok??? Skoro nie powinien był się dokładać do remontu, to powinien był w takim razie płacić czynsz według stawek rynkowych, za pół mieszkania. No bez przesady.
Dokładnie. Bez przesady. Przeczytaliśmy, że mieszkał w tym domu przez rok!!! I co z tego??? Jeżeli w tym czasie niczego nie zdemolował, nie popsuł lub nie uszkodził, to nie było żadnych podstaw do tego aby miał finansować remont cudzego domu. A kwestia zasad wzajemnych rozliczen za mieszkanie powinna być pozostawiona do uznania samych zainteresowanych. Jeżeli właściciele domu wyrażali zgodę na to, aby tam mieszkał, to od nich zależało czy będą oraz w jakiej wysokości pobierać od niego ewentualne opłaty. Co to za bzdury z jakimiś stawkami rynkowymi
Macie rację on się nie zmieni. Nie uwierzę już w to. To definitywnie koniec. W kwestii finansowej jest to typowy facet żyła. Tak jak pisałam mówił że na pierścionek mu szkoda. I właściwie każda złotówkę mi wyliczał i za moimi plecami odkladal kasę twierdząc że mamy wspólny budżet... A było tak że to co moje uznane było za wspólne a to co jego to jego. Kurde no wkurza mnie takie podejście. Facet decyduje się na wspólne mieszkanie widzi ze kobieta się stara chce coś wnieść do tego domu a on od siebie nic... Już pomijając kwestie inwestowania pieniędzy w dom. Brak pomocy przy remoncie kiedy inni zapieprzaja a on siedzi przed komputerem to przegięcie. Uważam że on jako mój facet powinien grać w tym pierwsze skrzypce a nie mój szwagier i wujek. Samochodu też nie chciał kupić na spółkę bo szkoda mu pieniędzy ale owszem jak ja uzbieralam to mój stał się także o jego. Nie wiem jak mogłam być tak naiwna.... A co do zwierząt to potrafił kopnac pogonic a nawet mocno chwycić za to że mu kot przeszkadzał nad ranem a on chce spać...nawet mój płacz nie działał.
Nie ulegaj mu. Sama widzisz, ze to typ, ktory nawet nie chce sie zmienic. Mowil Ci o tym. Tacy ludzie nawet nie zauwazaja ze zle robia, nie obchodzi ich ze rania innych. Dlatego bardzo rzadko sie zmieniaja, w swoich oczach sa oewnie idealni. Bedac z nim bedziesz tylko cierpiec. No a jest on moim zdaniem facetem, ktory ma wrecz najgorsze cechy jakie mozna miec : agresja, brak szacunku do innych, krzywdzenie zwierzat (jak moglas pozwolic na kopanie kotow?), zreszta Ciebie tez kiedys moze kopac. Uzna ze mu nie oddasz i nie zawaha sie. No i dalej inne okropne cechy jak skapstwo i wrecz chec wprowadzenia sie do mieszkania jakie Ty kupisz... Slub jest drogi, wiec moze sama zaplacisz... Na to taki ktos by liczyl... Daj spokoj to porazka w zadnej sytuacji nie bedziesz mogla na niego liczyc.
27 2017-11-07 20:20:09 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2017-11-07 20:38:00)
A co sądzicie o pierwszej gwiazdce? On uważał, że nie mam prawa wymagać od niego aby dołożył swoje oszczędności do remontu.
Oczywiscie ze mialas prawo wymagac tez by tam mieszkal a nie ze odklada dla siebie tylko. Myslisz ze by dawal pieniadze na zycie zeby Was utrzymal jakbyscie mieli male dziecko? Tu tez nie, nie wzialby odpowiedzialnosci...
Tzn ja rozumiem ze to nie jego mieszkanie i nie uwazam zeby mial duzo w nie wkladac. No ale serio jakby zrobil mily gest i kupil np farby to co by sie stalo? Mial gdzie mieszkac tam z nia praktycznie zadnym kosztem to cos moglby zrobic albo chociaz pomoc w remoncie na pewno z czyms by sobie poradzil... No a nie czekac az bedzie zrobione bo autorka pisze ze nie pomogl... Jak mozna liczyc na taka osobe? Skoro pierscionek za drogi, wszystko za drogie to dla mnie nieciekawie wyglada juz to a reszta to porazka. Ja sama wprowadzajac sie do mieszkania ktore byloby mojego faceta to tez bym pomogla. No bo jednak zazwyczaj ludzie wspolnie sie dorabiaja a jak jest inaczej to chociaz pomoc a nie czekac jak juz bedzie wszystko zrobione. Jezeli ludzie sie rozstaja to serio ktos nornalny bedzie sie domagal zwrotu pieniedzy za farbe? No bo mowie nie musi to by duzy wklad pieniedzy. No albo chociaz pomoc w remoncie bo ok niby nie musial, ale co to za czlowiek ktory nie pomoze swojej kobiecie w jakichs pracach tam skoro ma tam mieszkac? Gdzie zyczliwosc i chec pomocy?
