Hej! Mam problem i chciałabym się doradzić co zrobić.
Zacznę od początku.
Ponad rok temu zerwał ze mną chłopak po trzech latach związku. Wcześniej zdarzało się, że rozstawaliśmy się, ale zawsze wracaliśmy do siebie. Wtedy jednak postanowiłam, że skoro zrywa, nie chce ze mną być to nie. Po jakimś czasie stwierdził, że chce do mnie wrócić, nawet mi się oświadczył. Twardo stałam przy swoim, że nie i koniec. Oczywiście wtedy stwierdził, że będzie na mnie czekał, że zawsze będę mogła do niego wrócić.
Przez ten rok poznałam trzech różnych facetów. Nie wszystkich naraz tylko w różnych odstępach czasu. Były to tylko i wyłącznie wyjścia na kawę czy na spacer. Nic poza tym. Każdemu z nich mówiłam o moim byłym. Nie wiem dlaczego, nie pytajcie.
Po roku, a dokładnie w czerwcu, spotkałam go przypadkiem. Serce znów mocniej zabiło. Postanowiłam do niego napisać. Okazało się, że kogoś ma, nawet z nią mieszka. Spotkaliśmy się kilka razy. Całowaliśmy się, mówił, że mnie kocha. Do tej pory mi tak pisze. Powiedziałam mu, żeby nie krzywdził tej dziewczyny. Doszłam do wniosku, że nawet jakbyśmy wrócili do siebie to nie miałoby sensu. Chociaż na początku tego chciałam.
Stwierdziłam, że będę sama, chciałam znaleźć pracę za granicą i odciąć się od wszystkiego.
No i traf chciał, kiedy postanowiłam rzucić to wszystko, że dwa tygodnie temu w sobotę, poszłam z siostrą potańczyć do klubu, chociaż wcale nie miałam ochoty. I poznałam tam jego. Cały czas na mnie patrzył, uśmiechał się, w końcu zagadał. Całą imprezę do końca już spędziliśmy razem. Wymieniliśmy się numerami. Okazało się, że mamy kilku wspólnych znajomych. Zadzwonił zaraz po powrocie do domu zapytać czy ja bezpiecznie dotarłam. Już na imprezie jak rozmawialiśmy to powiedział, że ma dziecko i żonę z którą będzie brał rozwód. Ogólnie jak się nie o niej wypowiadał to widać było, że nie chce mieć z nią nic w wspólnego. Za to dziecko oczko w głowie. Przez cały tydzień dzwonił do mnie codziennie, widzieliśmy się codziennie. Zawrócił mi w głowie. Nie planowałam tego. Mówił mi takie rzeczy... Miał nawet przyjść na moją imprezę urodzinową. A dzień urodzin, które mam niedługo mówił, że spędzimy razem. Niestety w ostatnią sobotę powiedział mi, że jak był po dziecko to widział się ze swoją żoną i zapytała go co dalej z nimi. Powiedział mi o tym wprost, że ma mętlik w głowie, że nie wie co zrobić. Że mówiła inaczej niż zwykle (podobno już kilka razy się rozstawali), że gdyby nie dziecko to nawet by się nie zastanawiał. Bardzo chciał się spotkać w ten sam dzień. Spotkaliśmy się, pogadaliśmy chwilę, oboje bez humoru. Nie wytrzymałam i na następny dzień zapytałam czy podjął już decyzję. Zadzwonił i powiedział, że nie, że myśli, że nie wie co zrobić. Opowiedział mi jak spędził dzień, pytał o mój, pytał jak pracuję w tym tygodniu. Prosił też o wyrozumiałość. Zadzwonił później jeszcze wieczorem niestety nie zauważyłam i nie odebrałam. Było już późno i zadzwoniłam na następny dzień rano. Pogadaliśmy chwilę i miał zadzwonić później. Nie zadzwonił. Stwierdziłam, że w takim razie nie będę mu się narzucać. I do tej pory cisza. A ja siedzę i myślę i nie wiem co mam zrobić. Sama się sobie dziwię, bo normalnie bym to olała, ale nie tym razem. Chciałam wczoraj dzwonić, ale siostra powiedziała, żeby nie dzwonić. Co mam zrobić? Czekać? Odpuścić? Zadzwonić?
Sama na początku mu doradzałam, żeby z nią pogadał, że może da się to naprawić, ale twardo zaprzeczał, że nie. I za każdym razem pokazywał, że mu na mnie zależy. I naprawdę to czułam.
Help! Bo zwariuję.