Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship" - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 28 ]

1 Ostatnio edytowany przez Mama Emigrantka (2017-10-15 10:48:45)

Temat: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

Jestem po lekturze jakiegos tam postu na forum, w ktorym mowa, ze facet nie jest gotowy na cos tam, chce sobie "zrobic przerwe", a potem ewentualnie wrocic. Niedawno czytalam w angielskim "Glamour" swietny artykul o tym, jak to dzisiaj mlodzi ludzie randkuja. Okazuje sie, ze wiele z nich tkwi w czyms takim jak AR czyli Almost Relationship. Niby jestesmy w zwiazku, ale nie do konca zdeklarowani. Spotykamy sie z paroma ludzmi naraz, nawet jesli odzywaja sie do nas raz na miesiac, idziemy na kawe, do kina, spedzamy milo czas, trzymamy pare srok za ogon, zeby zobaczyc, ktora lepsza albo czy nie pojawi sie cos lepszego, jest fajnie, przyjemnie, ale do konca nie deklarujemy sie, zeby byc z jedna osoba w normalnym zwiazku, ktory musialby wykluczyc spotykanie sie z ta "reszta opcji".

Nie wiem, jak u Was z angielskim, ale na angielskojezycznym google ( google.ie) jest pelno artykulow, jak sie wydostac z "almost relationship, dlaczego to tak boli i jak rozpoznac takie relacje. Nie mam pojecia, jaki jest tego polski odpowiednik.

Dla mnie sam pomysl AR jest postawiony do gory nogami i zaczynam wspolczuc wlasnej corce, ktora bedzie musiala kiedys zaczac zdobywac wlasne doswiadczenia z plcia przeciwna-  na razie ma 16 lat niedlugo i jeszcze na razie kocha sie platonicznie w idolach muzycznych.

Moze ja jestem starej daty (choc mam tylko czterdziestke na karku), ale dla mnie w pewnym momencie zawsze jest: albo rybki albo akwarium. Chesz szalec z kazdym, to szalej, ale ja chce byc ta jedyna dla kogos. I albo faktycznie jestesmy szczerzy i dajemy sobie do zrozumienia, ze "jestes jedna z opcji. ktora mam" i spotykamy sie dla zabicia czasu, albo faktycznie chcemy cos budowac i wylaczamy wszystkie inne opcje.

W swiecie dzisiejszej mlodziezy normalny zwiazek wydaje sie chyba byc przezytkiem, czego dowodem artykul w angielskim magazynie i opisywane w nim zjawisko.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

Dobre pytanie.Tez tak czesto sie zastanawiam o co ludziom szukajacym w zwiazku chodzi.Tak jak trafnie napisalas o tym ze ciagniemy kilka srok naraz by sobie wybrac te najlepsza opcje.Tutaj trafilas z tym w 100% i nie mowie tutaj o mnie.
Ps.Z tego co wyczytalaem to mieszkasz w Irlandii.Miesiac temu stamtad zjechalem do Niemiec ale nie mowie ze nie wroce.Mieszkalem w Kilkenny wink

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

No to powodzenia w Niemczech :-). Kilkenny malownicze :-), ale kazdy musi dbac przede wszystkim o siebie :-).

Zjawisko opisywane chyba w Polsce tez wystepuje, tylko moze ktos je zdefiniuje? Jaki jest polski termin na to? Dla mnie AR oznacza, ze jeszcze sie nie wie, czego sie chce.

4

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"
Mama Emigrantka napisał/a:

No to powodzenia w Niemczech :-). Kilkenny malownicze :-), ale kazdy musi dbac przede wszystkim o siebie :-).

Zjawisko opisywane chyba w Polsce tez wystepuje, tylko moze ktos je zdefiniuje? Jaki jest polski termin na to? Dla mnie AR oznacza, ze jeszcze sie nie wie, czego sie chce.



Zgodze sie z Toba co do tego terminu tylko problem w tym ze zawsze bedzie ta druga osoba ktora na tym ucierpi no chyba ze obie sa zdecydowane na to AR.

5

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"
Mama Emigrantka napisał/a:

Jestem po lekturze jakiegos tam postu na forum, w ktorym mowa, ze facet nie jest gotowy na cos tam, chce sobie "zrobic przerwe", a potem ewentualnie wrocic. Niedawno czytalam w angielskim "Glamour" swietny artykul o tym, jak to dzisiaj mlodzi ludzie randkuja. Okazuje sie, ze wiele z nich tkwi w czyms takim jak AR czyli Almost Relationship. Niby jestesmy w zwiazku, ale nie do konca zdeklarowani. Spotykamy sie z paroma ludzmi naraz, nawet jesli odzywaja sie do nas raz na miesiac, idziemy na kawe, do kina, spedzamy milo czas, trzymamy pare srok za ogon, zeby zobaczyc, ktora lepsza albo czy nie pojawi sie cos lepszego, jest fajnie, przyjemnie, ale do konca nie deklarujemy sie, zeby byc z jedna osoba w normalnym zwiazku, ktory musialby wykluczyc spotykanie sie z ta "reszta opcji".

To dobry sposób, aby dobrze wybrać -- poznać wiele osób. Jest to też niebezpieczne, bo można wpaść w pułapkę takiej wiecznej wolności, która przekształci się w wieczną samotność. Żyć raczej będziemy z jedną osobą, która nie będzie doskonała. Myślę, że wymaganie wierności tylko psuje relacje -- jeśli wchodzimy w związek i ten związek wymaga wyłączności, to automatycznie staje się on toksyczny. I nie chodzi o seks, ale przykładowo nie można mieć bliższych koleżanek, przyjaciółki, nie można z koleżanką iść na kawę, utrzymywać z nią relacji... koleżeńskiej raczej.