Zreszta autorka teraz napisala, ze w kwestiach zycia codziennego facet tez wyliczal kazda zlotowke. No nie ukrywajmy podejscie do pieniedzy tez jest wazne. Caly ten facet to porazka, ale skapstwo tez jest okropne. Sama zawsze tez patrzylam czy facet nie jest skapy. Sama nie jestem skapa i moj facet tez nie. Nie wyobrazam sobie zycia w stresie, wyliczania kazdej zlotowki i braku wsparcia bo tutaj nie byloby ani wsparcia psychicznego w trudnych chwilach tylko krzyki i wyzywanie ani wsparcia finansowego. Autorka nie mialaby pewnosci czy on zaraz nie bedzie wyliczac jak bedzie dziecko rzeczy dla dziecka i o nie raczej tez by nie zadbal...
Autorko nie masz czego zalowac :-) Kiedys odetchniesz z ulga i spotkasz fajnego faceta.
Edit : No i wlasnie o tym mowilam mieszkac razem i nie pomoc w remoncie wnoszeniu rzeczy? Nie widzicie jaka to porazka? Oni robili a on siedzial przy komputerze. To juz pokazuje jaki to czlowiek. Niepelnosprawny przeciez nie jest tylko wygodny.
natuszkam napisał/a:A co sądzicie o pierwszej gwiazdce? On uważał, że nie mam prawa wymagać od niego aby dołożył swoje oszczędności do remontu.
Oczywiscie ze mialas prawo wymagac tez by tam mieszkal a nie ze odklada dla siebie tylko. Myslisz ze by dawal pieniadze na zycie zeby Was utrzymal jakbyscie mieli male dziecko? Tu tez nie, nie wzialby odpowiedzialnosci...
Tzn ja rozumiem ze to nie jego mieszkanie i nie uwazam zeby mial duzo w nie wkladac. No ale serio jakby zrobil mily gest i kupil np farby to co by sie stalo? Mial gdzie mieszkac tam z nia praktycznie zadnym kosztem to cos moglby zrobic albo chociaz pomoc w remoncie na pewno z czyms by sobie poradzil... No a nie czekac az bedzie zrobione bo autorka pisze ze nie pomogl... Jak mozna liczyc na taka osobe? Skoro pierscionek za drogi, wszystko za drogie to dla mnie nieciekawie wyglada juz to a reszta to porazka. Ja sama wprowadzajac sie do mieszkania ktore byloby mojego faceta to tez bym pomogla. No bo jednak zazwyczaj ludzie wspolnie sie dorabiaja a jak jest inaczej to chociaz pomoc a nie czekac jak juz bedzie wszystko zrobione. Jezeli ludzie sie rozstaja to serio ktos nornalny bedzie sie domagal zwrotu pieniedzy za farbe? No bo mowie nie musi to by duzy wklad pieniedzy. No albo chociaz pomoc w remoncie bo ok niby nie musial, ale co to za czlowiek ktory nie pomoze swojej kobiecie w jakichs pracach tam skoro ma tam mieszkac? Gdzie zyczliwosc i chec pomocy?
Zreszta autorka teraz napisala, ze w kwestiach zycia codziennego facet tez wyliczal kazda zlotowke. No nie ukrywajmy podejscie do pieniedzy tez jest wazne. Caly ten facet to porazka, ale skapstwo tez jest okropne. Sama zawsze tez patrzylam czy facet nie jest skapy. Sama nie jestem skapa i moj facet tez nie. Nie wyobrazam sobie zycia w stresie, wyliczania kazdej zlotowki i braku wsparcia bo tutaj nie byloby ani wsparcia psychicznego w trudnych chwilach tylko krzyki i wyzywanie ani wsparcia finansowego. Autorka nie mialaby pewnosci czy on zaraz nie bedzie wyliczac jak bedzie dziecko rzeczy dla dziecka i o nie raczej tez by nie zadbal...
Autorko nie masz czego zalowac :-) Kiedys odetchniesz z ulga i spotkasz fajnego faceta.
Edit : No i wlasnie o tym mowilam mieszkac razem i nie pomoc w remoncie wnoszeniu rzeczy? Nie widzicie jaka to porazka? Oni robili a on siedzial przy komputerze. To juz pokazuje jaki to czlowiek. Niepelnosprawny przeciez nie jest tylko wygodny.
