Dzień dobry czy też dobry wieczór, w zależności, kiedy to czytasz.
Od dłuższego czasu zastanawia mnie, jak brzmi odpowiedź na postawione w temacie pytanie i coraz częściej dochodzę do wniosku, że nie, a jeśli takowe istnieją, to ukrywają się gdzieś, w miejscach trudno dostępnych. Wydaje się, że obecnie nasze społeczeństwo powinno korzystać z takich dobrodziejstw jak internet czy telewizja, by się rozwijać i kształcić, ale niestety jest chyba całkowicie odwrotnie - im większy dostęp do technologii, tym ludzie głupsi. Ciężko znaleźć kobietę/dziewczynę - bo takie w moim wieku to raczej jeszcze dziewczyny - której sensem życia byłoby coś głębszego niż tablica na Facebooku albo liczba śledzących na Instagramie. A wraz z całym tym postępem technologicznym zanika gdzieś zwykła ludzka interakcja "twarzą w twarz". Nie dość, że ciężko znaleźć kogoś w parku z książką (mówię o młodych personach, pamiętajcie), to weź w ogóle i podejdź już do jakiejkolwiek osoby, i spróbuj się zapoznać... Popatrzy jak na dziwaka, psychopatę albo oleje całkowicie. Albo wszystko za jednym razem...
Cóż, ludzkość chyba przechodzi jakiś poważny kryzys. Nie znajdziesz zbyt wielu osób godnych uwagi, nawet w sieci. A taka znajomość internetowa nie jest szczytem moich marzeń, jako że prędzej czy później i tak przestanie wystarczać. Tak, można się spotkać, przyjeżdżać do siebie, ale jak często? Raz w miesiącu? Dwa?
Wracając do osób napotkanych w wirtualnym świecie, konkretnie tych nastoletnich (tak, odbiegam trochę od tematu, wybaczcie)... Przerażające jest to, że nie potrafią sobie poradzić z najprostszymi rzeczami, zadaniami, itd. Strach aż myśleć i mówić, w czym potrzebują pomocy, jeszcze kilka(naście) lat i chyba dwa do dwóch nie dodadzą bez pomocy... Im więcej możliwości i dostępu do wiedzy, tym nasza młodzież głupsza. Nie mówię, że absolutnie każda osoba, ale większość. Niedługo klocki, lalki i inne zabawki dzieci widzieć będą w muzem, bo przecież teraz trzylatkowie dostają najnowsze cuda techniki...
Ale już powrócmy do omawianego problemu - jak to jest? Przykro mi, że nie mogę odnaleźć nikogo, z kim będę czuł się dobrze, z kim będę mógł porozmawiać na tematy ambitniejsze niż przeceny w sklepach. Ach, ten ból... Rozumiem starsze kobiety, że nawet nie chcą ze mną zacząć rozmowy, bo dla takiej 28-latki czy nawet 26-latki jestem zwykłym dzieciakiem, nie mam do nich pretensji. Ale ja szukam po prostu zwykłej znajomości. Nie związku, romansu czy Bóg wie czego... Możliwości przeprowadzenia porządnego dyskursu, spełnienia intelektualnego.
Nie twierdzę, że jestem wybitnie inteligentny. Wręcz przeciwnie, czuję się "średniakiem" pod tym względem, lecz gdy porównuję się do wyżej wymienionych okazów, to nie wiem, jakim mianem ich określić... Czy odnalezienie zrozumienia to aż tak ciężkie zadanie?
Smutne, że czasem nie da się znaleźć bratniej duszy. Przecież jest ktoś taki jak ja i czeka na kogoś takiego jak ja. Smutne, że jedni odnajdują się w mgnieniu oka, a inni muszą czekać wiele lat. 5, 10, 30, 50, a czasem nawet i całe życie. Smutne, że tak dużo w naszym życiu zależy od przypadku, losowości. Wystarczy coś zrobić w nieodpowiednim czasie albo czegoś nie zrobić w odpowiednim i szansa przepada. Może ta jedyna, która już się nie powtórzy...