Dla mnie sam pomysl AR jest postawiony do gory nogami i zaczynam wspolczuc wlasnej corce, ktora bedzie musiala kiedys zaczac zdobywac wlasne doswiadczenia z plcia przeciwna-  na razie ma 16 lat niedlugo i jeszcze na razie kocha sie platonicznie w idolach muzycznych.

Cóż... każdy z nas miał kiedyś duży problem. I wielu z nas zrobiło błędy.


Moze ja jestem starej daty (choc mam tylko czterdziestke na karku), ale dla mnie w pewnym momencie zawsze jest: albo rybki albo akwarium. Chesz szalec z kazdym, to szalej, ale ja chce byc ta jedyna dla kogos.

Well, well... a co znaczy szaleć? Czy można lubieć koleżankę? Bardziej lubieć? Przyjaźnić się?



I albo faktycznie jestesmy szczerzy i dajemy sobie do zrozumienia, ze "jestes jedna z opcji. ktora mam" i spotykamy sie dla zabicia czasu, albo faktycznie chcemy cos budowac i wylaczamy wszystkie inne opcje.

Na szczęście wszsyscy jestesmy wolni i każdy może iść swoją drogą. Ktoś stawia na wyłączność? Bardzo dobrze -- niech znajdzie drugą taką osobę. Ktoś nie chce wchodzić w związek i brać odpowiedzialności też za życie drugiej osoby? Okej -- nie wchodzi w taki związek.


W swiecie dzisiejszej mlodziezy normalny zwiazek wydaje sie chyba byc przezytkiem, czego dowodem artykul w angielskim magazynie i opisywane w nim zjawisko.

Ja bym raczej patrzył na ludzi wokół Ciebie, bo niestety w artykułach dziennikarskich świat jest wykrzywiony. Przykładowo na drogach 1 listopada zginie kilkadziesiąt osób. Dlaczego nie piszemy o takiej masowej śmierci?

6

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

Ale skąd wniosek, że to jest "wspolczesny wynalazek"? Tez jestem po 40 i pamietam takie uklady nawet 20 lat temu.

Ze niby ludzie nie umawiali sie z kilkoma osobami jednoczesnie? No, bylo trudniej, bo nie bylo social mediow, ale owszem, nasze pokolenie TEŻ to robilo.

Samo slowo "wybór" oznacza, że trzeba miec sposrod kogo wybierac. Nie mozna wybrac najlepszej opcji spośród jednej osoby big_smile

7

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

Znam ludzi siedzących od lat w takich układach i ciągle nie potrafię zrozumieć.
Jak słyszę, że ktoś ponad rok z kimś się spotyka, ale jednocześnie z pięcioma innymi i ciągle nie jest pewien czy z którąkolwiek z nich chce coś konkretnego budować, to uciekam jak najdalej. To jest takie czekanie na jakiś znak z nieba, że jedna z nich to ta jedyna/ten jedyny. Ale znaku nie będzie, bo skupiając się na pięciu relacjach tak naprawdę nie skupiamy się w całości nie poświęcamy się w całości żadnej. Ale jak jedna odpadnie, to przecież znajdzie się coś innego na jej miejsce.

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

“To dobry sposób, aby dobrze wybrać -- poznać wiele osób. Jest to też niebezpieczne, bo można wpaść w pułapkę takiej wiecznej wolności, która przekształci się w wieczną samotność. Żyć raczej będziemy z jedną osobą, która nie będzie doskonała. Myślę, że wymaganie wierności tylko psuje relacje -- jeśli wchodzimy w związek i ten związek wymaga wyłączności, to automatycznie staje się on toksyczny. I nie chodzi o seks, ale przykładowo nie można mieć bliższych koleżanek, przyjaciółki, nie można z koleżanką iść na kawę, utrzymywać z nią relacji... koleżeńskiej raczej.”

Gary, ja nie mowie o tym, by komus zabraniac sie spotykac ze znajomymi, bo to jest chore I toksyczne. 
Kazdy zwiazek wymaga wylacznosci w tym sensie, ze skoro jestem z jedna osoba, to jestem jemu/ jej wierny, a nie ciagne pare srok za ogon, oszukujac ta osobe, ktora ode mnie oczekuje lojalnosci. Po angielsku to sie nazywa “ being xclusive”, czyli skoro decydujemy sie na bycie z dana osoba, to sie skupiamy na niej I dajemy jej/jemu odczuc, ze jest dla nas ta jedyna/ tym jedynym  towarzyszem na reszte zycia.

Szalec znaczy tutaj: skakac z kwiatka na kwiatek. Czyli nie wstepowac w zadne zwiazki tylko miec przygody damsko-meskie od czasu do czasu, kiedy nam sie zachce I z nikim sie nie wiazac. Czy ja zle rozumiem powiedzenie “z kwiatka na kwiatek”? Almost relationship to chyba wspolczesna odmiana tego? Albo jeden z jej rodzajow? Czy sie myle?

Mi wystarczy popatrzec na forum, by zobaczyc, co sie aktualnie dzieje w relacjach damsko-meskich w Polsce. Jak pewne problemy od zawsze byly, tak dalej sa. Tylko wydaje mi sie, ze istnieje wieksze spoleczne przyzwolenie na “almost relationship” w swiecie, ktory gloryfikuje przemieszczanie sie. Konsekwencje zrobienia swiata globalna wioska rozciagaja sie na relacje miedzy ludzmi. Wiem, ze sporo ludzi, rowniez na tym forum, jest zdolnych do glebokich uczuc. Ale w tym globalnym swiecie jest wieksze przyzwolenie na to, by duzo rzeczy bylo “tak jakby”, “prawie”- przychodza mi tu do glowy koncowka przymiotnika: “awy” czyli szarawy. Ani nie szare, ani nie czarne, ani nie biale, tylko szarawe. Rozmyte, nie do konca okreslone.