wielkie dzięki truskaweczko :-) to taki typ faceta że chciał się dorobić i coś mieć w życiu czyimś kosztem....kobieta wykłada kasę, ktoś inny robi a on korzysta. Uważam że wynika to z tego że tak został nauczony w domu. Przykładem jest jego ojciec ale nie będę się tu rozdrabniac na ten temat. Swoje widziałam i mam przemyślenia. Uważam że rodzice źle go wychowali i nie wyniósł dobrych wzorców z domu. A on jako dorosły facet doskonale wiedział jak wygląda sytuacja u niego w domu, a i tak nie chciał zmienić nic w sobie. Znów wrócę do tematu mieszkania, remontu i pieniędzy. Wspólnym mieszkaniem dostał zielone światło żeby i on miał do tego domu pełne prawo. Wystarczyło być mężczyzna i się oświadczyć następnie wziąć ślub. Dziadki mają swoje lata nie są wieczni. Cały dom spadłby na naszą własność... Jego strata :-) odnośnie dzieci też miałam okazję sprawdzić jego stosunek. Siostra jest w ciąży, gdy kupiłam małemu kilka ubranek dostałam taka bure i pouczenie, że mam tego więcej nie robić bo to nie nasze dziecko. Także ten....rodzina ponad wszystko :-/... Okropnie byłam naiwna godząc się na takie zachowanie. Wielokrotnie udowadnial że brak mu szacunku do innych. Kompletnie nie panuje nad nerwami. W te lato byliśmy na plaży, dal żartu kiedy wchodził do wody ochlaplam go woda...myślałam że zaraz mnie pobije. Nawyzywal mnie na całą plaże od debili i jak ja mogłam mu to zrobić ze dostał zimna woda po plecach. Jak żałosne było to że po prostu nie wsiadlam do samochodu i go tam nie zostawiłam.... Po fakcie mądra :-S
Dokladnie tez mysle, ze o to mu chodzilo. No niestety niektorzy wynosza zle wzorce z domu i nie zmieniaja swojego zachowania. To juz jego wybor. Miec pretensje o kupienie ubranek dla dziecka siostry - dramat. No i awantura za polanie woda dla zsrtu i wyzywanie ech... No sama wiesz, on by tylko Cie unieszczesliwial.
Wspólnym mieszkaniem dostał zielone światło żeby i on miał do tego domu pełne prawo. Wystarczyło być mężczyzna i się oświadczyć następnie wziąć ślub.
Wyszło szydło z worka - co było przyczyną rozstania. Reszta to tylko szukanie dziury w całym dla własnego lepszego samopoczucia.
natuszkam napisał/a:Wspólnym mieszkaniem dostał zielone światło żeby i on miał do tego domu pełne prawo. Wystarczyło być mężczyzna i się oświadczyć następnie wziąć ślub.
Wyszło szydło z worka - co było przyczyną rozstania. Reszta to tylko szukanie dziury w całym dla własnego lepszego samopoczucia.
Nie zgadzam się. Gdyby nie miał w sobie tylu wad, myślę że na inne rzeczy przymknęłabym oko bo nie ma ludzi idealnych. A teraz kiedy zmądrzałam dotarło do mnie, że ten człowiek jest niedożycia i w sumie dobrze się stało, że do żadnego ślubu nie doszło (chociaż on zmienił teraz zdanie wypisywał,że jak dam mu zielone światło to biegnie po pierścionek, bo chce sobie życie układać) i nie mamy wspólnych rzeczy. Teraz nawet wałek do malowania ścian miałabym wyliczony i wypomniany.
ósemka napisał/a:natuszkam napisał/a:Wspólnym mieszkaniem dostał zielone światło żeby i on miał do tego domu pełne prawo. Wystarczyło być mężczyzna i się oświadczyć następnie wziąć ślub.
Wyszło szydło z worka - co było przyczyną rozstania. Reszta to tylko szukanie dziury w całym dla własnego lepszego samopoczucia.
Nie zgadzam się. Gdyby nie miał w sobie tylu wad, myślę że na inne rzeczy przymknęłabym oko bo nie ma ludzi idealnych. A teraz kiedy zmądrzałam dotarło do mnie, że ten człowiek jest niedożycia i w sumie dobrze się stało, że do żadnego ślubu nie doszło (chociaż on zmienił teraz zdanie wypisywał,że jak dam mu zielone światło to biegnie po pierścionek, bo chce sobie życie układać) i nie mamy wspólnych rzeczy. Teraz nawet wałek do malowania ścian miałabym wyliczony i wypomniany.
Tak, tak, pisałas już o tym.
Natuszkam, dobrze, że zmądrzałaś
I nie masz już wątpliwości
Ale nie ukrywam, że powoli serce mi mięknie i boję się, że mu ulegnę...
Powodzenia życzę.
Powiem krótko Autorko. Wybacz mi ostre słowa, ale gdybyś dała mu jakąkolwiek kolejną szansę, byłabyś najgłupszą dziewczyną na tym forum. Typowy psychol! Strasz go policją za nękanie!
34 2017-11-08 20:06:25 Ostatnio edytowany przez lichoniespi (2017-11-08 20:09:57)
lichoniespi napisał/a:A ja nie rozumiem tych opinii, że nie powinien był dokładać się do remontu... Przeczytaliście, że mieszkał w tym domu przez rok??? Skoro nie powinien był się dokładać do remontu, to powinien był w takim razie płacić czynsz według stawek rynkowych, za pół mieszkania. No bez przesady.
Rozumiem, że gdyby jednak zdecydował się dołożyć do remontu, to w wypadku rozstania poparłabyś jego roszczenia do zwrotu zainwestowanych pieniędzy
?
