Witajcie. Chciałabym Wam opisać swoją relację ze znajomym, bo tak naprawdę nie wiem co zrobić, czy szukać pomocy i ewentualnie gdzie. Sprawa jest trudna. Mój znajomy ma trudną i wymagającą pracę, która na pewno odciska piętno na psychice. Ma też za sobą nieudane małżeństwo i związki, co zapewne wynika z jego niełatwego charakteru. Nasze ścieżki się przypadkowo przeplotły, no i zostałam jego powiernicą (być może to akurat nie jest przypadkiem, bo ludzie z reguły mi ufają, lubię ich słuchać i jeśli mogę - pomagam). Znajomy ma w sobie duże pokłady nienawiści i złości do świata i generalnie, nie życzy innym dobrze. To bardzo sfrustrowany człowiek, który oczywiście nie chce dać sobie pomóc. Czasami obrywa się też mnie, ale ja mam duże pokłady cierpliwości i staram się go zrozumieć. On doskonale wie, jak manipulować ludźmi i chętnie z tego korzysta. Tylko, że tak naprawdę w głębi serca, on się nie czuje z tym dobrze. Jak można mu pomóc? Jak z nim rozmawiać? Co zrobić, żeby przywrócić mu wiarę w ludzi i wyrzucić z głowy te demony?i czy pomoc jest w ogóle możliwa?
Trudno jest pomóc człowiekowi, który tej pomocy nie chce.
Wiele też zależy w jakim wieku jest ten człowiek, ze starszymi jest trudniej, gdyż mają już utrwalone ścieżki z których schodzić nie zamierzają. Poza tym jeśli kieruje jakimś zespołem i wypracował sobie schemat, który działa - nawet jeśli jest to manipulacja, to zrezygnować z tego jest niezmiernie trudno. Bo i w jakim celu? Skoro działa.
Co do nienawiści do ludzi i zło-wieszczenia im, napisz coś więcej, być może jest to skierowane do konkretnych ludzi a nie do ogółu. Tobie zaufał, więc może nie jest tak źle jak opisujesz.
Bardzo dziękuję za odpowiedź
Nie jest to człowiek stary, w średnim wieku. Wiem, że "naprawienie" go jest raczej niemożliwe, ale...ja w niego wierzę mocno. On ma dwie twarze: dla ludzi jest dobry o serdeczny, pomocny. Ale kiedy ściągnie maskę, wychodzi z niego ciemne oblicze. Te złe myśli i życzenia kieruje w stronę ludzi szczęśliwych, głównie tych, którzy wiodą stabilne, uporządkowane życie, kochają się. Nikogo konkretnego nigdy nie wskazywał. Na pewno niepowodzenia w życiu uczyciowym tak go ukierunkowały, może to zazdrość, nie wiem... Naprawdę jest mi przykro tego słuchać, bo on nie jest złym człowiekiem, tylko pogubionym. Ale on chce czynić zło, żeby sobie odegrać nieudane życie emocjonalne (to są tylko moje przypuszczenia). Jak z nim rozmawiać, żeby pokazać, że przez takie postępowanie nie będzie mu wcale lepiej, tylko się pogrąży w smutku? Nie mam naprawdę pomysłu.
4 2017-10-01 13:09:08 Ostatnio edytowany przez random.further (2017-10-01 13:09:31)
Hm..., chyba Twoim pomysłem powinno być nakłonienie Jego aby ON sam na siebie szukał pomysłu.
Czujesz się ZA Niego odpowiedzialna ?
Nie należy komuś odbierać możliwości zmiany siebie, można podpowiedzieć, i skąd u Ciebie takie pokłady altruizmu ?
Jeśli czyni zło i robi to z premedytacją, sprawia mu to przyjemność, to nie jest pogubionym - jest złym człowiekiem.
To, co mogę Ci radzić - to nie poświęcaj się dla niego! i przede wszystkim nie angażuj emocjonalnie, bo będziesz cierpieć, jak misja się nie powiedzie. A jest duże prawdopodobieństwo, że się nie powiedzie. Nie stawiaj sobie za cel - zmianę jego.
Nie wiem jaki charakter ma wasza znajomość ale związek z takim człowiekiem do łatwych nie należy. Przede wszystkim dlatego, że nie ufa nikomu, wszędzie wietrzy podstęp - na zasadzie każdy swoją miarką mierzy. Nawet jeśli okażesz mu zainteresowanie, troskę czy miłość, i on zauważy, że Tobie na tym zależy - będzie się doszukiwał korzyści jakie masz z tego, co robisz.
Jeśli Tobie jakimś cudem zaufał, to stopniowo możesz próbować mu pomóc dostrzec to, co widzisz.
Ale na ogół jest tak, że im dobrze w swojej skórze, to otoczenie ma problem, nie oni.