Dzis, jesli nie podrozujesz, to nie zyjesz. Jesli znajde artykul, w ktorym to swietnie bylo opisane, gdy studiowalam tu na uniwersytecie, to dam znac. Ten z kolei artykul byl na temat mobilnego stylu zycia, ale to jest temat na osobny watek. Gdy znajde artykul, to zamieszcze tlumaczenie.

Mam wrazenie, ze znosimy wiecej, bo nam sie to wpaja przez media, ze tak tez mozna. Tylko ja sie pytam, znosimy mnostwo czasem w imie czego?

9

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

Ja kiedyś w ramach przestrzegania moralności społecznej, w młodości, uznałem, że taki układ jest niedopuszczalny, aby być w bliższych relacjach z koleżanką/przyjaciółką (nieseksualną relacją) i jednocześnie ze swoją dziewczyną, więc zerwałem tę przyjaźń. To był fatalny błąd -- tak myśle po latach. Przehandlowałem wtedy w ten sposób swoją duszę.

10

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

No ale to był Twój błąd. A nikt nie zabrania mieć przyjaciółek i być w relacji.
I tutaj nie o to chodzi, tylko o to, że spotykasz się z pięcioma różnymi osobami przez lata i ciągle nie potrafisz wybrać, która z nich jest tą jedyną. I tam nie ma najczęściej seksu, bo seks zakłada już jakiś rodzaj zaangażowania. To jakieś tam rozmowy, smsy, kawki, spacerki itd. Chodzi o to, żeby się nie angażować.

Mama Emigrantka, argumentami o wierności to Garego nikt nie przekona.

11

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

Gary, ja mam meskich przyjaciol i moj maz z tego problemu nie robi. On wprawdzie zadnych blizszych kolezanek nie ma, za to mam pelno starych znajomych kobiet z poprzednich prac i ja mu tez z tego problemu nie robie.

Almost relationship dotyczy moim zdaniem problemu wiernosci i lojalnosci - kiedy do konca nie mozemy sie zdecydowac, komu tak naprawde chcemy byc wierni i lojalni do konca.

Jest taki fajny irlandzki symbol, przewaznie na pierscieniach: The Claddagh. Raczki symbolizuja przyjazn, korona lojalnosc, serce milosc. Trzy fundamenty dobrego zwiazku. Kiedys uzywany jako pierscien zareczynowy w sredniowieczu, dzisiaj rowniez ogromnie popularny tutaj. Zyczylabym kazdemu, by pewnego dnia dostal od kogos cos takiego  lub podobnego i zeby to cos znaczylo procz kupienia kolejnego pozbawionego sensu gadzetu na swieta czy urodziny kupowanego z przyzwyczajenia.

12

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

No dobrze... niech młodzi robią tak, aby być szczęśliwymi.

Kawki, spacerki, chodzenie ze sobą, bez zaangażowania -- faktycznie dziwne.

13

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

Ale dlaczego jedynym slusznym i prawdziwym modelem ma byc zwiazek z zaangazowaniem w jedna osobe?

Czyli co? Nie ma nieszczesliwych osob tkwiacych z jedna i ta sama osoba w zwiazkach bez przyszlosci przez lata?
Nie ma osob czekajacych nadaremnie przez lata na tego wysnionego "jesynego"?

W tym wypadku to AR jest tylko jednym z WIELU modeli relacji i tak jak inne - bywa udane lub nie.

Nie ma co demonizowac.

14

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

Nie do końca masz rację Iceni. Bo ludzie siedzący w AR, przynajmniej tacy, których ja spotkałam chcą poznać osobą "jedyną". Tylko nie potrafią podjąć decyzji odnośnie tego, kto taką osobą jest.
Bo co innego jeżeli ktoś stwierdza, że tak mu pasuje i tak będzie żył, ale najczęściej te osoby tego tak nie definiują. Oni szukają. Gdyby wiedzieli co chcą, to drugiej osobie mogliby powiedzieć "słuchaj, mnie interesuje taki model relacji". A najczęściej tak nie jest.

15

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"
Lady Loka napisał/a:

Nie do końca masz rację Iceni. Bo ludzie siedzący w AR, przynajmniej tacy, których ja spotkałam chcą poznać osobą "jedyną". Tylko nie potrafią podjąć decyzji odnośnie tego, kto taką osobą jest.
Bo co innego jeżeli ktoś stwierdza, że tak mu pasuje i tak będzie żył, ale najczęściej te osoby tego tak nie definiują. Oni szukają. Gdyby wiedzieli co chcą, to drugiej osobie mogliby powiedzieć "słuchaj, mnie interesuje taki model relacji". A najczęściej tak nie jest.

no to na co czeka druga strona?
sa ubezwłasnowolnieni?
to sie mowi "nie mozesz sie zdecydować, to ja kończę te relacje" - trudne ale mozliwe
przecież nikt nikogo pod bronią nie trzyma

16

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"
Mama Emigrantka napisał/a:

Niedawno czytalam w angielskim "Glamour" swietny artykul o tym, jak to dzisiaj mlodzi ludzie randkuja. Okazuje sie, ze wiele z nich tkwi w czyms takim jak AR czyli Almost Relationship. Niby jestesmy w zwiazku, ale nie do konca zdeklarowani. Spotykamy sie z paroma ludzmi naraz, nawet jesli odzywaja sie do nas raz na miesiac, idziemy na kawe, do kina, spedzamy milo czas, trzymamy pare srok za ogon, zeby zobaczyc, ktora lepsza albo czy nie pojawi sie cos lepszego, jest fajnie, przyjemnie, ale do konca nie deklarujemy sie, zeby byc z jedna osoba w normalnym zwiazku, ktory musialby wykluczyc spotykanie sie z ta "reszta opcji".