A z jakiej racji? Kiedy wyprowadzasz się z hotelu to właściciel zwraca Ci kasę za pobyt?
"Dołożenie się" do remontu byłoby po prostu elegancką formą wzięcia na siebie części kosztów mieszkania - które ktoś zbudował lub kupił za własne pieniądze i które ktoś wyremontował za własne pieniądze. A jeśli tego nie zrobił, to w przypadku rozstania poparłabym roszczenia kobiety do połowy kasy, jaką gość w tym czasie zgromadził na koncie oszczędnościowym. Zresztą gdyby mu założyła o to sprawę w sądzie, to ma spore szanse, że ją wygra, bo konkubinat też jest uznawany przez prawo.
Zresztą gdyby mu założyła o to sprawę w sądzie, to ma spore szanse, że ją wygra, bo konkubinat też jest uznawany przez prawo
Z kim ten konkubinat? z babcią? bo dom nie jest autorki, tylko jej dziadków. Pozostaje jeszcze kwestia meldunku.
W innym przypadku podstawą do jej wszczęcia jest załączenie umowy najmu, zawatrą pomiędzy wynajmującym (dziadkowie Autorki) a najemcą (chłopakiem dziewczyny), z której wynikać będą szczegóły dotyczące płatności, czasu jej obowiązywania oraz wypowiedzenia. Bez tego trudno będzie udowodnić przed sądem swoje racje, tym bardziej, że wynajęcie mieszkania bez umowy jest samo w sobie działaniem bezprawnym, które wynajmujący będzie musiał potwierdzić przed sądem.
Ponadto
Każdą umowę najmu należy zgłosić w urzędzie skarbowym. Niedopełnienie tego obowiązku, które wynika z braku samej umowy, grozi koniecznością zapłaty zaległego i należnego podatku dochodowego wraz z odsetkami, a także nałożeniem kary grzywny.
36 2017-11-08 22:21:25 Ostatnio edytowany przez natuszkam (2017-11-08 22:27:40)
Chodziło mi tutaj o jego podejście. Wielka decyzja o wspólnym mieszkaniu a zostawił mnie z tym wszystkim samą bo nawet dupy do roboty nie ruszył... Skoro tak kocha/ał to czemu mnie w tym nie wspierał...?? Gdzie się podziała jego męskość i honor?? Te cechy przytłumiło jego lenistwo i chęć życia wygodnie. W czas się teraz książę obudził bo pisał, że stworzenie wspólnego gniazdka powinno być obowiązkiem dla faceta, i że dał dupy z remontem teraz to widzi. Niestety już za późno. Po prostu nie mogę tego przeżyć jak można być takim dupkiem
Teraz po czasie widzę, że po prostu na mnie żerował.
Nie kminie tego ludzie jeśli nawet idą na stancję to inwestują w mieszkanie...malują ściany albo kupują meble. A on ani się nie dołożył ani nie zrobił nic własnymi rękami, tylko korzystał z tego co nowe i ładne
lichoniespi napisał/a:Zresztą gdyby mu założyła o to sprawę w sądzie, to ma spore szanse, że ją wygra, bo konkubinat też jest uznawany przez prawo
Z kim ten konkubinat? z babcią? bo dom nie jest autorki, tylko jej dziadków. Pozostaje jeszcze kwestia meldunku.
W innym przypadku podstawą do jej wszczęcia jest załączenie umowy najmu, zawatrą pomiędzy wynajmującym (dziadkowie Autorki) a najemcą (chłopakiem dziewczyny), z której wynikać będą szczegóły dotyczące płatności, czasu jej obowiązywania oraz wypowiedzenia. Bez tego trudno będzie udowodnić przed sądem swoje racje, tym bardziej, że wynajęcie mieszkania bez umowy jest samo w sobie działaniem bezprawnym, które wynajmujący będzie musiał potwierdzić przed sądem.
Ponadto
Każdą umowę najmu należy zgłosić w urzędzie skarbowym. Niedopełnienie tego obowiązku, które wynika z braku samej umowy, grozi koniecznością zapłaty zaległego i należnego podatku dochodowego wraz z odsetkami, a także nałożeniem kary grzywny.
Nie rozumiem, czemu piszesz o umowie. Nie chodzi o żadną umowę czy też jej brak. Jeśli ktoś wzbogacił się będąc w związku i ta druga osoba mu to umożliwiła (w tym wypadku: nie ponosił kosztów zakwaterowania, zakupu i utrzymania samochodu - i nie wiemy, czego jeszcze), dochody, jakie uzyskał (zaoszczędzone pieniądze, które ma na lokacie), powinny być dzielone na pół po rozwodzie/rozstaniu.
Wcale nie zachęcam w ten sposób autorki do tego, żeby faktycznie złożyła jakiś pozew - odpowiadałam tylko koledze wyżej, odwracając sytuację.
