Hej
Mam pewien problem, chyba największy ze sobą, ale chciałabym również poradzić się was.
Od początku... w czerwcu tego roku rozstałam się po 4 latach z facetem. Był to dobry chłopak, robił dużo dla mnie, ale plany życiowe nam się rozjechały w którymś momencie i stwierdziłam, że to nie to i koniec.
Zmieniłam też pracę (wcześniej pracowałam praktycznie 9-23 + studia dzienne i weekendy) a teraz normalna etatówka do 16
Traf chciał że wpadłam w oko chłopakowi z firmy, i tak wyszło że zaczęliśmy się spotykać (dość wcześnie po rozstaniu moim)
Po rozstaniu z ex miałam straszny mętlik w głowie... drugi długi związek mi nie wyszedł, moje przyjaciółki albo już wzięły ślub albo za rok biorą itp a ja sobie urządziłam rewolucję w życiu, stanęło na tym że stwierdziłam, że jestem za młoda (24 lata)i czas się wyszaleć a potem męża szukać
No właśnie i tu pojawia się problem, ponieważ po półtora miesiąca znajomości z tym chłopakiem podczas rozmowy wynikło, że jesteśmy razem. I teraz nie wiem czy dobrze zrobiłam. Zależy mi na nim, jest mi z nim cudownie i chyba zaczynam się zakochiwać, ale jest kilka rzeczy, które mnie w nim naprawdę drażnią. Po pierwsze strasznie dużo imprezuje... weekend obowiązkowo + w tygodniu po pracy z kumplami piwo. Tak się złożyło, że jeszcze jego znajomych nie poznałam, ponieważ, albo ja nie mogłam, albo wyjechałam gdzieś. On moich poznał na weselu mojej przyjaciółki.
Wkurza mnie, bo pisze mi np o 21, że wychodzi na imprezę po czym się nie odzywa i tylko widzę na fb, że logował się o 4/5 wiec pewnie dopiero wrocil. Nie wiem, czy ja przesadzam, ale zaczynam mieć myśli, że to jednak nie wyjdzie i nie ma sensu, bo siedzę tylko i się denerwuję na niego. Wiem, że był ponad rok sam i się przyzwyczaił do takiego trybu życia a ja cały czas pracowałam i teraz nie umiem sobie miejsca znaleźć. Z drugiej strony panicznie boję się, że się zakocham i będę cierpieć.
Wiem, że trzeba się "dotrzeć" i troszkę za bardzo porównuję nowego do exa, bo jestem przyzwyczajona do czegoś innego.