Ja to zjawisko obserwowałam osobiście u młodszych koleżanek z poprzedniej pracy - jest w związku z tym, ale spotyka się też z tamtym, inna randkuje z kilkoma naraz. Inna z koleżanek - po 60. - już całkiem nie umiała tego ogarnąć. Ja jej tłumaczyłam, że umawiaja się z kilkoma na raz, by wypróbować, który najlepszy, by nie deklarować się za wcześnie. Dla niej to zupełna abstrakcja. Ale dla mnie w sumie też. Nie chciałabym być czyjąś zabawką wyrzuconą, bo inna zabawka okazała się fajniejsza.


Dla mnie sam pomysl AR jest postawiony do gory nogami i zaczynam wspolczuc wlasnej corce, ktora bedzie musiala kiedys zaczac zdobywac wlasne doswiadczenia z plcia przeciwna-  na razie ma 16 lat niedlugo i jeszcze na razie kocha sie platonicznie w idolach muzycznych.

Moze ja jestem starej daty (choc mam tylko czterdziestke na karku),

Ja myśle, że o córkę nie musisz się martwić - ona to ogarnie w naturalny sposób. Dla nas to jest może i dziwne, dla niej będzie normą. Pamiętam jak moja matka zrobiła histerię, jak ja zerwałam z facetem - miałam ok 25 lat, związek ledwie kilka m-cy. Tłumaczyłam jej, że czasem tak jest - jest się z kimś, a potem się zrywa - ona nie mogła tego pojąć. Tak jakbym musiała się związać z pierwszym, na którego trafię - czego z kolei ja nie mogłam pojąć. Dwa inne światy, przepaść międzypokoleniowa.

17 Ostatnio edytowany przez Pokonanis (2017-10-15 13:06:00)

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"
Iceni napisał/a:

Ale skąd wniosek, że to jest "wspolczesny wynalazek"? Tez jestem po 40 i pamietam takie uklady nawet 20 lat temu.

Ze niby ludzie nie umawiali sie z kilkoma osobami jednoczesnie? No, bylo trudniej, bo nie bylo social mediow, ale owszem, nasze pokolenie TEŻ to robilo.

Samo slowo "wybór" oznacza, że trzeba miec sposrod kogo wybierac. Nie mozna wybrac najlepszej opcji spośród jednej osoby big_smile

Wiesz, może i było (też 40 na karku), ale nie na taką skalę.

Zgadzam się też z Mamą Emigrantką odnośnie przyzwolenia społecznego. I to nie tylko w takich przypadkach, ale także zdrad.

18 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2017-10-15 14:05:42)

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"
Mama Emigrantka napisał/a:

Jestem po lekturze jakiegos tam postu na forum, w ktorym mowa, ze facet nie jest gotowy na cos tam, chce sobie "zrobic przerwe", a potem ewentualnie wrocic. Niedawno czytalam w angielskim "Glamour" swietny artykul o tym, jak to dzisiaj mlodzi ludzie randkuja. Okazuje sie, ze wiele z nich tkwi w czyms takim jak AR czyli Almost Relationship. Niby jestesmy w zwiazku, ale nie do konca zdeklarowani. Spotykamy sie z paroma ludzmi naraz, nawet jesli odzywaja sie do nas raz na miesiac, idziemy na kawe, do kina, spedzamy milo czas, trzymamy pare srok za ogon, zeby zobaczyc, ktora lepsza albo czy nie pojawi sie cos lepszego, jest fajnie, przyjemnie, ale do konca nie deklarujemy sie, zeby byc z jedna osoba w normalnym zwiazku, ktory musialby wykluczyc spotykanie sie z ta "reszta opcji".

Nie wiem, jak u Was z angielskim, ale na angielskojezycznym google ( google.ie) jest pelno artykulow, jak sie wydostac z "almost relationship, dlaczego to tak boli i jak rozpoznac takie relacje. Nie mam pojecia, jaki jest tego polski odpowiednik.

Dla mnie sam pomysl AR jest postawiony do gory nogami i zaczynam wspolczuc wlasnej corce, ktora bedzie musiala kiedys zaczac zdobywac wlasne doswiadczenia z plcia przeciwna-  na razie ma 16 lat niedlugo i jeszcze na razie kocha sie platonicznie w idolach muzycznych.

Moze ja jestem starej daty (choc mam tylko czterdziestke na karku), ale dla mnie w pewnym momencie zawsze jest: albo rybki albo akwarium. Chesz szalec z kazdym, to szalej, ale ja chce byc ta jedyna dla kogos. I albo faktycznie jestesmy szczerzy i dajemy sobie do zrozumienia, ze "jestes jedna z opcji. ktora mam" i spotykamy sie dla zabicia czasu, albo faktycznie chcemy cos budowac i wylaczamy wszystkie inne opcje.

W swiecie dzisiejszej mlodziezy normalny zwiazek wydaje sie chyba byc przezytkiem, czego dowodem artykul w angielskim magazynie i opisywane w nim zjawisko.

Czegoś tu nie rozumiem-nad czym właściwie ta rozkmina? Młodzi ludzie spotykają się z innymi młodymi.Jednym i drugim widocznie taki układ odpowiada-ot takie niezobowiązujące spotkania raz na jakiś czas.Poznają się przez ten czas i jak się okazuje,że nie nadają na tych samych falach rozstają się.
No chyba,że jedna z osób uważa,że te spotkania doprowadzą do ślubu,który jest tylko kwestią czasu.
Nic nie jest postawione do góry nogami-jeśli jest inaczej niż my mamy/mieliśmy to nie znaczy,że to jest to nienormalne,uwierz.
Ja także,będąc nastolatką spotykaam się z różnymi chłopakami-nic sobie nie obiecywaliśmy a jak nagle okazało się,że  jednak to nie ten - nikt z okna nie skakał.Ba,często po prostu ani ja ani mój partner-do rozmów,do spotkań-nie byliśmy gotowi i nie mieliśmy ochoty na związek.