Chodziło mi tutaj o jego podejście. Wielka decyzja o wspólnym mieszkaniu a zostawił mnie z tym wszystkim samą bo nawet dupy do roboty nie ruszył... Skoro tak kocha/ał to czemu mnie w tym nie wspierał...?? Gdzie się podziała jego męskość i honor?? Te cechy przytłumiło jego lenistwo i chęć życia wygodnie. W czas się teraz książę obudził bo pisał, że stworzenie wspólnego gniazdka powinno być obowiązkiem dla faceta, i że dał dupy z remontem teraz to widzi. Niestety już za późno. Po prostu nie mogę tego przeżyć jak można być takim dupkiem
Teraz po czasie widzę, że po prostu na mnie żerował.
Trochę szkoda, że od razu nie postawiłaś sprawy jasno - tzn. podczas remontu trzeba mu było powiedzieć, co ma robić I postawić jasno sprawy finansowe, kto za co płaci.
Ale tak sobie myślę... nawet gdybyś mu dała drugą szansę... skąd byś wiedziała, że on nadal nie kopie tych kotów kiedy nie patrzysz?..... :\
ósemka napisał/a:lichoniespi napisał/a:Zresztą gdyby mu założyła o to sprawę w sądzie, to ma spore szanse, że ją wygra, bo konkubinat też jest uznawany przez prawo
Z kim ten konkubinat? z babcią? bo dom nie jest autorki, tylko jej dziadków. Pozostaje jeszcze kwestia meldunku.
W innym przypadku podstawą do jej wszczęcia jest załączenie umowy najmu, zawatrą pomiędzy wynajmującym (dziadkowie Autorki) a najemcą (chłopakiem dziewczyny), z której wynikać będą szczegóły dotyczące płatności, czasu jej obowiązywania oraz wypowiedzenia. Bez tego trudno będzie udowodnić przed sądem swoje racje, tym bardziej, że wynajęcie mieszkania bez umowy jest samo w sobie działaniem bezprawnym, które wynajmujący będzie musiał potwierdzić przed sądem.
Ponadto
Każdą umowę najmu należy zgłosić w urzędzie skarbowym. Niedopełnienie tego obowiązku, które wynika z braku samej umowy, grozi koniecznością zapłaty zaległego i należnego podatku dochodowego wraz z odsetkami, a także nałożeniem kary grzywny.Nie rozumiem, czemu piszesz o umowie. Nie chodzi o żadną umowę czy też jej brak. Jeśli ktoś wzbogacił się będąc w związku i ta druga osoba mu to umożliwiła (w tym wypadku: nie ponosił kosztów zakwaterowania, zakupu i utrzymania samochodu - i nie wiemy, czego jeszcze), dochody, jakie uzyskał (zaoszczędzone pieniądze, które ma na lokacie), powinny być dzielone na pół po rozwodzie/rozstaniu.
Wcale nie zachęcam w ten sposób autorki do tego, żeby faktycznie złożyła jakiś pozew - odpowiadałam tylko koledze wyżej, odwracając sytuację.
Jedyny pozew jaki mogę złożyć jeśli będzie mnie dalej nachodzić i wypisywać smsy to pozew o nękanie
40 2017-11-08 22:41:40 Ostatnio edytowany przez natuszkam (2017-11-08 22:43:09)
natuszkam napisał/a:Chodziło mi tutaj o jego podejście. Wielka decyzja o wspólnym mieszkaniu a zostawił mnie z tym wszystkim samą bo nawet dupy do roboty nie ruszył... Skoro tak kocha/ał to czemu mnie w tym nie wspierał...?? Gdzie się podziała jego męskość i honor?? Te cechy przytłumiło jego lenistwo i chęć życia wygodnie. W czas się teraz książę obudził bo pisał, że stworzenie wspólnego gniazdka powinno być obowiązkiem dla faceta, i że dał dupy z remontem teraz to widzi. Niestety już za późno. Po prostu nie mogę tego przeżyć jak można być takim dupkiem
Teraz po czasie widzę, że po prostu na mnie żerował.Trochę szkoda, że od razu nie postawiłaś sprawy jasno - tzn. podczas remontu trzeba mu było powiedzieć, co ma robić
I postawić jasno sprawy finansowe, kto za co płaci.
Ale tak sobie myślę... nawet gdybyś mu dała drugą szansę... skąd byś wiedziała, że on nadal nie kopie tych kotów kiedy nie patrzysz?..... :\
Ja go upominałam niejednokrotnie, żeby się zainteresował i podszedł do szwagra zapytać się co ma robić. Nawet to że było mi wstyd przed rodziną, że nic nie robi na niego nie działało. Jemu wstyd nie było i wiecznie miał jakąś wymówkę, a to że on nie potrafi a to, że zmęczony...itp itd. Rozumiem można nie umieć, ale miał okazje podpatrzeć i się czegoś dowiedzieć, z tego tez nie skorzystał.
