Dzień dobry,
Piszę tutaj, bo już sobie nie radzę...jestem w totalnej, życiowej rozsypce...
Kryzys w moim małżeństwie nastąpił bardzo szybko - po ślubie okazało się, że mój mąż jest uzależniony od swojej matki-intrygantki, która chciała rządzić mną i moim małżeństwem. Nie jestem osobą, która by sobie na to pozwoliła, za to mąż szybko pokazał, że wcale mu na mnie nie będzie zależało, jeśli nie podporządkuję się mamusi. W międzyczasie pojawiło się nasze upragnione dziecko i zaczęło być trochę lepiej. Niestety, po narodzinach dziecka, mój ślubny szybko znudził się obowiązkami domowymi i zostawił mnie ze wszystkim samą. Moi rodzice mieszkają daleko od nas, ja byłam zdana tylko na siebie i łaskę męża, który celowo nie pojawiał się w domu, żeby mi nie pomagać. Konflikty z jego rodziną się nasiliły i oczywiście winą za to wszystko zostałam obarczona ja. Postanowiłam urwać wszelkie kontakty z teściową, co pomogło trochę przywrócić równowagę w małżeństwie. Koszmar się zaczął, kiedy zaszłam w drugą - nieplanowaną, ciążę. Mój mąż znalazł sobie wtedy kochankę a ja zostałam sama, z małym dzieckiem u boku a drugim w brzuchu. Postanowiłam poprosić o pomoc teściową, jako że ma ogromny wpływ na syna, aby z nim porozmawiała. Ale ona była przeszczęśliwa, że syn sobie układa życie beze mnie i poradziła mi tylko tyle, abym się modliła o zdrowie dziecka. W trakcie ciąży mąż znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie, poniżał, ubliżał...Nie chcę sobie nawet teraz przypominać tego koszmaru, który przeszłam - w samotności.
Teraz jestem mamą już dwójki dzieci i mąż chce koniecznie rozwodu, żeby ze swoją kochanką wziąć ślub. Mieszkamy z dziećmi w jego mieszkaniu (powiedział, że mogę zapomnieć, że nam je zostawi), ja jestem na urlopie macierzyńskim - znalazłam przed ciążą pracę na pół etatu, żeby trochę odetchnąć od siedzenia w domu, ale jak sami wiecie - praca na pół etatu to są grosze. Po rozwodzie nie będzie mnie stać na wynajęcie mieszkania, opłacenie opiekunki dla dzieci i ich utrzymanie...Za moją pensję sama się nawet nie utrzymam...Więc postanowiłam, że będę musiała oddać dzieci ojcu - aby miały godne życie i nie cierpiały biedy. To jest największy ból i przykrość w moim życiu. On udaje, że się z tego cieszy, ale do tej pory nie zapłacił na dzieci ani grosza, nie zajmuje się nimi, nie interesuje...Jest prawnikiem i ma plecy, bo jego rodzina załatwia sobie pieniędzmi i znajomościami wszystko. Nie chce mi się żyć, uwierzcie. Będę musiała zostawić dzieci obcej kobiecie i tylko je odwiedzać...Nie widzę już dla siebie miejsca na ziemi...
Możesz przede wszystkim zażądać alimentów na dzieci i siebie. Takie alimenty mogą być zabezpieczone na czas do rozwodu. Dlaczego uważasz, że oddanie dzieci jemu to jedyne wyjście?
Chcesz oddać dzieci mężowi mimo iż się nimi nie interesuje?Myślę ,że jesteś tak rozłożona psychicznie ,że nie myślisz obecnie racjonalnie. Facet ma kasę, zdradził Cię i jest to wystarczający powód by wnioskować o rozwód z orzeczeniem o winie. Będziesz mogła dzięki temu dostać alimenty na dzieci jak również dla siebie. Jest jeszcze 500 + chociażby na jedno dziecko. Sytuacja nie jest beznadziejna tylko musisz znaleźć siłę do wali o siebie i dzieci.
No właśnie 500+ na dwoje dzieci też już trochę pieniędzy.
A nie możesz wrócić do własnej rodziny?
Nie zostawiaj dzieci z ojcem, skoro wiesz, że jest zdolny do znęcania się fizycznego i psychicznego!
Rozwód może być z jego winy, możesz wnioskować o alimenty na siebie i dzieci. Możesz wrócić na jakiś czas do swojej rodziny, ew. dom samotnej matki.