19 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-10-15 13:22:21)

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"
Mama Emigrantka napisał/a:

Niby jestesmy w zwiazku, ale nie do konca zdeklarowani. Spotykamy sie z paroma ludzmi naraz, nawet jesli odzywaja sie do nas raz na miesiac, idziemy na kawe, do kina, spedzamy milo czas, trzymamy pare srok za ogon, zeby zobaczyc, ktora lepsza albo czy nie pojawi sie cos lepszego, jest fajnie, przyjemnie, ale do konca nie deklarujemy sie, zeby byc z jedna osoba w normalnym zwiazku, ktory musialby wykluczyc spotykanie sie z ta "reszta opcji".

Trudno się zdeklarować, jeśli spotykamy się z kimś raz na miesiąc. Jak dla mnie to, co opisujesz, to zwykłe koleżeńskie relacje, nie z każdej relacji koleżeńskiej koniecznie musi stworzyć się związek - nawet jeśli w tej relacji występuje seks. I nie jest nigdzie powiedziane, że nie można do kina chodzić z więcej niż jedną osobą...
Chodzenie razem na kawę czy do kina nie musi oznaczać, że z tego ostatecznie będzie związek. Nawet więcej - można potem stworzyć związek z zupełnie kimś innym i nadal do kina chodzić z tą osobą, z którą się związku nie stworzyło...
To są zupełnie normalne relacje, nie rozumiem tych rozkmin. A jeśli jednej ze stron takiej relacji ta koleżeńskość nie odpowiada i oczekuje deklaracji, to chyba istnieje coś takiego jak rozmowa i ewentualnie wolna wola, żeby relację zakończyć, jeśli okaże się, że druga osoba nie widzi w nas partnera, a jedynie towarzysza do kawy?

20

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

Tak sobie teraz pomyslalam... ze "Glamour" jest jednak skierowane do dosc okreslonej grupy kobiet i raczej to nie jest jakas "grupa wzorcowa" , z drugiej strony po magazynach modowych nie ma co raczej oczekiwac glebokich rozkmin psychologicznych.

21

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

No,właśnie-Iceni-nie chciałam poruszać tej kwestii ale skoro zaczęłaś:)
Glamour Mamo Emigrantko to taki zawoalowany zagraniczną nazwą typ pisemek,które u mnie nazywa się :Wielki świat-kuchenny blat" smile

22

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

No to teraz dostalo mi sie za siegniecie raz na ruski rok po Glamour :-) I od razu zostalam oznaczona jakas tam etykietka.

Ja po prostu bylam ciekawa, czy to zjawisko jest oficjalnie usankcjonowane w Polsce rowniez. Zastanawialam sie jedynie, czy jest to nowa nazwa dla niedojrzalosci emocjonalnej, bycie Piotrusiem Panem, kotry nigdy nie dorasta do bycia w zwiazku, i to jednym stalym zwiazku, czy po prostu istnieje obecnie wieksze przyzwolenie spoleczne na cos takiego.

Mi nie chodzilo o to, czy ktos sobie moze z kims isc na kawe. Tu chodzilo w AR raczej o cos innego - o posiadanie namiastki relacji. Takl chyba brzmi to po polsku najlepiej. Albo posiadanie kilku namiastek relacji. Stan zawieszenia miedzy byciem singlem, byciem zwiazku i to, co ludzie wrzucaja jako status zwiazku na fb: "It's complicated".

Kiedys po prostu bylo inaczej. Albo ktos w zwiazku byl, albo nie. Owszem, byly kochanki i kochankowie, ale bylo to wszystko bardziej wyrazne- tak mi sie wydaje. To jest moje zdanie. Moze ktos ma inne- moze ja sie myle, ze dzisiaj jest wszystko troche bardziej rozmyte, plynne?

Mnie fascynuja przemiany spoleczne, a to jest jedna z nich. Nie jestem na tyle idiotka, by nie zdawac sobie sprawy z tego, ze swiat kreowany przez kolorowe magazyny jest jedna wielka uluda. A z drugiej strony mimo wszystko, gdy sie oglada obecne filmy i obserwuje, co sie dzieje w spoleczenstwach, jak sie mlodzi zachowuja, i potem czytajac, co ludzie na forach pisza, dochodzi sie do wniosku, ze moze troche w tym prawdy jest.

Kiedys jedna dziennikarka chyba wspomniala o zwiazkach i rozwiazkach. I AR tak dla mnie wyglada. Cos posrodku, ani jedno ani drugie. Tak jakby ktos zaczal cos fajnego haftowac, ale odklada za kazdym razem, gdy robi sie bardziej powaznie albo gdy sie ten obraz probuje robic bardziej klarowny. To odkladamy na chwile, potem wracamy do tego, zmieniamy wzor, pohaftujemy troche z innej strony i znowu odlozymy. Tym dla mnie jest AR.

23 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-10-15 15:27:59)

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

Ale dlaczego spotykanie się z kimś na kawie czy wspólne wyjścia do kina uważasz za "namiastkę związku"??? To jest po prostu wspólne wyjście na kawę czy do kina... tyle...
Można to robić równolegle z wieloma osobami - i z żadną z tych osób nie ma się ochoty tworzyć związku, bo coś nie pasuje. Co w tym dziwnego?

24

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

Ale co z tego że "kiedys było inaczej"?

No bylo.

Ale kazde pokolenie rzadzi sie swoimi prawami (o czym juz ktos wyzej wspomnial) i zwiazki naszego pokolenia tez byly inne niz naszych rodzicow.