Odnośnie kotów nie mam do niego w tej kwestii zaufania żadnego i chyba nigdy bym nie nabrała. Kiedyś mu nawet powiedziałam, że jeśli trafiłabym do szpitala to on by nawet ich nie nakarmił i nie posprzątał kuwety.. Biedne siedziałyby głodne gdzieś w kącie. Jestem pewna. Bo bały się go w domu zawsze uciekały mu z drogi. I wiecznie mi wypominał, że ja tyle i tyle co miesiąc wydaje na koty to on sobie tyle będzie odkładał. Czy to nie chamstwo..? tego nie można nazwać wspólnym życiem
Bardzo mi się podoba jak piszesz o swoich zwierzakach, sam mam kotkę już wiele lat, to kochane stworzenia. "wiecznie mi wypominał, że ja tyle i tyle co miesiąc wydaje" A to ciekawe jako że koty mają niskie koszty utrzymania własnie. Dla mnie jako faceta już ten fakt że nie ich nie lubi a wręcz okazuje jawna wrogość mówi że coś jest z nim nie tak, że nie jest dobrym człowiekiem. I już tu powinna Ci się zapalić czerwona lampka. Co do "zaangażowania" w remont to po prostu brak słów, wydaje się z niego taki facet jak ze mnie baletnica.
Odpowiadam na Twoje pytania.
*Czy taka osoba mogłaby się jeszcze zmienić?
Co najwyżej na gorsze.
*Czy zasługuję na szanse?
Absolutnie nie.
Bardzo mi się podoba jak piszesz o swoich zwierzakach, sam mam kotkę już wiele lat, to kochane stworzenia. "wiecznie mi wypominał, że ja tyle i tyle co miesiąc wydaje" A to ciekawe jako że koty mają niskie koszty utrzymania własnie. Dla mnie jako faceta już ten fakt że nie ich nie lubi a wręcz okazuje jawna wrogość mówi że coś jest z nim nie tak, że nie jest dobrym człowiekiem. I już tu powinna Ci się zapalić czerwona lampka. Co do "zaangażowania" w remont to po prostu brak słów, wydaje się z niego taki facet jak ze mnie baletnica.
Odpowiadam na Twoje pytania.
*Czy taka osoba mogłaby się jeszcze zmienić?
Co najwyżej na gorsze.
*Czy zasługuję na szanse?
Absolutnie nie.
Kocham te zwierzęta uważam je za część rodziny. I pierwszy raz napotkałam takiego człowieka na swojej drodze, który nie lubi zwierząt... Tez uważam, że to oznak bycia złym.
Na szczęście najtrudniejsze za mną, czyli rozstanie. Kwestia pozostaje tego typu,że on wciąż szuka kontaktu. zaprasza mnie a to na łyżwy a to gdzieś tam..ciągle przypomina mi, że mnie kocha. Nie wiem jakby do niego nic nie docierało. Dostał jasny komunikat, że nie wierzę w to że się zmieni i że nie ma mowy o powrocie. Mógłby odpuścić byłoby mi łatwiej
*Kwestia pozostaje tego typu,że on wciąż szuka kontaktu. zaprasza mnie a to na łyżwy a to gdzieś tam..ciągle przypomina mi, że mnie kocha. Nie wiem jakby do niego nic nie docierało. Dostał jasny komunikat, że nie wierzę w to że się zmieni i że nie ma mowy o powrocie. Mógłby odpuścić byłoby mi łatwiej
Niby dlaczego miałby odpuścić. Było mu bardzo wygodnie w tak zarysowanej relacji, przyzwyczaił się, minimum zaangażowania, zero odpowiedzialności, niektórym to wystarcza, do tego wie że nadal czujesz coś do niego, ze wywołuje emocje, wiec uważa ze furtka otwarta, zaraz zacznie albo już się zaczęło wspominanie z jego strony wspólnych chwil, tych dobrych oczywiście, to takie męskie nawijanie makaronu na uszy.
Taak już zaczynał własnie wspominać 'te chwile'... To sprowadziłam go na ziemie, że w obecnej sytuacji więcej w głowie mam tych złych.
Ile w nim różnych emocji... około 2 tygodnie temu pisał do mnie, że mnie nienawidzi i że życzy mi źle ponieważ prawie go 'zabiłam' tym rozstaniem. Na następny dzień był potulny jak baranek...i nawijanie makaronu na uszy
No to sama widzisz, lepszy z niego zawodnik niż sądziłem, raczej dobry manipulant bo wątpię by targały nim sprzeczne uczucia... Jak będzie znów miał takie "humory" tu uderz w jego męską dumę, albo olej to i zostaw bez słowa komentarza, widać kto w tym związku nosi spodnie, nic tak nie boli kobiet na obojętność, skoro się tak zachowuje to kto wie może i na niego też zadziała... Bądź twarda i konsekwentna. Powodzenia ;-)
Kropla Goryczy napisał/a:Bardzo mi się podoba jak piszesz o swoich zwierzakach, sam mam kotkę już wiele lat, to kochane stworzenia. "wiecznie mi wypominał, że ja tyle i tyle co miesiąc wydaje" A to ciekawe jako że koty mają niskie koszty utrzymania własnie. Dla mnie jako faceta już ten fakt że nie ich nie lubi a wręcz okazuje jawna wrogość mówi że coś jest z nim nie tak, że nie jest dobrym człowiekiem. I już tu powinna Ci się zapalić czerwona lampka. Co do "zaangażowania" w remont to po prostu brak słów, wydaje się z niego taki facet jak ze mnie baletnica.