Zastanow sie nadd zbieraniem materialu dowodowego do rozwodu. Miec a nie miec. Jak dostabiesz prawnika podczas sprawy z orzeczeniem o winie to on stwierdzi co sie nada a co nie. Nie daj sie
Mózg mi wybucha jak czytam takie posty.
Dziewczyny wyżej dobrze radzą, nie będę się więc pwtarzać ale z ciekawości-wyjaśnij, dlaczego nic nie robisz ze swoją sytuacją? Skąd ta bezdradność?
Nawet tak elementarna sprawa jak rozwód? dlaczego nie wniosłaś o rozwód? alimenty? podział majątku?
Dzień dobry,
Piszę tutaj, bo już sobie nie radzę...jestem w totalnej, życiowej rozsypce...
Kryzys w moim małżeństwie nastąpił bardzo szybko - po ślubie okazało się, że mój mąż jest uzależniony od swojej matki-intrygantki, która chciała rządzić mną i moim małżeństwem. Nie jestem osobą, która by sobie na to pozwoliła, za to mąż szybko pokazał, że wcale mu na mnie nie będzie zależało, jeśli nie podporządkuję się mamusi. W międzyczasie pojawiło się nasze upragnione dziecko i zaczęło być trochę lepiej. Niestety, po narodzinach dziecka, mój ślubny szybko znudził się obowiązkami domowymi i zostawił mnie ze wszystkim samą. Moi rodzice mieszkają daleko od nas, ja byłam zdana tylko na siebie i łaskę męża, który celowo nie pojawiał się w domu, żeby mi nie pomagać. Konflikty z jego rodziną się nasiliły i oczywiście winą za to wszystko zostałam obarczona ja. Postanowiłam urwać wszelkie kontakty z teściową, co pomogło trochę przywrócić równowagę w małżeństwie. Koszmar się zaczął, kiedy zaszłam w drugą - nieplanowaną, ciążę. Mój mąż znalazł sobie wtedy kochankę a ja zostałam sama, z małym dzieckiem u boku a drugim w brzuchu. Postanowiłam poprosić o pomoc teściową, jako że ma ogromny wpływ na syna, aby z nim porozmawiała. Ale ona była przeszczęśliwa, że syn sobie układa życie beze mnie i poradziła mi tylko tyle, abym się modliła o zdrowie dziecka. W trakcie ciąży mąż znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie, poniżał, ubliżał...Nie chcę sobie nawet teraz przypominać tego koszmaru, który przeszłam - w samotności.
Teraz jestem mamą już dwójki dzieci i mąż chce koniecznie rozwodu, żeby ze swoją kochanką wziąć ślub. Mieszkamy z dziećmi w jego mieszkaniu (powiedział, że mogę zapomnieć, że nam je zostawi), ja jestem na urlopie macierzyńskim - znalazłam przed ciążą pracę na pół etatu, żeby trochę odetchnąć od siedzenia w domu, ale jak sami wiecie - praca na pół etatu to są grosze. Po rozwodzie nie będzie mnie stać na wynajęcie mieszkania, opłacenie opiekunki dla dzieci i ich utrzymanie...Za moją pensję sama się nawet nie utrzymam...Więc postanowiłam, że będę musiała oddać dzieci ojcu - aby miały godne życie i nie cierpiały biedy. To jest największy ból i przykrość w moim życiu. On udaje, że się z tego cieszy, ale do tej pory nie zapłacił na dzieci ani grosza, nie zajmuje się nimi, nie interesuje...Jest prawnikiem i ma plecy, bop jego rodzina załatwia sobie pieniędzmi i znajomościami wszystko. Nie chce mi się żyć, uwierzcie. Będę musiała zostawić dzieci obcej kobiecie i tylko je odwiedzać...Nie widzę już dla siebie miejsca na ziemi...
Oj dorosli ludzie a maminsynki. Nigdy nie zrozumiem takich przypadkow. Jakim cudem tacy ludzie poznawaja dziewczyny .
10 2017-10-28 19:35:59 Ostatnio edytowany przez Volver (2017-10-28 20:06:03)
.Więc postanowiłam, że będę musiała oddać dzieci ojcu - aby miały godne życie i nie cierpiały biedy. To jest największy ból i przykrość w moim życiu. On udaje, że się z tego cieszy, ale do tej pory nie zapłacił na dzieci ani grosza, nie zajmuje się nimi, nie interesuje...Jest prawnikiem i ma plecy, bop jego rodzina załatwia sobie pieniędzmi i znajomościami wszystko. Nie chce mi się żyć, uwierzcie. Będę musiała zostawić dzieci obcej kobiecie i tylko je odwiedzać...