Zwiazek/relację/uklad zawsze tworza przynajmniej dwie osoby. A to oznacza, że OBU ten stan odpowiada. No bo inaczej to szybko jesna ze stron by sie z tego wymiksowala.

A jezeli tak, jezeli obie strony w rym tkwia, to dlaczego ktos inny daje sobie prawo rozpatrywac  sensownosc takich ukladow?

Swiat jest przeludniony i cale szczescie, że niektorzy nie przyczyniaja sie do powiekszania populacji ludzkiej ;P

To tak, jakby twierdzic, że pracowanie w trzech miejscach jest gorsze niz jedna, stabilna praca przez 20 lat, bo nie mozna sie calkowicie zaangazowac pracujac w roznych miejscach.

25 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2017-10-15 18:56:31)

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"
Mama Emigrantka napisał/a:

Jestem po lekturze jakiegos tam postu na forum, w ktorym mowa, ze facet nie jest gotowy na cos tam, chce sobie "zrobic przerwe", a potem ewentualnie wrocic. Niedawno czytalam w angielskim "Glamour" swietny artykul o tym, jak to dzisiaj mlodzi ludzie randkuja. Okazuje sie, ze wiele z nich tkwi w czyms takim jak AR czyli Almost Relationship. Niby jestesmy w zwiazku, ale nie do konca zdeklarowani. Spotykamy sie z paroma ludzmi naraz, nawet jesli odzywaja sie do nas raz na miesiac, idziemy na kawe, do kina, spedzamy milo czas, trzymamy pare srok za ogon, zeby zobaczyc, ktora lepsza albo czy nie pojawi sie cos lepszego, jest fajnie, przyjemnie, ale do konca nie deklarujemy sie, zeby byc z jedna osoba w normalnym zwiazku, ktory musialby wykluczyc spotykanie sie z ta "reszta opcji".

Przeczytałem pobieżnie 3 artykuły na ten temat i każdy opisuje to zjawisko nieco inaczej:
-w jednym AR wiąże się z wyłącznością (nie spotykania się z innymi na podobnie bliskiej stopie), a sedno problemu łączy z pewnymi zasadniczymi niezgodnościami np. światopoglądowymi, brakiem "chemii", itp. które nie pozwalają jakoś popchnąć związku na wyższy etap, osoba "czuje że to jednak nie TO",
- drugi (w odniesieniu do wyłączności) dodaje słowo "almost" ("almost exclusive"), czyli osoby dopuszczają równorzędne relacje podobnego typu (?)
- trzeci opisuje to na przykładzie młodych niedoświadczonych ludzi, którzy z NIEWIADOMYCH właściwie przyczyn tkwią wciąż we "flirty friendship"-
   cytuję/tłumaczę: ["ten moment- kiedy odprowadzacie się do domu, i następuje chwila kiedy macie powiedzieć sobie "cześć" ale przeciąga się ona i czuć dziwne napięcie między Wami.]
Trochę gimnazjalne problemy- oglądając takie sceny w filmach po prostu mówi się: "no pocałujże ją gamoniu!";)

Tak więc chaos definicyjny - ilu opisujących, tyle podejść do tematu. Podobnie jak w przypadku innych tego rodzaju para- czy pseudonaukowych terminów czy zjawisk (samce alfa itp.)
Zresztą sama w cytowanym fragmencie zakreśliłaś dość szeroką definicję- podałaś dwa odległe od siebie przykłady. Łączy je jedno - niemoc decyzyjna, mająca jednak moim zdaniem zupełnie inne źródła.
W pierwszym przypadku facet jak sądzę wszedł spontanicznie w związek, nie mając w głowie ustalonych pewnych kluczowych spraw i w obliczu pewnych problemów chce czasu by w spokoju się zastanowić co jest dla niego ważne, czego w związku oczekuje, czego nie akceptuje itp. W tym sensie- mógł mieć rację- nie był gotowy na związek. A na ile jest sensowna "przerwa w związku" w takiej sytuacji to już inna sprawa.
Natomiast "równoległe randkowanie" jest bardziej spomplikowane i wielowątkowe, ale sednem problemu jest chyba to, że ludzie nie kładą nacisku na "Czy i kiedy" (podjąć DECYZJĘ o wejściu na całego w związek), ale kładą akcent na pytanie 'Jak?" (jak wybrać w takiej sytuacji?).

I ja to poniekąd rozumiem... skoro np. babce wszyscy faceci, z którymi się spotyka podobają się,
z wszystkimi jest jej dobrze, i z wszystkimi świetnie się rozumie, to co jej poradzić?

Myslę, że ludzie którzy długo borykają się z tym problemem nie mogą np. przeskoczyc świadomości, że tak naprawdę na świecie jest masa ludzi z którymi można stworzyć fajny (i za każdym razem inny) związek.
Po prostu nie mogą tego objąć umysłem, trochę tak, jak człowiekowi  trudno jest zrozumieć "nieskończony wszechświat", lub ustosunkować się do tego co jest po śmierci. Tyle że to, że wszechświat jest ponoć nieskończony nie ma realnego wplywu na nasze życie, natomiast ewentualny wybór partnera taki wpływ miał będzie.
No i teraz jak wybrnąć z sytuacji, w której jednak wybierasz któregoś/którąś, ale nadal tak naprawdę nie wiesz czemu akurat tego/tą? I wiesz, że to nie da Ci w przyszłości spokoju? A więc powstrzymuje ich uzasadniona obawa, że pochopny/przypadkowy wybór może nadwątlić ten związek. W głowie wciąż tlić się będą wątpliwości. Z czego wynika ta obawa?