Odpowiadam na Twoje pytania.
*Czy taka osoba mogłaby się jeszcze zmienić?
Co najwyżej na gorsze.
*Czy zasługuję na szanse?
Absolutnie nie.Kocham te zwierzęta uważam je za część rodziny. I pierwszy raz napotkałam takiego człowieka na swojej drodze, który nie lubi zwierząt... Tez uważam, że to oznak bycia złym.
Na szczęście najtrudniejsze za mną, czyli rozstanie. Kwestia pozostaje tego typu,że on wciąż szuka kontaktu. zaprasza mnie a to na łyżwy a to gdzieś tam..ciągle przypomina mi, że mnie kocha. Nie wiem jakby do niego nic nie docierało. Dostał jasny komunikat, że nie wierzę w to że się zmieni i że nie ma mowy o powrocie. Mógłby odpuścić byłoby mi łatwiej
Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu byli myszami. Ot co.
Natuszka, a nie mozesz go po prostu zablokować? Większość telefonów ma taką opcję, do tego blokada na fb, na skype i gdzie tam jeszcze i powinnaś mieć spokój.
Jego ostatni sms to 'przecież mówiłem ci że zmieniłem swoje poglądy na wiele spraw...Ale ty dalej uparcie swoje. Wiec ok.
Czyzby odpuszczal :)
Koty zwyciężyły tę 'bitwę' Byłabym nieźle stuknięta, gdybym dla takiego głąba pozbyła się ich...
A jak odżyły, odkąd go nie ma. W końcu czują się swobodnie w swoim terytorium
Jego ostatni sms to 'przecież mówiłem ci że zmieniłem swoje poglądy na wiele spraw...Ale ty dalej uparcie swoje. Wiec ok.
Czyzby odpuszczal
:)
Zablokuj go i będziesz miała z głowy.
No chyba, że w jakiś sposób Cię jeszcze kusi, by wrócić, bądź schlebia Ci jego zainteresowanie.
Znając moje dobre serce...gdyby ktos mi dal gwarancje, że sie zmieni to pewnie bym wrocila. Nie ukrywam, że po tym wszystkim jak mnie traktował to trochę mi to schlebia ...hehe ale staję się to już męczące...jak zacznie znów napastowac to blok:)
*Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu byli myszami. Ot co.
Ładnie to ujęłaś Cat, muszę to sobie zapamiętać.
*Jego ostatni sms to 'przecież mówiłem ci że zmieniłem swoje poglądy na wiele spraw...Ale ty dalej uparcie swoje. Wiec ok.
Tłumaczę na męski " przecież powiedzieć to mogę ci wszystko i obiecać, to własnie chcesz usłyszeć, a swoje i tak zrobię. Co za uparta baba. Mój urok już chyba nie działa
*Znając moje dobre serce.
Dobre serce zachowaj dla dobrych ludzi
*gdyby ktoś mi dal gwarancje
Nikt Ci jej nie da
*trochę mi to schlebia
Jak poznasz kogoś kto będzie dla Ciebie prawdziwym partnerem, ko Cię będzie szanował, przy kim będziesz się czuć kochana i pożądana, pochlebstwa przestana mieć jakiekolwiek znaczenie a pojawią się szczere komplementy i wyrazy uznania, tego Ci życzę
*Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu byli myszami. Ot co.
Ładnie to ujęłaś Cat, muszę to sobie zapamiętać.
gdzieś to wyczytałam i to chyba prawda jest.
Natuszka, poschlebiaj sobie trochę, ale do niego wracaj. Gwarancji nikt Ci nie da, a już na pewno nie on. On tylko mówi to, co chcesz usłyszeć.
53 2017-11-09 20:34:35 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2017-11-09 20:35:18)
Natuszka
jeśli ktoś krzywdzi zwierzęta, to nie zasługuje na żadną szansę, absolutnie! Zablokuj go, aby nie miał żadnych szans namieszać Ci znów w głowie.
Co do dołożenia się do remontu, uważam, iż nie miał takiego obowiązku, ale przyzwoitość nakazywała, aby coś zakupił, choćby farby czy wałki i aby nie siedział na dupie, gdy inni ciężko pracują. Mieszkał z Tobą, korzystał ze wszystkiego, jak tak w ogóle można wskakiwać na gotowe, byłoby mi wstyd.