Yhy... oczyma wyobraźni już widzę jak pan mąż entuzjastycznie podchodzi do wizji przejęcia opieki nad dziećmi... a nowa kandydatka na żonę wprost nie może się doczekać, kiedy zamieszka z "miłością swojego życia" i dwójką jego małych dzieci. Dosłownie podskakuje z ekscytacji na samą myśl o wieczornym praniu śpioszków i prasowaniu dziecięcych ciuszków zamiast kolacji ze znajomymi. Ta kobieta jest w ogóle świadoma, że grozi jej etat zastępczej i pełnoetatowej mamusi ? Ona oczywiście bardzo kocha Twojego mężą, ale nie jestem pewna, czy tej wielkiej miłości wystarczyłoby również dla jego dzieci... Szczerze wątpię i Twój mąż chyba również...
Rozumiem, że jesteś emocjonalnie rozbita, ale weź się trochę w garść i myśl racjonalnie. To nie jest tak, że on musi rozdawać karty... ale Ty musisz znaleźć w sobie siłę, żeby zawalczyć o siebie i byt swoich dzieci. Uważam, że uda Ci się wywalczyć od byłego męża sensowne alimenty, bo taka opcja będzie dla niego wygodniejszym rozwiązaniem niż przejęcie opieki nad dziecmi.
Nawiązując do tytułu wątku - nie, nie musisz, a nawet nie powinnaś. Oddanie dzieci mężowi, który właśnie układa sobie nowe życie, a który się nimi nie interesuje, jest najgorszą z możliwych opcji. Ty tych opcji masz całkiem sporo, ale się poddałaś.
Po pierwsze rozwód z orzekaniem o winie, po drugie alimenty na siebie i dzieci, po trzecie na jakiś czas przenieś się bliżej rodziny, która mogłaby przynajmniej pomóc w opiece nad dziećmi, a Ty znaleźć lepiej płatną pracę. Naprawdę nie jesteś w beznadziejnej sytuacji, nawet jeśli jest trudna.
12 2017-10-28 23:58:22 Ostatnio edytowany przez Koczek (2017-10-28 23:59:38)
Nie oddawaj swoich dzieci, bo będziesz żałowała do końca życia, zobaczysz! Dzieci potrzebują mieć kochającą matkę. Nie funduj im losu półsierot, a nawet, biorąc pod uwagę jaki jest Twój mąż, to by zostały prawie jak zupełne sieroty... Bo chyba nie myślisz, że kochanka męża pokocha je jak swoje? No nie rozśmieszaj mnie.
Dziewczyny tutaj dobrze Ci radzą.
Ja dodam od siebie jeszcze, że jak Twoje samopoczucie psychiczne jest bardzo złe, to poszukaj też pomocy dla siebie (psychiatra, psycholog). Wiadomo, żeby się dziećmi opiekować, to trzeba jakoś funkcjonować. Więc pomyśl też o sobie, żeby poprawić swój stan.
A o oddaniu dzieci nawet nie myśl. Nie wybaczą Ci tego nigdy, jeśli je zostawisz...
Domyślam się, ż Twoja decyzja jest podyktowana załamaniem z powodu sytuacji w jakiej się znalazłaś. Źle sie stało, że powiedziałaś o tym mężowi. Być może łudziłaś się, że przestraszy się i zrezygnuje z kochanki, albo ona z niego, gdy dowie się, że wraz z kochankiem, otrzyma "balast" w postaci jego dzieci.
Popełniasz ogromny błąd, chcesz cierpieć do końca życia, chcesz wyrządzić krzywdę własnym dzieciom pozostawiając je ojcu, który ma je gdzieś i obcej babie?
Przecież Twoja teściowa i były mąż zrobią wszystko, żeby dzieci o Tobie zapomniały.
Zawlacz teraz o siebie, zbierz dowody jego zdrady, poproś rodzinę o pomoc, złóż wniosek o zabezpieczenie finansowe do czasu rozwodu, zabierz dzieci i wyjedź do rodziny.
Jesteś dorosła, musisz sobie radzić, a nie uciekać od problemów i popełnić błąd, za który do końca życia będziesz płacić Ty i Twoje dzieci.