Myślę, że w kontekście tego co napisałem powyżej po części z buntu- że tak naprawdę jesteśmy tylko pyłkiem w tym wszechświecie, którego wybory nikogo nie obchodzą, a po części z tego że społeczeństwo wciąż tkwi w paradygmacie 'milości romantycznej"- oczekiwaniu na idealnego partnera, tzw. polówkę pomarańczy.
Czekają więc na jakaś "kropkę nad i", jakiś znak, jakieś wydarzenie, zachowanie, itp. które ułatwi im wybór.
Jak mniemam rzadko się to wydarza, lub nie jest to w wypadku tych osób na tyle spektakularne by podjąć decyzję.
Na ile te oba aspekty są w ogóle uświadomione/ubrane w słowa, to już inna sprawa...

Wpływ też może mieć przekonanie (na ile słuszne?) takich osób, że wybierając kogoś na amen, zamykają się automatycznie na aspekty, które w danym momencie z "prawie wybranym" partnerem są może OK, ale nie "błyszczą" tak jak z innym/innymi (tych których się odrzuca). A więc poczucie pewnej straty. Skoro strata, to powstaje dysonans zawarty w pytaniu: "Dlaczego wybierając miłość, jednocześnie mam coś tracić? Hallo, coś tu nie gra..."  A więc przeciąga się moment decyzji w nieskończoność, mając nadzieję że ugra się/utarguje z życiem JAK NAJWIĘCEJ, jednocześnie redukując ten dysonans do minimum.

EDIT.

Oczywiście w grę może wchodzić znacznie więcej przyczyn tego rodzaju i ich kombinacji...

+kilka innych drobnych edycji

26

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

Mam chlopaka ktory mial kolezanka w ktorej wczesniej byl zakochany. Ona byla negatywnie do mnie nastawiona, przez to nie chcial mnie brac na spotkania z nia. To raczej zle swiadczy

27

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"
Naprędce napisał/a:
Mama Emigrantka napisał/a:

Jestem po lekturze jakiegos tam postu na forum, w ktorym mowa, ze facet nie jest gotowy na cos tam, chce sobie "zrobic przerwe", a potem ewentualnie wrocic. Niedawno czytalam w angielskim "Glamour" swietny artykul o tym, jak to dzisiaj mlodzi ludzie randkuja. Okazuje sie, ze wiele z nich tkwi w czyms takim jak AR czyli Almost Relationship. Niby jestesmy w zwiazku, ale nie do konca zdeklarowani. Spotykamy sie z paroma ludzmi naraz, nawet jesli odzywaja sie do nas raz na miesiac, idziemy na kawe, do kina, spedzamy milo czas, trzymamy pare srok za ogon, zeby zobaczyc, ktora lepsza albo czy nie pojawi sie cos lepszego, jest fajnie, przyjemnie, ale do konca nie deklarujemy sie, zeby byc z jedna osoba w normalnym zwiazku, ktory musialby wykluczyc spotykanie sie z ta "reszta opcji".

Przeczytałem pobieżnie 3 artykuły na ten temat i każdy opisuje to zjawisko nieco inaczej:
-w jednym AR wiąże się z wyłącznością (nie spotykania się z innymi na podobnie bliskiej stopie), a sedno problemu łączy z pewnymi zasadniczymi niezgodnościami np. światopoglądowymi, brakiem "chemii", itp. które nie pozwalają jakoś popchnąć związku na wyższy etap, osoba "czuje że to jednak nie TO",
- drugi (w odniesieniu do wyłączności) dodaje słowo "almost" ("almost exclusive"), czyli osoby dopuszczają równorzędne relacje podobnego typu (?)
- trzeci opisuje to na przykładzie młodych niedoświadczonych ludzi, którzy z NIEWIADOMYCH właściwie przyczyn tkwią wciąż we "flirty friendship"-
   cytuję/tłumaczę: ["ten moment- kiedy odprowadzacie się do domu, i następuje chwila kiedy macie powiedzieć sobie "cześć" ale przeciąga się ona i czuć dziwne napięcie między Wami.]
Trochę gimnazjalne problemy- oglądając takie sceny w filmach po prostu mówi się: "no pocałujże ją gamoniu!";)

Tak więc chaos definicyjny - ilu opisujących, tyle podejść do tematu. Podobnie jak w przypadku innych tego rodzaju para- czy pseudonaukowych terminów czy zjawisk (samce alfa itp.)
Zresztą sama w cytowanym fragmencie zakreśliłaś dość szeroką definicję- podałaś dwa odległe od siebie przykłady. Łączy je jedno - niemoc decyzyjna, mająca jednak moim zdaniem zupełnie inne źródła.
W pierwszym przypadku facet jak sądzę wszedł spontanicznie w związek, nie mając w głowie ustalonych pewnych kluczowych spraw i w obliczu pewnych problemów chce czasu by w spokoju się zastanowić co jest dla niego ważne, czego w związku oczekuje, czego nie akceptuje itp. W tym sensie- mógł mieć rację- nie był gotowy na związek. A na ile jest sensowna "przerwa w związku" w takiej sytuacji to już inna sprawa.
Natomiast "równoległe randkowanie" jest bardziej spomplikowane i wielowątkowe, ale sednem problemu jest chyba to, że ludzie nie kładą nacisku na "Czy i kiedy" (podjąć DECYZJĘ o wejściu na całego w związek), ale kładą akcent na pytanie 'Jak?" (jak wybrać w takiej sytuacji?).

I ja to poniekąd rozumiem... skoro np. babce wszyscy faceci, z którymi się spotyka podobają się,
z wszystkimi jest jej dobrze, i z wszystkimi świetnie się rozumie, to co jej poradzić?