Jasne, że koty górą
Kropla Goryczy, kurcze gdyby nie ty na tym forum to nie poznałabym jak działa męski mózg wielkie dzięki. Teraz będę analizować dużo więcej męskich zachowań. Bo w tym związku często mu odpuszczałam ze względu na to co czułam do niego. Zbyt szybkie wybaczanie i znów myślał, że ma mnie w garści. To rozstanie to był dla niego szok, ale sądzę że myślał a może dalej myśli, że to taka gra z mojej strony i prędzej czy później zmięknę, bo zawsze tak było. Trzeba nauczyć się być czasem zimną s....
Natuszka
jeśli ktoś krzywdzi zwierzęta, to nie zasługuje na żadną szansę, absolutnie! Zablokuj go, aby nie miał żadnych szans namieszać Ci znów w głowie.Co do dołożenia się do remontu, uważam, iż nie miał takiego obowiązku, ale przyzwoitość nakazywała, aby coś zakupił, choćby farby czy wałki i aby nie siedział na dupie, gdy inni ciężko pracują. Mieszkał z Tobą, korzystał ze wszystkiego, jak tak w ogóle można wskakiwać na gotowe, byłoby mi wstyd.
Jasne, że koty górą
Mallwusia oczywiście, że nie chodziło mi o jakieś kolosalne kwoty do remontu ani o wspólny kredyt... Tylko coś takiego właśnie jak farba czy inna pierdoła, żeby chociaż wypaść w dobrym świetle i okazać jakiekolwiek chęci! A zresztą, gdyby się nie dołożył w ogóle ale przy tym pracował to bym to odpuściła.
Ale to taki typ człowieka, on nie zna uczucia wstydu. Zdarzyło się że krzyczał na mnie przy dziadkach albo brzydko się odnosił. Zwierzaki też ganiał na ich oczach i nagabywał, żebym je oddała bo on ich nienawidzi.
56 2017-11-09 21:29:05 Ostatnio edytowany przez ósemka (2017-11-09 21:29:52)
Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu byli myszami. Ot co.
Byłam myszą, zanim do mnie nie przyszedł... no właśnie kim byłam, i jak to wytłumaczyć, jeśli połowę swojego życia kotów nie lubiłam i nagle polubiłam .. to kim byłam
57 2017-11-09 21:30:52 Ostatnio edytowany przez CatLady (2017-11-09 21:31:47)
Zwierzaki też ganiał na ich oczach i nagabywał, żebym je oddała bo on ich nienawidzi.
Zły człowiek, zgniłek.
Był taki kawał, który pasuje do sytuacji:
Ogłoszenie: Mój nowy chłopak jest uczulony na mojego kota, więc muszę go komuś oddać. Jest rudy, przyjazny, reaguje na imię, przychodzi, gdy się go woła. Ma na imię Jacek, 28 lat, pracuje w IT.
Koty rządzą!!!
Edit:
Aaaaaa! Ósemka! To Twój?? Ale cudny!!! Kici kici! :*
haha no właśnie mój były jest rudy
Jak sobie pomyślę, jaki on musi być nieszczęśliwy mając taki charakter... 0 przyjaciół, brak związku do tego niechęć do zwierząt. Dla mnie chyba tylko sznur na szyje w takiej sytuacji...;)
natuszkam napisał/a:Zwierzaki też ganiał na ich oczach i nagabywał, żebym je oddała bo on ich nienawidzi.
Zły człowiek, zgniłek.
Był taki kawał, który pasuje do sytuacji:
Ogłoszenie: Mój nowy chłopak jest uczulony na mojego kota, więc muszę go komuś oddać. Jest rudy, przyjazny, reaguje na imię, przychodzi, gdy się go woła. Ma na imię Jacek, 28 lat, pracuje w IT.
Koty rządzą!!!
Edit:
Aaaaaa! Ósemka! To Twój?? Ale cudny!!! Kici kici! :*
Mój, a nasze drogi się zbiegły w dziwnych okolicznościach. Urodził się 450 km, od miejsca w którym obecnie mieszka - czyli ze mną. Przypadek?
Jak to się stało? Taki dystans przebył?
Natuszka, weź tego swojego rudego gdzieś oddaj na wieś, albo sprzedaj, po co Ci on? Co za typ... kotów nie lubić... i w ogóle zwierząt.
Jak można? Przyjdzie taki słodziak, zamruczy, załasi się i kradnie serce. <3
Tak, kot urodził się w stolicy i przywiózł go chłopak mojej koleżanki, który w ramach przeprosin wręczył jej właśnie tego kota. Koleżanka przeprosin nie przyjęła, kot został. Ona pozbywając się wszystkiego, co jej go przypominało, chciała pozbyć i kota.. tak go przygarnęłam. Nie mając pojęcia, że go tak pokocham.
moje dwa kociaki to zwykłe dachowce jedna bura wzięta z podwórka z milionem chorób a druga czarna zaadoptowana z fundacji
Natuszka, weź tego swojego rudego gdzieś oddaj na wieś, albo sprzedaj, po co Ci on?
Co za typ... kotów nie lubić... i w ogóle zwierząt.
co do tego to sadzę, że niedługo rodzice z nim to uczynią