Myslę, że ludzie którzy długo borykają się z tym problemem nie mogą np. przeskoczyc świadomości, że tak naprawdę na świecie jest masa ludzi z którymi można stworzyć fajny (i za każdym razem inny) związek.
Po prostu nie mogą tego objąć umysłem, trochę tak, jak człowiekowi  trudno jest zrozumieć "nieskończony wszechświat", lub ustosunkować się do tego co jest po śmierci. Tyle że to, że wszechświat jest ponoć nieskończony nie ma realnego wplywu na nasze życie, natomiast ewentualny wybór partnera taki wpływ miał będzie.
No i teraz jak wybrnąć z sytuacji, w której jednak wybierasz któregoś/którąś, ale nadal tak naprawdę nie wiesz czemu akurat tego/tą? I wiesz, że to nie da Ci w przyszłości spokoju? A więc powstrzymuje ich uzasadniona obawa, że pochopny/przypadkowy wybór może nadwątlić ten związek. W głowie wciąż tlić się będą wątpliwości. Z czego wynika ta obawa?

Myślę, że w kontekście tego co napisałem powyżej po części z buntu- że tak naprawdę jesteśmy tylko pyłkiem w tym wszechświecie, którego wybory nikogo nie obchodzą, a po części z tego że społeczeństwo wciąż tkwi w paradygmacie 'milości romantycznej"- oczekiwaniu na idealnego partnera, tzw. polówkę pomarańczy.
Czekają więc na jakaś "kropkę nad i", jakiś znak, jakieś wydarzenie, zachowanie, itp. które ułatwi im wybór.
Jak mniemam rzadko się to wydarza, lub nie jest to w wypadku tych osób na tyle spektakularne by podjąć decyzję.
Na ile te oba aspekty są w ogóle uświadomione/ubrane w słowa, to już inna sprawa...

Wpływ też może mieć przekonanie (na ile słuszne?) takich osób, że wybierając kogoś na amen, zamykają się automatycznie na aspekty, które w danym momencie z "prawie wybranym" partnerem są może OK, ale nie "błyszczą" tak jak z innym/innymi (tych których się odrzuca). A więc poczucie pewnej straty. Skoro strata, to powstaje dysonans zawarty w pytaniu: "Dlaczego wybierając miłość, jednocześnie mam coś tracić? Hallo, coś tu nie gra..."  A więc przeciąga się moment decyzji w nieskończoność, mając nadzieję że ugra się/utarguje z życiem JAK NAJWIĘCEJ, jednocześnie redukując ten dysonans do minimum.

EDIT.

Oczywiście w grę może wchodzić znacznie więcej przyczyn tego rodzaju i ich kombinacji...

+kilka innych drobnych edycji


Takie osoby ktore sobie przenieraja maja za wysokie ego albo sie boja bo byly zranione lub mialy taki przyklad w rodzinie

28 Ostatnio edytowany przez vilkolakis (2017-10-16 08:04:57)

Odp: Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"
Mama Emigrantka napisał/a:

Jestem po lekturze jakiegos tam postu na forum, w ktorym mowa, ze facet nie jest gotowy na cos tam, chce sobie "zrobic przerwe", a potem ewentualnie wrocic. Niedawno czytalam w angielskim "Glamour" swietny artykul o tym, jak to dzisiaj mlodzi ludzie randkuja. Okazuje sie, ze wiele z nich tkwi w czyms takim jak AR czyli Almost Relationship. Niby jestesmy w zwiazku, ale nie do konca zdeklarowani. Spotykamy sie z paroma ludzmi naraz, nawet jesli odzywaja sie do nas raz na miesiac, idziemy na kawe, do kina, spedzamy milo czas, trzymamy pare srok za ogon, zeby zobaczyc, ktora lepsza albo czy nie pojawi sie cos lepszego, jest fajnie, przyjemnie, ale do konca nie deklarujemy sie, zeby byc z jedna osoba w normalnym zwiazku, ktory musialby wykluczyc spotykanie sie z ta "reszta opcji".

Nie wiem, jak u Was z angielskim, ale na angielskojezycznym google ( google.ie) jest pelno artykulow, jak sie wydostac z "almost relationship, dlaczego to tak boli i jak rozpoznac takie relacje. Nie mam pojecia, jaki jest tego polski odpowiednik.

Dla mnie sam pomysl AR jest postawiony do gory nogami i zaczynam wspolczuc wlasnej corce, ktora bedzie musiala kiedys zaczac zdobywac wlasne doswiadczenia z plcia przeciwna-  na razie ma 16 lat niedlugo i jeszcze na razie kocha sie platonicznie w idolach muzycznych.

Moze ja jestem starej daty (choc mam tylko czterdziestke na karku), ale dla mnie w pewnym momencie zawsze jest: albo rybki albo akwarium. Chesz szalec z kazdym, to szalej, ale ja chce byc ta jedyna dla kogos. I albo faktycznie jestesmy szczerzy i dajemy sobie do zrozumienia, ze "jestes jedna z opcji. ktora mam" i spotykamy sie dla zabicia czasu, albo faktycznie chcemy cos budowac i wylaczamy wszystkie inne opcje.

W swiecie dzisiejszej mlodziezy normalny zwiazek wydaje sie chyba byc przezytkiem, czego dowodem artykul w angielskim magazynie i opisywane w nim zjawisko.

Ktoś nadał nazwę czemuś co było od zawsze. To nie jest ani nic nowego, ani nadzwyczajnego. Po prostu są tacy ludzie, którzy są niezdecydowani, którzy lubią trzymać "parę srok za ogon". Zawsze się tacy znaleźli i zawsze tacy będą. To nie jest żadna nowa moda. Nowa jest tylko nazwa. A że teraz wszelkie aspekty związków międzyludzkich się analizuje i dzieli na czworo to ktoś napisał też i o takich wątkach.
Nie patrz na to ze swojego punktu widzenia, bo każdy jest inny.
Poobserwuj może trochę swoimi oczami ludzi, bo to tak jakbyś przeczytała historię kryminalną i zaczęła mówić, że wokół sami mordercy.

Posty [ 28 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Prawie relacja czyli zjawisko "almost relationship"

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024